Download R.Cremo, M.Thompson - Zakazana archeologia.pdf...
Michael A. Cremo Richard L. Thompson Zakazana Archeologia Wydawnictwo ARCHE s.c., Wrocław 1998 Wyrazy uznania dla pełnej edycji Zakazanej archeologii Michaela A. Cremo i Richarda L. Thompsona "Książka ta jest powieścią sensacyjną w takim samym stopniu jak naukowy tour de force. Lecz mordercą nie jest główny lokaj, a ofiarą nie pada bogaty, stary człowiek, który ma licznych spadkobierców. Ofiarą jest cały gatunek ludzki, a rolę mordercy odgrywa wielu naukowców. Zakazana archeologia wszczyna proces w tej sprawie i prosi Czytelnika, by sam wydał wyrok". dr Mikael Rothstein, Politiken, Dania "Zdumiewająco kompletny przegląd wszelkich znalezisk dotyczących początków ludzkiego gatunku, włącznie z materiałami, które zlekceważono, ponieważ nie pasują do dominującego paradygmatu". dr Phillip E. Johnson, University of California, Berkeley, USA, autor Darwin on Trial "Jeśli książka ta sprowokuje profesjonalne, ponowne badania relacji naukowych, które nie pasują do obecnego paradygmatu ewolucji człowieka, przyczyni się do rozwoju wiedzy o historii ludzkości". Dr. Siegfried Scherer, biolog. Politechnika Monachijska, Niemcy "Doniosła prezentacja demaskująca tajemnice nauki [...] dokumentuje prawdziwe dowody pochodzenia człowieka. Badacz i naukowiec połączyli swe siły by prześledzić jak wewnętrzne uprzedzenia wpływały na kształtowanie teorii ewolucji. Autorzy podają mnóstwo argumentów i faktów, aby pomóc Czytelnikom przemyśleć ponownie początki i historię ludzkości: badają kluczowe momenty odkrycia archeologicznego i sposób, w jaki oceniano odkrywane znaleziska. W wyniku ponad ośmiu lat badań, w kontrowersyjny sposób odrzucono konwencjonalny styl myślenia, doprowadzając do powstania pracy naukowej, która wywiera głębokie wrażenie". Dianę C. Donovan, The Midwest Book Review "Co za olśniewające dzieło! Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele jest danych i stanowisk prehistorycznych, które nie pasują do współczesnych koncepcji o ewolucji ludzkiego gatunku [...] sądzę, że ta książka stanie się w przyszłości klasyczną pozycją literatury drugiego obiegu". Dr. Virginia Steen-McIntyre, geolog "Trzeba pogratulować Michaelowi Cremo i Richardowi Thompsonowi, że dzięki ośmioletniej pracy stworzyli jedyny rozstrzygający, dokładny, gruntowny i pełny zapis praktycznie wszystkich skamieniałości człowieka, bez względu na to "Niedawno skończyłem czytać fascynującą książkę Michaela Cremo i Richar-da Thompsona. Uważam, że jest to obszerne kompendium wiedzy, które pobudza do intelektualnych rozważań. Wnikliwe wysiłki badawcze autorów są imponujące. Sam poświęciłem niemal 30 lat na intensywne badania tego problemu i bez wahania mogę stwierdzić, że ten encyklopedyczny zbiór »anomalii« antropologicznych jest najbardziej przekonującym zestawienie, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia". Roń C. Calais, archiwista materiałów dotyczących starożytności człowieka "Początki ludzkości i jej prehistorię przedstawiono w całej rozciągłości w jednym, obszernym dziele. Niewielu ludzi może dokonać takiego przedsięwzięcia. Gratuluję wam, że stworzyliście tak wspaniale źródło informacji. Będzie ono działać jako katalizator dalszych badań nad problemem, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko wśród naukowców i studentów, lecz także wśród laików".
Dr. K. N. Prasad, byty dyrektor Geological Survey of India, były prezes Archeological Society of India "To skrupulatna praca naukowa na fascynujący temat i jestem przekonany, że stanie się pozycją klasyczną, wydawaną przez wiele lat". Dr. Jean Burns, fizyk "To bezkompromisowa praca naukowa, stanowiąca jednocześnie intelektualną przygodę. Bada sposoby konstruowania naukowego »faktu« i teorii: postmodernistyczne zagadnienia, które historycy, filozofowie i socjolodzy nauki analizują coraz częściej [...]. Badając dokładnie historię odkrycia paleoantropologicznego, Cremo i Thompson ukazują wnikliwie kryzys epistemologiczny zapisu skalnego człowieka, proces ukrywania dowodów i naukowy sposób traktowania »znalezisk-anomalii«, który ma na celu stworzenie przekonującej teorii oraz lokalnych ośrodków wiedzy i władzy". Dr. Pierce Flynn, sociology, California State University, San Marcos, USA "Podoba mi się wasza obrazoburcza prezentacja [...]. Życzę wszystkiego najlepszego waszemu śmiałemu przedsięwzięciu, które poddaje reinterpretacji odkryte znaleziska". Dr. Roger Wescott, prezes Międzynarodwego Towarzystwa Studiów Komparatywnych Cywilizacji "Skończyłem niedawno czytać tę książkę. Chciałbym wam pogratulować i podziękować za jej napisanie [...]. Jestem szczególnie wdzięczny za ukazanie nieprawdziwości wielu informacji podawanych przez elity naukowe". Thomas A. Dorman, doktor medycyny, członek Królewskiego College'u Lekarskiego, Wielka Brytania "Dokonaliście cudownej pracy, gratuluję. Dziękuję za to wspaniałe źródło wiedzy". dr George Carter, archeolog "Napisana zarówno dla laików, jak i specjalistów na pewno będzie punktem zwrotnym w rozważaniach nad ewolucją ludzkiego gatunku. Sumiennie przeprowadzone badania [...] całość umiejętnie skonstruowana, w płynnym stylu, który zaprasza Czytelników do odkrywania "ukrytej historii człowieka(r)". Lori Erbs, bibliotekarz, U. S. Forestry Service, Forestry Sciences Laboratory, Juneau, Alaska, USA "To naprawdę wspaniała i prowokująca książka. Gratuluję tak znakomitej pracy". Dr. Benetta Jules-Rosette, profesor socjologii, University of California, San Diego, USA "Sądzę, że jest to prowokująca i zachęcająca książka. Autorzy pokazują interdyscyplinarny charakter badań nad historią ludzkości. Aby rozwiązać problemy, które poruszają, potrzebne są wspólne wysiłki archeologów, historyków, socjologów, filozofów, religioznawców i innych badaczy Wielu z nas, uczonych, którzy zajmują się tymi zagadnieniami, bez wahania akceptuje różne kategorie myślowe. Zakazana archeologia przypomina nam, że za bardzo upraszczamy lub zapominamy o pojęciowej złożoności, która stoi za takimi terminami jak »fakt« czy »dane«". Gene C. Sager, profesor filozofii, Palomar College, Kalifornia, USA "Michael Cremo, badacz historii i filozofii nauki, oraz Richard Thompson, matematyk, kwestionują dominujące obecnie poglądy na temat początków człowieka i jego starożytności. Ich książka ukazuje wiele materiałów archeologicznych, zarówno akceptowanych, jak i kontrowersyjnych, na tle socjologicznej, filozoficznej i historycznej oceny metody naukowej. W ten sposób kwestionuje istniejące koncepcje i ujawnia proces ukrywania danych o historii i pochodzeniu ludzkości". Joumal of Fieid Archeology
"To bardzo obszerna, naukowa kompilacja i ocena dostępnych informacji na ten temat. Czy ktoś zaakceptuje przedstawione znaleziska, czy też nie -z pewnością ignorowanie ich nie będzie miało już dłużej żadnego usprawiedliwienia". David Heppell, Dział Historii Naturalnej, Królewskie Muzeum Szkocji Ukryta Historia Człowieka ZAKAZANA ARCHEOLOGIA Ukryta Historia Człowieka. ZAKAZANA ARCHEOLOGIA MichaelA. Crenw SichardL. Thffmpson Z języka angielskiego przełożył Marcin Rudyński Tytuł oryginału: The Hidden History of the Human Race Copyright (c) 1996 by Bhaktivedanta Book Publishing, exclusively distributed by Torchlight Publishing Copyright (c) for the Polish edition by Wydawnictwo ARCHE s.c., Wrocław 1998 Copyright (c) for the Polish translation by Marcin Rudziński Wszelkie uwagi i korespondencję prosimy kierować na adres: Wydawnictwo ARCHE s.c. skr. poczt. 997 50-950 Wrocław 2 tel./fax(071)6881 71, tel.kom.0501 149925 e-mail:
[email protected] Zapraszamy Czytelników zainteresowanych tematyką książki do korespondencji z autorami: Bhaktivedanta Bda Publishing,-'lhc. 3764 Watseka Avfip l; i Los Angeles, CA&SA • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marcin Rudziński Korekta: Elżbieta Rogowska Projekt okładki i opracowanie typograficzne: Przemysław Niekrasz Ilustracje na okładce: Jacek Rogowski ISBN 83-909570-0-0 (ISBN 0-9635309-6-8 wyd. oryginalne) Druk i oprawa: 'Wrocławska Drukarnia Naukowa Polskiej Akademii Nauk Książka ta jest dedykowana A.C. Bhaktwedancie Swamiemu Prabhupadzie om ajndna-timirdndhasya jndndnjana-salakayd caksur unmilitarhyena tasmai śn-gurave namah Spis treści Nota tłumacza.......xvii Słowo wstępne..xix Przedmowa .......xxi Wstęp i podziękowania ... xxiii Część I Odkrycia kwestionujące teorię ewolucji. 1. Pieśń "Czerwonego Lwa" - Darwin i ewolucja człowieka ... 3 Darwin przemawia.... 3 Pojawienie się hominidów...... 4 Wybrane zasady epistemologii..... 8 2. Nacinane i łamane kości - początek oszustwa. 13 St. Prest, Francja .... 13
Współczesny przykład-rzeka OIdCrow, Kanada.... 15 Pustynia Anza-Borrego, Kalifornia, USA..... 17 Nacinane kości ze stanowisk wloskick .. 18 Nosorożec z Billy, Francja ... 18 Colline de Sansan, Francja ....... 19 Pikermi, Grecja ....... 19 Przewiercone zęby rekina z formacji Red Crag, Anglia . 20 Rzeźbiona kość znad Cieśniny Dardanelskiej, Turcja.... 20 Balaenotus z Monte Aperto, Wtocky ...... 21 Halitherium z Pouance, Francja ..... 24 San Valentino, Wiochy .. 25 Clermont-Ferrand, Francja.. 25 Rzeźbiona muszla z formacji Red Crag, Anglia. 26 Narzędzia kościane poniżej formacji Red Crag, Anglia . 26 Pulapka na slonia z Dewlisk, Anglia..... 28 Podsumowanie... 29 3. Eolity - kontrowersyjne kamienie...31 Eolity z Płaskowyżu Kent, Anglia... 32 Odkrycia]. ReidaMoirawe wschodniej Anglii.. 37 Dwa słynne raporty odrzucające autentyczność eolitów ..... 43 Narzędzia eolityczne odkryte współcześnie na terenie obu Ameryk ...... 47 George Carter i stanowisko przy Texas Street, USA . 48 Louis Leakey i stanowisko Calico w USA .... 49 Xli Toca da Esperanta, Brazylia ..... 51 Monte Yerde, Chile .. 51 Współczesne znaleziska z Pakistanu ..... 52 Syberia i Indie ... 54 Kto byi twórcą narzędzi eolitycznych? .. 55 4. Proste narzędzia paleolityczne ..59 Znaleziska Carlosa Ribeiro, Portugalia . 59 Znaleziska L. Bourgeoisaw Thenay, Francja.... 63 Narzędzia z Aurillac, Francja ... 67 Odkrycia A. Rutota w Belgii ..... 72 Odkrycia Freudenberga w pobliżu Ań twerpii, Belgia.... 75 Środkowe Wiochy..... 76 Narzędzia kamienne z Birmy .... 76 Narzędzia znad rzeki Blach 's Fork, Wyoming, USA. 77 5. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne ...81 Odkrycia Florentino Ameghino w Argentynie ... 81 Narzędzia znalezione przez Carlosa Ameghino w Miramar, Argentyna . 84 Próby skompromitowania Carlosa Ameghino ..... 86 Dalsze kamienie-bolas i podobne znaleziska...... 90 Rozwinięte narzędzia pólnocno-amerykańskie .. 93 Sheguiandah- archeologia jako wendeta.... 93 Lewisville i Timiin - wendeta trwa nadal.. 96 Hueyatlaco, Meksyk...... 97 Jaskinia Sandia, Nowy Meksyk, USA.. 100 Narzędzia neolityczne ze złotonośnej Kalifornii .... 101
Ewolucyjne uprzedzenia... 107 6. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości .111 Znaleziska z Aix-en-Provence, Francja ..... 112 Litery w bloku marmurowym, Filadelfia, USA ..... 112 Gwóźdź w piaskowcu dewońskim, Szkocja ...... 113 Zlota nić w kamieniu karbońskim, Anglia...... 113 Metaliczny wazonik ze skaty prekambryjskiej wDorchester, Massachusetts, USA....... 114 Trzeciorzędowa kula z kredy, Laon, Francja... 115 Przedmioty z odwiertu studni w Illinois, USA. 116 Gliniana figurka z Nampa, Idaho, USA..... 118 Złoty łańcuszek w karbońskim węglu z Morrisonmlle, Illinois, USA... 120 Rzeźbiony kamień z kopalni węgla w Lehigh w pobliżu Webster, Iowa, USA.... 121 Żelazny kubek z kopalni węgla w Oklahomie, USA.... 122 Xlii Podeszwa buta z Newady, USA ..... 122 Ściana z bloków kamiennych w kopalni w Oklahomie, USA.. 124 Mataliczne rury z pokładów kredy, Francja .... 125 Odcisk buta w łupku, Utah, USA.. 125 Żłobiona kula z Afryki Południowej .... 128 7. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe .. 131 Kość udowa z Trenton, USA .... 131 Szkielet z Galley Hill, Anglia .. 132 Szczęka zMoulin Quignon, Francja ... 134 Najnowsze dane na temat Moulin Quignon.... 135 Szkielet z Clichy, Francja.. 135 Fragmenty czaszki z La Denise, Francja .. 136 Szkielet z Ipswich, Anglia.. 137 TerraAmata, Francja.. 138 Czaszka z Buenos Aires, Argentyna..... 138 Poludniowo-amerykański Homo erectus?... 140 Szczęka z Foxhall, Anglia.. 140 Szkielety z Castenedolo, Włochy .... 142 Szkielet z Savona, Włochy....... 147 Kręg z Monte Hermoso, Argentyna...... 149 Szczęka z Miramar, Argentyna...... 150 Czaszka z Calaveras, USA ....... 150 Dalsze skamieniałości człowieka ze złotonośnej Kalifornii, USA.... 152 Niezwykle wczesne znaleziska z Europy ... 156 Wyjątkowe anomalie ... 156 Czeoa n Odkrycia uznawane za potwierdzenie teorii ewolucji. 8. "Człowiek jawajski"...... 163 EugeneDubois i pitekantrop... 163 Ekspedycja Selenki...... 167 Dubois wycofuje się z bitwy .... 168
Dalsze kości udowe ...... 169 Czy kości udowe z Trinil należą do współczesnego gatunku człowieka? ..170 Szczęka z Heidelbergu....... 171 Szczątki "człowieka jawajskiego" odkryte przez von Koenigswalda .... 172 Rola Camegie Institution.. 174 Z powrotem na Jawę ... ^76 Późniejsze odkrycia na Jawie... 178 XIV Chemiczne i radiometry czne datowanie znalezisk jamajskich. 179 Nieuczciwa prezentacja znalezisk "człowieka jamajskiego".... 181 9. Odkrycie kart w Piltdown .. 185 Dawson znajduje czaszkę .. 186 Ujawnione fałszerstwo?..... 189 W poszukiwaniu winnego ....... 194 10. "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin. 199 Zhoukoudian... 799 DamdsonBlack...... 200 Przemiana Fundacji Rockefellera.. 202 Historyczne odkrycie i wyrachowana kampania propagandowa ... 205 Ogień i narzędzia w Zhoukoudian ...... 206 Ślady kanibalizmu...... 208 Skamieniałości znikają...... 209 Intelektualna nieuczciwość..... 209 Datowanie morfologiczne ......".. 220 Dalsze odkryciaw Chinach...... 216 11. Żyjący małpolud? ...223 Kryptozoologia....... 223 "Dziki czlowiek" w Europie ..... 224 Pólnocno-zachodnia częśćAmeryki Północnej .. 224 Ameryka Środkowa i Południowa .. 228 Yeti - "dziki człowiek" Himalajów ...... 230 Almas - "dziki człowiek" z Centralnej Azji ..... 232 "Dziki człowiek" w Chinach .... 236 "Dziki człowiek" w Malezji i Indonezji...... 237 Afryka.. 239 Oficjalna nauka a relacje o "dzikim człowieku" ... 239 12. Ciągle coś nowego z Afryki...... 241 Szkielet Recka....... 241 Czaszki z Kanjera i szczęka z Konam.. 247 Narodziny australopiteków ..... 252 Zinjantrop....... 257 Homohabilis ... 258 Opowieśćo dwóch kościach ramiennych.... 259 Odkrycia Richarda Leakeya .... 260 Kość skokowa ER 813.. 261 OH 62 - Czy prawdziwy Homo habilis uprzejmie wstanie?..... 262 Krytyka australopiteków przedstawiona przez Oxnarda ... 265 "Lucy" w piasku z diatrybami...... 267
XV A. afarensis - nadmiernie ludzki hominid? ..... 269 Ślady stóp z Laetoli ..... 270 "Czarna Czaszka", czarne myśli.... 273 Tabele chronologiczne ......277 Słownik ważniejszych terminów ..293 Bibliografia...... 299 Indeks ..331 XVII Nota tłumacza Zakazana archeologia to książka niezwykła zarówno pod względem treści, jak i sposobu prezentacji zgromadzonego materiału. Ogrom pracy, jaki włożyli autorzy w jej powstanie, może zdumieć, a powinien zadowolić nawet najbardziej zagorzałych przeciwników zaprezentowanych tu poglądów. Wnikliwe poszukiwania i badania zapomnianych znalezisk; dokładna analiza akceptowanych powszechnie przez naukę odkryć; skrupulatne, konsekwentne, pozbawione fanatyzmu oceny dostępnych danych; szeroka dokumentacja źródłowa prezentowanych faktów - wszystko to czyni z Zakazanej archeologii książkę naukową w jak najbardziej ścisłym tego słowa znaczeniu. Choć niniejsze wydanie to tłumaczenie jedynie skróconej wersji tej publikacji, jej naukowy charakter nadal jest widoczny. Nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w krótszej edycji autorzy pominęli przypisy dokumentujące ich badania, nie umniejsza to wiarygodności tej książki, o czym świadczy choćby szeroka bibliografia. Z drugiej strony, krótsza prezentacja tematu zwiększyła wartość Zakazanej archeologii ojej popularyzatorski wymiar. W ten sposób zawarta w niej wiedza, dotycząca przecież podstawowych zagadnień, takich jak pochodzenie człowieka, może być dostępna nie tylko wąskiemu gronu specjalistów, lecz również szerokim kręgom inteligentnych ludzi. Pogodzenie czytelności polskiego przekładu zarówno dla laików, jak i osób zawodowo zajmujących się problemem początków ludzkiego gatunku stanowiło duże wyzwanie dla tłumacza, zwłaszcza przy tak kontrowersyjnym ujęciu tematu. Z tego względu chciałbym przedstawić kilka uwag terminologicznych i redakcyjnych. W literaturze dotyczącej problematyki ewolucji termin "człowiek" (czy też "ludzie" bądź "istoty ludzkie") może stanowić określenie nie tylko współczesnego gatunku człowieka, lecz również jego domniemanych przodków. W niniejszym przekładzie, szczególnie przy omawianiu znalezisk, które kwestionują dominujące dziś w nauce poglądy, będzie on oznaczać jedynie w pełni ludzkie istoty (poza nielicznymi wyjątkami w wypowiedziach cytowanych). Drugi istotny problem terminologiczny dotyczy znaczenia słowa "paleoantropologia", używanego często przez autorów. W nauce brytyjskiej i amerykańskiej paleoantropologia, podobnie jak antropologia, ma szerszy zakres niż na gruncie polskim. W tym ujęciu archeologia stanowi jedynie dział antropologii czy też wręcz paleoantropologii. Z tego względu posługując się terminem "paleoantropologia", autorzy mają z reguły na myśli również i archeologię. Określenie to należałoby wówczas tłumaczyć na język polski jako "paleoantropologia i archeologia (paleoantropologiczny i archeologiczny)". Jednak fakt, że nie zawsze pojęcie "paleoantropologia" ma tak szeroki zakres (czasami oznacza dokładnie to samo, co w języku polskim) i trudności redakcyjne zmusiły mnie to tłumaczenia tego terminu, w zdecydowanej większości przypadków, jedynie jako paleoantropologia. Sadzę, że specjaliści bez trudu będą rozróżniać szerszy i węższy zakres paleoantropologii, a laicy sięgną do definicji znajdujących się na końcu książki. Pozostałe problemy i trudniejsze, dla zwykłego Czytelnika, terminy wyjaśniam w przypisach. W celu jeszcze bardziej zrozumiałego przedstawienia tematu na końcu książki zamieściłem
słownik ważniejszych pojęć. Czytelników mniej obeznanych z tematyką ewolucji zachęcam do wcześniejszego zapoznania się z jego treścią przed przystąpieniem do czytania zasadniczego tekstu. Mam nadzieję, że niniejsze wydanie Zakazanej archeologu zadowoli polskiego czytelnika, zachęcając specjalistów do sięgnięcia po pełną wersję tej książki. W imieniu wydawców chciałbym również podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do powstania polskiego wydania tej publikacji. Marcin Rudziński, Wrocław, kwiecień 1998 XIX Stówo wstępne Prehistoria człowieka nie jest zagadnieniem, które powinniśmy traktować dogmatycznie. Kilka lat temu przedstawiano hipotezę "Mitochondrialnej Ewy" jako fakt. Obecnie teoria ta jest odrzucana. Zaledwie lalka dni przed napisaniem tych słów gazety doniosły o ponownym datowaniu fragmentu czaszki z Jawy, który przypisano Homo erectus, istocie uważanej za przodka współczesnego człowieka. Znalezisko to wydatowano teraz na l,8 mln lat, co wyraźnie umieszcza ten gatunek w Azji na długo zanim, jak przypuszczano, opuścił on Afrykę. Tego rodzaju informacje mogą być szeroko znane, mimo iż nie spełniły oczekiwań niektórych, paleoantropologów, ponieważ ekscytują innych badaczy i nie zagrażają w zasadniczy sposób spójności akceptowanego obrazu ewolucji człowieka. Co zrobilibyśmy jednak, gdyby w pełni ludzką skamieniałość' odkryto w osadach datowanych na 2 min lat? Czy uwierzono by w to zadziwiające znalezisko? Być może pojawiłaby się nieodparta presja, aby ponownie oszacować wiek warstw, przypisać kość jakiemuś praludzkiemu gatunkowi, zakwestionować kompetencje odkrywcy i ostatecznie zapomnieć o całym odkryciu. Według Michaela Cremo i Richarda Thompsona taka sytuacja miała już miejsce wielokrotnie, co wynika z dwojakiego sposobu oceny znalezisk. Szczątki szkieletowe bądź narzędzia wczesnych ludzi są łatwo akceptowane, jeśli pasują do ortodoksyjnego modelu ewolucji człowieka. Odkrycia, które są tak samo wiarygodne, lecz nie pasują do tego modelu, są ignorowane bądź nawet ukrywane. Szybko znikają ze stron publikacji naukowych i w ciągu kilku pokoleń są niemal tak niewidoczne, jakby ich nigdy nie było. W rezultacie tego procesu alternatywne wyjaśnienia wczesnej historii ludzkości nigdy nie mogą zdobyć odpowiedniego zaufania. Dowody, które je potwierdzają, nie są już dostępne. W swej wnikliwej pracy Cremo i Thompson w doskonały sposób opisali część znalezisk, które były kiedyś znane, ale zostały zapomniane z powodu "filtracji wiedzy" - procesu chroniącego rządzący paradygmat. Praca detektywistyczna, jaką należało wykonać, by wydobyć na światło dzienne te materiały, jest imponująca, a autorzy prezentują swoje odkrycia i sposób, w jaki do nich dotarli w tak skrupulatnych, szczegółowych i gruntownych analizach, że zasługują na to, aby traktować ich poważnie. Niestety, stosunkowo niewielu naukowców chce badać znaleziska, które przeczą dominującym obecnie poglądom i pochodzą ze źródła znajdującego się poza oficjalną nauką. Niniejsza książka stanowi skrót większej pracy i jest przeznaczona głównie dla zwykłego Czytelnika. Mam nadzieję, że przyciągnie ona również uwagę obiektywnych specjalistów i zachęci ich do zbadania szczegółowej prezentacji tych samych odkryć w oryginalnym, pełnym wydaniu Zakazanej archeologii. ' Skamieniatości - szczątki zwierzęce bądź roślinne, które pod wpływem różnych czynników, u tym czasu, przybierają strukturę kamienia. XX Autorzy otwarcie przyznają, że pragną potwierdzić pogląd, który zakorzeniony jest w literaturze wedyjskiej wywodzącej się z Indii i mówi o bardzo długiej historii ludzkiego
gatunku. Nie podzielam ani ich zapatrywań, ani motywacji, jaką się kierowali. Nie sądzę jednak, by było coś złego w poglądzie na świat, który szczerze przedstawili. Uczeni, podobnie jak inni ludzie, kierują się w swoim działaniu pewnymi motywami i uprzedzeniami, które mogą przesłonić ich opinię na dany temat, a dogmatyczny materializm, kontrolujący umysły wielu naukowców, wyrządza prawdopodobnie daleko większą szkodę prawdzie, ponieważ nie jest uważany za uprzedzenie. Ostatecznie rzecz biorąc, nie jest ważne, jakie były motywacje badaczy, ale czy znaleźli oni coś, co zasługuje na zaprezentowanie innym i jest warte poważnych badań wśród społeczności naukowej. Moim zdaniem, Cremo i Thompson donoszą o materiałach, które w znacznym stopniu zasługują na poważne badania. Nie piszę tych słów, aby ostatecznie uznać ich ustalenia. Chcę jednak zachęcić poważnych studentów tematu, by sprawiedliwie ich wysłuchali. Zakazana archeologia to bardzo interesująca i ekscytująca książka. Gorąco pragnę, aby omawiane w niej znaleziska wytrzymały obiektywne badania ze strony najlepiej poinformowanych Czytelników, którzy mogą być zadowoleni, że mają szansę zbadać materiały znajdujące się poza podręcznikami i pracami naukowymi prezentowanymi im na wykładach w trakcie nauki na uniwersytetach i innych szkołach wyższych. Philip E. Johnson, School of Law, University of California, Berkeley, USA, autor książki Darwin on Trial XXI Przedmowa Pełne wydanie Zakazanej archeologii Liczy 952 strony. Stanowi, więc duże wyzwanie dla wielu Czytelników. Z tego względu Richard i ja zdecydowaliśmy się wydać krótszą, łatwiejszą do czytania i bardziej przystępną wersję tej książki. Niniejsza edycja zawiera jednak niemal wszystkie przypadki omówione w pełnej wersji. Nie podaliśmy tu natomiast przypisów ani nie przedstawiliśmy szczegółowych analiz geologicznych i anatomicznych dotyczących wielu odkryć. W krótszym wydaniu Zakazanej archeologii możemy na przykład stwierdzić, że dane stanowisko prehistoryczne2 jest uważane za późnoplioceńskie. W pełnej wersji naszej książki dokładnie wyjaśniamy, dlaczego wydatowano je w taki sposób, przytaczając wiele materiałów źródłowych w postaci dawnych i współczesnych raportów geologicznych zawierających ustalenia chronologiczne. Czytelnicy, którzy chcą zapoznać się z tymi szczegółowymi informacjami, mogą nabyć szersze wydanie niniejszej książki. Michael A. Cremo, Pacific Beach, Kalifornia, 26 marca 1994 2 Miejsce, w którym istnieją ślady pobytu człowieka lub, według teorii ewolucji, jego przodków. Ślady te mogą mieć postać zarówno szczątków badanych istot -wówczas jest to stanowisko paleoantropologiczne jak i produktów ich działalności - wtedy mamy do czynienia, przynajmniej w nauce polskiej, ze stanowiskiem archeologicznym. Czasami oba typy stanowisk występują jednocześnie.
XXIII Wstęp i podziękowania W 1979 roku badacze Laetoli, stanowiska prehistorycznego w Tanzanii we Wschodniej Afryce, odkryli ślady stóp w warstwach popiołu wulkanicznego wydatowanych na ponad 3,6 min lat. Mary Leakey stwierdziła, że odciski te nie różnią się niczym od śladów współczesnego człowieka. Podobną opinię wyrazili również inni uczeni. Ich zdaniem świadczyło to jedynie o tym, iż przodkowie ludzkiego gatunku sprzed 3,6 min lat posiadali stopy o niewiarygodnie współczesnej budowie. Jednak w opinii innych badaczy, na przykład anatoma R. H. Tuttle'a z University of Chicago, skamieniałe kości stóp znanych
australopiteków3 z tego okresu wskazują, że istoty te posiadały stopy, które przypominały wyraźnie budowę kończyn małp człekokształtnych4. Nie można ich, zatem łączyć z odciskami w Laetoli. W artykule zamieszczonym w Natural History z marca 1990 roku Tuttie wyznał: "Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju tajemnicą". W tym kontekście wydaje się, więc uzasadnione rozważenie możliwości, o której nie wspomnieli ani Tuttie, ani Leakey. Około 3,6 min lat temu we Wschodniej Afryce mogły żyć istoty posiadające ludzkie ciało, które odpowiadałoby stopom o tym samym typie budowy. Być może, jak pokazuje ilustracja na stronie obok, współistniały one z bardziej małpokształtnymi formami. Choć ta archeologiczna interpretacja może być tak bardzo intrygująca, współczesne poglądy na temat ewolucji człowieka całkowicie ją odrzucają. Jednak w latach 1984-1992, wraz ze wspomagającym nas badaczem Stephe-nem Bernathem, zgromadziliśmy dużą grupę materiałów, które kwestionują dzisiejsze koncepcje na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Niektóre z tych świadectw, jak odciski stóp z Laetoli, odkryto całkiem niedawno, lecz o większości z nich naukowcy donosili już w wieku XIX i na początku naszego stulecia. Nawet nie rozpatrując dokładnie tej starszej grupy znalezisk, można podejrzewać, że nie oceniono ich właściwie i, że z bardzo istotnych przyczyn nauka skutecznie się ich pozbyła. Wnikliwie przyjrzeliśmy się tej możliwości. Doszliśmy jednak do wniosku, iż jakość tych kontrowersyjnych materiałów nie jest ani lepsza, ani gorsza od odkryć, które rzekomo nie budzą żadnych wątpliwości i są zwykle podawane na poparcie współczesnych teorii o ewolucji człowieka. W pierwszej części Zakazanej archeologii omawiamy dokładnie dużą liczbę kontrowersyjnych dowodów, które zaprzeczają obecnym poglądom na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Przedstawiamy szczegółowo sposób, w jaki świadectwa te były systematycznie ukrywane, ignorowane lub zapominane, mimo że jakościowo (i ilościowo) cechują się one tą samą wartością naukową, co materiały potwierdzające akceptowane dziś wyjaśnienia o początkach ludzkości. 3
W myśl najbardziej rozpowszechnionych poglądów paleoantropologicznych istoty określane jako australopiteki obejmują grupę gatunków, które tworzą rodzaj Australopithecus. 4 Inaczej antropoidów, małp bezogoniastych (dziś goryle, orangutany, szympansy, gibony). Język angielski określa je slowem "apes", w odróżnieniu od określenia "nonkey" - małpa zwierzokształtna, z reguły ogoniasta. XXIV Gdy mówimy o ukrywaniu dowodów, nie mamy na myśli żadnych spiskowców działających na polu nauki i knujących diabelską intrygę, aby oszukać opinię publiczną. Chodzi nam raczej o ciągły, społeczny proces filtracji wiedzy, który wydaje się być nieszkodliwy, lecz w rzeczywistości ma poważne konsekwencje. Naszym zdaniem, pewne kategorie znalezisk po prostu niesprawiedliwie znikają z pola widzenia. Ten rodzaj ukrywania danych ma miejsce od długiego czasu. W 1880 roku J. D. Whitney, geolog stanu Kalifornia w USA, opublikował szczegółowy przegląd rozwiniętych narzędzi kamiennych, które znaleziono w kalifornijskich kopalniach złota. Opisane przez niego artefakty5, w tym ostrza włóczni oraz kamienne moździerze i tłuczki, odkryto głęboko w szybach kopalni, poniżej grubych, nienaruszonych warstw lawy, w formacjach geologicznych datowanych na okres od 9 do ponad 55 min lat. W. H. Holmes ze Smithsonian Institution, jeden z najbardziej głośnych krytyków znalezisk kalifornijskich, napisał: "Gdyby profesor Whitney docenił w pełni historię ewolucji człowieka tak, jak rozumiemy ją dzisiaj, wahałby się głosić poglądy, które przedstawił [zdaniem Whit-neya ludzie żyli w Ameryce Północnej w
bardzo odległych czasach], pomimo imponującego szeregu dowodów, z jakimi się zetknął". Innymi słowy, jeżeli fakty nie zgadzają się z faworyzowaną teorią, muszą zostać odrzucone, nawet, jeśli stanowią "imponujący szereg dowodów". Takie podejście potwierdza najważniejszy problem, na który staramy się zwrócić uwagę w naszej książce. W społeczności naukowej istnieje pewien filtr wiedzy, który usuwa niepożądane informacje. Ten proces filtracji danych ma miejsce już od ponad wieku. Dodatkowo, obok ogólnego procesu filtracji wiedzy, pojawiają się również przypadki bardziej bezpośredniego ukrywania pewnych faktów. Na początku lat pięćdziesiątych Thomas E. Lee z Muzeum Narodowego w Kanadzie znalazł rozwinięte narzędzia kamienne w polodowcowych osadach Sheguiandah, stanowiska na wyspie Manitoulin leżącej w północnej części jeziora Huron. Geolog John Sanford dowodził, że najstarsze narzędzia z Sheguiandah mają przynajmniej 65 000 lat, a mogą mieć nawet 125 000. Zwolennicy standardowych poglądów na temat prehistorii Ameryki Północnej nie byli w stanie zaakceptować takiego datowania. Przypuszcza się, bowiem powszechnie, że człowiek przybył po raz pierwszy do Ameryki Północnej około 12 000 lat temu z obszaru Syberii. Thomas Lee skarżył się: "Na odkrywcę stanowiska [Lee'ego] zrobiono nagonkę, w wyniku, której stracił on swoją posadę w administracji państwowej i przez długi czas pozostawał bezrobotny. Uniemożliwiono mu publikowanie materiałów, znaleziska zostały fałszywie przedstawione przez kilku znanych autorów [...] wiele artefaktów zniknęło w magazynach Muzeum Narodowego. 5
Pozostatosci celowego działania człowieka lub, w myśl teorii ewolucji, jego przodków.
xxv Z powodu odmowy zwolnienia odkrywcy dyrektor muzeum, który zaproponował opublikowanie monografii Sheguiandah, sam został wyrzucony z pracy i zmuszony do emigracji. Aby zdobyć kontrolę nad zaledwie sześcioma okazami z Sheguiandah, które nie zostały ukryte, wykorzystano osoby zajmujące prestiżowe i wpływowe stanowiska. Samo miejsce zamieniono natomiast w miejscowość turystyczną [...] Sheguiandah zmusiłoby ich do kłopotliwego wyznania, że wszystkowiedzący nie wiedzieli wszystkiego. Zmusiłoby ono do ponownego napisania prawie każdej książki w tej dziedzinie. Musiało zostać zniszczone. Zostało zniszczone". W drugiej części Zakazanej archeologii dokonujemy przeglądu grupy akceptowanych materiałów, które są powszechnie wykorzystywane do potwierdzania dominujących obecnie poglądów na temat ewolucji człowieka. Rozważamy zwłaszcza status australopiteków. Większość antropologów twierdzi, że były one przodkami ludzi, którzy posiadali niemal małpią głowę, człekokształtne ciało i podobnie jak człowiek charakteryzowali się dwunożną postawą oraz dwunożnym sposobem chodzenia. Jednak część badaczy przedstawia przekonujące dowody, które przemawiają za radykalnie odmiennym poglądem. W ich opinii australopiteki były w dużym stopniu małpokształtnymi istotami, które prowadziły częściowo nadrzewny tryb życia i nie miały bezpośredniego związku z ewolucyjną linią ludzkiego gatunku. W drugiej części naszej książki rozważamy również możliwość współistnienia prymitywnych hominidów i współczesnego gatunku człowieka nie tylko w odległej przeszłości, lecz również w czasach obecnych. Przez ponad ostatnie sto lat naukowcy zgromadzili świadectwa wskazujące, że istoty człekokształtne podobne do gigantopiteków, australopiteków, przedstawicieli gatunku Homo erectus i neandertalczyków żyją współcześnie w odludnych częściach świata. W Ameryce Północnej stworzenia te znane są jako sasquatch, w Azji Centralnej jako almas. W Afryce, Chinach, Azji Południowo-Wschodniej, Ameryce Środkowej i Południowej noszą one inne nazwy. Aby określić wszystkie istoty tego typu,
niektórzy badacze używają ogólnego terminu "dziki człowiek". Naukowcy i lekarze donosili, że widzieli zarówno żywych, jak i martwych "dzikich ludzi". Natrafili również na ślady ich stóp. Zebrali ponadto tysiące relacji od zwykłych osób, które spotkały "dzikiego człowieka" i dotarli do podobnych opowieści zawartych w zapiskach historycznych. Można zadać pytanie, dlaczego napisaliśmy tę książkę, jeżeli nie mamy w tym jakiegoś zasadniczego celu. Jednak w rzeczywistości cel taki istnieje. Richard Thompson i ja jesteśmy członkami Bhaktivedanta Institute, naukowej gałęzi Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, instytutu, który zajmuje się badaniem relacji pomiędzy współczesną nauką a obrazem świata przedstawionym w literaturze wedyjskiej wywodzącej się z Indii. Według standardowych podziałów taksonomicznych hominidy (inaczej czlowiekowate) stanowią rodzinę, na którą składają się dwa rodzaje - Homo i Australopithecus. XXVI Z literatury tej otrzymujemy informację, że ludzkość ma bardzo długą historię. W celu przeprowadzenia systematycznych badań nad istniejącym piśmiennictwem naukowym dotyczącym dziejów człowieka zaprezentowaliśmy myśl wedyj-ską w formie teorii, która zakłada, że różne istoty człekokształtne i małpokształtne współistniały ze sobą przez długi okres. Zaczerpnięcie tego teoretycznego poglądu z literatury wedyjskiej nie powinno go dyskwalifikować. Wybór teorii może pochodzić z różnych źródeł - osobistej inspiracji, wcześniejszych teorii, sugestii przyjaciela, filmu itd. W rzeczywistości, nie źródło danej koncepcji jest istotne, lecz jej zdolność wyjaśnienia obserwowanych zjawisk. Z uwagi na objętość niniejszego opracowania nie byliśmy w stanie rozwinąć tu naszych, alternatywnych wobec współczesnych teorii o pochodzeniu ludzkiego gatunku, poglądów. Z tego względu planujemy napisać kolejną książkę, która szerzej przedstawi wyniki naszych badań w tej dziedzinie na tle wedyjskiego źródła informacji. W tym momencie chciałbym powiedzieć też kilka słów o mojej współpracy z Richardem Thompsonem. Richardjest naukowcem z wykształcenia - matematykiem, który opublikował akceptowane przez świat nauki artykuły i książki z zakresu takich dziedzin, jak: biomatematyka, teledetekcja, geologia czy fizyka. Ja sam nie jestem naukowcem z wykształcenia. Od 1977 roku piszę i redaguję książki oraz magazyny publikowane przez Bhaktivedanta Book Trust. W 1984 roku Richard poprosił swojego asystenta Stephena Bernatha o zebranie informacji na temat pochodzenia człowieka i jego dziejów. W dwa lata później poprosił mnie, abym zajął się tym materiałem i opracował go w formie książki. Gdy przeglądałem informacje dostarczone przez Stephena, uderzyła mnie bardzo niewielka liczba raportów naukowych między rokiem 1859, kiedy to Darwin wydał swoją pracę O pochodzeniu gatunków, a rokiem 1894, w którym Eugene Dubois opublikował relację dotyczącą "człowieka jawajskiego". Zaintrygowany tym odkryciem, poprosiłem Stephena, aby dotarł do książek antropologicznych z końca XIX wieku i początków naszego stulecia. Znalazłem w nich, w tym we wczesnym wydaniu Fossil Men Marcellina Boule'a, bardzo negatywne opinie na temat licznych sprawozdań naukowych pochodzących z omawianego okresu. Śledząc przypisy, dotarliśmy do kilku przykładowych relacji tego typu. Większość z nich została napisana przez dziewiętnastowiecznych uczonych i zawierała opisy nacinanych kości, narzędzi kamiennych oraz w pełni ludzkich szczątków szkieletowych, które znaleziono w nieoczekiwanie starych kontekstach geologicznych. Jakość tych raportów nie budziła zastrzeżeń. Odpowiadały one na wiele możliwych wątpliwości. Zachęciło mnie to do przeprowadzenia bardziej systematycznych poszukiwań.
Odkrywanie tych zapomnianych relacji wymagało kolejnych trzech lat. Wraz ze Stephenem Bemathem zdobyliśmy rzadko spotykane materiały z konferencji naukowych z całego świata i razem przetłumaczyliśmy je na język angielski. XXVII Rękopis oparty na zgromadzonych materiałach powstawał przez kilka następnych lat. Przez cały ten okres niemal codziennie dyskutowałem z Richardem na temat znaczenia posiadanego materiału i jak najlepszego sposobu zaprezentowania go. Większość informacji zawartych w Rozdziale 6. Stephen otrzymał od Rona Calaisa, który uprzejmie przysłał nam wiele kopii oryginalnych raportów posiadanych w swych archiwach. Virginia Steen-McIntyre była na tyle życzliwa, że dostarczyła nam swoją korespondencję o datowaniu Hueyatlaco, stanowiska w Meksyku. Rozmawialiśmy również z Ruth D. Simpson z San Bernardi-no County Museum na temat narzędzi kamiennych, a z Thomasem A. Demere z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego o śladach zębów rekinów na kościach. Kończąc ten krótki wstęp, zachęcamy Czytelników do przekazywania nam informacji, które mogą być dla nas interesujące, zwłaszcza jako nowy materiał do przyszłych edycji tej książki. Michael A. Cremo, Pacific Beach, Kalifornia, 26 marca 1994 Część I Odkrycia kwestionujące teorię ewolucji Rozdzia3 l____ Pieśń "Czerwonego Lwa" -Darwin i ewolucja człowieka Pewnego wieczoru 1871 roku członkowie brytyjskiego towarzystwa wykształconych dżentelmenów "Czerwonych Lwów" zgromadzili się w Edynburgu w Szkocji, aby ucztować wesoło, zabawiając się humorystycznymi piosenkami i przemowami. Lord Neaves, znany dobrze ze swoich dowcipnych wierszy, wystąpił przed zgromadzonymi "Lwami" i zaśpiewał 12 zwrotek piosenki, którą ułożył na temat Powstawania gatunków a la Darwin. Wśród nich znalazła się i ta: Małpa z giętkim kciukiem I dużym mózgowiem, Już będąca przy wymowie, Urządziła stan wszechrzeczy I nie wolno j ej zaprzeczyć! Jego słuchacze odpowiedzieli, jak to zwykle bywało wśród "Czerwonych Lwów", delikatnym pomrukiem i poprawianiem klap swoich surdutów. Dokładnie dwanaście lat po opublikowaniu przez Charlesa Darwina w 1859 roku pracy O powstawaniu gatunków rosnąca liczba naukowców i innych wykształconych osób uważała za niemożliwe, wręcz śmieszne, przypuszczenie, że ludzie nie są niczym więcej niż tylko zmodyfikowanymi potomkami małpokształtnych istot. W samym tekście O powstawaniu gatunków Darwin jedynie krótko poruszył problem początków człowieka, stwierdzając na ostatnich stronach: "Na temat pochodzenia człowieka i jego historii zostanie rzucone światło". Jednak mimo ostrożności Darwina wiadomo było, że nie postrzega on ludzkości jako wyjątku od swojej teorii, w myśl, której jeden gatunek rozwija się z drugiego. Darwin przemawia Dopiero w 1871 roku Darwin przedstawił kolejną pracę, O pochodzeniu człowieka, która wyrażała jego szczegółowe poglądy na temat ewolucji gatunku. Wyjaśniając tę zwłokę, Darwin napisał: "Przez wiele informacje o początkach człowieka bez jakiejkolwiek intencji publikowania czegoś na ten temat, a raczej z postanowieniem nie wywoływania w ten sposób uprzedzeń wobec moich poglądów. 4
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Wydawało mi się, że wystarczy wspomnieć w pierwszym wydaniu O powstawaniu gatunków, iż dzięki tej publikacji »na temat pochodzenia człowieka i jego historii zostanie rzucone światło", co oznacza, że ludzki gatunek również należy włączyć w jakąś ogólną teorię, która weźmie pod uwagę sposób, w jaki pojawił się on na Ziemi". W pracy O pochodzeniu człowieka Darwin wyraźnie zaprzeczył szczególnej pozycji naszego gatunku. "W ten sposób dowiadujemy się - powiedział - że człowiek jest potomkiem włochatego, ogoniastego zwierzęcia czworonożnego, prawdopodobnie o nadrzewnym trybie życia, zamieszkującego obszar Starego Świata7". Było to śmiałe stwierdzenie, choć brakowało mu najbardziej przekonującego dowodu - skamieniałości gatunku przejściowego między starożytnymi małpami człekokształtnymi a współczesnymi ludźmi. Z wyjątkiem dwóch niepewnie datowanych czaszek neandertalskich z Niemiec i z Gibraltaru oraz kilku innych, słabo opisanych znalezisk o współczesnej morfologii, nauka nie dysponowała wówczas skamieniałymi szczątkami hominidów. Fakt ten stał się wkrótce bronią w rękach przeciwników sugestii, Darwina, że ludzie wywodzą się od małpokształtnych przodków. "Gdzie - pytali oponenci - są skamieniałości, które mogą to udowodnić?" Obecnie jednak, niemal bez wyjątku, paleoantropolodzy sądzą, że udowodnili teorię Darwina, odkrywając skamieniałych przodków człowieka na terenie Afryki, Azji i na innych kontynentach. Pojawienie się hominidów Tabela 1.1 przedstawia współczesny, uznany powszechnie, system epok geologicznych. Jest on stałym punktem odniesienia w naszych badaniach nad historią człowieka i podobnych do niego istot. Jednak przedstawione przez nas odkrycia mogą wymuszać poważną korektę przyjętej skali czasu. Według dzisiejszych poglądów ewolucyjnych pierwsze istoty małpokształtne pojawiły się w epoce oligocenu (datowanej na 25-38 min lat), natomiast pierwsze małpy człekokształtne, należące do tej samej linii genealogicznej, co człowiek, wykształciły się w młócenie (datowanym na 5-25 min lat). Małpy te klasyfikuje się najogólniej jako jeden rodzaj Dryopithecus. Następnie nadeszła epoka pliocenu (datowana na 2-5 min lat). Podaje się, że w zapisie skalnym z tego okresu pojawiły się pierwsze hominidy, czyli człekokształtne ssaki o wyprostowanej postawie ciała. Najwcześniejszymi znanymi hominidami są australopiteki dosłownie "południowe małpy" -których wiek geologiczny określa się na 4 min lat. Paleoantropolodzy twierdzą, że te prawie ludzkie istoty miały 1,2-1,5 m wysokości, a pojemność ich puszki mózgowej wahała się w granicach 300-600 cm3. Według dominujących poglądów 7 Pojęcie " Stary Świat" obejmuje obszar Europy, Afryki i Azji. Pieśń "Czerwonego Lwa" - Darwin i ewolucja człowieka Tabela 1.1. Typowy podziat dziejów Ziemi Era Okres Epoka Datowanie (w min lat) Kenozoik Czwartorzęd
5
Holocen Plejstocen 0,01 2
Trzeciorzęd Pliocen Miocen 5 25
Oligocen Eocen 38 55
Paleocen 65 Mezozoik Kreda
144
Jura
213
Trias
248
Paleozoik Perm 286 Karbon 360 Dewon
408
Sylur Ordowik
438 505 Kambr 590 Proterozoik 2,5 mld Archaik 4,5/7 mld ciało australopiteków przypominało ciało współczesnego człowieka, jedynie głowa posiadała cechy zarówno małpie, jak i ludzkie. Przyjmuje się, że około 2 min lat temu, na początku plejstocenu (epoka ta datowana jest na 2 000 000 -10 000 lat), z jednej gałęzi australopiteków rozwinął się gatunek określany mianem Homo habilis8. Wydaje się, iż z wyjątkiem pojemności puszki mózgowej, która według obecnych szacunków była większa i wynosiła 600-750 cm3, przypominał on australopiteki. Zdaniem naukowców akceptujących teorię ewolucji około 1,5 min lat temu Homo habilis dał początek kolejnemu hominidowi - Homo erectus9 (obejmującemu tzw. "człowieka jawajsidego" i "człowieka pekińskiego"). Według powszechnej opinii przedstawiciele tego gatunku osiągali 1,5-1,8 m wysokości, a pojemność ich puszki mózgowej wahała się między 700 a 1300 cm3. Większość paleoantropologów sądzi obecnie, że podobnie jak australopiteki i Homo 8 9
Dosłownie "człowiek zręczny" - termin zapożyczony z języka łacińskiego. Inaczej "człowiek wyprostowany" - także określenie łacińskie.
6 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Homo habilis, przypominali oni współczesnego człowieka. Czoło Homo erectus było jednak cofnięte za masywnymi wałami nadoczodołowymi. Szczęki i zęby osiągały duże rozmiary, a żuchwa nie miała wykształconej brody. Przyjmuje się, że Homo erectus żył w Afryce, Azji i Europie do około 200 000 lat temu. W myśl dzisiejszych koncepcji naukowych w pełni ludzki gatunek - Homo sapiens sapiens10 rozwinął się stopniowo z Homo erectus. Zdaniem paleoan-tropologów około 300 000-400 000 lat temu pojawił się pierwszy, wczesny Homo sapiens, określany też jako archaiczny Homo sapiens. Podaje się, że pojemność jego puszki mózgowej była niemal tak duża, jak u współczesnego człowieka, choć wciąż posiadał on pewne cechy Homo erectus, na przykład masywną czaszkę, cofnięte czoło i duże wały nadoczodołowe. Cechy te nie były już jednak tak bardzo rozwinięte. Przykłady tego typu znalezisk pochodzą ze Swanscombe w Anglii, Steinheim w Niemczech oraz Fontechevade i Arago we Francji. Czaszki tej kategorii posiadają również do pewnego stopnia cechy neander-talskie, dlatego są także klasyfikowane jako okazy pre-neandertalskie. W opinii większości uczonych zarówno ludzie, jak i klasyczni, zachodnioeuropejscy neandertalczycy" rozwinęli się z pre-neandertalskiego typu hominidów, czyli wczesnego Homo sapiens. Na początku XX wieku niektórzy badacze uważali, że neandertalczycy z okresu ostatniego zlodowacenia12, znani właśnie jako klasyczni, zachodnioeuropejscy neandertalczycy, byli bezpośrednimi przodkami współczesnych istot ludzkich. Posiadali oni większy mózg niż Homo sapiens sapiens, znacznie większą twarz i szczęki, niższe, pochylone do tyłu czoło i masywne wały nadoczodołowe. Pozostałości neandertalczyków znajdywane są w osadach plejstoceńskich sprzed 30 000 -150 000 lat. Jednak odkrycie wczesnego Homo sapiens w warstwach o wiele starszych niż 150 000 lat skutecznie usunęło klasycznych, zachodnioeuropejskich neandertalczyków z linii ewolucyjnej prowadzącej od Homo erectus do Homo sapiens sapiens (ił. 1.1). Typ człowieka znany jako człowiek z Cro-Magnon13 pojawił się w Europie około 30 000 lat temu i charakteryzował się w pełni współczesną anatomią. Naukowcy mówią zazwyczaj, że Homo sapiens sapiens pojawił się po raz pierwszy mniej więcej 40 000 lat temu w Afryce. Jednak w związku z odkryciami dokonanymi na terenie Afryki Południowej14 i w innych miejscach, wielu uczonych twierdzi dziś, iż ukształtował się on 100 000 lat temu, a może wcześniej. 10
w języku łacińskim termin ten znaczy "człowiek rozumny". '' Po łacinie Homo sapiens neanderthalensis - "rozumny człowiek neandertalski". Nazwa tych istot wywodzi się od stanowiska w dolinie Neandertal w Niemczech, gdzie po raz pierwszy odkryto ich szczątki. 12 Inaczej glacjalu. 13 Paleoantropolodzy określają w ten sposób pierwsze europejskie populacje Homo sapiens sapiens. Nazwa ta pochodzi od stanowiska we Francji. 14 W niniejszym opracowaniu termin ten oznacza z reguły Republikę Południowej Afryki (RPA). Ponieważ jednak nazwa RPA jest rzadko stosowana w dotychczasowej literaturze specjalistycznej na gruncie polskim, pozostawiam częściej spotykaną wersję nazwy tego państwa. Pieśń "Czerwonego Lwa" - Darwin i ewolucja człowieka ^ Homo habilis + Homo erectus ^
7 Australopithecus
Homo sapiens archaiczny X \ Homo sapiens Homo sapiens neanderthalensis
sapiens
Ilustracja 1.1. Typowy schemat ewolucji ludzkiego gatunku. Pojemność puszki mózgowej współczesnych ludzi waha się w granicach 1000-2000 cm3. Jak można łatwo zaobserwować, nie istnieje związek między rozmiarami mózgu a inteligencją człowieka. Pojemność puszki mózgowej bardzo inteligentnych osób wynosi niekiedy 1000 cm3, a ludzie niedorozwinięci mogą mieć mózg o objętości 2000 cm3. Obecne koncepcje naukowe dotyczące początków ludzkiego gatunku nie wyjaśniają dokładnie gdzie, kiedy i jak z australopiteków rozwinął się Homo habilis, z Homo habilis Homo erectus bądź z Homo erectus - współczesny człowiek. Mimo to, większość paleoantropologów zgadza się z poglądem, że tylko w pełni ludzkie istoty pojawiły się w Nowym Świecie15. Przyjmuje się, iż wcześniejsze stadia ewolucji, począwszy od australopiteków, miały miejsce jedynie na obszarze Starego Świata, a pierwsi ludzie przybyli do Nowego Świata około 12 000 lat temu, choć zdaniem niektórych naukowców być może już w późnym plejstocenie, czyli 25 000 lat temu. Do dziś istnieje wiele luk w hipotetycznym zapisie skalnym dotyczącym pochodzenia człowieka. Niemal zupełnie brak na przykład skamieniałości łączących człekokształtne małpy mioceńskie, takie jak driopiteki, z plioceń-skimi przodkami współczesnych małp antropoidalnych i ludzi, zwłaszcza, jeśli chodzi o okres 4-8 min lat temu. Być może to prawda, że kiedyś zostaną odnalezione skamieniałości, które wypełnią te luki. Jednak, co jest niezwykle ważne, nie ma powodu, by przypuszczać, iż te nowe znaleziska będą potwierdzać teorie ewolucyjne. Jak zareagujemy, jeżeli w pełni ludzkie szczątki pojawią się w starszych osadach niż te, w których odkryto szczątki driopiteków? Nawet gdyby okazało się, że współczesny gatunek człowieka istniał l min lat temu, czyli 4 min lat po zniknięciu w późnym młócenie driopiteków, byłoby to już wystarczające do odrzucenia dzisiejszych wyjaśnień na temat pochodzenia ludzkiego gatunku. '5 Pojęcie "Nowy Świat" obejmuje obszar obu Ameryk. 8 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka. W rzeczywistości, znaleziska, które przeczą poglądom o ewolucji człowieka już odnaleziono. Zostały one jednak utajone lub dla wygody zapomniane. O wielu z nich donoszono w XIX wieku - po opublikowaniu przez Darwina pracy O powstawaniu gatunków, przed wydaniem, której nie odkryto żadnych istotnych materiałów z wyjątkiem "człowieka neandertalskiego". W pierwszych latach darwinizmu nie istniała, więc jasno ustalona teoria o początkach ludzkości, której można byłoby bronić na polu nauki, a niektórzy naukowcy dokonali wówczas i opisali wiele odkryć, o jakich nie wspomniano by teraz na stronach bardzo szanowanych i akademickich pism. Większość tych skamieniałości i artefaktów znaleziono przed odkryciem pierwszego protoludzkiego, hominida, jaki według zwolenników teorii ewolucji istniał w okresie między driopitekami a współczesnymi ludźmi. Był to tzw. "człowiek jawajski" znaleziony przez Eugene Dubois w warstwach środkowo-plejstoceńskich, datowanych na 800 000 lat. Odkrycie to stało się punktem odniesienia dla dalszych badań. Od tego momentu naukowcy przestali oczekiwać, że znajdą artefakty bądź ludzkie szczątki w osadach z tego samego okresu lub epok wcześniejszych. Jeżeli odkrywali takie znaleziska, dochodzili do wniosku, że jest to niemożliwe i wymyślali sposób, aby skompromitować dane odkrycie jako pomyłkę, złudzenie lub oszustwo. Jednak zanim odkryto "człowieka jawajskiego", szanowani, dziewiętnastowieczni uczeni znaleźli w bardzo starych warstwach wiele szczątków
szkieletowych w pełni ludzkich istot. Odkryli również różnorodne narzędzia kamienne i kości zwierząt noszące ślady działania człowieka. Wybrane zasady epistemologii Zanim rozpoczniemy przegląd odrzucanych i akceptowanych dziś przez naukę znalezisk związanych z dziejami ludzkiego gatunku, przedstawimy kilka zasad epistemologicznych, których sami staraliśmy się przestrzegać. W słowniku Webstera 'New Worid Dictionary epistemologia zdefiniowana jest jako "badanie bądź teoria pochodzenia, charakteru, metod i ograniczeń wiedzy". Kiedy studiujemy materiały naukowe, należy mieć na uwadze naturę, metody i ograniczenia wiedzy, w przeciwnym razie możemy ulec złudzeniu. Znaleziska prehistoryczne mają pewne zasadnicze ograniczenia, które należy podkreślić. Po pierwsze, wiążą się one z rzadkimi odkryciami, których nie można powtórzyć. Część naukowców zdobyła duże uznanie dzięki kilku słynnym odkryciom, pozostali natomiast, a jest ich zdecydowana większość, przez całą swą karierę nie dokonali nawet jednego znaczącego odkrycia. Po drugie, kiedy już dokona się odkrycia, główne dowody świadczące o jego charakterze są niszczone podczas badań i wiedzę o nich czerpiemy jedynie z relacji przekazanych przez odkrywców. Na przykład jedną z najbardziej istotnych cech skamieniałości jest ich pozycja stratygraficzna19. Gdy jednak znalezisko zostanie już wydobyte z ziemi, bezpośrednie dowody wskazujące na miejsce, w którym je odkryto, ulegają zniszczeniu. 19
Położenie w warstwach.
9 Pieśń "Czerwonego Lwa" - Darwin i ewolucja człowieka W tej sytuacji musimy po prostu polegać na rzetelności relacji osoby dokonującej odkrycia. Można oczywiście powiedzieć, że chemiczne cechy skamieniałości bądź inne ich właściwości wskazują na miejsce ich odkrycia, i w pewnych przypadkach rzeczywiście tak jest, jednak nie zawsze istnieje możliwość przeprowadzenia odpowiednich badań w tym zakresie. Poza tym nawet w przypadku takich analiz musimy polegać na raportach naukowych o chemicznych i fizycznych cechach warstw, z których według odkrywców pochodzą dane znaleziska. Osoby dokonujące ważnych odkryć nie mogą czasami odnaleźć drogi powrotnej do miejsca odkrycia. Po kilku latach stanowiska prehistoryczne są nieuchronnie niszczone, na przykład przez erozję, rozległe badania naukowe czy rozwój przemysłowy: kopalnie odkrywkowe, budowę domów itd. Nawet współczesne wykopaliska archeologiczne, podczas których drobiazgowo rejestruje się szczegóły, niszczą rejestrowane elementy. W tej sytuacji na poparcie wielu zasadniczych stwierdzeń nadal pozostają do dyspozycji jedynie pisemne sprawozdania badaczy. Ponadto wiele istotnych odkryć rejestruje się z niewystarczającą dokładnością. Osoba pragnąca zweryfikować raporty paleoantropologiczne będzie, więc miała duże trudności z poznaniem rzeczywistego stanu rzeczy, nawet, jeśli uda się na miejsce danego odkrycia. Ograniczenia związane z czasem i pieniędzmi to oczywiście dodatkowe utrudnienie, które powoduje, że osobiście można sprawdzić zaledwie niewielki procent stanowisk prehistorycznych. Kolejny problem polega na tym, iż fakty z dziedziny paleoantropologii, czy też archeologii, rzadko, kiedy bywają prostymi do obserwacji zjawiskami. Badacz danego stanowiska może na przykład uznać, że znalezione skamieniałości zostały poddane procesowi wietrzenia w obrębie pewnego poziomu wczesnoplej-stoceńskiego. Jednak to pozornie proste stwierdzenie może zależeć od wielu obserwacji i argumentów dotyczących różnych zjawisk: zaburzeń uskokowych, możliwości nagłego osuwania się pokładów, obecności lub braku warstwy osadowej na stoku wzgórza, istnienia ponownie napełnionego żlebu itd., Jeżeli oprzemy się na
relacji drugiej osoby obecnej na stanowisku, może okazać się, że omawia ona wiele ważnych szczegółów, o których nie wspomniał nasz pierwszy świadek. Obserwatorzy czasami wręcz zaprzeczają sobie nawzajem, a ich zmysły i pamięć są niedoskonałe. Osoba znajdująca się na badanym stanowisku może dostrzegać pewne elementy, lecz nie zauważać innych istotnych faktów. Część z nich mogliby dostrzec kolejni obserwatorzy, jednak może okazać się to niemożliwe, ponieważ miejsce odkrycia stało się w międzyczasie niedostępne. Następny problem to nieuczciwość badaczy. Może ona mieć charakter nawet przemyślanej mistyfikacji. Tak było w przypadku Piltdown. Jak zobaczymy, aby rozwikłać tego rodzaju zagadkę, potrzeba zarówno zdolności detektywistycznych Sherlocka Holmesa, jak i wszelkich udogodnień współczesnego laboratorium sądowego. lO Zakazana archeologia - ukryta historia czlowieka Niestety zawsze może istnieć silny motyw dokonania świadomego bądź nieświadomego oszustwa, dla sławy i zaszczytów spadających na odkrywcę domniemanego przodka człowieka. Rozmijanie się z prawdą ma również miejsce wówczas, gdy zwyczajnie nie opisuje się zjawisk sprzecznych z oczekiwaniami odkrywcy. Jak zauważymy w trakcie czytania tej książki, niektórzy badacze znajdywali artefakty w określonych warstwach, lecz nie relacjonowali tego, sądząc, że znaleziska te nie mogą mieć tylu lat, ile mają osady, w których je odkryli. Zdarza się to bardzo często, ponieważ nasze zmysły są niedoskonałe i jeśli widzimy coś, co wydaje się nam niemożliwe, wówczas w naturalny sposób podejrzewamy własną pomyłkę (czasami rzeczywiście możemy się mylić). Zniekształcanie prawdy poprzez zaniechanie opisów istotnych zjawisk wynika, więc z ograniczenia ludzkiej natury, które ma niestety niekorzystny wpływ na empiryczny proces poznawania rzeczywistości. Wady paleoantropologii nie ograniczają się jedynie do czynności odkrywania i wydobywania znalezisk. Dotyczą one również współczesnych, chemicznych i radiometrycznych, badań chronologicznych. Można na przykład sądzić, że datowanie metodą węgla "C obejmuje prostą procedurę, która w niezawodny sposób dostarcza danych, czyli określa wiek badanego obiektu. Okazuje się jednak, iż badania chronologiczne wiążą się ze skomplikowanymi analizami tożsamości posiadanych próbek, ich historii oraz możliwych zanieczyszczeń. Rozważania te mogą prowadzić do odrzucenia pewnych wstępnie uzyskanych wyników i zaakceptowania innych rezultatów na podstawie złożonych argumentów, które rzadko są przedstawione w jasny sposób. I tutaj pewne elementy mogą być zbyt złożone, niekompletne i w dużym stopniu niedostępne dla kolejnej weryfikacji. Powyższe ograniczenia paleoantropologii skłaniają do wniosku, że w tej dziedzinie badań w dużym stopniu musimy opierać się na studiach porównawczych istniejących raportów naukowych. Choć w muzeach znajdują się same skamieniałości i artefakty, to jednak większość z głównych dowodów nadających znaczenie tym znaleziskom istnieje jedynie w postaci pisemnych relacji. Przekazywane przez nie informacje mogą być jednak niekompletne, a przecież nawet najdrobniejsze fakty w tej dziedzinie wiedzy często pociągają za sobą złożone, trudne do rozwiązania problemy. Wszystko to powoduje, iż niełatwo tu dojść do prawdy i ostatecznych konkluzji. Co zatem możemy zrobić? Naszym zdaniem, istotne jest porównywanie jakości dostępnych raportów. Choć nie mamy dostępu do samych badań, które już przeprowadzono, ani do odkrytych znalezisk, możemy bezpośrednio studiować relacje na ich temat i obiektywnie je porównywać. Zbiór sprawozdań dotyczących konkretnych odkryć można ocenić na podstawie ich dokładności, logiki oraz spójności podanych argumentów. Można też rozważyć czy przedstawiono i wyjaśniono w nich, alternatywne wobec zaprezentowanej teorii, stanowiska.
Autentyczność relacjonowanych zjawisk musi być przyjmowana do pewnego stopnia na wiarę, powinniśmy więc również brać pod uwagę kwalifikacje obserwatorów i odkrywców.
Pieśń "Czerwonego Lwa" - Darwin i ewolucja człowieka 11 Jeżeli na podstawie powyższych kryteriów dwa zbiory raportów są tak samo wiarygodne, powinny być traktowane jako dowody o tej samej wartości naukowej. Oba mogą zostać zaakceptowane, odrzucone bądź uznane za niepewne. Byłoby jednak rzeczą niewłaściwą zaakceptować jedną grupę relacji, odrzucając drugą. Szczególnie nieprawidłowym postępowaniem byłoby natomiast przyjęcie jednego zestawu raportów jako dowodu potwierdzającego daną teorię i ukrywanie drugiej grupy świadectw, co czyniłoby ją niedostępną dla innych badaczy W naszej książce stosujemy proponowane wyżej podejście do dwóch specyficznych zestawów sprawozdań naukowych. Pierwsza grupa tych raportów składa się z relacji na temat artefaktów i pozostałości ludzkich szkieletów, które w świetle poglądów o ewolucji człowieka można uznać za chronologiczne anomalie. Zostały one w większości odkryte u schyłku XIX wieku i na początku naszego stulecia. Omawiamy je w pierwszej części książki. Drugi zestaw sprawozdań obejmuje raporty o artefaktach i szczątkach szkieletowych przyjmowanych w nauce jako potwierdzenie współczesnych hipotez na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Pochodzą one z okresu od końca XIX wieku, do lat osiemdziesiątych obecnego stulecia. Przedstawiamy je w drugiej części naszej pracy. Z powodu naturalnych powiązań między poszczególnymi odkryciami niektóre znaleziska stanowiące anomalie zostaną tutaj również wspomniane. Naszym zdaniem, mimo postępu paleoantropologii w XX wieku jakość sprawozdań w obu tych zestawach jest w istocie rzeczy taka sama. Z tego względu sądzimy, iż nie jest właściwe akceptowanie jednej grupy relacji a odrzucanie drugiej. Takie podejście ma poważne konsekwencje dla teorii o ewolucji człowieka. Jeżeli odrzucimy pierwszy zbiór raportów (znaleziska-anomalie) i konsekwentnie drugi zestaw sprawozdań (znaleziska obecnie akceptowane), poglądy o ewolucji ludzkiego gatunku zostaną pozbawione istotnej części swej empirycznej podstawy. Jeżeli jednak przyjmiemy pierwszą grupę raportów, musimy wtedy uznać istnienie inteligentnych istot wytwarzających narzędzia w tak odległych epokach geologicznych, jak miocen, czy nawet eocen. Gdy uznamy ponadto autentyczność prezentowanych w tych raportach znalezisk szczątków szkieletowych, musimy konsekwentnie zaakceptować obecność człowieka w tak odległych czasach. Nie tylko zaprzecza to współczesnym teoriom o ewolucji ludzkiego gatunku, lecz poddaje również w wątpliwość cały obraz ewolucji ssaków w erze kenozoicznej17. 17
Jej początek datuje się na około 65 min lat.
Rozdzia3 2 ___________ Nacinane i łamane kości - początek oszustwa Nacinane i łamane celowo kości zwierząt stanowią ważną grupę znalezisk świadczących o istnieniu człowieka w starożytności. Zaczęto je uważnie badać w połowie XIX wieku i do dziś pozostały one obiektem obszernych analiz. Przez kilkadziesiąt lat od momentu opublikowania pracy Darwina O powstawaniu gatunków wielu naukowców znajdowało nacinane kości wskazujące na obecność ludzi w pliocenie, młócenie, a nawet we wcześniejszych epokach. Ich przeciwnicy twierdzili, że znaki i pęknięcia zaobserwowane na skamieniałych kościach były wynikiem działania lądowych zwierząt mięsożernych, rekinów lub ciśnienia geologicznego. Jednak odkrywcy prezentowali bardzo przekonujące kontrargumenty. Razem z nacinanymi kośćmi znajdywano narzędzia
kamienne, a przy pomocy eksperymentów, w których je wykorzystywano, udawało się wykonać na świeżej kości znaki identyczne z tymi, jakie znaleziono na skamieniałościach. Aby odróżnić intencjonalne18 nacięcia od nacięć pozostawionych przez zęby rekina bądź jakiegokolwiek innego zwierzęcia, naukowcy używali mikroskopów. W wielu przypadkach zaobserwowane znaki znajdowały się w miejscach właściwych dla charakterystycznych zabiegów rzeźniczych. Mimo to raporty o nacinanych i łamanych kościach, świadczące o obecności człowieka w pliocenie i we wcześniejszych epokach, nie występują obecnie w akceptowanym zestawie świadectw naukowych. Odrzucanie ich może być jednak niesprawiedliwe. Na podstawie niekompletnych materiałów, rozważanych dziś gorliwie, uczeni utrzymujący ewolucyjne poglądy doszli do wniosku, że Homo sapiens sapiens pojawił się stosunkowo niedawno. Jednak w świetle dowodów zawartych w tym rozdziale wygląda na to, że niektórzy ludzie nauki oszukują samych siebie. St. Prest, Francja W kwietniu 1863 roku Jules Desnoyers z Muzeum Narodowego we Francji przybył do St. Prest, miejscowości w północno-zachodniej części tego kraju, aby zbierać skamieniałości. "' Wykonane celowo przez człowieka lub jego ewentualnych przodków. 19 14 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W piaszczystych żwirach odkrył część kości piszczelowej nosorożca. Zauważył na niej serię wąskich rowków. Jego zdaniem część z nich wykonano ostrym nożem bądź ostrzem krzemiennym. Desnoyers zaobserwował ponadto małe, koliste znaki, które najprawdopodobniej również wykonano zaostrzonym narzędziem. Sprawdził następnie zbiory skamieniałości z St. Prest znajdujące się w muzeum w Chartres i Paryskiej Szkole Górniczej. Zauważył, że noszą one te same typy znaków. O swoich znaleziskach powiadomił Francuską Akademię Nauk19. Niektórzy współcześni naukowcy datują stanowisko w St. Prest na późny pliocen. Jeżeli Desnoyers właściwie ocenił, że znaki na wielu kościach wykonano narzędziami krzemiennymi, oznaczałoby to, iż istoty ludzkie żyły we Francji ponad 2 min lat temu. Mogłoby się wydawać, że nie ma niczego niewłaściwego w takim stwierdzeniu, a jednak współczesna paleoantropologia zdecydowanie odrzuca tego typu poglądy. Obecność w tym czasie w Europie istot używających kamiennych narzędzi w wyszukany sposób wydaje się być prawie niemożliwa. Przyjmuje się powszechnie, że u schyłku epoki pliocenu, około 2 min lat temu, współczesny gatunek człowieka jeszcze nie istniał. Jedynie w Afryce powinniśmy wówczas spodziewać się prymitywnych przodków ludzi - australopiteków i Homo habilis (uważa się, że to właśnie Homo habilis jako pierwszy wytwarzał narzędzia). Według innych naukowców stanowisko w St. Prest może pochodzić z mniej odległych czasów i mieć 1,2-1,6 mln lat. Mimo to nacinane kości wciąż stanowiłyby chronologiczną anomalię na tle ewolucyjnych poglądów. Nawet w XIX wieku odkrycia z St. Prest wywoływały kontrowersje. Oponenci twierdzili, że zaobserwowane znaki to ślady narzędzi robotników, którzy wykopywali kości. Desnoyers wykazał jednak, iż nacięcia pokryte są takimi samymi osadami mineralnymi, jak pozostała część powierzchni skamieniałych kości. Zdaniem wybitnego brytyjskiego geologa Sir Charlesa Lyella kontrowersyjne znaki były śladami zębów gryzonia. Francuski prehistoryk Gabriel de Mortiiiet stwierdził jednak, że zwierzęta nie mogły pozostawić tego rodzaju znaków i zaproponował inne wyjaśnienie. Według niego ślady powstały w wyniku oddziaływania ostrych kamieni, które przesuwały się pod wpływem ciśnienia geologicznego. Desnoyers odpowiedział na tę hipotezę: "Wiele nacięć powstało wskutek późniejszego tarcia, które było rezultatem transportu bądź ruchu kości wśród piasków i żwirów. Wyżłobione w ten sposób znaki mają zasadniczo odmienny charakter od wcześniejszych śladów i prążków".
Kto miał rację, Desnoyers czy de Mortiiiet? Niektórzy uczeni uważali, że spór ten można by rozstrzygnąć, jeśli w żwirach St. Prest udałoby się znaleźć narzędzia krzemienne, które byłyby w oczywisy sposób produktami działania człowieka. Louis Bourgeois, duchowny i wybitny paleontolog, zbadał dokładnie stanowisko w St. Prest w poszukiwaniu takich znalezisk. 19
Wszystkie odkrycia kwestionujące dzisiejsze poglądy ewolucyjne ujęte są w tablicach chronologicznych na końcu książki.
15 Nacinane i łamane kości - początek oszustwa Dzięki cierpliwym badaniom odkrył wiele krzemieni, które uznał za autentyczne narzędzia. Opisał je w sprawozdaniu dla Akademii Nauk, opublikowanym w styczniu 1867 roku. Sławny francuski antropolog Armand de Quatrefages stwierdził, że narzędzia te można podzielić na skrobacze, wiertniki oraz ostrza włóczni. De Mortiiiet nadal był nie usatysfakcjonowany. Jego zdaniem krzemienie odkryte przez Bourgeoisa w St. Prest również powstały pod wpływem ciśnienia geologicznego. Okazuje się, więc, że próbując odpowiedzieć na jedno pytanie, dotyczące charakteru nacięć na kościach, natknęliśmy się na kolejny problem. Jak rozpoznać intencjonalną obróbkę krzemieni i innych znalezisk kamiennych? Omówimy dokładnie to zagadnienie w następnym rozdziale. Teraz chcemy jedynie zwrócić uwagę na fakt, iż czynniki, dzięki którym możemy rozpoznać narzędzie kamienne, do dziś są przedmiotem kontrowersji. Z tego względu istnieje z pewnością możliwość zakwestionowania opinii de Mortiiieta. W 1910 roku znany amerykański paleontolog Henry Fairfieid Osborn poczynił interesujące spostrzeżenia w związku z obecnością narzędzi kamiennych w St. Prest: "najwcześniejszymi śladami człowieka w warstwach z tej epoki były nacinane kości odkryte przez Desnoyersa w 1863 roku w St. Prest w pobliżu Chartres. Wątpliwości dotyczące autentyczności zaobserwowanych nacięć zostały usunięte dzięki ostatnim badaniom Laville'a i Rutota, którzy znaleźli tu eolityczne krzemienie w pełni potwierdzające odkrycia Abbe Bour-geois z 1867 roku, dokonane w tych samych warstwach". Jeśli rozważyć odkrycia z St. Prest, wyraźnie widać, że mamy w tym momencie do czynienia z problemami paleontologicznymi, które nie mogą zostać łatwo i szybko rozwiązane. Z pewnością nie ma wystarczającego powodu, aby całkowicie odrzucić pogląd, iż odkryte przez Desnoyersa kości świadczą o istnieniu człowieka w pliocenie. Taka konkluzja może zmusić nas do refleksji, dlaczego skamieniałości z St. Prest i inne znaleziska o podobnym charakterze nie są niemal nigdy wspominane w opracowaniach na temat ewolucji ludzkiego gatunku, z wyjątkiem nielicznych przypisów, w których wyśmiewa sieje i odrzuca. Czy jest tak, dlatego, że obiektywnie są one nie do zaakceptowania? Czy też być może pomijanie ich i odrzucanie wiąże się z faktem, iż prawdopodobny, późnoplioceński wiek tych znalezisk nie pasuje do standardowego wyjaśnienia początków człowieka? Armand de Quatrefages, członek Francuskiej Akademii Nauk i profesor Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu, poruszając ten problem w swej książce Hommes Fossiles et Hammes Sauvages (1884), napisał: "Zarzuty wysuwane wobec poglądu o istnieniu ludzi w pliocenie i młócenie wydają się być bardziej związane z teoretycznymi założeniami niż z bezpośrednią obserwacją faktów". Współczesny przykład - rzeka Old Cro-w, Kanada Zanim przejdziemy do dalszych, dziewiętnastowiecznych odkryć, rzucających wyzwanie poglądom o ewolucyjnym pochodzeniu ludzkiego gatunku, rozważymy badania kości, które przeprowadzono całkiem niedawno (około dwadzieścia lat temu). 16
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii stojących przed paleoantro-pologią Nowego Świata jest określenie momentu, w którym ludzie przybyli do Ameryki Północnej. Według standardowego wyjaśnienia, grupy azjatyckich łowców-zbieraczy przekroczyły most lądowy łączący niegdyś Azję i Amerykę Północną20 około 12 000 lat temu. Niektórzy naukowcy mówią, że nastąpiło to wcześniej - około 30 000 lat temu - a jeszcze inni badacze donoszą o świadectwach obecności człowieka na terenie obu Ameryk w bardziej odległych czasach plejstoceńskich. Omówimy ten problem szczegółowo w następnych rozdziałach. W tej chwili chcemy jedynie przedstawić skamieniałe kości odkryte nad rzeką Old Crow, leżącą na terytorium Jukon w północnej Kanadzie, jako współczesny przykład znalezisk prezentowanych w tym rozdziale. W latach siedemdziesiątych Richard E. Morlan z Archeological Survey of Canada i Muzeum Narodowego tego kraju przeprowadził badania intencjonalnie zmodyfikowanych kości ze stanowisk nad rzeką Old Crow. Morlan doszedł do wniosku, że wiele kości i rogów jelenia nosi ślady pracy człowieka, którą wykonano zanim kości uległy fosylizacji21. Szczątki zwierzęce zostały przetransportowane przez rzekę i odkryte na obszarze polodowcowej równiny nadrzecznej pochodzącej z wczesnej fazy zlodowacenia Wisconsin22 i datowanej na 80 000 lat. Ustalenia Morlana podważały, więc dzisiejsze poglądy na temat chronologii przybycia ludzi do Nowego Świata. Jednak w 1984 roku R. M. Thorson i R. D. Guthrie opublikowali pracę, w której wykazywali, że lód rzeki mógł spowodować zmiany sugerujące Mor-lanowi działanie człowieka. Morlan przestał wkrótce twierdzić, że na wszystkich kościach, jakie zgromadził w trakcie swoich badań, widoczne są ślady ludzkiej działalności. Przyznał, iż 30 fragmentów z 34 znalezionych mógł zmodyfikować lód rzeki bądź inne naturalne zjawiska. Mimo to wciąż uważał, że pozostałe 4 okazy nosiły wyraźne oznaki działania człowieka. W opublikowanym raporcie stwierdził: "Nacięcia i rysy [...] nie różnią się od śladów wykonanych narzędziami kamiennymi w trakcie ćwiartowania i cięcia mięsa martwego zwierzęcia". Morlan przesłał dwie kości dr Pat Shipman z Johns Hopidns University, specjalizującej się w badaniach nacięć na kościach. Shipman zbadała ślady pod skaningowym mikroskopem elektronowym i porównała je z ponad l 000 przypadków udokumentowanych znaków na kościach. Stwierdziła, że nie można ostatecznie określić charakteru śladów na jednej z kości, lecz jej zdaniem drugi fragment nosił wyraźny ślad użycia narzędzia. Morlan zauważył ponadto, iż w rejonie rzeki Old Crow i na pobliskich wyżynach, choć z dala od samych kości, znaleziono narzędzia kamienne. 20
Obecnie Cieśnina Beringa. Fosylizacja - proces przybierania struktury kamienia, inaczej skamienienie. 22 Zlodowaceniu Wisconsin odpowiada w Europie zlodowacenie Wiirm. 21
Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 17 Powyższe ustalenia świadczą, że nie można tak łatwo zanegować intencjo-nalnego charakteru znaków na kościach z St. Prest czy innych podobnych śladów. Znaleziska tego samego rodzaju są wciąż uważane za wiarygodne, a metody badań pozostały niemal takie same jak te, które stosowano w XIX wieku. Naukowcy tamtych czasów nie posiadali, co prawda mikroskopów elektronowych, ale optyczne mikroskopy były, i są nadal, wystarczająco odpowiednie do przeprowadzenia tego rodzaju badań. Pustynia Anza-Borrego, Kalifornia, USA Kolejnym przykładem znalezionych niedawno nacinanych kości o podobnym charakterze, co znaleziska z St. Prest jest odkrycie dokonane przez George Millera, zmarłego w 1989 roku kustosza Imperiał Valley College Museum w El Centro w Kalifornii, w USA. Miller donosił, że na sześciu kościach mamuta wykopanych na pustyni Anza-Borrego widoczne są rysy, jakie
pozostawiają narzędzia kamienne. Datowanie metodą uranową, wykonane przez U. S. Geological Survey, wykazało, iż kości te mają przynajmniej 300 000 lat, a datowanie paleomagnetyczne23 i próbki popiołu wulkanicznego wskazały na wiek około 750 000 lat. Pewien znany uczony stwierdził, że opinia Millera jest "tak samo racjonalna jak potwór z Loch Ness czy mamut żyjący dziś na Syberii". Sprzeciwiając się tym atakom, Miller oświadczył: "ci ludzie nie chcą widzieć tutaj człowieka, ponieważ zrujnowałoby to ich kariery zawodowe". Na temat nacinanych kości mamuta z pustyni Anza-Borrego rozmawialiśmy z Thomasem Demere, paleontologiem z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego (31 maja 1990 r.), który przyznał, że jest z natury sceptyczny wobec poglądów, jakie głosił Miller. Demere uznał, iż kości wydobyto w sposób nieprofesjonalny Podkreślił również fakt, że razem ze skamieniałościami nie znaleziono żadnych narzędzi kamiennych. Stwierdził, iż jest mało prawdopodobne, aby informacje o tych znaleziskach opublikowano kiedykolwiek w naukowym piśmie, ponieważ osoby za to odpowiedzialne, które recenzują artykuły do druku, prawdopodobnie nie zatwierdzą relacji na ten temat. Dowiedzieliśmy się później od Julie Parks, opiekuna okazów Georga Millera, że Demere nigdy nie zbadał ani znalezionych skamieniałości, ani miejsca odkrycia, chociaż proszono go o to. Parks opisała, że jedno nacięcie ciągnie się z jednej skamieniałej kości na drugą. Kości te leżały obok siebie, kiedy szkielet mamuta był jeszcze nienaruszony Zaobserwowane nacięcie przypomina, więc ślad po ćwiartowaniu ciała. Przypadkowe znaki, będące wynikiem ruchu kości w ziemi po rozpadnięciu się szkieletu, nie łączyłyby się w ten sposób. 23
Badanie zachodzących w przeszłości zmian pola magnetycznego Ziemi określa wiek znalezisk.
18 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Nacinane kości ze stanowisk utoskich W grupie znalezisk z doliny rzeki Amo we Włoszech J. Desnoyers znalazł fragmenty kości, które nosiły ślady nacięć podobnych do nacięć na okazach z St. Prest. Żłobione kości należały do tych samych gatunków zwierząt, jakie Desnoyers odkrył we Francji - między innymi Elephas meridionalis i Rhinoce-ros etruscus. Skamieniałości znad rzeki Arno przypisano plioceńskiej fazie Astian, co datowałoby je na 3-4 mln lat. Być może jednak miały one "zaledwie" 1,3 mln lat, gdyż wówczas dopiero Elephas meridionalis wymarł w Europie. Żłobione kości odkryto również winnych częściach Włoch. 20 Września 1865 roku na spotkaniu Włoskiego Towarzystwa Nauk Przyrodniczych w Spezzia profesor Ramorino zaprezentował kości wymarłego gatunku czerwonego jelenia oraz nosorożca, które jego zdaniem cechowały się nacięciami wykonanymi ręką człowieka. Okazy te znaleziono w San Giovanni i podobnie jak kości z doliny rzeki Arno, wydatowano na plioceńską fazę Astian. Nie odchodząc od swojej standardowej, negatywnej opinii na ten temat, de Mortiiiet stwierdził, że zaobserwowane znaki wykonali najprawdopodobniej swymi narzędziami robotnicy, którzy wykopywali znaleziska. Nosorożec z Billy, Francja 13 kwietnia 1868 roku A. Laussedat poinformował Francuską Akademię Nauk, że R Bertrand przysłał mu dwa fragmenty dolnej szczęki nosorożca. Pochodziły one z wyrobiska w pobliżu Billy we Francji. Jeden z fragmentów posiadał cztery bardzo głębokie, w przybliżeniu równoległe rowki, usytuowane na dolnej części kości. Według Laussedata nacięcia te wyglądały w przekroju jak ślady siekiery pozostawione na kawałku twardego drewna. Jego zdaniem zostały one wykonane w ten sam sposób - trzymanym w ręku, tnącym narzędziem kamiennym, kiedy kość była jeszcze świeża. Dla Laussedata było to świadectwem
współistnienia człowieka i nosorożca w odległej epoce geologicznej. O tym jak odległa jest to epoka świadczy fakt, że omawiany fragment szczęki znaleziono w formacji środkowomioceńskiej, a więc datowanej na około 15 mln lat. Czy znaki na kości wykonali naprawdę ludzie? De Mortiiiet oczywiście nie zgodził się z tą opinią. Odrzucając możliwość, że są to ślady zębów zwierząt mięsożernych, napisał: "To po prostu geologiczne odbicia". Choć ta interpretacja może być słuszna, de Mortiiiet nie przedstawił wystarczających dowodów, aby ją uzasadnić. Współczesnym autorytetem w badaniach nacięć na kościach jest Lewis R. Binford, antropolog z University New Mexico w Albuquerque w USA, cieszący się dużym uznaniem wśród społeczności naukowej. W swej książce, Bo-nes: Ancient Men and Modem Myths napisał: "Znaki wykonane narzędziami kamiennymi są z reguły krótkie i występują w grupach równoległych śladów". Znało opisane przez Lausse data pasują dobrze do tego opisu. Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 19 Colline de Sansan, Francja Sprawozdania Francuskiej Akademii Nauk z kwietnia 1868 roku zawierają poniższe stwierdzenie F. Garrigou'a i H. Filhola: "Posiadamy teraz dowody pozwalające nam uznać współistnienie ludzi z ssakami mioceńskimi". Tymi dowodami był zbiór kości ssaków z Sansan we Francji, które najwyraźniej intencjonalnie łamano. Na szczególną uwagę zasługiwały złamane kości małego jelenia Dicrocerus elegans. Współcześni naukowcy datują osady, w których je znaleziono, na środkowy miocen. Można sobie tylko wyobrazić, jakie spustoszenie poczyniłyby wśród współczesnych doktryn ewolucjonistycznych niezbite dowody obecności istot ludzkich około 15 mln lat temu. De Morillet, jak zwykł to czynić, stwierdził, że niektóre kości z Sansan zostały złamane w trakcie procesu fosylizacji w wyniku działania sił przyrody być może wskutek osuszenia pozostałe zaś poprzez ruch warstw w późniejszym okresie. Garrigou nadal był jednak przekonany, że kości z Sansan zostały złamane przez człowieka w trakcie wydobywania szpiku kostnego. Przedstawił swoje odkrycia w 1871 roku na spotkaniu Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologii Prehistorycznej w Bolonii we Włoszech. Na początku tej prezentacji Garrigou pokazał uczestnikom kongresu serię współczesnych kości noszących bezspornie ślady intencjonalnego ćwiartowania i łamania. Dla porównania przedstawił następnie kości małego jelenia (Dicrocerus elegans) znalezione w Sansan. Znajdujące się na nich znaki były identyczne z tymi, które występowały na współczesnych okazach. Garrigou wykazał ponadto, że wiele mioceńskich fragmentów nosiło ślady skrobania, jakie znaleziono również na późnoplejstocenskich kościach złamanych w celu wydobycia szpiku kostnego. Według Binforda pierwszym krokiem przy obróbce kości w celu wydobycia szpiku kostnego jest usunięcie tkanki pokrywającej jej powierzchnię poprzez skrobanie kamiennym narzędziem. Pikermi, Grecja W Pikermi w Grecji, w pobliżu Równiny Maratońskiej, znajduje się bogata w skamieniałości warstwa datowana na późny miocen (Tortonian), badana i opisana przez wybitnego francuskiego naukowca Alberta Gaudry'ego. W czasie Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologii Prehistorycznej w 1872 roku w Brukseli baron von Ducker poinformował, że złamane kości z Pikermi dowiodły istnienia ludzi w młócenie. Współcześni naukowcy wciąż uważają stanowisko w Pikermi za późnomioceńskie, co datowałoby kości przynajmniej na 5 mln lat. Von Ducker przebadał najpierw liczne kości z tego stanowiska, które znajdowały się w Muzeum Ateńskim. Znalazł 34 fragmenty szczęk antylopy i hippariona - wymarłego,
trzypalczastego konia - oraz 19 fragmentów kości piszczelowej i 22 części innych kości dużych ssaków, między innymi nosorożca. 20 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka Wszystkie znaleziska nosiły ślady łamania w celu wydobycia szpiku kostnego. Zdaniem von Duckera znajdowały się na nich "mniej lub bardziej wyraźne ślady uderzeń wykonanych twardymi przedmiotami". Von Ducker zauważył też setki odłupków kościanych złamanych w ten sam sposób oraz wiele czaszek hip-pariona i antylopy, które nosiły ślady usuwania górnej szczęki w celu wydobycia mózgu. Krawędzie złamań były ostre, co można interpretować jako ślad łamania pozostawiony przez człowieka a nie powstały w wyniku ogryzania kości przez zwierzęta mięsożerne lub wskutek działania ciśnienia geologicznego. Von Ducker udał się następnie do samego, Pikermi, aby kontynuować swoje badania. W trakcie pierwszych prac wykopaliskowych znalazł kilkadziesiąt fragmentów kości hippariona oraz antylopy i donosił, że około jedna czwarta z nich nosi ślady celowego łamania. W tym kontekście można przypomnieć opinię Binforda, według której w skupiskach kości łamanych przez człowieka w trakcie wydobywania szpiku kostnego około 14-17% kości nosi ślady nacięć powstałych w wyniku uderzeń. "Wśród kości znalazłem również - powiedział von Ducker - zaostrzony na jednej krawędzi kamień, którego rozmiary pozwalają łatwo trzymać go w ręce. Jest zaostrzony na jednej krawędzi i doskonale przystosowany do pozostawiania śladów, jakie znajdują się na kościach". Przewiercone zęby rekina z formacji Red Crag, Anglia Na spotkaniu Królewskiego Instytutu Antropologicznego Wielkiej Brytanii i Irlandii 8 kwietnia 1872 roku Edward Charlesworth, członek Towarzystwa Geologicznego, zaprezentował wiele zębów rekina (Carcharodon), z których każdy posiadał przewiercony centrycznie otwór, przypominający otwory wykonywane do dziś przez mieszkańców wysp Mórz Południowych przy wyrobie broni i naszyjników. Zęby rekina odkryto w formacji geologicznej Red Crag, we wschodniej Anglii, co datuje je w przybliżeniu na 2-2,5 min lat. Charlesworth przedstawił argumenty wykluczające możliwość, że to zwierzęta morskie, na przykład mięczaki, wykonały te otwory. W trakcie toczącej się dyskusji jeden z naukowców wysunął hipotezę, iż przyczyną powstania otworów był rozkład zębów. Wiadomo jednak, że zęby rekinów nie psują się. Zdaniem innego badacza otwory spowodowały pasożyty, lecz sam autor tego wyjaśnienia przyznał, iż nieznane są pasożyty żyjące na zębach ryb. Wówczas dr Robert H. Collyer przychylił się do opinii mówiącej o działaniu człowieka. Protokół ze spotkania stwierdzał: "Uważnie zbadał on przy pomocy mocnego szkła powiększającego perforowane zęby rekina [...]. Jego zdaniem otwory te były dziełem człowieka". Wśród argumentów tego uczonego znajdujemy "ostre krawędzie perforacji", "centralne umiejscowienie otworów w zębach" oraz "znaki pomocnicze wykorzystane przy dokonywaniu perforacji". Rzeźbiona kość znad Cieśniny Dardanelskiej, Turcja W 1874 roku Frank Calvert znalazł w Turcji (nad Cieśniną Dardanelską) w mioceńskiej formacji geologicznej kość Deinotherium z wyrzeźbionymi na niej postaciami zwierząt. Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 21 Calvert powiedział: "W różnych częściach tego samego urwiska, w pobliżu miejsca odkrycia rzeźbionej kości, znalazłem krzemienny odłupek24 i kości zwierząt, złamane podłużnie przez człowieka w celu wydobycia szpiku kostnego, zgodnie z praktyką wszystkich pierwotnych ludów". Współcześni naukowcy uważają, że słoniokształtne Deinotherium żyło w Europie od wczesnego miocenu do późnego pliocenu. Jest, więc całkiem możliwe, że datowanie stanowiska nad Cieśniną Dardanelską na miocen, dokonane przez Calverta, było właściwe.
Przyjmuje się obecnie, iż miocen rozciągał się od około 5 do 25 mln lat temu. Zgodnie z dominującymi dziś poglądami istniały wówczas jedynie bardzo matpokształtne hominidy25. Nawet poźnoplio-ceński wiek 2-3 mln lat dla tego stanowiska byłby za wczesny przy tego rodzaju artefaktach. Według teorii ewolucji wizerunki, jakie odkryto na kości Deinotherium, są dziełem Homo sapiens sapiens, którego pojawienie się datowane jest z reguły na okres nie wcześniejszy niż 40 000 lat temu. W Le Prehistorique de Mortiiiet nie omawiał wieku formacji znad Cieśniny Dardanelskiej. Stwierdził natomiast, że obecność w jednym miejscu rzeźbionej kości, krzemiennego narzędzia odłupkowego oraz celowo łamanych kości jest zbyt doskonała - tak doskonała, iż podważa autentyczność znalezisk. Taka opinia jest zdumiewająca. W przypadku nacinanych kości z St. Prest de Mortiiiet skarżył się, że w tym samym miejscu nie odnaleziono żadnych narzędzi kamiennych czy innych oznak działania człowieka. Tutaj zaś, gdzie mamy do czynienia z takimi znaleziskami, odkrytymi wraz z rzeźbioną kością, de Mortiiiet stwierdza, iż to połączenie jest "zbyt doskonałe", sugerując oszustwo ze strony Calverta. Jednak David A. Traill, profesor filologii klasycznej na University of Cali-fornia w Davis, powiedział o Calvercie: "Calvert był najbardziej wyróżniającym się członkiem słynnej w rejonie Dardaneli rodziny brytyjskich emigrantów [...] posiadał szeroką wiedzę z zakresu geologii i paleontologii". Calvert przeprowadził ważne prace wykopaliskowe w rejonie Cieśniny Dardanelskiej i odegrał pewną rolę w odkryciu Troi. Traill oświadczył: "Na podstawie dokładnej znajomości jego korespondencji mogę stwierdzić, że Calvert był bardzo prawdomówny". Balaenotus z Monte Aperto, Wiochy W drugiej połowie XIX wieku znaleziono we Włoszech skamieniałe kości wieloryba, które nosiły ślady po nacięciach. 25 Listopada 1875 roku G. Capellini, profesor geologii na Uniwersytecie w Bolonii, donosił, że znaki te zostały najwyraźniej wykonane narzędziami krzemiennymi, gdy kość była jeszcze świeża. Wielu innych naukowców zgodziło się z tą interpretacją. 24
Odlupki - w archeologii - krótkie, szerokie kamienie, odbite intencjonalnie bqdź naturalnie od rdzenia (bryly) kamiennego, z których często wyrabiano narzędzia. 25 Co najwyżej australopiteki. 22 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Znalezione kości należały do wymarłego, plioceńsidego wieloryba z rodzaju Balaenotus. Część z nich pochodziła ze zbiorów muzealnych, inne wydobył osobiście sam Capellini z formacji plioceńskich wokół Sieny, między innymi w Poggiarone. Ślady po nacięciach znaleziono w miejscach charakterystycznych dla zabiegów rzeźniczych, takich jak zewnętrzne powierzchnie żeber. Na niemal kompletnym szkielecie wieloryba, wydobytym przez Capelliniego, znaki te odkryto jedynie na kościach z jednej strony zwierzęcia. "Jestem przekonany, że zwierzę osiadło na piasku, opierając się na lewej stronie ciała. W ten sposób prawa strona była narażona na bezpośredni atak ludzi, jak wskazują miejsca na kościach, gdzie znaleziono ślady" - stwierdził Capellini. Występowanie znaków tylko po jednej stronie szkieletu wieloryba wyklucza wszelkie geologiczne wyjaśnienia dotyczące ich powstania, jak również działanie rekinów w wodzie na dużej głębokości. Ponadto, zaobserwowane ślady przypominały dokładnie nacięcia, jakie znaleziono na współczesnych kościach wieloryba. Capellini donosił Międzynarodowemu Kongresowi Antropologii i Archeologii Prehistorycznej: "W pobliżu pozostałości wieloryba w Poggiarone odkryłem ostrza krzemienne pozostawione we współczesnych złożach plaży [...]. Tymi samymi narzędziami krzemiennymi wykonałem na świeżych kościach walenia takie same znaki, jak te, które
znaleziono na skamieniałych kościach wieloryba". Capellini zwrócił również uwagę na fakt, że w tej samej części Włoch, w Savona, odkryto ludzkie szczątki szkieletowe (zob. rozdz. 7). Po wysłuchaniu raportu Capelliniego uczestnicy kongresu rozpoczęli dyskusję. Niektórzy badacze, wśród nich Sir John Evans, wysunęli zarzuty wobec przedstawionej relacji. Inni, jak Pauł Broca, sekretarz generalny Towarzystwa Antropologicznego w Paryżu, zgodzili się z opinią Capelliniego, że znaki na kościach wieloryba zostały wykonane przez ludzi. Broca odrzucił hipotezę, iż ślady pozostawiły rekiny. Jego zdaniem nacięcia posiadały wszystkie oznaki wskazujące na użycie ostrego narzędzia. Broca był wówczas jednym z głównych autorytetów w badaniach nad fizjologią kości. Wśród naukowców akceptujących pogląd, że kości wieloryba z Monte Aper-to zostały nacięte ostrym, krzemiennym narzędziem przez człowieka, był również Armand de Quatrefages, który napisał w 1884 roku: "choć można próbować, przy użyciu różnych metod i narzędzi z innych materiałów, nie uda się wykonać takich znaków. Można je naciąć jedynie ostrym, krzemiennym narzędziem, trzymanym pod odpowiednim kątem i dużym naciskiem". Cały problem podsumował w anglojęzycznym opracowaniu S. Laing, który napisał w 1893 roku: "Nacięcia mają kształt regularnych linii krzywych, a czasami tworzą niemal półkola, które można wykonać jedynie zamaszystym ruchem ręki. Na zewnętrznej, wypukłej stronie kości, do której pod naciskiem przyłożono ostrą krawędź, widać wyraźnie powierzchnię nacięć. Na wewnętrznej stronie nacięć widoczna jest nieobrobiona, przetarta powierzchnia. Mikroskopowe badanie śladów potwierdza te obserwacje i nie pozostawia żadnych wątpliwości, że nacięcia musiały zostać wykonane takim narzędziem, jak nóż krzemienny, który trzymano ukośnie i przyłożono ze znaczną siłą do kości, gdy była jeszcze świeża. Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 23 Zupełnie tak jak barbarzyńca robiłby to tnąc mięso przy oddzielaniu go od osadzonego na mieliźnie wieloryba. Identyczne nacięcia można wykonać na świeżej kości nożem krzemiennym i w żaden inny, znany czy wymyślony sposób. Wydaje się, więc, że zaprzeczanie istnieniu człowieka w okresie trzeciorzędu wynika bardziej z upartego uprzedzenia niż z naukowego sceptycyzmu, jeśli mielibyśmy opierać się tylko na tym konkretnym przykładzie”. Ilustracja 2.l Ząb Carcharodon megalodon wielkiego, białego rekina z epoki phocenu. Współczesny autorytet w tej dziedzinie Lewis Binford stwierdził: "Jest mało prawdopodobne, aby osoba badająca zmodyfikowane kości nie odróżniła śladów nacięć pozostawionych przez człowieka, używającego narzędzi podczas ćwiartowania czy wycinania płatów mięsa, od znaków powstałych w wyniku działania zwierząt". Jednak zęby rekinów (Il. 2.l) są ostrzejsze niż u lądowych ssaków mięsożernych, na przykład wilków, i mogą pozostawić na kości ślady, które przypominają znaki wykonane narzędziami tnącymi. Po zbadaniu skamieniałych kości wieloryba z kolekcji paleontologicznej Muzeum Historii Naturalnej w San Diego Ilustracja 2.2. Rowki i krawędzie powstałe w wyniku działania żłobkowanego zebu rekina, poruszającego się w poprzek powierzchni kości wieloryba, krawędzi zęba rekina. 24 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Na kości dostrzegliśmy również ślady skrobania (Il. 2.2). Mogły one powstać wskutek uderzenia zęba, który ześlizgnął się z kości i swoją krawędzią skrobał raczej jej powierzchnię, niż wcinał się w nią. Mając na uwadze powyższe ustalenia, ponownie należałoby zbadać plioceń-skie kości wieloryba z Włoch, aby ostatecznie rozstrzygnąć, czy znajdujące się na nich znaki są śladami
zębów rekina czy też nie. Ślady równoległych krawędzi i rowków na powierzchniach skamieniałości byłyby niemal pewnym znakiem ataku rekina bądź zjadaniem przez niego padliny. Jeżeli dokładne badanie głębokich, V-kształtnych nacięć uwidoczniłoby równoległe, podłużne prążki, to także należałoby potraktować je jako ślad zębów rekina. Naszym zdaniem, nacięcia wykonane ostrzami krzemiennymi (bądź kamiennymi) najprawdopodobniej nie będą miały postaci równoległych prążków, jak w przypadku działania zębów rekina. Halitherium z Pouance, Francja W 1876 roku L. Bourgeois wywołał wielką sensację, kiedy na spotkaniu w Paryżu przedstawił członkom Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologii Prehistorycznej kość, Halitherium, która nosiła znaki wyglądające na nacięcia wykonane ręką człowieka (Il. 2.3). Halitherium jest wymarłą krową morską - wodnym ssakiem z rzędu Szrenią. Skamieniałe kości Halitherium zostały odkryte przez Abbe Delaunaya w osadach w Barriere, w pobliżu Pouance w północno-zachodniej Francji. Delaunay nie krył swego zdziwienia, gdy zobaczył na fragmencie kości ramiennej wiele śladów nacięć. Ich powierzchnia wyglądała jak pozostała część znaleziska i łatwo było je odróżnić od pęknięć, które nastąpiły niedawno. Świadczyło to o tym, iż nacięcia pochodziły z bardzo odległych czasów. Sama skamieniała kość znajdowała się w nienaruszonej warstwie mioceńskiej, co datowało znaki na tę samą epokę geologiczną. Ponadto głębokość i ostrość nacięć wskazywały, że wykonano je zanim kość uległa fosylizacji. Niektóre znaki wyglądały tak, jakby powstały w wyniku dwóch oddzielnych, przecinających się uderzeń. Nawet de Mortiiiet przyznał, iż trudno sądzić, aby nacięcia te były efektem procesów geologicznych - tarcia lub ściskania. Jednak głównie z powodu mioceńskiego wieku warstwy, w której odkryto znaleziska, odrzucił możliwość, że znaki te są produktem działania istot ludzkich. W 1883 roku napisał: "Nacięcia te pochodzą ze zbyt odległego okresu, aby mogły być dziełem człowieka". Ponownie mamy, więc do czynienia z interpretacją faktów pod wpływem teoretycznych uprzedzeń. Jak zobaczymy, niestety często ma to miejsce w badaniach nad znalezionej w mioceńskiej warstwie w Pouance, materiałem paleoantropologicznym we Francji, czy też archeologicznym San Valentino, Włochy . Ilustracja 2.3. Nacięcia na kości Halitherium Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 25 W 1876 roku na spotkaniu Geologicznego Komitetu Włoch M. A. Ferretti zaprezentował skamieniałą kość zwierzęcą, która nosiła "tak oczywiste ślady działania człowieka, iż nie ma żadnych wątpliwości odnośnie ich charakteru". Należała ona do słonia bądź nosorożca i została odkryta w San Valentino we Włoszech, w warstwach datowanych na fazę Astian (późny pliocen). Na szczególne zainteresowanie zasługiwał niemal okrągły otwór znajdujący się w miejscu największej szerokości kości. Zdaniem Ferrettiego nie powstał on w wyniku działania mięczaków czy też skorupiaków. W następnym roku Ferretti przedstawił Komitetowi Geologicznemu kolejną kość, która nosiła ślady ludzkiego działania. Znaleziono ją w San Ruffino, w warstwie niebieskiej gliny plioceńskiej pochodzącej również z fazy Astian. Wyglądała tak, jakby częściowo przepiłowano ją na jednym końcu i następnie złamano. Na konferencji naukowej zorganizowanej w 1880 roku G. Bellucci z Włoskiego Towarzystwa Antropologii i Geografii zwrócił uwagę na nowe odkrycia, jakich dokonano w San Valentino i Castello delie Formę w pobliżu Perugii. Obejmowały one kości zwierząt z nacięciami i śladami po uderzeniach narzędziami kamiennymi, zwęglone kości oraz krzemienne odłupki. Wszystkie te znaleziska odkryto w glinach plioceńskich pozostałych po dawnym jeziorze. W
glinach tych znaleziono faunę charakterystyczną dla obszarów nad rzeką Arno. Zdaniem Bellucciego odkryte skamieniałości i artefakty udowodniły istnienie człowieka w epoce pliocenu. Clermont-Ferrand, Francja U schyłku XIX wieku Muzeum Historii Naturalnej w Clermont-Ferrand we Francji otrzymało kość udową Rhinoceros paradoxus, na której znajdowały się żłobienia. Okaz ten znaleziono w Gannat w słodkowodnym wapieniu zawierającym skamieniałości zwierząt typowych dla środkowego miocenu. Część naukowców uznała, że zaobserwowane rowki są śladami zębów zwierząt. Gabriel de Mortiiiet nie zgodził się jednak z tą interpretacją, proponując swe zwykłe wyjaśnienie. W jego opinii znaki na kości powstały wskutek nacisku kamieni przemieszczanych pod wpływem ciśnienia geologicznego. Jednak opis śladów, przedstawiony przez samego de Mortiiieta, poddaje w wątpliwość tę hipotezę. Nacięcia znajdowały się na końcu kości, w pobliżu powierzchni stawowej. Według Lewisa Binforda, współczesnego specjalisty w dziedzinie badań nad nacinanymi kośćmi, jest to miejsce, gdzie zwykle znajduje się ślady po ćwiar-towaniu ciała zwierzęcia. De Mortiiiet stwierdził również, że znaki mają kształt "równoległych rowków, nieco nieregularnych, poprzecznych do osi kości". Badania Binforda wykazały natomiast, że "nacięcia wyżłobione narzędziami kamiennymi są najczęściej wykonywane piłującym ruchem ręld i mają postać krótkich, często powtarzających się, lecz w przybliżeniu równoległych znaków". 26 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Rzeźbiona muszla z formacji Red Crag, Anglia W raporcie dostarczonym w 1881 roku Brytyjskiemu Towarzystwu Postępu Nauki H. Stopes, członek Towarzystwa Geologicznego, opisał muszlę, na której wy-rzeźbiono prosty wizerunek ludzkiej twarzy. Odkryto ją w warstwach formacji Red Crag, datowanej na 2-2,5 mln lat. Marie C. Stopes, córka odkrywcy, przekonywała w artykule zamieszczonym w The Geological Magazine (1912), że rzeźbiona muszla nie może być przedmiotem oszustwa: "Rysy twarzy mają tak samo intensywnie czerwono-brązową barwę, co pozostała część powierzchni muszli. Jest to o tyle ważne, że gdy zaczyna się zdrapywać powierzchnię muszli z Red Crag, poniżej barwnika pojawia się biały kolor. Rozpatrywana muszla jest poza tym tak delikatna, iż jakakolwiek próba zarysowania jej doprowadziłaby do jej całkowitego zgniecenia". Według standardowych poglądów paleoantropologicznych wyroby sztuki tego typu pojawiły się dopiero w czasach człowieka z Cro-Magnon, a więc w późnym plejstocenie, około 30 000 lat temu. Narzędzia kościane poniżej formacji Red Crag, Anglia Na początku XX wieku J. Reid Moir, odkrywca wielu narzędzi krzemiennych, które podważają dominujące dziś opinie o pochodzeniu człowieka (zob. rozdz. 3), opisał "serię zmineralizowanych narzędzi kościanych prymitywnego typu, odkrytych poniżej podstawy Red Crag i Coralline Crag w Suffolk". Według obecnych szacunków najwyższa warstwa utworu Red Crag we wschodniej Anglii stanowi granicę między pliocenem a plejstocenem i jest datowana na około 2-2,5 mln lat. Starsza formacja Coralline Crag pochodzi z późnego pliocenu i ma przynajmniej 2,5-3 mln lat. Ilustracja 2.4. Trzy narzędzia kościane z warstwy detrytusu leżącej poniżej Coralline Crag, która zawiera materiały z okresu rozciągającego się od pliocenu do eocenu. Narzędzia te mogły, więc mieć od 2 do 55 mln lat.
Nacinane i lamane kości - początek oszustwa 27 Warstwy detrytusu26 leżące poniżej Red Crag i Coralline Crag zawierają materiały z okresu rozciągającego się od pliocenu do eocenu. Znalezione tam artefakty mogą mieć, zatem od 2 do 55 mln lat. Część znalezisk Moira posiadała trójkątny kształt (Il. 2.4). W swoim raporcie Moir stwierdził: "Wszystkie te okazy ukształtowano z szerokich, płaskich i cienkich kawałków kości, najprawdopodobniej fragmentów dużych żeber, które przełamano i w ten sposób otrzymano ostateczny kształt. Uzyskano go narzędziem tnącym. Ilustracja 2.5. Przekrój fragmentu nacinanego drewna z Cromer Forest Bed. Strzałka wskazuje Linię cięcia, najprawdopodobnie dzięki łamaniu kości w poprzek ich naturalnego ziarna. Ślad po pierwszym nacięciu wykonanym Moir przeprowadził eksperymenty i doszedł do wniosku, że znalezione okazy są "niewątpliwymi wytworami człowieka". Jego zdaniem trójkątne fragmenty kości wieloryba z warstw poniżej Coralline Crag mogły być używane jako ostrza włóczni. Moir znalazł również żebra wieloryba, z których opracowano27 narzędzia z ostrzami. Podobnie jak inni badacze Moir odkrył także nacinane kości oraz narzędzia kościane na różnych poziomach utworu Cromer Forest Bed - w warstwach od najmłodszych do najstarszych. Najmłodsze poziomy tej formacji geologicznej mają około 0,4 min lat, najstarsze - przynajmniej 0,8 mln lat, a według niektórych współczesnych naukowców nawet l,75 mln lat. Moir opisał ponadto kość odkrytą przez pana Whincoppa z Woodbridge w Suffolk, który miał w swojej prywatnej kolekcji "fragment skamieniałego żebra, przeciętego częściowo na obu końcach". Pochodził on z warstwy detrytusu leżącej poniżej utworu Red Crag i, jak powiedział Moir, "zarówno odkrywca, jak i zmarły Wielebny Osmond Fisher uznawali go za dowód działania człowieka". Ślady cięcia są zupełnie nieoczekiwane na kości z tej epoki. S. A. Notcutt znalazł także w Cromer Forest Bed w Mundesley fragment ciętego drewna. Większość warstw w Mundesley datowana jest na około 0,4-0,5 mln lat. Analizując to znalezisko, Moir powiedział: "Płaski koniec drewna wykonano poprzez przycięcie go ostrym krzemieniem. W jednym miejscu linia cięcia została poprawiona (Il. 2.5), podobnie jak często bywa to konieczne, kiedy zaczyna się ciąć drewno piłą stalową [...]. 26 27
Zwanego też tryptonem. Inaczej obrobiono.
28 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Zaostrzony koniec jest nieco zaczerniony, wydaje się, że wskutek opalania go ogniem. Być może mamy tu do czynienia z prymitywnym kijem do podkopywania korzeni" Choć w myśl dzisiejszych poglądów ewolucyjnych istnieje niewielka szansa, że istoty w typie Homo erectus żyły w Anglii w trakcie formowania się Cromer Forest Bed, poziom technologicznego zaawansowania, o którym świadczy odkryte narzędzie drewniane, przypomina umiejętności Homo sapiens sapiens. W rzeczywistości trudno nawet sobie wyobrazić, w jaki sposób taki rodzaj cięcia można było wykonać narzędziami kamiennymi. Małe krzemienne wióry, zamocowane w drewnianym uchwycie, nie zostawiłyby wyraźnego śladu nacięcia widocznego na okazie, ponieważ drewniana rączka byłaby szersza niż krzemienne ząbki. Takim narzędziem nie udałoby się wyciąć wąskiego rowka. Poza tym tnące ostrze wykonane jedynie z kamienia byłoby wyjątkowo kruche i uległoby niewątpliwie zniszczeniu przed zakończeniem pracy (samo wykonanie tego typu ostrza stanowiłoby już
spore osiągnięcie). Wydaje się, więc, że tylko metalową piłą można ciąć drewno w zaobserwowany sposób. Oczywiście istnienie takiego narzędzia 0,4-0,5 mln lat temu jest całkowitą anomalią na tle współczesnych poglądów naukowych. Należy zwrócić uwagę na fakt, że nacinane kości, narzędzia kościane i inne artefakty z formacji Red Crag i Cromer Forest Bed są bardzo rzadko wspominane w standardowych podręcznikach i opracowaniach na temat dziejów człowieka. Jest to zwłaszcza godne uwagi w przypadku znalezisk z Cromer Forest Bed, z których większość, biorąc pod uwagę ich chronologię, znajduje się na granicy akceptowanej przez oficjalną naukę wersji wydarzeń. Pułapka, na stonia z Dewlish, Anglia Osmond Fisher, członek Towarzystwa Geologicznego, odkrył interesujący element w krajobrazie Dorsetshire w Anglii - pułapkę na słonia z Dewlish. Fisher powiedział w The Geological Magazine (l 912): "Rów został wykopany w utworze kredy i miał około 3,7 m głębokości oraz szerokość, która umożliwiała człowiekowi swobodne przejście wzdłuż niego. Nie znajduje się on na linii jakiegokolwiek naturalnego załamania terenu, co potwierdza rozkład warstw krzemienia po obu stronach rowu. Podstawę wykopu stanowiła nienaruszona bryła kredy. Jeden z jego końców i boki były pionowe. Drugi koniec rowu otwierał się ukośnie na stromym stoku doliny W wykopie znaleziono wiele szczątków Elephas meridionalis, lecz żadnych innych skamieniałości [...] moim zdaniem, został on wykopany przez człowieka w późnym pliocenie jako pułapka na słonie". Elephas meridionalis, inaczej "słoń południowy", żył w Europie 1,2-3,5 mln lat temu. Kości znalezione w Dewlish mogły, więc pochodzić z wczesnego plejstocenu, lecz mimo to można je również datować na późny pliocen. Dostępne fotografie pokazują, że pionowe ściany rowu były starannie obrobione, jak gdyby przy pomocy dużego dłuta. W swoim sprawozdaniu, Fisher powołał się na relacje o prymitywnych myśliwych współczesnych czasów, którzy wykorzystują podobne wykopy.
Nacinane i łamane kości - początek oszustwa 29 Jednak dalsze prace wykopaliskowe przeprowadzone przez Dorset Fieid Ciub, jak doniesiono w krótkiej notatce zamieszczonej w Naturę, prestiżowym czasopiśmie naukowym (16 października 1914 r.), wykazały, że "zamiast kończyć się ostatecznie poziomą podstawą, rów dzieli się ku dołowi na szereg głębokich, wąskich kanałów wydrążonych w kredzie". Starożytni ludzie mogli, zatem wykorzystać naturalne, małe szczeliny w bloku kredy, aby otworzyć większy wykop. Warto byłoby przebadać znalezione w rowie kości słonia w poszukiwaniu śladów po nacięciach. Fisher dokonał jeszcze jednego interesującego odkrycia. W artykule z 1912 roku napisał: "Kopiąc w poszukiwaniu skamieniałości w warstwach eoceń-skich Barton Cliff, znalazłem fragment substancji przypominającej agat o powierzchni około 25 cm2 i 6 cm grubości [...]. Przynajmniej na jednej stronie tego znaleziska widoczne były znaki, które, moim zdaniem, stanowiły ślady po obróbce. Dzięki niej nadano mu dokładnie kwadratowy kształt. Okaz ten znajduje się obecnie w Sedgwick Museum w Cambridge". Agat jest zbitym, czarnym, błyszczącym węglem, który daje się łatwo polerować i często używa się go do wyrobu biżuterii. Epoka eocenu datowana jest na około 38-55 mln lat temu. Podsumowanie Jest rzeczą całkiem niezwykłą, że tak wielu poważanych naukowców z XIX wieku i początków naszego stulecia niezależnie od siebie, wielokrotnie donosiło, że znaki znajdywane na kościach i muszlach pochodzących z formacji geologicznych datowanych na miocen, pliocen bądź wczesny plejstocen wskazują na działanie człowieka. Wśród badaczy wysuwających takie opinie byli:
Desnoyers, de Quatrefages, Ramorino, Bourgeois, Delaunay i wielu innych. Czy padli oni ofiarami oszustw? Być może tak. Jednak ślady nacięć na skamieniałych kościach nie wydają się tak inspirujące i atrakcyjne, aby uczynić je przedmiotem mistyfikacji. A może wymienieni wyżej badacze ulegli wyjątkowemu zaburzeniu umysłowemu, jakie cechowało XIX wiek i początki naszego stulecia? A może dowody istnienia pierwotnych myśliwych występują rzeczywiście w dużej liczbie na pozostałościach fauny z pliocenu i wcześniejszych epok? Przyjmując, że takie dowody faktycznie istnieją, można by zapytać, dlaczego nie znajduje się ich dzisiaj. Odpowiedź jest prosta - nikt ich dziś nie poszukuje. Świadectwa celowej pracy człowieka pozostawione na kości łatwo mogą umknąć uwadze naukowca, który nie stara się ich szukać. Jeżeli paleo-antropolog jest przekonany, że istoty ludzkie wytwarzające narzędzia nie istniały na przykład w środkowym pliocenie, nie należy się spodziewać, iż poświęci on dużo uwagi charakterowi znaków znajdujących się na skamieniałych kościach z tego okresu.
Rozdzia3 3 ____________ Eolity - kontrowersyjne kamienie Obok nacinanych i łamanych kości dziewiętnastowieczni naukowcy odkryli w warstwach wczesnoplejstoceńskich, plioceńskich, mioceńskich, a nawet starszych wiele kamiennych narzędzi oraz broni. O znaleziskach tych donoszono w znanych czasopismach naukowych i dyskutowano na naukowych konferencjach. Jednak dziś prawie nikt o nich słyszał. Całe kategorie zabytków zniknęły z pola widzenia. Tymczasem udało się nam odkryć obszerny zbiór takich "pochowanych" znalezisk. Przegląd zabytków, który przedstawiamy poniżej, umożliwi nam podróż ze wzgórz Kentu w Anglii do doliny Irrawady w Birmie. Badacze z końca XIX wieku odkryli całe przemysły28 narzędzi kamiennych, które na tle dzisiejszych poglądów ewolucyjnych stanowią chronologiczne anomalie. Przemysły te można podzielić na trzy typy: (l) eolity29, (2) proste narzędzia paleolityczne oraz (3) rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne. Według niektórych naukowców eolity, czyli artefakty zwiastujące powstanie człowieka, to kamienie, które w naturalny sposób posiadają krawędzie przystosowane do celowego wykorzystywania. Były one wybierane przez istoty rozumne z naturalnych skupisk kamieni i używane jako narzędzia bez dodatkowej ich modyfikacji lub po niewielkiej obróbce. Niewprawne oko często nie jest w stanie odróżnić eolitycznych narzędzi kamiennych od naturalnie pękniętych skał, lecz specjaliści opracowali kryteria służące do identyfikacji znajdujących się na nich śladów intencjonalnej obróbki bądź oznak użytkowania. Aby dany okaz zaklasyfikować jako eolit, należy przedstawić przynajmniej ślady użytkowania. W przypadku bardziej wyszukanych narzędzi kamiennych, określanych jako proste narzędzia paleolityczne, ślady intencjonalnej obróbki są bardziej oczywiste i obejmują próby ukształtowania całości kamienia w rozpoznawalny kształt narzędzia. 28
W archeologii - duże zespoły narzędzi cechujących się identycznymi bądź zbliżonymi parametrami (takimi jak kształt, jakość obróbki, rozmiary, sposób użytkowania itp.). Mimo różnych ujęć specjalistycznych pojęcie przemystu u konwencji popularnonaukowej można uznać za tożsame z określeniem "kultura archeologiczna" - termin ten jest bardziej znany poza wąskim gronem specjalistów (w archeologii dopiero grupa przemystów tworzy kulturę archeologiczną). 29 Termin ten jest dziś w archeologii polskiej praktycznie nie stosowany.
32 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Pytania dotyczące takich odkryć koncentrują się głównie na właściwym określeniu ich wieku. Nasz trzeci typ artefaktów, rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne, odnosi się do znalezisk kamiennych, które w kontekście teorii o ewolucji człowieka stanowią chronologiczne anomalie, a mimo to przypominają bardzo dobrze obrobione, czy wręcz wygładzone narzędzia, wchodzące w skład standardowych przemysłów kamiennych późnego paleolitu i neolitu. Dla większości badaczy eolity byłyby najstarszymi narzędziami, po których pojawiły się narzędzia paleolityczne i neolityczne. Jednak my będziemy używać tych terminów, określając głównie poziom wykonania danego artefaktu. Naszym zdaniem, nie jest, bowiem możliwe datowanie narzędzi kamiennych jedynie na podstawie ich jakości30. Eolity z Płaskowyżu Kent, Anglia Małe miasteczko Ightham na Płaskowyżu Kent leży około 44 km na południo-wy-wschód od Londynu. W epoce wiktoriańskiej Benjamin Harrison miał tutaj swój sklep spożywczy. W czasie dni wolnych od pracy wędrował po pobliskich wzgórzach i dolinach zbierając narzędzia kamienne, które przez dziesięciolecia budziły kontrowersje wśród społeczności naukowej, choć obecnie dawno już o nich zapomniano. Harrison wykonał dużą część swojej pracy przy bliskiej pomocy Sir Johna Prestwicha znanego angielskiego geologa, który mieszkał w pobliżu. Regularnie korespondował również z innymi naukowcami zaangażowanymi w badania paleoantropologiczne. Dokładnie katalogował swe znaleziska i nanosił na mapę, zgodnie z przyjętymi procedurami postępowania. Pierwszymi odkryciami Harrisona były wygładzone, kamienne artefakty w typie neolitycznym. Według współczesnych poglądów kultury neolityczne datują się jedynie na okres ostatnich 10 000 lat. Towarzyszy im rolnictwo oraz ceramika. Harrison odnalazł narzędzia neolityczne rozproszone na powierzchni ziemi wokół paleoliwyżu Kent. Ilustracja 3. l. Eolit z Płaskotham. Zaczął także znajdywać artefakty, Ightyczne w starożytnych żwirach rzecznych. Choć narzędzia paleolityczne są mniej obrobione niż artefakty neolityczne, łatwo je rozpoznać jako produkty działania człowieka. 30
Taki zabieg stosuje się jednak często. Jest to tzw. metoda typologiczna - metoda datowania względnego (określającego jedynie, które znalezisko jest starsze, a które młodsze) oparta na ewolucyjnym założeniu, ze jakość zabytków ulęgała ciągłej poprawie w miarę upływu czasu. W ten sposób im prymitywniejsza forma (jakość wykonania) danego znaleziska, tym jest ono starsze, i odwrotnie. Eolity - kontrowersyjne kamienie
33
Ilustracja 3.2. Artefakty z Płaskowyżu Kent określone przez Sir Johna Prestwicha jako narzędzia paleolityczne. Prestwich opisał okaz z lewej strony, znaleziony w Bower Lane, jako ostrze włóczni o prostej obróbce. Ile lat miały te paleolityczne narzędzia? W opinii Prestwicha i Harrisona część kamiennych artefaktów znalezionych w pobliżu Ightham pochodziła z pliocenu. Dwudziestowieczni geolodzy, na przykład Francis H. Edmunds z Geological Survey of Great Britain, również stwierdzili, że żwiry, w których odkryto wiele narzędzi, należy datować na tę samą epokę. Zdaniem Hugo Obermaiera, czołowego paleoantropologa z początków naszego stulecia, krzemienne artefakty Harrisona z Płaskowyżu Kent pochodziły ze środkowego pliocenu.
Późno- czy środkowoplioceńskie datowanie tych narzędzi oznaczałoby, że miały one 2-4 mln lat. Natomiast najwcześniejsze akceptowane obecnie narzędzia z Anglii mają około 0,4 mln lat i są przypisywane Homo erectus. Wśród artefaktów paleolitycznych znalezionych przez Benjamina Harrisona na Płaskowyżu Kent były narzędzia, które reprezentowały jeszcze bardziej prymitywny poziom kultury Określa sieje mianem eolitów, czyli kamieni zwiastujących powstanie człowieka (Il. 3.1). Artefakty paleolityczne, choć w pewnym stopniu proste w swym wyglądzie, były obszernie obrabiane, tak, aby przybrały ostateczny kształt narzędzia czy też broni (Il. 3.2). Eolity stanowiły jednak naturalne, krzemienne odłupki, na których widoczny był jedynie krawędziowy retusz. Takie narzędzia są do dzisiaj używane przez prymitywne plemiona, zamieszkujące różne części świata. Naturalnie ukształtowany odłupek kamienny wybiera się spośród napotkanych kamieni, obrabia jedną z jego krawędzi i używa następnie jako skrobacza bądź nacinaka. Przeciwnicy odkryć Harrisona twierdzili, że znalezione przez niego eolity stanowią jedynie wymysł jego wyobraźni i są zwykłymi kawałkami krzemienia. Jednak zdaniem Lelanda W. Pattersona, współczesnego autorytetu w dziedzinie badań nad narzędziami kamiennymi, istnieje możliwość odróżnienia nawet bardzo prostej obróbki intencjonalnej od efektów działania natury. 34 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka "Byłoby trudno - powiedział Patterson - wyobrazić sobie, w jaki sposób przypadkowa siła mogłaby spowodować jednolity i skierowany "w tę samą stronę retusz wzdłuż znacznej długości krawędzi odłupka". Narzędzia z regularną obróbką, ograniczoną do jednej strony powierzchni, stanowiły dużą część eolitów Harrisona. Według kryterium Pattersona należałoby je zaakceptować jako wyroby człowieka. 18 Września 1889 roku A. M. Beli, członek Towarzystwa Geologicznego, napisał do Harrisona: "Wydaje się, że coś więcej niż tylko przypadkowe tarcie spowodowało jednolitą, choć bardzo prostą obróbkę [...] podtrzymuję tę konkluzję z całą stanowczością". 2 listopada 1891 roku Alfred Russell Wallace, jeden z najbardziej sławnych naukowców swoich czasów, złożył niespodziewaną wizytę Benjaminowi Har-risonowi w jego sklepie spożywczym w Ightham. Harrison pokazał Wallace'owi kolekcję narzędzi kamiennych i niektóre miejsca ich odkrycia. Wallace uznał autentyczność artefaktów i poprosił Harrisona, by napisał dokładny raport na ich temat. Sir John Prestwich, jeden z czołowych autorytetów w badaniach nad narzędziami kamiennymi, również zaakceptował znaleziska Harrisona jako autentyczne. Odpowiadając na zarzut, że eolity są raczej produktami natury niż artefaktami, Prestwich powiedział w 1895 roku: "Choć od badaczy, którzy wyrażali tę opinię żądano, by przedstawili takie naturalne okazy, nie byli oni w stanie, mimo że od tego czasu minęły prawie trzy lata, zaprezentować nawet jednego kamienia tego rodzaju [...]. Działanie płynącej wody, która posiada odpowiednią siłę, powoduje ścieranie wszystkich ostrych krawędzi krzemienia i redukowanie go do mniej lub bardziej zaokrąglonego otoczaka". W innym artykule, opublikowanym w 1892 roku, Prestwich dokonał ważnej obserwacji: "Nawet dziś prymitywna obróbka narzędzi, jaka cechuje na przykład rdzennych mieszkańców Australii, pokazuje, że włożony wysiłek nie jest tu większy czy odmienny od widocznego na wczesnopaleolitycznych okazach - oczywiście wtedy, gdy współczesne artefakty pozbawi się oprawy". Biorąc pod uwagę powyższą opinię, nie musimy przypisywać eolitów Harrisona prymitywnym hominidom. Skoro znaleziska te są niemal identyczne z narzędziami kamiennymi wykonywanymi obecnie przez ludzi, być może zostały wytworzone na terenie Anglii w środkowym czy też późnym pliocenie również przez człowieka. Podobnie mogło
być w przypadku narzędzi paleolitycznych. Jak zobaczymy w rozdziale 7 dziewiętnastowieczni naukowcy dokonali w warstwach plioceńskich odkryć w pełni ludzkich szczątków szkieletowych. Co ciekawe, współcześni eksperci przyjmują za autentyczne artefakty znaleziska, które całkowicie przypominają eolity Harrisona. Na przykład narzędzia otoczakowe i odłupkowe z niższych poziomów Wąwozu Olduwai (Il. 3.3) są wyjątkowo słabo obrobione, a mimo to uczeni nie wątpią w ich intencjonalny charakter. Eolity - kontrowersyjne kamienie
35
Ilustracja 3.3. U góry: Narzędzia kamienne z Wąwozu Olduwai, Aryka Wschodnia. U dołu: Narzędzia odkryte przez Benjamina Harrisona na Płaskowyżu Kent, Anglia. Niektórzy krytycy eolitów z Płaskowyżu Kent stwierdzili, że nawet, jeśli są one wyrobami istot ludzkich, nie pochodzą z pliocenu. Mogły dostać się do żwirów plioceńsidch całkiem niedawno. Aby rozstrzygnąć spór dotyczący ich wieku, Towarzystwo Brytyjskie, prestiżowe stowarzyszenie naukowe, sfinansowało prace wykopaliskowe w obrębie wyższego poziomu żwirów na terenie płaskowyżu, a także w innych miejscach w pobliżu Ightham. Celem tych badań było ostateczne udowodnienie, że eoli-ty znajdywano nie tylko na powierzchni ziemi, lecz również in situ31, głęboko w plioceńskich, preglacjalnych32 żwirach. Harrisonjuż wcześniej znalazł niektóre artefakty in situ (część z nich pochodziła z jam słupowych), lecz dopiero wykopaliska finansowane przez szanowane towarzystwo naukowe miały rozstrzygnąć ten problem. Na kierownika badań wybrano samego Harrisona, który pracował pod nadzorem grupy naukowców. Harisson zapisał w swoich notatkach, że odnalazł wiele eolitów in situ, w tym "trzydzieści przekonujących okazów". 31 32
W miejscu pozostawienia w starożytności. Przedlodowcowych.
36 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W 1895 roku Harrison został zaproszony do przedstawienia odkrytych znalezisk na spotkaniu Towarzystwa Królewskiego. Mimo tej prezentacji, niektórzy naukowcy pozostali sceptyczni. Inni uczeni byli jednak pod dużym wrażeniem. Wśród tej drugiej grupy badaczy był E. T. Newton, członek Towarzystwa Królewskiego i Geological Survey of Great Britain, który napisał do Harrisona 24 grudnia 1895 roku: "Niektóre narzędzia noszą ślady ludzkiego działania [...] wykonano je celowo i dlatego mogła tego dokonać jedyna istota rozumna, jaką znamy - człowiek". W 1896 roku zmarł Prestwich, lecz mimo braku wybitnego opiekuna, Harrison kontynuował prace na płaskowyżu i odpowiadał na dalsze zarzuty krytyków. Ray E. Lankester, dyrektor British Museum of Natural History, uznał autentyczność jego eolitów. Można by wątpić w potrzebę tak szczegółowego przedstawiania problemu eolitów Harrisona. Chcemy jednak pokazać, że tego rodzaju znaleziska nie miały zawsze marginesowego, ekscentrycznego charakteru. Świadectwa stanowiące anomalie były dość często przedmiotem poważnych, wieloletnich sporów w najbardziej szanowanych kręgach naukowych i miały swoich zwolenników, którzy posiadali takie same kwalifikacje i zajmowali identyczne stanowiska zawodowe jak ich przeciwnicy Prezentując szczegółową relację na temat sprzecznych ze sobą opinii, mamy nadzieję, że damy Czytelnikowi szansę, by sam odpowiedział sobie na zasadnicze pytanie - czy odkryte znaleziska odrzucono rzeczywiście z
czysto obiektywnych przyczyn, czy też pominięto je w dalszych rozważaniach i zapomniano po prostu, dlatego, że nie mieściły się w ramach pewnych teorii? Benjamin Harrison zmarł w 1921 roku, a jego ciało pochowano na terenie parafialnego kościoła św. Piotra w Ightham. Tablica pamiątkowa, umieszczona w północnej ścianie tej budowli 10 lipca 1926 roku, nosi następującą inskrypcję: "KU PAMIĘCI - Benjamin Harrison z Ightham, 1837-1921, właściciel wiejskiego sklepu spożywczego i archeolog, którego odkrycia eolitycznych narzędzi krzemiennych wokół Ightham umożliwiły rozpoczęcie naukowych badań nad dłuższą historią człowieka". Jednak badania nad dłuższą historią człowieka, rozpoczęte przez odkrycia eolitów na Płaskowyżu Kent, zostały pochowane razem z Harrisonem. Wydarzenia potoczyły się w zupełnie innym kierunku. W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku Eugene Dubois odkrył i zaczął promować słynnego małpoluda33 z Jawy (zob. rozdz., 8). Choć status tego hominida jest niejasny, a z jego szczątkami nie znaleziono żadnych narzędzi kamiennych, wielu naukowców uznało "człowieka jawajskiego" za autentycznego przodka ludzi. Skoro jednak odkryto go w warstwach środkowoplejstoceńskich, nie traktowano już dłużej poważnie wielu dowodów świadczących o istnieniu, hominidów zdolnych do wytwarzania narzędzi we wcześniejszej epoce pliocenu bądź miocenu. Określenie matpoludy rzadko jest obecnie stosowane w nauce na gruncie polskim, jednak w konwencji popularnonaukowej brak lepszego odpowiednika na opisanie tego typu istot Eolity - kontrowersyjne kamienie 37 W jaki sposób istoty wyrabiające narzędzia mogły pojawić się na długo przed swym przypuszczalnym, małpoludzkim przodkiem? Było to oczywiście niemożliwe. Uznano, więc, że lepiej zignorować i zapomnieć o wszelkich znaleziskach, które wykraczają poza granice teoretycznych założeń. Odkrycia J. Reida Moim we wschodniej Anglii Nasza podróż badawcza zabierze nas teraz na poludniowo-wschodnie wybrzeże Anglii, do odkryć, jakich dokonał Reid Moir, członek Królewskiego Instytutu Antropologicznego i prezes Prehistorycznego Towarzystwa Wschodniej Anglii. Rozpoczynając swoje prace w 1909 roku, Moir znalazł narzędzia krzemienne w utworach geologicznych Red Crag i Coralline Crag, a także w warstwach leżących poniżej. Formacja geologiczna Red Crag, gdzie Moir dokonał części swych najbardziej znaczących odkryć, składa się z piasków muszlowych morza, które kiedyś wymywało brzegi wschodniej Anglii. W pewnych miejscach poniżej Red Crag znajduje się podobna formacja, nazywana Coralline Crag. Po przestudiowaniu współczesnych sprawozdań geologicznych dotarliśmy do wieku przynajmniej 2-2,5 mln lat dla utworu Red Crag. Coralline Crag byłby, więc jeszcze starszy Poniżej tych dwóch formacji znajdują się osady detrytu-su, określane też jako kościane złoża. Składają się one z mieszaniny materiałów - piasków, żwirów, muszli i kości. Materiały te pochodzą ze starszych utworów, w tym z eoceńskiej formacji London Ciay Reid Moir znalazł w osadach detrytusu, leżących pod utworami Crag, narzędzia kamienne, które cechowały się różnym stopniem obróbki intencjonalnej (Il. 3.4). Dochodząc do wniosku, że słabiej obrobione narzędzia pochodzą nawet z epoki eocenu, Moir powiedział: "należy uznać, iż historia ludzkości jest o wiele dłuższa niż dotychczas przypuszczano". Narzędzia Moira powstały przynajmniej w późnym pliocenie, lecz według obecnych poglądów ewolucyjnych nie powinniśmy znajdować śladów człowieka zdolnego do wytwarzania narzędzi 2-3 mln lat temu na obszarze Anglii. Moir uważał, że wytwórcy jego najstarszych i najprostszych artefaktów muszą "reprezentować wczesną i pierwotną fazę w ewolucji ludźkiego gatunku".
Ilustracja 3.4. Narzędzie z ostrzem znalezione poniżej formacji Red Crag. Okaz ten miat 2,5 mln lat. 33
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Ilustracja 3.5. "Próbny okaz z Norwich". Według J. Reida Moira znaleziono go poniżej formacji Red Crag w Whitlingham w Anglii. Oznaczony strzałką fragment tworzy pracującą część narzędzia, które miało ponad 2,5 min lat.
Jednak nawet współczesne plemiona wyrabiają bardzo prymitywne narzędzia kamienne. Być może, zatem nawet najsłabiej obrobione artefakty odkryte przez Moira poniżej Red Crag zostały wykonane przez istoty bardzo podobne do Homo sapiens sapiens. Same narzędzia, Moira były przedmiotem gwałtownych sporów. Wielu naukowców uważało je raczej za produkty sił natury niż za efekty działania człowieka. Tym niemniej Moir miał wielu wpływowych zwolenników. Należał do nich między innymi Henri Breuil, który osobiście zbadał miejsca odkrycia narzędzi, a w kolekcji Moira znalazł kamień do procy, odkryty poniżej Red Crag. Kolejnym uczonym popierającym Moira był Archibald Geikie, szanowany geolog i prezes Towarzystwa Królewskiego. Odkrycia Moira akceptował także Sir Ray Lankester, dyrektor British Museum. Wśród znalezionych okazów Lankester wyróżnił reprezentatywny typ narzędzia, które określił jako rostro-carinate. W ten sposób podkreślił dwie zasadnicze cechy artefaktów tego rodzaju. Określenie rostro wskazuje na dziobkowaty kształt pracującej krawędzi narzędzia, a słowo cari-nate odnosi się do ostrego uwypuklenia, biegnącego wzdłuż części jego powierzchni grzbietowej. Lankester przedstawił dokładną analizę znaleziska, które opisał jako "próbny okaz z Norwich" (Il. 3.5). Był to szczególnie dobry przykład narzędzia typu rostro-carinate. Odkryto go poniżej Red Crag w Whitlingham, w pobliżu Norwich. Miał ponad 2,5 mln lat. Cechowały go zarówno wyraźne oznaki inten-cjonalnej obróbki, jak i bezsporna pozycja stratygraficzna. Lankester napisał w raporcie Królewskiego Instytutu Antropologicznego z 1914 roku: "Każdy, kto jest obeznany z obróbką krzemienia, a także z naturalnym pękaniem kamieni, musi przyznać, że to człowiek dokonał obróbki krzemienia z Norwich". Zdaniem Lankestera narzędzia tego typu mogły powstać w młócenie. Ważna grupa znalezisk Moira pochodziła z Foxhall, gdzie odkrył on narzędzia kamienne (ii. 3.6) w obrębie późnoplioceńskiej formacji Red Crag. Artefakty te miały, zatem ponad 2 mln lat. Moir napisał w 1927 roku: "Znaleziska składały się z pozostałości warsztatu kamieniarskiego i obejmowały kamieniemłotki; rdzenie, z których odbijano odłupki; gotowe narzędzia; liczne odłupki i kilka wypalonych kamieni, wskazujących na istnienie w tym miejscu ognisk [...]; jeśli słynna ludzka szczęka z Foxhall pochodziła rzeczywiście z dawnej powierzchni ziemi, przykrytej obecnie głęboko poniżej utworu Crag i polodowcowego żwiru o dużej miąższości, możemy ostatecznie stwierdzić, że ci starożytni ludzie nie różnili się zbytnio od nas pod względem cech cielesnych". Eolity - kontrowersyjne kamienie 39 Szczęka, o której mówił Moir, ma interesującą historię (zob. rozdz. 7). Niektórzy naukowcy uważali, że posiada ona taką samą budowę, jak szczęka współczesnego człowieka. Niestety skamieniałość z Foxhall zaginęła, a mogłaby potwierdzić intencjonalny charakter narzędzi kamiennych pochodzących z tego samego stanowiska. Jednak nawet, jeśli nie brać jej pod uwagę, same artefakty wskazują zdecydowanie na obecność istot ludzkich w Anglii w późnym pliocenie, około 2-2,5 mln lat temu.
W 1921 roku amerykański paleontolog Henry Fairfieid Osborn uznał autentyczność narzędzi Moira i przekonywał, że pochodzą one z pliocenu. Stwierdził również, iż dowody na istnienie ludzi w tej epoce "opierają się teraz na mocnej podstawie w postaci krzemieni z Foxhall, które z pewnością są wytworem człowieka". Zdaniem Osborna obejmowały one wiertniki, narzędzia z ostrzami przypominające groty strzał, skrobacze oraz zgrzebła. Osborn opowiedział się nie tylko za autentycznością krzemieni z Foxhall, lecz poparł również pozostałe badania Moira: "Odkrycie przez J. Reida Moira znalezisk potwierdzających istnienie człowieka plioceńskiego we wschodniej Anglii otwiera nową epokę w archeologii [...] dostarcza niewątpliwych dowodów życia ludzi w południowo-wschodniej Brytanii przed końcem epoki pliocenu i nadejściem pierwszego zlodowacenia - ludzi o wystarczającej inteligencji, aby obrabiać krzemienie i krzesać ogień". Ilustracja 3.6. Dwa późnoplioceńskie narzędzia kamienne z formacji Red Crag w Foxhall w Anglii (widok z przodu i z tyłu). Henry Fairfieid Osborn określi} znalezisko z lewej strony jako "narzędzie krzemienne z ostrzem i wąską podstawą, obrobione na górnej i dolnej powierzchni, odkryte w Foxhall na głębokości około 5 m. To prymitywny grot strzały, który mógł być używany w trakcie polowania". O narzędziu z prawej strony Osborn napisał: "Wiertnik (pergoir) znaleziony w Foxhall na głębokości około 5 m". 40
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Kolejnym uczonym, który zaakceptował odkrycia z Foxhall, był Hugo Ober-maier, wcześniej konsekwentny i znany przeciwnik znalezisk eolitycznych. Należał on do tej grupy naukowców, którzy sądzili, że eolity są produktami sił natury, jakie występują również przy wyrobie cementu i kredy. Jednak w 1924 roku napisał: "Odkrycie w Foxhall jest pierwszym posiadanym przez nas świadectwem istnienia człowieka w trzeciorzędzie". Okres trzeciorzędu rozciąga się od eocenu do pliocenu. Moir dokonał także odkryć w powstałej później formacji geologicznej Cro-mer Forest Bed, na terenie Norfolku. Narzędzia z tego utworu miały około 0,4-0,8 mln lat. Niektórzy uczeni datują niższą część tej formacji nawet na 1,75 mln lat. Wielu naukowców nadal jednak nie uznawało okazów Moira za autentyczne narzędzia. Ich zdaniem znaleziska te były wyłącznie produktami sił natury. Na przykład S. Hazzledine Warren stwierdził, że powstały one w wyniku ciśnienia geologicznego, które miażdżyło fragmenty krzemienia o twarde pokłady kredy. Jako dowód tej hipotezy przedstawił okazy obrobionego kamienia z Bullhead Bed, stanowiska eoceńsidego na" terenie Anglii. W raporcie z 1920 roku, przedstawionym Towarzystwu Geologicznemu Londynu, w następujący sposób opisał jedno z tych znalezisk (Il. 3.7): "Okaz ten, dobry przykład obrobionego ostrza odłupkowego, jest najbardziej zdumiewający z całej grupy. Jeżeli rozpatrywalibyśmy go na podstawie jego własnych, wyraźnych cech, z dala od towarzyszących mu elementów oraz okoliczności odkrycia, trudno byłoby kwestionować jego mustierskie cechy". Musterianjest akceptowanym przemysłem narzędzi kamiennych późnego plejstocenu. Warren uważał, że niemożliwe jest odkrycie narzędzi w warstwach eoceńskich. Jednak osoby pozbawione takich uprzedzeń mogą poważnie rozważać wątpliwość, czy Warren nie odkrył w rzeczywistości w warstwach eoceńskich Essexu autentycznego narzędzia. Po przedstawieniu przez Warrena raportu Towarzystwu Geologicznemu rozpoczęła się dyskusja. Jeden z badaczy zwrócił uwagę na fakt, że w pewnych przypadkach Moir znalazł narzędzia w obrębie trzeciorzędowych warstw osadowych, a nie bezpośrednio na twardych pokładach kredy, co wykluczało wyjaśnienie zaproponowane przez Warrena.
Ilustracja 3.7. Hazzledine Warren stwierdził, że znalezisko to przypomina, mustierskie narzędzia z ostrzami, mimo iż sądził, że jest ono produktem naturalnego odbijania odłupków pod wływem ciśnienia geologicznego. Choć odkryto je w eoceńskiej formacji, mogło być w rzeczywistości wyrobem człowieka. Eolity - kontrowersyjne kamienie 41 Spór na temat odkryć Moira przedstawiono w końcu międzynarodowej komisji naukowców, która miała wydać ostateczną opinię w tej sprawie. Komisja ta, utworzona na prośbę Międzynarodowego Instytutu Antropologii, składała się z ośmiu wybitnych europejskich i amerykańskich antropologów, geologów oraz archeologów. Poparli oni ustalenia Moira. Doszli do wniosku, że krzemienie z podstawy Red Crag w pobliżu Ipswich znajdowały się, w nienaruszonych warstwach, pochodzących, co najmniej z pliocenu. Natomiast odbijanie odłupków z krzemieni było, ich zdaniem, bez wątpienia dziełem człowieka. Członkowie komisji dokonali również czterech wkopów w głąb warstwy detrytusu znajdującej się poniżej Red Crag i sami znaleźli pięć charakterystycznych narzędzi. Miały one przynajmniej 2,5 mln lat, a ponieważ pokład detrytusu zawierał materiały ze starożytnej, eoceńskiej powierzchni ziemi, artefakty te mogły mieć nawet 55 mln lat. Jeden z członków komisji, Louis Capitan, stwierdził: "W podstawie Crag, w nienaruszonych warstwach, znajdują się obrobione krzemienie (sami je zaobserwowaliśmy). Wykonał je jedynie człowiek bądź hominid, który żył w okresie trzeciorzędu. My, prehistorycy, uważamy ten fakt za całkowicie udowodniony". Zadziwiający jest fakt, że gdy komisja przedstawiła swoje sprawozdanie, przeciwnicy Moira, w tym Warren, nadal starali się wykazać, iż narzędzia krzemienne są produktami ciśnienia geologicznego. Warren oświadczył, że krzemienie mogły zostać rozkruszone przez góry lodowe napierające na dno oceaniczne wzdłuż wybrzeża. Jednak nikt nie udowodnił, że góry lodowe powodują powstawanie starannego retuszu i licznych sęczków odbicia, jakie cechowały narzędzia Moira. Ponadto wiele okazów z Red Crag znajdowało się wewnątrz osadów, a nie na twardych, skalnych powierzchniach, na które mogłaby napierać góra lodowa rozkruszająca w ten sposób kamienie. Angielski archeolog J. M. Coles stwierdził również, że w Foxhall narzędzia występują w warstwach osadu, który stanowił powierzchnię lądu, a nie złoża plaży, co dodatkowo wykluczałoby działanie góry lodowej. Jednak, gdy Warren przedstawił swoje wyjaśnienie, spór wygasł. Coles napisał w 1968 roku: "To, że [...] świat nauki nie był w stanie zaakceptować żadnej ze stron bez znacznych wątpliwości, wyjaśnia zadziwiającą ciszę, jaka zapanowała nad problemem wschodniej Anglii od czasu aktywnego sporu na ten temat". Być może częściowo jest to prawdą, lecz istnieje również inne wyjaśnienie - społeczność naukowa zdecydowała, że cisza będzie lepszym sposobem pozbycia się odkryć Moira niż aktywna i głośna dyskusja na ten temat. W latach pięćdziesiątych wśród uczonych dominował już pogląd o wczesno-plejstoceńsidm, afrykańskim centrum ewolucji człowieka. Z tego względu ciągłe odrzucanie dowodów świadczących o teoretycznie niemożliwym, z punktu widzenia założeń ewolucyjnych, plioceńskim wieku istot ludzkich w Anglii, stanowiłoby pewien problem i być może wprawiałoby w zakłopotanie ewolu-cjonistów, działając jedynie na szkodę ich teorii. Obie strony sporu byłyby zbyt aktywne. 42 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Świadoma bądź nieświadoma polityka ciszy osiągnęła duży sukces, usuwając znaleziska Moira z pola widzenia nauki. Nie było potrzeby spierania się o coś, co znajdowało się już poza wszelkimi rozważaniami. Niewiele można było również zyskać broniąc czy popierając te odkrycia.
Coles stanowi wyjątek od zazwyczaj instynktownego negowania znalezisk Moira bądź całkowitej ciszy na ich temat. Uważał on za "niesprawiedliwe odrzucanie całego materiału bez jakichkolwiek badań". Mimo pewnych wahań, w raporcie z 1968 roku uznał autentyczność niektórych narzędzi. Choć większość współczesnych naukowców nie wspomina nawet o odkryciach Moira, w The Ice Agę m Britain B. W. Sparksa i R. G. Westa można znaleźć rzadko spotykane, oczywiście krytyczne ujęcie tego zagadnienia: "Wiele krzemieni pochodzących z wczesnoplejstoceńskich formacji Crag przedstawiano na początku tego stulecia jako narzędzia. Można tu wymienić na przykład krzemienie z Red Crag w pobliżu Ipswich, których część cechowało bifa-cjalne34 odbijanie odłupków oraz tzw. rostrocańnates z podstawy Norwich Crag niedaleko Norwich. Wszystkie te znaleziska są obecnie uważane za produkty natury. Nie spełniają one kryteriów, które pozwalają wyróżnić artefakt. Dany kamień powinien przedstawiać ustalony i regularny typ narzędzia, odkryty w miejscu geologicznie możliwym do zamieszkania, najlepiej z innymi śladami działania człowieka (na przykład retuszowaniem narzędzi, zabijaniem zwierząt czy grzebaniem zmarłych). Powinien ponadto nosić ślady odbijania odłupków z dwóch bądź trzech kierunków pod kątem prostym". Sparks i West z Uniwersytetu w Cambridge specjalizują się w badaniach nad plejstocenem Brytanii. Odpowiadając krótko na powyższe zarzuty, możemy zwrócić uwagę na fakt, że Moir oraz inni badacze, tacy jak Osborn czy też Capitan, byli w stanie zaklasyfikować okazy z formacji Crag jako określone typy narzędzi (pięściaki, wiertniki, skrobacze itd.), porównywalne z artefaktami, które zalicza się do akceptowanych przemysłów paleolitycznych, w tym przemysłu mustierskiego. Wielu uczonych uważało stanowisko w Foxhall, gdzie znaleziono również ludzką szczękę, za miejsce geologicznie możliwe do zamieszkania. Moir interpretował je jako obszar pracowni krzemieniarskiej i zauważył ślady używania ognia. Odbijanie odłupków z kilku kierunków pod kątem prostym nie jest natomiast jedynym kryterium, jakie można zastosować przy ocenie czy dane znaleziska kamienne były obrabiane przez człowieka. Mimo to M. C. Burkitt z Uniwersytetu w Cambridge znalazł na niektórych artefaktach Moira ślady odbijania odłupków z kilku różnych kierunków pod kątem prostym. Burkitt zasiadał w międzynarodowej komisji badającej narzędzia Moira w latach dwudziestych. Przychylnie omówił je w swej książce The Old StoneAge, wydanej w 1956 roku. Burkitt był zwłaszcza pod wrażeniem stanowiska w Thorington Hali, około 3 km na południe od Ipswich, gdzie narzędzia krzemienne wydobyto z osadów 34
Narzędzia bifacjalne - z obróbką dwustronną.
Eolity - kontrowersyjne kamienie 43 formacji Crag. "W Thorington Hali muszle skorupiaków z nienaruszonymi wciąż zawiasami znaleziono tuż powyżej artefaktów [...] żaden jakikolwiek późniejszy ruch żwiru, który spowodowałby pękanie znajdujących się tam krzemieni, nie mógł mieć miejsca, ponieważ na pewno doprowadziłby do zgniecenia delikatnych zawiasów muszli". Burkitt przedstawił następnie szokującą konkluzję na temat narzędzi odkrytych w Red Crag i poniżej tego utworu: "Same eolity są w większości o wiele starsze niż późnoplioceńskie warstwy, w których je znaleziono. W rzeczywistości, niektóre z nich mogą datować się na czasy preplioceńskie". Innymi słowy, Burkitt był gotów zaakceptować obecność inteligentnych hominidów, zdolnych do wytwarzania narzędzi ponad 5 mln lat temu w Anglii. Znanych jest wiele dowodów, w tym szczątków szkieletowych, które świadczą, że współczesny gatunek człowieka istniał przed epoką pliocenu, dlatego nie można wykluczyć, iż narzędzia Moira, odkryte pod formacjami Crag, zostały rzeczywiście wykonane przez Homo sapiens ponad 5 mln lat temu.
Kolejną osobą, która poparła autentyczność znalezisk Moira był Louis Le-akey W 1960 roku Leakey napisał: "Prymitywne istoty ludzkie żyły z pewnością w Europie w czasie dolnego plejstocenu, dokładnie tak samo jak istniały wówczas w Afryce. Część okazów z osadów leżących pod utworami Crag nosi ślady intencjonalnej obróbki i nie można ich uważać jedynie za rezultat działania sił natury Narzędzia odkryte poniżej obu formacji Crag pochodziłyby jednakże nie z wczesnego (dolnego) plejstocenu, lecz przynajmniej z późnego pliocenu". Dwa słynne raporty odrzucające autentyczność eolitów W paleoantropologii spotykamy czasami raport, który wydaje ostatecznie negatywną opinię na dany temat. Wykorzystuje się go później do odrzucenia niektórych znalezisk. W przypadku europejskich eolitów istnieją dwa dobre przykłady tego typu prac: sprawozdanie H. Breuila, który uznał, że "pseudoeolity" z francuskich formacji eoceńskich w Clermont (Oise) zostały ukształtowane przez ciśnienie geologiczne oraz praca A. S. Barnesa, gdzie autor starał się wykazać naturalne pochodzenie przemysłów eolitycznych poprzez statystyczną analizę kątów podstawy uderzeń. W 1910 roku Henri Breuil przeprowadził badania, które jak mniemał, położą kres sporowi o eolity. W swym często cytowanym przez innych badaczy raporcie mówi on o odkryciu krzemieni przypominających narzędzia kamienne w formacji Thanetian w Belle-Assise, w pobliżu Clermont we Francji. Utwór ten pochodzi z wczesnego eocenu, co datuje znaleziska na około 50-55 mln lat. Jednak Breuil nie mógł sobie wyobrazić istot ludzkich żyjących w eocenie. W jaki sposób powstały, więc odkryte krzemienie? W trakcie wykopalisk Breuil odkrył kilka fragmentów krzemienia, obok których znajdowały się odłupki. Część z tych odłupków posiadała sęczki odbicia, inne nosiły ślady odbijania kolejnych odłupków, co przypominało retuszowanie. Zdaniem Breuila przyczyną tych wszystkich zmian było po prostu ciśnienie geologiczne.
44
Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka
Czy ciśnienie geologiczne może rzeczywiście spowodować zaobserwowane przez Breuila zmiany? Leland W Patter-son, współczesny autorytet w zakresie badań nad narzędziami kamiennymi, twierdzi, że odłupki powstałe w wyniku działania ciśnienia bardzo rzadko posiadają sęczki odbicia. Wymaga to zwykle celowego, bezpośredniego uderzania. Do zilustrowania swych badań Breuil wybrał prawdopodobnie najlepsze odłupki, jakie znalazł tuż obok macierzystego bloku krzemiennego (Il. 3.8). Jednak ślady po odbijaniu z nich kolejnych odłupków i retuszowaniu są tu o wiele mniej wyraźne niż na rdzeniach i odłupkach, które sam podał jako przykłady "pseudo-eolitów" (Il. 3.9). Ilustracja 3.8. Odłupki usunięte od macierzystych bloków krzemiennych wskutek działania ciśnienia geologicznego, znalezione przez Henri Breuila w eoceńskiej formacji w Clermont (Oise), we Francji. Zdaniem Breuila odkrycia tego typu wykazały, że eolity nie są wyrobami istot ludzkich. Breuil stwierdził, że wszystkie zaobserwowane zmiany są efektem działania ciśnienia geologicznego. Jego opinia byłaby jednak tylko wówczas uzasadniona, gdyby w pobliżu macierzystych brył krzemiennych znalazł odłupki pochodzące od bardziej obrobionych eolitów, a tego nie zdołał wykazać. Słabość argumentów Breuila staje się jeszcze bardziej widoczna, kiedy rozważymy znaleziska określone przez niego jako "dwa naprawdę wyjątkowe okazy, co, do których nie ma wątpliwości, że zostały znalezione w obrębie osadów".
Ilustracja 3.9. Znaleziska określone przez Breuila jako "pseudoeolity", odkryte w eoceńskiej formacji w Clermont (Oise), we Francji.
Eolity - kontrowersyjne kamienie
45
Breuil stwierdził, iż jeden z nich, (Il. 3.10) nie różni się od azylotardenuaskiego, grattoir, czyli drapacza. Uczeni przypisują powszechnie kamienne narzędzia azylo-tardenuaside Homo sapiens sapiens i datują je na okres późnego plejstocenu Europy. Przy opisie drugiego "wyjątkowego" znaleziska (Il. 3.11) Breuil porównał go do artefaktów znalezionych w Les Eyzies, stanowisku poźnoplejstoceńsidm we Francji. Hipoteza o oddzielaniu się odłupków w wyniku działania ciśnienia geologicznego nie wyjaśnia powstania tych dwóch narzędzi, które mają ponad 50 mln lat. Ilustracja 3.10. Krzemień odkryty przez H. Breu-ila i H. Obermaiera w eoceńskiej formacji w Clermont (Oise), we Francji. Breuil stwierdził, że jest on identyczny w swym kształcie z niektórymi narzędziami późnoplejstoceńskimi, lecz mimo to uznał go za produkt działania ciśnienia geologicznego. Praca Breuila jest wciąż cytowana jako dowód wskazujący, że eolity są raczej produktami natury, a nie człowieka. Takie postępowanie stanowi bardzo skuteczną technikę propagandową. Ile osób zada sobie trud, by odszukać oryginalny artykuł Breuila i samemu sprawdzić, czyjego ustalenia mają naprawdę sens? Końcowy raport Breuila z 1910 roku ukazał się, zanim J. Reid Moir dokonał większości swoich odkryć we wschodniej Anglii. Gdy znaleziska Moira zaczęły być coraz bardziej znane, Breuil udał się do Anglii, aby samemu je ocenić. Zadziwiający jest fakt, że poparł Moira. Uznał autentyczność narzędzi z plioceńskiego Red Crag w Foxhall i stwierdził, iż niektóre artefakty z warstw leżących poniżej Red Crag "przypominają całkowicie klasyczne narzędzia krzemienne". Formacje znajdujące się pod utworem Crag mogą mieć 2-55 mln lat. Breuil wyraźnie unikał później wypowiedzi na ten temat. Ilustracja 3.11. Znalezisko krzemienne z eoceńskiej formacji w Clermont (Oise) we Francji. Choć H. Breuil, przyznał, że przypomni wydanie jego książki Men of the Old ^ ^ późnoplejstoceńskie narzędzia z ostrzarni, stwierdził, iż zostało ukształtowane przez nej po śmierci autora, zawierało jedynie stwierdzenie, że "pewną liczbę odłupków można zaakceptować, choć kąt ich odbicia z reguły przeczy takiej konkluzji". Stone Agę z 1965 roku, Opublikowa- ciśnienie geologiczne. 46 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Zastanawiający jest tu brak wzmianki o znaleziskach, o których Breuil powiedział poprzednio, iż "nie są jedynie eolitami, lecz przypominają całkowicie klasyczne narzędzia krzemienne". Innym istotnym elementem sporu wokół eolitów był pogląd o analizie tzw. kąta podstawy uderzeń i negatywu, propagowany przez Alfreda S. Barne-sa. Barnes bronił Moira w latach dwudziestych, lecz później został jego przeciwnikiem. Zdaniem wielu uczonych w 1939 roku
zadał on śmiertelny cios angielskim eolitom Moira. Barnes nie ograniczył się w swojej krytyce wyłącznie do znalezisk Moira. W studium zatytułowanym "Różnice między naturalnym i intencjonalnym odbijaniem odłupków z prehistorycznych narzędzi krzemiennych" rozpatrywał również przemysły narzędzi kamiennych z Francji, Portugalii, Belgii i Argentyny. Zwolennicy eolitów przekonywali, że siły natury nie mogły dokonać tego rodzaju obróbki, jaką zaobserwowano na rozważanych znaleziskach. Barnes poszukiwał wymiernego sposobu, by sprawdzić, czy mają oni rację. W tym celu obrał parametr, który określił jako kąt podstawy uderzeń i negatywu. "Kąt podstawy uderzeń i negatywu - powiedział -jest to kąt między płaszczyzną, czyli powierzchnią, w którą uderzano tłuczkiem bądź, na którą oddziaływało ciśnienie, co powodowało oddzielanie się odłupka, a negatywem pojawiającym się na narzędziu w miejscu, gdzie znajdował się poprzednio odłupek". Przy autentycznej obróbce intencjonalnej kąt ten miał być ostry. Naturalne pęknięcia powodowały, zdaniem Barnesa, powstawanie kątów rozwartych. Powyższy opis kąta jest, w naszej opinii, nieco niezrozumiały. Rozmawialiśmy ze specjalistami w badaniach nad narzędziami kamiennymi z kalifornijskiego San Bernardino County Museum, w tym z Ruth D. Simpson, i oni również nie byli w stanie dokładnie określić, o jaki kąt chodziło Barnesowi. Jednak sam Barnes uważał, że kąt podstawy uderzeń i negatywu stanowi dającą się obiektywnie zmierzyć cechę, dzięki której można odróżnić naturalną obróbkę kamienia od działania człowieka. Aby pomiar był skuteczny, należy go zastosować dla dużej próbki okazów tworzących rozpatrywany przemysł. Barnes stwierdził, że dana grupa znalezisk "może być produktem działania ludzi, jeżeli mniej niż 25% mierzonych kątów to kąty rozwarte (90 stopni i więcej)". Ustalając takie kryterium, Barnes przedstawił druzgocącą konkluzję: żaden z eolitów, który zbadał, włącznie z kamieniami odkrytymi przez Moira, nie był wyrobem człowieka. Dość interesujący jest fakt, że sam Moir znał wymogi Barnesa i uważał, iż jego okazy mieszczą się w obrębie wymaganego zakresu. Jednak dla Barnesa i niemal całej społeczności naukowej spór został rozstrzygnięty. W rzeczywistości, wśród elit naukowych kontrowersja na temat eolitów i innych trzeciorzędowych przemysłów narzędzi kamiennych już od dawna przestała być istotnym problemem. Od momentu odkrycia "człowieka jawaj-sidego" i "człowieka pekińskiego" uczeni byli coraz bardziej przekonani, że zasadnicze przejście od małpokształtnego przodka Homo sapiens sapiens do wytwarzających narzędzia istot ludzkich (czy też praludziach) miało miejsce w okresie wczesnego i środkowego plejstocenu. Eolity - kontrowersyjne kamienie 47 Z tego względu przypuszczalne narzędzia człowieka z pliocenu i epok wcześniejszych stały się drugorzędnym zagadnieniem o małym znaczeniu. Barnes pomógł usunąć niezwiązane z tematem, "bezużyteczne" znaleziska. Od tej chwili, gdy tylko wspominano o bardzo starych przemysłach narzędzi kamiennych, jak wciąż czasami ma to miejsce, naukowcy mogli wygodnie cytować pracę Barnesa. Nawet obecnie w badaniach narzędzi kamiennych stosuje się jego metodę. Jednak przy bliższej analizie wydaje się, że negatywna opinia na temat eoli-tów, zawarta w raporcie Barnesa, sama może potrzebować krytycznego ujęcia. Kanadyjski antropolog Alan Lyle Bryan napisał w 1986 roku: "Problem odróżnienia produktów natury od artefaktów jest daleki od rozwiązania i wymaga dalszych badań. Sposób, w jaki rozwiązano tę kwestię w Anglii, poprzez zastosowanie metody statystycznej Barnesa, polegającej na mierzeniu kątów podstawy uderzeń i negatywu, nie może być powszechnie stosowany". W trakcie rozmowy telefonicznej, jaką przeprowadziliśmy 28 maja 1987 roku, Bryan przyznał, że Barnes być może przesadnie starał się wyeliminować wszystkie europejskie przemysły narzędzi
kamiennych uważane za chronologiczne anomalie. Zwracając uwagę na bardziej współczesne odkrycia, Bryan wspomniał, iż istnieją późnoplejstoceńskie narzędzia australijskie, które nie spełniają wymogów Barnesa. Innym przykładem przemysłu najwyraźniej nie pasującego do kryteriów Barnesa jest przemysł olduwajski z niższych poziomów Wąwozu Olduwai. Obejmuje on znaleziska o wyjątkowo niewielkiej obróbce, a Louis Leakey porównał je do narzędzi Moira. Mimo to nigdy nie zostały one poddane w wątpliwość przez społeczność naukową - prawdopodobnie, dlatego, że przemysł olduwajski potwierdza ewolucyjną hipotezę o afrykańskich początkach człowieka, którą akceptuje się jako dogmat. W świetle poglądów zaprezentowanych przez Bryana i innych badaczy wyraźnie widać, że masowe odrzucanie, eolitycznych przemysłów narzędzi kamiennych i innych wczesnych zespołów artefaktów poprzez stosowanie kryterium Barnesa jest nieuzasadnione. Narzędzia eolityczne odkryte współcześnie na terenie obu Ameryk Mimo największych starań Barnesa i Breuila problem eolitów nadal prześladuje archeologów. Na terenie obu Ameryk odkryto kilka przemysłów słabo obrobionych narzędzi kamiennych w typie eolitycznym, które na tle dominujących koncepcji również stanowią chronologiczne anomalie. Większość archeologów twierdzi, że syberyjscy myśliwi przeszli na Alaskę po moście lądowym, jaki powstał wskutek obniżenia się poziomu morza w trakcie ostatniego zlodowacenia. 48 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W tym okresie kanadyjska płyta lodowa zablokowała migrację w kierunku południowym aż do około 12 000 lat temu. Dopiero wówczas pierwsi ludzie przybyli na obszar dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, podążając wolnym od lodu przejściem. Byli to tzw. myśliwi Clovis, znani ze swoich charakterystycznych ostrzy włóczni, które odpowiadają rowiniętym narzędziom kamiennym późnego paleolitu w Europie. Tym niemniej wiele stanowisk, gdzie przeprowadzono prace wykopaliskowe nowoczesnymi metodami archeologicznymi, dostarczyło danych świadczących o obecności istot ludzkich w Ameryce 30 000 lat temu. Obejmują one stanowisko El Cedral w północnym Meksyku, wyspę Santa Barbara na wschód od wybrzeży Kalifornii oraz schronisko skalne Boquierao do Sitio da Pedra Fura-da w północnej Brazylii. Inne kontrowersyjne stanowiska mają o wiele więcej niż 30 000 lat. George Carter i stanowisko przy Texas Street, USA Dobrym przykładem kontrowersyjnego, amerykańskiego przemysłu narzędzi kamiennych, przypominających europejskie eolity, jest zespół artefaktów odkryty przez Georga Cartera w latach pięćdziesiątych przy Texas Street w San Diego w USA. Carter oświadczył, że w trakcie prowadzonych tu wykopalisk znalazł paleniska i słabo obrobione narzędzia kamienne w warstwach odpowiadających ostatniemu okresowi interglacjalnemu, datowanemu na około 80 000-90 000 lat. Krytycy wyśmiewali te twierdzenia, uważając odkryte artefakty za wytwór natury bądź wyobraźni samego Cartera, którego zniesławiono publicznie w Harwardzie na kursie o Fantastycznej Archeologii. Jednak Carter przedstawił jasne kryteria służące do odróżniania jego narzędzi od naturalnie pękniętych fragmentów skał, a specjaliści zajmujący się badaniami kamieni, na przykład John Witthoft, zaaprobowali te ustalenia. W 1973 roku Carter przeprowadził bardziej rozległe prace wykopaliskowe przy Texas Street i zaprosił wielu archeologów, by osobiście obejrzeli to miejsce. Niemal nikt nie odpowiedział na jego zaproszenie. Carter stwierdził: "Naukowcy z San Diego State University są niewzruszeni i nie chcą przyjrzeć się badaniom na swoim własnym podwórku".
W 1960 roku redaktor Science, czasopisma Amerykańskiej Akademii Postępu Nauki, poprosił Cartera, aby napisał artykuł na temat wczesnych ludzi w Ameryce. Jednak, gdy przedstawił jego pracę dwóm uczonym do recenzji, oni odrzucili artykuł. Po otrzymaniu powyższej propozycji Carter napisał do redaktora Science 2 lutego 1960 roku: "Wiem teraz, że nie ma Pan żadnego pojęcia o emocjach, które się za tym kryją. Niemal beznadziejne są próby przedstawienia w tej chwili pewnych poglądów na temat statusu "wczesnego człowieka* w Ameryce. Ale tak w formie żartu przyznam, że koresponduję z osobą, której nazwiska nie mogę wymienić, bo choć ona uważa, że mam rację, mogłaby stracić pracę, głosząc takie poglądy. Jestem również w kontakcie z innym anonimowym korespondentem, absolwentem uczelni, który znalazł dowody świadczące o tym, że się nie mylę. Wraz z kolegą ze studiów zakopał je. Eolity - kontrowersyjne kamienie 49 Obaj są pewni, że zaprezentowanie tych znalezisk kosztowałoby ich utratę szansy napisania doktoratu. Na pewnym spotkaniu młody naukowiec zbliżył się do mnie i powiedział: »Mam nadzieję, że Pan naprawdę udowodni im to. Ja sam powiedziałbym o tym, gdybym miał odwagę, ale wówczas straciłbym pracę«. Na kolejnym spotkaniu młody człowiek przeszedł obok mnie, mówiąc: »Na dnie wykopu x oni znaleźli narzędzia rdzeniowe takie jak Pan, ale po prostu nie opublikowali tego«". Efekt negatywnej propagandy na temat odkryć Cartera, w wyniku, której je odrzucono, opisał archeolog Brian Reeves. Wraz ze swoimi współpracownikami Reeves powiedział w 1986 roku: "Czy przy Texas Street odkryto prawdziwe artefakty i czy stanowisko to pochodzi rzeczywiście z ostatniego interglacjału35? [...]. Z powodu wagi krytycznych »dowodów« zaprezentowanych przez znanych archeologów, podobnie jak większość innych badaczy, bezkrytycznie przyjąłem pozycję sceptyków, odrzucając stanowiska i odkryte kamienie jako produkty natury". Jednak, gdy Reeves osobiście zbadał znaleziska Cartera, zmienił zdanie. Doszedł do wniosku, że na pewno stanowią one narzędzia -wykonane przez człowieka, a samo stanowisko przy Texas Street ma tyle lat, ile podawał Carter. Louis Leakey i stanowisko Calico -w USA Na początku swojej kariery Louis Leakey, który zdobył później sławę dzięki odkryciom w Wąwozie Olduwai w Afryce, miał radykalne poglądy na temat starożytności istot ludzkich w Nowym Świecie. Naukowcy uważali wówczas, że syberyjscy myśliwi przybyli do Ameryki Północnej, co najwyżej 5 000 lat temu. Leakey wspominał potem: "W latach 1929-1930, kiedy uczyłem studentów na Uniwersytecie w Cambridge [...] zacząłem im mówić, że człowiek musiał pojawić się w Nowym Świecie przynajmniej 15 000 lat temu. Nigdy nie zapomnę, gdy Aleś Hrdlicka, wielki człowiek ze Smithsonian Institution, był akurat w Cambridge, a mój profesor (byłem wówczas tylko opiekunem studentów) powiedział mu wtedy, że dr Leakey mówi studentom, iż ludzie musieli istnieć w Ameryce 15 000 lat temu lub nawet wcześniej. Hrdlicka wtargnął do mojego mieszkania - nie czekał nawet na podanie ręki". "Leakey, co ja słyszę? Nauczasz herezji" stwierdził Hrdlicka. "Nie, Sir" - odpowiedział Leakey. "Tak! Mówisz studentom, że człowiek żył w Ameryce 15 000 lat temu. Jakie masz na to dowody?" - pytał Hrdlicka. Leakey oznajmił: "Nie mam żadnych bezpośrednich dowodów. To są jedynie domysły, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że człowiek zamieszkuje obszar od Alaski po Przylądek Horn, posługuje się wieloma różnymi językami i stworzył przynajmniej dwie cywilizacje, nie jest możliwe, aby był tu obecny zaledwie od kilku tysięcy lat, na które Panowie pozwalacie". 35
Interglacjał cieplejszy okres między dwoma zlodowaceniami.
50
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Leakey nadal wyznawał nieor-todoksyjne poglądy w tej kwestii i w 1964 roku podjął wysiłek, by na stanowisku w Calico na pustyni Mojave w Kalifornii zebrać dowody, które mogłyby je potwierdzić. Stanowisko to jest usytuowane w pobliżu wybrzeży nieistniejącego obecnie, plejstoceńskiego jeziora Manix. W ciągu 18 lat prac wykopaliskowych pod kierunkiem Ruth D. Sim-pson odkryto tu na licznych poziomach 11 400 eolitopodobnych artefaktów. Najstarszą warstwę, która zawierała narzędzia, wydatowano metodą uranową na 200 000 lat. Ilustracja 3.12. Rylec dziobkowaty - narzędzie kamienne z Calico z południowej Kalifornii, datowane na około 200 000 lat. Jednak, podobnie jak w przypadku Texas Street, środowisko archeologów odrzuciło artefakty z Calico jako produkty natury, a samo stanowisko nie jest wspominane w popularnych pracach archeologicznych. Biograf Leakeya Sonia Cole zauważyła: "Dla wielu współpracowników, którzy podziwiali Louisa i żywili jakieś uczucia wobec niego oraz jego rodziny, lata związane z Calico były postrzegane jako kłopotliwy i smutny okres w jego życiu". Mimo to, narzędzia z Calico mają również swoich obrońców, którzy przedstawiają starannie opracowane argumenty świadczące o bezspornie intencjo-nalnym charakterze tych znalezisk. Philip Thobias, znany dobrze współpracownik Raymonda Darta, odkrywcy australopiteków, oświadczył w 1979 roku: "Kiedy dr Leakey po raz pierwszy pokazał mi małą kolekcję okazów z Calico [...] od początku byłem przekonany, że niektóre z nich cechują się wyraźnymi śladami działania człowieka". Ruth D. Simpson stwierdziła w 1986 roku: "Trudno sądzić, by natura mogła stworzyć wiele kamieni, które przypominają jednostronne narzędzia wytwarzane przez ludzi - narzędzia z całkowicie jednokierunkowym retuszem krawędzi, wykonanym wjednolity, bezpośredni sposób. Stanowisko w Calico dostarczyło wielu jednostronnie obrobionych narzędzi kamiennych zjednolitym retuszem krawędzi. Obejmują one drapacze, zgrzebła i rylce". Narzędzia odłupkowe z jednostronną, jednokierunkową obróbką, jakie znaleziono w Calico, są typowe dla europejskich eolitów. Ich przykłady znajdują się również wśród przemysłów olduwajskich ze Wschodniej Afryki. Do najlepszych artefaktów z Calico można zaliczyć rylec dziobkowaty o doskonałej jakości wykonania (Il. 3.12). Na stanowisku tym znaleziono także kamienie-bolas36. Eolity - kontrowersyjne kamienie 51 Mimo tych wszystkich faktów paleoantropolodzy z reguły pomijali, wyśmiewali i odrzucali odkrycia z Calico. Ruth Simpson powiedziała jednak: "Baza danych na temat bardzo wczesnego pojawienia się człowieka w Nowym Świecie szybko rośnie i nie może być już dłużej ignorowana tylko, dlatego, że nie pasuje do obecnych modeli prehistorii tego obszaru [...]; istnieje potrzeba elastycznego myślenia, aby uchronić pozbawione uprzedzeń doniesienia, uważnie rejestrujące odkryte znaleziska". Toca da Esperanga, Brazylia Potwierdzenie autentyczności narzędzi z Calico nadeszło z Brazylii. W 1982 roku Maria Beltrao znalazła w prowincji Bahia seńę jaskiń z malowidłami ściennymi. Trzy lata później przeprowadzono wstępne badania w Toca da Esperanca (Jaskini Nadziei), a wykopaliska z lat 1986-1987 dostarczyły słabo obrobionych narzędzi kamiennych, odkrytych ze szczątkami ssaków plejstoceńskich. Znalezione kości wydatowano metodą uranową na 200 000-295 000 lat. O odkryciach doniósł naukowemu światu Henry de Lumley - znany francuski archeolog.
Narzędzia ukształtowano z kwarcowych otoczaków, których najbliższe złoże znajduje się około 10 km od stanowiska w jaskini. Przypominały one artefakty z Wąwozu Olduwai. De Lumley i jego współpracownicy stwierdzili w swym raporcie: "Odkryte dowody wydają się wskazywać, że człowiek pojawił się na kontynencie amerykańskim znacznie wcześniej niż dotąd sądzono [...]. W świetle odkryć w Toca da Esperanca o wiele łatwiej jest interpretować przemysł kamienny stanowiska Calico na pustyni Mojave w pobliżu Yermo, w hrabstwie San Bernar-dino w Kalifornii, który datowany jest na 150 000-200 000 lat". Zdaniem de Lumleya i jego współpracowników ludzie oraz ich przodkowie kilkakrotnie w czasie plejstocenu wchodzili na teren obu Ameryk z obszaru północnej Azji. Wcześni przybysze, którzy pozostawili narzędzia w brazylijskiej grocie należeli, ich zdaniem, do gatunku Homo erectus. Choć pogląd ten jest zgodny z teorią o ewolucji człowieka, nie ma powodu, by odrzucać możliwość, iż artefakty z Toca da Esperanca wykonały w pełni ludzkie istoty. Jak wspomnieliśmy już kilkakrotnie, narzędzia tego typu są do dziś wytwarzane przez ludzi w różnych częściach świata. Monte Yerde, Chile Kolejnym stanowiskiem archeologicznym, które ma związek z oceną słabo obrobionych narzędzi kamiennych, jest stanowisko Monte Verde w południowo-środkowym Chile. 36
Bolą (w języku hiszpańskim znaczy "kula") - kamień owijany u skórę i przywiązywany do długiego rzemienia, którym myśliwi rzucają w ten sposób, aby owłnąl się dokoła nóg chwytanych zwierząt. Ten rodzaj polowania stosowany jest dziś głównie przez Indian potudniowo-amerykańskich. 52 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Według raportu zamieszczonego w Mammoth Trumpet (1984) miejsce to zostało początkowo zbadane przez archeologa Toma Diiie-haya w 1976 roku. Chociaż wiek 12 500-13 000 lat dla tego stanowiska nie jest dużą anomalią chronologiczną, odkryte tu znaleziska archeologiczne kwestionują standardową teorię o myśliwym typu Clovis. Kultura ludu z Monte Verde była całkowicie odmienna od kultury myśliwych typu Clovis. Mimo iż znaleziono tu rozwinięte narzędzia bifacjalne, większość artefaktów stanowiły słabo opracowane narzędzia otoczakowe. Narzędzia kamienne otrzymywano głównie poprzez selekcję naturalnie występujących, pękniętych otoczaków. Część z nich nosi jedynie ślady użytkowania, inne celowego retuszu krawędzi pracującej. Cechy te w dużym stopniu przypominają opisy europejskich eolitów. W tym przypadku dokuczliwą kwestię określenia czy mamy do czynienia z artefaktami, czy produktami natury rozwiązał korzystny zbieg okoliczności. Stanowisko w Monte Verde leży na bagnistym terenie, na którym zachowały się nietrwałe szczątki roślin i zwierząt. Dzięki temu znaleziono dwa narzędzia otoczakowe oprawione w drewniane uchwyty. Odkryto również 12 elementów architektonicznych spełniających niegdyś funkcję fundamentów. Stanowiły je drewniane deski i małe pnie drzew wbite w ziemię. Znaleziono ponadto duże, wspólne paleniska oraz małe piece z węgla drzewnego, wyłożone gliną. W przechowywanej glinie zauważono odcisk stopy dziecka w wieku 8-10 lat. Odkryto też trzy słabo obrobione, drewniane moździerze, przytwierdzone do podłoża drewnianymi palikami, oraz rozcieracze (metates) wraz z resztkami dzikich ziemniaków, roślin leczniczych i morskich roślin wybrzeża o dużej zawartości soli. Powyższe znaleziska rzucają, więc interesujące światło na rodzaj istot, które mogły wytwarzać i używać słabo obrobionych narzędzi otoczakowych w plio-cenie i młócenie na terenie Europy bądź na przełomie pliocenu i plejstocenu w Afryce. W tym przypadku odkryta kultura była dobrze wyposażona w sprzęty domowego użytku wykonane z nietrwałych materiałów. Jej charakter odbiegał znacznie od trybu życia istot człekokształtnych i znajdował
się na poziomie, jakiego moglibyśmy oczekiwać od ludzi zamieszkujących zwykłą wioskę założoną współcześnie. Dzięki zachowaniu się w Monte Verde nietrwałych materiałów mamy tu do czynienia z artefaktami reprezentującymi zaawansowaną kulturę, która towarzyszyła najprostszym narzędziom kamiennym. Na stanowiskach o miliony lat starszych widzimy jedynie kamienne artefakty, choć nietrwałe przedmioty, takie jak te znalezione w Monte Verde mogły im kiedyś towarzyszyć. Współczesne znaleziska z Pakistanu Narzędzia przypominające eolity, które nie pasują do standardowych poglądów o ewolucji człowieka są również znajdywane w innych częściach świata. Jako przykład można tu podać znaleziska odkryte całkiem niedawno przez brytyjskich archeologów na terenie Pakistanu. Te słabo obrobione narzędzia otoczakowe z obróbką dwustronną mają około 2 mln lat. Eolity - kontrowersyjne kamienie 53 Jednak według dominującej opinii o afrykańskiej ojczyźnie ludzkiego gatunku występowanie przodka człowieka w tym okresie - Homo habilis - powinno ograniczać się jedynie do Afryki. Niektórzy uczeni badający narzędzia pakistańskie próbowali podważyć ich autentyczność. Antropolog Sally McBrearty skarżyła się na łamach New York Timesa, że odkrywcy "nie dostarczyli wystarczających dowodów świadczących, iż znalezione okazy mają aż tyle lat i są wyrobami ludzi". Nasz przegląd narzędzi kamiennych traktowanych jako anomalie powinien wzbudzać wątpliwości wobec tego rodzaju zarzutów. Z reguły naukowcy, w charakterystyczny dla siebie sposób, żądają bardziej rygorystycznych dowodów w przypadku zna-lezisk-anomalii niż odkryć, które pasują do ustalonych poglądów ewolucyjnych. Raport z 1987 roku w brytyjskim czasopiśmie New Scientist pokazuje, że McBrearty była nadmiernie sceptyczna. Odnosząc się do wątpliwości wyrażonych na temat kontekstu stratygraficznego i wieku narzędzi, stwierdzono w nim: "Nie można wysuwać takich wątpliwości w przypadku kamiennych okazów z doliny Soanu, na południowy-wschód od Rawalpindi, jak przekonuje Robin Dennell, dyrektor prac terenowych Paleolitycznego Projektu Brytyjskiej Misji Archeologicznej i Uniwersytetu w Sheffield. Wraz ze swoją współpracowniczką Hellen Rendell, geologiem na Uniwersytecie w Susssex, Dennell donosi, że kamienne znaleziska - wszystkie z kwarcytu - były tak mocno osadzone w pokładzie konglomeratu i gruboziarnistego piaskowca, który określa się mianem górnej serii Siwalik, że musiały zostać wydobyte przy pomocy dłuta". Według New Scientist znaleziska te wydatowano metodą paleomagnetyczną i stratygraficzną. Na tle sugestii McBrearty o naturalnym charakterze kamieni New Scientist przedstawił bardziej wyważony pogląd: "Z okazów, które wydobyto, osiem, zdaniem Dennella, to »wyraźne artefakty". W opinii tego badacza najmniej wątpliwym narzędziem jest fragment kwarcytu, który uderzano przypuszczalnie z trzech kierunków kamiennym tłuczkiem, usuwając z niego siedem odłupków (Il. 3.13). Wielościenne odbijanie odłupków i dobrze widoczne negatywy pozostawione na Ilustracja 3.13. Narzędzie kamienne powstałym »rdzemu« skłaniają do stwierdzenia, że jest to Siwalik w Pa"bardzo przekonujące« lastanie. Brytyjscy naukowcy oszacowali świadectwo działania człowieka", jego wiek na około 2 mln lat. 54 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Jak zatem ocenia się znaleziska z Pakistanu? Uczeni wyrażający opinię, że Homo erectus był pierwszym reprezentantem linii Homo, który opuścił Afrykę - około l min lat temu - woleli
zdecydowanie odrzucić narzędzia kamienne znalezione w Pakistanie i datowane na około 2 mln lat niż zmienić swoje poglądy. Możemy tylko wyobrazić sobie, w jaki sposób zareagowaliby oni na artefakty kamienne odkryte w kontekstach mioceńskich. Syberia i Indie Wiele narzędzi kamiennych, które mają około 2 mln lat, odkryto na innych stanowiskach azjatyckich - na Syberii i w północno-zachodnich Indiach. W 1961 roku setki słabo obrobionych narzędzi otoczakowych znaleziono w pobliżu GomoAltaiska, nad rzeką Ulalinką na Syberii. Zgodnie ze sprawozdaniem przedstawionym w 1984 roku przez rosyjskich naukowców A. R Okladinowa i L.A. Ragozina odkryto je w warstwach datowanych na l,5-2,5 mln lat. Kolejny rosyjski uczony, Juri Mochanow, znalazł narzędzia kamienne przypominające europejskie eolity nad rzeką Leną, w Diring Jurlak na Syberii. Formacje, z których je wydobyto, wydatowano metodą potasowo-argonową i metodą paleomagnetyczną na 1,8 min lat. Współczesne znaleziska z Indii zabierają nas w przeszłość sprzed 2 min lat. Wiele odkryć narzędzi kamiennych dokonano w północno-zachodnich Indiach w rejonie wzgórz Siwalik, które noszą nazwę od imienia półboga Sziwy (w san-skrycie Śiva) - Pana sił niszczących wszechświat. W 1981 roku Anek Ram San-khyan z Anthropological Survey of India znalazł narzędzie kamienne w pobliżu wioski Haritałyanagar w późnoplioceńskiej formacji Tatrot datowanej na ponad 2 min lat. W tym samym utworze odkryto również inne artefakty. Wymienione powyżej syberyjskie i indyjskie znaleziska sprzed 1,5-2,5 mln lat kwestionują standardowy pogląd, że Homo erectus był pierwszym przedstawicielem linii Homo, który żył również poza Afryką - od około l mln lat temu. Poniżej przedstawiamy przykład z jeszcze bardziej odległej epoki. W 1982 roku K. N. Prasad z Geological Survey of India doniósł o odkryciu w mioceńskiej formacji Nagri w pobliżu Haritałyanagar, na pogórzu himalajskim w północno-zachodnich Indiach, "słabo obrobionego, jednostronnego narzędzia otocza-kowego spełniającego funkcję ręcznej siekierki". Prasad stwierdził w swoim raporcie: "Narzędzie znaleziono in situ w trakcie ponownych pomiarów grubości warstw geologicznych. Z ostrożnością zbadano miejsce jego odkrycia, by wykluczyć jakąkolwiek możliwość, że artefakt ten pochodzi z młodszych horyzontów chronologicznych". Prasad uważał, iż odkryte narzędzie zostało wykonane przez bardzo mał-pokształtną istotę nazywaną ramapitekiem. "Znalezienie narzędzia otoczako-wego w tak starożytnych osadach powiedział - wskazuje, że wczesne homi-nidy, takie jak ramapiteki, wyrabiały narzędzia, były dwunożne, poruszały się w wyprostowanej postawie ciała i prawdopodobnie używały narzędzi do polowania". Eolity - kontrowersyjne kamienie 55 Jednak obecnie większość naukowców uważa ramapiteki za przodków orangutanów, a nie człowieka. Tak zdefiniowane ramapiteid nie były z pewnością wytwórcami narzędzi kamiennych. Kto więc wykonał mioceńskie narzędzie, o którym donosił Prasad? Jego twórcami mogły być z pewnością w pełni ludzkie istoty, które żyły w młócenie. Nawet, jeśli mielibyśmy przyjąć, iż jakiś prymitywny hominid, na przykład Homo habilis, pozostawił po sobie ten artefakt, wciąż budziłoby to wątpliwości. Zgodnie z obecnymi poglądami ewolucyjnymi pierwsi wytwórcy narzędzi pojawili się w Afryce dopiero około 2 mln lat temu. Kto byt twórcą narzędzi eolitycznych? Nawet po przedstawieniu wszystkich argumentów wskazujących na intencjonalny charakter eolitów - argumentów, które z pewnością przekonają wiele osób - niektórzy Czytelnicy wciąż mogą mieć wątpliwości odnośnie charakteru tych znalezisk i mają zresztą do tego prawo. Czy
można jednak przyjąć taką postawę? Odpowiedź na to pytanie jest pozytywna pod jednym warunkiem. Należałoby wówczas odrzucić inne przemysły narzędzi kamiennych o podobnym charakterze, a to oznaczałoby odrzucenie wielu uznanych przemysłów, w tym przemysłów olduwajskich ze Wschodniej Afryki odkrytych przez Louisa i Mary Leakey Kiedy zestawimy ilustracje eolitów z Płaskowyżu Kent we wschodniej Anglii z przedstawieniami narzędzi z Wąwozu Olduwai (Il. 3.3, strona 35), nie widać dużej różnicy w jakości ich wykonania. Najbardziej racjonalną konkluzją, do jakiej można dojść w tej sytuacji, jest zaakceptowanie opinii, że zarówno europejskie eolity, jak i narzędzia olduwaj-slde ze Wschodniej Afryki były celowo wytwarzane. Ale, przez kogo? Naukowcy, praktycznie bez wątpliwości, przyjmują, iż wytwórcą narzędzi olduwajskich był Homo habilis, prymitywny gatunek hominida. Taka istota mogła, więc również wykonać eolity ze wschodniej Anglii na Płaskowyżu Kent, z których część jest w przybliżeniu porównywalna pod względem chronologii do narzędzi olduwajskich. Hipoteza ta nie powinna być całkowitą herezją dla zwolenników teońi ewolucji. Istnieje jednak jeszcze inna możliwość. Mary Leakey wyraziła ją w swej książce na temat narzędzi olduwajskich: "Interesujący, współczesny przykład nie-retuszowanych odłupków, używanych jako narzędzia tnące, zanotowano ostatnio w Południowo-Zachodniej Afryce i można o nich krótko wspomnieć. Ekspedycja ze State Museum w Windhoek odkryła dwie grupy plemienia Ova Tjimba, które nie tylko wykonują narzędzia otoczakowe z jednostronną obróbką, służące do łamania otwartych kości i innych ciężkich prac, lecz używają również prostych, nieretuszowanych, nieoprawionych odłupków do cięcia i zdzierania skóry". Nic, zatem nie stoi na przeszkodzie, by stwierdzić, że w pełni ludzkie istoty mogły wykonać nawet najsłabiej obrobione narzędzia kamienne takie, jakie znaleziono w Wąwozie Olduwai i na stanowiskach europejskich eolitów. 56 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W odpowiedzi na taką hipotezę usłyszymy standardowe zapewnienie, że nie odkryto żadnych skamieniałości świadczących o istnieniu współczesnego gatunku człowieka we wczesnym plejstocenie bądź późnym pliocenie, czyli około 1-2 mln lat temu, znaleziono natomiast pozostałości Homo habilis. Warto jednak zauważyć, iż skamieniałości Homo sapiens występują bardzo rzadko nawet na stanowiskach późnoplejstoceńskich, gdzie odkryto dużą liczbę narzędzi kamiennych i śladów pobytu ludzi. Ponadto, jak przedstawiamy w rozdziałach 7. i 12 skamieniałe szczątki szkieletowe w pełni współczesnego gatunku człowieka zostały odkryte przez naukowców w warstwach przynajmniej tak samo starożytnych, jak niższe poziomy Wąwozu Olduwai w Tanzanii. Można do nich zaliczyć szkielet odkryty w 1913 roku przez dr. Hansa Recka w warstwie Bed II Wąwozu Olduwai, jak również kości udowe znalezione przez Richarda Leakeya nad Jeziorem Tur-kana w Kenii, w formacji niewiele starszej niż poziom Bed I w Olduwai. Nie jest, więc właściwe stwierdzenie, że nie ma żadnych skamieniałości wskazujących na obecność człowieka na niższych poziomach Wąwozu Olduwai. Obok szczątków kostnych dysponujemy też raportem Mary Leakey o kontrowersyjnej konstrukcji kamiennej w kształcie kręgu na stanowisku DK, które znajduje się w warstwie Bed I. Leakey uznała, że "kamienie te mogły stanowić podpórki na gałęzie lub pale wbijane w ziemię w celu stworzenia osłony wiatrowej bądź prostego obozowiska". "Ogólny wygląd tego kręgu - napisała Leakey - przypomina nietrwałe konstrukcje budowane często przez współczesnych nomadów37. Wznoszą oni niską ścianę kamienną wokół swoich siedzib, by służyła jako osłona od wiatru bądź podstawa podtrzymująca ustawiane pionowo gałęzie, które są następnie pochylane i przykrywane skórami zwierząt lub trawą". Aby zilustrować tego typu konstrukcję, Mary Laekey przedstawiła fotografię sezonowego
obozowiska zbudowanego przez plemię Okombombi z Potudniowo-Zachodniej Afryki (obecnie Namibia). Nie wszyscy zgodzili się z taką interpretacją kamiennego kręgu. Jednak akceptując wersję Leakey, można zadać oczywiste pytanie: jeżeli jej zdaniem przypomina on konstrukcje wznoszone przez współczesnych nomadów, takich jak plemię Okombombi, dlaczego zatem nie wzięła ona pod uwagę wyjaśnienia, że to ludzie mogli wznieść kamienny krąg w Olduwai 1,75 mln lat temu? Dość interesujący jest fakt istnienia dowodów wskazujących, iż niektóre narzędzia z Wąwozu Olduwai cechowała rozwnięta obróbka. J. Desmond Cłark napisał w przedmowie do pracy Mary Leakey z 1971 roku: "Mamy tu artefakty, które cechują przede wszystkim o wiele młodsze epoki (schyłkowy paleolit czy jeszcze późniejsze czasy) - drobne formy skrobaczy, przekłuwacze, rylce [...], a także żłobione i dziobkowane otoczaki". Zauważmy jednak, że narzędzia charakterystyczne dla "schyłkowego paleolitu czy jeszcze późniejszych czasów" są uważane przez współczesnych naukowców raczej za produkt Homo sapiens, a nie Homo erectus czy Homo habilis. 37
Ludzi prowadzących koczowniczy tryb życia.
Eolity - kontrowersyjne kamienie 57 Rozwnięte artefakty kamienne pojawiają się również w skupiskach europejskich eolitów. Być może zatem to ludzie byli wytwórcami niektórych, jeśli nie wszystkich narzędzi olduwajskich i eolitycznych. Louis i Mary Laekey znaleźli również w warstwie Bed I Wąwozu Olduwai kamienie-bolas oraz narzędzie służące najwyraźniej do obrabiania skóry, które mogło być używane do wyrobu skórzanych sznurków wykorzystywanych razem z kamieniami-bolas. Posługiwanie się takimi kamieniami w celu upolowania zwierzyny wymaga większego stopnia inteligencji i zręczności niż w przypadku Homo habilis. Niedawne odkrycie dość kompletnego szkieletu tego hominida, które pokazuje, że Homo habilis o wiele bardziej przypominał małpy człekokształtne niż dotąd sądzono, potwierdza ten wniosek. Do czego prowadzą nas powyższe rozważania? Widzimy, iż w dzisiejszych czasach człowiek wyrabia narzędzia kamienne na różnym poziomie obróbki, od najbardziej prymitywnych do zaawansowanych. Jak opisano w tym rozdziale i w dwóch następnych, dowody takiej samej różnorodności narzędzi znajdujemy także w materiale archeologicznym pochodzącym z plejstocenu, pliocenu, miocenu, a nawet eocenu. Najprostszym wyjaśnieniem tego faktu jest stwierdzenie, że podobnie jak obecnie ludzie są wytwórcami tak różnych narzędzi, również i w przeszłości przedstawiciele Homo sapiens sapiens wykonywali artefakty o zróżnicowanej obróbce. Być może współistnieli oni z innymi, bardziej prymitywnymi istotami, które ich przypominały i także wyrabiały narzędzia kamienne. Rozdział 4 ____________ Proste narzędzia paleolityczne Proste narzędzia paleolityczne to artefakty cechujące się bardziej rozwiniętą obróbką niż eolity. Eolity stanowią naturalnie pęknięte fragmenty skał, które wykorzystywano jako narzędzia bez dodatkowej modyfikacji lub po niewielkiej obróbce. Krawędź pracująca eolitu może być nieznacznie retuszowana bądź nosi jedynie ślady użytkowania. Jednak narzędzia paleolityczne są często świadomie odbite od rdzenia kamiennego i poddane większej obróbce. Znaleziska Carlosa Ribeiro, Portugalia Pierwszą wzmiankę o odkryciach Carlosa Ribeiro napotkaliśmy zupełnie przypadkowo. Czytając prace dziewiętnastowiecznego geologa amerykańskiego J. D. Whitneya, znaleźliśmy
jedno bądź dwa zdania na temat Ribeiro, który odkrył narzędzia krzemienne w formacjach mioceńskich niedaleko Lizbony. W pismach S. Lainga, popularnego angielskiego pisarza z ubiegłego wieku propagującego naukę, napotkaliśmy jeszcze krótszą wzmiankę na ten temat. Zaciekawieni nowymi informacjami przeszukaliśmy biblioteki, lecz nie znaleźliśmy żadnych prac pod nazwiskiem Ribeiro. Nasze poszukiwania utknęły w martwym punkcie. Nieco później ponownie natknęliśmy się na to nazwisko, tym razem w Fossil Men - w angielskiej edycji z 1957 roku Boule'a i Valloisa, którzy w lakoniczny sposób odrzucili prace dziewiętnastowiecznego geologa portugalskiego. Naprowadzili oni nas jednak na francuskojęzyczną pracę Le Prćhistorique Gabriela de Mortiiieta, a ściślej mówiąc na jej wersję z 1883 roku. De Mortiiiet przedstawił przychylne sprawozdanie na temat odkryć Ribeiro. Śledząc źródła informacji, wspominane przez de Mortiiieta w przypisach, odkrywaliśmy stopniowo bogaty zbiór niewiarygodnie przekonujących raportów naukowych, zawartych we francuskich czasopismach archeologicznych i antropologicznych z drugiej połowy XIX wieku. Poszukiwanie tych zapomnianych relacji było oświecające. Ukazywało sposób, w jaki elity naukowe traktują materiały, które nie pasują do przyjętych już poglądów ewolucyjnych. Należy pamiętać, że dla większości obecnych studentów paleoantropologii Ribeiro i jego odkrycia po prostu nie istnieją. Musielibyśmy cofnąć się do podręczników wydanych ponad 30 lat temu, by znaleźć choćby wzmiankę na ten temat. 60 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W 1857 roku Carlos Ribeiro został dyrektorem Geological Survey of Portu-gal i członkiem Portugalskiej Akademii Nauk. W latach 1860-1863 przeprowadził badania narzędzi kamiennych, które odkryto w warstwach czwartorzędowych na terenie Portugalii. Dziewiętnastowieczni geolodzy dzielili na ogół epoki geologiczne na cztery główne grupy: (l) pierwszorzęd, który obejmował epoki od prekambru do per-mu; (2) drugorzęd, od triasu do kredy; (3) trzeciorzęd, od paleocenu do plio-cenu oraz (4) czwartorzęd, obejmujący plejstocen i czasy późniejsze aż po współczesność. W trakcie swoich badań Ribeiro dowiedział się, że krzemienie noszące ślady działania człowieka znajdywane są w osadach trzeciorzędowych między Ca-nergado a Alemquer, dwoma wioskami w dorzeczu rzeki Tag, na północny-wschód od Lizbony. Natychmiast rozpoczął własne prace wykopaliskowe i w wielu miejscach w warstwach trzeciorzędowych znalazł odłupki obrobionego krzemienia oraz kwarcytu. Czuł jednak, że musi poddać się panującemu dogmatowi naukowemu, który zakłada, że istoty ludzkie pojawiły się dopiero w czwartorzędzie. W 1866 roku na oficjalnych mapach geologicznych Portugalii Ribeiro z niechęcią oznaczył trzeciorzędowe warstwy zawierające narzędzia jako formacje czwartorzędowe. Po obejrzeniu tych map francuski geolog Edouard de Verneuil zaczął polemizować z Ribeiro, podkreślając, że tzw. warstwy czwartorzędowe pochodzą z pewnością z pliocenu lub miocenu. W tym samym czasie we Francji znany badacz Abbe Louis Bourgeois donosił o znalezieniu narzędzi kamiennych w osadach trzeciorzędowych. Pod wpływem krytyki ze strony de Verneuila i odkryć Bourgeoisa Ribeiro przyznał otwarcie, że na terenie Portugalii odkryto narzędzia człowieka w formacjach plioceńskich i mioceńskich. W 1871 roku Ribeiro przedstawił Portugalskiej Akademii Nauk w Lizbonie zbiór krzemiennych i kwarcytowych artefaktów. Znajdowały się wśród nich okazy z warstw trzeciorzędowych leżących w dolinie Tagu. W 1872 roku na spotkaniu Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologu Prehistorycznej w Brukseli Ribeiro zaprezentował kolejne znaleziska. Były to w większości odłupki z ostrzami. Opinia naukowa podzieliła się. Na wystawie paryskiej w 1878 roku Ribeiro przedstawił 95 okazów trzeciorzędowych narzędzi krzemiennych. Gabriel de Mortiiiet, wpływowy antropolog francuski, zwiedził jego
ekspozycję i stwierdził, że 22 znaleziska noszą niewątpliwe ślady ludzkiego działania. Wraz ze swoim przyjacielem i współpracownikiem Emilem Cartailhacem, de Mortiiiet sprowadził innych naukowców, by obejrzeli odkrycia Ribeiro. Wszyscy wyrazili tę samą opinię - wiele z tych krzemieni z pewnością obrobił człowiek. De Mortiiiet napisał: "Ślady intencjonalnej obróbki są bardzo dobrze widoczne nie tylko w postaci ogólnego kształtu narzędzia, który może być złudny, ale przede wszystkim w obecności wyraźnie dostrzegalnej podstawy uderzeń i silnie rozwiniętych sęczków odbicia". Sęczki posiadają czasami fale odbicia - ślady powstające wskutek oddzielenia się niewielkich wiórków pod wpływem siły uderzenia. Proste narzędzia paleolityczne 61 Niektóre okazy Ribeiro nosiły także oznaki równoległego odbijania laiku długich odłupków w kierunku pionowym. Nie jest prawdopodobne, aby zdarzyło się to w trakcie przypadkowego oddziaływania sił natury. Zdaniem Lelanda W. Pattersona, współczesnego specjalisty w dziedzinie badań nad narzędziami kamiennymi, sęczek odbicia jest najważniejszym śladem intencjonalnej obróbki odłupka krzemiennego. Jeżeli odłupek cechuje się również pozostałościami podstawy uderzeń, wówczas tym bardziej można stwierdzić, że mamy do czynienia z odłupkiem odbitym w przemyślany sposób z rdzenia krzemiennego, nie zaś z fragmentem naturalnie pękniętego krzemienia, który przypomina narzędzie bądź broń. Ilustracja 4.1 pokazuje jedno z mioceńskich narzędzi Ribeiro i, dla porównania, uznane powszechnie narzędzie kamienne z kultury mustierskiej charakterystycznej dla późnego plejstocenu Europy Oba artefakty posiadają typowe cechy intencjonalnej obróbki kamienia: podstawę uderzeń, sęczek i fale odbicia oraz ślady po równoległym odbijaniu odłupków. De Mortiiiet stwierdził ponadto: "Wiele okazów posiada na tej samej stronie, gdzie znajduje się sęczek odbicia, zagłębienia z przywierającymi do nich fragmentami piaskowca, co świadczy o oryginalnym miejscu odkrycia znalezisk w warstwach". Jednak niektórzy naukowcy wciąż mieli wątpliwości. Na spotkaniu Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologu Prehistorycznej w 1880 roku w Lizbonie Ribeiro przedstawił kolejne artefakty z formacji mioceńskich. W swoim raporcie powiedział: "(l) Bez wątpienia należały one do warstw, w których je znaleziono. (2) Posiadają one ostre, dobrze zachowane krawędzie świadczące o tym, że kamienie nie były transportowane na jakąkolwiek dłuższą odległość. (3) Są pokryte patyną podobną w kolorze do skał warstw, w których je odkryto". Ilustracja 4.1. Po lewej: Narzędzie kamienne znalezione w formacji trzeciorzędowej w Portugalii (widok z przodu i z tylu), datowane na ponad 2 mln lat. Po prawej: Akceptowane powszechnie narzędzie kamienne z kultury mustierskiej późnego plejstocenu Europy, datowane na mniej niż 100 000 lat. Oba narzędzia noszą wyraźnie cechy obróbki intencjonalnej: (l) podstawa uderzeń, (2) fale odbicia, (3) sęczki odbicia, (4) równoległe negatywy po odbitych odlupkach. 62
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Druga z wymienionych cech jest szczególnie istotna. Niektórzy geolodzy twierdzili, że plejstoceńskie narzędzia krzemienne zostały przetransportowane przez wody powodzi i potoków do naturalnych szczelin w osadach mioceńskich. Jeżeli jednak wystąpiłoby takie zjawisko, ostre krawędzie uległyby zniszczeniu.
Członkowie obradującego kongresu wyznaczyli specjalną komisję, która miała zbadać zarówno narzędzia, jaki miejsca ich odkrycia. 22 Września 1880 roku członkowie komisji udali się pociągiem na północ od Lizbony. Ilustracja 4.2. Stratygrafia stanowiska u podnóża wzgórza Monte Redondo w Otta w Portugalii, gdzie G. Bellucci znalazł narzędzie: (l) piaskowiec, (2) mioceński konglomerat z krzemieniami, (3) złoże powierzchniowe z odsłoniętymi krzemieniami. Strzałka wskazuje miejsce odkrycia narzędzia.
W czasie podróży przyglądali się starym fortom, górującym na szczytach wzgórz, i w miarę przemierzania doliny rzeki Tag oglądali jurajskie, kredowe oraz trzeciorzędowe formacje geologiczne. Wysiedli z pociągu w Carregado i udali się do pobliskiej Otty. Dwa kilometry dalej dotarli do wzgórza Monte Redondo. W tym miejscu rozeszli się po wąwozach w poszukiwaniu krzemieni. W swej książce Le Prehistorique Gabriel de Mortiiiet przedstawił opis wydarzeń, które zaszły na Monte Redondo: "Członkowie kongresu przybyli do Otty Znaleźli się w samym środku wielkiej formacji słodkowodnej. To było dno starożytnego jeziora, którego środek wypełniał piasek i glina, a na brzegach znajdował się piasek i skały. Inteligentne istoty mogły pozostawić narzędzia na brzegach jeziora zalewającego niegdyś wzgórze Monte Redondo. I tam dokonano poszukiwań, które zakończyły się sukcesem. Zdolny badacz z Umbrii [we Włoszech] pan Bellucci odkrył in situ krzemień noszący niewątpliwe ślady intencjonalnej obróbki. Zanim wydobył ten okaz, pokazał go wielu swoim współpracownikom. Krzemień był tak mocno osadzony w skale, że pan Bellucci musiał użyć młotka, aby go wydobyć. Kamień ten na pewno pochodzi z tej samej epoki co pokład, w którym go znaleziono. Nie leżał płasko na powierzchni skały, gdzie mógł być wtórnie osadzony o wiele później, lecz odkryto go bez wątpienia na dolnej stronie występu rozciągającego się nad obszarem odsłoniętym przez erozję [ii. 4.2]. Nie można żądać bardziej jednoznacznego dowodu, który świadczyłby o pozycji krzemienia w warstwach". Niektórzy współcześni uczeni uważają konglomeraty z Otty za wczesnomioceńskie i datują je na około 15-20 mln lat. 63 Proste narzędzia paleolityczne Podsumowując powyższe fakty, należy stwierdzić, że odkrycia Ribeiro powinny być przedmiotem poważnej analizy nawet dziś. Znaleziska L. Bourgeoisa iv Thenay, Francja 19 sierpnia 1867 roku L. Bourgeois zaprezentował w Paryżu Międzynarodowemu Kongresowi Antropologii i Archeologii Prehistorycznej raport na temat narzędzi krzemiennych, które znalazł w osadach wczesnomioceńskich (datowanych na 15-20 mln lat) w Thenay, w pótnocno-środkowej Francji. Bourgeois stwierdził, że jego znaleziska przypominają typy narzędzi czwartorzędowych (skrobacze, wiertniki, ostrza itd.), które odkrył na powierzchni ziemi w tym samym regionie. Niemal na wszystkich okazach mioceńskich dostrzegł typowe cechy intencjonalnej obróbki: dobrze widoczny retusz, symetryczne odbijanie odłupków i ślady użytkowania. Na kongresie w Paryżu jedynie kilku naukowców uznało zaprezentowane krzemienie za autentyczne artefakty. Niezniechęcony tym faktem, Bourgeois kontynuował badania i znalazł kolejne narzędzia. Nadal też przekonywał poszczególnych paleontologów i geologów, że są one rezultatem celowego działania ludzi. Gabriel de Mortiiiet był jednym z pierwszych badaczy, którzy przyznali mu rację. Część uczonych zakwestionowała pozycję stratygraficzną znalezisk. Pierwsze okazy Bourgeoisa pochodziły z rumowiska skalnego rozciągającego się wzdłuż stoków małej doliny
wchodzącej w płaskowyż, który leży w pobliżu Thenay. Geolodzy, na przykład SirJohn Prestwich, twierdzili, że przedstawione kamienie to głównie odkrycia powierzchniowe. Bourgeois zrobił, więc wykop na terenie doliny i znalazł okazy krzemienia cechujące się tymi samymi śladami ludzkiego działania. Wciąż nie usatysfakcjonowani oponenci uznali, że odkryte w wykopie krzemienie znalazły się tam w wyniku przemieszczenia się przez naturalne szczeliny prowadzące z wierzchołka płaskowyżu, gdzie często odkrywano narzędzia plejstoceńskie. Aby odpowiedzieć na ten zarzut, Bourgeois wykopał w 1869 roku na szczycie płaskowyżu szyb. W trakcie prac wykopaliskowych dotarł do warstwy wapnia o grubości ponad 30 cm, w której nie było żadnych szczelin. Plejstoceńskie artefakty kamienne nie mogły, więc zsunąć się na niższe poziomy. Niżej, na głębokości około 4,5 m, we wczesnomioceńskich warstwach tego samego szybu Bourgeois odkrył wiele narzędzi kamiennych. De Mordllet stwierdził w Le Prehistorique: "Nie było żadnych wątpliwości odnośnie ich wieku i pozycji stratygraficznej". Mimo tych oczywistych dowodów wielu naukowców nadal bez uzasadnienia utrzymywało swoje wątpliwości. Bezpośrednia konfrontacja argumentów nastąpiła w Brukseli w 1872 roku na spotkaniu Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologii Prehistorycznej. Bourgeois przedstawił wiele okazów, których ilustracje włączono do opublikowanych protokołów z obrad kongresu. 64
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Opisując narzędzie z ostrzem (Il. 4.3), Bourgeois dokonał następujących uwag: "Jest to okaz przypominający przekłu-wacz na szerokiej podstawie. Znajdujące się po środku ostrze otrzymano dzięki regularnemu retuszowi. Po przeciwnej stronie znajduje się sęczek odbicia. Taki typ narzędzia jest charakterystyczny dla wszystkich epok". Dustracja 4.3. Narzędzie z ostrzem odkryte w mioceńskiej formacji w Thenay, we Francji. O kolejnym artefakcie, opisanym jako nóż bądź narzędzie tnące, powiedział: "Krawędzie są regularnie retuszowane, a po przeciwnej stronie widoczny jest sęczek odbicia". Bourgeois zauważył, że w przypadku wielu okazów krawędzie znajdujące się na tej części narzędzia, którą można trzymać w ręce, nie noszą śladów zużycia, natomiast brzegi powierzchni tnących są mocno zużyte i wygładzone. Następny okaz (Il. 4.4) został scharakteryzowany jako ostrze wyrzutowe bądź przekłuwacz. Bourgeois zaobserwował na jego krawędziach retusz, wykonany w celu uzyskania ostrza. Wśród znalezionych kamieni dostrzegł również rdzeń z dwoma retuszowanymi końcami, co świadczyło o tym, że zamierzano go dalej wykorzystywać. Bourgeois napisał: "Najbardziej wystająca krawędź została przycięta seńą intencjonalnych uderzeń prawdopodobnie po to, aby narzędzie wygodniej było trzymać w ręce. Pozostałe krawędzie są nadal ostre, co wskazuje, iż odbijanie odłupków nie jest w tym przypadku wynikiem naturalnego procesu zaokrąglania kamieni". Ilustracja 4.5 pokazuje wczesno-mioceńskie narzędzie z Thenay i podobne, uznane powszechnie narzędzie z późnego plejstocenu. W celu rozwiązania wszelkich kontrowersji członkowie obradującego kongresu wyznaczyli piętnastoosobową komisję, która miała ocenić odkrycia Bourgeoisa. Ośmioosobowa większość orzekła, że krzemienie są produktami działania człowieka. Zaledwie pięciu uczonych nie dostrzegło śladów inencjonalnej obróbki, jeden członek komisji nie wyraził żadnej opinii, a kolejny poparł Bourgeoisa z pewnymi zastrzeżeniami. Ilustracja 4.4. Narzędzie z ostrzem znalezione w warstwach mioceńskich w Thenay we Francji. Tuż przy ostrzu widoczne są ślady retuszu
Proste narzędzia paleolityczne
65
Ilustracja 4.5. U góry: Późnoplejstoceńside narzędzie krzemienne. U dołu: Narzędzie z warstw wczesnomioceńskich w Thenay we Francji. Sęczki odbicia rzadko występowały na wczesnomioceńskich krzemieniach z Thenay, lecz większość okazów posiadała dobrze widoczny retusz krawędzi. Retusz ten koncentrował się z reguły na jednej stronie krawędzi, natomiast druga pozostawała nienaruszona. Taki zabieg określa się mianem obróbki jednostronnej. De Mortiiiet, podobnie jak współcześni naukowcy, uważał, że niemal we wszystkich przypadkach jednostronna obróbka nie jest wynikiem przypadkowych uderzeń, lecz rezultatem przemyślanego działania. W swej książce Musee Prehistorigue umieścił ilustracje krzemieni z Thenay cechujących się bardzo regularnym, jednostronnym retuszem (Il. 4.6). Niektórzy krytycy odkryć Bourgeoisa oświadczyli, że wśród wszystkich wczesnomioceńskich znalezisk krzemiennych z Thenay jest niewiele dobrych przykładów narzędzi - około 30. De Mortiiiet stwierdził jednak: "Nawet jeden bezsporny artefakt byłby wystarczający, a oni mają ich 30!" Współcześni specjaliści badający narzędzia kamienne, na przykład L.W. Patterson, twierdzą, że równoległe negatywy po odłupkach, mniej więcej o tym samym rozmiarze, są dobrym wskaźnikiem intencjach wczesnomioceńskich krzemieni Bourgeoisa można je łatwo dostrzec.Ilustracja 4.6. Jednostronnie retuszowane narzędzia Cjonalne) obrobią. Na llustra- z warstw wczesnomioceńskich w Thenay we Francji. 66 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka 67 Ilustracja 4,7. Po lewej: Narzędzie krzemienne z wczesnomioceńskiej formacji w Thenay we Francji. Po prawej: Akceptowane powszechnie narzędzie z dolnej części poziomu Bed II Wąwozu Olduwai w Afryce. Dolne krawędzie obu okazów noszą niemal równolegle negatywy po odbitych odłupkach, co pozwala uznać znaleziska za wyroby człowieka.
Ilustracja 4.7 Przedstawia jednostronne narzędzie z Thenay i podobne, jednostronne narzędzie z Wąwozu Olduwai, które nie budzi powszechnie żadnych wątpliwości. Wiele okazów Bourgeoisa cechowało się dobrze widocznymi pęknięciami powierzchniowymi, co wskazuje na poddanie krzemieni działaniu ognia. De Mortiiiet doszedł do wniosku, że istoty ludzkie używały ognia, aby spowodować pękanie dużych brył krzemiennych. Z powstałych w ten sposób odłup-ków wykonywano narzędzia. Dzięki pracom S. Lainga wiedza o narzędziach z Thenay dotarła do kręgów inteligencji w krajach anglojęzycznych. Laing powiedział: "Mieszkańcy Wysp Andamańsidch wyrabiają zaostrzone kamienie, czy też skrobacze, niemal identyczne ze znalezionymi w Thenay. Robią to tak samo, wykorzystując ogień do rozłupania kamieni i nadania im wymaganego kształtu oraz rozmiaru. Obserwacje te potwierdzają intencjonalny charakter znalezisk z Thenay [...]. Dowody wskazujące, że są to narzędzia mioceńskie zdecydowanie rozstrzygają ten problem, a wysuwane zarzuty wynikają przede wszystkim z niechęci do uznania bardzo odległych dziejów człowieka".
Kto wykonał narzędzia krzemienne z Thenay? Niektórzy badacze sądzili, że prymitywni, małpokształtni przodkowie ludzkiego gatunku. Jednak w 1894 roku S. Laing napisał: "Ten typ narzędzia występuje ciągle bez żadnej zmiany z wyjątkiem niewielkich, dalszych udoskonaleń, od pliocenu poprzez czwartorzęd, a nawet do dnia dzisiejszego. Skrobacz mieszkańców Wysp Andamań-skich i Eskimosów jest jedynie powiększoną i ulepszoną wersją mioceńskiego". Jeżeli ludzie wykonują takie artefakty współcześnie, z pewnością jest możliwe, że identycznie rozwinięte istoty wyrabiały podobne narzędzia w przeszłości, w epoce miocenu. Proste narzędzia paleolityczne 67 Jak zobaczymy w następnych rozdziałach, naukowcy odkryli w warstwach trzeciorzędowych szczątki szkieletowe, które nie różniły się od szkieletu Homo sapiens. Problem twórców narzędzi z Thenay wyjaśnia, więc, dlaczego nie mówi się już dziś o tych znaleziskach. W pewnym momencie dziejów paleoantropologii kilku uczonych wierzących w ewolucję zaakceptowało mioceńskie narzędzia z Thenay, lecz przypisali je oni prekursorowi ludzkiego gatunku. Teoria ewolucji przekonała ich, że taki przodek istniał, choć wówczas nie znaleziono jeszcze jego skamieniałości. Kiedy oczekiwane szczątki odkryto w 1891 roku na Jawie, pojawiły się one w formacji geologicznej datowanej obecnie na środkowy plejstocen. Postawiło to z pewnością wszystkich naukowców, którzy mówili o istnieniu mioceńskiego małpoluda przed nie lada dylematem. Przodek człowieka, istota przejściowa między starożytnymi małpami człekokształtnymi a współczesnymi ludźmi, nie został odkryty w warstwach wczesnomioceńsidch, datowanych dziś na 20 mln lat, lecz środkowoplejstoceńskich, które mają mniej niż l mln lat. Z tego względu krzemienie z Thenay oraz wszystkie inne świadectwa wskazujące, że istoty ludzkie - bądź małpoludy wyrabiające narzędzia - żyły w okresie trzeciorzędu, zostały po cichu i całkowicie usunięte z obszaru aktywnych rozważań, a następnie zapomniane. Jak widzimy, sporą liczbę takich znalezisk ukryto, a przecież stabilność całego gmachu współczesnej paleoantropologii zależy również od tego, co pozostaje skrywane. Jeżeli nawet pojedynczy dowód obecności wytwórców narzędzi w młócenie lub wczesnym pliocenie zostałby zaakceptowany, cały obraz ewolucji człowieka - tak starannie budowany w tym stuleciu - przestałby istnieć. Narzędzia z Aurillac, Francja W 1870 roku Anatole Roujou donosił, że geolog Charles Tardy wydobył nóż krzemienny (Il. 4.8) z odsłoniętej powierzchni konglomeratu późnomioceńside-go w Aurillac na terenie południowej Francji. Opisując to wydarzenie, Roujou użył słowa arrache, co oznacza, że krzemień musiał zostać wyciągnięty z pewną siłą. Zdaniem de Mor-tilleta narzędzie krzemienne Tar-dy'ego stosunkowo niedawno uległo scementowaniu na powierzchni konglomeratu i dlatego pochodziło z plejstocenu. Francuski geolog J. B. Rames wątpił, by znaleziony przez Tardy'ego krzemień był w rzeczywistości wyrobem człowieka. Jednak w 1877 roku w tym samym regionie, w Puy Courny niedaleko Aurillac, Rames dokonał własnych odkryć narzędzi krzemiennych. Ilustracja 4.8. Pierwsze narzędzie kamienne znalezione w Aurillac we Francji. 68 Wydobył je z osadów leżących między warstwami materiałów wulkanicznych, utworzonych w późnym młócenie około 7-9 mln lat temu. W 1894 S. Laing przedstawił szczegółowy opis śladów ludzkiego działania, jakie Rames zaobserwował na krzemieniach: "Okazy te dzielą się na kilka dobrze znanych typów narzędzi paleolitycznych: siekierki, skrobacze, groty strzał oraz odłupki. Są one jedynie prostsze i
mniejsze od narzędzi z późniejszych epok. Znaleziono je w trzech różnych miejscach tej samej warstwy żwiru. Spełniają one wszystkie kryteria świadczące o autentyczności narzędzi z okresu czwartorzędu, na przykład występowanie sęczków odbicia, konchoidalnych pęknięć, a przede wszystkim śladów intencjonalnej obróbki w określonym kierunku". Według Lainga francuski antropolog Armand de Quatrefages zauważył na obrobionych krawędziach wielu okazów dobrze widoczne, równoległe rysy, wskazujące na użytkowanie artefaktów. Ślady użytkowania nie występowały na pozostałych krawędziach, których nie poddano obróbce. Znaleziska z Puy Courny uznano za autentyczne narzędzia na kongresie naukowym w Grenoble we Francji. Laing powiedział również: "Złoże żwiru, gdzie znajdowane są artefakty, zawiera pięć różnych odmian krzemienia. Wszystkie okazy wyglądające jak narzędzia ograniczają się do jednej, specyficznej odmiany, która szczególnie nadaje się do wykorzystywania przez ludzi. Zdaniem Quatrefages'a strumienie wody bądź inne naturalne przyczyny nie mogły dokonać takiej selekcji. Jedynie inteligentna istota była w stanie to uczynić, wybierając kamienie najlepiej przystosowane do wyrobu narzędzi i broni". Max Yerworn z Uniwersytetu w Getyndze w Niemczech wątpił początkowo w prawdziwość relacji o plioceńskich i jeszcze wcześniejszych narzędziach kamiennych. Z tego względu w 1905 roku udał się do Aurillac, aby przeprowadzić własne badania znalezionych tam krzemieni. Yerworn przebywał w Aurillac sześć dni, prowadząc wykopaliska na stanowisku w Puy de Boudieu niedaleko Puy Courny Opisując wyniki pierwszego dnia prac, napisał: "Miałem szczęście, że przybyłem do miejsca, gdzie znalazłem wiele krzemieni, których niewątpliwie intencjonalny charakter od razu mnie zdumiał. Nie spodziewałem się tego. Dopiero powoli przyzwyczaiłem się do myśli, że mam w swej ręce narzędzia ludzkiej istoty, która żyła w czasach trzeciorzędu. Wziąłem pod uwagę wszelkie wątpliwości. Zbadałem wiek geologiczny stanowiska, cechy świadczące o intencjonalnym charakterze znalezisk, aż w końcu z niechęcią przyznałem, że wszystkie możliwe zarzuty są bezzasadne". Obrobione krzemienie o ostrych krawędziach - najwyraźniej narzędzia -odkrywano w małych grupach, wśród kamieni, które były w dużym stopniu zaokrąglone i starte. Artefakty nie podlegały więc dużym przemieszczeniom od chwili osadzenia w warstwach i z tego względu odbijanie odłupków było w tym przypadku raczej dziełem człowieka niż procesów geologicznych. Występowanie narzędzi w grupach świadczy ponadto o obecności stanowisk warsztatowych. Proste narzędzia paleolityczne 69 Verworn omówił szczegółowo różne sposoby identyfikacji intencjonalnej obróbki krzemienia. Podzielił świadectwa takiego działania na trzy grupy: (l) ślady odbicia powstałe jako rezultat podstawowego uderzenia, które oddziela odłupek od rdzenia krzemiennego; (2) ślady odbicia wynikające z wtórnej obróbki krawędzi samego odłupka; (3) ślady użytkowania na krawędziach pracujących narzędzia. Rozważając wszystkie cechy, Verworn uznał, że żadna z nich nie jest sama w sobie rozstrzygająca: "Jedynie krytyczna analiza przedstawionej kombinacji cech pozwala nam na ostateczne ustalenia". Identyczną metodologię zaproponował L. W. Patterson, współczesny specjalista w zakresie badań nad narzędziami kamiennymi. Patterson nadaje jednak więcej znaczenia sęczkom odbicia i jednokierunkowemu odbijaniu odłup-ków wzdłuż pojedynczych krawędzi, zwłaszcza wówczas, gdy na stanowisku znajduje się wiele okazów. Badania Pattersona wykazały, że naturalne siły niemal nigdy nie powodują występowania powyższych elementów w znacznych ilościach. Verworn zilustrował sposób, w jaki można stosować jego metodę analizy:
"Przypuśćmy, że w pokładzie interglacjalnym, zawierającym kamienie, znajduję krzemień, który posiada wyraźny sęczek odbicia, ale brak mu jakichkolwiek innych cech intencjonalnej obróbki. W takim przypadku wątpiłbym czy mam przed sobą przedmiot ludzkiego działania. Załóżmy jednak, że znajduję inny krzemień, który na jednej stronie posiada wszystkie typowe ślady odbicia, a z drugiej strony negatywy dwóch, trzech, czterech bądź większej liczby odłup-ków usuniętych poprzez uderzenia z tego samego kierunku. Przypuśćmy ponadto, że jedna krawędź okazu nosi ślady odbijania licznych, równoległych, małych odłupków. Wszystkie ślady biegną w tym samym kierunku i wszystkie, bez wyjątku, znajdują się na tej samej stronie krawędzi. Pozostałe krawędzie są ostre, bez śladów uderzania czy zaokrąglania. Wtedy mogę powiedzieć z całą pewnością - to jest narzędzie, które stworzył człowiek". Po przeprowadzeniu rozległych prac wykopaliskowych na stanowiskach w pobliżu Aurillac Verworn zbadał wiele znalezionych tam narzędzi krzemiennych przy pomocy opisanej powyżej, rygorystycznej metodologii naukowej i ostatecznie stwierdził: "Własnymi rękoma, osobiście wydobyłem z nienaruszonych warstw w Puy de Boudien wiele takich niewątpliwych artefaktów. To jest niezbity dowód istnienia gatunku obrabiającego krzemień u schyłku epoki miocenu". Większość narzędzi odkrytych przez Verworna w mioceńskich pokładach Aurillac stanowiły różnego rodzaju skrobacze. "W przypadku niektórych skro-baczy - napisał - widoczne są jedynie ślady użytkowania na pracującej krawędzi. Pozostałe krawędzie tego samego okazu są ostre i nie cechują się takim zużyciem. Na innych artefaktach krawędź pracująca nosi ślady celowego ijednokierunkowego usuwania wielu wiórków. 70 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka Obróbkę tę cechują bardzo wyraźne, spotykane zazwyczaj oznaki uderzania. Nawet dziś krawędzie ze śladami poprzednich uderzeń na wyższej części niektórych narzędzi są bardzo ostre. Celem takiego działania było niewątpliwie usunięcie kory lub nadanie ostatecznego kształtu. W przypadku wielu okazów widać wyraźnie miejsca uchwytu, ukształtowane dzięki usunięciu ostrych krawędzi i ostrzy, które mogłyby ranić lub przeszkadzać". O kolejnym artefakcie Verworn powiedział: "Negatywy po odłupkach na ostrzu skrobacza leżą tak regularnie obok siebie w układzie równoległym, że przypomina to paleolityczne czy nawet neolityczne okazy". W akceptowanej przez zwolenników ewolucji sekwencji zdarzeń narzędzia paleolityczne i neolityczne datuje się na późny plejstocen i holocen. Verworn znalazł wiele skrobaczy, które posiadały ostrze (Il. 4.9): "Wśród wszystkich krzemieni te artefakty najwyraźniej cechują się intencjonalną obróbką, w wyniku, której uzyskały ostateczny kształt narzędzia, przynajmniej w miejscu pracujących krawędzi. Jakość samych ostrzy świadczy o dużej dbałości i staranności obróbki. Krawędzie opracowano wieloma jednokierunkowymi uderzeniami z wyraźnym zamiarem ukształtowania narzędzia". W Aurillac odkryto również skrobacze zębate (ii. 4.10) z zaokrąglonymi wcięciami na pracującej krawędzi. Były one dostosowane do obróbki cylindrycznych przedmiotów, takich jak kości bądź drzewce włóczni. Verworn stwierdził: "W większości przypadków skrobacze zębate otrzymano dzięki obróbce jednej krawędzi, nadając jej zakrzywiony kształt uderzeniami w tym samym kierunku". Verworn znalazł także artefakty, które spełniały funkcję młotków, narzędzi tnących i używanych do kopania ziemi. Prezentując jedno z nich, napisał: "Duże narzędzie z ostrzem, służące do cięcia bądź kopania ziemi. Uformowano je z naturalnej bryły krzemiennej, opracowując ostrze. Na powierzchniach widoczna jest kora krzemienna, a na szczycie ostrze wykonane poprzez odbicie licznych odlupków, w większości w tym samym kierunku". O kolejnym zaostrzonym artefakcie powiedział: "Na jednym z boków, bezpośrednio pod ostrzem, znajduje się miejsce uchwytu uzyskane dzięki usunięciu ostrych
krawędzi. Mogła to być prymitywna siekiera spełniająca funkcję młotka czy też narzędzia tnącego". Verworn odkrył ponadto inne artefakty. Uznał je za narzędzia służące do przekłuwania, wiercenia i rycia. Podsumowując swoje znaleziska, Verworn stwierdził: "w końcu miocenu istniała tu kultura, która jak możemy zobaczyć na podstawie materiału krzemiennego, nie znajdowała się w początkowych fazach swego istnienia, lecz przeszła już długi okres rozwoju [...]; ta mioceńska populacja Kantalu potrafiła odbijać odłupić i opracowywać krzemień [...]. Ilustracja 4.9. Późnomioceńskie narzędzie krzemienne z ostrzem odkryte w Aurillac we Francji. Proste narzędzia paleolityczne
71
Ilustracja: 4.10. Po lewej: Dolna powierzchnia późnomoceńskiego skrobacza zębatego z Aurillac we Francji. Po prawej: Górna powierzchnia z wygiętą krawędzią pracującą, na której Verworn zaobserwował niewielkie ślady użytkowania. Wielkość artefaktów wskazuje na istotę posiadającą rękę tego samego rozmiaru i kształtu, co nasza i z tego względu musiała ona mieć ciało podobne do ciała człowieka. Istnienie dużych skrobaczy i jednostronnych narzędzi otoczakowych, które z łatwością możemy trzymać w naszej dłoni, a przede wszystkim - widoczne praktycznie na wszystkich okazach - doskonałe ich przystosowanie do trzymania w ręce, wydaje się zdecydowanie potwierdzać tę konkluzję. Narzędzia o bardzo różnych rozmiarach, z usuniętymi ostrzami i ostrymi krawędziami w miejscu przeznaczonym do trzymania, które wyraźnie posiadają krawędzie pracujące, miejsca uchwytu i noszą ślady po użytkowaniu, tak naturalnie i wygodnie pasują do naszych dłoni, iż można by pomyśleć, że wykonano je bezpośrednio dla nas". Verworn wyraził również swoją opinię na temat twórców narzędzi: "Choć ten trzeciorzędowy gatunek mógł znajdować się bliżej naszych zwierzęcych przodków niż nas samych, kto może stwierdzić, że pod względem cech fizycznych nie miał on już tego samego zasadniczego charakteru co współczesny człowiek; że rozwój specyficznie ludzkich cech nie rozciągał się w przeszłość aż do późnego miocenu?" Jak wyjaśnimy w rozdziale 7, skamieniałe szczątki szkieletowe ludzi znajdywano w warstwach plioceńskich, mioceńskich, eoceńskich, a nawet wcześniejszych. Kiedy rozważymy również fakt, że człowiek żyjący obecnie wykonuje narzędzia, które nie różnią się zasadniczo od artefaktów wydobytych z osadów mioceńskich we Francji i innych miejscach, siła teorii ewolucji ludzkiego gatunku zaczyna słabnąć. W rzeczywistości tylko wówczas ma ona sens, gdy zlekceważymy wiele przekonujących odkryć. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszelkie dostępne znaleziska, w postaci narzędzi i szczątków szkieletowych, z pewnością trudno będzie skonstruować jakąkolwiek ewolucyjną sekwencję zdarzeń. Pozostaje nam przypuszczenie, że przez dziesiątki milionów lat, w tym samym czasie, żyły różne rodzaje istot ludzkich i człekokształtnych, które wytwarzały narzędzia kamienne na zróżnicowanym poziomie technologicznego zaawansowania.
72 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Jeszcze w 1924 roku, George Grant MacCurdy, dyrektor Amerykańskiej Szkoły Badań Prehistorycznych na terenie Europy, przychylnie przedstawił w Natural History narzędzia krzemienne z Aurillac. Podobne artefakty znalazł w Anglii J. Reid Moir. Niektórzy krytycy jego odkryć twierdzili, że siły natury, na przykład ruchy ziemi, a ściślej mówiąc ciśnienie geologiczne, spowodowały
pęknięcie krzemieni, tworząc w ten sposób okazy kamieni przypominające narzędzia. Jednak sami naukowcy wykazali, że w miejscach, w których Moir odkrył artefakty krzemienne, świadectwa geologiczne nie sugerowały działania takich naturalnych czynników. MacCurdy napisał: "W niektórych złożach plioceńskich wschodniej Anglii, gdzie J. Reid Moir znalazł obrobione krzemienie, nie istnieją warunki sprzyjające działaniu sił natury [...]. Czy można powiedzieć to samo o obrobionych krzemieniach z wyższych poziomów mioceńskich w pobliżu Aurillac na terenie Kantalu? Sollas i Capitan odpowiedzieli ostatnio na to pytanie twierdząco. Capitan dostrzega nie tylko krzemienne wiórki wskazujące na użytkowanie, lecz rzeczywiste typy narzędzi, jakie można by uznać za artefakty charakterystyczne dla pewnych horyzontów paleolitycznych. Występują one w dużych ilościach: przebijaki; odłupki z sęczkami, starannie retuszowane w celu uzyskania ostrza; zgrzebła typu mustierskiego; krążki z brzegami retu-szowanymi w regularny sposób; skrobacze o różnych formach oraz ciosało. Capitan doszedł do wniosku, że istnieje całkowite podobieństwo między wieloma obrobionymi krzemieniami z Kantalu i klasycznymi okazami z najlepiej znanych stanowisk paleolitycznych". William Sollas prowadził katedrę geologii w (Mordzie, a Louis Capitan, bardzo szanowany antropolog francuski, był profesorem w College de France. Odkrycia A. Rutota w Belgii A. Rutot, kustosz Królewskiego Muzeum Historii Naturalnej w Brukseli, dokonał na terenie Belgii szeregu odkryć, które na początku XX wieku nadały nowego znaczenia przemysłom narzędzi kamiennych traktowanych jako anomalie. Większość przemysłów zidentyfikowanych przez Rutota pochodziła z wczesnego plejstocenu. Jednak w 1907 roku dalsze prace wykopaliskowe tego badacza przyniosły rezultat w postaci bardziej zaskakujących znalezisk. Pochodziły one z piaskowni w pobliżu Boncelles w rejonie Ardenów. Warstwy zawierające narzędzia wydatowano na oligocen, miały, więc 25-38 mln lat. Opisując znalezione artefakty, Georg Schweinfurth napisał w Zeitschrift fur Ethnologie: "Były wśród nich narzędzia otoczakowe z obróbką jednostronną, kamienie-kowadła, noże, skrobacze, wiertnik! i kamienie wyrzutowe. Wszystkie te okazy posiadały wyraźne ślady intencjonalnej obróbki, w wyniku, której powstały formy doskonale przystosowane do ręki człowieka [...] szczęśliwy odkrywca miał przyjemność pokazać miejsca ich odkryć 34 belgijskim geologom i studentom prehistorii. Wszyscy zgodzili się, że nie ma żadnych wątpliwości co do pozycji stratygraficznej tych znalezisk".
Proste narzędzia paleolityczne 73 Kompletny raport Rutota na temat zabytków z Boncelles pojawił się w biuletynie Belgijskiego Towarzystwa Geologii, Paleontologii i Hydrologii. Rutot przyznał, że podobne narzędzia kamienne znaleziono również w kontekstach oligoceńskich w Baraque Michel oraz w jaskini w Bay Bonnet. Artefakty kamienne odkryto także w warstwach środkowoplioceńskich w Rosart, na lewym brzegu Mozy. "Wydaje się teraz - napisał Rutot - że wyobrażenie o istnieniu ludzi w oli-gocenie [...] zostało potwierdzone z taką mocą i precyzją, iż nie można tu mówić o najmniejszym błędzie". Zauważył ponadto, że narzędzia oligoceńskie z Boncelles są niemal identyczne z artefaktami, które od kilkuset lat wykonują rdzenni mieszkańcy Tasmanii (Il. 4.11 i 4.12). Rutot szczegółowo opisał różne typy narzędzi oligoceńskich, jakie znalazł w Boncelles. Rozpoczął swój przegląd od percuteurs - narzędzi otoczakom ych z obróbką jednostronną. Obejmowały one proste artefakty tego typu, choppery38 o zaostrzonej krawędzi, jednostronne narzędzia otoczakowe z ostrzami i retuszery, których używano do ponownego zaostrzania krawędzi pracujących innych narzędzi.
Ilustracja 4.11. Narzędzia wykonane przez rdzennych Tasmańczyków w nieodległych czasach historycznych. Rutot stwierdził, że przypominają one narzędzia oligoceńskie odkryte w Boncelles w Belgii, (a) Zgrzebło (racioir) przypomina znalezisko 4.12a. (b) Narzędzie z ostrzem (percoir) przypomina okaz 4.12b. (c) Przekłuwacz (enclume) przypomina artefakt 4.12c. (d) Nóż kamienny (fouteau) przypomina znalezisko 4.12d. (e) Podwójny drapacz (grattoirdouble) przypomina narzędzie 4.12e. (f) Przekłuwacz (percoir) przypomina okaz 4.12f. (g) Drapacz (grattoir) przypomina artefakt 4.12g. 38
Termin stosowany w polskiej literaturze specjalistycznej; inaczej narzędzie otoczakowe z obróbką jednostronną. 74
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Ilustracja 4.12. Narzędzia kamienne z warstw leżących poniżej późnooligoceńskich piasków w Boncelles w Belgii: (a) Zgrzebło przypominające ostrze mustierskie z późnego plejstocenu Europy, (b) Narzędzie z ostrzem i dobrze rozwiniętym sęczkiem, (c) Kamień-ko-wadio ze śladami uderzania, (d) Nóż kamienny ze śladami użytkowania na krawędzi tnącej. (e) Drapacz, (f) Przekłuwacz. (g) Duży drapacz. Na wszystkich kategoriach percuteurs widoczna była obróbka ułatwiająca trzymanie narzędzia w ręce oraz ślady użytkowania krawędzi pracującej. Na stanowiskach w Boncelles Rutot odkryt także lalka kamienikowadeł, charakteryzujących się dużą, płaską powierzchnią z wyraźnymi śladami uderzeń. Opisał też narzędzia, które nazywał couteaux, co najlepiej przetłumaczyć jako nacinała. "Można dostrzec - powiedział - że są one wykonane ze stosunkowo długich odłupków krzemiennych, tępych na jednej stronie i zaostrzonych na drugiej". Kolejnym typem narzędzia był racioir, czyli zgrzebło. Wykonywano je zazwyczaj z owalnego odłupka. Jedna krawędź zgrzebła była z reguły tępa, druga zaś - zaostrzona. Po zaretuszowaniu w celu uzyskania odpowiedniego miejsca uchwytu tępą krawędź chwytano dłonią, a ostrą przykładano do przedmiotu poddawanego obróbce. W czasie pracy od krawędzi tnącej oddzielały się małe wiórki. Tego typu ślady zużycia można było zauważyć na wielu okazach. Rutot przedstawił specyficzne typy zgrzebeł: ząbkowane, wykorzystywane prawdopodobnie do obróbki długich, zaokrąglonych przedmiotów, i podwójne, o dwóch zaostrzonych krawędziach. Niektóre z podwójnych zgrzebeł przypominały późnoplejstocenslde narzędzia mustierskie z ostrzami. Kolejna kategoria artefaktów opisana przez Rutota to narzędzia kombinowane, używane na wiele sposobów: "Z reguły na zaostrzonej krawędzi posiadają one ostrze ukształtowane w wyniku przecięcia się dwóch prostych krawędzi bądź częściej dwa ząbki otrzymane dzięki retuszowi". Następne typy narzędzi to grattoir - drapacz - oraz percoirs, które można określić jako przekłuwacze lub wiertniki. Rutot znalazł również kamienie wyrzutowe czy też używane do procy stwierdził ponadto, że część kamieni noszących ślady powtarzających się uderzeń mogła być wykorzystywana przez starożytnych mieszkańców Boncelles do rozniecania ognia. Proste narzędzia paleolityczne 75 Takie artefakty odkrywane są w późnoplejstoceńskich grupach narzędzi. "Znajdujemy się - powiedział Rutot - w obliczu poważnego problemu: obecności w oligocenie istot wystarczająco inteligentnych, aby wyrabiać i używać określonych, zróżnicowanych typów narzędzi".
Obecnie paleoantropolodzy w ogóle nie rozważają możliwości istnienia człowieka - czy nawet praczłowieka - w oligocenie. Naszym zdaniem, istnieją dwie przyczyny tego stanu rzeczy: brak informacji na temat takich znalezisk, jak odkrycia Rutota i dogmatyczna wiara we współczesne koncepcje o początkach i dziejach ludzkiego gatunku. Odkrycia Freudenberga iv pobliżu Antwerpii, Belgia W lutym i marcu 1918 roku Wilhelm Freudenberg, geolog przydzielony do armii niemieckiej, przeprowadził w celach militarnych próbne odwierty w formacjach trzeciorzędowych na zachód od Antwerpii, w Belgii. W jamach gliniastych w Hol, w pobliżu St. Gillis, oraz w innych miejscach odkrył, wraz z nacinanymi kośćmi i muszlami, krzemienie, które uważał za narzędzia. Większość tych znalezisk pochodziła ze złóż osadowych morskiej fazy Scaldisian. Faza ta obejmuje wczesny pliocen oraz późny miocen, jest, więc datowana na 4-7 mln lat. Freudenberg uznał, że odkryte artefakty mogą pochodzić z okresu bezpośrednio poprzedzającego morską transgresję Scaldisian, co jeśli rzeczywiście odpowiada prawdzie, datowałoby je przynajmniej na 7 mln lat. Freudenberg stwierdził ponadto, iż niektórych narzędzi krzemiennych używano do otwierania muszli. Wiele z nich odkryto z nacinanymi muszlami i krzemieniami noszącymi ślady ognia. Zdaniem Freudenberga ślady te były dowodem używania ognia przez inteligentne istoty w okresie trzeciorzędu. O nacinanych muszlach (Il. 4.13) powiedział natomiast: "Znalazłem wiele intencjonalnych nacięć, w większości na tylnej części muszli, dość blisko zawiasu [...] f mogły one zostać wykonane jedynie ostrym narzędziem". Niektóre \ muszle nawet przekłuto. Dodatkowo, obok nacinanych muszli, Freudenberg znalazł także kości morskich ssaków, które w jego hipotezy wyjaśniające powstanie zaobserwowanych zmian, na przykład działanie korozji chemicznej czy starcie materiału w wyniku oddziaływania geologicznego. Jednocześnie dokładnie rozważył on i odrzucił alternatywne cięcia Freudenberg odkrył również kości z głębokimi śladami po uderzeniach wykonanych najprawdopodobniej kamiennymi młotkami. Ilustracja 4.13. Muszla z formacji Scaldisian (wczesny pliocen - późny miocen) w pobliżu Antwerpii w Belgii, z nacięciem po prawej stronie od zawiasu. 76 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Dalsze potwierdzenie obecności człowieka znalazł w postaci częściowych odcisków stóp, pozostawionych przez istoty człekokształtne w glinianym podłożu. W jamie gliniastej w Hol Freudenberg odkrył ślad poduszki dużego palca i cztery pełne odciski kolejnych palców stopy. W jego opinii charakter linii i porów skóry odpowiadał stopom człowieka a nie małp. Freudenberg był ewolucjonistą i sądził, że jego "trzeciorzędowy człowiek" musiał być małym hominidem, który obok niemal ludzkich stóp posiadał kombinację cech małpy człekokształtnej i człowieka. Opis tego flamandzkiego hominida z okresu trzeciorzędu przypomina australopiteld. Jednak zgodnie z obecną doktryną paleoantropologiczną niemożliwe jest odkrycie na terenie Belgii w warstwach późnomioceńskich datowanych na ponad 7 min lat szczątków jakichkolwiek australopiteków. Najstarsze znane australopiteki mają bowiem około 4 min lat i pochodzą z Afryki. Kto zatem zostawił ślady stóp odkryte przez Freudenberga? W Afryce i na Filipinach żyją dziś plemiona pigmejów, w których mężczyźni osiągają mniej niż 1,5 m wzrostu, a kobiety są jeszcze niższe. Stwierdzenie, że to nie austra-lopitek, lecz raczej mała istota ludzka pozostawiła znalezione odciski, jest bardziej spójne z całą gamą pozostałych znalezisk kamiennymi narzędziami, nacinanymi kośćmi, pojedynczymi śladami ognia i celowo otwartymi muszlami. Zdaniem paleoantropologów australopiteld nie wyrabiały narzędzi ani nie używały ognia.
Środkowe Włochy W 1871 roku profesor G. Ponzi zaprezentował w Bolonii członkom Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologu Prehistorycznej raport o odkrytych przez geologów dowodach, wskazujących na istnienie ludzi w okresie trzeciorzędu na terenie środkowych Włoch. Świadectwa te składały się z narzędzi krzemiennych, które posiadały ostrza. Znaleziono je w warstwach brekcji datowanych na plioceńską fazę erozyjną Acquatraversan, czyli na ponad 2 mln lat. Brekcjajest złożem zbudowanym z fragmentów skał połączonych drobnoziarnistym spoiwem w postaci stwardniałego piasku lub gliny. Narzędzia kamienne z Birmy W 1894 i 1895 roku naukowe czasopisma ogłosiły odkrycie obrobionych krzemieni w formacjach mioceńskich na terenie Birmy, stanowiącej wówczas część brytyjskiej Indii. O znalezionych narzędziach donosił Fritz Noetling, paleontolog kierujący Geological Survey of India w rejonie Yenangyaung w Birmie. W trakcie wydobywania skamieniałości Noetling zauważył prostokątny krzemień (Il. 4.14). Stwierdził, że jego kształt przypomina narzędzie i jest "trudny do wyjaśnienia w oparciu o naturalne przyczyny [...]. Proste narzędzia paleolityczne
77
Kształt tego okazu przypomina mi w dużym stopniu obrobiony krzemień opisany w I tomie The Records, Geological Suruey o f India i znaleziony w plejstoceńsidch warstwach rzeki Nerbudda. Wydaje się, że w jego intencjonalny charakter nikt nigdy nie wątpił". Noetling prowadził dalsze badania i odkrył około dwanaście jeszcze bardziej obrobionych krzemieni. Ilustracja 4.14. Dwie strony narzędzia krzemiennego z mioceńskiej formacji Yenangya-ung w Birmie. Czy pozycja stratygraficzna tych znalezisk była wyraźnie określona? Noetling przedstawił następujące wyjaśnienie: "Miejsce, w którym znaleziono kamienie [...] usytuowane jest na stromym, wschodnim zboczu wąwozu, wysoko nad jego dnem, ale poniżej krawędzi; w takim miejscu, iż trudno pojąć, w jaki sposób krzemienie znalazły się tam w wyniku działania jakiegoś obcego czynnika. W tym wąskim wąwozie nie ma miejsca na jakiekolwiek obozowisko, nigdy takiego nie było. Okoliczności odkrycia krzemieni skłaniają do stwierdzenia, że wody powodzi nie mogły przynieść ich w to miejsce. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie te dane, pomijając zupełnie fakt, iż to ja wykopałem znaleziska, musimy stanowczo uznać, że znajdowały się one in situ, kiedy je odkryto". Podsumowując swe badania, Noetling powiedział: "Jeśli krzemienie o tym kształcie mogą być rezultatem działania naturalnych czynników, bardzo wiele obrobionych krzemieni, uznawanych dotychczas za niewątpliwe produkty działania człowieka, może wzbudzać poważne wątpliwości odnośnie swego pochodzenia". Narzędzia znad rzeki Black's Fork, Wyoming, USA W 1932 roku Edison Lohr i Harold Dunning, dwaj archeolodzy-amatorzy, odkryli wiele narzędzi kamiennych na wysokich terasach rzeki Black's Fork w stanie Wyoming w USA. Narzędzia te pochodziły ze środkowego plejstocenu, co stanowi chronologiczną anomalię dla Ameryki Północnej. Lohr i Dunning pokazali odkryte artefakty E. B. Renaudowi, profesorowi antropologii na Uniwersytecie w Denver, który pełnił również funkcję dyrektora Archaeological Survey ofthe High Western Plains. Renaud zorganizował wówczas ekspedycję i zaczął badać obszar, na
którym znaleziono narzędzia. W czasie lata 1933 roku jego grupa odkryła artefakty w obrębie starożytnych teras nadrzecznych między miastami Granger i Lyman. Wśród znalezisk znajdowały się proste pięściaki i narzędzia odłupkowe, jakie przypisuje się często Homo erectus, którego uważa się za mieszkańca Europy w czasach środkowego plejstocenu. 78 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Reakcja antropologów w Ameryce była negatywna. Renaud napisał w 1938 roku, że jego raport został "w przykry sposób skrytykowany przez jednego z nieprzejednanych przeciwników starożytności człowieka w Ameryce, mimo iż nie oglądał on ani stanowisk, ani znalezisk". W odpowiedzi na taką postawę Renaud zorganizował trzy dalsze ekspedycje i znalazł kolejne narzędzia. Choć wielu specjalistów spoza Ameryki zgodziło się z nim, że odkrycia te reprezentują autentyczny przemysł kamienny, amerykańscy naukowcy do dziś nie podzielają tej opinii. Najbardziej powszechną reakcją na znaleziska Renaudajest stwierdzenie, że są to proste, nieobrobione odłupki, które pozostawili niedawno indiańscy wytwórcy narzędzi. Jednak Herbert L. Minshall, badający narzędzia kamienne, stwierdził w 1989 roku, iż artefakty te noszą ślady silnego starcia przez strumień wody, choć znajdywane są w pustynnych chodnikach, na starożytnych powierzchniach równin nadrzecznych, na których przez ostatnie ponad 150 000 lat nie występowały żadne cieki wodne. Jeżeli identyczne narzędzia kamienne odkryto by na podobnie datowanym stanowisku w Afryce, Europie bądź Chinach, nie byłyby one źródłem kontrowersji. Jednak ich obecność w Wyoming w formacjach sprzed 150 000 lat a nawet starszych, była zbyt nieoczekiwana. Dominujący obecnie pogląd zakłada, że ludzie wkroczyli do Ameryki Północnej nie wcześniej niż około 30 000 lat temu. Zdaniem zwolenników ewolucji przed tym wydarzeniem nie doszło tu do migracji jakiegokolwiek innego hominida. Niektórzy badacze wysuwali argument, że starcie narzędzi jest raczej rezultatem działania nawianego przez wiatr piasku. W odpowiedzi na tę hipotezę Minshall powiedział: "Okazy były starte na wszystkich stronach, w takim samym stopniu na szczycie i spodzie, na powierzchni dolnej i górnej. Jest bardzo mało prawdopodobne, aby nawiany przez wiatr pył mógł spowodować taki efekt na narzędziach kamiennych leżących w żwirze. Do zaobserwowanego starcia mogto natomiast z powodzeniem doprowadzić działanie fal przybrzeżnych czy też silnego strumienia". Minshall zauważył również, iż narzędzia pokrywała gruba, mineralna warstwa tzw. lakieru pustynnego, który potrzebuje dużo czasu do akumulacji. Na artefaktach z niższych, stąd mniej odległych w czasie, teras tego samego regionu warstwa lakieru była cieńsza. Zebrane dowody wykluczają sugestię, że narzędzia odkryte przez Renauda były nieobrobione i pozostawili je niedawno Indianie. Minshall stwierdził: "Reakcją amerykańskich naukowców wobec interpretacji Renauda uznającego znaleziska znad Black's Forkjako dowody długiej historii człowieka były, i są nadal od ponad pół wieku, ogólny sceptycyzm i nieufność, mimo iż prawdopodobnie ani jeden z tysiąca archeologów nie odwiedził miejsca odkrycia ani nie widział artefaktów". Zdaniem Minshalla narzędzia znalezione przez Renauda były dziełem Homo erectus, który mógł przybyć do Ameryki Północnej w środkowym plejstocenie, gdy obniżyły się poziomy mórz. Minshall uznał ponadto, że identycznie należy oceniać narzędzia kamienne odkryte na innych stanowiskach o podobnym wieku, na przykład w Calico czy też na stanowisku w Buchanan Canyon, gdzie on sam prowadził wykopaliska. Oba te miejsca znajdują się w południowej Kalifornii.
Proste narzędzia paleolityczne 79 Minshall zachował jednak sceptycyzm wobec kolejnego stanowiska środkowoplejstoceńskiego. W styczniu 1990 roku powiedział nam, iż nie może zaakceptować autentyczności technologicznie rozwiniętych narzędzi kamiennych odkrytych w Hueyatlaco w Meksyku (zob. rozdz. 5). Znalezione tam artefakty były, bowiem charakterystyczne dla Homo sapiens sapiens i z tego względu nie dało się ich łatwo przypisać Homo erectus. Mówiąc o Hueyatlaco, Minshall stwierdził, bez potwierdzających tę opinię dowodów, że niewłaściwie zinterpretowano układ warstw, a kości zwierząt wykorzystane do datowania stanowiska, jak również dobrze obrobione narzędzia kamienne, zostały tam przyniesione przez wodę. Widzimy, zatem, iż badacze, którzy akceptują część znalezisk-anomalii, mogą wykluczać inne odkrycia tego typu, w dwojaki sposób oceniając dostępne materiały. Rozdział 5 ___ Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne Rozwinięte narzędzia paleolityczne są lepiej opracowane niż proste artefakty paleolityczne. Jednak przemysły zawierające narzędzia paleolityczne o rozwiniętej obróbce mogą również składać się z prostszych narzędzi. W tym rozdziale omówimy odkrycia Florentino Ameghino oraz ich krytykę, dokonaną przez Alesa Hrdlickę i W. H. Holmesa. Rozważymy następnie znaleziska Carlosa Ameghino, które dostarczają jednych z najbardziej przekonujących dowodów istnienia Homo sapiens sapiens w pliocenie. Później przejdziemy do znalezisk-anomalii odkrytych na stanowiskach w Ameryce Północnej: Hueyatlaco w Meksyku; jaskinia Sandia w stanie Nowy Meksyk w USA; Sheguiandah w Ontario w Kanadzie; Lewisville w Texasie i Timiin w stanie Nowy York - dwa ostatnie stanowiska w USA. Przegląd rozwiniętych narzędzi paleolitycznych i neolitycznych zakończymy omówieniem znalezisk neolitycznych z trzeciorzędowych, złotonośnych żwirów Kalifornii, opanowanej gorączką złota w drugiej połowie XIX wieku. Odkrycia Florentino Ameghino iv Argentynie U schyłku XIX wieku Florentino Ameghino zbadał dokładnie budowę geologiczną i skamieniałości nadbrzeżnych prowincji Argentyny, zyskując międzynarodowe uznanie. Jego kontrowersyjne odkrycia narzędzi kamiennych, rzeźbionych kości i innych śladów istnienia człowieka na terenie Argentyny w pliocenie, młócenie, a nawet wcześniej, zwiększyły jego światową sławę. W 1887 roku Florentino Ameghino dokonał istotnych odkryć w Monte Hermoso, na wybrzeżu Argentyny, około 60 km na północny-wschód od Bahia Blanca. Podsumowując swoje badania w Monte Hermoso, powiedział: "O obecności człowieka, czy raczej jego przodka, na tym starożytnym stanowisku świadczą prosto opracowane krzemienie, podobne do odkrytych w mioceńskich warstwach Portugalii; rzeźbione i przepalone kości oraz przepalona ziemia, pochodząca ze starożytnych palenisk". Warstwy, które zawierały te znaleziska, znajdują się w plioceńskiej formacji Montehermosan, datowanej na około 3,5 mln lat. 82 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Wśród odkrytych skamieniałości był atlas hominida - pierwsza kość kręgosłupa, licząc od podstawy czaszki. Ameghino uważał, że cechuje go prymitywna budowa, lecz zdaniem Alesa Hrdlicki - antropologa ze Smithsonian Insti-tution w Waszyngtonie - atlas należał do człowieka, co wskazuje, iż artefakty i ślady ognia odkryte w formacji Montehermosan pozostawiły istoty należące do gatunku Homo sapiens sapiens.
Odkrycia Ameghino w trzeciorzędowych formacjach geologicznych w Monte Hermoso i innych miejscach na terenie Argentyny przyciągnęły uwagę kilku europejskich naukowców. Aleś Hrdlicka również zainteresował się tymi znaleziskami, ale odnosił się do nich nieprzychylnie. Jego zdaniem stopień poparcia, jakim cieszyły się odkrycia Ameghino wśród naukowców, szczególnie w Europie, był przerażający. Hrdlicka nie tylko sprzeciwiał się poglądom głoszącym istnienie ludzi w okresie trzeciorzędu, lecz także wyjątkowo wrogo odnosił się do wszelkich relacji o obecności człowieka na terenie obu Ameryk wcześniej niż lalka tysięcy lat temu. Zdobywając duże uznanie przy kompromitowaniu, wątpliwymi argumentami, wszystkich tego typu raportów z obszaru Ameryki Północnej, Hrdlicka skierował swo}ą krytykę na często omawiane południowo-amerykańskie znaleziska Florentino Ameghino. W 1910 roku odwiedził Argentynę i sam Florentino Ameghino towarzyszył mu do Monte Hermoso. Hrdlicka z dużym sprytem potraktował odkrycia, których dokonano na tym stanowisku. W książce Early Mań in South America (1912) krótko wspomniał o narzędziach kamiennych i innych śladach pobytu człowieka z formacji Montehermosan. Co dziwne, nie kwestionował ich bezpośrednio. Poświęcił natomiast kilkadziesiąt stron na podważenie późniejszych i mniej przekonujących odkryć, jakich dokonał razem z Ameghino w Puelchean, mniej odległej w czasie formacji geologicznej, pokrywającej plioceński utwór Monterhermosan. Formacja Puelchean ma około 1-2 min lat. Hrdlicka sądził najwyraźniej, że drobiazgowa, krytyczna analiza znalezisk z Puelchean jest wystarczająca do odrzucenia odkryć w daleko starszym utworze Montehermosan, znajdującym się na tym samym stanowisku. Taka taktyka jest często stosowana w celu podważenia znalezisk stanowiących anomalie. Krytykuje się szczegółowo najmniej przekonujące odkrycia i w jak największym stopniu lekceważy znaleziska najlepiej uzasadnione. Mimo to istnieje wiele świadectw wskazujących, iż artefakty z Puelchean, podobnie jak te z formacji Montehermosan, pochodziły rzeczywiście z odległej przeszłości. Większość narzędzi odkrytych przez Hrdlickę i Ameghino w trakcie ich wspólnej ekspedycji opracowano, przy niewielkiej obróbce, z kwarcytowych otoczaków. Hrdlicka nie kwestionował działania człowieka nawet w przypadku najprostszych okazów. Poddawał jednak w wątpliwość ich wiek. Stwierdził, że warstwa, w której je znaleziono, nie jest starożytna. Przedstawiając tę opinię, Hrdlicka opierał się na relacji towarzyszącego mu, amerykańskiego geologa Baileya Willisa. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 83 Warstwa zawierająca narzędzia znajdowała się na szczycie formacji Puel-chean. Mimo wahania Willis zaakceptował utwór Puelchean przynajmniej jako plioceński. Stwierdził, że składa się on z "nawarstwionych, w niewielkim stopniu zbitych szarych piasków bądź piaskowca [...] cechującego się zdumiewającą stratygrafią oraz jednolitością szarego koloru i ziarna". Najwyższą warstwę, włączoną przez Ameghino do formacji Puelchean, opisał natomiast jako pas o grubości około 15-40 cm, "zbudowany z szarego piasku, nie zaokrąglonych kawałków szarego piaskowca i otoczaków, z których część rozłupał człowiek". Bailey Willis stwierdził, że najwyższa warstwa szarego piasku, gdzie znaleziono narzędzia, jest "identyczna w budowie" z niższymi osadami Puelchean, choć oddzielona od nich "luką erozyjną". Brak ciągłości w osadzaniu się materiału na styku warstw powoduje powstanie pewnej luki, która odpowiada tym samym okresowi niepowstawania osadów, wietrzenia lub, jak w tym przypadku, erozji. Oceniając czas, jaki mógł upłynąć między tworzeniem się formacji leżących powyżej i poniżej luki erozyjnej, należy opierać się przede wszystkim na skamieniałościach zwierząt. Willis nie wspomniał jednak o żadnych szczątkach zwierzęcych. Nie wiadomo, więc, ile czasu może reprezentować opisana przez niego luka. Być może
bardzo niewiele. Leżące powyżej i poniżej warstwy miałyby wówczas mniej więcej tyle samo lat - około 1-2 mln. Odrzucając tę alternatywę, Willis napisał: "znajdujące się w piaskach kamienie, obrobione ręką człowieka, datują je na nieodległy okres". Zakładał, więc, że wszelkie narzędzia wykonane z kamienia nie mogą być bardzo starożytne i dlatego warstwa, w której zostały odkryte również musi pochodzić z nieodległej przeszłości. Wydaje się jednak, iż zawierający artefakty szary, żwirowaty piasek może w rzeczywistości należeć do formacji Puelchean jak sądził Ameghino - co datowałoby znalezione w nim narzędzia nawet na 2 mln lat. Florentino Ameghino odkrył również na terenie Argentyny artefakty kamienne, obok nacinanych kości i śladów ognia, w formacjach Santacru-cian i Entrerrean. Pierwsza z nich pochodzi z wczesnego i środkowego mioce-nu, datując znalezione narzędzia na około 15-25 min lat. Nie spotkaliśmy we współczesnej literaturze naukowej żadnej wzmianki na temat utworu Entrerrean, lecz ponieważ formacja ta znajduje się poniżej warstw Mon-tehermosan, musi pochodzić przynajmniej z późnego miocenu i mieć ponad 5 min lat. W wielu miejscach Ameghino znalazł także ślady ognia o temperaturze o wiele wyższej niż temperatura, jaka panuje w paleniskach obozowych czy podczas wypalania traw. Znaleziska te obejmowały duże, grube fragmenty twardej, przepalonej gliny i żużlu. Stanowiły, więc najprawdopodobniej resztki prymitywnych odlewni bądź pieców używanych przez plioceńskich mieszkańców Argentyny. 84 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Narzędzia znalezione przez Carlosa Ameghino iv Miramar, Argentyna Mimo ataków Alesa Hrdlicki na odkrycia Florentino Ameghino brat odkrywcy, Carlos, rozpoczął nową serię badań na wybrzeżu Argentyny, na południe od Buenos Aires. Pracując z ramienia muzeów historii naturalnej w Buenos Aires i La Pląta, odkrył w latach 1912-1914 wraz ze swoimi współpracownikami narzędzia kamienne w plioceńskiej formacji Chapadmalalan u podnóża barran-ca, czyli urwiska, rozciągającego się wzdłuż wybrzeża w Miramar. W celu potwierdzenia wieku znalezionych narzędzi Carlos Ameghino zaprosił komisję składającą się z czterech geologów i poprosił ich o wydanie opinii. W skład komisji wchodzili: Santiago Roth - dyrektor Urzędu Geologii i Górnictwa prowincji Buenos Aires; Lutz Witte - geolog tego urzędu; Walther Schiller - kierownik działu mineralogii Muzeum miasta La Pląta oraz doradca Narodowego Biura Geologii i Górnictwa, a także Moises Kantor - kierownik działu geologii Muzeum miasta La Pląta. Po dokładnym zbadaniu stanowiska geolodzy jednomyślnie uznali, że narzędzia znaleziono w nienaruszonych osadach formacji Chapadmalalan. Artefakty te miały zatem 2-3 min lat. W trakcie swych badań członkowie komisji byli świadkami wydobywania kamiennej kuli oraz krzemiennego noża z plioceńsidego utworu Chapadmalalan. W ten sposób mogli potwierdzić autentyczność odkryć. W pobliżu znaleziono także fragmenty przepalonej gliny i żużlu. Geolodzy donosili ponadto: "Kopiąc kilofem w tym samym miejscu, gdzie znaleziono kamień-bola i nóż, jeden z pracowników odkrył w naszej obecności płaskie kamienie, jakich używają Indianie do rozniecania ognia". Na tym samym stanowisku znaleziono później kolejne artefakty kamienne. Wszystkie te odkrycia wskazywały, że istoty ludzkie zdolne do wyrabiania narzędzi i wykorzystywania ognia żyły w Argentynie około 2-3 min lat temu w okresie późnego pliocenu. Gdy komisja geologów wyjechała do Buenos Aires, Carlos Ameghino pozostał w Miramar prowadząc dalsze prace wykopaliskowe. Z leżących najwyżej późnoplioceńsidch warstw Chapadmalalan wydobył kość udową toxodonta, wymarłego południowoamerykańskiego
ssaka kopytnego, który przypominał włochatego krotkonogiego, bezrogiego nosorożca. Odkrył w niej kamienny grot strzały czy też ostrze włóczni (Il. 5. l). Ilustracja 5. l. Kość udowa toxodonta z osadzonym w niej kamiennym ostrzem, odkryta w formacji plioceńskiej w Miramar w Argentynie. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 85 W ten sposób dostarczył dowodu na istnienie 2-3 mln lat temu w Argentynie ludzi dysponujących rozwiniętą kulturą. Czy jest możliwe, aby kość udowa toxodonta z grotem strzały zsunęła się z wyższych warstw i pochodziła z nieodległych czasów? Carlos Ameghino podkreślił, że znaleziono ją w połączeniu z pozostałymi kośćmi tylnej nogi zwierzęcia, co świadczyło, że nie była ona pojedynczą kością, która w jakiś sposób dostała się do plioceńskiej formacji z wyższych poziomów, lecz stanowiła część ciała stworzenia padłego w czasach formowania się utworu Chapadmalalan. Ameghino powiedział: "Kości mają matowy, białawy kolor, charakterystyczny dla tej warstwy, a nie czarnawy, powstały w wyniku działania tlenków magnezu w formacji, Ensenadan". Dodał również, że niektóre zagłębienia kości wypełniał less z utworu Chapadmalalan. Mimo to, nawet, jeśli uznamy, że kości zsunęły się z leżącej powyżej formacji Ensenadan, ich wiek wciąż byłby anomalią. Ensenadan ma, bowiem 0,4-1,5 mln lat. Przeciwnicy takiego datowania szczątków toxodonta będą podkreślać, że zwierzę to wymarło w Ameryce Południowej zaledwie kilka tysięcy lat temu. Carlos Ameghino donosił jednak, iż dorosły toxodont z Miramar był mniejszy od toxodontów odkrytych na wyższych, późniejszych poziomach stratygraficznych stanowisk argentyńskich. Znaleziony przez niego osobnik należał do starszego, również wymarłego gatunku. Zdaniem Carlosa Ameghino był to Toxo-don chapalmalensis, gatunek z formacji Chapadmalalan, który charakteryzował się małymi rozmiarami i został po raz pierwszy zidentyfikowany przez Florentino Ameghino. Carlos Ameghino porównał kość udową z Chapadmalalan z kośćmi udowymi toxodontów z późniejszych utworów geologicznych: "Kość udowa z Miramar jest mniejsza i bardziej wysmukła". Przedstawił następnie dalsze szczegóły wykazujące różnice między znaleziskiem z Miramar a kością Toxodon burmeisteri, gatunku toxodonta pochodzącego z późniejszych poziomów formacji Pompean. Carlos Ameghino opisał również znalezione w kości udowej ostrze kamienne: "Jest to odłupek kwarcytu powstały w wyniku pojedynczego uderzenia, retuszowany wzdłuż bocznych krawędzi, choć tylko na jednej stronie, i następnie zaostrzony na obu końcach poprzez ten sam proces retuszowania, nadający mu w przybliżeniu kształt liścia wierzby Przypomina on podwójne ostrza solutrejskie określone jako feuille de saule [...} dzięki tym wszystkim szczegółom możemy stwierdzić, że mamy tu do czynienia z ostrzem w typie mustier-skim, charakterystycznym dla paleolitu europejskiego". Odkrycie tego typu ostrza w formacji datowanej na 3 min lat poważnie poddaje w wątpliwość teorie o ewolucji człowieka, jakie prezentują współczesne elity naukowe. W myśl tych poglądów 3 min lat temu istniały jedynie najbardziej prymitywne australo-pitekijako swoista awangarda hominidów. \V grudniu 1914 roku Carlos Ameghino udał się do Miramar z Carlosem Bruchem, Luis Marią Torres i Santiago Rothem, aby zaznaczyć i sfotografować miejsce odkrycia niezwykłej kości udowej. 86 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ameghino wspominał: "Kiedy przybyliśmy na miejsce ostatnich odkryć i kontynuowaliśmy prace wykopaliskowe, znajdowaliśmy coraz więcej intencjonalnie opracowanych kamieni, które przekonały nas, że natrafiliśmy na prawdziwą pracownię kamieniarską z tej odległej
epoki". Odkryte narzędzia obejmowały kamienie-kowadła oraz kamienie-mlotki. Artefakty kamienne znaleziono także w formacji Ensena-dan pokrywającej utwór Chapadmalalan w Miramar. Próby skompromitowania Carlosa Ameghino Poglądy Carlosa Ameghino o starożytności człowieka w Argentynie zakwestionował Antonio Romero. W swej pracy z 1918 roku Romero przedstawił wiele krytycznych uwag na temat ustaleń Ameghino. Po przeczytaniu tych wywodów można by oczekiwać, że na ich poparcie znajdziemy przekonujące argumenty geologiczne. Zamiast tego, mamy do czynienia z dziwacznymi poglądami o geologicznej historii wybrzeża w Miramar. Romero stwierdził, iż wszystkie formacje barranca w Miramar pochodzą z nieodległych czasów. "Jeśli skamieniałości z różnych epok znajdywane są na różnych poziomach urwiska - napisał - nie oznacza to następstwa tych epok na stanowisku, ponieważ w innych miejscach woda mogła spowodować erozję bardzo starożytnych i zawierających skamieniałości złóż z wcześniejszych epok, osadzając starsze skamieniałości u podstawy barranca". Znaczący jest fakt, że te same formacje w Miramar były kilkakrotnie i obszernie badane przez różnych geologów i paleontologów i żaden nie oceniał ich w taki sam sposób jak Romero. Współcześni badacze, którzy identyfikują utwór z podstawy urwiska jako Chapadmalalan i przypisują go do późnego pliocenu, datując na 2-3 mln lat, potwierdzają, że interpretacja stratygrafii w Miramar podana przez Romero jest błędna Romero wysunął również hipotezę, że w urwisku doszło do znacznego przemieszczania i przesuwania warstw. Być może w ten sposób narzędzia i kości zwierząt z osadów powierzchniowych dostały się na niższe poziomy barranca. Jednak na poparcie tej konkluzji mógł przytoczyć zaledwie dwie, wyjątkowo niewielkie dyslokacje warstw. Były to jedyne fakty, jakimi dysponował. W pewnej odległości na lewo od miejsca, w którym komisja geologów wydobyła kamieńbola, część warstwy kamieni formacji Chapadmalalan odbiega nieznacznie od linii poziomu. Dyslokacja ta występuje w pobliżu miejsca przecięcia urwiska przez duży żleb. Jak można by oczekiwać, część barranca pochyla się tu w lewą stronę. Jednak w miejscu odkrycia kamieniabola poziomy układ warstw pozostał nienaruszony W innym miejscu urwiska niewielka część warstwy kamieni odbiegała jedynie 16 stopni od poziomu. Na podstawie tych dwóch relatywnie mało istotnych obserwacji Romero uznał, że wszystkie odsłonięte warstwy barranca podlegały znacznym dyslokacjom. Wskutek tego narzędzia kamienne miały dostać się na niższe poziomy z osad indiańskich istniejących być może dawniej nad urwiskami. Jednak fotografie oraz obserwacje wielu innych geologów, w tym Willisa, wykazały, iż naturalna kolejność warstw barranca w miejscach, gdzie dokonywano odkryć była nienaruszona.
Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 87 W Fossil Men z 1957 roku Marcelim Boule podał informację, że po odkryciu kości udowej toxodonta Carlos Ameghino znalazł w formacji Chapadmalalan w Miramar nienaruszoną część kręgosłupa toxodonta z osadzonymi w niej dwoma kamiennymi ostrzami. Boule powiedział: "Odkrycia te zakwestionowano. Godni zaufania geolodzy zapewnili, iż kości i narzędzia pochodziły z wyższych warstw, które stanowiły miejsce paradero, czyli starożytnej osady indiańskiej. Znaleziono je w pokładzie trzeciorzędowym z powodu zaburzeń i przemieszczeń, jakie go dotknęły". Na poparcie tych stwierdzeń Boule powołał się w przypisie jedynie na raport Romero z 1918 roku! Nie wspomniał o komisji czterech wysoko kwalifikowanych geologów, którzy doszli do zupełnie innego wniosku niż Romero - być może, dlatego, że jego zdaniem nie byli godni zaufania. Jednak po dokładnym przestudiowaniu geologicznych wywodów Romero, zwłaszcza w świetle opinii Baileya
Willisa i współczesnych badaczy, przyczyny, dla których Romero powinien być określany jako godny zaufania geolog, pozostają tajemnicą. Boule dodał: "Dane archeologiczne potwierdzają tę konkluzję. W tych samych warstwach trzeciorzędowych znaleziono zdobione i wygładzone kamienie (bolas i baladeras), identyczne z kamieniami używanymi przez Indian jako pociski". Boule stwierdził, że fakty te udokumentował "znakomity etnograf" Eric Boman. Czy istoty ludzkie mogły mieszkać w Argentynie nieprzerwanie od okresu trzeciorzędu, nie zmieniając technologii wytwarzania narzędzi? Nie można tego wykluczyć, zwłaszcza, jeśli, jak zaświadczyła komisja geologów, narzędzia znaleziono w warstwach plioceńskich m situ. Duże podobieństwo tych artefaktów do narzędzi używanych przez niedawnych mieszkańców tego samego regionu nie stanowi żadnej przeszkody wobec zaakceptowania ich trzeciorzędowego pochodzenia. Współczesne plemiona z różnych części świata wyrabiają narzędzia kamienne, które nie różnią się od uznawanych przez archeologów artefaktów sprzed 2 min lat. Ponadtow 1921 roku w formacji Chapadmalalan w Miramar znaleziono w pełni ludzką, skamieniałą szczękę (zob. rozdz. 7). Powyższe opinie Boule'a na temat znalezisk z Miramar są klasycznym przykładem stronniczości i uprzedzeń przebranych w naukowy obiektywizm. W jego książce wszystkie dowody obecności człowieka w formacjach trzeciorzędowych na terenie Argentyny zostały odrzucone jedynie w oparciu o teoretyczne przekonania przy lekceważeniu rozstrzygających obserwacji, dokonanych przez kompetentnych naukowców, którzy byli akurat zwolennikami zakazanych poglądów. Boule nie wspomniał na przykład nic o odkryciu ludzkiej szczęki w formacji Chapadmalalan. Powinniśmy być, zatem wyjątkowo ostrożni, przyjmując opinie znajdujące się w znanych opracowaniach naukowych za stwierdzenia rozwiązujące dany problem. 88 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Uczeni nieakceptujący kontrowersyjnych znalezisk przyjmują zwykle taką samą postawę, jak Boule. Jeden z nich wspomina wyjątkowe odkrycie, drugi stwierdza, że przez pewien czas było ono analizowane, następnie kolejny cytuje autorytet - taki jak Romero - który rzekomo rozstrzygnął badaną kwestię. Jednak, gdy poświęcimy czas, aby przestudiować raport "rozwiązujący" ostatecznie dane zagadnienie, często okazuje się, jak widzimy to na przykładzie wywodów Romero, że nie zawiera on przekonujących argumentów. Z taką sytuacją mamy też do czynienia w przypadku sprawozdania Boma-na. Jak pamiętamy, Boule reklamował go jako "znakomitego etnografa", lecz po analizie relacji samego Bomana, powód przychylnej opinii Boule'a staje się oczywisty. Od początku do końca swej pracy, która atakowała teorie Florenti-no Ameghino i odkrycia Carlosa Ameghino w Miramar, Boman, przyjmując pozycję posłusznego ucznia, regularnie powoływał się na Boule'a. Jak można by oczekiwać, opierał się także na rozwlekłych, krytycznych wywodach Hrdlicld na temat ustaleń Florentino Ameghino. Jednak mimo negatywnego nastawienia swym raportem Boman dostarczył nieświadomie jednego z najlepszych dowodów świadczących o obecności człowieka-na terenie Argentyny w epoce pliocenu. Boman podejrzewał, że Lorenzo Parodi, pomocnik muzealny, który pracował dla Carlosa Ameghino, dokonał jakiegoś oszustwa. Nie mając jednak na to żadnego dowodu, sam przyznał: "Nie mam prawa mieć jakichkolwiek podejrzeń wobec niego, ponieważ Carlos Ameghino wyrażał się o nim pozytywnie, zapewniając mnie, że jest on bardzo uczciwym i godnym zaufania człowiekiem". Mimo to Boman stwierdził również: "Kilka kilometrów od miejsc odkryć istnieje paradero, opuszczona osada indiańska, odsłonięta na powierzchni ziemi i dość współczesna - ma około czterysta, pięćset lat. Można tam zdobyć wiele takich samych znalezisk, jak te, które odkryto w warstwach Chapadma-lalan. W ten sposób ktoś z łatwością mógł dokonać oszustwa".
Boman opisał następnie swoją wizytę na stanowisku w Miramar 22 listopada 1920 roku: "Parodi przekazał raport na temat kamiennej kuli odsłoniętej przez fale przybrzeżne i wciąż zaskorupionej w osadach urwiska. Carlos Ameghino zaprosił kilka osób, by były świadkami jej wydobycia. Poszedłem tam razem z dr. Estonisiao S. Zeballosem - byłym ministrem spraw zagranicznych; dr. H. von Ihringiem - byłym dyrektorem Muzeum miasta Sao Paulo w Brazylii i dr. R. Lehmann-Nitschem - bardzo znanym antropologiem". Przy urwisku Boman sam przekonał się, że informacje geologiczne podawane wcześniej przez Carlosa Ameghino są prawdziwe. Przychylna opinia Bomana potwierdza naszą ocenę poglądów Romero. Nie należy darzyć ich dużą wiarygodnością. Kompromituje to również Boule'a, który negując odkrycia kości udowej i kręgosłupa toxodonta z osadzonymi w nich kamiennymi grotami strzał, opierał się wyłącznie na wywodach Romero. "Kiedy przybyliśmy do ostatniego punktu naszej podróży - napisał Boman - Parodi pokazał nam kamienne znalezisko, zaskorupione w pionowym profilu urwiska, w miejscu nieznacznej wklęsłości ziemi powstałej najwyraźniej w wyniku działania fal. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne
89
Mogliśmy dostrzec jedynie niewielką powierzchnię przedmiotu - fragment o średnicy 2 cm. Parodi usunął część ziemi znajdującej się wokół, tak, aby odkrycie można było sfotografować. Zobaczyliśmy wtedy, że to kamienna kula z rowkiem wyżłobionym w miejscu jej największej szerokości, przypominającym rowki, jakie znajduje się na kamie-niach-bolas. Znalezisko sfotografowano in situ w obecności przybyłych osób i wydobyto. Było tak mocno osadzone w twardej ziemi, że odkrywcy musieli użyć dużej siły i narzędzi tnących, aby wyciągnąć je krok po kroku". Ilustracja 5.2. Kamienne bolas wydobyte z póź-noplioceńsidej formacji Chapadmalalan w Mira-mar w Argentynie, w obecności etnografa Erica Bomana. Boman potwierdził następnie miejsce odkrycia kamienia-bola (Il. 5.2a), który znaleziono w barranca około l m powyżej piasku plaży: "Urwisko składa się w górnej części z formacji Ensenadan, a poniżej - z utworu Chapadmalalan. Określenie granicy między tymi dwoma poziomami jest z pewnością trudne [...] bez względu na to, gdzie ona się znajduje, moim zdaniem, nie ma wątpliwości, że kamień-bola znaleziono w zbitych i homogenicznych warstwach Chapadmalalan". O kolejnym odkryciu Boman powiedział: "Później, pod moim kierunkiem, Parodi nadal kopał kilofem to samo miejsce urwiska, gdzie odkryto kamień-bola. Nieoczekiwanie odkrył tam drugą kulę 10 cm niżej od pierwszej [...] przypomina ona bardziej rozcieracz niż kamień-bola [il. 5.2b]. Została znaleziona na głębokości 10 cm w ścianie barranca". Boman dodał, że odkryta kula była starta wskutek użytkowania. Wraz z Parodim w warstwach urwiska znalazł jeszcze jedną kulę kamienną (il. 5.2c). Było to w odległości 200 m i około 0,5 m niżej od miejsc odkrycia poprzednich kuł. O tym ostatnim znalezisku z Miramar Boman powiedział: "nie ma wątpliwości, że kula została zaokrąglona ręką człowieka". Wszystkie okoliczności odkrycia kamieni-bolas w Miramar przemawiały za ich plioceńskim wiekiem. Boman przyznał: "Dr Lehmann-Nitsche uznał, iż kule, które wydobyliśmy, znaleziono in situ i pochodzą one z tego samego okresu, co formacja Chapadmalalan. Jego zdaniem nie dostały się tam w późniejszym czasie. Dr von Iheringjest mniej kategoryczny w tym względzie. Jeśli chodzi o mnie, mogę oświadczyć, że nie zaobserwowałem żadnych śladów, które wskazywałyby na ich późniejsze pochodzenie. Bolas były mocno osadzone w
twardym podłożu i nie odkryto żadnego śladu świadczącego o naruszeniu ziemi, która je przykrywała". 90 Zakazana archeologia - ukryta historia czlowieka Następnie Boman zręcznie wysunął podejrzenie o dokonaniu oszustwa. Na różne sposoby sugerował, że Parodi mógt podłożyć kule w miejscach odkryć. Aby pokazać sposób, w jaki mógt on dokonać niektórych mistyfikacji, wbił kamienny grot włóczni w kość udową toxodonta. Jednak w końcu sam stwierdził: "Ostatecznie rzecz biorąc, nie istnieje żaden rozstrzygający dowód oszustwa. Przeciwnie, wiele okoliczności przemawia zdecydowanie za autentycznością znalezisk". Trudno zrozumieć, dlaczego Boman był tak sceptycznie nastawiony do Parodiego, który najprawdopodobniej nie chciałby poprzez fałszowanie odkryć narażać na niebezpieczeństwo swojej spokojnej i wieloletniej posady pomocnika muzealnego zbierającego starożytności. Bez względu na to, naukowcy domagali się od Parodiego, by wszelkie pozostałości działania człowieka zostawiał w miejscu odkrycia. Chodziło o to, aby mogły one zostać tam sfotografowane, zbadane i wydobyte przez specjalistów. Procedura ta jest bardziej rygorystyczna od postępowania uczonych dokonujących wielu słynnych odkryć, jakie przytacza się na poparcie akceptowanego obecnie scenariusza ewolucji człowieka. Na przykład większość znalezisk Homo erectus na Jawie, o których donosił von Koenigswald, odkryli wynajęci przez niego do zbierania skamieniałości Jawajczycy. W przeciwieństwie do Parodiego nie zostawiali oni znalezisk in situ, lecz posyłali je w specjalnych klatkach von Koenigswaldowi, który często przebywał z dala od miejsca danego odkrycia. Słynną Wenus z Wilendorfu, neolityczną figurkę z Europy, odkrył z kolei robotnik drogowy. Gdybyśmy mieli przejawiać wyjątkowy sceptycyzm Bomana jednakowo do wszystkich znalezisk, można by podejrzewać, iż oszustwa dokonano w przypadku niemal każdego odkrycia paleoantropologicznego, co nie byłoby właściwym rozumowaniem. Jak na ironię, artykuł Bomana dostarcza nawet sceptykom niezbitych dowodów obecności 3 min lat temu w Argentynie istot ludzkich wytwarzających narzędzia. Nawet jeśli w imię dyskusji przyznamy, że pierwszy kamień-bola, odkryty w czasie wizyty Bomana w Miramar, podłożył Parodi, jak można wyjaśnić drugie i trzecie znalezisko? Odkrył je sam Boman, bez uprzedzania o tym kogokolwiek. Znaczący jest również fakt, iż artefakty te całkowicie ukryto i Parodi wręcz nie wspomina o ich istnieniu. Wygląda, więc na to, że Boule, Romero i Boman nie zdołali podważyć autentyczności odkryć Carlosa Ameghino i innych badaczy na stanowisku w Miramar. Boman dostarczył wręcz niezbitych dowodów istnienia w tym miejscu wytwórców kamieni-bolas w epoce pliocenu. Dalsze kamienie-bolas i podobne znaleziska Kamienie-bolas z Miramar są istotne, ponieważ wskazują na istnienie ludzi o wysokim poziomie kultury na obszarze Ameryki Południowej w pliocenie, a może nawet wcześniej. Podobne narzędzia znaleziono także w formacjach plioceńskich na terenie Afryki i Europy Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne
91
W 1926 roku John Boxter, jeden z asystentów J. Reida Moira, odkrył szczególnie interesujące znalezisko (il. 5.3) poniżej plioceńskiego utworu Red Crag, w Bramford niedaleko Ipswich, w Anglii. Moir nie zbadał dokładnie tego zabytku. Jednak trzy lata później zwrócił on uwagę Henri Breuila, który napisał: "Gdy byłem w Ipswich z moim przyjacielem J. Reidem Moirem, badaliśmy razem grupę znalezisk z podstawy Red Crag w Bramford. Moir pokazał mi wówczas jajokształtny przedmiot, wydobyty z powodu jego niezwykłego kształtu. Nawet na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że nosi on nienaturalne ślady w postaci prążków i
gładkich powierzchni, dlatego zbadałem go bliżej pod lupą (ii. 5.4). Moje pierwsze wrażenie, że ukształtował go człowiek potwierdziło się". Breuil porównał znalezisko do "kamieni do procy używanych w Nowej Kaledonii". Według Moira kilku innych archeologów podzieliło tę opinię. Kamienie do procy i kamienie-bolas reprezentują poziom technologicznego zaawansowania przypisywany powszechnie współczesnemu Homo sapiens. Należy pamiętać, że złoże detrytusu poniżej Red Crag zawiera skamieniałości i osady z nadających się do zamieszkania powierzchni ziemi, które pochodzą przynajmniej z pliocenu, a najstarsze z nich są eoceńskie. Kamień do procy z Bramford mógł mieć zatem od 2 do 55 mln lat. Ilustracja 5.3. Kamień do procy z pokładu detrytusu leżącego poniżej Red Crag w Bram-ford w Anglii. Pochodzi przynajmniej z pliocenu, lecz można go datować nawet na eocen. W 1956 roku G. H. R. von Koenigswald opisał artefakty z niższych poziomów stanowiska w Wąwozie Olduwai w Tanzanii, na terenie Afryki. Obejmowały one "dużą liczbę kamieni, które obrabiano dopóki nie były w przybliżeniu kuliste". Ilustracja 5.4. Ślady intencjonalnej obróbki kamienia do procy z pokładu detrytusu leżącego poniżej Red Crag w Bramford w Anglii. 92 Zakazana archeologia - ukryta historia cztawieka Von Koenigswald napisał: "Uważa się, że stanowią one wyjątkowo prymitywną formę kuli wyrzutowej. Kamienne kule tego typu, znane jako bolas, są wciąż używane przez miejscowych myśliwych w Ameryce Południowej. Noszą je oni związane w małych, skórzanych torbach, a dwie, trzy przywiązują do długiego sznurka. Trzymając jedną kulę w ręce, myśliwy kręci nad głową drugą lub dwoma następnymi i rzuca". Jeżeli kuł, o których donosił von Koenigswald, używano w ten sam sposób, co południowoamerykańskie bolas, ich twórcy musieli być zdolni nie tylko do obróbki kamienia, lecz również i skóry. Kiedy weźmiemy jednak pod uwagę fakt, że warstwa Bed I w Olduwai, gdzie znaleziono kamienne kule ma l ,7-2 mln lat, pojawi się pewien problem. Zgodnie ze standardowymi poglądami o ewolucji człowieka jedynie australopiteki i Homo habilis mogli żyć wówczas w tym miejscu. Jednocześnie nie istnieją obecnie żadne wyraźne dowody na to, że australopiteki używały narzędzi, a Homo habilis, według powszechnej opinii specjalistów, nie był zdolny do wykorzystywania tak rozwiniętej technologu, jaką reprezentują kamienie-bolas, o ile odkryte znaleziska rzeczywiście nimi są. Ponownie mamy tu, więc do czynienia z sytuacją, która wywołuje oczywistą, lecz zakazaną sugestię - być może na samym początku plejstocenu żyły w Olduwai istoty o zdolnościach współczesnego człowieka. Przeciwnicy takiej konkluzji stwierdzą niewątpliwie, że na jej poparcie nie dysponujemy żadnymi świadectwami w postaci skamieniałości. W kategoriach znalezisk akceptowanych dziś przez oficjalną naukę jest to z pewnością prawda. Jeżeli jednak rozszerzymy nasze horyzonty poznawcze, napotkamy szkielet Homo sapiens sapiens odkryty w warstwie Bed II Wąwozu Olduwai przez Recka, a w pobliżu tego stanowiska, w Kanam, Louis Leakey, według komisji naukowców, znalazł ludzką szczękę we wczesnoplejstoceńsidch osadach odpowiadających wiekiem warstwie Bed I w wąwozie. Na terenie Afryki Wschodniej w kontekstach wczesnoplejstoceńskich odkryto również kości udowe, które przypisano początkowo Homo habilis, mimo iż przypominały one kości udowe człowieka. Jednak późniejsze odkrycie dość kompletnego szkieletu Homo habilis wykazało, że jego anatomia, włączając w to budowę kości udowej, była bardziej małpokształtna niż dotąd sądzono. Możliwe, zatem, że niemal ludzkie kości udowe, przypisywane dawniej Homo habilis,
należały w rzeczywistości do Homo sapiens sapiens, który istniał we Wschodniej Afryce w okresie wczesnego plejstocenu. Jeżeli rozszerzymy zakres naszych badań na inne części świata, możemy pomnożyć liczbę przykładów w pełni ludzkich skamieniałości z tego okresu i czasów wcześniejszych. W tym kontekście kamienie-bolas z Olduwai nie wydają się być czymś dziwnym. Być może jednak nie są to kamienie-bolas. Mary Leakey odrzuciła taką wątpliwość: "Choć nie ma bezpośrednich dowodów na to, że steroidów używano jako bolas, nie przedstawiono żadnej alternatywnej interpretacji wyjaśniającej dużą liczbę tych narzędzi oraz fakt, iż wiele z nich starannie i dokładnie ukształtowano. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne
93
Jeśli zamierzano używać ich jedynie jako pocisków z niewielką szansą na odzyskanie, wydaje się nieprawdopodobne, aby tak wiele czasu i uwagi poświęcano na ich wyrób [...] Używanie tych przedmiotów jako kamieni-bolas poparł w dużym stopniu L. S. B. Leakey Takie wyjaśnienie można w zupełności zaakceptować". Louis Leakey oświadczył ponadto, że na tym samym poziomie, na którym odkryto kamieniebolas, znalazł autentyczne narzędzie kościane. W 1960 roku napisał: "Wygląda mi to na pewnego rodzaj lissoir, używany do obróbki skóry i świadczący o bardziej rozwiniętym sposobie życia twórców kultury olduwaj-sidej niż ten, który dotąd powszechnie przyjmowano". Rozwinięte narzędzia pótnocno-amerykańskie Omówimy teraz dość rozwinięte artefakty paleolityczne, które stanowią chronologiczne anomalie na terenie Ameryki Północnej. Rozpoczniemy ich przegląd od narzędzi odkrytych w Sheguiandah w Kanadzie, na wyspie Manitoulin leżącej w północnej części jeziora Huron. Wiele z tych północno-amery-kańskich znalezisk nie pochodzi z bardzo starożytnych czasów, tym niemniej są one znaczące, ponieważ przedstawiają zakulisowe działania archeologów i paleoantropologów. Widzieliśmy już, w jaki sposób społeczność naukowa ukrywa dane niewygodne dla dominującego obecnie obrazu ewolucji człowieka. Przyjrzymy się teraz innemu aspektowi tego zjawiska - szykanom i przykrościom, jakie spotykają naukowców, którzy na własne nieszczęście dokonują odkryć kwestionujących uznawane powszechnie poglądy. Sheguiandah - archeologia jako wendeta Wiatach 1951-1955 Thomas E. Lee, antroplog z Muzem Narodowego w Kanadzie, przeprowadził wykopaliska w Sheguiandah na wyspie Manitoulin leżącej w północnej część jeziora Huron. Wyższe warstwy tego stanowiska, na głębokości około 15 cm (Poziom III), zawierały różnorodne ostrza wyrzutowe (il. 5.5). Lee uznał, że pochodzą one z nieodległych czasów. Dustracja 5.5. Ostrze z Poziomu III stanowiska Sheguiandah na wyspie Manitoulin w Ontario w Kanadzie. Dalsze wykopaliska odsłoniły artefakty (il. 5.6) w warstwie polodowcowej gliny morenowej, złoża kamieni pozostawionego przez cofające się lodowce. Wydaje się, zatem, iż istoty ludzkie żyły na tym terenie w czasie ostatniego zlodowacenia północnoamerykańskiego Wisconsm bądź nawet wcześniej. Kolejne badania wykazały, że druga warstwa gliny morenowej również zawiera narzędzia. Ilustracja 5.6. Dwustronnie obrobione narzędzie z górnej warstwy gliny morenowej (Poziom IV) na stanowisku Sheguiandah.
94 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka (il. 5.7). Artefakty kamienne odkryto także w osadach znajdujących się poniżej glin. Ile lat miały znalezione narzędzia? Trzech z czterech geologów, którzy badali stanowisko, uznało, iż pochodzą one z ostatniego interglacjalu. Miałyby, zatem 75 000-120 000 lat. Ostatecznie, we wspólnym oświadczeniu wszyscy czterej geolodzy zgodzili się na "minimalny" wiek - 30 000 lat. Tymczsem sam Lee nadal opowiadał się za interglacjalnym pochodzeniem swoich znalezisk. Ilustracja 5.7. Obrobione dwustronnie narzędzia kwarcytowe z dolnej warstwy gliny morenowej (Poziom V) w Sheguiandah. Geolog John Sanford przekonywał, że podobnie jak narzędzie z il. 5.6 mają one przynajmniej 65 000 lat. John Sanford z Wayne State University, który należał do wspomnianej grupy geologów, poparł później Lee'ego. Przedstawił on obszerne dowody i argumenty geologiczne przemawiające za datowaniem stanowiska w Sheguiandah na interglacjał Sangamon39 bądź interstadiał St. Pierre - ciepłe interiudium z początków zlodowacenia Wisconsin. Jednak poglądy Lee'ego i Sanforda nie były poważnie traktowane przez innych naukowców. Lee skarżył się: "Na odkrywcę stanowiska [Lee'ego] zrobiono nagonkę, w wyniku, której stracił on swoją posadę w administracji państwowej i przez długi czas pozostawał bezrobotny Uniemożliwiono mu publikowanie materiałów, znaleziska zostały fałszywie przedstawione przez kilku znanych autorów należących do kasty naukowców, a wiele artefaktów zniknęło w magazynach Muzeum Narodowego. Z powodu odmowy zwolnienia odkrywcy dyrektor muzeum [drJacques Rousseau], który zaproponował opublikowanie monografii Sheguiandah, sam został wyrzucony z pracy i zmuszony do emigracji. Aby zdobyć kontrolę nad zaledwie sześcioma okazami z Sheguiandah, które nie zostały ukryte, wykorzystano osoby zajmujące prestiżowe i wpływowe stanowiska. Samo miejsce zamieniono natomiast w miejscowość turystyczną. Wszystko to, bez właściwego podejścia, przez cztery długie lata nie pozwalało przyjrzeć się tym znaleziskom, mimo że wciąż był na to czas. Sheguiandah zmusiłoby ich do kłopotliwego wyznania, że wszystkowiedzący nie wiedzieli wszystkiego. Zmusiłoby ono do ponownego napisania prawie każdej książki w tej dziedzinie. Musiało zostać zniszczone. Zostało zniszczone". Lee miał duże trudności z opublikowaniem raportów o dokonanych odkryciach. Wyrażając swoje niezadowolenie, napisał: "Niespokojny i bojaźliwy wydawca ze zmysłami wyczuwającymi dokładnie smród płynący z groźby utraty pozycji, bezpieczeństwa, reputacji bądź z obawy przed potępieniem przedstawia kopię podejrzanego artykułu jednemu lub dwóm doradcom zajmującym, jego zdaniem, odpowiednie pozycje do wydania bezpiecznej dla niego opinii. 39
Interglacjatowi Sangamon odpowiada w Europie interglacjal Riss-Wurm.
Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 95 Czytają oni artykuł lub, być może, tylko przeglądają go pobieżnie, szukając kilku wybranych stwierdzeń, które mogą zostać zakwestionowane lub użyte przeciwko autorowi (ich opinie ukształtowały się dużo wcześniej na podstawie tego, czego dowiedzieli się z relacji prasowych lub w zadymionych kuluarach konferencji - pogłoskach, które mówią, że autor jest szalony, działa niezależnie od innych lub jest wykluczony z naukowej kasty). Następnie kilkoma uszczypliwymi, niepodważalnymi i całkowicie nieuzasadnionymi uwagami »niszczą« artykuł. Piękno i występność tego systemu leży w tym, że oni sami na zawsze pozostają anonimowi".
Większość ważniejszych relacji o Sheguiandah opublikowano w czasopiśmie Anthropological Joumal of Canada, założonym i wydawanym przez samego Thomasa Lee, który zmarł w 1982 roku. Wówczas to magazyn przejął na krótki okres jego syn Robert E. Lee. Oczywiście nie było możliwe, aby naukowe elity całkowicie pomijały problem Sheguiandah. Jednak, gdy podejmują ten temat, umniejszają, lekceważą bądź niewłaściwie przedstawiają wszelkie dowody wskazujące na niezwykle wczesne pochodzenie tego stanowiska. Robert Lee napisał: "Sheguiandah jest błędnie prezentowane studentom jako przykład postglacjalnego mułu, a nie gliny morenowej ze zlodowacenia Wisconsin". Jednak oryginalne relacje dostarczają przekonujących argumentów przeciwko takiej prezentacji. Thomas E. Lee powiedział: "wielu geologów stwierdziło, że osady te zostałyby ostatecznie uznane za polodowcową glinę morenową, lecz nie zrobiono tego ze względu na obecność w ich obrębie artefaktów. Taka była reakcja niemal wszystkich geologów oglądających stanowisko". San-ford oznajmił natomiast: "Być może najlepszym uzasadnieniem interpretacji tych mieszanych złóż jako osadzonej przez lód gliny morenowej była wizyta w Sheguiandah w 1954 roku około 40 czy też 50 geologów, w czasie corocznej wycieczki terenowej, organizowanej przez Towarzystwo Geologiczne Basenu Michigan. Prowadzono wtedy wykopaliska i glina morenowa była łatwo widoczna. Osady zaprezentowano tej grupie jako złoża gliny morenowej i nikt nie miał żadnych zastrzeżeń co do tej interpretacji. Gdyby istniały jakiekolwiek wątpliwości odnośnie natury tych złóż, z pewnością przedstawiono by je wówczas". O ile część naukowców zaprzeczała, że mieszane osady zawierające narzędzia stanowią glinę morenową, inni badacze domagali się nadmiernie wysokiej liczby dowodów obecności człowieka na stanowisku. James B. Griffin, antropolog z University of Michigan, powiedział: "Istnieje wiele miejsc w Ameryce Północnej, które uważano początkowo za bardzo starożytne, a potem uznano za zamieszkałe przez wczesnych Indian. Nawet całe książki opublikowano na temat nie istniejących w rzeczywistości stanowisk". Griffin zaliczył do tej kategorii i Sheguiandah. Stwierdził, że prawdziwe stanowisko musi posiadać "wyraźnie rozpoznawalny kontekst geologiczny [...] bez żadnej możliwości intruzji40 czy wtórnego osadzania się warstw". 96 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Domagał się również, by było zbadane przez kilku geologów, specjalizujących się w obecnych tam formacjach, którzy powinni wydać jednomyślną opinię na temat stanowiska. Ponadto musi tam występować "szereg narzędzi o różnych formach i rumowisko skalne [...] dobrze zachowane szczątki zwierzęce [...] badania pyłków kwiatowych [...] materiały makrobotaniczne [...] pozostałości ludzkich szkieletów". Griffin wymagał także datowania radiowęglowego oraz badań chronologicznych przeprowadzonych innymi metodami. Według takiego standardu praktycznie żadne miejsce, w którym dokonano ważniejszych odkryć paleoantropologicznych, nie kwalifikowałoby się jako autentyczne stanowisko. Na przykład większość afrykańskich znalezisk austra-lopiteków, Homo kabilis czy Homo erectus, nie pochodzi z wyraźnie rozpoznawalnych kontekstów geologicznych, lecz z powierzchni ziemi bądź z osadów jaskiniowych, o których wiadomo powszechnie, że są trudne do geologicznej interpretacji. Jawajskie szczątki Homo erectus również odkrywano przeważnie na powierzchni ziemi w nieokreślonych dokładnie miejscach. Dość interesujący jest fakt, iż stanowisko w Sheguiandah wydaje się spełniać większość surowych wymogów Gńffina. Narzędzia znaleziono tu w wy-raźniejszym kontekście geologicznym niż w przypadku wielu akceptowanych przez oficjalną naukę stanowisk. Kilku geologów specjalizujących się w pół-nocno-amerykańskich utworach polodowcowych jednomyślnie wydatowało stanowisko na ponad 30 000 lat. Odkryte dowody świadczą, że nie było tu wtórnego osadzania się warstw czy intruzji. Znaleziono cały szereg narzędzi,
przeprowadzono studia pyłków kwiatowych i testy radiowęglowe, odkryto materiały makrobotaniczne (torf). Stanowisko w Sheguiandah zasługuje, zatem na więcej uwagi niż dotychczas mu poświęcano. Wspominając moment, w którym po raz pierwszy stało się dla niego oczywiste, że narzędzia kamienne znaleziono w polodowcowej glinie morenowej, Thomas E. Lee napisał: "W takiej chwili mądrzejszy człowiek zasypałby wszystko i odczołgałby się w nocy, nie mówiąc niczego [...]. Oglądając stanowisko, pewien znany antropolog wykrzyknął z niedowierzaniem: »Nie znajdujecie tam niczego na dole?«. Kiedy usłyszał odpowiedź: »Do diabła, nie! Niech Pan tu zejdzie i sam poszuka!«, namawiał mnie, bym zapomniał o wszystkim, co znajdowało się w polodowcowych osadach i skoncentrował się na bardziej współczesnych materiałach, leżących powyżej". Lewismile i Timiin - wendeta trwa nadal W 1958 roku na stanowisku w pobliżu Lewisville w Texasie, w USA, znaleziono narzędzia kamienne i przepalone kości zwierząt wraz z paleniskami. Potem, w trakcie dalszych prac wykopaliskowych ogłoszono wyniki badań radiowęglowych. 40
Intruzja (u języku łacińskim intrusus znaczy wepchnięty) - przemieszanie obiektów geologicznych i/lub archeologicznych z różnych epok.
97 Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne Wydatowały one węgiel drzewny z palenisk przynajmniej na 38 000 lat. Następnie znaleziono ostrze typu Clovis. Herbert Alexander, który był wówczas absolwentem archeologii, opisał sposób, w jaki przyjęto taką kolejność odkryć: "Przy wielu okazjach - powiedział - wyrażano początkowo opinie, że paleniska pozostawił człowiek, a towarzyszące im szczątki zwierzęce są przekonujące. Jednak, gdy ogłoszono wyniki badań chronologicznych, niektórzy zmienili swoje poglądy, a po znalezieniu ostrza Clovis krytykowanie i lekceważenie faktów nabrało poważnych rozmiarów. Ci, którzy poprzednio akceptowali paleniska i/lub towarzyszące im szczątki zwierząt, zaczęli zapominać o tym, co mówili wcześniej". Znalezienie ostrza typu Clovis w warstwie datowanej na 38 000 lat było niepokojące, ponieważ ortodoksyjni antropolodzy datują pierwsze znaleziska tego typu na 12 000 lat, określając tym samym okres przybycia ludzi do Ameryki Północnej41. Niektórzy krytycy odkryć z Lewisville twierdzili, że ostrze Clovis zostało podłożone, inni uważali, że wyniki testów radiowęglowych są błędne. Wspominając wiele podobnych przypadków lekceważenia bądź wyśmiewania znalezisk, Alexander powiedział: "aby rozwiązać problemy związane z »wczesnym człowiekiem", możemy już wkrótce potrzebować prawników". Być może nie jest to zły pomysł. W takiej nauce jak archeologia, gdzie poglądy określają status faktów, a fakty tworzą sieć interpretacji, prawnicy i sędziowie mogliby pomóc archeologom osiągnąć pewien consensus, który zatwierdziłby naukową prawdę w tej dziedzinie. Alexander zauważył jednak, że system sądowy wymaga ławy przysięgłych, a pierwsze pytanie zadane przyszłemu członkowi tego gremium brzmiałoby: "Czy powziął Pan decyzję w tej sprawie?". Zdecydowana większość archeologów ustaliła już niestety, kiedy ludzie po raz pierwszy pojawili się w Ameryce Północnej. Pogląd o tym, że ostrza typu Clovis reprezentują najwcześniejsze narzędzia na terenie Nowego Świata kwestionują wykopaliska na stanowisku w Timiin w górach Catskill, w stanie Nowy Jork w USA. W połowie lat siedemdziesiątych odkryto tu znaleziska, które przypominały późnoaszelskie narzędzia z terenu Europy. W Starym Świecie artefakty aszelskie są rutynowo przypisywane Homo erectus, jednak interpretacja ta jest niepewna, ponieważ szczątki szkieletowe nie występują zwykle na stanowiskach zawierających
narzędzia. Znaleziska z gór Catskill wydatowano, w oparciu o geologię glacjalną, na 70 000 lat. Hueyatlaco, Meksyk W latach sześćdziesiątych rozwinięte narzędzia kamienne (il. 5.8), porównywalne z najlepszymi wyrobami człowieka z Cro-Magnon z obszaru Europy, zostały odkryte przez Juana Armenia Camacho i Cynthię Irwin-Williams w Hueyatlaco w pobliżu Valsequillo, około 121 km na południowy-wschód od miasta Meksyk, Artefakty kamienne o nieco prostszym charakterze znaleziono na pobliskim stanowisku w El Homo. 41
Coraz częściej zaczyna dominować pogląd o wcześniejszym datowaniu tego zdarzenia.
98
Zakazana archeologia - ukryta historia czlowieka
Zarówno w Hueyatlaco, jak i El Homo pozycja stratygraficzna narzędzi nie budziła wątpliwości. Znaleziska te są jednak bardzo kontrowersyjne pod jednym względem. Grupa geologów, która pracowała dla U. S. Geological Survey, wyda-towała je na około 250 000 lat. W skład tego zespołu badawczego wchodzili: Harold Malde i Virginia Steen-Mdntyre, oboje z U. S. Geological Survey, i nieżyjący już Ro-ald Fryxell z Washington State Uni-versity Na przeprowadzenie swoich badań otrzymali oni dotację od Narodowej Fundacji Nauki. Ilustracja 5.8. Narzędzia kamienne znalezione w Hueyatlaco w Meksyku, na stanowisku wydatowanym przez zespół z United States Geo-logical Survey na około 250 000 lat. Naukowcy ci oświadczyli, że posłużyli się czteroma metodami datowania, z których każda, niezależnie od innych, wydatowala artefakty z Hueyatlaco na niezwykle wczesny okres. Metody, jakich użyli były następujące: (l) metoda uranowa, (2) pomiar efektów promieniotwórczego rozpadu pierwiastków, (3) metoda tefra-hydracyjna oraz (4) badania nad wietrzeniem minerałów. Jak można sądzić, otrzymany przez zespół geologów wiek około 250 000 lat dla meksykańskiego stanowiska wywołał duży spór. Jeżeli zostałby zaakceptowany, zrewolucjonizowałby nie tylko antropologię Nowego Świata, lecz cały obraz początków człowieka. Przyjmuje się, bowiem, że istoty ludzkie zdolne do wyrabiania narzędzi o rozwiniętej obróbce, jakie znaleziono w Hueyatlaco, powstały nie wcześniej niż około 100 000 lat temu w Afryce. Próbując opublikować wyniki badań swojego zespołu, Virginia Steen-McIn-tyre poddana była wielu społecznym naciskom i napotkała liczne przeszkody. W notatce do współpracownika (10 lipca 1976 r.) napisała: "Dzięki zasłyszanej plotce dowiedziałam się, że Hal, Roald i ja jesteśmy w pewnych kręgach uważani za oportunistów szukających rozgłosu. Wciąż boleśnie to odczuwam". Bez żadnego powodu, przez lata wstrzymywano publikację artykułu Steen-Mcintyre i jej współpracowników na temat Hueyatlaco. Po raz pierwszy zaprezentowano go na konferencji antropologicznej w 1975 roku. Wkrótce miał się ukazać w publikacji na temat tego sympozjum. Cztery lata później Steen-Mcintyre napisała do H. J. Fulibrighta z Los Alamas Scientific Laboratory, jednego z redaktorów książki, która raz na zawsze miała złamać stereotypowe poglądy: "Nasz wspólny artykuł na temat stanowiska w Hueyatlaco jest prawdziwą sensacją. Umieściłby człowieka na obszarze Nowego Świata ponad 200 000 lat wcześniej niż sądzi wielu archeologów.
Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 99 Co gorsza, narzędzia bifacjalne, jakie znaleziono in situ, przypisywane są z reguły Homo sapiens. Zgodnie z obecną teorią Homo sapiens nawet jeszcze nie istniał w tym czasie, a już z pewnością nie na terenie Nowego Świata". Steen-McIntyre mówiła dalej: "Archeolodzy podnoszą dużą wrzawę w sprawie Hueyatlaco odrzucają nawet rozważanie tego problemu. Dowiedziałam się pokątnie, że uważają mnie za osobę niekompetentną, plotkarkę, oportunistkę, oszustkę i głupca. Oczywiście żadna z tych opinii nie pomaga mojej zawodowej reputacji! Jedyna nadzieja, jaka mi pozostała, by oczyścić moje nazwisko, to opublikowanie artykułu o Hueyatlaco. Ludzie sami będą mogli ocenić dowody". Steen-McIntyre nie otrzymała żadnej odpowiedzi na tę i inne prośby o informacje. Wycofała, więc artykuł. Nigdy jednak nie zwrócono jej rękopisu. Rok później (8 lutego 1980 r.) napisała do Steva Portera, redaktora Quater-nary Research, prosząc o wydrukowanie artykułu na temat Hueyatlaco: "Chciałabym przedstawić geologiczne dowody, które są jednoznaczne i jeśli nie powodowałyby konieczności zmiany podręczników do antropologii, nie sądzę, iż mielibyśmy jakiekolwiek problemy z przekonaniem archeologów, by je zaakceptowali. Żadne czasopismo antropologiczne nie opublikuje tego materiału ze względu na jego treść". Steve Porter odpisał (25 lutego 1980 r.), że rozważy możliwość publikacji kontrowersyjnego artykułu. Przyznał jednak, iż "obiektywne recenzje pewnych archeologów mogą być nieco trudne do zdobycia". Zwykła procedura w przypadku publikowania prac naukowych polega na przedstawieniu danej pozycji kilku uczonym, którzy dokonują jej anonimowej, krytycznej recenzji. Nietrudno wyobrazić sobie, w jaki sposób obwarowani teoriami, ortodoksyjni naukowcy mogą manipulować takim procesem wydawniczym, aby nie dopuścić niepożądanych informacji do czasopism naukowych. 30 marca 1981 roku Steen-McIntyre napisała do Estelli Leopold, współredaktora Quatemary Research: "Moim zdaniem, problem jest o wiele większy niż samo Hueyatlaco. Dotyczy on manipulacji myślą naukową poprzez ukrywanie "Enigmatycznych Danych« - danych, które kwestionują dominujący obecnie sposób myślenia. Hueyatlaco z pewnością się do nich zalicza! Nie jestem antropologiem i nie zdawałam sobie w pełni sprawy ze znaczenia naszego datowania z 1973 roku ani z tego, jak głęboko zakodowała się w naszym myśleniu teoria ewolucji człowieka. Badania w Hueyatlaco zostały odrzucone przez większość archeologów, ponieważ jej zaprzeczają. Ich rozumowanie jest jak błędne koło. Homo sapiens sapiens rozwinął się około 30 000-50 000 lat temu w Eurazji. Z tego względu żadne narzędzia Homo sapiens sapiens datowane na 250 000 lat i znalezione w Meksyku nie są autentyczne, ponieważ Homo sapiens sapiens rozwinął się około 30 000 lat temu [...] itd. Takie myślenie powoduje, że nauka staje się jedynie wstrętnym narzędziem w rękach samo-zadowolonych archeologów!". 200 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ostatecznie Ouatemary Research (1981) opublikował artykuł Virginii Steen--Mcintyre, Roalda Fryxella i Harolda E. Maldego. Podawał on wiek 250 000 lat dla stanowiska Hueyatlaco. Oczywiście zawsze istnieje możliwość podważenia wyników badań chronologicznych. W tym przypadku uczyniła to Cynthia Ir-win-Williams w liście do trójld geologów. Malde i Steen-McIntyre starannie odpowiedzieli na jej zarzuty Jednak IrwinWilliams nie ustępowała. Podobnie jak ogół amerykańskich archeologów, nadal odrzucała tak wczesne datowanie meksykańskiego stanowiska. Znaleziska-anomalie z Hueyatlaco spowodowały, że Yirginia Steen-McIn-tyre była wyszydzana i nałożono na nią zawodowe sankcje, włącznie z wstrzymaniem funduszy na dalsze badania, utratą pracy, możliwości działania i reputacji. Jej przypadek pokazuje mało
znane, rzeczywiste procesy rządzące nauką, które wiążą się z dużymi konfliktami i wyrządzaniem osobistej krzywdy Ostatnia uwaga na temat Hueyatlaco - my sami staraliśmy się uzyskać pozwolenie na załączenie w niniejszej publikacji reprodukcji zdjęć znalezionych tam artefaktów. Poinformowano nas, że nie zostanie ono wydane, jeżeli zamierzamy mówić o "obłąkanym" datowaniu tego stanowiska na 250 000 lat. Jaskinia Sandia, Nowy Meksyk, USA W 1975 roku Yirginia Steen-McIntyre dowiedziała się o istnieniu kolejnego stanowiska w Ameryce Północnej, na którym znaleziono narzędzia kamienne wydatowane na bardzo wczesny okres -jaskini Sandia w stanie Nowy Meksyk w USA. Artefakty o rozwiniętym typie (tzw. ostrza Folsom) odkryto tu poniżej warstwy stalagmitu, datowanej na 250 000 lat. Jedno z takich narzędzi pokazuje ilustracja 5.9. W liście do kanadyjskiego geologa Henry'ego E Schwartza, który określił wiek stalagmitu, Vir-ginia Steen-McIntyre napisała (10 lipca 1976 r.): "Nie pamiętam, czy w 1975 roku na konferencji w Penrose (Mammoth Lakes, Kalifornia) rozmawiałam z Panem czy z jednym z Pana współpracowników. Gdy czekaliśmy w kolejce po lunch, człowiek ten wspomniał o datowaniu metodą uranową warstwy stalagmitu, leżącej powyżej artefaktów w jaski-__ ni Sandia. Wyniki badań bardzo Ilustracja 5.9."0s7rze Folsom"z jas^m Sandia ' §° zaniepokoiły - zdecydowanie w Meksyku, osadzone w dolnej części warstwy trą- me zgadzały się z utrzymywaną wertynu wydatowanej na 250 000 lat. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 101 powszechnie hipotezą o czasie przybycia ludzi na teren Nowego Świata. Kiedy wspomniał o mniej więcej 250 000 lat, prawie upuściłam moją tackę. Nie byłam tak bardzo zszokowana samą tą liczbą, ale tym, że tak dokładnie zgadzała się z wynikami, które otrzymaliśmy na kontrowersyjnym stanowisku »wczesnego człowieka" w środkowym Meksyku [...]. Nie muszę dodawać, że chciałabym otrzymać dalsze informacje o Pańskich badaniach chronologicznych i odczuciach w tym względzie!". Ste-en-Mdntyre nie otrzymała żadnej odpowiedzi na powyższy list. Wcześniej napisała również do kierownika prac wykopaliskowych w jaskini Sandia z prośbą o informacje na temat datowania tego stanowiska. Otrzymała następującą odpowiedź (2 lipca 1976 r.): "Mam nadzieję, że nie użyje Pani tej »puszld Pandory«, by cokolwiek udowodnić, aż do czasu, gdy my sami to ocenimy". Steen-McIntyre przesłała nam niektóre raporty i zdjęcia artefaktów ze stanowiska w jaskini, mówiąc w załączonej notatce: "Geochemicy są pewni swego datowania, lecz archeolodzy przekonali ich, że artefakty i skupiska węgla drzewnego poniżej trawertynu są rezultatem działania gryzoni [...]. Ale co z artefaktami zaskorupionymi w twardym podłożu?". Narzędzia neolityczne ze złotonośnej Kalifornii W 1849 roku w żwirach starożytnych koryt rzecznych na stokach gór Sierra Nevada w środkowej Kalifornii odkryto złoto, które zaczęło przyciągać hordy awanturniczych poszukiwaczy przygód. Napływali oni do takich miejsc, jak: Brandy City, Last Chance, Lost Camp, You Bet i Poker Flat. Początkowo samotni górnicy wydobywali odłupki i bryłki cennego kruszcu ze żwirów, jakie znalazły się we współczesnych korytach strumieni. Wkrótce jednak towarzystwa górnicze zaczęły eksploatować bardziej obszerne zasoby złota. Podążając wszędzie za pokładami żwirów, niektóre spółki wykopywały szyby w zboczach gór, inne natomiast wymywały złotonośne żwiry ze stoków wzgórz, strumieniami wody pod wysokim ciśnieniem. W trakcie tych prac górnicy znajdywali setki artefaktów kamiennych, a czasami również ludzkie skamieniałości
(zob. rozdz. 7). O najbardziej znaczących odkryciach donosił społeczności naukowej J. D. Whitney, ówczesny geolog stanu Kalifornia. Wiek artefaktów ze złóż powierzchniowych i górnictwa hydraulicznego był wątpliwy, lecz narzędzia z głębokich szybów i sztolni kopalnianych mogły być pewniej datowane. Zdaniem Whitneya dowody geologiczne wskazywały, że złotonośne żwiry są przynajmniej plioceńskie. Jednak w opinii współczesnych geologów niektóre z tych złóż pochodzą nawet z eocenu. Wiele szybów wykopano w Table Mountain, wzgórzu na terenie hrabstwa Tuolumne. Zanim dotarto tu do złotonośnych żwirów, przebito się przez grube warstwy bazaltowego materiału wulkanicznego - latytu. W niektórych przypadkach poziome korytarze rozciągały się setki metrów poniżej pokrywy latytu (ii. 5.10). Odkrycia ze żwirów znajdujących się bezpośrednio nad podłożem skalnym mogą mieć 33,2-55 min lat, a znaleziska z innych pokładów żwirowych - od 9 do 55 mln lat. ] 02
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Ilustracja 5.10. Przekrój Table Mountain, wzgórza leżącego w hrabstwie Tuolumne w Kalifornii. Korytarze kopalni wykopano tu w obrębie trzeciorzędowych złóż żwirów, poniżej pokrywy lawy. Whitney osobiście zbadał kolekcję artefaktów z Tuolumne Table Mountain. Kolekcja ta należała do dr. Pereza Snella z Sonory w Kalifornii i obejmowała groty włóczni oraz inne narzędzia. Z reguły nie ma zbyt wielu informacji na temat odkrywców bądź pierwotnej pozycji stratygraficznej tych znalezisk. Istnieje jednak pewien wyjątek. "Był to - napisał Whitney - kamienny tłuczek czy też narzędzie używane do rozcierania". Snęli poinformował Whit-neya, "że wyciągnął go własnymi rękoma z wozu pełnego »mułu« pochodzącego spod Table Mountain". W kolekcji dr. Snella była również ludzka szczęka. Według górników, którzy ją znaleźli, pochodziła ona ze żwirów znajdujących się poniżej pokrywy latytu w Table Mountain. Whitney zbadał osobiście i tę skamieniałość. Lepiej udokumentowane odkrycie z Tuolumne Table Mountain jest dziełem Alberta G. Waltona, jednego z właścicieli złotodajnej działki Valentine. W złotonośnych żwirach na głębokości około 60 m i poniżej pokrywy latytu Walton znalazł kamienny moździerz o średnicy niemal 40 cm. Znaczący jest fakt, że zdarzyło się to w obrębie dryftu - korytarza, który prowadził poziomo z dna głównego, pionowego szybu kopalni Valentine. Trudno, więc sądzić, by moździerz zsunął się z góry. W kopalni Valentine znaleziono również fragment skamieniałej czaszki człowieka. William J. Sinclair stwierdził, że wiele korytarzy dryftowych z pozostałych kopalni w pobliżu szybu Valentine było ze sobą połączonych. Być może moździerz dostał się na miejsce odkrycia poprzez jeden z nich. Jednak sam Sinclair przyznał, że odwiedzając region wydobycia złota w 1902 roku, nie był nawet w stanie znaleźć szybu kopalni Valentine. Jego opinia była po prostu nieuzasadnioną sugestią, która miała odrzucić relację Waltona. Działając w ten sposób, zawsze można znaleźć powód, by podważyć autentyczność każdego odkrycia paleoantropologicznego. Kolejne znalezisko z Tuolumne Table Mountain opisał James Carvin w 1871 roku: "Oświadczam, że Ja, niżej podpisany, około 1858 roku dokonałem odkrycia kamiennej siekiery, przekopując złotodajne działki kopalniane znane jako Stanislaus Company Znajdują się one w Table Mountain leżącym w hrabstwie Tuolumne, naprzeciw 0'Byrn's Ferry, nad rzeką Stanislaus [...]. Powyższy relikt znajdował się na głębokości około 20-25 m od powierzchni ziemi, w warstwie żwiru pod bazaltem i ponad 90 m od wylotu korytarza.
Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 103 Mniej więcej w tym samym czasie i miejscu znaleziono również lalka moździerzy". W 1870 roku Oliver W. Stevens złożył pod przysięgą następujące oświadczenie: "Ja, niżej podpisany, dokonałem tego około roku 1853. Gdy przebywałem w tunelu Sonora usytuowanym przy i wewnątrz Table Mountain, mniej więcej 800 metrów na północnyzachód od Shari's Flat, wydobyto z tego korytarza wóz pełen złotonośnego żwiru. Wyciągnąłem z niego ząb mastodonta42 (żwir ten pochodził spod bazaltu, z chodnika o długości około 60 m i leżał na głębokości prawie 40 m) [...]. W tym samym czasie znalazłem także pewien relikt, wykonany być może z alabastru, który przypominał duży paciorek kamienny". O ile paciorek ten pochodził rzeczywiście z tego pokładu, miał przynajmniej 9 mln lat, a może nawet 55 mln. William J. Sinclair stwierdził, że okoliczności odkrycia nie byty wystarczająco pewne. Jednak w przypadku wielu akceptowanych przez naukę zabytków okoliczności ich znalezienia są podobne. Na przykład, w Border Cave, w Afryce Południowej, skamieniałości Homo sapiens sapiens zebrano ze stosu skał wydobytych z kopalni, co najmniej kilka lat wcześniej. Wydatowanoje na około 100 000 lat głównie, dlatego, że występowały razem z wydobytymi bryłami skalnymi. Jeżeli mielibyśmy zastosować ścisłe standardy Sinclaira wobec takich znalezisk, one również musiałyby zostać odrzucone. W 1870 roku Lleweiłyn Pierce sporządził następujące oświadczenie: "Ja, niżej podpisany, przekazuję panu C. D. Voy'owi, do jego kolekcji starożytnych reliktów kamiennych, kamienny moździerz, który wyraźnie jest dziełem człowieka. Wykopałem go około 1862 roku pod Table Mountain na głębokości ponad 60 m od powierzchni ziemi, w żwirze leżącym pod złożem bazaltu o grubości około 19 m i mniej więcej 550 m w głębi korytarza. Było to na terenie złotodajnej działki zwanej Boston Tunnel Company". Warstwy żwirów, w których dokonano odkrycia, datowane są na 33-55 mln lat. Sinclair wysunął zarzut, że moździerz wykonano z andezytu, skały wulkanicznej nie spotykanej często w głębokich żwirach Table Mountain. Jednak współcześni geolodzy donoszą, iż w regionie leżącym na północ od tego wzgórza znajdują się cztery miejsca, które mają tyle samo lat, co pre-wulkaniczne żwiry złotonośne i zawierają pokłady andezytu. Moździerze z tego materiału mogły być cennym produktem handlowym, łatwo transportowanym na duże odległości tratwami czy łodziami bądź nawet pieszo. Według Sinclaira Pierce znalazł razem z moździerzem kolejny artefakt: "Pokazano mi małą, owalną tabliczkę z łupku o ciemnym kolorze, z wyrzeź-bionymi na niej w płaskorzeźbie ornamentami w postaci melonu i liścia [...]. Tabliczka ta nie wykazuje żadnych śladów starcia w wyniku działania żwiru. Wszystkie rysy są współczesnymi obtłuczeniami. Dekoracja nosi wyraźne ślady stalowego ostrza noża. Została zaplanowana i wykonana przez artystę o dużych zdolnościach". 42
Ssaka kopalnego przypominającego słonia.
104
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Sinclair nie powiedział dokładnie, co skłoniło go do wniosku, że dekorację wykonano stalowym ostrzem. Być może, więc mylnie określił typ narzędzia, jakiego użyto. Tym niemniej, tabliczkę z łupku odkryto rzeczywiście razem z moździerzem w pre-wulkanicznych żwirach Tuolumne Table Mountain, głęboko pod pokrywą latytu. Jeżeli tabliczka ta nosi nawet ślady dekoracji wykonanej stalowym ostrzem, nie musi pochodzić z czasów współczesnych. Uzasadniony jest wniosek, że ornamenty wykonał 33-55 mln lat temu
człowiek, który znajdował się na relatywnie wysokim poziomie kultury. Zdaniem Sincla-ira tabliczka nie nosiła żadnych śladów starcia w wyniku działania żwiru. Być może jednak nie została przetransportowana na dużą odległość przez prądy rzeczne i dlatego nie uległa starciu. Mogła również dostać się do złoża żwiru przez suchy kanał. 2 sierpnia 1890 roku J. H. Neale podpisał następujące oświadczenie o swoich odkryciach: "W 1877 roku pan J. H. Neale był nadzorcą Montezuma Tun-nel Company i kopał korytarz przez żwir leżący pod lawą Table Mountain w hrabstwie Tuolumne [...]. W odległości około 445460 m od wylotu korytarza, mniej więcej 60-90 m poza krawędzią stałej lawy pan Neale zobaczył kilkanaście grotów włóczni o długości niemal 30 cm każdy, które wykonano z ciemnej skały. Dokonując dalszej eksploracji, sam znalazł mały moździerz o średnicy około 8 czy 10 cm i nieregularnym kształcie. Odkrył go w odległości mniej więcej 30-60 cm od grotów włóczni. Znalazł też duży, dobrze ukształtowany tłuczek, obecnie własność dr. R. I. Bromleya, a w pobliżu - duży i bardzo regularny moździerz, również należący teraz do dr. Bromleya". Te ostatnie znaleziska pokazuje ilustracja 5.11. Oświadczenie Neale'a mówiło dalej: "Wszystkie te relikty znaleziono [...] blisko podłoża skalnego, być może w odległości około 30 cm. Pan Neale zapewnia, że musiały one znaleźć się w miejscu odkrycia wówczas, gdy osadzał się żwir i przed powstaniem pokrywy latytu. Nie było najmniejszego śladu jakiegokolwiek zaburzenia ziemi czy naturalnej szczeliny, przez którąznaleziska mogły dostać się do tego miejsca lub w jego pobliże". Odkrycie artefaktów w warstwie żwiru leżącej w pobliżu podłoża skalnego Tuolumne Table Mountain wskazuje, że miały one 33-55 mln lat. Ilustracja 5.11. Tłuczek i moździerz odkryte przez J. H. Neale'a w korytarzu kopalni przechodzącym przez złoża trzeciorzędowe datowane na 33-55 mln lat, leżące pod Table Mountain w hrabstwie Tuolumne w Kalifornii. W 1898 roku William H. Holmes przeprowadził z Nealem wywiad, a rok później opublikował jego streszczenie: "Jeden z górników wychodząc w południe na lunch, przyniósł do biura kierownika kamienny moździerz i pęknięty tłuczek. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 105 Powiedział, że wykopano je w najgłębszej części korytarza, około 460 m od wylotu chodnika. Pan Neale polecił mu, by wrócił do pracy i poszukał w tym samym miejscu innych narzędzi. Zgodnie z jego oczekiwaniami zabezpieczono dwa kolejne moźdzerze - mały, jajokształtny, o średnicy około 12-15 cm, i nieco płaski moździerz bądź naczynie, o średnicy niemal 20 cm. Oba znaleziska zniknęły. Przy innej okazji robotnicy z kopalni przynieśli panu Neale'owi jedenaście ostrzy obsydianowych czy też grotów włóczni, średnio o długości około 25 cm". Jak widzimy, poszczególne relacje różnią się między sobą. Holmes powiedział o Neale'u: "W rozmowie ze mną nie twierdził, że był w kopalni kiedy dokonywano odkryć", co oznaczałoby, iż Neale kłamał w swoim oryginalnym oświadczeniu. Jednak przytoczonych powyżej słów nie wypowiedział sam Neale, lecz Holmes, który stwierdził: "Tak brzmiały słowa Neale'a zapisane w moim notesie w czasie wywiadu i tuż po nim". W takiej sytuacji możemy jedynie się zastanowić, czy bardziej należy ufać pośredniej relacji Holmesa czy notarialnemu oświadczeniu Neale'a, pod którym się podpisał. Znaczący jest fakt, że ze strony samego Neale'a nie dysponujemy żadnym potwierdzeniem relacji Holmesa o odbytej rozmowie. Późniejszy wywiad z Nealem, przeprowadzony z kolei przez Williama J. Sinclaira w 1902 roku, świadczy, iż Holmes mógł się mylić. Streszczając spostrzeżenia Neale'a, Sinclair napisał: "Pewien górnik (Joe) pracując na dziennej zmianie w Montezuma Tunnel, znalazł kamienne naczynie czy też talerz, o grubości około 5 cm. Poradzono mu, by w tym samym miejscu poszukał dalszych przedmiotów [...]. Pan Neale poszedł na nocną zmianę i kopiąc
wyrobisko, aby założyć szalunek, "zaczepił" o jedno z obsydianowych ostrzy włóczni. Z wyjątkiem jednego znaleziska Joe'ego wszystkie narzędzia odkrył osobiście i w tym samym czasie pan Neale. Dokonał tych odkryć na obszarze o średnicy około 2 m, przy brzegu korytarza. Artefakty znajdowały się w żwirze w pobliżu podłoża skalnego i były zmieszane z substancją przypominającą węgiel drzewny". Kiedy we właściwy sposób oceni się wszystkie relacje, wydaje się, że sam Neal wszedł do kopalni i w warstwie żwiru znalazł narzędzia kamienne. O obsydianowych grotach włóczni odkrytych przez Neale'a Holmes powiedział: "Obsydianowe ostrza identycznego typu znajdywano wówczas, i odkrywa się nadal, z pozostałościami Indian w jamach pochówkowych tego regionu. Narzędzia przyniesione do pana Neale'a zostały, więc wydobyte przez górników z miejsca pochówku w najbliższej okolicy". Jednak Holmes nie mógł przedstawić na to żadnych dowodów. Stwierdził jedynie: "W jaki sposób jedenaście dużych grotów włóczni dostało się do kopalni i czy w ogóle pochodziły stamtąd, to pytania, na które nie mam odwagi odpowiadać". Używając metody Holmesa, można odrzucić dowolne odkrycie paleoantro-pologiczne. Można po prostu odmawiać uznania przedstawionych dowodów i prezentować wszelkiego rodzaju nieokreślone, alternatywne wyjaśnienia bez odpowiadania na uzasadnione wątpliwości, jakie się z nimi wiążą. 106 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Holmes napisał dalej o obsydianowych artefaktach: "Wydaje się bardzo nieprawdopodobne, by pochodziły one z koryta trzeciorzędowego strumienia. W jaki sposób jedenaście wysmukłych, liściokształtnych narzędzi pozostało w jednym miejscu w takich warunkach? Jak delikatne, szklane ostrza mogłyby wytrzymać miażdżenie i rozkruszanie powodowane przez koryto potoku? W jaki sposób kilof górnika pracującego w ciemnym korytarzu nie rozłupał ani jednego tak kruchego ostrza?". Można jednak wyobrazić sobie wiele okoliczności, dzięki którym miejsce spoczywania artefaktów pozostałoby nienaruszone w korycie trzeciorzędowego strumienia. Przypuśćmy, że grupa kupców przekraczała potok bądź żeglowała po nim. Kupcy zgubili wiele ostrzy obsydianowych, zawiniętych bezpiecznie w skórę lub tkaninę. Taki pakunek mógł zostać szybko przykryty przez żwir w wyraźnym zagłębieniu koryta strumienia i pozostać tam stosunkowo niezniszczonym aż do odkrycia dziesiątki milionów lat później. Z kolei wyjaśnienie faktu, że nie naruszono znalezisk w trakcie ich wydobywania, jest proste. Gdy tylko Neale zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z ostrzami, mógł postępować wystarczająco ostrożnie, aby narzędzia pozostały nienaruszone. Najwyraźniej tak właśnie uczynił. Być może też część ostrzy uległa jednak pęknięciu. W artykule przedstawionym Amerykańskiemu Towarzystu Geologicznemu w 1891 roku geolog George F. Becker powiedział: "Byłbym bardziej usatysfakcjonowany, jeśli ja sam wykopałbym te narzędzia, ale nie widzę żadnego powodu, by twierdzić, że oświadczenie pana Neale'a nie jest tak samo dobrym dowodem dla reszty świata, jak byłoby moje własne. Jest on tak samo kompetentny jak ja, aby wykryć jakąkolwiek szczelinę na powierzchni ziemi bądź ślady działania starożytnego człowieka. Nawet górnik rozpoznaje takie ślady i zresztą całkowicie się ich obawia. Można by podejrzewać, iż robotnicy pana Neale'a podłożyli narzędzia, lecz nikt znający się na górnictwie ani przez chwilę nie będzie podzielał takiej opinii [...]. Złotonośny żwir, trudny do kopania kilofem, należy z reguły wysadzać w powietrze i nie jest możliwe, aby nawet niekompetentny nadzorca dał się oszukać w ten sposób [...]. Moim zdaniem, musimy uznać, że narzędzia wspomniane w oświadczeniu pana Neale'a leżały rzeczywiście w pobliżu dna żwirów i zostały osadzone w miejscu odkrycia w tym samym czasie, co przyległe otoczaki i skała macierzysta". Chociaż omawiane dotychczas artefakty odkryli górnicy, istnieje jeden przypadek narzędzia kamiennego znalezionego przez naukowca. W 1891 roku George E Becker doniósł
Amerykańskiemu Towarzystwu Geologicznemu, iż na wiosnę 1869 roku geolog Ciarence King, dyrektor Survey of the Fortieth Parallel, przeprowadził badania w Tuolumne Table Mountain. Odkrył wówczas kamienny tłuczek osadzony mocno w pokładzie złotonośnego żwiru leżącego poniżej pokrywy bazaltu czy też latytu. Złoże to zostało nieco wcześniej odsłonięte wskutek erozji. Becker stwierdził: "Pan King jest pewien, że narzędzie to znajdowało się w tym miejscu i stanowiło integralną część żwirów, w których je znalazł. Trudno wyobrazić sobie bardziej zadowalający dowód, który świadczyłby o wystąpieniu narzędzi w złotonośnych żwirach preglacjalnych znajdujących się pod bazaltową pokrywą". 107 Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne Na podstawie tego opisu i współczesnego datowania geologicznego warstw Table Mountain można sądzić, że odkryty artefakt miał ponad 9 mln lat. Nawet Holmes musiał przyznać, iż tłuczek Kinga, który umieszczono w kolekcji Smithsonian Institution, "nie może zostać bezkarnie zakwestionowany". Holmes bardzo dokładnie zbadał miejsce odkrycia i zauważył tam obecność współczesnych kamieni indiańskich służących do wyrobu mąki, które leżały luźno na powierzchni ziemi. Holmes przyznał: "Próbowałem dowiedzieć się czy było możliwe, aby jeden z tych kamieni mógł zostać niedawno, lub względnie niedawno, osadzony w odsłoniętych osadach tum wapiennego, gdyż takie zjawisko jest czasami wynikiem przemieszczania się bądź ponownego cementowania luźnych materiałów. Niestety, nie osiągnąłem w tej kwestii żadnych ostatecznych rezultatów". Jeżeli Holmes znalazłby najmniejszy dowód powtórnego scementowania materiałów, skorzystałby z okazji, aby rzucić podejrzenie na znalezisko Kinga. Nie znalazł jednak niczego, co podważałoby autentyczność tego odkrycia. Ograniczył się, więc do wyrażenia zdziwienia: "Szkoda, że pan King nie zdołał opublikować relacji o swoim znalezisku i nie udało mu się w ten sposób przedstawić światu najważniejszego odkrycia, jakiego dokonał geolog odtwarzający historię ludzkiego gatunku. Pozwolił, zatem, by ujrzało ono światło dzienne dopiero 25 lat później, za pośrednictwem dr. Beckera". Mimo to Becker zauważył w swoim raporcie: "Przedstawiłem oświadczenie o znalezisku panu Kingowi, który stwierdził, że opisałem wszystko zgodnie z prawdą". J. D. Whitney donosił również o odkryciach, jakich dokonano pod nienaruszonymi warstwami wulkanicznymi w innych miejscach. Obejmowały one narzędzia kamienne ze złotonośnych żwirów w San Andreas w hrabstwie Ca-laveras, w Spanish Creek na terenie hrabstwa El Dorado i w Cherokee w hrabstwie Butte. Ewolucyjne uprzedzenia W świetle materiałów, które zaprezentowaliśmy, trudno wytłumaczyć ciągły sprzeciw Holmesa i Sinclaira wobec znalezisk z Kalifornii. Nie odkryli oni żadnych dowodów świadczących o dokonaniu oszustwa, a ich sugestie o indiańskim pochodzeniu moździerzy i grotów włóczni nie są zbyt wiarygodne. Współczesny historyk W. Turrentine Jackson z University of California w Da-vis podkreślił: "W erze gorączki złota Indianie zostali odsunięci od rejonu kopalń i rzadko wchodzili w kontakt z poszukiwaczami złota z tego obszaru". Można zatem zapytać, dlaczego Holmes i Sinclair byli tak zdecydowani odrzucać dowody istnienia Homo sapiens sapiens w trzeciorzędzie, zaprezentowane przez Whitneya. Poniższe stwierdzenie Holmesa odpowiada na to pytanie: "Gdyby profesor Whitney docenił w pełni historię ewolucji człowieka tak, jak rozumiemy ją dzisiaj, wahałby się głosić poglądy, które przedstawił, pomiJ 08
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
mo imponującego szeregu dowodów, z jakimi się zetknął". Innymi słowy, jeżeli fakty nie zgadzają się z faworyzowaną teorią, muszą zostać odrzucone, nawet, jeśli stanowią "imponujący szereg dowodów". Nietrudno zrozumieć, z jakich powodów naukowiec taki jak Holmes zrobi wszystko, by poddać w wątpliwość znaleziska przesuwające istnienie współczesnego gatunku człowieka zbyt daleko w przeszłość. Dlaczego Holmes czuł się tak pewnie w swojej krytyce? Jedną z przyczyn było odkrycie w 1891 roku, przez Eugene Dubois, "człowieka jawajskiego" (Pithecanthropus erectus), obwołanego jako bardzo poszukiwane dotąd brakujące ogniwo między współczesnymi ludźmi a ich przypuszczalnymi, malpokształtnymi przodkami. Holmes stwierdził: "Dowody Whitneya są całkowicie osamotnione [...] oznaczałyby one, że ludzkość jest przynajmniej o połowę starsza od Pithecanthropus erectus Dubois, którego można uważać za jedyną początkową formę ludzkiej istoty". Dla zwolenników kontrowersyjnego "człowieka jawajskiego" (zob. rozdz. 8) wszelkie dowody świadczące o wcześniejszym istnieniu Homo sapiens sapiens musiały zostać skazane na odrzucenie, a Holmes był jednym z głównych katów wykonujących naukowy wyrok. O znaleziskach z Kalifornii powiedział: "Jest możliwe, że bez dalszego potwierdzenia same stopniowo straciłyby swój punkt oparcia i zniknęły, lecz nauka nie może sobie pozwolić na ten nudny proces selekcji i pewne próby przyśpieszenia decyzji w tym zakresie są niezbędne". Używając wątpliwych argumentów, Holmes, Sinclair i inni naukowcy zrobili wszystko, by tak się stało. Alfred Russell Wallace, który dzieli z Darwinem wątpliwą zasługę sformułowania teorii ewolucji, wyraził swoje przerażenie widząc, jak dowody istnienia współczesnego gatunku człowieka w okresie trzeciorzędu są z reguły "atakowane wszelkimi sposobami w postaci wątpliwości, oskarżeń i kpin". Rozpatrując dokładnie materiały potwierdzające długą historię ludzkiego gatunku w Ameryce Północnej, Wallace przykładał znaczną wagę do relacji Whitneya, które opisywały ludzkie skamieniałości i kamienne artefakty odkryte w warstwach trzeciorzędowych na terenie Kalifornii. W związku z nieufnością, z jaką w pewnych kręgach odbierano znaleziska ze złotonośnych żwirów i inne podobne odkrycia, Wallace twierdził, iż "właściwym sposobem i traktowania dowodów starożytności człowieka jest ich rejestrowanie i tymczasowe akceptowanie ich autentyczności, tak jak praktykuje się to w przypadku szczątków innych zwierząt. Nie należy, jak to się teraz zbyt często zdarza, lekceważyć ich, ponieważ i tak nie zasługują na akceptację, lub narażać ich odkrywców na niewybredne oskarżenia o to, że są oszustami bądź padli ofiarami oszustw". Mimo opinii Wallace'a na początku XX wieku klimat intelektualny faworyzował poglądy Holmesa i Sinclaira. Czy to możliwe, aby istniały trzeciorzędowe artefakty kamienne, identyczne z narzędziami współczesnych ludzi? Wkrót! ce relacje o takich odkryciach stały się niewygodne, ich obrona okazała się niemodna i najlepiej było o nich zapomnieć. Ewolucyjne uprzedzenia pozostają do dziś tak silne, że nawet znaleziska, które nieznacznie kwestionują dominujące obecnie poglądy na temat prehistorii człowieka, są skutecznie ukrywane. Rozwinięte narzędzia paleolityczne i neolityczne 109 Rozdział 6 _______ Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości Większość rozważanych dotąd odkryć wywołuje wrażenie, że jeśli ludzie żyli nawet w odległej przeszłości, pozostawali na nieco prymitywnym poziomie kulturowych i technologicznych osiągnięć. Jeżeli posiadali dużo czasu, by doskonalić swoje umiejętności, dlaczego nie znajdujemy zabytków dowodzących istnienia dawniej rozwiniętej cywilizacji? W 1863 roku Charles Lyell wyraził tę wątpliwość w książce Antiquity ofMan:
"zamiast najbardziej prostej ceramiki czy narzędzi krzemiennych [...] powinniśmy znajdywać rzeźby przewyższające pod względem piękna arcydzieła Fi-diasza lub Praksytelesa; pogrzebane w ziemi linie kolejowe bądź przewody telegrafu elektrycznego, dzięki którym najlepsi inżynierowie naszych czasów mogliby zdobyć bezcenne informacje; urządzenia astronomiczne i mikroskopy o bardziej zaawansowanej konstrukcji niż jakakolwiek znana obecnie w Europie oraz inne dowody osiągniętej doskonałości w sztuce i nauce". Poniższe relacje nie spełniają całkowicie tych wymogów, lecz niektóre z opisanych znalezisk są z pewością świadectwem nieoczekiwanych osiągnięć. Część z nich jest nie tylko zdecydowanie bardziej rozwinięta od narzędzi kamiennych, lecz pojawia się również w kontekstach geologicznych daleko starszych niż dotąd rozważane. Raporty o tych niezwykłych odkryciach pochodzą, z nielicznymi wyjątkami, z nienaukowych źródeł. Często niemożliwe jest również zlokalizowanie samych zabytków, ponieważ nie zachowały się w muzeach. Nie jesteśmy pewni jak duże znaczenie należy nadawać tym odkryciom. Na tle poglądów o ewolucji człowieka stanowią one bardzo wyjątkowe anomalie. Mimo to przedstawiamy je tutaj, aby nasz przegląd znalezisk był kompletny, zachęcając jednocześnie do dalszych badań. Do niniejszego rozdziału włączyliśmy jedynie próbkę opublikowanego materiału, którym dysponujemy. Biorąc pod uwagę fragmentaryczność dostępnych nam relacji i fakt, że zabytki tej kategorii są rzadko zachowane, można przypuszczać, iż istniejąca grupa raportów na ten temat reprezentuje jedynie niewielki fragment całkowitej liczby takich odkryć, dokonanych w ciągu ostatnich kilkuset lat. 112 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Znaleziska z Aix-en-Provence, Francja W swojej książce Mineralogy hrabia Bournon przedstawił intrygujące odkrycie, którego dokonali francuscy robotnicy w drugiej połowie XVIII wieku. Przedstawiając szczegóły tego zdarzenia, Bournon napisał: "Wiatach 1786-1788 w kamieniołomach w pobliżu Aix-enProvence we Francji wydobywano kamień na odbudowę Pałacu Sprawiedliwości, którą przeprowadzano na dużą skalę. Był to bardzo szary wapień. Po wydobyciu z kamieniołomów staje się kruchy, lecz twardnieje wskutek poddania go działaniu powietrza. Pokłady kamienia oddzielone były warstwami mniej lub bardziej wapiennego piasku zmieszanego z gliną. Pierwsze pokłady, jakie przekopano, nie zawierały żadnych obcych przedmiotów, jednak po usunięciu dziesięciu warstw wapienia robotnicy zdziwili się, kiedy wybierając jedenasty pokład, zobaczyli, że jego wewnętrzną powierzchnię, na głębokości około 12-15 m, pokrywają muszle. Kamień tej warstwy usunięto i gdy wybierano gliniasty piasek oddzielający jedenasty pokład od dwunastego, znaleziono resztki kolumn oraz fragmenty częściowo obrobionego kamienia, który dokładnie przypominał materiał z kamieniołomów. Odkryto ponadto monety, trzonki młotków i inne narzędzia bądź fragmenty narzędzi z drewna. Jednak uwagę robotników wzbudziła głównie płyta o grubości około 2,5 cm i długości ponad 2 m. Była pęknięta na wiele kawałków, lecz nie brakowało żadnego i można je było ponownie połączyć, rekonstruując jej oryginalny kształt. Podobnych tablic używają kamieniarze i pracownicy kamieniołomów. Odkryta płyta była zużyta w ten sam sposób, zaokrąglona i falista na krawędziach". W dalszej części swojego opisu hrabia Bournon powiedział: "Kamienie, które całkowicie lub częściowo obrobiono, nie zmieniły w ogóle swej natury, lecz fragmenty płyty oraz narzędzia i fragmenty narzędzi z drewna przekształciły się w agat. Cechował się on bardzo dobrą jakością i jednolitym kolorem. Znaleziono, więc tu ślady działalności człowieka na głębokości około 15 m, pokryte jedenastoma pokładami zbitego wapienia. Wszystkie te fakty skłaniają do wniosku, że ludzie pracowali w tym miejscu, a ich obecność poprzedzała
formowanie się tego kamienia. Człowiek osiągnął już wówczas taki stopień cywilizacji, że nie obca mu była sztuka i potrafił obrabiać kamień tworząc z niego kolumny". Powyższa relacja pojawiła się w 1820 roku w Ameńcan Joumal ofScience. Obecnie nie można jednak przeczytać podobnego raportu na stronach naukowego czasopisma. Naukowcy po prostu nie traktują takich odkryć poważnie. Litery -w bloku marmurowym, Filadelfia, USA W 1830 roku na powierzchni litego bloku marmurowego, który wydobyto w kamieniołomie leżącym około 19 km na południowy-wschód od Filadelfii w USA, odkryto znaki przypominające swym kształtem litery. Wiadomość o tym wydarzeniu ukazała się w 1831 roku w American Joumal of Science. Marmurowy blok znaleziono na głębokości około 20 m. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 113 Zanim robotnicy zatrudnieni w kamieniołomie dotarli do pokładu, z którego go wydobyli, usunęli warstwy gnejsu, łupku mikowego, hornblendy, łupku lalkowego i łupku ilastego o prostej strukturze. Kiedy przecinali znalezioną bryłę, zauważyli prostokątne nacięcie o szerokości niemal 4 cm i wysokości około l ,5 cm, z dwoma wypukłymi literami (il. 6.1). Na miejsce odkrycia wezwano z po- bliskiego Norristown w Pensylwanii kilku szanowanych obywateli, aby zbadali znalezisko. Trudno wyjaśnić, w jaki sposób naturalne procesy fizyczne mogły spowodować powstanie liter. Wydaje się, więc, że wykonali je inteligentni ludzie żyjący w odległej przeszłości. Ilustracja 6.1. Znaki przypominające swym kształtem litery, znalezione wewnątrz marmurowego bloku, który wydobyto w kamieniołomie w pobliżu Filadelfii, w Pensylwanii w USA. Blok marmuru odkryto na głębokości około 20 m. Gwóźdź iv piaskowcu dewońskim, Szkocja W 1844 roku Sir David Brewster donosił, że w Szkocji w kamieniołomie Kin-goodie (Mylnfieid) odnaleziono gwóźdź, osadzony mocno w bloku piaskowca. Dr A. W. Medd z British Geological Survey napisał nam w 1985 roku, iż piaskowiec ten pochodzi z "epoki dolnego piaskowca Old Red" (okresu dewonu datowanego na 360-408 min lat). Brewster byt znanym szkockim fizykiem i założycielem Brytyjskiego Towarzystwa Postępu Nauki. Dokonał również ważnych odkryć w dziedzinie optyki. W swoim raporcie Brewster powiedział: "Kamień pochodzący z kamieniołomu Kingoodie składa się z następujących po sobie warstw twardego materiału i miękkiej, gliniastej substancji nazywanej "gliną morenową«. Miąższość warstw kamienia waha się od około 12 cm do prawie 2 m. Blok, w którym znaleziono gwóźdź, miał ponad 20 cm grubości. Przystępując do oczyszczania i wyrównywania jego szorstkiej powierzchni, zauważono ostrze gwoździa wystające na ponad l cm z warstwy gliny morenowej. Było całkowicie zardzewiałe. Pozostała część gwoździa leżała wzdłuż powierzchni kamienia, tuż przy jego główce o szerokości około 2,5 cm, która znajdowała się wewnątrz odkrytego bloku". Umiejscowienie główki gwoździa wyklucza, zatem możliwość, że został on wbity po wydobyciu kamienia. Ztota nić w kamieniu karbońskim, Anglia 22 czerwca 1844 roku londyński Times przedstawił niezwykłą relację: "Kilka dni temu robotnicy zatrudnieni przy wydobywaniu kamienia w pobliżu Tweed, jakieś 400 m poniżej Ruthrford Mili, odkryli złotą nić osadzoną w skale na głębokości około 2,9 m".
114 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Dr A. W. Medd z British Geological Survey napisał nam w 1985 roku, że kamień ten pochodzi z wczesnego karbonu (epoki datowanej na 320-360 mln lat). Metaliczny -wazonik ze skaty prekambryjskiej iv Dorchester, Massachusetts, USA Poniższy raport, zatytułowany: "Relikt minionej epoki", ukazał się w czasopiśmie Scientific American (5 czerwca 1852 r.): "Kilka dni temu wysadzono skałę przy Meeting House Hill w Dorchester, kilkadziesiąt metrów na południe od domu spotkań Wielebnego pana Halla. Wybuch wyrzucił olbrzymią masę skał, niektóre z fragmentów ważyły kilka ton, i rozrzucił we wszystkich kierunkach. Znaleziono wśród nich metaliczny przedmiot rozłupany na dwie części w wyniku eksplozji. Składając je razem, otrzymano dzwonowaty wazonik o wysokości 11 cm, 16,5 cm u podstawy, 5 cm u wylewu i 2 mm grubości43. Barwa większej części tego przedmiotu przypomina cynk lub mieszany metal, w którym znajduje się znaczna domieszka srebra. Na boku naczynia przedstawiono sześć postaci bądź kwiat czy też bukiet kwiatów, wspaniale inkrustowany czystym srebrem. Dolną część przedmiotu ozdobiono dookoła motywem winorośli lub wieńca i również inkrustowano srebrem. Ryte i rzeźbione elementy oraz inkrustacje zostały znakomicie wykonane przez zręcznego artystę. Ten niezwykły i nieznany wazonik pochodzi z litego zlepieńca leżącego na głębokości ponad 5 m. Znalezisko znajduje się obecnie w posiadaniu pana Johna Kettella. Dr J. V C. Smith, który podróżował ostatnio na Wschód, zbadał setki osobliwych naczyń i posiada ich rysunki, lecz mimo to nigdy nie widział podobnego przedmiotu. Wykonał jego rysunek i zrobił dokładne pomiary, aby przedstawić go światu nauki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta osobliwa rzecz, jak stwierdzono powyżej, została wyrzucona ze skały. Czy profesor Agas-siz bądź inny człowiek nauki wyjaśni nam, w jaki sposób odkryty wazonik znalazł się w tym miejscu? Należy zbadać tę sprawę, ponieważ w tym przypadku nie popełniono żadnego oszustwa". Wydawcy Scientific American zauważyli ironicznie: "Powyższa relacja pochodzi z bostońskiego Transcriptu i dziwi nas, że jego autorzy mogą przypuszczać, iż profesor Agassiz jest bardziej kwalifikowany niż kowal John Doyle w sprawie wyjaśnienia sposobu, w jaki wazonik znalazł się w tym miejscu. To nie jest kwestia zoologii, botaniki czy geologii, lecz problem związany ze starożytnym naczyniem metalowym, wykonanym być może przez Tubal Cain, pierwszego mieszkańca Dorchester". Zgodnie ze współczesną mapą obszaru Boston-Dorchester, sporządzoną przez U. S. Geological Survey, zlepieniec, w którym znaleziono naczynie, nazywany obecnie konglomeratem Roxbury, pochodzi z prekambru i ma ponad 600 milionów lat. 43
Dane przybliżone.
Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 115 Według standardowych teorii naukowych życie na naszej planecie zaczynało się wówczas zaledwie formować. Jednak naczynie z Dorchester świadczy, iż ponad 600 milionów lat przed Leifem Eriksonem istnieli w Ameryce Północnej artyści obrabiający metal. Trzeciorzędowa kula z kredy, Laon, Francja Kwietniowe wydanie The Geologist z 1862 roku zawierało angielskie tłumaczenie intrygującego raportu Maximiliena Melleville'a, wiceprzewodniczącego Academic Society of Laon we Francji. W swoim raporcie Melleville opisał kulę z kredy (ii. 6.2), którą odkryto na głębokości 75 metrów we wczesnotrze-ciorzędowych pokładach lignitu w pobliżu Laon. Lignit - nazywany czasami popiołem - jest miękkim węglem brunatnym. Pokłady tego surowca w Montaigu w pobliżu Laon leżą u podstawy wzgórza i zostały przecięte poziomymi szybami. Główny korytarz biegł 600 metrów w głąb złoża.
W sierpniu 1861 roku robotnicy pracujący na dalekim końcu szybu, około 70 m poniżej powierzchni wzgórza, dostrzegli okrągły przedmiot, spadający ze szczytu wyrobiska. Miał mniej więcej 6 cm średnicy i ważył 310 gramów. Melleville oświadczył: "Sprawdzili dokładnie miejsce, w którym byt osadzony, i mogą zapewnić, że nie pochodził z wnętrza »popiołu«, lecz znajdował się na styku złoża ze stropem kamieniołomu, gdzie widoczny jest jego odcisk". Robotnicy zanieśli odkrytą kulę do dr. Lejeune'a. On z kolei poinformował o znalezisku Melleville'a. Melleville stwierdził: "Na długo przed tym odkryciem pracownicy kamieniołomu mówili mi, że wiele razy znajdywali fragmenty drewna zamienione w kamień [...] noszące ślady działania człowieka. Bardzo żałuję teraz, iż nie poprosiłem ich o pokazanie mi tych rzeczy, ale nie wierzyłem dotąd, że to prawda". Zdaniem Melleville'a kredowa kula nie mogła być fałszerstwem: "Na ponad czterech piątych swej wysokości jest naprawdę przesiąknięta czarnym, bitumicznym kolorem, zlewającym się w kierunku szczytu w żółty krąg i powstałym wyraźnie w wyniku kontaktu z hgnitem, w którym kula Spoczywała przez tak długi czas. Na podstawie jej pozycji stratygraficznej można ją datować na 45-55 mln lat. "Gracja 6.2 Kredowa kula odkryta we wczesnoeocenskmi pokładzie lignitu w pobhon, we Francji. 116 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Wyższa część, stykająca się z pokładem muszli, przeciwnie - zachowała swój naturalny kolor - matowy, biały kolor kredy [...]. Mogę zapewnić, że skała, w której znaleziono kulę, jest zupełnie nienaruszona i nie zawiera śladów jakiejkolwiek starożytnej eksploatacji. Strop kamieniołomu był w tym miejscu równie niezaburzony i nie posiadał żadnej szczeliny czy jakiegoś kanału, przez który kula mogła zsunąć się z góry". O intencjonalnym charakterze znaleziska Melleville wypowiadał się ostrożnie: "na podstawie jednego faktu, nawet tak wyraźnie ustalonego, nie chcę wyciągać skrajnych wniosków, że ludzie żyli w basenie paryskim w okresie kształtowania się pokładów lignitu [...]. Jedynym celem mojej notatki jest przekazanie informacji o tak osobliwym i dziwnym znalezisku, bez względu na jego charakter i bez roszczenia sobie prawa do jakiejkolwiek interpretacji. Cieszę się, że mogę przedstawić go nauce i zanim wydam ostateczną opinię w tym względzie, poczekam na dalsze odkrycia, które pozwolą mi właściwie ocenić wartość znaleziska z Montaigu". Redaktorzy The Geologist stwierdzili: "Pan Melleville słusznie waha się datować gatunek ludzki na dolny okres trzeciorzędu basenu paryskiego, skoro nie ma na to dalszych dowodów". W 1883 roku Gabriel de Mortiiiet stwierdził, że kawałek białej kredy został zaokrąglony przez fale przybywających wód trzeciorzędowych i następnie osadzony w miejscu odkrycia. Nie wydaje się jednak, aby tak rzeczywiście było. Kula posiada, bowiem cechy sprzeczne z działaniem fal. Melleville donosił: "Trzy duże, ostre odłamki świadczą, że kula pozostawała w czasie pracy przytwierdzona do bloku kamienia, z którego ją wykonano. Oddzielono ją dopiero po ukończeniu pracy poprzez uderzenie powodujące tego rodzaju ślady". Jeżeli zaakceptujemy działanie fal jako wyjaśnienie ogólnego zaokrąglenia przedmiotu, ostre krawędzie opisane przez Melleville'a również powinny zostać wygładzone wskutek tego procesu. Ponadto trwałe oddziaływanie fal spowodowałoby prawdopodobnie całkowite rozkruszenie fragmentu kredy. De Mortiiiet stwierdził, że kulę odkryto w warstwie wczesnoeoceńskiej. O ile ludzie wykonali ten przedmiot, musieli żyć we Francji 45-55 mln lat temu. Akceptowanie znalezisk
rozważanych w tej książce może się, zatem wydawać bardzo niezwykłe zwolennikom współczesnych poglądów ewolucyjnych. Przedmioty z odwiertu studni -w Illinois, USA W 1871 roku William E. Dubois ze Smithsonian Institution donosił o kilku zabytkach znalezionych głęboko w ziemi na terenie stanu Illionois w USA. Był wśród nich miedziany przedmiot z Lawn Ridge w hrabstwie Marshall, który przypominał monetę (il. 6.3). W liście do Smithsonian Institution J.W. Moffit oznajmił, że w sierpniu 1870 roku wiercił studnię przy pomocy "zwykłego świdra ziemnego". Kiedy wyciągał go z głębokości około 40 m, odkrył "przytwierdzony do świdra" przedmiot przypominający monetę. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 117 Aby zejść na głębokość niemal 40 m, Moffit przebił się przez następujące warstwy 44: 90 cm gleby; 3 m żółtej gliny; 13 m niebieskiej gliny; l m gliny, piasku i żwiru; 5,8 m purpurowej gliny; 3 m brązowego, twardego łupku; 2,6 m zielonej gliny; 60 cm czarnoziemu; 76 cm żółtej gliny; 60 cm żółtego, twardego łupku i 6,2 m mieszanej gliny. W 1881 roku A. Winchell również opisał znaleziony przedmiot. Powoływał się na list W. H. Wilmota, który przedstawił listę warstw różniącą się w nieznacznym stopniu od listy Moffita. Wilmot donosił, że odkrycia w odwiercie studni dokonano na głębokości około 35 m. Ilustracja 6.3. Przedmiot przypominający monetę, znaleziony w odwiercie studni w pobliżu Lawn Ridge, w Illinois w USA, na głębokości około 35 m. Według informacji dostarczonych przez Illinois State Geological Survey osady, w których odkryto monetę, mają 200 000400 000. Posługując się sekwencją warstw przedstawioną przez Winchella, Illinois State Geological Survey oszacowało nam wiek osadów na poziomie mniej więcej 35 m. Uformowały się one w czasie interglacjału Yarmonthian "około 200 000-400 000 lat temu". W. E. Dubois stwierdził, że przedmiot ma kształt "wieloboczny, zbliżający się do kolistego", a na obu stronach jego powierzchni znajdują się proste wizerunki trudno rozpoznawalnych postaci oraz inskrypcje. Dubois nie potrafił jednak odczytać napisów. Mimo że znalezisko przypominało monetę, różniło się od jakiejkolwiek znanej monety Dubois doszedł do wniosku, że odkryty przedmiot musiał zostać wykonany w warsztacie mechanicznym. Biorąc pod uwagę jego jednolitą grubość, stwierdził: "musiał zostać wybity przez obrotową sztancę i jeśli starożytni Indianie posiadali takie urządzenie, z pewnością było ono prehistoryczne". Dubois dodał również, że moneta musiała zostać przycięta przy pomocy nożyc lub dłuta, a ostre krawędzie spiłowano. Opisane powyżej znalezisko sugeruje istnienie cywilizacji w Ameryce Północnej przynajmniej 200 000 lat temu. Mimo to, zgodnie ze standardowymi poglądami naukowymi, istoty, które są wystarczająco inteligentne, by wyrabiać i używać monet (Homo sapiens sapiens) pojawiły się, co najwyżej 100 000 lat temu, a metalowe monety weszły po raz pierwszy w użycie dopiero w VIII wieku p.n.e. na terenie Azji Mniejszej45. 44 45
Grubość warstw podana w przybliżeniu. Dziś Turcja.
118 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Moffit donosił także, że w pobliskim hrabstwie Whiteside, również w stanie Illinois, znaleziono inne artefakty. Na głębokości około 40 m robotnicy odkryli "duży miedziany pierścień bądź obręcz, podobną do używanych obecnie na drzewcach statku [...]. Znaleźli też coś, co przypomina swym kształtem hak łodzi [...]. Znane są ponadto liczne przypadki reliktów odkrywanych na mniejszych głębokościach. W warstwie gliny na głębokości ponad 10 m znaleziono żelazną siekierę o kształcie włóczni. W wielu miejscach na głębokości w granicach 3,5-15 m odkryto kamienne rury oraz ceramikę". We wrześniu 1984 roku Illinois State Geological Survey przekazało nam informację, że w hrabstwie Whiteside wiek osadów na głębokości około 40 m jest bardzo zróżnicowany. Część z nich ma jedynie 50 000 lat, podczas gdy w niektórych miejscach znajduje się sylurskie podłoże skalne datowane na 410 min lat. Gliniana figurka z Nampa, Idaho, USA W 1889 roku w Nampa w stanie Idaho, w USA, znaleziono małą figurkę przedstawiającą człowieka, uformowaną zręcznie w glinie (ii. 6.4). Odkryto ją w odwiercie studni na głębokości ponad 90 m. W 1912 roku G. F. Wright napisał: "Dokumentacja studni wykazuje, że zanim dotarto do warstwy, z której wydobyto relikt, przekopano około 15 m gleby, mniej więcej 5 m bazaltu i następnie, zmieniające się kolejno pokłady gliny oraz grząskiego piasku [...] kiedy osiągnięto głębokość ponad 90 m, pompa piaskowa zaczęła wyciągać liczne kule gliniane, niektóre o średnicy około 5 cm, pokryte szczelnie tlenkiem żelaza. W niższej części tej warstwy znajdowały się dowody wskazujące na istnienie tu dawnej powierzchni ziemi, którą przykrywał teraz pas czarnoziemu. Z tego miejsca, o głębokości niemal 100 m, wydobyto omawianą figurkę. Kilkadziesiąt centymetrów niżej dotarto do piaskowca". O samym znalezisku Wright napisał: "Przedmiot wykonano z tego samego materiału, co wspomniane kule gliniane. Ma około 3,8 cm długości. Należy zwrócić uwagę na perfekcję, z jaką przedstawiono człowieka [...]. Jest to postać kobieca, której rysy ukończonych części ciała są żywe i przyniosłyby zaszczyt klasycznym ośrodkom sztuki" "Gdy profesor F. W. Putnam - napisał Wright - zobaczył figurkę, natychmiast zwrócił uwagę na charakter inkrustacji wykonanych z żelaza na jej powierzchni. Jego zdaniem wskazują one na znaczny wiek reliktu. W mniej dostępnych miejscach znajdowały się na nim skrawki bezwodnikowego, czerwonego tlenku żelaza, którego nie dałoby się umieścić na jakimkolwiek sfabrykowanym przedmiocie. Zwiedzając miejsce odkrycia w 1890 roku, zwróciłem szczególnie uwagę na to, aby porównać odbarwienie tlenku na figurce i kulach glinianych, znajdywanych wciąż wśród rumowiska skalnego pochodzącego ze studni. Upewniłem się, że jest ono identyczne. Obok bardzo satysfakcjonującego charakteru dowodów dostarczonych przez robotników, którzy dokonali odkrycia i poświadczonych przez pana G. M. Cumminga z Bostonu (w tym czasie kierownika tej sekcji Oregon Short linę Raiłroad, który znał wszystkie brygady robotników i był na miejscu odkrycia dzień czy dwa dni później), moje własne obserwacje wskazują, że autentyczność figurki znajduje się poza racjonalnymi wątpliwościami. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 119 Do powyższych świadectw należy również dodać fakt, że omawiane znalezisko pasuje do innych reliktów człowieka, jakie odkryto na wybrzeżu Pacyfiku poniżej złóż lawy. Jeśli poszukać porównań, widać podobieństwo tej postaci do licznych »figurek oryniackich« znalezionych w prehistorycznych jaskiniach na terenie Francji, Belgii i Moraw. Uderzające jest zwłaszcza podobieństwo do Venus impudica z Laugerie-Basse". Figurka z Nampa przypomina również słynną Wenus z Willendorfu datowaną na około 30 000 lat (il. 6.5). Wright zbadał także wydrążoną studnię, aby sprawdzić, czy figurka nie mogła zsunąć się z wyższego poziomu i stwierdził: "Odpowiadając na zarzuty, należy bardziej szczegółowo
przedstawić fakty Studnia miała około 15 cm średnicy i była wyłożona masywnymi rurami żelaznymi, które spuszczono w dół 1 skręcano śrubami odcinek po odcinku, gdy dokonywano dalszych prac. W ten sposób nie było możliwe, by cokolwiek z boku dostało się do studni. Po przebiciu złoża lawy w pobliżu powierzchni nie używano już świdra, lecz spuszczano w dół rurę i zawarty w niej materiał wydobywano, co jakiś czas przy użyciu pompy piaskowej". United States Geological Survey przekazało nam, że warstwa gliny na głębokości ponad 90 m pochodzi "prawdopodobnie z formacji Glenns Ferry należącej do górnej grupy Idaho, uważanej powszechnie za plio-plejstoceńską". Znajdujący się powyżej formacji Glenns Ferry bazalt pochodzi natomiast ze środkowego plejstocenu. Nie znany jest inny hominid poza Homo sapiens sapiens, który wyrabiałby dzieła sztuki takie jak figurka z Nampa. Przedstawione dowody wskazują, zatem, że współczesny gatunek człowieka istniał w Ameryce Północnej około 2 mln lat temu, na przełomie pliocenu i plejstocenu. Ilustracja 6.4. Figurka ze studni w Nampa w Idaho, w USA. Znalezisko to pochodzi z przełomu pliocenu i plejstocenu, sprzed około 2 min lat. Ilustracja 6.5. Wenus z Wilendorfu odkryta w Europie i datowana na 30 000 lat.
20 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Znalezisko z Nampa zdecydowanie kwestionuje ewolucyjny scenariusz wydarzeń. Zauważył to już W. H. Holmes ze Smithsonian Institution. W 1919 roku napisał on w swej Handbook of Aboriginal American Antiquites: "Według Emmonsa formacja, w której pracowała pompa, pochodzi z późnego trzeciorzędu lub wczesnego czwartorzędu. Odkrycie dobrze wymodelowanej postaci ludzkiej w tak starożytnych warstwach jest nieprawdopodobne i dlatego ich wiek poważnie podważył jej autentyczność. Interesujący jest fakt, że wiek figurki, jeśli przyjmiemy, iż jest autentyczny, odpowiada datowaniu "pierwszego człowieka" . Jego szczątki zostały odkryte w 1892 roku przez Eugene Dubois w późnotrzeciorzędowych lub wczesnoczwartorzędowych formacjach Jawy". Ponownie mamy w tym momencie do czynienia z odkryciem "człowieka jawajskiego", które samo budzi wątpliwości, a mimo to wykorzystuje sieje do odrzucenia świadectw wskazujących na istnienie ludzi o współczesnych zdolnościach w bardzo starożytnych czasach. Teoria ewolucji była najwyraźniej tak uprzywilejowana, że jakiekolwiek sprzeczne z nią znaleziska można było niemal automatycznie odrzucać. Chociaż Holmes wątpił, by istoty zdolne do wykonania figurki z Nampa żyły w tym samym okresie, co prymitywny małpolud z Jawy, widzimy obecnie, iż ludzie znajdujący się na różnym poziomie technologicznego zaawansowania współistnieją w Afryce z gorylami i szympansami. Holmes stwierdził ponadto: "Podobnie jak znaleziska ze złotonośnych żwirów Kalifornii, o ile uznamy ich autentyczność, okaz ten datuje kulturę neolityczną w Ameryce na tak wczesny okres, że trudno akceptować to datowanie bez dodtkowego potwierdzenia. Choć relikt mógł zostać wydobyty tak jak donoszono, być może nie znajdował się początkowo od lawą, lecz zsunął się z powierzchni ziemi przez jakąś szczelinę czy też koryto wodne przenikające pokłady lawy, a następnie został przeniesiony przez złoża ruchomego, grząskiego piasku, wspomaganego przez wody podziemne, aż do miejsca, w które zastukał świder". Powyższe wyjaśnienie jest z pewnością pouczające - pokazuje nam jak daleko posunie się naukowiec taki jak Holmes, aby odrzucić odkrycia, których nie uznaje. Należy jednak pamiętać, iż
wszelkie znaleziska, włącznie ze świadectwami przytaczanymi obecnie na poparcie teorii ewolucji, można by odrzucić w ten sam sposób. Zarzut wobec przypuszczenia, że zabytek z Nampa wykonali niedawno Indianie i w jakiś sposób zsunął się on z powierzchni ziemi, znajdujemy w poniższym stwierdzeniu samego Holmesa: "Trudno jednak znaleźć na tym terenie analogiczne formy sztuki. Zarówno na wybrzeżu Pacyfiku na zachodzie, jak i w rejonie Pueblo na południu nie spotyka się wizerunków ludzkiej postaci o podobnym charakterze lub o takiej samej wartości artystycznej". Zloty łańcuszek zu karbońskim węglu z Morrisonmlle, Illinois, USA 11 czerwca 1891 roku The Morrisonville Times donosił: "W ostatni wtorek rano pani S.W. Culp dokonała niezwykłego odkrycia. Rozbijając bryłę węgla, aby załadować ją do wiadra, znalazła w niej koliście ułożony, mały łańcuszek ze złota, o długości około 25 cm i starożytnej, oryginalnej jakości wykonania. 121 Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości Początkowo pani Culp myślała, że łańcuszek upadł przypadkiem do węgla, lecz gdy chciała go podnieść, okazało się, że nie mógł znaleźć się tam niedawno. Kiedy bryła węgla rozpadła się na dwa niemal jednakowej wielkości fragmenty, koliste ułożenie łańcuszka z dwoma przylegającymi do siebie końcami spowodowało, że jedynie jego środek poluzował się, a końce pozostały przytwierdzone do bryły. Studenci archeologii uwielbiający łamać sobie głowę nad zagadkami o geologicznej konstrukcji ziemi, której starożytne osady zawsze zawierają osobliwości, będą mieli, nad czym się zastanawiać. Przypuszcza się, że bryła węgla zawierająca łańcuszek pochodzi z kopalni Taylorville lub Pana [południe stanu Illinois] i prawie dech zapiera w piersiach tajemnica, gdy pomyśli się, jak wiele długich epok ziemia formowała warstwy, które zakryły ten przedmiot". W liście do Rona Calaisa pani Vernon W. Lauer, były wydawca The Morrison-ville Times, wyjaśniła: "Pan Culp był redaktorem i wydawcą Timesa w 1891 roku. Pani Culp, która dokonała odkrycia, przeniosła się do Taylorville po jego śmierci i wyszła powtórnie za mąż. Zmarła 3 lutego 1959 roku". Calais powiedział nam, że łańcuszek przekazano po śmierci pani Culp komuś z jej krewnych, lecz nie udało mu się ustalić jego dalszych losów. Illinois State Geological Survey stwierdziło, że węgiel, w którym znaleziono złoty łańcuszek ma 260-320 mln lat. Być może, więc rozwinięte kulturowo istoty ludzkie żyły wówczas w Ameryce Północnej. Rzeźbiony kamień z kopalni węgla TV Lehigh u pobliżu Webster, Iowa, USA Daily News z 2 kwietnia 1897 roku, gazeta wydawana w Omaha w Nebrasce, w USA, przedstawiła artykuł zatytułowany: "Rzeźbiony kamień zakopany w kopalni". Opisywał on przedmiot z kopalni w pobliżu Webster City w stanie Iowa: "W trakcie wydobywania węgla w kopalni w Lehigh, na głębokości około 40 m, jeden z górników natrafił na kawałek skały, który wprawił go w zakłopotanie. Nie mógł wyjaśnić jego obecności na dnie kopalni węgla. Kamień ma ciemny, szary kolor, 60 cm długości, 30 cm szerokości i 10 cm grubości46. Jest bardzo twardy. Na jego powierzchni nakreślone są linie tworzące doskonałe romby. W środku każdego z nich widoczna jest dość dobrze twarz starego człowieka z dziwnym nacięciem na czole. Wszystkie wizerunki są zdumiewająco podobne. Z wyjątkiem dwóch przedstawień twarze patrzą w prawą stronę. Sposób, w jaki kamień ten znalazł się pod warstwami piaskowca na głębokości ponad 40 m, pozostaje tajemnicą. Górnicy nie próbują tego wyjaśniać. Są jednak pewni, że w miejscu, gdzie go odkryto ziemia nigdy przedtem nie była naruszona". Informacje uzyskane od Iowa State Historical Preservation i Office of State Archaeology na University of Iowa nie przyniosły niczego nowego. Węgiel z Lehigh pochodzi prawdopodobnie z karbonu47.
47
Dane przybliżone.
122 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Żelazny kubek z kopalni węgla 'w Oklahomie, USA 10 stycznia 1949 roku Robert Nordling przesiał fotografię żelaznego kubka Frankowi L. Marshowi z Andrews University w Berrien Springs w stanie Michigan, w USA. Nordling napisał: "Odwiedziłem muzeum przyjaciela w południowej części stanu Missouri. Wśród swoich ciekawostek posiadał on żelazny kubek, przedstawiony na załączonym zdjęciu". W prywatnym muzeum żelazny kubek wystawiono razem z następującym oświadczeniem, złożonym pod przysięgą przez Franka J. Kenwooda w Sul-phur Springs w stanie Arkansas 27 listopada 1948 roku: "Kiedy pracowałem w elektrowni miejskiej w Thomas w Oklahomie w 1912 roku znalazłem litą bryłę węgla, która była zbyt duża, aby ją wykorzystać. Rozłupałem ją młotem. Ten żelazny kubek wypadł z jej środka, pozostawiając swój odcisk w kawałku węgla. Jim Stall (pracownik spółki) był świadkiem tego wydarzenia. Sprawdziłem, skąd pochodzi węgiel i dowiedziałem się, że wydobyto go w kopalni w Wil-burton w Oklahomie". Według Roberta O. Faya z Oldahoma Geological Sur-vey węgiel z kopalni w Wiłburton ma około 312 mln lat. W 1966 roku Marsh przesłał fotografię znaleziska i związaną z nim korespondencję Wiłbertowi H. Ruschowi, profesorowi biologii na Concordia College w Ann Arbor w stanie Michigan. Marsh powiedział: "Załączone do listu zdjęcie przesłał mi Robert Nordling, jakieś 17 lat temu. Kiedy już zainteresowałem się tym »gamkiem« (jego wielkość można sobie wyobrazić, porównując go z siedzeniem prostego krzesła, na którym stoi), rok lub dwa lata później dowiedziałem się, że "przyjaciel" Nordlinga zmarł, a przedmioty z jego małego muzeum zostały rozproszone. Nordling nie wiedział nic o miejscu przechowywania żelaznego kubka. Być może dopiero najbardziej czujny detektyw zdołałby wytropić ten relikt [...]. Jeżeli oświadczenie dotyczące tego przedmiotu mówi prawdę, stanowi on rzeczywiście najbardziej znaczący artefakt, jaki kiedykolwiek odkryto". Możemy jedynie żałować, że znaleziska tego typu często giną, gdy przechodzą z rąk do rąk wśród ludzi, którzy nie zdają sobie w pełni sprawy z ich znaczenia. Podeszwa buta z Newady, USA 8 października 1922 roku lokalne wydanie Nezu York Sunday American, American Weekly, dużymi literami oznajmiało: "Tajemnica spetryfikowanej "Podeszwy Buta« sprzed 5 000 000 lat". Relację na ten temat przestawił dr W. H. Ballou, który napisał: "Jakiś czas temu John T. Reid, wybitny inżynier górnictwa i geolog, poszukiwał skamieniałości w Newadzie. W trakcie swych badań natknął się nagle na skałę, która wprawiła go w całkowite oszołomienie i zdumienie. -'7 Dla przypomnienia - datowanego na 286-360 mln lat. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 123 Dostrzegł na niej coś, co wydawało się być odciskiem stopy człowieka! Bliższe badanie wykazało, że nie był to ślad bosej stopy, lecz skamieniała podeszwa buta. Przedni jej fragment nie zachował się, ale widoczny był zarys pozostałej części przedmiotu [ii. 6.6]. Wokół konturu biegła wyraźna nić, która jak się okazało, zszywała z podeszwą obwódkę. Wyraźna była również inna linia szycia, a w środku, gdzie spoczywała stopa i przedmiot spełniał faktycznie funkcję podeszwy buta, znajdowało się dokładnie takie samo zagłębienie, jakie spowodowałaby kość pięty ocierająca i zdzierająca materiał, z którego wykonano podeszwę. W ten sposób znaleziono skamieniałość stanowiącą obecnie główną tajemnicę nauki, gdyż skała, w której ją odkryto, ma przynajmniej 5 min lat". Reid przywiózł znalezisko do Nowego Jorku, gdzie starał się zwrócić na nie uwagę innych naukowców: "Po przybyciu do Nowego Jorku pokazałem skamieniałość dr. Jamesowi F.
Kempowi, geologowi z Columbia University, oraz profesorom H. F. Osbornowi, W. D. Mathewowi i E. O. Hoveyowi z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Wszyscy doszli do tego samego wniosku, stwierdzając, że, jest to najbardziej zdumiewająca, naturalna imitacja intencjonalnego przedmiotu, jaką kiedykolwiek widzieli". Zgodzili się jednak, iż formacja skalna pochodzi z triasu. Natomiast zdaniem wytwórców butów okaz ten stanowił pierwotnie podeszwę, obszywaną ręcznie obwódką. Dr W. D. Matthew napisał krótki raport na temat znaleziska, oświadczając, że choć można tu dostrzec wszystkie cechy buta włącznie z nićmi, którymi został on uszyty, jest to jedynie doskonała imitacja, lusus naturae, czyli wybryk natury". Amerykańskie Muzeum Historii Naturalnej poinformowało nas, że w swoich aktach nie posiada raportu dr. Matthew, co jest dość zastanawiające. Mimo odrzucenia autentyczności znaleziska przez dr. Matthew Reid nadal prowadził badania: "Poprosiłem mikrofotografa i chemika analitycznego z Rocke-feler Institute, by zbadali skamieniałość. Nie chcąc robić z tego sprawy instytutowej, wykonali zdjęcia i przeprowadzili analizy okazu poza instytutem. Badania te usunęły wszelkie wątpliwości odnośnie faktu, iż podeszwa buta uległa fosylizacji w triasie [...] powiększenia mikrofotograficzne są 20 razy większe niż sam przedmiot. Pokazują najdrobniejsze szczegóły splotu i wygięcia nici, udowadniając ostatecznie, że nie mamy tu do czynienia z podobieństwem artefaktu, lecz zdecydowanie z wytworem człowieka. Ilustracja 6.6. Częściowo zachowana podeszwa buta w skale triasowej z Newady w USA. Trias datowany jest na 213-248 mln lat. 124 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Nawet gołym okiem widać wyraźnie nici i symetryczne zarysy podeszwy buta. Wewnątrz jej obwódki i równolegle do niej biegnie regularnie perforowana linia, być może ślad po szwach kolejnych nici. W opinii przynajmniej dwóch geologów, których nazwiska będą pewnego dnia znane, nie ma wątpliwości, że podeszwa naprawdę ulegta fosylizacji w skałach triasowych". Uważa się dzisiaj powszechnie, iż skała triasowa, w której znaleziono skamieniałą podeszwę buta, ma więcej niż 5 min lat. Trias datowany jest obecnie na 213-248 min lat. Ściana z bloków kamiennych -w kopalni w Oklahomie, USA W. W. McCormick z Abilene w Texasie w USA przekazał relację swojego dziadka na temat ściany z bloków kamiennych, którą znaleziono głęboko w kopalni węgla: "W 1928 roku, ja, Atlas Almon Mathis, pracowałem w kopalni węgla nr 5, leżącej około 3 km na północ od Heavener w Oklahomie. Była to szybowa kopalnia. Powiedziano nam, że ma ponad 3 km głębokości. Była tak głęboka, że zjeżdżaliśmy na dół windą [...] pompowano nam powietrze". Relacja ta została przedrukowana w książce Brada Steigera. Pewnego wieczoru Mathis wysadzał w powietrze naruszone wcześniej w wyniku eksplozji pokłady węgla w "komorze 24" tej kopalni. "Następnego ranka - powiedział Mathis - leżało tam kilka betonowych bloków. Były to 30-centymetrowe sześciany, tak gładkie i wypolerowane po zewnętrznej stronie, że każdy z ich sześciu boków mógł służyć za lustro. Mimo to bloki były pełne żwiru. Rozłupując jeden z nich moim kilofem, zobaczyłem, że to beton [...]. Gdy zacząłem zakładać szalunek w tej komorze, zawaliła się i ledwo uciekłem. Kiedy wróciłem, zobaczyłem litą ścianę z tych wypolerowanych bloków. Około 90-140 m dalej w dół od naszego korytarza powietrznego inny górnik natrafił na taką samą ścianę lub bardzo podobną". Węgiel tej kopalni pochodził prawdopodobnie z karbonu, co oznaczałoby, że ściana miała przynajmniej 286 mln lat. Według Mathisa urzędnicy spółki górniczej natychmiast wyciągnęli ludzi z kopalni i zabronili im mówić o tym, co widzieli. Kopalnię zamknięto u schyłku 1928 roku, a załogę przeniesiono do kopalni nr 24 w pobliżu Wiłburton, również w stanie Okłahoma.
Mathis oświadczył, że górnicy z Wiłburton mówili o znalezieniu "litego bloku srebra w kształcie beczki [...] ze śladami klepek". Węgiel tej kopalni ukształtował się 280-320 mln lat temu. Takie historie są na pewno niezwykłe i choć rzeczywiście bardzo słabo je udokumentowano, nie można jednak zaprzeczyć ich istnieniu. Ciekawe, ile rzeczywiście ich jest i czy przynajmniej część z nich mówi prawdę. W książce M. K. Jessupa napotkaliśmy niedawno następującą historię o ścianie w kopalni węgla: "Wraz z dwoma synami James Parsons odkrył w 1868 roku w kopalni węgla w Hammondville, w stanie Ohio, ciemnoszarą ścianę z łupku. Była to duża, gładka ściana, odsłonięta w chwili, gdy odpadła od niej duża masa węgla. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 125 Na jej powierzchni wyrzeźbiono w wyraźnym reliefie kilka linii hieroglifild". Oczywiście, relacje tego typu są nieprawdopodobne, lecz mogą stanowić wskazówki do przeprowadzenia interesujących badań. Powyższe przykłady odkryć wskazujących na istnienie dość wysokiego poziomu cywilizacji w bardzo odległych epokach pochodzą z raportów opublikowanych w XIX wieku i na początku naszego stulecia. Podobne relacje pojawiają się jednak do dnia dzisiejszego. Dokonamy teraz przeglądu niektórych z nich.
Ilustracja 6.7. Metaliczna rura znaleziona w Saint Jean de Livet we Francji, w pokładzie kredy sprzed 65 mln lat. Mataliczne rury z pokładów kredy, Francja W 1968 roku Y. Druet i H. Salfati ogłosili odkrycie w złożu kredy metalicznych rur o identycznym, wielościennym kształcie i różnych rozmiarach (il. 6.7). Informację na ten temat zaczerpnęliśmy z Ancient Mań: A Handbook ofPuz-zling Artifacts Williama R. Corlissa. Pokład odsłoniętej kredy w kamieniołomie w Saint-Jean de Livet we Francji datowany jest przynajmniej na 65 min lat. Druet i Salfati rozważyli lalka hipotez, które mogłyby wyjaśnić dokonane odkrycie. Doszli ostatecznie do wniosku, że inteligentne istoty żyły 65 min lat temu. W celu uzyskania dodatkowych informacji o ich badaniach napisaliśmy do laboratorium geomorfologicznego przy Uniwersytecie w Caen, do którego Druet i Salfati przekazali swoje znaleziska. Niestety, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Zachęcamy Czytelników do przekazania nam jakichkolwiek informacji na ten temat bądź o podobnych odkryciach, tak abyśmy mogli zamieścić je w przyszłych wydaniach naszej książki. Odcisk buta w tupku, Utah, USA W 1968 roku William J. Meister, rysownik i amator-kolekcjoner trylobitów -wymarłych, morskich stawonogów - donosił o odkryciu śladu buta (ii. 6.8) w Wheeler Shale w pobliżu Antelope Spring, w stanie Utah. Meister znalazł odcisk przypominający but wraz z jego odlewem, gdy rozbił i otworzył bryłę łupku. W obrębie odcisku znajdowały się szczątki trylobitów. Łupek zawierający ślad i skamieniałości trylobitów pochodził z kambru, miał, zatem 505-590 mln lat. Meister opisał swoje odkrycie w artykule, który opublikowano w Creation Research Society Quarterly: "Ślad pięty odcisnął się w skale około 2 mm dalej niż sama podeszwa. Był to wyraźnie odcisk prawej stopy, ponieważ sandał został w charakterystyczny sposób mocno zużyty na prawym boku pięty". Meister przekazał również ważną, dodatkową informację: "4 lipca udałem się na miejsce odkrycia w towarzystwie dr Ciarence Coombs z Columbia Union
226 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka College oraz Tacomy, Maryland i Maurice Carlisle'ów. Pan Carlisle jest absolwentem geologii Univer-sity ofColorado w Boulder. Po kilku godzinach poszukiwań znalazł on płytę z mułu, która jak powiedział, przekonała go, że odkrycie śladów skamieniałości w tej okolicy było możliwe. Znalezisko to wykazało, bowiem, iż badana formacja znajdowała się swego czasu na powierzchni ziemi". Naukowcy powiadomieni o odkryciu, Meistera odrzucali je czasami wręcz w pogardliwy sposób. Taką postawę widać wyraźnie w-prywatnej korespondencji dostarczonej nam przez George F. Howe'a z Los Angeles Baptist College, który prosił o niepoda-wanie nazwisk innych osób. Geolog z Brigham Young University, znający dobrze rejon Antelope Springs, napisał w 1981 roku, że ślad reprezentuje "osobliwość procesu wietrzenia, którą niedoinformowani ludzie interpretują błędnie jako skamieniałości".
Ilustracja 6.8. Po lewej: Odcisk przypominający but, odkryty przez Williama Meistera w kambryjskim łupku w pobliżu Antelope Spring w Utah, w USA (fotografia autorów). Uznając jego autentyczność, należy datować go na ponad 505 mln lat. Po prawej: Zarys odcisku Meistera nie odbiega od kształtu współczesnego buta. Profesor biologii ewolucjonistycznej z Michigan University zapytany o ślad Meistera powiedział: "Nie znam tej sprawy z trylobitami [...], ale byłbym bardzo zdziwiony, gdyby nie był to kolejny przykład oszustwa bądź świadomie mylnej interpretacji. Takie przypadki zdarzały się już wielokrotnie. Jak dotąd zapis skalny jest jednym z najlepszych dowodów świadczących o procesie ewolucji kreacjonistów i tych, którzy wierzą w płaską ziemię, zaliczam do tej samej kategorii. Oni po prostu nie chcą uwierzyć faktom i niezbitym dowodom. Niewiele można zrobić z takimi ludźmi [...]. W ciągu ostatnich lat nie znaleziono nic, co obalałoby fakt, że ewolucja naprawdę miała miejsce, niezależnie od tego, co twierdzą samozwańczy »naukowi« kreacjoniści. Zdolność rozumnych jednostek naszego społeczeństwa do ulegania oszustwom dokonywanym czy to celowo, czy nieświadomie przez mass-media i pewnych przywódców nigdy nie przestaje mnie zadziwiać". Ewolucjonistyczny biolog przyznał, że nie zapoznał się z "faktami i niezbitymi dowodami" związanymi z odciskiem sandału Meistera, nim wydał swą opinię. Dopuścił się, zatem tego samego występku, o którego popełnienie oskarżał kreacjonistów. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 127 Oczywiście, nie musimy koniecznie akceptować autentyczności znaleziska, Meistera, lecz naszym zdaniem, powinno ono być raczej oceniane na podstawie swoich własnych cech, a nie w oparciu o niezmienne, z góry przyjęte poglądy William Lee Stokes, biolog i geolog na University of Utah, zbadał ślad Meistera krótko po tym, jak został on odkryty: "Wyjaśniłem panu Meisterowi, dlaczego ani ja, ani ogół geologów nie może zaakceptować jego odkrycia jako odcisku stopy Prawdziwy odcisk stopy powinien znajdować się w sekwencji śladów prawej i lewej nogi, do pewnego stopnia równo oddzielonych od siebie, tego samego rozmiaru i skierowanych w tę samą stronę [...]. Najbardziej znaczący jest fakt, że w tym przypadku nie odnaleziono innych podobnych odcisków. Nie znam przykładu, by pojedynczy ślad tego rodzaju został zaakceptowany i opisany w czasopiśmie naukowym jako autentyczny odcisk stopy, bez względu na to, jak dobrze mógł być zachowany". Jednak w artykule, który ukazał się w Scientific American w 1969 roku, H. de Lumley donosił o pojedynczym śladzie stopy z obozowiska środkowoplejstoceńskiego w Terra Amata na terenie południowej Francji. Stokes mówił dalej: "Prawdziwy odcisk stopy powinien wykazywać ślady przesuwania lub ściskania miękkiego materiału, na który stopa wywierała swój nacisk [...]. Na podstawie
badań tego okazu mogę stwierdzić, że nie istnieją żadne dowody ściskania bądź przesuwania skały macierzystej". W 1984 roku jeden z autorów niniejszej książki, Richard Thompson, odwiedził Meistera w Utah. Bliższe badanie odcisku wykazało, że nie ma żadnego powodu, który nie pozwalałby uznać autentyczności śladu. Ściskanie i przemieszczanie skały macierzystej zależy w dużej mierze od jej zwartości i charakteru przedmiotu wywierającego nacisk. Zaokrąglone kontury bosej stopy powodują większe przesunięcia struktury podłoża niż ostre krawędzie podeszwy buta. Zauważyliśmy, że buty i sandały mogą pozostawić bardzo ostre odciski, z niewielkimi śladami odsuwania skały macierzystej, w stosunkowo zwartym, wilgotnym piasku plaży. Łupek, skała, w której Meister znalazł odcisk, została ukształtowana w wyniku konsolidacji gliny i mułu czy też szlamu. Aby określić czy istnieje jakikolwiek dowód wskazujący, iż ślad nie powstał w wyniku nacisku wywieranego z góry, należałoby pod mikroskopem zbadać strukturę ziarna łupku w obrębie odcisku. Stokes doszedł do wniosku, że okaz Meistera jest wynikiem wykruszania się podłoża, czyli naturalnego pękania skały. Stwierdził, iż instytut geologii na University of Utah posiada w swojej kolekcji kilka produktów wykruszania się skał, z których część przypomina odciski stóp. Chcąc osądzić czy rzeczywiście są one podobne do śladów stóp w takim samym stopniu, co znalezisko Meistera, musielibyśmy zobaczyć te okazy. Kształt odcisku Meistera, jak wykazuje nasze bezpośrednie badanie i analiza komputerowa, niemal dokładnie pasuje do śladu współczesnego buta. Ponadto, wykruszanie się skał ma zwykle miejsce na ich powierzchni. Meister znalazł jednak odcisk we wnętrzu bryły łupku. Znaczący jest fakt, że łupęk w obrębie śladu posiada bardziej szorstką strukturę niż na pozostałej powierzchni rozbitego bloku. 128 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Świadczy to o tym, iż skała rozpadła się w tym miejscu nie przypadkowo, lecz z powodu linii słabości wzdłuż granicy dwóch struktur. Można, więc stwierdzić, że to starożytny but spowodował powstanie obszaru słabości w kształcie buta. Oczywiście obszar ten może być również wynikiem jakiejś innej nieznanej przyczyny, która całkowicie przypadkowo spowodowała wytworzenie się struktury przypominającej but. Byłby to jednak zdumiewający wybryk natury, gdyż odcisk Meistera nawet w niewielkim stopniu nie odbiega od kształtu autentycznego buta. Powyższe odkrycie, jako dowód obecności człowieka w odległej przeszłości, nie jest jeszcze do końca wyjaśnione. Niektórzy naukowcy odrzucili je zaledwie po pobieżnym zbadaniu, inni - nawet nie oglądając odcisku - zaprzeczyli autentyczności znaleziska po prostu z tego względu, że jego kam-bryjsid wiek przeczy teorii ewolucji. Jednak naszym zdaniem, środki badań empirycznych nie zostały jeszcze w tym przypadku wyczerpane i znalezisko Meistera należy poddać dalszym analizom. Żłobiona kula z Afryki Południowej W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat południowo-afrykańscy górnicy znaleźli setki metalicznych kuł, z których przynajmniej jedna posiada trzy równoległe żłobienia, biegnące dookoła jej powierzchni w miejscu największej szerokości przedmiotu (ii. 6.9). Według artykułu J. Jimisona kule te można podzielić na dwa typy: jeden z litego, niebieskawego metalu, pokrytego białymi plamkami i drugi, do którego należą wydrążone kule z białym, gąbczastym środkiem". RoelfMarx, kustosz muzeum w Klerksdorp w Afryce Południowej, gdzie przechowywana jest część tych znalezisk, powiedział: "Kule są całkowitą tajemnicą. Wyglądają na wyrób człowieka, jednak w tym okresie historii Ziemi, kiedy znalazły się w tej skale nie istniało żadne inteligentne życie. Niczego takiego wcześniej nie widziałem". Napisaliśmy do Roelfa Marxa z prośbą o dalsze informacje na ten temat. Odpowiedź nadeszła w liście z 12 września 1984 roku: "Nie opublikowano żadnej pracy naukowej o tych
odkryciach, lecz fakty są następujące: Znajdywane są w pyrofilicie, wydobywanym w pobliżu małego miasteczka Ottosdal w Zachód- Transwalu. Metaliczna kula z Afryki Południowej z trzema równoległymi żłobieniami 6-9 mm miejscu jej największej szerokości.. Znaleziono ją w prekambryjskim osadzie mineralnym. Pyrofiht jest miękim, wtórnym minerałem. Posiada jedynie 3 stopnie w skali Mohsa datowanym na 2,8 miliarda lat i powstał w wyniku procesu sedymentacji około 2,8 miliarda lat temu. Dowody istnienia zaawansowanej kultury w odległej przeszłości 129 Z drugiej strony, kule, które mają wewnątrz włóknistą strukturę i posiadają ochronną powłokę są bardzo twarde i nie można ich zadrapać nawet stalowym ostrzem". Skala twardości Mohsa nosi nazwę po Friedrichu Mohsie. Wybrał on dziesięć minerałów do porównywania twardości materiałów, z najbardziej miękkim talkiem (Istopień) i najtwardszym diamentem (10 stopni). W przysłanym nam liście Marx powiedział, że A. Bisschoff, profesor geologii na Uniwersytecie w Potchefstroom, stwierdził, iż kule te są "konkrecjami limonitu". Umonitjest rodzajem rudy żelaza, a konkrecja - zbitą, zaokrągloną masą skalną, ukształtowaną poprzez scementowanie materiału wokół jądra. Hipoteza, że przedmioty te są konkrecjami limonitu posiada jednak pewną wadę. Jak zauważono wyżej, metaliczne kule nie mogą być zadrapane nawet stalowym ostrzem, co wskazuje, iż są niezwykle twarde. Według standardowych źródeł na temat minerałów, limonit posiada jednak zaledwie 4-5,5 stopnia w skali Mohsa. Świadczy to o dość niskim poziomie jego twardości. Ponadto konkrecje limonitu występują zwykle w grupach niczym zlepione bańki mydlane i nie cechują się doskonale zaokrąglonym kształtem jak rozpatrywane znaleziska. Nie pojawiają się również w sposób naturalny z równoległymi rowkami, biegnącymi dookoła ich powierzchni. Dla celów niniejszego studium interesuje nas najbardziej kula z trzema równoległymi żłobieniami znajdującymi się w miejscu jej największej szerokości (ii. 6.9). Nawet jeśli przyznamy, że sama kula jest konkrecja limonitu, wciąż należy wyjaśnić pochodzenie trzech równoległych rowków. Przy braku satysfakcjonującego wyjaśnienia naturalnego znalezisko to staje się nieco tajemnicze i pozwala na inną interpretację - żłobiona kula z Afryki Południowej, odkryta w złożu mineralnym datowanym na 2,8 miliarda lat, została wykonana przez inteligentną istotę. Rozdział 7_________ Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe Jak widzieliśmy, w XIX wieku i na początku obecnego stulecia sami naukowcy odkryli wiele narzędzi kamiennych oraz innych artefaktów w niezwykle starych formacjach geologicznych. W podobnie starożytnych warstwach znaleźli również szczątki ludzkich szkieletów. Choć początkowo te kostne znaleziska przyciągały znaczną uwagę, dziś są praktycznie nieznane. Większość współczesnej literatury naukowej wywołuje wrażenie, że po odkryciu pierwszego neandertalczyka w latach pięćdziesiątych XIX wieku, aż do chwili odkrycia "człowieka jawajsidego" około 40 lat później nie znaleziono żadnych ludzkich szczątków szkieletowych, które miałyby jakiekolwiek znaczenie dla nauki. Kość udowa z Trenton, USA l grudnia 1899 roku Ernest Volk, pomocnik muzealny pracujący dla Peabo-dy Museum of American Archaeology i Ethnology na Uniwersytecie w Har-wardzie, odkrył kość udową człowieka na terenie miasta Trenton leżącego w stanie New Jersey w USA. Znalazł ją na południe od Hancock Avenue, w obrębie nowo powstałego wykopu pod linię kolejową, na małym występie na głębokości ponad 2 m. Volk oświadczył: "Około 10 cm powyżej kości [...] zauważyłem miejsce, mniej więcej tej samej długości co kość, z którego wyraźnie
spadła". Volk sfotografował swoje znalezisko i wykazał, że warstwy leżące powyżej, bezpośrednio nad kością, i w pewnej odległości po obu jej stronach są nienaruszone. Stwierdził również, że kość uległa całkowicie fosylizacji. W tym samym pokładzie odkrył później dwa fragmenty ludzkiej czaszki. W liście z 30 lipca 1987 roku Roń Witte z New Jersey Geological Survey przekazał nam informację, że warstwa w Trenton, w której znaleziono kość udową i fragmenty czaszki pochodzi z interglacjału Sangamon i ma około 107 000 lat. Jednak według poglądów ewolucyjnych współczeny gatunek człowieka powstał na południu Afryki, co najwyżej 100 000 lat temu i dotarł do Ameryki Północnej około 70 000 lat później. 7 grudnia 1899 roku Volk wrócił na teren wykopu kolejowego. Ponad 7 m na zachód od miejsca, gdzie znalazł skamieniałą kość udową odkrył w tej samej warstwie, wspomniane już, dwa fragmenty ludzkiej czaszki. 232 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Pokłady leżące wyżej i w pewnej odległości po obu stronach znaleziska ponownie określił jako nienaruszone. Czy kości człowieka mogły zsunąć się z wyższych warstw? Volk podkreślił, że wyższe osady miały barwę czerwoną i żółtą. Kości posiadały jednak "białe i kredowe" zabarwienie, co zgadzało się z białym kolorem piasku, w którym je znalazł. Aleks Hrdlicka ze Smithsonian Institution uważał, że kość udowa z Tren-ton musi pochodzić z nieodległych czasów, skoro cechuje ją współczesna budowa. Jego zdaniem autentycznie starożytna kość powinna wykazywać prymitywne cechy. Hrdlicka stwierdził: "Starożytność tego okazu musi opierać się jedynie na świadectwach geologicznych". Nie był jednak w stanie wskazać żadnego błędu w przeprowadzonej ocenie geologicznej miejsca odkrycia. W XIX wieku i na początku naszego stulecia również na terenie Europy dokonano kilku odkryć szczątków ludzkich szkieletów w formacjach środko-woplejstoceńskich. Obejmują one znaleziska z Galley Hill, Moulin Ouignon, Clichy, La Denise i Ipswich. Istnieją wciąż pewne wątpliwości, co do rzeczywistego wieku tych znalezisk, lecz mimo to włączyliśmy je do naszej dyskusji, aby była ona pełniejsza. Obecność ludzkich szkieletów w warstwach środkowoplejstoceńsidch może być oczywiście wynikiem niedawnego pochówku intruzyjnego, błędu w raportach bądź rezultatem oszustwa. Istnieją jednak powody, by sądzić, że szkielety pochodziły rzeczywiście ze środkowego plejstocenu. Dokonamy teraz krótkiego przeglądu niektórych bardziej godnych uwagi przypadków. Szkielet z Galley Hill, Anglia W 1888 roku robotnicy wykopujący ziemię w Galley Hill w pobliżu Londynu odkryli pokład kredy Warstwy piasku, iłu i żwiru, które go pokrywały, miały ponad 3 m grubości. Jeden z robotników, Jack Allsop, poinformował Roberta Elliotta, zbieracza starożytnych znalezisk, że na głębokości niemal 2,5 m i ponad 60 cm powyżej pokładu kredy odkrył mocno osadzony w tych warstwach szkielet człowieka. Allsop wydobył czaszkę, a resztę kości pozostawił na miejscu. Elliott oświadczył, że widział szkielet, gdy był jeszcze mocno osadzony w ziemi: "Uważnie szukaliśmy jakichkolwiek śladów naruszenia odcinka, lecz nie znaleźliśmy ich. Układ warstw był nienaruszony". Elliott wydobył następnie szkielet i przekazał E. T. Newtonowi, który opublikował na ten temat raport, datując znalezisko na bardzo wczesny okres. Dyrektor pobliskiej szkoły M. H. Heys widział kości w nienaruszonych warstwach, zanim wydobył je stamtąd Elliott. Widział również czaszkę tuż po jej odsłonięciu przez robotnika. Heys stwierdził: "Nie można mieć żadnych wątpliwości, że nawet zwykła, inteligentna osoba zauważy, iż kości zostały osadzone w trakcie formowania się żwiru [...]. Nienaruszony stan
warstwy był oczywisty dla robotnika, który powiedział: »Nie jest to żaden grób ani człowieka, ani zwierzęcia"".
Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 133 W Galley Hill odkryto również wiele narzędzi kamiennych. Według współczesnych poglądów stanowisko to pochodziłoby z interglacjału Holstein, datowanego na około 330 000 lat. Sam szkielet z Galley Hill, który nie był skamieniały przypisano Homo sapiens sapiens. Jak już wspomnieliśmy, większość naukowców uważa dziś, że ludzie pojawili się w Afryce co najwyżej 100 000 lat temu, a do Europy przybyli ostatecznie w formie człowieka z CroMagnon około 70 000 lat później, zastępując neandertalczyków. Co mówią współcześni paleoantropolodzy o szkielecie, z Galley Hill? Mimo dowodów stratygraficznych, o jakich donosili Heys i Elliott w 1949 roku, K. R Oakley i M. E A. Montagu doszli do wniosku, że znalezisko to musi być pozostałością niedawnego pochówku, dokonanego w warstwach środkowoplej-stoceńskich, i wydatowali je zaledwie na kilka tysięcy lat. Identyczną opinię wyrażają obecnie niemal wszyscy antropolodzy. Kości człowieka z Galley Hill zawierały mniej więcej tyle samo azotu, co kilkusetletnie kości z innych stanowisk w Anglii. Azot jest składnikiem białka, które rozkłada się wraz z upływem czasu. Znane są jednak liczne przypadki białka zachowanego w skamieniałościach sprzed milionów lat. Stopień zachowania azotu może różnić się w zależności od stanowiska. Nie można, więc z całą pewnością uznać, że dość wysoka zawartość azotu w kościach z Galley Hill oznacza, iż pochodzą one z nieodległej przeszłości. Znaleziono je w ile - utworze gliniastym, który znany jest jako osad zachowujący białko. Oakley i Montagu zbadali również, że ludzkie szczątki z Galley Hill cechuje podobna zawartość fluoru, co późnoplejstoceńskie i holoceńskie48 kości z innych stanowisk. Kości absorbują fluor z wód gruntowych. Ilość tego pierwiastka w wodach gruntowych może jednak różnić się znacznie w zależności od miejsca, a to powoduje, że porównywanie ilości fluoru w kościach pochodzących z różnych stanowisk jest niepewnym wskaźnikiem ich relatywnego wieku. Odkryty szkielet wydatowano również metodą radiowęglową '''C. Testy te przeprowadzono w laboratorium badawczym British Museum. Stwierdzono, że kości mają 3310 lat. Badania te wykonano jednak w oparciu o techniki uważane obecnie za wątpliwe. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że szczątki kostne z Galley Hill, trzymane w muzeum przez 80 lat, zostały zanieczyszczone współczesnym węglem, co spowodowało zafałszowanie wyników w postaci datowania na zbyt późny okres. Próbując podważyć relacje Elliotta i Heysa o braku śladów pochówku w Galley Hill, Oakley i Montagu przedstawili kilka dalszych kontrargumentów. Uznali na przykład, że dość kompletny charakter szkieletu już sam w sobie jest niezbitym dowodem celowego pochowania ciała. W rzeczywistości brakowało niemal wszystkich żeber, kręgosłupa, kości przedramion, rąk i stóp. 48
Epoka holocenu trwa od około l0 000 lat do dziś.
134 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W przypadku "Lucy", najbardziej słynnego okazu Australopithecus afa-rensis zachowała się większa część szkieletu, a mimo to nikt nie wysunął dotąd hipotezy, że australopiteid chowały swoich zmarłych. Odkryto także kompletne szkielety Homo erectus i Homo habilis, które wyraźnie nie wiążą się z pochówkami, co potwierdziłaby większość paleoantropologów. Dość dobrze zachowany szkielet hominida nie musi, więc stanowić pozostałości celowo pogrzebanego ciała.
Jeżeli mimo to znalezisko z Galley Hill było wynikiem pochówku i tak mogło nie pochodzić sprzed kilku tysięcy lat. Sir Arthur Keith powiedział w 1928 roku: "Biorąc pod uwagę wszystkie dowody, musimy przyznać, że szkielet z Galley Hill reprezentuje człowieka [...] pochowanego wówczas, gdy niższa warstwa żwiru tworzyła powierzchnię ziemi". Jak można zauważyć, starożytne kości wskazują pośrednio na wykraczające poza nie same wydarzenia, na wydarzenia z odległej i niedostępnej przeszłości. Różnica zdań na temat wieku tych znalezisk najprawdopodobniej zawsze będzie miała miejsce, a w wielu przypadkach dostępne świadectwa nie są wystarczające, aby ostatecznie rozstrzygnąć wszelkie spory. Wydaje się, że z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku odkrycia z Galley Hill. Ustalenia Oakleya i Montagu poddają w wątpliwość relacje Elliotta i Heysa, a relacje Elliota i Heysa podważają wiarygodność ustaleń Oakleya i Montagu. Szczęka z Moulin Ouignon, Francja W 1863 roku J. Boucher de Perthes odkrył ludzką szczękę w wyrobisku Moulin Ouignon w Abbeville, we Francji. Wydobył ją z warstwy czarnego piasku i żwiru, która zawierała również narzędzia kamienne w typie aszelskim. Pokład ten znajdował się ponad 5 m poniżej powierzchni wyrobiska. Stanowiska aszelskie w Abbeville datowane są na interglacjał Holstein, mają, więc około 330 000 lat. Po otrzymaniu informacji o odkryciu szczęki i narzędzi do Abbeville przybyła grupa wybitnych, brytyjskich geologów. Początkowo uznali oni autentyczność znalezisk, lecz później stwierdzili, że niektóre narzędzia kamienne z kolekcji Boucher de Perthesa są przedmiotem oszustwa dokonanego przez robotników. Wkrótce zaczęto również wątpić w autentyczność szczęki. Odkryty razem z nią ząb zabrano do Anglii i przecięto w celu bliższego zbadania. Ku zdziwieniu naukowców okazało się, że znajduje się on w dobrym stanie zachowania. Wzmogło to wątpliwości, lecz wielu anatomów przyznało, iż skamieniałe zęby pochodzące z odległej przeszłości, są często dobrze zachowane. Szczęka z Moulin Ouignon miała "nienaturalne" zabarwienie, które "łatwo dało się zetrzeć z jednej części kości". Zdaniem niektórych badaczy był to dowód oszustwa. Tym niemniej, brytyjski antropolog Sir Arthur Keith powiedział później, że "nie podważa to jej autentyczności". W maju 1863 roku brytyjscy geolodzy spotkali się w Paryżu ze swoimi francuskimi kolegami, aby określić charakter szczęki. Mimo zastrzeżeń dwóch brytyjskich uczonych wspólna komisja wydała oświadczenie potwierdzające autentyczność znaleziska. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 135 Wkrótce jednak brytyjscy geolodzy ponownie sprzeciwili się tej opinii i ostatecznie ich pogląd przeważył. "Francuscy antropolodzy - powiedział Keith - nadal wierzyli w autentyczność szczęki, aż do lat osiemdziesiątych XIX wieku. Wówczas przestali umieszczać ją na liście odkryć starożytnego człowieka. Obecnie, prawie jednomyślnie, znalezisko z Moulin Quignon uważa się za bezwartościowy relikt. Zaczęto o nim zapominać, kiedy uznano, że "człowiek neandertalski« reprezentuje plej-stoceńską fazę w ewolucji ludzkiego gatunku. Jak widzieliśmy, nie jest możliwe, aby nadal utrzymywać ten pogląd". Innymi słowy, naukowcy, którzy sądzili, że neandertalczycy byli bezpośrednimi przodkami Homo sapiens nie mogli uznać autentyczności szczęki z Moulin Ouignon, ponieważ oznaczałoby to, iż ludzie istnieli przed neandertalczykami. Dzisiaj hipoteza o neandertalczykach stanowiących bezpośrednich przodków człowieka jest niepopularna, a mimo to nadal nie akceptuje się szczęki z Abbeville, która przy założeniu, że jest autentyczna, miałaby ponad 300 000 lat.
Na podstawie posiadanych obecnie informacji trudno wydać ostateczny werdykt odnośnie autentyczności odkrycia z Moulin Ouignon. Nawet akceptując pogląd, iż szczęka i wiele narzędzi krzemiennych znalezionych razem z nią to efekt oszustwa, jaki obraz wartości dowodów paleoantropologicznych wyłania się przed nami? Jak zobaczymy, znaleziska z Moulin Quignon nie są jedynymi odkryciami, które można uznać za przedmiot fałszerstwa. "Człowieka z Piltdown" (por. rozdz. 9) przyjmowano za autentyczne znalezisko przez 40 lat, zanim odrzucono go jako starannie przygotowaną mistyfikację. Najnowsze dane na temat Moulin Quignon Odkryliśmy niedawno nowe informacje bardziej wskazujące na autentyczność szczęki z Moulin Quignon. Po zakończeniu sporu wokół tego stanowiska Bou-cher de Perthes nadal twierdził, że jego odkrycia są autentyczne. Aby to udowodnić, rozpoczął w tym samym miejscu dalsze prace wykopaliskowe. Przeprowadził je bardzo skrupulatnie, w obecności naukowych obserwatorów. W trakcie tych badań odkrył wiele ludzkich kości, ich fragmentów oraz zęby. Na znaleziska te niemal w ogóle nie zwrócono uwagi w anglojęzycznym świecie, lecz mimo to są one istotnymi dowodami obecności człowieka w Europie w okresie środkowego plejstocenu, ponad 300 000 lat temu. Potwierdzają one również autentyczność odkrytej wcześniej szczęki. Wspominamy je tu jedynie krótko, gdyż stanowią temat kolejnej książki Michaela A. Cremo. Szkielet z Clichy, Francja W 1868 roku Eugene Bertrand poinformował Towarzystwo Antropologiczne Paryża, że w kamieniołomie przy Avenue de Clichy odkrył kości człowieka: fragmenty czaszki, kość udową, piszczel (długa kość między kolanem, a kostką) i niektóre kości stopy. I136 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Znajdowały się one na głębokości 5,25 m. Zdaniem Sir Arthura Keitha warstwa, w której je znaleziono, miała tyle samo lat co pokład w Galley Hill, gdzie odkryto ludzki szkielet. Kości z Clichy również miałyby, zatem 330 000 lat. Przeciwko niedawno dokonanemu pochówkowi przemawia także głębokość ponad 5 m. Gabriel de Mortiiiet oświadczył jednak, że robotnik pracujący w kamieniołomie wyznał, iż to on ukrył szkielet w wyrobisku. Mimo tego oświadczenia wielu naukowców nadal uznawało znalezisko Bertrand za autentyczne. Profesor E. T. Hamy powiedział: "Odkrycie pana Bertrand wydaje mi się być o tyle mniej sporne, że nie jest to pierwsze tego rodzaju znalezisko przy Avenue de Clichy. Na przykład nasz szanowany współpracownik pan Reboux znalazł w tej samej okolicy i prawie na tej samej głębokości (4,20 m) kości człowieka, które przekazał mi do zbadania". Zdaniem Keitha początkowo niemal wszyscy znani naukowcy we Francji uważali, że szkielet z Clichy ma tyle samo lat, co warstwa, z której według Ber-tranda pochodził. Dopiero w miarę upływu czasu, po uznaniu neandertalczyków za plejstoceńskich przodków człowieka, francuscy antropolodzy usunęli znalezisko z Clichy - starsze od szczątków neandertalskich - z listy autentycznych odkryć. Przedstawiciel współczesnego gatunku człowieka nie miał prawa żyć przed swoimi hipotetycznymi przodkami. Przyjmuje się, bowiem, że neandertalczycy istnieli od 30 000 do 150 000 lat temu, szkielet z Clichy miał natomiast ponad 300 000 lat. W raporcie przedłożonym Towarzystwu Antropologicznemu Bertrand przedstawił dodatkowy dowód świadczący o wczesnym pochodzeniu szkieletu z Clichy. Oświadczył, że w te samej warstwie, w której go znalazł, odkrył ludzką kość łokciową. Kiedy próbował ją wydobyć, rozkruszyła się. W opinii Bertran-da był to dowód przynależności szkieletu do tej warstwy. Innymi słowy, uznał on, iż robotnik pracujący w kamieniołomie nie mógł przenieść tak kruchej kości łokciowej z wyższego poziomu na niższy Z pewnością kość uległaby wówczas zniszczeniu. Należała, więc do warstwy, w której ją odkryto. Podobnie było w przypadku szkieletu.
Fragmenty czaszki z La Denise, Francja W latach czterdziestych XIX wieku fragmenty ludzkich kości znaleziono wśród warstw wulkanicznych w La Denise we Francji. Szczególnie interesująca była kość czołowa czaszki. Sir Arthur Keith stwierdził, że "pod względem wszystkich istotnych cech nie różni się ona od kości czołowej współczesnego człowieka". Wydobyto ją z osadów uformowanych między dwoma warstwami lawy. Pierwsza warstwa pochodziła z pliocenu, druga - z późnego plejstocenu. Kość mogła mieć, zatem od kilku tysięcy do 2 min lat. Przeprowadzone badania wykazały, że zawiera ona tyle samo azotu i fluoru, co późnoplejstoceńskie kości z innych stanowisk we Francji. Tego typu porównania są jednak niepewnym wskaźnikiem chronologicznym, ponieważ ilość azotu czy też fluoru żależy w dużej mierze od charakteru osadów, temperatury i dopływu wody, a te czynniki mogą różnić się w znacznym stopniu w zależności od stanowiska.
Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 137 Rzeczywisty wiek kości czołowej z La Denise pozostaje, więc nieznany, lecz istnieje możliwość datowania jej na 2 min lat i dlatego włączyliśmy ją do omawianej grupy znalezisk. Szkielet z Ipswich, Anglia W 1911 roku J. Reid Moir odkrył szkielet człowieka pod glacjalną warstwą gliny otoczakowej w pobliżu miasta Ipswich we wschodniej Anglii. Czytając pośrednie relacje na ten temat, dowiedzieliśmy się, że Moir zmienił później swoją opinię o szkielecie i uznał, iż znalezisko to pochodzi z nieodległej przeszłości. Nie zamierzaliśmy, zatem przedstawiać tego odkrycia w naszej książce. Po głębszej analizie uznaliśmy jednak, że można datować je na bardzo wczesny okres. Szkielet znaleziono na głębokości l,38 m, między warstwą gliny otoczakowej a leżącymi poniżej piaskami glacjalnymi. Osady te miały do 400 000 lat. Moir zdawał sobie sprawę, że szkielet może stanowić pozostałość po niedawno dokonanym pochówku, dlatego uważnie sprawdził ciągły i nienaruszony układ warstw, w których znajdowały się kości, oraz osadów leżących nad nimi. Zdaniem Sir Arthura Keitha stan zachowania szkieletu przypominał plejstoceń-slde skamieniałości zwierząt, znajdywane w piaskach glacjalnych na innych stanowiskach. Odkrycie Moira wzbudziło jednak silny sprzeciw. Jeżeli szkielet, jak napisał Keith, cechowałby się prymitywną budową, taką jaka jest charakterystyczna dla "człowieka neandertalskiego", nikt nie wątpiłby, że pochodzi on z tego samego okresu co glina otoczakowa. "Zakładając, iż współczesny gatunek człowieka pojawił się niedawno stwierdził Keith - nie uznaje się wczesnego pochodzenia takich znalezisk". Mimo sprzeciwów Moir utrzymywał początkowo opinię, że szkielet z Ipswich jest rzeczywiście bardzo starożytny, co skłoniło go do zmiany tego poglądu? W pobliżu, na tym samym poziomie odkrył narzędzia kamienne, które przypominały artefakty oryniackie datowane na 30 000 lat. Doszedł, więc do wniosku, że warstwa gliny otoczakowej leżąca powyżej szkieletu uformowała się dopiero w tym okresie. Jej główny budulec miałyby stanowić podobne do mułu resztki oryginalnego złoża gliny otoczakowej, utworzonego setki tysięcy lat wcześniej. Naszym zdaniem, w stwierdzeniach Moira nie ma niczego co skłaniałoby nas do datowania szkieletu na 30 000 lat. Rozwinięte narzędzia kamienne, porównywalne do artefaktów oryniackich z Europy, pojawiają się na całym świecie w warstwach z bardzo odległych czasów. W latach sześćdziesiątych narzędzia tego typu odkryto w Hueyatlaco w Meksyku, w osadach datowanych metodą uranową na ponad 200 000 lat. W XIX wieku artefakty kamienne o bardzo rozwiniętej obróbce znaleziono w kalifornijskich kopalniach złota, w żwirach, które mogą pochodzić nawet z eocenu.
138 Zakazana archeologia - ukryta historia czlowieka Nie możemy, zatem zgodzić się z Moirem, że odkrycie dobrze opracowanych narzędzi na tym samym poziomie, na którym znajdował się szkielet, jest wystarczającym powodem do ponownego zinterpretowania stratygrafii stanowiska, tak, aby dostosować wiek szkieletu do przypuszczalnego wieku artefaktów. Moir nie przedstawił również żadnych geologicznych dowodów na poparcie swojej konkluzji, iż glina otoczakowajest niedawno osadzonym pokładem mułu. Mogła to być rzeczywiście warstwa nienaruszonej, glacjalnej gliny oto-czakowej, jak początkowo donosił sam Moir i jak zarejestrowało to British Geological Survey na szczegółowej mapie geologicznej tego obszaru. Piaski glacjalne, w których znaleziono szkielet, musiały uformować się między początkiem zlodowacenia Anglian - około 400 000 lat temu a początkiem interglacjału Hoxnian - około 330 000 lat temu. Znalezisko z Ipswich należałoby więc datować na 330 000-400 000 lat. Niektórzy naukowcy datują początek zlodowacenia Mindel (odpowiednik zlodowacenia Anglian) na około 600 000 lat, co potencjalnie przesuwa datowanie szkieletu aż na tak wczesny okres. Mimo to oficjalna nauka przyjmuje, że współczesny gatunek człowieka pojawił się w Europie Zachodniej nie wcześniej niż 30 000 lat temu. Terra Amata, Francja Stanowisko Terra Amata znajduje się na wybrzeżu śródziemnomorskim południowej Francji. W końcu lat sześćdziesiątych francuski antropolog Henry de Lumley odkrył w tym miejscu owalne jamy słupowe oraz kamienne kręgi, które wskazywały, że hominidy wznosiły sezonowe schroniska i budowały paleniska około 400 000 lat temu. Znaleziono tu również kościane narzędzia. Był wśród nich artefakt używany najwyraźniej jako szydło, być może do szycia skór. Odkryte na dawnej powierzchni ziemi ślady świadczyły, iż żyjące tu istoty spały bądź siedziały na skórach. W Terra Amata znaleziono także narzędzia kamienne, a wśród nich przedmiot opisany jako ostrze wyrzutowe, wykonane ze skały wulkanicznej pochodzącej z rejonu Estereli, niemal 50 km od stanowiska. Znaczący jest fakt, że w Terra Amata nie znaleziono skamieniałości homi-nidów. W artykule z 1969 roku na temat odkryć z tego stanowiska, opublikowanym w Scientific American, de Lumley donosił jednak o ponad 20-centyme-trowym odcisku prawej stopy zachowanym w piasku wydmy Nie przypisał go żadnemu gatunkowi hominidów, lecz w oparciu o dostępne raporty można stwierdzić, iż ślad ten nie różnił się od odcisków stóp współczesnego człowieka. Potwierdza to autentyczność znalezisk szkieletowych ze stanowisk środkowoplejstoceńskich, które już omówiliśmy. Czaszka z Buenos Aires, Argentyna Przekonujący przykład znaleziska wskazującego na istnienie człowieka w bardzo odległych czasach pochodzi z Argentyny W 1869 roku robotnicy zatrudnieni przy kopaniu basenu portowego w Buenos Aires znaleźli ludzką czaszkę (ii. 7.1). Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 139 Wydobyli ją z głównego wyrobiska usytuowanego na dnie wykopu, przebijając się przez warstwę twardej, przypominającej wapień substancji nazywanej tosca. Poziom, na którym dokonali odkrycia, znajdował się 11 metrów poniżej koryta rzeki La Plata. Robotnicy przekazali znalezisko swojemu nadzorcy panu Junorowi, starszemu rangą pracownikowi wydziału robót publicznych portu Buenos Aires. Argentyński paleontolog, Florentino Ameghino, dowiedział się o odkryciu od Edwarda Marsha Simpsona, inżyniera spółki zatrudnionej do wybudowania portu.
Ilustracja 7.1. Czaszka człowieka wydobyta z wczesnoplęjstoceńskiej formacji w Buenos Aires w Argentynie. Zdaniem Ameghino znaleziona czaszka należała do plio-ceńskiego przodka Homo sapiens, którego nazwał Diprothomo platensis. Jednak w opinii Alesa Hrdlicki ze Smithsonian Institution cechowała się ona taką samą budową, jak czaszka współczesnego człowieka. Odkrycia dokonano w miejscu określonym przez Hrdlickę jako "najwyższa część warstwy Pre-Ensenadean". Według współczesnych ustaleń geologicznych, warstwa ta powinna mieć przynajmniej 1-1,5 mln lat. Przyjmując nawet wiek l min lat, trudno byłoby spodziewać się obecności ludzkiej czaszki w osadach datowanych na ten okres i znajdujących się w jakimkolwiek miejscu na świecie, a tym bardziej w Ameryce Południowej. J. E. Ciark, brygadzista robotników, którzy odkryli czaszkę, oświadczył jednak: jestem całkowicie pewien, że znaleziono ją w głównym wyrobisku, poniżej tosca". Bailey Willis, geolog towarzyszący Hrdlice w wyprawie do Argentyny, przeprowadził wywiad z Junorem i przyznał: "Fragment czaszki wydobyto ze studni (tzn. głównego wyrobiska). Choć informacja ta opiera się na stwierdzeniu brygadzisty, któremu powiedział o tym robotnik, wydaje się, że ten jeden fakt początkowej historii znaleziska nie budzi poważnych wątpliwości". Willis kontynuował swoją relację, przedstawiając niejasne i nieuzasadnione spekulacje na temat sposobu, w jaki czaszka mogła znaleźć się w miejscu odkrycia. Sam Hrdlicka uważał, że współczesny kształt czaszki stanowi wystarczający powód, aby wykluczyć jej wczesne datowanie. Uprzedzenia Hrdlicki widoczne są w poniższej opinii, wyrażonej przez niego w książce z 1912 roku: "Z tego względu ludzkie szczątki szkieletowe, które nie różnią się wyraźnie od szkieletu współczesnego człowieka, można uznać, w oparciu o ich morfologię, jedynie za nieistotne geologicznie i pod względem swej chronologii za niewykraczające poza współczesne, wciąż nie ukształtowane do końca formacje geologiczne". Bardzo wyraźne widzimy tutaj wątpliwą zasadę datowania morfologicznego (por. rozdz. 10).
140 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Południowo-amerykański Homo erectus? Zanim przejdziemy do dalszych odkryć z terenu Europy, omówimy kolejne znalezisko południowo-amerykańskie podważające dzisiejsze poglądy na temat ewolucji człowieka i chronologii przybycia ludzi do Nowego Świata. W 1970 roku kanadyjski archeolog Alan Lyle Bryan znalazł w brazylijskim muzeum skamieniałe sklepienie czaszki z bardzo grubymi ściankami i wyjątkowo dużymi wałami nadoczodołowymi, co przypominało budowę Homo erectus. Skamieniałość odkryto w jaskini w Lagoa Santa, na terenie Brazylii. Kiedy Bryan pokazał fotografie znaleziska kilku amerykańskim anatomom, nie mogli oni uwierzyć, że pochodzi ono z Ameryki. W ich opinii sklepienie czaszki albo było fałszywe, albo był to jedynie jego odlew, bądź było rzeczywiście autentyczne, lecz pochodziło ze Starego Świata i w jakiś sposób dostało się do brazylijskiej kolekcji badanej przez Bryana. Jednak sam Bryan sprzeciwił się tym przypuszczeniom, oświadczając, że zarówno on, jak i jego żona, która również widziała znalezisko, są bardzo dobrze obeznani ze skamieniałościami hominidów i całkowicie pewni co do autentyczności odkrytej czaszki. Jej amerykańskie pochodzenie potwierdzał fakt, jak stwierdził Bryan, iż pod względem kilku istotnych wymiarów różniła się ona od znanych czaszek ze Starego Świata. Jakie znaczenie ma odkrycie z Lagoa Santa? Obecność hominidów z cechami Homo erectus w Brazylii, w jakimkolwiek okresie przeszłości, stanowi znaczną anomalię.
Paleoantropolodzy utrzyjmujący standardowy punkt widzenia twierdzą, że jedynie w pełni ludzkie istoty zasiedliły obszar obu Ameryk. Metodologia nauki pozwala, co prawda na zmianę niektórych poglądów, lecz zaakceptowanie obecności Homo erectus w Nowym Świecie byłoby zbyt rewolucyjne. Sklepienie czaszki z Lagoa Santa zniknęło w tajemniczych okolicznościach z brazylijskiego muzeum po zbadaniu go przez Bryana. Ważny dla naszych rozważań szkielet odkryty przez Hansa Recka w Wąwozie Olduwai w Afryce również zniknął z muzeum. W przypadku powyższych znalezisk mogliśmy przynajmniej usłyszeć o nich, zanim zaginęły. Podejrzewamy jednak, że inne skamieniałości mogły umknąć naszej uwadze, ponieważ niewłaściwie przechowywano je w muzeach lub być może świadomie usunięto jako zbyteczne bez sporządzenia odpowiedniego raportu. Szczęka z Foxhall, Anglia W 1855 roku robotnicy pracujący w kamieniołomie w Foxhall w Anglii odkryli ludzką szczękę (il. 7.2). Miejski aptekarz John Taylor kupił ją od robotnika za szklankę piwa i pokazał Robertowi H. Collyerowi, amerykańskiemu lekarzowi mieszkającemu wówczas w Londynie. Po otrzymaniu skamieniałości Collyer odwiedził kamieniołom na farmie pana Lawsa. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 141 Zbadał, że pokład, z którego wydobyto szczękę, znajdował się na głębokości niemal 5 m. Stan zachowania kości, przesiąkniętej całkowicie tlenkiem żelaza, potwierdzał przypisanie jej do tej warstwy. Collyer stwierdził: "to najstarszy relikt ludzkiego zwierzęcia". Ilustracja 7.2. Ludzka szczęka odkryta w 1855 roku oplioceńskiej formacji Red Crag w Foxhall, W tym samym pokładzie, gdzie znaleziono szczękę, Moir odkrył później narzędzia kamienne i ślady ognia. Wszystkie znaleziska z tego poziomu mają przynajmniej 2,5 mln lat. Zdając sobie sprawę z posiadania okazu o wielkim znaczeniu, Collyer pokazał go wielu angielskim naukowcom w tym Charlesowi Lyellowi, George'owi Buskowi, Richardowi Owenowi, Sir Johnowi Prestwichowi i Thomasowi Huxleyowi. Wszyscy byli sceptyczni odnośnie starożytności odkrycia. Huxley wysunął zarzut, że kształt kości "nie wskazuje, by należała ona do wymarłego czy anormalnego gatunku człowieka". Ponownie mamy tu do czynienia z niewłaściwym założeniem, iż w pełni ludzka kość nie może być aż tak starożytna. Amerykański paleontolog Henry Fairfieid Osborn, który w latach dwudziestych opisywał odkrycia narzędzi krzemiennych dokonane przez Moira w tym samym miejscu, gdzie znaleziono szczękę, zastanawiał się, dlaczego wymienieni wyżej uczeni nie zadali sobie trudu, aby zbadać samo stanowisko w Foxhall. Odrzucali wiek kości "prawdopodobnie z tego względu, że kształt szczęki nie był prymitywny" - stwierdził Osborn. Ponadto nie uległa ona całkowitej fosylizacji. Jednak wiele innych kości o podobnym wieku również jedynie częściowo ulega skamienieniu. Po pewnym czasie szczęka z Foxhall zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Prawie nigdy nie wspominają o niej współcześni naukowcy. Jeżeli mówią już o tym odkryciu, odnoszą się do niego lekceważąco. Na przykład w Fossil Men Marcellina Boule'a znajdujemy następujące stwierdzenie: "Trzeba być całkowicie pozbawionym krytycyzmu, by w jakimkolwiek stopniu zważać na takie znalezisko". Niewykształceni robotnicy odkryli jednak wiele kości i artefaktów akceptowanych przez naukę. Większość szczątków Homo erectus z Jawy dostarczyli nienadzorowani, płatni Jawajczycy, których wynajęto do zbierania skamieniałości. Szczękę Homo erectus z
Heidelbergu znaleźli niemieccy robotnicy i dopiero ich brygadzista przekazał ją uczonym. Jeżeli zwolennicy ewolucji mogą poważnie traktować te znaleziska, dlaczego nie oceniają podobnie szczęki z Foxhall? Można by wysunąć zarzut, że skamieniałości Homo erectus z Jawy i z Heidelbergu są wciąż dostępne, natomiast szczęka z Foxhall zaginęła. Jednak oryginalne skamieniałości Homo erectus z Pekinu również zaginęły w Chinach w czasie II Wojny Światowej, a mimo to są wciąż akceptowane jako dowody ewolucji ludzkiego gatunku. 142 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka Szkielety z Castenedolo, Włochy Miliony lat temu, w epoce pliocenu, ciepłe morze wymywało południowe zbocza Alp, osadzając warstwy koralu i mięczaków. Pod koniec lata 1860 roku profesor Giuseppe Ragazzoni, geolog z Politechniki w Bresci we Włoszech, udał się do Castenedolo, około 10 km na południowy-wschód od tego miasta, aby zbierać skamieniałe muszle z warstw plioceńskich odsłoniętych u stóp niskiego wzgórza Colle de Vento (ii. 7.3). Ragazzoni napisał: "Szukając muszli wzdłuż brzegu koralu, znalazłem górną część czaszki, która była całkowicie wypełniona fragmentami koralu spojonymi niebiesko-zieloną gliną charakterystyczną dla tej formacji. Zdziwiony tym odkryciem, kontynuowałem poszukiwania i znalazłem kości klatki piersiowej oraz kończyn, należące wyraźnie do człowieka". Ragazzoni pokazał swoje znaleziska innym geologom, A. Stoppaniemu i G. Curioniemu. Według Ragazzoniego ich reakcja była negatywna: "Powątpiewając w okoliczności odkrycia, stwierdzili, że kości nie należały do bardzo starożytnego człowieka, lecz stanowią pozostałości niedawnego pochówku". "Z żalem wyrzuciłem te szczątki - przyznał Ragazzoni - ponieważ znalazłem je wśród koralu i morskich muszli. Mimo opinii dwóch zdolnych naukowców wyglądały tak, jak gdyby zostały przetransportowane przez fale oceanu i przykryte koralem, muszlami oraz gliną". Nie był to jednak koniec tej historii. Ragazzoniego wciąż prześladowała myśl, iż odkryte kości należały do ludzkiej istoty żyjącej w pliocenie. "Dlatego -napisał - wróciłem wkrótce w to samo miejsce i znalazłem dalsze szczątki, w identycznym stanie jak poprzednie". W 1875 roku Carlo Germani, za radą Ragazzoniego, zakupił ziemię w Castenedolo, aby sprzedawać miejscowym rolnikom bogatą w fosforan glinę musz-Iową jako nawóz. Ragazzoni powiedział Germaniemu o odkryciach, jakich dokonał, i poprosił go, by uważnie wykopywał ziemię, informując o wszelkich pozostałościach człowieka, które znajdzie. W grudniu 1879 roku, na przekopywanym terenie, około 15 m od miejsca, gdzie odkryto pierwsze ludzkie szczątki, Germani zauważył kolejne kości człowieka. 2 stycznia 1880 roku przesłał wiadomość Ragazzoniemu. Ragazzoni wspominał później: "Następnego dnia udałem się tam z moim asystentem Vincenzo Fracassim, aby osobiście wydobyć znaleziska". Obejmowały one zęby, fragmenty czaszki, kręgosłupa, żeber, ramion, nóg i stóp. Dalsze odkrycia miały dopiero nastąpić. 25 stycznia Germani przekazał Ragazzoniemu zęby i fragmenty szczęki. Znaleziono je około 2 m od miejsca, w którym w tym samym miesiącu odkryto poprzednie szczątki. Ragazzoni ponownie przybył do Castenedolo i znalazł resztki czaszki, szczęki, kręgosłupa, Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe
143
Ilustracja 7.3. Przekrój wzgórza Colle de Vento w pobliżu Castenedolo we Włoszech ukazuje w zarysach pozycję stratygraficzną znalezionych tu ludzkich szczątków szkieletowych. (l) Ludzkie skamieniałości odkryte przez geologa G. Ragazzoniego w 1860 roku leżały na brzegu warstwy koralu i muszli, w miejscu, gdzie była ona pokryta środkowoplioceńską gliną
niebieską, którą przykrywała z kolei czerwona glina (ferrettó) przetransportowana przez wodę ze szczytu wzgórza. (2) 2 i 25 stycznia 1880 roku, około 15 m od miejsca odkrycia z 1860 roku, znaleziono dalsze skamieniałości człowieka. Reprezentowały one trzy osoby (mężczyznę i dwoje dzieci). Kości leżały na brzegu złoża koralu i były pokryte plioceńską gliną niebieską o miąższości około 2 m, przykrytą czerwoną warstwą ferrettó. (3) 16 Lutego 1880 roku, na głębokości l metra w pokładzie niebieskiej gliny, którą pokrywała warstwa żółtego piasku i jasno-czerwony osad ferrettó, znaleziono kości kobiety, żeber oraz pojedyncze zęby. "Wszystkie te kości - powiedział - były całkowicie pokryte, wręcz przesiąknięte, gliną i małymi kawałkami koralu oraz muszli, co usunęło jakiekolwiek podejrzenie, że stanowią one pozostałości pochówków, a z drugiej strony potwierdzało fakt przetransportowania ich przez fale morza". We wszystkich trzech przypadkach Ragazzoni szukał śladów pochówku, lecz ich nie znalazł. 16 lutego Germani powiadomił Ragazzoniego, iż znaleziono cały szkielet. Ragazzoni udał się na miejsce odkrycia i nadzorował prace wykopaliskowe. Okazało się, że przykryty niebieskozieloną gliną szkielet należał do kobiety "Kompletny szkielet - powiedział Ragazzoni - znaleziono w warstwie niebieskiej gliny [...]. Warstwa ta ma ponad metr grubości i zachowała swój nienaruszony układ. Nie nosi żadnych śladów zaburzeń [...]. Szkielet był najprawdopodobniej osadzony w morskim mule. Nie umieszczono go tu w późniejszym okresie, gdyż wówczas byłyby widoczne ślady leżącego powyżej, żółtego piasku i żelazawo-czerwonej gliny nazywanej ferrettó". Innymi słowy, pochówek spowodowałby w warstwie niebieskiej gliny widoczne przemieszanie materiałów o różnym zabarwieniu. Jednak Ragazzoni, który sam był przecież geologiem, zbadał, że nie doszło do żadnego przemieszania materiałów. Ponadto układ samego pokładu niebieskiej gliny nie został zaburzony. 144 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ragazzoni rozważył kolejny możliwy zarzut wobec swojej konkluzji, że ludzkie kości z Castenedolo pochodzą z tego samego okresu, co złoże plioceńskie, gdzie je odkryto. Strumienie wody mogły usunąć osady pokrywające warstwę niebieskiej gliny, przeniknąć do niej i osadzić kości człowieka w istniejących tu zagłębieniach. Nowy materiał mógł następnie przykryć ludzkie szczątki. Hipoteza ta wyjaśniałaby brak śladów pochówku. Tym niemniej Ragazzoni stwierdził, że nie jest możliwe, aby skamieniałości zostały niedawno osadzone w miejscach, gdzie je znaleziono: "Skamieniałe szczątki odkryte 2 i 25 stycznia leżały na głębokości około 2 m. Kości znajdowały się na granicy warstwy muszli i koralu oraz leżącego powyżej pokładu niebieskiej gliny Były rozproszone, jak gdyby rozrzucone wśród muszli przez fale morza. Można, więc całkowicie wykluczyć późniejsze mieszanie się bądź naruszanie warstw". Ragazzoni powiedział również: "Znaleziony 16 lutego szkielet odkryto na głębokości ponad l m, w warstwie niebieskiej gliny, która jak się okazuje, przykryła go w procesie powolnego osadzania się". Powolne osadzanie się gliny, zdaniem Ragazzoniego uwarstwionej, wykluczałoby hipotezę, że szkielet został niedawno przetransportowany na miejsce odkrycia przez rwący strumień. Współcześni geolodzy datują niebieskie gliny z Castenedolo na fazę Astian środkowego pliocenu, co oznaczałoby, iż znalezione tu szczątki ludzkie mają około 3-4 mln lat. W 1883 roku profesor Giuseppe Sergi, anatom z Uniwersytetu w Rzymie, odwiedził Ragazzoniego i osobiście zbadał odkryte kości człowieka na Politechnice w Bresci. Po przeprowadzeniu odpowiednich analiz stwierdził, że reprezentują one cztery osoby mężczyznę, kobietę i dwoje dzieci.
Sergi przybył również do Castenedolo. "Udałem się tam 14 kwietnia w towarzystwie Ragazzoniego. Wykop, który eksplorowano w 1880 roku, wciąż był odsłonięty, a geologiczny układ warstw wyraźnie widoczny" - napisał. "Jeżeli jamę wykopano by na pochówek, nie zostałaby ponownie wypełniona w taki sposób, aby wyglądać dokładnie tak samo jak poprzednio. Glina z wyższych warstw powierzchniowych, rozpoznawalna dzięki intensywnemu, czerwonemu zabarwieniu, uległaby zmieszaniu z materiałami niższego poziomu. Taką zmianę barwy i zaburzenie warstw zauważyłaby nawet zwykła osoba, a tym bardziej doświadczony geolog" - dodał Sergi. Stwierdził również, że z wyjątkiem prawie kompletnego szkieletu kobiety, większość kości była rozproszona wśród muszli i koralu, poniżej warstwy niebieskiej gliny, jak gdyby na równej powierzchni ziemi. Potwierdzało to opinię, iż znalezione ciała spoczęły na płytkim dnie morza. Kiedy uległy rozkładowi, ich kości zostały rozproszone wskutek działania wody. "Niemal całkowicie zachowany szkielet kobiety - wyjaśnił Sergi - nie został odkryty w położeniu wskazującym na zwykły pochówek, lecz w pozycji odwróconej". Sergi był przekonany, że szkielety z Castenedolo są szczątkami ludzi żyjących w pliocenie. O negatywnych opiniach innych naukowców powiedział: "Tendencja, aby w oparciu o teoretyczne założenia odrzucać wszelkie odkrycia, które mogą wskazywać na obecność człowieka w okresie trzeciorzędu, jest, jak sądzę, naukowym uprzedzeniem. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 145 Nauki przyrodnicze powinny być pozbawione takich uprzedzeń". Niestety, uprzedzenia te nie zostały przezwyciężone do dziś. Sergi napisał również: "Przy pomocy despotycznego, naukowego uprzedzenia - różnie można to nazywać - odrzuca się każde odkrycie ludzkich szczątków z pliocenu". Sergi nie był jedyną osobą, która zaakceptowała znaleziska z Castenedolo. Armand de Quatrefages, znany nam już z przeglądu narzędzi kamiennych, także uznał ich plioceńskie pochodzenie. O szkielecie kobiety powiedział w swej książce Races Humaines: "Nie istnieje żaden poważny powód, aby wątpić w odkrycie pana Ragazzoniego [...] jeżeli dokonałby go w złożu czwartorzędowym, nikt nie podważałby dokładności przeprowadzonych badań, dlatego z wyjątkiem teoretycznych, przyjętych a priori zarzutów niczego nie można przeciwstawić temu znalezisku". W 1889 roku w Castenedolo odkryto kolejny szkielet człowieka. Wywołał on pewne wątpliwości odnośnie odkryć z 1880 roku. Ragazzoni zaprosił G. Sergiego i profesora A. Issela, aby zbadali nowe znalezisko, odkryte w starożytnym pokładzie ostryg. Sergi donosił, że zarówno w jego opinii, jak i zdaniem Issela szkielet stanowił niedawną intruzję w plio-ceńskich warstwach, ponieważ niemal nienaruszony leżał na wznak w wyłomie pokładu ostryg i nosił ślady grzebania ciała. W swoim własnym artykule Issel posunął się dalej, uznając również odkrycia z 1880 roku za pozostałości niedawnych pochówków. W przypisie oznajmił, iż Sergi zgodził się z jego opinią, że żaden szkielet znaleziony w Castenedolo nie pochodzi z pliocenu. Naukowa społeczność przyjęła to za rozwiązanie ciągnącego się sporu. Jednak Sergi zaprzeczył później stwierdzeniom Issela. Oświadczył, iż mimo poglądu o późnym pochodzeniu szkieletu z 1889 roku nigdy nie odrzucił przeświadczenia o plioceńskim wieku kości znalezionych 9 lat wcześniej. Niestety w międzyczasie odrzucono już całkowicie właściwą interpretację odkryć i sam Sergi nie byt w stanie stoczyć nowej bitwy, aby przywrócić należną wagę wcześniejszym znaleziskom. Odkrycia z Castenedolo zaczęto pomijać milczeniem lub wyśmiewać. Klasyczny przykład niesprawiedliwej oceny ludzkich szczątków z Castenedolo można znaleźć w Textbook ofEuropean Archaeology, podręczniku napisanym w 1921 roku przez
profesora R. A. S. Macalistera. Macalister przyznał, iż "odkrycia z Castenedolo należy traktować poważnie, bez względu na to, co o nich myślimy". Zostały, bowiem "odkryte przez kompetentnego geologa Ragazzoniego [...] i zbadane przez kompetentnego anatoma Sergiego". Mimo to Macalister nie mógł zaakceptować ich plioceńskiego wieku. Stojąc w obliczu niewygodnych faktów, stwierdził: "na pewno popełniono tu jakiś błąd". Przecież kości cechowała współczesna anatomia. "Jeżeli rzeczywiście należałyby do warstwy, w której je znaleziono - napisał - mielibyśmy do czynienia z nadzwyczajnie długim zastojem w ewolucji. 146 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka O wiele bardziej prawdopodobne jest, że biednie przeprowadzono obserwacje [...]. Akceptacja plioceń-sidego wieku szkieletów z Castenedolo stworzyłaby tak wiele nierozwiązywalnych problemów, iż nie możemy wahać się czy uznać, czy też odrzucić ich autentyczność". Ponownie widzimy, jak ewolucyjne uprzedzenia zmuszają naukowca do zanegowania znalezisk, które uznano by za odpowiednie, gdyby potwierdzały przyjęte już poglądy o ewolucji. Na poparcie swojej opinii, podważającej wszystkie odkrycia z Castenedolo, Macalister odwołał się do ustaleń Issela, mimo że jego raport z 1889 roku odrzucał jedynie szkielet odkryty w tym właśnie roku. Mówiąc o wszystkich znaleziskach z Castenedolo, Macalister napisał: "Badania kości i kontekstu, w którym je znaleziono, przeprowadzone przez Issela z Genewy, ujawniły, iż warstwy zawierały wiele morskich osadów i wszystkie stałe materiały w ich obrębie, z wyjątkiem ludzkich kości, były pokryte morskimi inkrustacjami". Według relacji Issela kości szkieletu odkrytego w 1889 roku były rzeczywiście gładkie i pozbawione inkrustacji. Nie dotyczyło to jednak wcześniejszych odkryć. Zarówno Ragazzoni, jak i Sergi opisywali, że znalezione kości są inkrustowane niebieską gliną plioceńską oraz fragmentami muszli i koralu. Kolejny przykład niesprawiedliwej oceny ludzkich szczątków z Castenedolo znajdujemy w Fossil Men, gdzie Boule i Vallois napisali: "w Castenedolo na pewno [...] mamy do czynienia z mniej lub bardziej niedawnymi pochówkami". Poświęcili oni jednak zaledwie jeden paragraf na temat tych odkryć i nie wspomnieli o nienaruszonych warstwach przykrywających skamieniałości czy o rozrzuconych kościach i niekompletnym stanie zachowania niektórych szkieletów - informacjach, które z reguły wykluczają hipotezę o intruzyjnym pochówku. Boule i Vallois stwierdzili: "W 1889 roku odkrycie nowego szkieletu było tematem oficjalnego raportu profesora Issela. Zaobserwował on wówczas, że wszystkie skamieniałości znalezione w tym osadzie, z wyjątkiem ludzkich kości, nasycone są solą". Zdaniem Boule'a i Yalloisa dotyczyło to również wcześniejszych znalezisk. Jednak w raporcie z 1889 roku Issel opisał jedynie skamieniałości odkryte w tym samym roku. W rzeczywistości nie użył nawet słowa "sól", mówiąc zamiast tego o "morskich inkrustacjach", które występowały, jak wspomniano wyżej, na kościach znalezionych zarówno w 1860, jaki 1880 roku. Aby zaprzeczyć plioceńskiemu pochodzeniu szkieletów z Castenedolo, poddano je badaniom chemicznym i radiometrycznym. Świeże kości zawierają w swoim białku pewną ilość azotu, zmniejszającą się wraz z upływem czasu. W raporcie z 1980 roku K. R Oakley stwierdził, iż zwartość azotu w skamieniałościach z Castenedolo jest podobna do ilości tego pierwiastka w kościach odkrytych na włoskich stanowiskach późnoplejstoceńskich i holoceńskich. Uznał więc, że szkielety z Castenedolo nie pochodzą z odległej przeszłości. Stopień zachowania azotu w kości może jednak różnić się w zależności od stanowiska, co powoduje, iż tego typu porównania są niepewnym wskaźnikiem chronologicznym, o czym już wspominaliśmy Skamieniałości z Castenedolo znaleziono zresztą w glinie - substancji, która zachowuje białka zawierające azot.
Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 147 Kości cechuje również tendencja do absorbowania fluoru z wód gruntowych. Ilość fluoru w znaleziskach z Castenedolo była, zdaniem Oakleya, dość wysoka jak dla skamieniałości z nieodległych czasów. Oakley wyjaśnił tę sprzeczność, stwierdzając, że poziom fluoru w wodach gruntowych Castenedolo był w przeszłości znacznie wyższy. Kości z Castenedolo cechowało także nieoczekiwanie wysokie stężenie uranu, co również potwierdzało ich wczesne pochodzenie. Przy pomocy metody radiowęglowej "C ustalono natomiast wiek niektórych skamieniałości z Castenedolo na 958 lat. Jednak ponownie jak w przypadku odkrycia z Galley Hill, zastosowane wówczas techniki badawcze są obecnie uważane za wątpliwe, a same kości, niszczejące w muzeum przez niemal 90 lat, zostały najprawdopodobniej zanieczyszczone współczesnym węglem, co spowodowało zafałszowanie wyników w postaci datowania na tak późny okres. Przypadek Castenedolo uwidacznia braki metodologii naukowej stosowanej przez paleoantropologów. Początkowe datowanie znalezisk z 1860 i 1880 roku na epokę pliocenu wydaje się być uzasadnione. Odkrycia zostały dokonane przez doświadczonego geologa G. Ragazzoniego, który uważnie zbadał stratygrafię stanowiska, a poszukując śladów intruzyjnego pochówku, nie znalazł żadnych jego oznak. O znaleziskach z Castenedolo rzetelnie donosił w czasopismach naukowych. Tym niemniej kości cechowała współczesna budowa i dlatego spotkały się one z bardzo negatywnym przyjęciem. Jak stwierdził Macalister, "na pewno popełniono tu jakiś błąd". Dominujące obecnie w społeczności naukowej wyjaśnienie początków człowieka jest produktem takiej postawy, jaką zaprezentował Macalister. Przez ostatnie stulecie teoria o postępującej ewolucji ludzkiego gatunku sterowała przyjmowaniem i odrzucaniem znalezisk prehistorycznych. Dowody z nią sprzeczne są starannie tuszowane. Kiedy czytamy więc podręczniki na temat ewolucji człowieka, możemy pomyśleć, że "teoria ewolucji musi być prawdziwa, skoro potwierdzają ją wszystkie odkrycia". Jednak podręcznikowe ujęcie tego problemu wprowadza nas w błąd, gdyż to nienaruszalna wiara w ewolucję określa, jaki materiał dowodowy powinien zostać zaakceptowany i jak należy go interpretować. Szkielet z Sa.vona, Wiochy Omówimy teraz kolejne znalezisko plioceńskie, odkryte w Savona, mieście leżącym na włoskiej Riwierze, niemal 50 km na zachód od Genui. W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, podczas budowy kościoła, robotnicy odkryli tu ludzki szkielet. Znaleźli go na dnie wykopu o głębokości 3 metrów. Warstwa zawierająca kości miała 3-4 min lat. 148 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka W 1867 roku w Paryżu Arthur Issel przedstawił szczegóły tego odkrycia członkom Międzynarodowego Kongresu Antropologu i Archeologii Prehistorycznej. Oświadczył on, iż szkielet z Savona "pochodzi z tego samego okresu, co osady, w których go znaleziono". De Mortiiiet napisał jednak w 1883 roku, że warstwy plioceńskie w Savona osadzone w płytkich wodach przybrzeżnych zawierają pojedyncze kości ssaków lądowych, natomiast szkielet człowieka był właściwie nienaruszony. "Czy nie świadczy to o tym - zapytał de Mortiiiet - że zamiast szczątków ludzkich zwłok pływających w falach plioceńskiego morza mamy przed sobą późniejszy pochówek o nieokreślonym wieku?". Na Międzynarodowym Kongresie Antropologii i Archeologii Prehistorycznej w Bolonii w 1871 roku Deo Gratias, duchowny, który był obecny przy odkrywaniu szkieletu, przedstawił relację wskazującą, iż znalezisko to nie stanowiło pozostałości pochówku intruzyjnego. Deo Gratias, student paleontologu, powiedział: "Ciało odkryto w pozycji wyprostowanej, z ramionami wysuniętymi do przodu i lekko pochyloną do przodu głową, skierowaną
jednocześnie w dół. Całe ciało było znacznie uniesione w stosunku do nóg, co przypominało ułożenie człowieka w wodzie. Czy możemy przypuszczać, że pochowano kogoś w takiej pozycji? Czy przeciwnie - wskazuje to na ułożenie ciała zdanego na łaskę wody? Szkielet znaleziono w warstwie gliny, na krawędzi skały, jest, więc prawdopodobne, że został on osadzony przez wodę na tej przeszkodzie". Deo Gratias stwierdził również: "Gdybyśmy mieli do czynienia w tym przypadku z pochówkiem, znaleźlibyśmy ślady przemieszania wyższych warstw ziemi z niższymi. Wyższe osady zawierają białe piaski kwarcytowe. Rezultatem przemieszania byłoby wyraźne rozjaśnienie ściśle ograniczonego obszaru gliny plioceńskiej, co wystarczyłoby, aby naoczni świadkowie mieli pewne wątpliwości odnośnie starożytności szkieletu, o której zapewniali. Największe i najmniejsze zagłębienia ludzkich kości wypełnia zwarta glina plioceń-ska. Mogła się w nich znaleźć jedynie w czasach plioceńskich, gdy miała mulistą konsystencję,". Deo Gratias podkreślił, że glina była teraz twarda i sucha. Szkielet znaleziono ponadto na głębokości 3 metrów, raczej zbyt głęboko dla pochówku. Skamieniałości odkryte w Savona można, więc wyjaśnić w następujący sposób. Jak wskazuje obecność charakterystycznych muszli, stanowisko to zostało pokryte płytkimi wodami przybrzeżnymi plioceńskiego morza. Zwierzęta zginęły na lądzie, a ich pojedyncze kości zostały zabrane przez morze i włączone do morskiej formacji. Ludzkie kości, odkryte w naturalnym połączeniu, znalazły się w tej samej formacji wskutek utonięcia człowieka, być może po zatonięciu łodzi, co nastąpiło jeszcze w czasach plioceńskich. Wyjaśnienie to uzasadnia obecność dość kompletnego szkieletu człowieka wśród rozproszonych kości zwierzęcych, bez uciekania się do hipotezy o niedawnym pochówku intruzyjnym. Należy pamiętać, że ułożenie szkieletu częścią twarzową w dół, z rozpostartymi kończynami przypomina raczej zwłoki osoby, która zatonęła niż została celowo pochowana. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 149 Kręg z Monte Hermoso, Argentyna W rozdziale 5 omawialiśmy narzędzia kamienne i ślady intencjonalnego wykorzystywania ognia odkryte w Monte Hermoso w Argentynie. Przedstawimy teraz znalezioną w tym samym miejscu kość człowieka - atlas, najwyższą kość kręgosłupa. W latach osiemdziesiątych XIX wieku Santiago Pozzi, pracownik Muzeum miasta La Pląta, wydobył ją z wczesnoplioceńskiej formacji Monte-hermosan. Przez lata nie zwracano na nią specjalnej uwagi, choć przez cały ten czas była pokryta charakterystycznym, żółtawo-brązowym lessem z utworu Montehermosan, datowanego na 3-5 min lat. Dopiero po latach przechowywania kości w muzeum zaczęto dokładnie ją badać, lecz fakt ten nie powinien umniejszać jej wartości. Czaszka z Gibraltaru przez wiele lat znajdowała się w muzeum, nim uznano ją za okaz nean-dertalski. Kilka kości udowych Homo erectus z Jawy przesłano statkiem do Holandii w skrzyniach z innymi kośćmi. Przez kilka dziesięcioleci również i one pozostawały nierozpoznane i nieskatalogowane, a mimo to dziś wymienia się je w podręcznikach obok innych akceptowanych znalezisk. Można przytoczyć wiele przypadków uznania autentyczności odkryć w taki sam sposób, w jaki zaakceptowano" atlas z Monte Hermoso. Gdy usunięto plioceński less, kręg dokładnie zbadano. Florentino Ameghi-no, akceptując plioceńskie datowanie kości, przypisał ją małpokształtnemu przodkowi człowieka. W opisie znaleziska wyszczególnił cechy, które były jego zdaniem prymitywne. Jednak Aleś Hrdlicka przekonująco wykazał, że atlas miał w rzeczywistości współczesny kształt. Mimo to, podobnie jak Ameghino, Hrdlicka sądził, iż kształt ludzkich kości powinien być w miarę cofania się w przeszłość coraz bardziej prymitywny. Jeżeli kość cechowała się współczesną budową, bez względu na to, w jakiej warstwie ją znaleziono, musiała pochodzić z
nieodległych czasów. Obecność takiego znaleziska w bardzo starożytnej warstwie zawsze mogła i w rzeczywistości musiała być wyjaśniona jako intruzja. Istnieje jednak inne możliwe wyjaśnienie odkrycia z Monte Hermoso: w pełni ludzkie istoty żyły w Argentynie już ponad 3 mln lat temu. Taką konkluzję potwierdza fakt, że atlas nosił ślady całkowitego osadzenia w materiałach pochodzących z formacji Montehermosan. W opinii Hrdlicki należało "z konieczności zapomnieć" o kręgu z Monte Hermoso, i tak też się stało. W przeciwnym wypadku pogląd Hrdlicki o niedawnym zasiedleniu obu Ameryk opierałby się na bardzo kruchej podstawie. Wielu naukowców nadal będzie domagać się, aby powyższe znalezisko pozostało w zapomnieniu, w jakim znalazło się z historycznej konieczności. Dowody potwierdzające obecność współczesnego gatunku człowieka 3 min temu, lub jeszcze wcześniej, w różnych miejscach Argentyny są wciąż niemile widziane przez oficjalną paleoantropologię. ] 50 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Szczęka z Miramar, Argentyna W 1921 roku M. A. Yignati oświadczył, że w późnoplioceńskiej formacji Cha-padmalalan w Miramar, w Argentynie, odkryto ludzką żuchwę z dwoma zębami trzonowymi. Na tym samym stanowisku znaleziono poprzednio narzędzia kamienne oraz kość ssaka z osadzonym w niej grotem strzały (por. rozdz. 5). Szczękę człowieka odkrył znany nam już Lorenzo Parodi, pomocnik muzealny. E. Boman donosił, że Parodi znalazł ją "osadzoną w barranca, głęboko w warstwach Chapadmalalan, mniej więcej na poziomie morza". Szczęka miałaby, zatem 2-3 mln lat. Boman był jednak sceptyczny odnośnie takiego datowania: "Gazety opublikowały pompatyczne artykuły o "najbardziej starożytnych szczątkach człowieka na świecie”, ale wszyscy, którzy badali zęby trzonowe stwierdzili, że są one identyczne z zębami trzonowymi współczesnych ludzi". Boman uznał, więc, że w pełni ludzki charakter fragmentu szczęki świadczy o jego późnym pochodzeniu. Nie powiedział jednak niczego, co wykluczałoby wniosek, iż znalezisko z Miramar jest dowodem obecności człowieka na terenie Argentyny już w epoce pliocenu. Czaszka z Calaueras, USA W Rozdziale 5 omawialiśmy liczne narzędzia kamienne odkryte w złotonośnych żwirach gór Sierra Nevada w Kalifornii. W tych samych żwirach, datowanych na 9-55 mln lat, znaleziono również ludzkie kości. W lutym 1866 roku pan Mattison, główny właściciel kopalni przy Bald Hill w pobliżu Angels Creek w hrabstwie Calaveras, wydobył czaszkę człowieka z warstwy żwiru leżącej na głębokości około 40 m. Żwir ten znajdował się w pobliżu podłoża skalnego, pod kilkoma oddzielnymi warstwami materiału wulkanicznego. Erupcje wulkaniczne rozpoczęły się w tym regionie w epoce oligocenu, trwały przez miocen i zakończyły w pliocenie. Skoro czaszkę znaleziono w pobliżu podstawy sekwencji przeplatających się warstw żwiru i lawy, żwir, w którym ją odkryto pochodził prawdopodobnie z czasów poprzedzających pliocen, być może o wiele wcześniejszych niż ta epoka. Mattison zaniósł czaszkę panu Scribnerowi, agentowi Wells, Fargo and Co.'s Express w Angels. Pracownik Scribnera, pan Matthews, oczyścił niektóre in-krustacje pokrywające większą część skamieniałości. Rozpoznając, że jest to fragment ludzkiej czaszki, posłał ją dr. Jonesowi, który mieszkał w pobliskiej wiosce Murphy's i był entuzjastycznym zbieraczem takich znalezisk. Dr Jones napisał do biura Geological Survey w San Francisco i po otrzymaniu odpowiedzi przesłał tam czaszkę, gdzie zbadał ją J. D. Whitney, ówczesny geolog stanu Kalifornia. Whitney udał się natychmiast do Murphy's i Angels. Osobiście porozmawiał
z Mattisonem, który potwierdził relację Jonesa. Sam zresztą znal Scribnera i Jonesa i uważał ich za ludzi godnych zaufania. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 151 16 lipca 1866 roku Whitney zaprezentował Kalifornijskiej Akademii Nauk raport na temat czaszki z Calaveras, zapewniając, że znaleziono ją w warstwach plioceńskich. Czaszka wywołała w USA wielką sensację. "Prasa religijna tego kraju zajęła się tą sprawą [...] była jednomyślna co do tego, że czaszka z Calaveras jest »żartem«" - stwierdził Whitney. Zauważył, iż tego typu teorie pojawiły się dopiero wówczas, gdy jego odkrycie nagłośniono szeroko w gazetach. Domniemania o oszustwie nie były tylko dziełem dziennikarzy, lecz również naukowców, na przykład Williama H. Holmesa ze Smithsonian Institu-tion. W czasie wizyty w hrabstwie Calaveras Holmes zebrał informacje od osób znających Scribnera i Jonesa, które pozwalały przypuszczać, że czaszka zbadana przez Whitneya nie była autentyczną skamieniałością z trzeciorzędu. Istnieje jednak pewien problem z tą hipotezą - występuje ona w wielu wersjach. Niektórzy sądzą, że to religijni górnicy podłożyli czaszkę, aby oszukać Whitneya bądź innego górnika. Według kolejnej opinii Mattison odkrył autentyczną czaszkę, później jednak przekazano Whitneyowi inną skamieniałość. Istnieje również pogląd, że to przyjaciele Mattisona z pobliskiego miasta podłożyli czaszkę. Sprzeczność tych wszystkich wyjaśnień podważa koncepcję o dokonaniu w tym przypadku oszustwa. Po wizycie w hrabstwie Calaveras Holmes zbadał znalezisko w Peabody Mu-seum w Cambridge, w stanie Massachusetts, i doszedł do wniosku, że "czaszka nigdy nie była transportowana przez trzeciorzędowy strumień wody; nigdy nie uległa w nim pęknięciu; nigdy nie pochodziła ze starych żwirów w kopalni Mattisona i w żaden sposób nie reprezentuje trzeciorzędowego gatunku człowieka". Informacje potwierdzające ten wniosek pochodzą od osób badających skałę macierzystą, w której odkryto czaszkę. Dr E W. Putnam z Harvard Uni-versity's Peabody Museum ofNational History stwierdził, że znalezisko nie nosi żadnego śladu żwiru z kopalni. William J. Sinclair z University of California również osobiście zbadał czaszkę i oświadczył, iż przytwierdzony do niej materiał nie jest żwirem z kopalni złota. Jego zdaniem był to osad znajdywany w jaskiniach, gdzie Indianie umieszczali czasami ciała swoich zmarłych. Z drugiej strony Holmes donosił: "Dr D. H. Dali oświadczył, że przebywając w San Francisco w 1866 roku, porównał materiał przytwierdzony do czaszki z cząstkami żwiru z kopalni. Obie próbki były jednakowe pod względem wszystkich istotnych cech". W. O. Ayres napisał natomiast w American Naturalist w 1882 roku: "Widziałem ją i zbadałem dokładnie, gdy pierwszy raz dotarła do rąk profesora Whitneya. Nie była jedynie inkrustowana piaskiem i żwirem. Zagłębienia czaszki wypełniał ten sam materiał - materiał szczególnego rodzaju, który miałem okazję bardzo dobrze poznać". Według Ayresa byt to złotonośny żwir odkrywany w kopalniach, nie zaś złoże jaskiniowe z nieodległej przeszłości. Z kolei o samym znalezisku Ayres powiedział: "Stwierdzono, że to współczesna czaszka, inkrustowana po kilku latach od chwili pogrzebu. Taką opinie wypowiadają jednak osoby nie znające tego regionu. 152 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Cząstki żwiru w ogóle nie zachowują się w ten sposób [...] zagłębienia czaszki wypełnione były zestalonym i scementowanym piaskiem w taki sposób, w jaki mogło to nastąpić jedynie wówczas, gdy był on w półpłynnej postaci, a w tym stanie żwiry nie znajdowały się od chwili, kiedy zostały pierwszy raz osadzone". W swoim oryginalnym opisie znaleziska Whitney stwierdził, iż czaszka z Calaveras uległa w dużym stopniu fosylizacji. Potwierdza to z pewnością jej wczesne pochodzenie, choć jak
podkreślił Holmes, kości mogą ulec fosylizacji nawet w ciągu kilkuset czy tysiąca lat. Mimo to geolog George Becker donosił w 1891 roku: "Wiem, że wielu dobrych specjalistów jest w pełni przekonanych, co do autentyczności czaszki z Calaveras, a panowie Ciarence King, O. C. Marsh, F. W. Putnam i W. H. Dali zapewnili mnie - każdy z osobna - iż tę kość znaleziono w warstwie żwiru poniżej lawy". Becker dodał, że mówi o tym za zgodą wymienionych autorytetów. Ciarence King, jak wspomniano wcześniej, był znanym geologiem, związanym z U. S. Geological Survey. Paleontolog O. C. Marsh pełnił w latach 1883-1895 funkcję prezesa National Academy of Sciences i był pionierem zbierania skamieniałości dinozaurów. E W. Putnam z Harvard's Peabody Museum, jak widzieliśmy, zmienił później swoje zdanie, uznając skałę macierzystą czaszki za złoże jaskiniowe. Czy można z całą pewnością stwierdzić, iż znalezisko z Calaveras stanowiło jedynie przedmiot żartu bądź było autentyczne? Dostępne dane są tak sprzeczne i pogmatwane, że choć czaszka mogła rzeczywiście pochodzić z indiańskiej jaskini pochówkowej, wszelkie ostateczne konkluzje są niepewne. Czytelnik sam może się zastanowić, jakie kroki należałoby podjąć, aby dokonać własnej oceny prawdziwego wieku czaszki. Należy jednak pamiętać, iż znalezisko z Calaveras nie jest odosobnionym odkryciem. W pobliskich złożach o podobnym wieku znaleziono wiele narzędzi kamiennych. Zobaczymy również, że w tym samym regionie odkryto inne szczątki szkieletowe człowieka. W tym kontekście nie można odrzucać autentyczności czaszki z Calaveras bez bardzo dokładnych badań. Jak powiedział Sir Arthur Keith w 1928 roku: "Historia o czaszce z Calaveras [...] nie może zostać pominięta. To jest »monstrum«, które prześladuje studentów wczesnego człowieka [...] poddając próbie wiarę każdego specjalisty niemal do granic wytrzymałości". Dalsze skamieniatości człowieka ze złotonośnej Kalifornii, USA l stycznia 1873 roku prezes Boston Society ofNatural History przeczytał fragmenty listu dr. C. F. Winslowa na temat znalezienia ludzkich kości w Table Mountain, wzgórzu w hrabstwie Tuolumne. Szczegóły tego wydarzenia przekazał naoczny świadek, kapitan David B. Akey. Odkrycia dokonano w 1855 lub 1856 roku, około 10 lat wcześniej zanim J. D. Whitney donosił po raz pierwszy o słynnej czaszce z Calaveras. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 153 Winslow powiedział: "W czasie wizyty w obozie kopalnianym poznałem kapitana Davida B. Akeya, poprzednio dowódcę i oficera kalifornijskiej, ochotniczej kompanii wojskowej, znanego dobrze wielu szanowanym osobom w tym stanie. W trakcie naszej rozmowy dowiedziałem się, że w latach 1855-1856 pracował on z innymi górnikami przy wykopywaniu korytarzy w Table Moun-tain na terenie harbstwa Tuolumne. Było to na głębokości ponad 60 m od czoła zbocza, w trakcie poszukiwania pokładu złota. Według jego relacji w sztolni biegnącej w głąb wzgórza, w odległości około 15 m od miejsca, gdzie sam pracował i na tym samym poziomie, górnicy, których znał osobiście, choć teraz nie pamięta ich nazwisk, znaleźli i wydobyli kompletny szkielet człowieka. Akey nie widział kości w miejscu odkrycia, lecz oglądał je po przeniesieniu z korytarza do sąsiedniej komory. Wszystkie kości szkieletu przenieśli sami górnicy i umieścili je w skrzyni. Zdaniem obecnych tam osób szkielet był doskonale zachowany, ponieważ leżał w dryfcie. Akey nie wie co stało się z kośćmi, lecz może zaręczyć o autentyczności tego odkrycia i zapewnić, że był to doskonale zachowany szkielet człowieka. Jedynie czaszka uległa pęknięciu na prawej skroni, gdzie znajdował się mały otwór, jak gdyby część czaszki odpadła, lecz Akey nie może stwierdzić czy pęknięcie to nastąpiło przed wydobyciem kości, czy było spowodowane przez górników [...]; jego zdaniem szkielet znaleziono na głębokości ponad 60 m i około 55-60 m od początku czy też czołowej strony sztolni. Kości były wilgotne, odkryto je wśród żwiru tuż przy podłożu skalnym, a z korytarza wypływała woda. W pobliżu szkieletu leżało skamieniałe drzewo
sosnowe o długości około 18-24 m i średnicy około 60-90 cm przy pniu. Akey poszedł do sztolni z górnikami, którzy wskazali mu miejsce dokonania odkrycia. Zobaczył tam drzewo i pobrał z niego próbki. Nie przypomina sobie nazwy tego korytarza, lecz pamięta, że było to ponad 400 m na wschód od sztolni Rough and Ready, naprzeciw Turner's Flat, kolejnego dobrze znanego miejsca. Nie może również określić płci szkieletu, twierdzi natomiast, że był on średniego rozmiaru, a kości, gdy je znaleziono, znajdowały się w naturalnym połączeniu". Żwir leżący tuż powyżej podłoża skalnego Tuolumne Table Mountain, gdzie znaleziono szkielet, datowany jest na 33-55 mln lat. O ile szkielet nie znalazł się w warstwie żwiru w późniejszym okresie, a nie ma jakichkolwiek dowodów wskazujących na jego intruzję, należy datować go tak samo. Dr Winslow nie znalazł kości szkieletu, które widział Akey. Zebrał jednak inne skamieniałości i przesłał je do muzeów we wschodnich USA. Fragment czaszki, określony przez dr. J. Wymana, czołowego specjalisty w zakresie budowy czaszek, jako ludzki, Winslow wysłał do Museum of Natural History Society of Boston. Skamieniałość tę opisano następująco: "Miejsce odkrycia: szyb w Table Mountain; głębokość około 55 m; złotonośny dryft; materiał w postaci zaokrąglonych kamieni; obok rumowisko mastodonta; warstwy leżące powyżej o bazaltowej zwartości i twardości. Data odkrycia: lipiec 1857. Znalezisko przekazane Wielebnemu C. F. Winslowowi przez Wielmożnego Paula K. Hubbsa, sierpień 1857". 154 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Kolejny, opisany podobnie, fragment tej samej czaszki został przesłany do Museum of the Philadelphia Academy of Na-tural Sciences. Po uzyskaniu informacji o tym odkryciu J. D. Whitney rozpoczął własne badania. Dowiedział się, że Hubbs jest dobrze znanym mieszkańcem Yallejo w Kalifornii i byłym kuratorem stanowym. Whitney otrzymał od niego szczegółowy, pisemny opis odkrycia, które miało miejsce w szyb Valentine, na południe od Shwa's Flat. Whitney oświadczył: "Zasadnicze fakty są następujące: szyb Valentine biegł pionowo i był wyłożony deskami do samego szczytu. Nic nie mogło więc zsunąć się do niego z powierzchni ziemi podczas prac podziemnych, przeprowadzanych wyłącznie w korycie żwiru, gdy szyb obniżono. Nie ma żadnych wątpliwości, iż znalezisko to, jak zapewnia pan Hubbs, pochodziło z dryftu w korycie leżącym pod Table Mountain". Fragment czaszki odkryto w poziomym korytarzu kopalni (dryfcie) prowadzącym do głównego, pionowego szybu, na głębokości około 55 m. Hubbs stwierdził, że "widział fragment czaszki tuż po tym, gdy wyciągnięto go z rynny, do której został przerzucony łopatą". Do kości przylegał charakterystyczny żwir złotonośny William E. Sinclair uznał, iż sztolnie innych kopalni przecinały korytarze kopalni Valentine. Fragment czaszki mógł w ten sposób dostać się głęboko pod powierzchnię ziemi. Jednak nawet sam Sinclair przyznał, że odwiedzając ten teren w 1902 roku nie był w stanie znaleźć starego szybu Valentine. Nie miał, więc żadnego dowodu na potwierdzenie swojej hipotezy Jego zarzut stanowił jedynie nieuzasadnioną i spekulatywną próbę podważenia autentyczności odkrycia, któremu sprzeciwiał się w oparciu o teoretyczne założenia. Żwiry zawierające fragment czaszki leżały na głębokości około 55 m, pod pokrywą lawy Table Mountain, datowanej na 9 min lat. Najstarsze warstwy żwirów poniżej lawy mają 55 min lat. Odkryty fragment czaszki mógł, zatem mieć od 9 do 55 min lat. W tej samej kopalni znaleziono także kamienny moździerz. Podczas badania kolekcji artefaktów kamiennych dr. Pereza Snella J. D. Whitney zauważył ludzką szczękę. Podobnie jak narzędzia pochodziła ona ze złotonośnych żwirów leżących pod pokrywą lawy Tuolumne Table Mountain. Miała niemal 14 cm szerokości, co odpowiada rozmiarom ludzkiej żuchwy. Whitney zauważył, że wszystkie skamieniałości człowieka
odkryte na obszarze kopalń złota, w tym powyższe znalezisko, posiadały współczesną budowę. Żwiry, z których pochodziła szczęka, jak już wspominaliśmy, datowane są na 9-55 min lat. Whitney donosił również o kilku odkryciach z hrabstwa Placer. Przedstawił zwłaszcza sprawozdanie na temat kości człowieka znalezionych w sztolni Missouri: "W tym korytarzu, pod warstwą lawy odkryto dwie kości [...], które dr Fagan określił jako ludzkie. Jedną opisano jako kość nogi; o charakterze drugiej nie pamiętano. Powyższe informacje zdobył pan Goodyear od pana Samuela Bowmana, o którego inteligencji i prawdomówności otrzymałem pozytywną opinię od jego bliskiego przyjaciela. Dr Fagan był w tym czasie jednym z najbardziej znanych lekarzy tego regionu". Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 155 Zgodnie z informacjami dostarczonymi przez California Division of Mines and Geology osady zawierające wspomniane kości mają ponad 8,7 min lat. W 1853 roku lekarz dr H. H. Boyce odkrył ludzkie kości w Ciay Hill w hrabstwie El Dorado. W 1870 roku dr Boyce napisał do Whitneya, który prosił o informacje na ten temat: "Wykupiłem udział w działce na tym wzgórzu, ponieważ prosperowała wystarczająco dobrze i jej dalsze funkcjonowanie było gwarantowane. Wraz z właścicielem obniżaliśmy szyb, aby nadal pracował. Właśnie w trakcie obniżania szybu odkryliśmy kości, o jakich Pan mówi. Ciay Hill jest jednym ze wzniesień tworzących dział wodny między Placervil-le, Creek i Big Canon. Pokrywa je warstwa bazaltowej lawy o grubości niemal 2,5 m. Poniżej znajduje się pasmo piasku, żwiru i gliny o miąższości około 9 m [...]. To w tej glinie natrafiliśmy na kości. Podczas opróżniania cebrzyka zobaczyłem fragmenty materiału, które przy bliższym badaniu okazały się być kawałkami kości. W trakcie dalszych poszukiwań znalazłem łopatkę, obojczyk oraz fragmenty pierwszego, drugiego i trzeciego żebra prawej strony ludzkiego szkieletu. Były mocno połączone ze sobą, ale pod wpływem powietrza zaczęty się rozpadać. Nie dokonaliśmy więcej odkryć". Według Whitneya Boyce "stwierdził, iż nie ma żadnego błędu w ocenie charakteru kości, a on sam przeszedł specjalny kurs anatomii człowieka". William J. Sinclair uporczywie i wszelkimi sposobami próbował podważyć powyższe odkrycie. Oświadczył, że nie jest w stanie zlokalizować warstwy gliny, ponieważ zbocze wzgórza zostało pokryte skalnym rumowiskiem. Następnie dodał: "Wywołano wrażenie [...] iż znaleziony przez dr. Boyce'a szkielet leżał na głębokości ponad 10 m w nienaruszonych warstwach, pod niemal 2,5 metrowym pokładem tak zwanego bazaltu. Jednak w przekazanym liście nie ma niczego, co wskazywałoby, że był to odcinek przechodzący przez pogłębiany szyb Boyce'a". Z powodu niejasności odnośnie dokładnego położenia szybu, Sinclair stwierdził ostatecznie: "Szkielet mógł zostać znaleziony w takim miejscu i na takiej głębokości w warstwie gliny, iż należałoby rozważyć możliwość niedawno dokonanego pochówku". Wątpliwości Sinclaira są uzasadnione. Również naszym zdaniem, istnieją powody, by wątpić w starożytność szczątków szkieletowych z Ciay Hill. Mimo to, obecność tak dużego rumowiska skalnego, które nie pozwoliło Sinclairowi dostać się do warstwy gliny u podnóża wzgórza, przemawia raczej przeciw niż za możliwością pogrzebania ciała w głąb pokładu gliny ze zbocza wzgórza w nieodległej przeszłości. Ponadto, jeżeli mamy w tym przypadku do czynienia z pozostałościami niedawnego pochówku, należy zwrócić uwagę na fakt, że znaleziono bardzo mało kości. W ten sposób dochodzimy do końca naszego przeglądu ludzkich szczątków ze złotonośnych żwirów Kalifornii. Mimo niedoskonałości dostępnych danych jedno nie podlega dyskusji kości człowieka znaleziono w trzeciorzędowych żwirach datowanych aż na eocen. Pozostaje kwestią otwartą sposób, w jaki się tam znalazły.
756 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka Relacje o odkryciach są czasami niejasne i nieprzekonujące, tym niemniej wskazują na coś więcej niż tylko żarty górników czy niedawne pochówki intruzyjne dokonywane przez Indian. Obecność w tych samych formacjach geologicznych wielu narzędzi kamiennych o niewątpliwie intencjonalnym charakterze nadaje dodatkowej wiarygodności powyższym znaleziskom kostnym. W przemówieniu wygłoszonym w sierpniu 1879 roku do członków Amerykańskiego Towarzystwa Postępu Nauki O. C. Marsh, prezes towarzystwa i jeden z czołowych paleontologów USA, powiedział o człowieku z trzeciorzędu: "Dowody przedstawione na ten temat przez profesora J. D. Whitneya w jego ostatniej pracy Aurif. Gravels of Sierra Nevada - są tak niezbite, a jego dokładna i skrupulatna metoda badań tak dobrze znana, iż przedstawione przez niego wnioski trudno odrzucać [...]. Obecnie znane fakty wskazują, że amerykańskie formacje geologiczne, które zawierają szczątki i wyroby człowieka, mają tyle samo lat, co warstwy plioceńside w Europie. Istnienie ludzi w okresie trzeciorzędu wydaje się teraz całkowicie udowodnione". Niezwykle wczesne znaleziska z Europy Kolejne dowody istnienia człowieka we wczesnym i środkowym trzeciorzędzie pochodzą z Europy. Według Gabriela de Mortiiieta, M. Quiquerez donosił o odkryciu ludzkiego szkieletu w późnoeoceńskich glinach żelazistych w Delemont w Szwajcarii. Odnosząc się do tego znaleziska, de Mortiiiet stwierdził jedynie, iż należy podejrzliwie traktować odkrycia ludzkich szkieletów, których kości znajdują się w naturalnym połączeniu. Powiedział również, że trzeba ostrożnie oceniać podobnie kompletny szkielet znaleziony przez Gar-rigou w mioceńskich warstwach w Midi de France. Być może jednak odkryte szkielety należały do osobników pochowanych w eocenie lub młócenie. Pozostałości pochówków nie muszą koniecznie pochodzić z nieodległych, w kontekście naszych rozważań, czasów. Bardzo niefortunny w tym przypadku jest brak dalszych informacji o takich znaleziskach. Znajdujemy o nich jedynie krótką wzmiankę u autora skłonnego do ich odrzucenia. Nie zostały one ani udokumentowane, ani zbadane i szybko o nich zapominano, ponieważ wydawały się wątpliwe naukowcom pokroju de Mortiiieta. Ile takich odkryć dokonano? Tego nigdy się nie dowiemy Z drugiej strony znaleziska, które pasują do akceptowanych powszechnie teorii, są gruntownie badane, obszernie relacjonowane i bezpiecznie umieszczane niczym relikwie w muzeach. Wyjątkowe anomalie Jak widzieliśmy, zdaniem niektórych uczonych gatunek przejściowy między starożytnymi małpami człekokształtnymi a ludźmi istniał nawet w młócenie i eocenie. Kilku śmiałych myślicieli wysunęło wręcz pogląd, że żyły wówczas w pełni ludzkie istoty Jednak teraz mamy zamiar przenieść się do jeszcze bardziej odległych czasów. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 157 Skoro większość naukowców miała problem z uznaniem istnienia człowieka w trzeciorzędzie, możemy sobie tylko wyobrazić, jak trudne byłoby dla nich poważne rozważanie przypadków omówionych poniżej. My sami nie chcieliśmy początkowo wspominać o tych znaleziskach, ponieważ wydają się bardzo niewiarygodne. Można by jednak wtedy powiedzieć, że omawiamy tylko te odkrycia, które świadczą o tym, w co już wierzymy Selekcjonowanie argumentów nie byłoby właściwym podejściem do problemu. W grudniu 1862 roku w czasopiśmie The Geologist ukazała się krótka, ale intrygująca relacja: "W hrabstwie Macoupin w stanie Illinois [USA] znaleziono niedawno kości człowieka w pokładzie węgla leżącym na głębokości niemal 30 m i przykrytym ponad 60-centymetrową warstwą łupku skalnego [...]. W chwili odkrycia kości były pokryte skorupą czy też warstwą
twardej, lśniącej substancji, czarnej jak sam węgiel, lecz gdy ją zeskrobano, okazały się białe i naturalne". Węgiel, w którym znaleziono powyższy szkielet, ma 286-320 min lat. Nasze ostatnie przykłady znalezisk-anomalii z czasów poprzedzających • okres trzeciorzędu nie są ludzkimi skamieniałościami, lecz skamieniałymi śladami stóp przypominającymi odciski stóp współczesnych ludzi. Profesor W. G. Burroughs, dyrektor Wydziału Geologii w Berea College w Berrea, w stanie Kentucky w USA, donosił w 1938 roku: "Na początku górnego karbo-nu (epoki węgla) istoty, które chodziły na dwóch tylnych nogach i posiadały niemal ludzkie stopy, zostawiły swoje ślady na piasku plaży w hrabstwie Rock-castle w Kentucky. Był to też okres znany jako epoka gadów. Zwierzęta poruszały się wówczas na czterech nogach, czy też rzadziej przemieszczały się skacząc, a ich stopy nie były podobne do stóp człowieka. Jednak w Rockcastle, Jackson i kilku innych hrabstwach Kentucky, jak również od Pensylwanii po Missouri włącznie, żyły wtedy stworzenia, które chodziły na dwóch tylnych nogach i posiadały stopy przypominające stopy istot ludzkich. Piszący te słowa udowodnił istnienie tych stworzeń w Kentucky. Przy współpracy z dr. C. W. Gilmorem, kustoszem Działu Paleontologii Kręgowców w Smithsonian Institution, wykazano, że podobne istoty żyły w Pensylwanii i Missouri". Górny karbon (faza Pennsylwanian) rozpoczął się około 320 min lat temu. Uważa się, iż pierwsze zwierzęta zdolne do chodzenia w wyprostowanej postawie ciała, Pseudosuchian thecodonts, pojawiły się około 210 min lat temu. Te jaszczurkokształtne istoty, potrafiące biegać na tylnych nogach, nie zostawiłyby, co prawda żadnych śladów ogona, gdyż nosiły go wysoko, lecz ich stopy w ogóle nie przypominały stóp człowieka. Były raczej podobne do kończyn ptaków. Naukowcy twierdzą z reguły, iż pierwsze istoty małpokształtne pojawiły się dopiero około 37 min lat temu, a jakiekolwiek odciski stóp opisywane przez Burroughsa mogłyby pochodzić, co najwyżej sprzed 4 mln lat. Burroughs powiedział: "Każdy ślad stopy ma pięć palców i wyraźny łuk. Palce są rozdzielone jak u człowieka, który nigdy nie nosił butów [...]. 258 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Stopa wygina się do tyłu, do pięty przypominającą ludzką piętę. Podobne wygięcie można zaobserwować u człowieka". David L. Bushnell, etnolog ze Smithsonian Institution, wyjaśnił, że ślady wyrzeźbili Indianie. Wykluczając tę hipotezę, Burroughs zbadał je pod mikroskopem i zauważył: "Z powodu nacisku stóp tych istot ziarna piasku w obrębie śladów są bardziej zbite niż na skale tuż poza nimi [...]. Przyległy do wielu śladów piaskowiec uległ wypchnięciu ku górze z powodu wilgotnego, luźnego piasku rozepchniętego wokół stopy, gdy ugrzęzła w ziemi". Burroughs doszedł w ten sposób do wniosku, iż niemal ludzkie odciski stóp zostały utworzone poprzez ściśnięcie miękkiego, wilgotnego piasku, zanim przekształcił się on w skałę około 300 min lat temu. Obserwacje te potwierdzili inni badacze. Według Kent Previette, Burroughs poradził się również rzeźbiarza. Previette napisała w 1953 roku: "Rzeźbiarz stwierdził, że wykonanie dekoracji rzeźbiarskiej w tego rodzaju piaskowcu nie mogło być możliwe bez pozostawienia znaków pomocniczych. Powiększone zdjęcia mikrofotograficzne i powiększone fotografie podczerwone nie zdołały ujawnić żadnych »śladów rzeźbienia czy cięcia«". Sam Burroughs przestał nagle twierdzić, iż odciski pozostawili ludzie. Jego relacja wywołuje jednak silne wrażenie, że były to rzeczywiście ślady człowieka. Kiedy zapytano go o te znaleziska, Burroughs powiedział: "Wyglądają na ludzkie to czyni je szczególnie interesującymi". Uczeni reprezentujący oficjalną naukę zareagowali niczym prorocy na sugestię, iż te odciski stóp pozostawili ludzie. Geolog Albert G. Ingalls powiedział w 1940 roku na łamach Scientific American: "Jeżeli człowiek czy nawet jego małpi przodek bądź nawet wczesny
ssak, przodek tej małpiej istoty, żył już w karbonie w jakimkolwiek kształcie, cała geologia tak bardzo myliłaby się, iż każdy geolog powinien zrezygnować ze swojej posady i zostać kierowcą ciężarówki. Z tego względu, przynajmniej teraz, nauka odrzuca atrakcyjne wyjaśnienie, że te tajemnicze odciski w mule karbońsidm są śladami stóp człowieka". Zdaniem Ingallsa odciski pozostawił nieznany jeszcze rodzaj gada. Jednak obecnie naukowcy nie przyjmują tej teorii poważnie. Podobnie jak karboński człowiek, dwunożne gady karbońskie o ludzkich rozmiarach również nie pasują do przyjętego schematu ewolucji - sieją spustoszenie w poglądach na temat wczesnych gadów, wymagając dużej liczby ewolucyjnych stadiów rozwojowych, o których nic nie wiemy. Ingalls napisał: "Tak czy inaczej, dopóki dwa plus dwa nie jest siedem i dopóki nie okaże się, że Sumerowie posiadali samoloty oraz radio, słuchając Amos and Andy, nauka wie, iż tych odcisków nie pozostawił żaden człowiek żyjący w karbonie". W 1983 roku Moscozu News przedstawiło krótką, ale intrygującą relację o odkryciu śladu ludzkiej stopy obok olbrzymiego, trzypalczastego odcisku dinozaura w skale jurajskiej, datowanej na 150 mln lat. Znaleziono go w Turkmenii, która stanowiła wówczas południowowschodnią część ZSRR. Anomalie - ludzkie szczątki szkieletowe 159 Profesor Amannijazow, korespondencyjny członek Akademii Nauk Turkmeńskiej SSR, stwierdził, że choć ślad przypomina odcisk ludzkiej stopy, nie ma żadnego ostatecznego dowodu, iż pozostawił go człowiek. Powyższe znalezisko nie wzbudziło, więc dużego zainteresowania wśród uczonych. Takiego lekceważenia należy jednak oczekiwać, gdy informacje na ten temat przekaże się społeczności naukowej obwarowanej nienaruszalnymi teoriami. Znamy jedynie kilka przypadków znalezisk stanowiących tak niezwykłe anomalie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że o wielu tego rodzaju odkryciach prawdopodobnie nikt nie pisze, można się tylko zastanawiać, ile rzeczywiście ich dokonano. Część II Odkrycia uznawane za potwierdzenie teorii ewolucji Rozdział 8 "Człowiek jurajski" U schyłku XIX wieku wpływowa część naukowej społeczności zaczynała akceptować istnienie współczesnego gatunku człowieka w pliocenie i młócenie, a być może nawet wcześniej. Antropolog Frank Spencer powiedział w 1984 roku: "Na podstawie gromadzonych znalezisk kostnych wydawało się, że w pełni ludzki szkielet istniał daleko w przeszłości. Ten pozorny fakt doprowadził wielu badaczy albo do porzucenia, albo do zmodyfikowania swoich poglądów odnośnie ewolucji człowieka. Był wśród nich Alfred Russel Wallace (1823-1913)". Wallace dzieli z Darwinem wątpliwą zasługę sformułowania teorii ewolucji. Zdaniem samego Darwina Wallace dopuszczał się najgorszego rodzaju herezji. Jednak Spencer zauważył, iż krytyka teorii ewolucji ze strony Wallace'a "straciła trochę ze swojej mocy, jak również kilku swych zwolenników, kiedy zaczęły krążyć informacje o odkryciu na Jawie niezwykłej skamieniałości hominida". Biorąc pod uwagę szokujący sposób, w jaki wykorzystano znaleziska "człowieka jawajskiego" do odrzucenia i ukrycia dowodów wskazujących na bardzo starożytne pochodzenie współczesnego gatunku człowieka, dokonamy teraz przeglądu ich historii. Eugene Dubois i pitekantrop
Za jawajską wsią Trinil droga kończy się na wysokim brzegu górującym nad rzeką Solo. To tutaj znajduje się mały, kamienny monument oznaczony strzałką, która wskazuje piaskową skałę na przeciwległym brzegu także tą tajemniczą, niemiecką inskrypcję: "E e. 175m ONO 1891/93". Mówi ona, że w latach 1891-1893,175 metrów na południowy-wschód od tego miejsca znaleziono Pithe-canthropus erectus. Jego odkrywcą był Eugene Dubois. Dubois urodził się w 1858 roku w Eijsden w Holandii, na rok przed opublikowaniem O powstawaniu gatunków Darwina. Chociaż był synem żarliwych, holenderskich katolików, fascynowała go idea ewolucji, zwłaszcza w odniesieniu do początków człowieka. W 1886 roku, po skończeniu medycyny i przyrodoznawstwa na Uniwersytecie w Amsterdamie, Dubois został wykładowcą anatomii w Royal Normal School. Rozdział 8 - "Człowiek jawajski" U schyłku XIX wieku wpływowa część naukowej społeczności zaczynała akceptować istnienie współczesnego gatunku człowieka w pliocenie i młócenie, a być może nawet wcześniej. Antropolog Frank Spencer powiedział w 1984 roku: "Na podstawie gromadzonych znalezisk kostnych wydawało się, że w pełni ludzki szkielet istniał daleko w przeszłości. Ten pozorny fakt doprowadził wielu badaczy albo do porzucenia, albo do zmodyfikowania swoich poglądów odnośnie ewolucji człowieka. Był wśród nich Alfred Russel Wallace (1823-1913)". Wallace dzieli z Darwinem wątpliwą zasługę sformułowania teorii ewolucji. Zdaniem samego Darwina Wallace dopuszczał się najgorszego rodzaju herezji. Jednak Spencer zauważył, iż krytyka teorii ewolucji ze strony Wallace'a "straciła trochę ze swojej mocy, jak również kilku swych zwolenników, kiedy zaczęły krążyć informacje o odkryciu na Jawie niezwykłej skamieniałości hominida". Biorąc pod uwagę szokujący sposób, w jaki wykorzystano znaleziska "człowieka jawajskiego" do odrzucenia i ukrycia dowodów wskazujących na bardzo starożytne pochodzenie współczesnego gatunku człowieka, dokonamy teraz przeglądu ich historii. Eugene Dubois i pitekantrop Zajawajską wsią Trinil droga kończy się na wysokim brzegu górującym nad rzeką Solo. To tutaj znajduje się mały, kamienny monument oznaczony strzałką, która wskazuje piaskową jamę na przeciwległym brzegu. Pomnik ten nosi także tajemniczą, niemiecką inskrypcję: "E e. 175 m ONO 1891/93". Mówi ona, że w latach 1891-1893,175 metrów na południowy-wschód od tego miejsca znaleziono Pithe-canthropus erectus. Jego odkrywcą był Eugene Dubois. Dubois urodził się w 1858 roku w Eijsden w Holandii, na rok przed opublikowaniem O powstawaniu gatunków Darwina. Chociaż był synem żarliwych, holenderskich katolików, fascynowała go idea ewolucji, zwłaszcza w odniesieniu do początków człowieka. W 1886 roku, po skończeniu medycyny i przyrodoznawstwa na Uniwersytecie w Amsterdamie, Dubois został wykładowcą anatomii w Royal Normal School. 164 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Jednak jego prawdziwą miłością pozostała ewolucja. Wiedział, że przeciwnicy Darwina wskazywali ciągle na niemal całkowity brak skamieniałości potwierdzających ewolucję ludzkiego gatunku. Ilustracja 8. l. Sklepienie czaszki Pithecanthropus Zbadał dokładnie najważniejsze znaleziska, jakie były wówczas dostępne kości neandertalczyków Wie-erectus odkryte w 1891 roku na Jawie przez Eugene wielu naukowców (wśród nich Thomas Huxley) uważała, iż są one zbyt bliskie współczesnemu gatunkowi człowieka, aby stanowić formy przejściowe między starożytnymi małpami
człekokształtnymi a współczesnymi ludźmi. Niemiecki naukowiec Ernst Haeckel przepowiedział jednak, że kości prawdziwego brakującego ogniwa zostaną w końcu odkryte. Haeckel zamówił nawet obraz istoty, którą nazwał Pithecanthropus (od greckich słów pitheko -małpa i anthropos - człowiek). Pod wpływem wizji Haeckela Dubois postanowił odkryć szczątki tego małpoluda. Pamiętając o sugestii Darwina, że przodkowie człowieka żyli na "ciepłym, zalesionym obszarze", Dubois był przekonany, iż pitekantrop zostanie odkryty w Afryce lub Wschodnich Indiach. Ponieważ o wiele łatwiej mógł dotrzeć do Wschodnich Indii, znajdujących się wówczas pod rządami holenderskimi, zdecydował się udać w ten rejon i tam zacząć swoje poszukiwania. Zgłosił się najpierw do prywatnych dobroczyńców i rządu, prosząc o sfinansowanie naukowej ekspedycji, lecz mu odmówiono. Przyjął wówczas posadę lekarza wojskowego w armii holenderskiej na Sumatrze. Nie zważając na przyjaciół, którzy zwątpili w jego rozsądek, zrezygnował z wygodnej posady wykładowcy i w grudniu 1887 roku wraz z młodą żoną popłynął statkiem S. S. Princess Amalie do Wschodnich Indii. W 1888 roku Dubois został przydzielony do małego, wojskowego szpitala w głębi Sumatry W wolnym czasie, dzięki własnym funduszom, badał jaskinie wyspy Znalazł szczątki nosorożca i słonia oraz ząb orangutana, lecz żadnych skamieniałości hominida. W 1890 roku, po ataku malarii, Dubois został przeniesiony do rezerwy i oddelegowany z Sumatry na Jawę, gdzie klimat był nieco bardziej suchy i zdrowszy Na południowowschodnim wybrzeżu Jawy, w Tulungagung założył z żoną gospodarstwo. W czasie suchej pory 1891 roku Dubois przeprowadził wykopaliska na brzegu rzeki Solo w środkowej Jawie, w pobliżu wioski Trinil. Jego pracownicy wydobyli wiele skamieniałych kości zwierzęcych. We wrześniu tego roku odkryli szczególnie interesujące znalezisko - ząb osobnika należącego do rzędu naczelnych. Był to najwyraźniej trzeci górny ząb trzonowy z prawej strony szczęki, czyli ząb mądrości. "Człowiek jawajski" 165 Sądząc, że pochodzi on ze szczątków wymarłego, olbrzymiego szympansa, Dubois nakazał swoim pracownikom skoncentrować prace wokół miejsca, gdzie go znaleziono. W październiku odkryli oni okaz, który wydawał się być pancerzem żółwia morskiego. Ilustracja 8.2. Kość udowa znaleziona przez Eugenie Dubois w Trini na Jawie Dubois pithecanthropus erectus. Jednak, gdy Dubois zbadał znalezisko, zobaczył, iż jest to w rzeczywistości górna część czaszki (ii. 8.1). Była mocno skamieniała i miała taki sam kolor, co gleba wulkaniczna, z której ją wydobyto. Cechowała się przede wszystkim dużą, wystającą krawędzią nad oczodołami. Ten element budowy skłonił Dubois do wniosku, że znaleziona czaszka należała do małpy człekokształtnej. Początek pory deszczowej zakończył rok prac wykopaliskowych. W raporcie opublikowanym w rządowym biuletynie górniczym Dubois ani słowem nie wspomniał, iż jego skamieniałości należały do istoty przejściowej między ludźmi a starożytnymi małpami człekokształtnymi. W sierpniu 1892 roku Dubois powrócił do Trinil i wśród kości jeleni, nosorożców, hien, krokodyli, świń, tygrysów i wymarłych słoni znalazł skamieniałą kość udową (il. 8.2), przypominającą kość udową człowieka. Odkrył ją prawie 14 m od miejsca, gdzie wykopano sklepienie czaszki i ząb trzonowy. Wkrótce znaleziono kolejny ząb trzonowy, tym razem około 3 m od miejsca odkrycia czaszki. Zdaniem Dubois wszystkie te znaleziska - zęby trzonowe, sklepienie czaszki i kość udowa - należały do tego samego zwierzęcia, którego wciąż uważał za wymarłego, olbrzymiego szympansa.
W 1963 roku Richard Carrington napisał w swej książce A Million Years o f Mań: "Dubois był najpierw skłonny uważać sklepienie czaszki i zęby za kości szympansa, mimo iż nie ma żadnych dowodów istnienia tej małpy lub jakiegokolwiek jej przodka w Azji. Jednak po namyśle i wymianie listów ze wspaniałym Emstem Haeckelem, profesorem zoologii na Uniwersytecie w Jenie, oświadczył, że szczątki te należały do istoty, która wydawała się idealnie pasować do roli »brakującego ogniwa«". Nie znaleźliśmy żadnej korespondencji między Dubois a Haeckelem, lecz jeśli w wyniku dalszych badań udałoby sieją ujawnić, powiększyłoby to znacznie naszą wiedzę o okolicznościach towarzyszących narodzinom Pithecanthropus erectus. Oczywiście zarówno Haeckel, jak i Dubois byli bardzo emocjonalnie i intelektualnie zaangażowani w poszukiwania szczątków istoty przejściowej. Po otrzymaniu od Dubois informacji o odkryciu Haeckel przesłał mu telegraficznie wiadomość: "Od wynalazcy pitekantropa do jego szczęśliwego odkrywcy!" Dopiero w 1894 roku Dubois opublikował pełny raport na temat wyników swoich badań. Napisał w nim: "Pitekantropjest przejściową formą, która zgodnie z teorią ewolucji musiała istnieć między ludźmi a antropoidami". 166 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Powinniśmy jednak zauważyć, że Pithecanthropus erectus sam przeszedł ewolucję w umyśle Dubois od skamieniałego szympansa do przejściowego antropoida. Jakie inne czynniki, poza wpływem Haeckela, skłoniły, do wysunięcia wniosku, że znalezione kości są szczątkami przejściowego gatunku między starożytnymi małpami człekokształtnymi a współczesnymi ludźmi? Dubois wykazał, że pojemność puszki mózgowej pitekantropa waha się od 800 do 1000 cm3. Objętość mózgu współczesnych małp człekokształtnych wynosi średnio 500 cm3, a ludzi - przeciętnie 1400 cm3. W ten sposób pojemność czaszki z Trinil znajdowała się w połowie między tymi wartościami. Zdaniem Dubois oznaczało to ewolucyjny związek. Opierając się jednak na logice, musimy przyznać, iż mogą istnieć gatunki o różnych rozmiarach mózgu, które nie podlegają ewolucyjnej progresji od istot cechujących się mniejszym mózgiem do form o większym mózgu. Ponadto, w plejstocenie wiele gatunków ssaków posiadało znacznie większe rozmiary niż ich współcześni przedstawiciele. Czaszka pitekantropa mogła, więc należeć do wyjątkowo dużego, środkowoplejstoceńskiego gibbona, posiadającego większą czaszkę niż gibbony żyjące współcześnie. Antropolodzy wciąż rutynowo opisują ewolucyjny rozwój czaszek hominidów, powiększających się wraz z upływem czasu, od wczesnoplejstoceńskich austra-lopiteków (pierwszy okaz tego rodzaju odkryto w 1924 roku), poprzez środko-woplejstoceńskiego "człowieka jawajskiego" (znanego obecnie jako Homo erectus) do późnoplejstoceńskiego Homo sapiens sapiens. Jednak ta ewolucyjna sekwencja jest zachowana jedynie wówczas, gdy wyeliminujemy czaszki, które ją przerywają. Na przykład czaszka z Castenedolo, omawiana w rozdziale 7 jest starsza od czaszki "człowieka jawajskiego", a mimo to jej puszka mózgowa posiada większą pojemność. W rzeczywistości, pod względem rozmiarów i morfologii należała ona do w pełni współczesnego gatunku człowieka. Wystarczy jeden taki wyjątek, aby unieważnić wszystkie dzisiejsze poglądy na temat ewolucji istot ludzkich. Dubois zaobserwował, że choć niektóre cechy czaszki z Trinil - takie jak wystające wały nadoczodołowe - zdecydowanie przypominają budowę czaszek małp człekokształtnych, kość udowa cechuje się niemal ludzką morfologią, co oznaczało wyprostowaną postawę ciała u pitekantropa i determinowało nazwę gatunku erectus. Należy jednak pamiętać, iż kość udową znaleziono około 14 m od miejsca, gdzie odkryto czaszkę, w warstwie zawierającej setki innych kości zwierzęcych. Okoliczności te podważają przypisanie obu znalezisk - kości udowej i czaszki - tej samej istocie czy nawet temu samemu gatunkowi.
Kiedy relacje Dubois zaczęły docierać do Europy, stały się przedmiotem dużego zainteresowania. Haeckel był oczywiście wśród tych, którzy czcili pitekantropa jako niezbity dowód ewolucji człowieka. "Sytuacja w tej wielkiej bitwie o prawdę zmieniła się teraz radykalnie dzięki odkryciu, przez Eugene Dubois, skamieniałego Pithecanthropus erectus" ogłosił triumfujący Haeckel. "Dubois dostarczył nam kości małpoluda, o którym już wcześniej mówiłem. "Człowiek jamajski" 167 To wydarzenie jest dla antropologii ważniejsze niż dla fizyki bardzo głośne odkrycie promieni rentgenowskich" - dodał. W tych stwierdzeniach czuć niemal religijny ton proroctwa i spełnienia się przepowiedni. Jednak w życiu Haeckela był epizod, o jakim warto wspomnieć. Aby potwierdzić teorię ewolucji, niezgodnie z prawdą przedstawił on pewne materiały dotyczące fizjologu zwierząt. Sąd akademicki Uniwersytetu w Jenie uznał go winnym sfałszowania rysunków embrionów zwierząt w celu udowodnienia osobistego poglądu na temat powstawania gatunków. W 1895 roku Dubois powrócił do Europy, by pokazać swojego pitekantropa, jak miał nadzieję, podziwiającej i popierającej go naukowej widowni. Tuż po przyjeździe zaprezentował odkryte szczątki i raporty o przeprowadzonych badaniach na III Międzynarodowym Kongresie Zoologii w Leyden w Holandii. Choć niektórzy obecni tam naukowcy, podobnie jak Haeckel, uznali przedstawione odkrycia za znaleziska starożytnego małpoluda, część uczonych stwierdziła, że są to jedynie pozostałości małpy człekokształtnej, a jeszcze inni badacze w ogóle odrzucili pogląd, iż kości należały do tego samego osobnika. Dubois pokazał swoje cenne znaleziska w Paryżu, Londynie i Berlinie. W grudniu 1895 roku specjaliści z całego świata zgromadzili się w siedzibie Berlińskiego Towarzystwa Antropologu, Etnologii i Prehistorii, aby ocenić odkryte przez Dubois szczątki pitekantropa. Prezes towarzystwa dr Virchow odmówił przewodniczenia spotkaniu. W wywołującej spory dyskusji szwajcarski anatom Kollman stwierdził, że kości należały do człekokształtnej małpy. Zdaniem samego Yirchowa kość udowa cechowała się w pełni ludzką budową. Z kolei o czaszce Virchow powiedział: "Między dolnym sklepieniem a górną krawędzią oczodołów posiada ona głęboki szew, który nie występuje u człowieka, lecz u małp człekokształtnych. Czaszka musiała, więc należeć do jednej z tych małp. Moim zdaniem, był to w rzeczywistości olbrzymi gibon. Kość udowa nie ma, zatem najmniejszego związku z czaszką". Ta opinia uderzająco kontrastowała z poglądem Haeckela i innych naukowców, którzy nadal sądzili, że "człowiek jawajski" był autentycznym przodkiem ludzkiego gatunku. Ekspedycja Selenki Aby rozwiązać niektóre wątpliwości dotyczące szczątków pitekantropa i ich odkrycia, Emil Selenka, profesor zoologu na Uniwersytecie w Monachium, przygotował odpowiednio wyposażoną ekspedycję na Jawę. Zmarł jednak, nim do niej doszło. Profesor Lenore Selenka przejęła starania męża i w latach 1907-1908 przeprowadziła w Trinil prace wykopaliskowe, zatrudniając 75 pracowników, którzy mieli poszukiwać dalszych szczątków Pithecanthropus erectus. Ogółem zespół geologów i paleontologów Selenki przysłał do Europy 43 skrzynie ze skamieniałościami, lecz nie zawierały one ani jednego fragmentu pitekantropa. Odkryto natomiast ślady ludzkiej obecności - rozłupane kości zwierzęce, węgiel drzewny i założenia palenisk. Znaleziska te skłoniły Lenore Selenkę do wniosku, że współczesny gatunek człowieka i "człowiek jawajski" istnieli w tym samym czasie, co burzyło, i nadal burzy, ewolucyjną interpretację szczątków odkrytych przez Dubois.
168 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ponadto, w 1924 roku George Grant MacCurdy, profesor antropologii w Yale, napisał w swojej książce Human Ońgins: "W trakcie wyprawy Selenki w latach 1907-1908 [...] zabezpieczono ząb, który zdaniem Walkoffa należał do człowieka. To trzeci ząb trzonowy z koryta leżącego w pobliżu strumienia i ze starszych (plioceńskich) osadów niż te, w których znaleziono Pithecanthro-pus erectus". Dubois -wycofuje się z bitwy Tymczasem status małpoluda Dubois wciąż wywoływał kontrowersje. Dokonując przeglądu opinii na temat pitekantropa, berliński zoolog Wilhelm Dames zebrał poglądy kilkunastu naukowców: trzech stwierdziło, iż pitekantrop był człekokształtną małpą, pięciu uznało go za człowieka, sześciu widziało w nim małpoluda, kolejnych sześciu oświadczyło, że był on brakującym ogniwem, a jeszcze dwóch innych zaakceptowało go jako połączenie między brakującym ogniwem i ludźmi. Choć wielu uczonych nadal miało wątpliwości, inni idąc za Haeckelem, obwoływali "człowieka jawajskiego" niezbitym dowodem teorii Darwina. Niektórzy badacze wykorzystywali go do podważenia odkryć świadczących o obecności ludzi w okresie trzeciorzędu. Jak widzieliśmy w rozdziale 5 W. H. Holmes odrzucił narzędzia kamienne z trzeciorzędowych, złotonośnych żwirów Kalifornii, ponieważ "oznaczałyby one, że ludzkość jest przynajmniej o połowę starsza od Pithecanthropus erectus Dubois, którego można uważać za jedyną początkową formę ludzkiej istoty". W pewnym momencie Dubois całkowicie rozczarował się niejednoznacznym przyjęciem pitekantropa przez społeczność naukową i przestał pokazywać odkryte na Jawie szczątki. Według niektórych źródeł trzymał je przez jakiś czas pod podłogą swojego domu. Bez względu jednak na to, gdzie się znajdowały, pozostawały w ukryciu około 25 lat, aż do 1932 roku. W okresie, gdy Dubois nie działał aktywnie na polu nauki, jego pitekantrop nadal wywoływał spory Taka sytuacja miała miejsce i później. Marcelin Boule, dyrektor Instytutu Paleontologii Człowieka w Paryżu, donosił, że warstwa, w której jak mówiono, odkryto sklepienie czaszki i kość udową Pithecanthropus erectus, zawierała wiele skamieniałych kości ryb, gadów i ssaków. Podobne informacje podawali inni naukowcy, dlaczego zatem mielibyśmy przypisywać te dwa znaleziska temu samemu osobnikowi czy nawet temu samemu gatunkowi? Boule wyraził zbliżoną opinię do poglądu Virchowa. Jego zdaniem kość udowa była identyczna z kością udową współczesnego człowieka, natomiast sklepienie czaszki przypominało czaszkę człekokształtnej małpy, być może dużego gibona. W 1941 roku dr F. Weidenreich, dyrektor Kenozoicznego Laboratorium Badawczego w pekińskim Union Medical College, również stwierdził, że przypisywanie tych dwóch znalezisk temu samemu osobnikowi jest nieuzasadnione. "Człowiek jawajski" 169 Także w jego opinii znaleziona przez Dubois kość udowa przypominała kość udową współczesnego człowieka. Weidenreich zwrócił ponadto uwagę na fakt, że jej pierwotne położenie w warstwach nie było jednoznacznie ustalone. Aby określić czy czaszka i kość udowa pitekantropa pochodzą z tego samego okresu co środkowoplejstoceńska fauna Tńnil, współcześni naukowcy zbadali szczątki tego hominida przy pomocy chemicznych metod datowania, lecz rezultaty tych analiz nie były rozstrzygające. Dalsze kości udowe Spóźnione doniesienie o odkryciu na Jawie kolejnych kości udowych pitekantropa dodatkowo skomplikowało problem. W 1932 roku dr Bernsen i Eugene Dubois odkryli trzy kości udowe w skrzyni ze skamieniałymi kośćmi ssaków, przechowywanej w Muzeum miasta Leiden w Holandii. Skrzynia ta zawierała znaleziska wykopane w 1900 roku przez asystenta Dubois,
pana Krielego. Kriele miał je znaleźć w tych samych osadach w Trinil, na lewym brzegu rzeki Solo, które dostarczyły pierwszych szczątków "człowieka jawajskiego". Dr Bernsen zmarł wkrótce, nie przekazując dalszych informacji o szczegółach tego muzealnego odkrycia. Dubois przyznał, iż nie był obecny w chwili, gdy Kriele wykopywał kości udowe. Nie znał, więc dokładnego miejsca ich odkrycia w wykopie o 75 metrach długości i 6-14 metrach szerokości. Zgodnie ze standardowymi zasadami prowadzenia badań paleontologicznych brak danych na ten temat zmniejsza znacznie wartość znaleziskjako wszelkiego rodzaju dowodu. Mimo to, naukowcy przypisali później znalezione przez Krielego kości udowe konkretnej warstwie, nie wspominając o wątpliwych okolicznościach ich odkrycia w skrzyniach ze skamieniałościami ponad 30 lat po tym, jak zostały wydobyte z ziemi. Obok tych trzech kości w Muzeum miasta Leiden znaleziono dwie kolejne, tym razem fragmentarycznie zachowane kości udowe. Odkrycie kości udowych pitekantropa w holenderskim muzeum ma poważne konsekwencje dla interpretacji czaszki i kości udowej tego hominida, znalezionych przez Dubois w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Sklepienie czaszki, podobne do czaszki małpy człekokształtnej, i kość udową, przypominającą kość udową człowieka, odkryto w dużej odległości od siebie, lecz mimo to Dubois przypisał je tej samej istocie. Stwierdził, że kości nie znajdowały się w jednym miejscu, ponieważ ciało pitekantropa zostało rozczłonkowane przez krokodyla. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę kolejne, niemal ludzkie kości udowe, powyższy argument straci sporo ze swojej siły Gdzie znajdowały się, bowiem pozostałe czaszki? Czy ich budowa przypominała czaszkę małp człekokształtnych, podobnie jak znalezione sklepienie czaszki? W jaki sposób interpretować odkrytą czaszkę? Czy rzeczywiście pasuje ona do kości udowej znalezionej w odległości około 14 m? Być może należy do jednej z kości udowych, jakie odkryto później lub może do kości udowej całkowicie innego typu? 170 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Czy kości udowe z Trinil należą do współczesnego gatunku człowieka? W 1973 roku M. H. Day i T. I. Molleson stwierdzili: "bezpośrednie obserwacje, badania radiologiczne [rentgenowskie] i mikroskopowe kości udowych z Trinil wskazują na ich znaczne podobieństwo do kości udowych współczesnych ludzi". Dodali również, iż kości udowe Homo erectus z Chin i Afryki są podobne do siebie, lecz odmienne od kości udowych z Trinil. W 1984 roku Richard Leakey wraz z innymi naukowcami odkrył w Kenii prawie kompletny szkielet Homo erectus. Badając kości nóg, stwierdzono, że kości udowe znalezionego osobnika różnią się znacznie od ludzkich kości udowych. O odkryciach jawajskich uczeni pracujący w Kenii powiedzieli: "Z Trinil w Indonezji znanych jest kilka fragmentarycznie zachowanych kości udowych i jedna cała, choć cechująca się zmianami patologicznymi. Mimo iż to znaleziska z Trinil doprowadziły do powstania nazwy gatunku [Pithecanth-ropus erectus], istnieją wątpliwości, czy należały one do Homo erectus, przy czym ostatnio wśród współczesnych badaczy panuje zgoda, że prawdopodobnie tak nie było". Twierdzą, więc oni, iż kości udowe z Trinil nie należały do Homo erectus, lecz do współczesnego Homo sapiens. Jakie znaczenie mają te doniesienia? Kości udowe z Jawy są tradycyjnie uznawane za dowód istnienia małpoluda (Pithecanthropus erectus, nazywanego dziś Homo erectus) około 800 000 lat temu, w środkowym plejstocenie. Wydaje się, że teraz możemy zaakceptować je jako świadectwo istnienia w tym czasie współczesnego gatunku człowieka. W opinii niektórych naukowców kości udowe z Trinil zsunęły się z wyższych warstw. Jeżeli jednak uznamy tę hipotezę za słuszną, podobnie możemy oceniać znalezioną czaszkę. Taka
konkluzja podważyłaby całkowicie autentyczność pierwotnego odkrycia "człowieka jawajskiego", rozgłaszanego długo jako niezbity dowód ewolucji ludzkiego gatunku. Pod koniec swojego życia Eugene Dubois uznał faktycznie, iż sklepienie czaszki jego "ukochanego" pitekantropa należało do dużego gibona - małpy człekokształtnej, która według koncepcji ewolucyjnych nie jest blisko powiązana z ludźmi. Tym niemniej, sceptyczna dotychczas społeczność naukowa nie miała zamiaru pożegnać się z "człowiekiem jawajskim", gdyż do tego czasu został on już na stałe umieszczony w gronie przodków współczesnego Homo sapiens. Nowe poglądy Dubois na temat pitekantropa odrzucono jako kaprysy kłótliwego, starego człowieka. Uczeni pragnęli, co najwyżej usunąć resztki wątpliwości odnośnie charakteru i autentyczności "człowieka jawajskiego". Mieli nadzieję, że ugruntuje to pozycję teorii Darwina, której najbardziej nagłaśnianym i kontrowersyjnym aspektem była ewolucja ludzkiego gatunku. Zwiedzając muzea na całym świecie, wciąż można znaleźć modele sklepienia czaszki i kości udowej z Trinil opisane jako skamieniałości tego samego środkowoplejstoceńskiego osobnika Homo erectus. "Człowiek jamajski" 171 W 1984 roku w Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku zorganizowano głośno reklamowaną wystawę Przodkowie. Zebrano na niej pochodzące z całego świata, najważniejsze skamieniałości dotyczące teorii ewolucji człowieka, włącznie ze specjalnie wystawionymi na pokaz odlewami sklepienia czaszki i kości udowej z Trinil. Szczęka z Heidelbergu Drugim, obok szczątków pitekantropa odkrytych przez Dubois, znaleziskiem związanym z hipotezą o ewolucji ludzkiego gatunku była szczęka z Heidelbergu. 21 Października 1907 roku Daniel Hartmann, robotnik pracujący przy wyrobisku piasku w Mauer, niedaleko Heidelbergu w Niemczech, znalazł dużą kość szczęki na dnie wykopu o głębokości prawie 25 m. Pracujący tu robotnicy zwracali uwagę na pojawiające się szczątki kostne i odkryli wcześniej wiele skamieniałości nie należących do rodzaju Homo. Przekazali je Wydziałowi Geologu na pobliskim Uniwersytecie w Heidelbergu. Odkrytą szczękę (ii. 8.3) dostarczyli J. Ruschowi, właścicielowi wyrobiska, który przesłał wiadomość dr. Ottonowi Schoetensackowi: "Przez 20 długich lat szukał Pan śladu "wczesnego człowieka" na moim wyrobisku [...] wczoraj znaleźliśmy go. Na dnie wykopu odkryto jego żuchwę, zachowaną w dobrym stanie". Profesor Schoetensack nazwał nową istotę Homo heidelbergensis, datując ją w oparciu o towarzyszące skamieniałości na interglacjał Gunz-Mindel. W 1972 roku David Piłbeam stwierdził, że szczęka z Heidelbergu "pochodzi z okresu zlodowacenia Mindel i ma 250 000450 000 lat". Niemiecki antropolog Johannes Ranke, przeciwnik teorii ewolucji, napisał w latach dwudziestych, iż żuchwa z Heidelbergu należała raczej do przedstawiciela Homo sapiens niż jego małpokształtnego przodka. Nawet dziś szczęka z Heidelbergu pozostaje do pewnego stopnia morfologiczną tajemnicą. Masywna żuchwa i wyraźny brak brody są charakterystycznymi cechami Homo erectus, jednak niektórzy współcześni aborygeni australijscy również posiadają masywną żuchwę, a ich broda jest o wiele mniej rozwinięta. Według Franka E. Poiriera zęby w szczęce z Heidelbergu są bliższe pod względem rozmiarów zębom współczesnego Homo sapiens niż azjatyckiego Homo erectus ("człowieka jawajskiego" i "człowieka pekińskiego"). T. W. Phenice z Michigan State University napisała w 1972 roku: "niemal pod każdym względem zęby te w zdumiewający sposób przypominają zęby współczesnego człowieka, włączając w to ich wielkość i typy zakończeń".
Ilustracja 8.3. Tzw. szczęka z Heidelbergu, odkryta w 1907 roku w Mauer w pobliżu Heidelbergu, w Niemczech.. 172 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Współczesne opinie potwierdzają, zatem pogląd Rankego, który napisał w 1922 roku: "Mają one typowo ludzką budowę". Kolejną skamieniałością przypisywaną Homo erectus jest fragment kości potylicznej z Vertesszollos, stanowiska środkowoplejstoceńsidego na Węgrzech. Morfologia tego znaleziska jest jeszcze bardziej intrygująca niż szczęki z Heidelbergu. David Piłbeam napisał w 1972 roku: "Kość potyliczna z Vertesszollos nie przypomina kości potylicznej Homo erectus, czy nawet archaicznego Homo sapiens, lecz najwcześniejszego Homo sapiens sapiens. Takie formy datowane są w innych miejscach, na co najwyżej 100 000 lat". Piłbeam uważał, iż znalezisko z Vertesszollos ma w przybliżeniu tyle samo lat, co szczęka z Heidelbergu, czyli 250 000-400 000. Jeżeli kość potyliczna z Vertesszollos rzeczywiście przypomina kość potyliczną człowieka, potwierdza autentyczność datowanych podobnie ludzkich szczątków szkieletowych, jakie odkryto w Anglii - w Ipswich i Galley Hill (por. rozdz. 7). Wracając jeszcze do problemu szczęki z Heidelbergu, należy zwrócić uwagę na fakt, że okoliczności jej odkrycia były, mówiąc skromnie, mniej niż doskonałe. Jeżeli na tym samym wyrobisku piasku robotnik znalazłby szczękę człowieka, znalezisko to podlegałoby bezlitosnej krytyce i wydatowano by je na nieodległy okres. Naukowcy nie byli przecież obecni w chwili, gdy w Mauer dokonywano odkrycia. Ponieważ jednak szczęka z Heidelbergu mieści się, choć niedoskonale, w granicach ewolucyjnych oczekiwań, potraktowano ją ulgowo. Szczątki "cztowieka jamajskiego" odkryte przez von Koenigswalda. W 1929 roku znaleziono kolejnego domniemanego przodka ludzkiego gatunku, tym razem w Chinach. Ostatecznie naukowcy mieli połączyć "człowieka z Jawy", "człowieka z Heidelbergu" i "człowieka z Pekinu" jako przykłady Homo erectus - bezpośredniego przodka Homo sapiens. Jednak początkowo wspólne cechy oraz ewolucyjny status indonezyjskich, chińskich i niemieckich skamieniałości nie były oczywiste i paleoantropolodzy uważali, iż szczególnie konieczne jest wyjaśnienie statusu "człowieka jawajskiego". W 1930 roku Gustav Heinrich Raiph von Koenigswald z Geological Survey of the Netherlands East Indies został wysłany na Jawę. W swej książce Me-eting Prehistorie Mań von Koenigswald napisał: "Mimo odkrycia »człowieka pekińskiego" nadal konieczne było odnalezienie dalszych szczątków pitekan-tropa, które byłyby wystarczająco kompletne, aby udowodnić ludzki charakter tej spornej istoty". Von Koenigswald przybył na Jawę w styczniu 1931 roku. W sierpniu tego samego roku jeden z jego współpracowników znalazł skamieniałości homini-da w Ngandong nad rzeką Solo. Von Koenigswald sklasyfikował te znaleziska jakojawajską odmianę neandertalczyków, powstałą później niż pitekantrop. Stopniowo historia o przodkach ludzkiego gatunku na Jawie zdawała się wyjaśniać. Tym niemniej należało przeprowadzić dalsze badania. "Człowiek jamajski" 173 W 1934 roku von Koenigswald udał się, do Sangiran, leżącego również nad rzeką Solo na zachód od Trinil. Zabrał ze sobą kilku Jawajczyków, w tym specjalnie przeszkolonego do zbierania skamieniałości Atmę, który w czasie prac wykopaliskowych służył mu także jako kucharz i pracz. Von Koenigswald napisał: "W kampong zapanowała wielka radość z powodu naszego przybycia. Ludzie zgromadzili wszystkie szczęki i zęby, jakie mogli tylko utrzymać w rękach,
i zaproponowali nam ich sprzedaż. Nawet kobiety i dziewczęta, na ogół takie skromne, brały w tym udział". Kiedy weźmiemy pod uwagę, że większość odkryć przypisanych von Koenigswaldowi dokonali w rzeczywistości jawajscy wieśniacy bądź wynajęci specjalnie do zbierania skamieniałości Jawajczycy, którym płacono za każdy dostarczony fragment, wywołuje to pewien niepokój. Pod koniec 1935 roku, w trakcie światowego kryzysu ekonomicznego, von Koenigswald dostał wypowiedzenie z Geological Survey na Jawie. Nie zniechęcony tym faktem, nadal zatrudniał w Sangiran Atmę i innych Jawajczyków. Finansował ich pracę dzięki dotacjom żony i swoich współpracowników na Jawie. W tym okresie odkryto skamieniałą, prawą połowę górnej szczęki dorosłego pitekantropa. Badając wiele raportów von Koenigswalda, nie udało nam się znaleźć dokładnego opisu okoliczności odkrycia tego okazu. W 1975 roku brytyjski badacz K. R Oakley oraz jego współpracownicy stwierdzili, że skamieniałość tę odkryli w 1936 roku Jawajczycy zatrudnieni przez von Koenigswalda. Mieli ją znaleźć na powierzchni odsłoniętych osadów nadjeziornych, na wschód od Kalijoso, w centralnej części Jawy. Skoro, więc szczękę odkryto na powierzchni ziemi, jej dokładny wiek jest niepewny Antropolodzy mogą wyjaśniać, iż znaleziony fragment szczęki posiada cechy Homo erectus, jak obecnie nazywa się Pithecanthropus erectus, i dlatego musiał zostać osadzony w ziemi przynajmniej kilkaset tysięcy lat temu, mimo odkrycia go na powierzchni. Czy można jednak wykluczyć istnienie rzadkiego gatunku hominida, o podobnych cechach fizycznych co Homo erectus, w geo-logicznie niedawnych czasach bądź nawet współcześnie? Jeżeli uznamy, że jest to możliwe, nie będziemy mogli automatycznie datować danej kości, opierając się jedynie na jej cechach fizycznych. W rozdziale 11 przedstawiamy dowody wskazujące na to, iż istota taka jak Homo erectus żyła całkiem niedawno i może istnieć nawet obecnie. W trakcie tego trudnego roku 1936, kiedy odkryto omawianą powyżej szczękę, bezrobotny von Koenigswald przyjął nadzwyczajnego gościa - Pierre'a Teilharda de Chardina, którego sam zaprosił, aby zbadał jego jawajskie odkrycia. Teilhard de Chardin, światowej sławy archeolog i duchowny jezuicki, pracował w Pekinie (obecnie Beijing), gdzie uczestniczył w wykopaliskach "człowieka pekińskiego" na stanowisku w Czukutien (obecnie Zhoukoudian). Podczas swojej wizyty na Jawie Teilhard de Chardin poradził von Koenigswaldowi, by skontaktował się z Johnem C. Merriamem, prezesem Carnegie Institution. Von Koenigswald napisał do Merriama, informując go, że jest bliski dokonania ważnych, nowych odkryć pitekantropa. 174 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Merriam odpowiedział pozytywnie na jego list, zapraszając von Koenigswalda do wzięcia udziału w sponsorowanym przez Carnegie Institution Sympozjum Wczesnego Człowieka, jakie miało odbyć się w marcu 1937 roku w Filadelfii. Von Koenigswald skorzystał z zaproszenia i w trakcie tego spotkania poznał wielu wybitnych naukowców pracujących na polu prehistorii człowieka. Jednym z głównych celów sympozjum było utworzenie komitetu wykonawczego zajmującego się finansowaniem badań paleoantropologicznych z ramienia Carnegie Institution. Zubożały von Koenigswald został nagle badaczem współpracującym ze znaną instytucją, która przyznała mu duże środku finansowe. Rola Carnegie Institution Biorąc pod uwagę rolę, jaką odegrały prywatne fundacje w finansowaniu badań nad ewolucją ludzkiego gatunku, należałoby w tym momencie rozważyć motywy działania tych fundacji i ich pracowników. Carnegie Institution i John C. Merriam stanowią doskonały materiał do przeprowadzenia takiej analizy W rozdziale 10 omówimy natomiast rolę Fundacji Rockefelera w finansowaniu wykopalisk "człowieka pekińskiego".
Carnegie Institution założono w styczniu 1902 roku w Waszyngtonie, a jego statut, zaaprobowany po korekcie przez kongres organizacji, zaczął obowiązywać dwa lata później. Na czele tej instytucji stał 24-osobowy zarząd z komitetem wykonawczym obradującym przez cały rok. Fundację podzielono na 12 wydziałów, które zajmowały się badaniami naukowymi, w tym ewolucją eksperymentalną. Założono również obserwatorium astronomiczne, gdzie przeprowadzono pierwsze systematyczne badania, prowadzące do sformułowania poglądu, że żyjemy w rozszerzającym się wszechświecie. W ten sposób Carnegie Institution była aktywnie zaangażowana w badania nad teorią ewolucji i ideą wielkiego wybuchu - dwoma koncepcjami stanowiącymi trzon naukowej, kosmologicznej wizji świata, która zastąpiła wcześniejsze kosmologie, inspirowane religijnie. Znaczący jest fakt, że Andrew Carnegie i inne podobne mu osoby przeniosły działalność dobroczynną - skierowaną tradycyjnie w stronę dobra społecznego, religii, opieki zdrowotnej, edukacji - w sferę badań naukowych, do laboratoriów i obserwatoriów. Nauka, a także jej sposób widzenia świata, włącznie z teorią ewolucji, miała zająć dominującą pozycję w społeczeństwie, zwłaszcza w świadomości jego najbogatszych i najbardziej wpływowych przedstawicieli, z których wielu postrzegało ją jako największą nadzieję na postęp ludzkości. John C. Merriam, prezes Carnegie Institution, uważał, iż nauka "w dużym stopniu przyczyniła się do stworzenia podstawowych koncepcji filozoficznych i wierzeń". Jego poparcie dla ekspedycji von Koenigswalda, zorganizowanej w poszukiwaniu skamieniałości na Jawie, należy postrzegać w tym właśnie kontekście. Fundacja tego typu, co Carnegie Institution miała odpowiednie środki, aby wykorzystywać naukę do wpływania na filozofię i wiarę ludzi, poprzez selektywne finansowanie badań i publikowanie ich wyników. "Człowiek jawajski" 175 "Liczba zagadnień, jakie można badać jest nieskończona - napisał Merriam - Jednak zawsze należy rozważyć, które zagadnienia w danym momencie mogą najbardziej wspomóc naukę dla dobra ludzkości". Problem ewolucji człowieka spełniał to wymaganie. "Spędziwszy znaczną część życia na dogłębnych badaniach historii żywych organizmów - powiedział Merriam - doszedłem do głębokiego przekonania, iż ewolucja, czyli prawo ciągłego wzrostu i rozwoju, stanowi jedną z najbardziej istotnych prawd wszelkiej wiedzy". Z wykształcenia paleontolog, Merriam był także chrześcijaninem. Jego chrześcijaństwo zdecydowanie ustąpiło jednak miejsca nauce. "Mój pierwszy kontakt z nauką - wspominał w przemówieniu z 1931 roku - nastąpił wówczas, gdy chodziłem jeszcze do szkoły średniej. Pewnego dnia przyszedłem ze szkoły, by opowiedzieć matce o tym, jak nauczyciel mówił nam przez 15 minut, że dni stworzenia opisane w Genezis były długimi okresami stwarzania świata, a nie dobami trwającymi 24 godziny. Rozmawiałem z matką - była szkocką prezbiterianką - i wspólnie uznaliśmy, iż to zupełna herezja. Ale ziarno zostało zasiane. Przez następne dziesięciolecia wycofywałem się z tej opinii. Teraz zdaję sobie sprawę, że elementy nauki, jeśli chodzi o stworzenie, zawierają czysty i niezmieniony zapis tego, czego dokonał Stwórca". Odsuwając na bok relację pism świętych na temat stworzenia, Merriam zdołał przekształcić dar-winowską ewolucję w pewnego rodzaju religię. W 1924 roku w przemówieniu konwokacyjnym na George Washington University powiedział o ewolucji: "Nic nie jest tak wyraźnie niezbędne dla naszego życia w duchowym sensie jak to, co powoduje, że patrzymy z nadzieją na ciągły wzrost czy też rozwój gatunków". Merriam sądził, iż nauka pozwoli ludziom przejąć boską rolę w kierowaniu tym rozwojem. "Badania są środkiem, dzięki któremu człowiek będzie świadomie brał udział w swojej dalszej ewolucji - stwierdził Merriam w 1925 roku w przemówieniu do członków zarządu Carnegie Institution - Sądzę, że jeśli miałby on wybór między dalszą ewolucją, kierowaną przez jakąś odległą Istotę sterującą nim bez jego udziału lub mógłby wybrać sytuację, w
której ta zewnętrzna siła ustaliłaby prawa i pozwoliła mu ich używać, powiedziałby: »Wolę wziąć na siebie trochę odpowiedzialności za to wszystko«". "Zgodnie ze starożytną historią - mówił dalej Merriam - człowiek został wypędzony z Ogrodu Rajskiego, by nie wiedział zbyt dużo. Został wygnany, aby mógł stać się panem samego siebie. Przy wschodniej bramie umieszczono płonący miecz i nakazano człowiekowi pracować, uprawiać ziemię, aż do czasu, kiedy będzie mógł poznać wartość swojej siły Teraz uczy się orać pola, kształtując swe życie w zgodzie z prawami natury. W pewnej odległej epoce może zostanie napisana książka, która opowie o tym, że człowiek doszedł do etapu, kiedy wrócił do Ogrodu i przy wschodniej bramie pochwycił płonący miecz -miecz symbolizujący władzę - aby nieść go jak pochodnię prowadzącą do drzewa życia". 176 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Zdobycie płonącego miecza i marsz do władzy nad drzewem życia? Należałoby się tylko zastanowić, czy w Raju byłoby wystarczająco dużo miejsca zarówno dla Boga, jak i buńczucznego, wielkiego człowieka nauki, takiego jak Merriam. Z powrotem na Jawę Wyposażony w środki finansowe przez Carnegie Institution, von Koenigswald powrócił na Jawę w czerwcu 1937 roku. Tuż po przybyciu wynajął setki Jawaj-czyków i wysłał ich w teren, by za wszelką cenę znaleźli dalsze skamieniałości pitekantropa. Tak też się stało. Jednak w większości były to fragmenty szczęk i czaszek, które pochodziły ze słabo określonych miejsc leżących na powierzchni ziemi w pobliżu Sangiran. Z tego względu trudno określić ich wiek. W trakcie dokonywania większości odkryć w Sangiran von Koenigswald pozostawał w Bandung, około 320 km od Sangiran. Jedynie czasami, po otrzymaniu odpowiedniej wiadomości, udawał się na miejsce danego odkrycia. Pod koniec 1937 roku jeden zjawajskich pracowników von Koenigswalda, Atma, przesłał mu kość skroniową, należącą najwyraźniej do grubej, skamieniałej czaszki hominida. Przekazał również informację, że znaleziono ją w Sangiran, w pobliżu rzeki Kali Tjemoro - w miejscu, gdzie rzeka przecina piaskowiec formacji Kabuh. Von Koenigswald wsiadł do nocnego pociągu i przybył na miejsce odkrycia następnego ranka: "Zmobilizowaliśmy tylu Jawajczyków, ilu było można - powiedział - Przywiozłem ze sobą kość, którą mi przysłano i pokazałem wszystkim. Obiecałem po 10 centów za każdy następny kawałek czaszki. To było dużo pieniędzy Za zwykły ząb płaciliśmy tylko pół lub jednego centa. Utrzymywaliśmy tak niską cenę, ponieważ musieliśmy płacić gotówką za każde znalezisko. Gdy jakiś Jawajczyk znalazł na przykład trzy zęby, nie szukał dalszych, dopóki ich nie sprzedał. Z tego powodu musieliśmy kupić olbrzymią masę pękniętych, bezwartościowych szczątków zębów i wyrzucić je w Bandung -jeżeli zostawilibyśmy je w Sangiran, Jawajczycy ponownie oferowaliby je nam na sprzedaż". Umotywowani w ten sposób pracownicy szybko znaleźli pożądane fragmenty czaszki. Von Koenigswald wspominał później: "Na brzegach małej rzeki, niemal suchej o tej porze roku, leżały fragmenty czaszki, wymyte z piaskowców i łupków, które zawierały faunę cechującą Trinil. Z całą gromadą podnieconych Jawajczyków wdrapaliśmy się na stok, zbierając po drodze każdy kawałek kości, jaki mogliśmy dostrzec. Obiecałem wcześniej po 10 centów za każdy fragment należący do tej czaszki. Nie doceniłem jednak zdolności moich ciemnoskórych pracowników do robienia »dużych interesów(r). Rezultat był przerażający! Za moimi plecami łamali większe fragmenty na kawałki, by zwiększyć liczbę okazów do sprzedaży! [...]. Zebraliśmy około 40 fragmentów, z których 30 należało do czaszki [...].
Utworzyły dobrze rozpoznawalne, niemal kompletne sklepienie czaszki pitekantropa. Teraz, w końcu, znaleźliśmy go!". "Człowiek jawajski" 177 Skąd von Koenigswald wiedział, że fragmenty znalezione na powierzchni wzgórza należały rzeczywiście, jak twierdził, do środkowoplejstoceńskiej formacji Kabuh? Być może Jawajczycy znaleźli czaszkę w innym miejscu, rozbili ją, jeden kawałek przesłali von Koenigswaldowi, a resztę rozrzucili na brzegach Kali Tjemoro. Von Koenigswald zrekonstruował czaszkę na podstawie 30 znalezionych fragmentów. Nazwał ją pitekantrop II i przesłał wstępny raport Dubois. Jego czaszka była o wiele bardziej kompletna niż oryginalne sklepienie czaszki znalezione przez Dubois w Trinil. Von Koenigswald sądził, że Dubois zrekonstruował czaszkę pitekantropa ze zbyt niskim czołem. Uważał, iż fragmenty, które odnalazł pozwalały na bardziej "ludzką" interpretację. Dubois przyznał w międzyczasie, że jego oryginalny Pithecanthropus erec-tus był jedynie wymarłą małpą człekokształtną i nie zgodził się z rekonstrukcją von Koenigswalda. Oskarżył go publicznie o oszustwo. Cofnął później to oskarżenie i stwierdził, że błędy, jakie dostrzega w rekonstrukcji von Koenigswalda, prawdopodobnie nie zostały dokonane umyślnie. Poglądy von Koenigswalda zdobywały jednak poparcie. W 1938 roku Franz Weidenreich, kierownik wykopalisk "człowieka pekińskiego" w Zhoukoudian, oświadczył w prestiżowym czasopiśmie Naturę, że nowe znaleziska von Koenigswalda udowodniły ostatecznie, iż pitekantrop był przodkiem istot ludzkich a nie gibona, jak twierdził Dubois. W 1941 roku jeden z Jawajczyków von Koenigswalda przesłał mu z Sangi-ran do Bandung fragment olbrzymiej żuchwy. Zdaniem von Koenigswalda kość ta posiadała wyraźne cechy szczęki przodka ludzkiego gatunku. Nazwał nowego hominida Meganthropus paleojavanicus ("olbrzymi człowiek starożytnej Jawy"), ponieważ odkryta żuchwa była dwa razy większa niż typowa szczęka współczesnego człowieka. Badając szczegółowo bezpośrednie relacje, nie znaleźliśmy dokładnego opisu miejsca, w którym odkryto to znalezisko ani nazwiska czy też imienia odkrywcy. Jeżeli von Koenigswald opisał dokładnie okoliczności tego odkrycia, stanowi to dobrze strzeżoną tajemnicę naukową. Omawiał, bowiem problem megantropa przynajmniej w trzech raportach, jednak w żadnym z nich nie informował o szczegółach pierwotnej lokalizacji skamieniałości. Powiedział jedynie, że pochodzi ona z formacji Putjangan, lecz nie podał dalszych informacji. Z tego względu na temat megantropa wiemy tak naprawdę tylko tyle, iż jakiś Jawajczyk, którego nazwiska czy choćby imienia nie znamy, przesłał fragment szczęki von Koenigswaldowi. Ze ściśle naukowego punktu widzenia wiek znaleziska pozostaje tajemnicą. Tym niemniej, w opinii von Koenigswalda megan-trop był olbrzymim hominidem, stanowiącym boczną gałąź głównej linii ewolucji Homo sapiens sapiens. Von Koenigswald znalazł również skamieniałości w postaci dużych zębów, przypominających zęby człowieka. Przypisał je jeszcze większej istocie, nazwanej Gigantopithecus. Jego zdaniem gigantopitek był dużą małpą, która żyła stosunkowo niedawno. 178 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Mimo to Weidenreich, po zbadaniu szczęk megantro-pa i zębów gigantopiteka, przedstawił kolejną teorię. Stwierdził, że oba te hominidy były przodkami ludzkich istot. Według Weidenreicha Homo sapiens rozwinął się z gigantopiteka poprzez megantropa i pitekantropa. Każdy następny gatunek był mniejszy od poprzedniego. Większość współczesnych naukowców uważa jednak gigantopiteka za odmianę małpy, żyjącej od środkowego do wczesnego plejstocenu i niepowiązanej bezpośrednio z człowiekiem, natomiast szczęki megantropa klasyfikuje się obecnie jako skamieniałości o wiele bardziej przypominające
"człowieka jawajskiego" (Homo erectus) niż początkowo sądził von Koenigswald. W 1973 roku T. Jacob stwierdził, że megantropa można zaliczyć do australopiteków. Jest to intrygująca hipoteza, ponieważ zgodnie ze standardowymi poglądami australopiteki nigdy nie opuściły swojej afrykańskiej siedziby. Późniejsze odkrycia na Jawie Megantrop był ostatnim ważniejszym odkryciem, o jakim donosił von Koenigswald, lecz poszukiwania dalszych szczątków "człowieka jawajskiego" trw^ają do dziś. Te późniejsze znaleziska, opisywane przez R Marksa, T. Jacoba, S. Sartono i innych badaczy, są jednomyślnie akceptowane jako dowody istnienia Homo erectus na Jawie w środkowym i wczesnym plejstocenie. Podobnie jak w przypadku odkryć von Koenigswalda, niemal wszystkie te skamieniałości znaleźli na powierzchni ziemi wynajęci Jawajczycy lubjawajscy rolnicy T. Jacob donosił na przykład, że w sierpniu 1963 roku, podczas pracy na polu w okolicy Sangiran, indonezyjski rolnik odkrył fragmenty skamieniałej czaszki. Kiedy ją zrekonstruowano, okazało się, iż przypomina czaszkę Homo erectus. Choć Jacob stwierdził, że znalezisko to pochodzi ze środkowoplejsto-ceńskiej formacji Kabuh, nie podał dokładnego miejsca odkrycia kości. Wiemy, więc jedynie, że rolnik odkrył skamieniałe fragmenty czaszki, które najprawdopodobniej leżały na powierzchni ziemi lub blisko niej. W 1973 roku Jacob podał interesującą informację na temat Sangiran, gdzie dokonano wszystkich późniejszych odkryć jawajskiego Homo erectus: "Okolica wydaje się być wciąż obiecująca, lecz występują tu wyjątkowe problemy [...]. Wielu mieszkańców Sangiran nauczono rozpoznawać skamieniałości. Kierujący poszukiwaniami Jawajczycy zawsze próbują zdobyć większą część znalezionych przypadkowo okazów naczelnych od ich rzeczywistych odkrywców. Mogą również nie podać dokładnego miejsca odkrycia w obawie przed utratą potencjalnego źródła dochodu. Czasami nie sprzedają wszystkich znalezisk od razu, lecz zatrzymują kilka, by później sprzedać je po wyższej cenie". Mimo to skamieniałości z Sangiran przyjmuje się za autentyczne. Jeżeli w podobnej sytuacji znaleziono by kości człowieka, których wiek kwestionowałby przyjęte już schematy, takie odkrycie poddano by bezlitosnej krytyce. Ponownie zwracamy uwagę na to, że nie należy w dwojaki sposób oceniać znalezisk paleoantropologicznych - ekstremalnie rygorystycznie w przypadku odkryć--anomalii i niezwykle wyrozumiale, gdy mamy do czynienia z okazami mieszczącymi się w ramach akceptowanych powszechnie poglądów.
"Człowiek jawajski" 179 W celu wyjaśnienia istniejących wątpliwości napisaliśmy w 1985 roku zarówno do S. Sartono, jak również do T. Jacoba. Poprosiliśmy o dalsze informacje na temat odkryć jawajskich, o jakich donosili. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Chemiczne i radiometry czne datowanie znalezisk jawajskich Formacje jawajskie, w których odkryto skamieniałości hominidów, wydatowa-no metodą potasowo-argonową, same zaś znaleziska - metodami chemicznymi i radiometrycznymi. Przedstawimy teraz problemy związane z tymi badaniami. Formację Kabuh z Trinil, w której Dubois dokonał swoich pierwszych odkryć "człowieka jawajskiego", wydatowano metodą potasowo-argonową na 800 000 lat. Inne znaleziska jawajskie pochodziły z tzw. osadów Djetis, należących do utworu Putjangan. Według T. Jacoba osady te wydatowano tą samą metodą w pobliżu Modjokerto na około 1,9 min lat, czyli wczesny plejstocen. Takie datowanie ma poważne konsekwencje. Jak widzieliśmy, wiele skamieniałości Homo erectus (klasyfikowanych poprzednio jako pitekantrop i megantrop) przypisano osadom Djetis. Jeżeli tym samym wydatujemy te znaleziska na l,9 mln lat, będą starsze od najstarszych afrykańskich okazów Homo erectus sprzed 1,6 min lat.
Jednak zgodnie ze standardowymi wyjaśnieniami ewolucyjnymi Homo erectus powstał w Afryce i nie opuszczał jej aż do około l min lat temu. Niektórzy badacze stwierdzili ponadto, że megantrop von Koenigswalda mógł być australopitekiem. Jeżeli przyjmiemy tę opinię, musimy uznać, iż australopiteki przybyły z Afryki na Jawę l,9 mln lat temu lub rozwinęły się tu niezależnie od kontynentu afrykańskiego. Obie te hipotezy nie zgadzają się z klasycznymi poglądami na temat ewolucji człowieka. Tym niemniej, należy pamiętać, że metoda potasowo-argonową, dzięki której wydatowano osady Djetis na 1,9 min lat, posiada pewne wady. T. Jacob i G. Curtis próbowali datować większość stanowisk hominidów na Jawie, lecz trudno im było uzyskać rozsądne wyniki dla większości próbek. Otrzymane rezultaty tak znacznie odbiegały od tego, czego oczekiwano, że Jacob i Curtis musieli uznać to za efekt zanieczyszczenia. W 1978 roku G. J. Bartstra donosił o wydatowaniu osadów Djetis metodą potasowo-argonową na mniej niż l min lat. Jak widzieliśmy, kości udowe z Trinil nie różnią się od kości udowych współczesnego człowieka i są odmienne od kości udowych Homo erectus. Ten fakt skłonił niektórych badaczy do wniosku, iż nie należy ich łączyć z czaszką pite-kantropa. Być może pochodziły one pierwotnie z wyższych poziomów i dopiero później dostały się do środkowoplejstoceńskiej warstwy zawierającej kości, datowanej ściśle na wczesną fazę tego okresu. 180 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Być może jednak w tym czasie na Jawie, obok istot małpo-człekokształtnych, istniał współczesny gatunek człowieka. W świetle materiałów zaprezentowanych w tej książce jest to całkiem możliwe. Aby określić czy kości z tego samego stanowiska mają tyle samo lat, bada się je metodą fluorową. Zalegając w ziemi, kości absorbują fluor z wód gruntowych, jeżeli więc zawierają podobną ilość tego pierwiastka (zależną od zawartości fosfatu w kościach), można uznać, iż leżały w ziemi przez ten sam okres. W raporcie z 1973 roku M. H. Day i T. I. Molleson podali, że sklepienie czaszki i kości udowe z Trinil cechuje w przybliżeniu ten sam stosunek fluoru do fosfatu. Środkowoplejstoceńskie skamieniałości ssaków z tego stanowiska charakteryzowała podobna proporcja tych składników. Day i Molleson stwierdzili więc, że wszystkie te znaleziska mają tyle samo lat. Jeśli jednak kości udowe z Trinil różnią się od kości Homo erectus i są identyczne z kośćmi Homo sapiens sapiens, jak donosili Day i Molleson, wówczas ilość fluoru, jaka je cechowała, potwierdza pogląd o istnieniu ludzi na Jawie we wczesnej fazie środkowego plejstocenu, około 800 000 lat temu. Day i Molleson stwierdzili, że holoceńskie kości z Trinil również mogłyby cechować się stosunkiem fluoru do fosfatu zbliżonym do proporcji charakterystycznych dla środkowoplejstoceńskich kości zwierząt. W tym kontekście metoda fluorowa okazałaby się bezużyteczna. Oakley, twórca tej techniki badawczej, podkreślił, iż tempo absorbcji fluoru na obszarach wulkanicznych, takich jak Jawa, jest nieregularne. W ten sposób kości różniące się znacznie wiekiem mogą zawierać podobną ilość fluoru. Niestety nie udało się tego wykazać bezpośrednio na stanowisku w Trinil, ponieważ jedynie w środkowoplejstoceńskich warstwach znaleziono tu skamieniałości. Day i Molleson zbadali ponadto, że holoceńskie i późnoplejstoceńskie osady na innych stanowiskach jawajsidch zawierały kości o proporcjach fluoru do fosfatu podobnych do tych, jakimi cechowały się kości z Trinil. Przyznali jednak, iż "nie można ich bezpośrednio porównywać". Tempo absorpcji fluoru zależy, bowiem od czynników, które mogą różnić się w zależności od stanowiska: zawartości fluoru w wodach gruntowych, tempa przepływu tych wód, charakteru osadów i typu kości. Z tego względu wyniki badań przeprowadzonych
metodą fluorową, o jakich donosili Day i Molleson, pozostają zgodne, (choć nie są tego dowodem) z datowaniem ludzkich kości udowych z Trinil na wczesną fazę środkowego plejstocenu, czyli na około 800 000 lat. Szczątki pitekantropa z Trinil zbadano również metodą azotową. Dubois wygotował sklepienie czaszki i pierwszą kość udową w kleju zwierzęcym, którego białko zawiera azot. Day i Molleson próbowali zneutralizować działanie kleju poprzez wcześniejszą obróbkę kości. Chcieli usunąć rozpuszczalny azot przed właściwym badaniem. Wyniki analiz pokazały, że w skamieniałościach z Trinil pozostała niewielka ilość azotu, co zgadza się z rezultatami badań wszystkich kości pochodzących z wczesnej fazy środkowego plejstocenu. "Człowiek jawajski" 181 Jednak według Dava i Mollesona kości na Jawie tak szybko tracą azot, iż nawet znaleziska holoceńskie często w ogóle nie zawderają tego pierwiastka. Nieuczciwa prezentacja znalezisk "człowieka jawajskiego" Większość publikacji dotyczących ewolucji ludzkiego gatunku ukazuje problem Homo erectus w taki sposób, że wydaje się, iż mamy tu do czynienia z szeregiem imponujących dowodów świadczących o istnieniu tego gatunku na Jawie w okresie między 500 000 a 2 min lat temu. Jedną z takich publikacji jest książka Thc Fossil Eridence for Human Erolution (1978) W. E. Le Grosa Ciarka, profesora anatomii na Uniwersytecie w Oxfordzie, i Bernarda G. Campbella, adiunkta na Wydziale Antropologii University of California w Los Angeles. Przedstawili oni imponującą tabelę, która ukazuje znaleziska Homo erectus. Odkrycia te (Tabela 8.1) są szeroko wykorzystywane do potwierdzania poglądu, że człowiek rozwinął się z istoty małpo kształtnej. W przedstawionym zestawieniu T3 jest kością udową odkrytą przez Dubois w odległości około 14 m od pierwotnej czaszki T2. Omawialiśmy już jak nieuzasadnione jest przypisywanie tych dwóch znalezisk temu samemu osobnikowi. Mimo to, ignorując wiele ważnych faktów, Le Gros Cłark i Campbell stwierdzili: "szereg dowodów przemawia tak bardzo za ich naturalnym połączeniem, iż zostało to powszechnie zaakceptowane". T6, T7, T8 i T9 to kości udowe znalezione w Holandii w skrzyniach ze skamieniałościami ponad 30 lat po ich odkryciu na Jawie. Le Gros Cłark i Campbell zlekceważyli najwyraźniej oświadczenie Dubois, który przyznał, że nie znalazł ich osobiście, a miejsce ich odkrycia jes-t nieznane. Von Koenig-swald stwierdził natomiast, iż pochodzą one z głównej kolekcji Dubois zawierającej skamieniałości z "różnych stanowisk i różnych epok, przy czym znaleziska są niewłaściwie rozróżnione, ponieważ zaginęła część metryczek identyfikacyjnych". Tym niemniej Le Gros Cłark i Campbell przyjęli, że kości udowe T6-T9 pochodzą z formacji Kabuh w Trinil. Day i Molleson zauważyli: "Jeżeli wobec całego materiału z Trinil, znalezionego po odkryciu pierwszej czaszki i Kości Udowej I, zastosowano by rygorystyczne kryteria, jakie wymagane są przy współczesnych badaniach, należałoby go w całości odrzucić z powodu wątpliwego pochodzenia i nieznanej stratygrafii". Skamieniałości Ml i S1-S6 odkryli Jawajczycy zatrudnieni przez von Ko-enigswalda. Tylko w przypadku jednej z nich (Ml) donoszono o znalezieniu jej w warstwie, gdzie została osadzona. Mimo to nawet ta relacja jest wątpliwa. Pozostałe skamieniałości grupy S to odkrycia relacjonowane przez Marksa, Sartono i Jacoba. Większość z nich znaleźli na powierzchni ziemi wieśniacy i rolnicy, którzy sprzedali je naukowcom, być może przy pomocy pośredników. Znając sposób, w jaki odkryto te znaleziska, można jedynie dziwić się intelektualnej nieuczciwości, widocznej wyraźnie w Tabeli 8.1 i sprawiającej wrażenie, iż wszystkie kości znaleziono w warstwach o określonym wieku. 182
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Tabela 8.1. Skamieniaiości hominidów z Jawy Jednostka stratygraficzna Stanowisko Datowanie Trinil Sangiran 0,7-1,3 min lat (formacja S2 Czaszka dorosłego osobnika pici żeńskiej (1937) (wiek uzyskany Kabuh) S3 Czaszka dorastającego osobnika (1938) metodą
S8 Prawa część żuchwy (1952) potasowo-
SIO Czaszka dorosłego osobnika pici męskiej (1963) -argonową -
S 12 Czaszka starego osobnika pici męskiej (1965) 0,83 min lat)
S15 Górna szczęka (1969)
S 17 Czaszka (1969)
S21 Żuchwa (1973)
Trinil
T2 Czaszka (1892)
= Pithecarithropus
T3, T6, T7, T8, T9 Kość udowa
Kedung Brubus
KB l Prawa część żuchwy dorastającego
osobnika (1890)
Djetis Sangiran 1,3-2,0 min lat (formacja Ślą Prawa część górnej szczęki(1936) (wiek uzyskany
Putjangan) Slb Prawa część żuchwy (1936) metodą
S4 Czaszka i górna szczęka dorosłego osobnika płci potasowo-
męskiej (1938-39) = P. robustus -argonową -
S5 Prawa część żuchwy (1939) 1,9 min lat)
= P. dubius
S6 Prawa część żuchwy (1941)
= Meganthropus
S6 Prawa część żuchwy (1960)
S22 Górna szczęka, żuchwa (1974)
Modjokerto
Ml Czaszka dziecka (7 lat), (1936)
Le Gros Ciark i Campbell przyznali, że prawdziwe miejsce odkrycia wielu znalezisk von Koenigswalda jest nieznane. Jednak ich zdaniem musiały one pochodzić ze środkowoplejstoceńskich poziomów w Trinil, należących do formacji Kabuh (datowanej na
0,7-1,3 min lat) lub wczesnoplejstoceńskich osadów Djetis, wchodzących w skład utworu Putjangan (1,3-2 min lat). "Człowiek jawajski" 183 Przedstawione przez Le Grosa Ciarka i Campbella datowanie, oparte na omawianych wcześniej wynikach badań przeprowadzonych metodą potasowo-argonową, odnosi się jedynie do wieku gleb wulkanicznych, a nie samych kości. Datowanie metodą potasowoargonową miałoby znaczenie tylko wówczas, gdyby skamieniałości znaleziono z całą pewnością w obrębie lub poniżej warstw datowanego materiału wulkanicznego. Niestety znaczna większość kości wymienionych w Tabeli 8.1 to znaleziska powierzchniowe, co powoduje, że datowanie ich tą metodą nie ma znaczenia. Z kolei wiek 1,3-2 mln lat, przypisany przez Le Grosa Ciarka i Campbella osadom formacji Putjangan, opiera się na otrzymanym metodą potasowo-argonową wieku 1,9 min lat, o którym w 1971 roku donosili Jacob i Curtis. Jed-nakw 1978 roku Bartstra podał wiek poniżej l mm lat, uzyskany tą samą metodą. Inni badacze donosili natomiast, że fauna osadów Djetis i Triniijest podobna, a kości cechują się zbliżonymi proporcjami fluoru do fosfatu. Le Gros Ciark i Campbell doszli do wniosku, iż "w tym wczesnym okresie istniały na Jawie hominidy posiadające identyczny typ kości udowej co Homo sapiens, choć wszystkie odkryte dotąd szczątki czaszki podkreślają nadzwyczaj prymitywne cechy tej części szkieletu i uzębienia". Ogólnie rzecz biorąc, Le Gros Ciark i Campbell w całkowicie nieuczciwy sposób przedstawili znaleziska "człowieka jawajskiego". Ich opracowanie wywiera na Czytelniku wrażenie, że odkryte na Jawie pozostałości czaszek można wyraźnie łączyć z kośćmi udowymi, mimo iż tak nie jest. Ponadto, odkrycia dokonane w Chinach i Afryce wykazały, że znalezione tam kości udowe Homo erectus są odmienne od znalezisk Dubois. Opierając się ściśle na materiale kostnym hominidów pochodzącym z Jawy, możemy jedynie dojść do następujących wniosków. Szczątki czaszek i zębów to głównie odkrycia powierzchniowe. Ich morfologia przypomina zdecydowanie szkielet małp człekokształtnych, z wyjątkiem niektórych niemal ludzkich cech. Pozycja stratygraficzna tych znalezisk jest nieznana i z tego względu świadczą one jedynie o obecności na Jawie, w jakimś nieznanym okresie przeszłości, istoty o głowie podobnej do głowy małp człekokształtnych i ludzi. Pierwsze szczątki pitekantropa, czaszkę (T2) i kość udową (T3), o których donosił Dubois, odkryto in situ. Istnieje, więc przynajmniej pewna wskazówka, że mają one tyle samo lat co osady w Trinil należące do formacji Kabuh i datowane na wczesną fazę środkowego plejstocenu. Dokładne miejsce odkrycia pozostałych kości udowych "człowieka jawajsidego" jest słabo udokumentowane, lecz podaje się, iż wydobyto je z tych samych warstw. Bez względu na to, kość udowa T3, opisana jako w pełni ludzka, nie została odkryta w bliskim powiązaniu z prymitywną czaszką T2 i posiada cechy anatomiczne odróżniające ją od kości udowej Homo erectus. Nie ma, zatem żadnego przekonującego powodu, by łączyć czaszkę T2 z kością udową T3 lub jakąkolwiek inną kością udową pitekantropa (podaje się, że wszytkie one są identyczne z kośćmi udowymi współczesnego człowieka). Można, więc uznać, że czaszka T2 i kość udowa T3 świadczą o istnieniu na Jawie, we wczesnej fazie środkowego plejstocenu, dwóch rodzajów hominidów -jeden z nich posiadał niemal małpią głowę, a drugi ludzkie nogi. Podążając za typową praktyką określania gatunku na podstawie nielicznie zachowanych szczątków szkieletowych, możemy stwierdzić, iż kość udowa T3 dowodzi obecności Homo sapiens sapiens na Jawie około 800 000 lat temu. Jak dotąd, nie znana jest żadna inna istota poza Homo sapiens sapiens, która posiadałaby tego rodzaju kość udową, jaką znaleziono w Trinil w warstwach datowanych na wczesną fazę środkowego plejstocenu.
Rozdział 9 ___ Odkrycie kart w Piltdown Po odkryciu "człowieka jawajskiego" w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku przez Eugene Dubois, wzmogły się poszukiwania skamieniałości, które wypełniłyby luki ewolucyjne między starożytnymi, małpokształtnymi hominida-mi, a współczesnym Homo sapiens. To wówczas, w epoce dużych oczekiwań, dokonano w Anglii sensacyjnego odkrycia - odkrycia "człowieka z Piltdown", istoty z niemal ludzką czaszką i szczęką przypominającą szczękę małp człekokształtnych. Historię tego wydarzenia znają zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy teorii ewolucji. Skamieniałości z Piltdown, które jako pierwszy znalazł w latach 1908-1911 Charles Dawson, zostały uznane w latach pięćdziesiątych przez naukowców z British Museum za przedmiot mistyfikacji. Pozwoliło to krytykom darwinowskiej ewolucji zakwestionować wiarygodność uczonych, którzy przez kilka dziesięcioleci umieszczali znaleziska z Piltdown na ewolucyjnym drzewie genealogicznym ludzkiego gatunku. Z drugiej strony, naukowcy szybko zwrócili uwagę na fakt, że sami ujawnili oszustwo. Zdaniem niektórych badaczy fałszerstwa dokonał Dawson, ekscentryczny amator, lub Pierre Teilhard de Chardin, katolicki ksiądz-paleontolog, głoszący mistyczne poglądy na temat ewolucji. W ten sposób rozgrzeszano "prawdziwych" uczonych biorących udział w odkryciu. Właściwie można by na tym zakończyć omawianie historii o "człowieku z Piltdown" i przejść do dalszych odkryć paleoantropologicznych. Jednak bliższe poznanie tego wydarzenia i otaczających go kontrowersji okaże się cenne, gdyż umożliwi nam większe zrozumienie mechanizmów, według których ustala się i odrzuca dane dotyczące teorii ewolucji. Wbrew powszechnemu mniemaniu, że skamieniałości są najbardziej pewnym i przekonującym zapisem przeszłości, skomplikowana sieć okoliczności towarzyszących odkryciu prehistorycznemu może wykluczyć jakiekolwiek proste wyjaśnienie danego faktu. Takiej dwuznaczności należy zwłaszcza oczekiwać w przypadku starannie zaplanowanej mistyfikacji, jakiej być może dokonano w Piltdown. Jednak z reguły nawet "zwykłym" odkryciom paleoan-tropologicznym towarzyszą wielorakie wątpliwości. 186 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Gdy śledzimy dokładny przebieg historii o "człowieku z Piltdown", okazuje się, że granica między faktem a oszustwem jest często niewyraźna. Dawson znajduje czaszkę Około 1908 roku Charles Dawson, prawnik i amator-antropolog, zauważył robotników wysypujących krzemienny żwir na wiejską drogę w pobliżu Piltdown w hrabstwie Sussex, w celu poprawienia jej nawierzchni. Szukając wszędzie narzędzi krzemiennych, zaczął ich wypytywać i dowiedział się, że krzemień ten pochodzi z wyrobiska na pobliskiej posiadłości ziemskiej Barkham Manor, należącej do pana R. Kenwarda, którego znał osobiście. Dawson obejrzał wyrobisko i poprosił dwóch pracujących tam robotników, by zwracali uwagę na wszelkie narzędzia lub skamieniałości. W 1913 roku napisał: "Po jednej z moich późniejszych wizyt na terenie wyrobiska jeden z robotników dał mi niewielką część niezwykle grubej kości ciemieniowej człowieka. Natychmiast zacząłem poszukiwania, ale nie znalazłem niczego więcej [...]. Dopiero kilka lat później, na jesieni 1911 roku, wśród wymytych przez deszcz odpadków z wyrobiska wykopałem kolejny, większy fragment należący do części twarzowej tej samej czaszki". Dawson zauważył, iż krzemienie, które znajdują się w wyrobisku, posiadają niemal ten sam kolor, co fragmenty czaszki. Dawson nie był zwykłym amatorem. Został członkiem Towarzystwa Geologicznego i przez 30 lat przekazywał znaleziska British Museum jako honorowy współpracownik. Rozwijał ponadto bliską przyjaźń z Sir Arthurem Smi-them Woodwardem, kustoszem Działu Geologii
British Museum i członkiem Towarzystwa Królewskiego. W lutym 1912 roku Dawson poinformował go w liście, że przekopał "bardzo stary pokład plejstoceński [...] moim zdaniem zapowiada się on interesująco [...] odkryto w nim część grubej czaszki człowieka [...] część ludzkiej czaszki, która będzie rywalizować z Homo heidelber-gensis". Ogółem Dawson znalazł pięć fragmentów czaszki. Aby je zakonserwować, namoczył w roztworze dwuchromianu potasu. W sobotę 2 czerwca 1912 roku Woodward i Dawson w towarzystwie Pier-re'a Teilharda de Chardina, studenta miejscowego seminarium jezuickiego, rozpoczęli w Piltdown prace wykopaliskowe, których uwieńczeniem było kilka nowych odkryć. Już pierwszego dnia znaleziono kolejny fragment czaszki, następnie dalsze. Dawson napisał później: "Robotnicy rozbili najwyraźniej całą lub większą część ludzkiej czaszki i wyrzucili jej fragmenty, nawet tego nie zauważając. Ze stert odpadków odzyskaliśmy ich tyle, ile tylko się dało. W nieco większym zagłębieniu nienaruszonego żwiru odkryłem prawą połowę ludzkiej żuchwy. Opierając się na położeniu drzewa znajdującego się w odległości około 3-4 m, wydaje mi się, że miejsce to wyglądało identycznie lalka lat temu, gdy znaleziono pierwszy fragment czaszki. Niecały metr od miejsca odkrycia żuchwy, dokładnie na tym samym poziomie, dr Woodward wykopał niewielką część kości potylicznej. Okazało się, iż znaleziona przeze mnie szczęka została złamana w miejscu spojenia i starta, być może wówczas, gdy leżała nieruchomo w żwirze przed całkowitym osadzeniem w złożu. Odkrycie kart w Piltdown 187 Fragmenty czaszki noszą, co najwyżej niewielkie ślady zaokrąglania bądź innego procesu ścierania, z wyjątkiem nacięcia na tylnej stronie kości ciemieniowej, powstałego prawdopodobnie w wyniku uderzenia kilofem przez robotnika". Ogółem znaleziono dziewięć skamieniałych fragmentów czaszki. Pięć odkrył Dawson, kiedy pracował w pojedynkę, a dalsze cztery znaleziono, gdy Woodward dołączył do prac wykopaliskowych. Obok skamieniałości hominida w Piltdown odkryto również wiele kości ssaków, w tym zęby słonia, mastodonta, konia i bobra. Znaleziono także narzędzia kamienne. Część z nich przypominała eolity, inne cechowały się bardziej rozwiniętą obróbką. Niektóre artefakty i skamieniałości ssaków były bardziej starte. Zdaniem Dawsona i Woodwarda lepiej zachowane znaleziska, włącznie z kośćmi hominida, pochodziły z wczesnego plejstocenu (sprzed 2-1 min lat temu), pozostałe zaś stanowiły pierwotnie część formacji plioceńsidej. W ciągu następnych kilkudziesięciu lat wielu naukowców zgadzało się z opinią Dawsona i Woodwarda, że kości "człowieka z Piltdown" należy łączyć z wczesnoplejstoceńsidmi skamieniałościami ssaków pochodzących z tego samego okresu co żwiry tego regionu. W opinii innych badaczy, na przykład Sir Arthura Keitha i A. T. Hopwooda, szczątki "człowieka z Piltdown" były związane ze starszą, póżnoplioceńską fauną, przetransportowaną przez wodę do warstw żwirów z osadów reprezentujących starszy horyzont chronologiczny. Od samego początku sądzono, iż czaszka z Piltdown przypomina czaszkę współczesnego człowieka. Zdaniem Woodwarda wcześni, małpokształtni przodkowie ludzi posiadali niemal ludzką czaszkę i szczękę podobną do szczęki małp człekokształtnych. Przykładem takich form miał być "człowiek z Piltdown". W pewnym momencie linia ewolucyjna rozdzieliła się. U jednej grupy istot zaczęły wykształcać się grube czaszki i duże wały nadoczodołowe, co doprowadziło do powstania "człowieka jawajskiego" i neandertalczyków. Drugie odgałęzienie ewolucyjne zachowało czaszkę o płaskich wałach nadoczodoło-wych, a szczęka coraz bardziej przypominała ludzką szczękę. W tej linii pojawił się współczesny gatunek człowieka. Woodward wystąpił, więc z własną teorią na temat ewolucji istot ludzkich, którą chciał poprzeć dowodami w postaci skamieniałości. Były one jednak niewystarczjące i
fragmentaryczne. Zaproponowana przez niego linia genealogiczna przetrwała do dziś w zmodyfikowanej formie, w postaci szeroko akceptowanego poglądu, że zarówno Homo sapiens sapiens, jak i Homo sapiens neanderthalensis są potomkami gatunku określanego jako archaiczny bądź wczesny Homo sapiens. Całkiem bliska hipotezy Woodwarda, choć nie akceptowana powszechnie, jest propozycja Louisa Leakeya. Jego zdaniem Homo erectus i neandertalczycy stanowili boczną gałąź głównej linii ewolucyjnej człowieka. Jednak wszystkie te koncepcje ignorują dowody zebrane w niniejszej książce, dowody wskazujące na istnienie ludzi w czasach wcześniejszych niż plejstocen. 188 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Nie wszyscy naukowcy zgodzili się z poglądem, że szczęka i czaszka z Pilt-down należały do tego samego osobnika. Zdaniem Raya Lankestera z British Museum mogły one należeć do dwóch różnych istot reprezentujących dwa odrębne gatunki. David Waterston, profesor anatomii w King's College, również nie łączy} obu tych znalezisk. Stwierdził, iż wiązanie ich ze sobą przypomina łączenie stopy szympansa z nogą człowieka. Jeżeli ta opinia jest słuszna, Waterston miał przed sobą skamieniałość, która w znacznym stopniu przypominała czaszkę współczesnego człowieka i pochodziła najprawdopodobniej z wczesnego plejstocenu. Już zatem od samego początku niektórzy uczeni dostrzegali wyraźną sprzeczność między poszczególnymi elementami budowy "człowieka z Pilt-down": niemal ludzką czaszką i szczęką podobną do szczęki małp człekokształtnych (ii. 9.1). Sir Grafton Elliot Smith, specjalista w dziedzinie fizjologii mózgu, próbował odrzucić te wątpliwości. Po zbadaniu odlewu ukazującego cechy puszki mózgowej czaszki z Piltdown napisał: "To najbardziej prymitywny i najbardziej małpoludzki mózg, jaki dotąd zarejestrowano. Takiego mózgu należało oczekiwać u tego samego osobnika z żuchwą [podobną do żuchwy małp człekokształtnych]". Jednak według dzisiejszych naukowców czaszka z Piltdown jest prawie współczesną czaszką Homo sapiens sapiens, która została podłożona przez oszusta. Jeżeli zaakceptujemy ten pogląd, musimy przyznać, że sławny uczony, jakim był Smith, dostrzegał nieistniejące w rzeczywistości cechy. Naukowcy mieli nadzieję, iż przyszłe odkrycia wyjaśnią dokładnie status "człowieka z Piltdown". W odkrytej szczęce brakowało kłów, które są bardziej ostre u małp człekokształtnych niż u ludzi. Woodward uważał, że kieł nowego hominida zostanie ostatecznie odnaleziony i wykonał nawet jego model. Przewidywania Woodwarda spełniły się. 29 Sierpnia 1913 roku Teilhard de Chardin odkrył w Piltdown kieł, w stosie żwiru niedaleko miejsca, w którym znaleziono żuchwę. Ostrze zęba było starte i spłaszczone jak w przypadku kła człowieka. Oprócz zęba odkryto również kości nosa. Do tego czasu Piltdown stało się już atrakcją turystyczną. Odwiedzającym je badaczom zezwalano uprzejmie na uczestniczenie w trwających nieprzerwanie pracach wykopaliskowych. Pojazdy silnikowe przyjeżdżały z członkami towarzystw historii naturalnej. Dawson zorganizował tu piknik dla Towarzystwa Geologicznego Londynu. Wkrótce zdobył duże uznanie. Naukowa nazwa hominida z Piltdown brzmiała wręcz Eoanthropus dazusoni, czyli "człowiek Dawsona, który zwiastuje powstanie ludzkiego gatunku". Jednak radość Dawsona ze sławy trwała krótko. Zmarł on w 1916 roku. Wątpliwości czy szczęka i czaszka eoantropa należały do tej samej istoty nadal się utrzymywały, lecz osłabły, gdy Woodward doniósł o odkryciu w 1915 roku drugiej grupy skamieniałości, około 3 km od pierwszego stanowiska w Piltdown. Tym razem znaleziono dwa fragmenty czaszki hominida i niemal ludzki ząb trzonowy.
Odkrycie kart w Piltdown 189 W opinii wielu naukowców odkrycia ze stanowiska Piltdown II pomogły ustalić, że znalezione pierwotnie kości - czaszka i szczęka -należały do tego samego osobnika. Mimo to, gdy odkryto kolejne skamieniałości hominidów, "człowiek z Piltdown", z czaszką w typie Homo sapiens, wprowadził sporo zamieszania przy konstruowaniu linii ewolucyjnej ludzkiego gatunku. W Czukutien (obecnie Zhoukou-dian) w pobliżu Pekinu (dziś Beijing) znaleziono początkowo prymitywną szczękę, która przypominała szczękę "człowieka z Piltdown". Jednak, kiedy w 1929 roku odkryto tu pierwszą czaszkę "człowieka pekińskiego", okazało się, że posiada ona niskie czoło i duże wały nadoczodołowe, co przypominało budowę pitekantropa z Jawy, klasyfikowanego obecnie wraz z "człowiekiem pekińskim" jako Homo erectus. Ilustracja 9.1. Rekonstrukcja czaszki i szczęki z Piltdown dokonana przez Dawsona i Woodwarda. W latach dwudziestych w Afryce Raymond Dart znalazł również pierwsze okazy zaliczane do rodzaju Australopithecus. Później odkryto kolejne szczątki australopiteków i, podobnie jak w przypadku "człowieka jawajsidego" oraz "człowieka pekińskiego", czaszka tych hominidów także cechowała się niskim czołem i dużymi wałami nadoczodołowymi. Tym niemniej większość brytyjskich antropologów uznała początkowo australopiteki za istoty małpokształtne, które nie były przodkami współczesnego Homo sapiens. Po II Wojnie Światowej nowe odkrycia, dokonane przez Roberta Brooma, spowodowały jednak, że brytyjscy uczeni zmienili swoją opinię na temat australopiteków i zaakceptowali część z nich jako autentycznych przodków ludzkiego gatunku. Jak zatem należało teraz oceniać "człowieka z Piltdown", wy-datowanego tak samo jak odkryte do tej pory znaleziska australopiteków? Ujawnione fałszerstwo? W tym samym czasie angielski stomatolog Alvan Marston zadręczał brytyjskich uczonych pytaniami na temat znalezisk hominida z Piltdown. Jego zdaniem nosiły one w sobie jakąś tajemnicę. W 1935 roku Marston odkrył w Swanscombe ludzką czaszkę, która znajdowała się wśród skamieniałych kości 26 gatunków środkowoplejstoceńskich zwierząt. Pragnąc, by znalezisko to uznano za "najstarszego Anglika", Marston zakwestionował wiek skamieniałości z Piltdown. W 1949 roku przekonał Kennetha R Oakleya z Bri-tish Museum, aby ten zbadał kości ze Swanscombe i Piltdown nowo wynalezioną metodą fluorową. 190 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Okazało się, że czaszka ze Swanscombe zawiera tę samą ilość fluoru, co skamieniałości zwierząt odkryte na tym samym stanowisku. Potwierdzało to jej środkowoplejstoceńskie pochodzenie. Wyniki badań szczątków z Piltdown wprawiały w zakłopotanie. Oakley miał najwyraźniej własne wątpliwości odnośnie "człowieka z Piltdown". Wraz z Hoskinsem, współautorem raportu z 1950 roku na temat metody fluorowej, napisał: "anatomiczne cechy eoantropa (zakładając, że materiał reprezentuje jedną istotę) zupełnie nie spełniają naszych oczekiwań wobec wczesnoplejstoceńskiego hominida, -które zrodziły się pod wpływem odkryć z Dalekiego Wschodu i Afryki". Oakley zbadał skamieniałości odkryte w Piltdown, by określić czy czaszka i szczęka "człowieka z Piltdown" należały rzeczywiście do tego samego osobnika. Zawartość fluoru w czterech znalezionych początkowo kościach czaszki wynosiła 0,1-0,4%, a w przypadku szczęki - 0,2%, co wskazywało na to, że szczątki należały do jednej istoty. Badania kości z drugiego stanowiska przyniosły podobne rezultaty Oakley doszedł do wniosku, iż znaleziska "człowieka z Piltdown" pochodzą z interglacjału Riss-Wurm, który datowałby je na 75 000-
125 000 lat. Takie datowanie jest późniejsze niż przypisany im pierwotnie wiek wczesnoplejstoceński, wciąż jednak stanowi chronologiczną anomalię dla ludzkiej czaszki z terenu Anglii. Jak już wspominaliśmy, zgodnie z obecnymi teoriami Homo sapiens sapiens powstał bowiem w Afryce co najwyżej 100 000 lat temu i dopiero około 70 000 lat później przywędrował do Europy. Ustalenia Oakleya nie usatysfakcjonowały Marstona. Jego zdaniem szczęka i czaszka z Piltdown należały do całkowicie odmiennych istot. Opierając się na swojej wiedzy medycznej i stomatologicznej, Marston stwierdził, że czaszka należała do dorosłego człowieka, ponieważ jej szwy były zrośnięte, natomiast szczęka, z nierozwiniętymi zębami trzonowymi, pochodziła od młodej małpy człekokształtnej. Marston uznał ponadto, iż ciemne zabarwienie kości, interpretowane jako świadectwo ich wczesnego pochodzenia, było wynikiem konserwacji znalezisk przez Dawsona w roztworze dwuchromianu potasu. Wysuwane ciągle przez Marstona wątpliwości przyciągnęły w końcu uwagę J. S. Weinera, antropologa z Oxfordu, który dał się wkrótce przekonać, że nie wyjaśniono jeszcze wszystkich kwestii związanych ze skamieniałościami z Piltdown. Weiner doniósł o swoich podejrzeniach W. E. Le Gros Ciarkowi, kierownikowi Wydziału Antropologii na Uniwersytecie w Oxfordzie. Początkowo Le Gros Ciark był sceptyczny 5 sierpnia 1953 roku Weiner i Oakley spotkali się z nim w British Museum. Oakley wyciągnął z sejfu znaleziska z Piltdown. Można było je teraz zbadać. Weiner pokazał wówczas Le Gros Ciarkowi ząb szympansa, który wziął z muzealnej kolekcji, spiłował i następnie odpowiednio zabarwił. Podobieństwo do zebu trzonowego z Piltdown było tak uderzające, że Le Gros Ciark uznał za słuszne gruntowne zbadanie wszystkich skamieniałości z Piltdown. Odkrycie kart zu Piltdown 191 Kości "człowieka z Piltdown" ponownie poddano badaniu metodą fluorową, tym razem przy użyciu nowoczesnych technik. Zawartość fluoru w trzech fragmentach czaszki wynosiła teraz 0,1%, natomiast w przypadku szczęki i zębów - zaledwie 0,01-0,04%. Ilość fluoru wzrasta wraz z upływem czasu, dlatego otrzymane wyniki wskazywały, że czaszka jest o wiele starsza. Skamieniałości nie mogły, więc należeć do tej samej istoty. Jak widzimy, badania przeprowadzone metodą fluorową przez Oakleya wykazały w pierwszym przypadku, iż czaszka i szczęka są sobie współczesne, później okazało się, że nie pochodzą z tych samych czasów. Drugi zestaw analiz przeprowadzono przy użyciu nowoczesnych technik badawczych i to przyniosło pożądany rezultat. Taka sytuacja zdarza się dość często w paleoantropologii czy też archeologii - naukowcy przeprowadzają badania, następnie je powtarzają lub ulepszają swoje metody, dopóki nie osiągną pożądanego wyniku. Wówczas przerywają dalsze prace. W takich przypadkach wydaje się, iż działają tendencyjnie, zgodnie z teoretycznymi założeniami. Skamieniałości z Piltdown zbadano również metodą azotową. Kości czaszki zawierały 0,61,4% azotu, szczęka-3,9%, a niektóre zęby-4,2-5,1%. Fragmenty czaszki nie miały zatem tyle samo lat co szczęka i zęby, a to również dowodziło, że badane skamieniałości należały do różnych istot. Współczesna kość zawiera około 4-5% azotu i jego ilość zmniejsza się wraz z upływem czasu. Szczęka i zęby były, więc o wiele młodsze niż czaszka. Wyniki badań przeprowadzonych metodą fluorową i azotową wciąż pozwalały sądzić, iż przynajmniej czaszka pochodzi ze żwirów w Piltdown. Jednak w końcu i ona stała się przedmiotem podejrzeń. Raport British Museum stwierdzał: "Dr G. F. Ciaringbull przeprowadził rentgenowską analizę krystalograficzną tych kości i zbadał, że ich główny składnik mineralny - hydroksy-apatyt - został częściowo zastąpiony gipsem. Badania nad warunkami chemicznymi w glebie podpowierzchniowej i wodzie gruntowej Piltdown wykazały, iż taka wyjątkowa przemiana nie mogła zajść w sposób naturalny w żwirze. Dr M. H. Hey wykazał zachodzenie tego procesu w wyniku sztucznego zabarwienia żelazem w pełni
skamieniałych kości poprzez moczenie ich w mocnych roztworach siarczanu żelaza. Kości czaszki zabarwiono, więc sztucznie, tak by pasowały do żwiru, i »podłożono« w miejscu odkrycia ze wszystkimi innymi znaleziskami". Mimo argumentów przedstawionych w raporcie British Museum nadal można przypuszczać, że czaszka pochodziła rzeczywiście ze żwirów w Piltdown. Wszystkie jej fragmenty były całkowicie przesiąknięte żelazem, co spowodowało ciemną barwę kości, szczęka natomiast, również uważana za przedmiot oszustwa, cechowała się jedynie powierzchniowym zabarwieniem. Ponadto analiza chemiczna pierwszych fragmentów czaszki odkrytych przez Dawsona wykazała bardzo wysoką zawartość żelaza, która wynosiła 8% przy zaledwie 2-3% w przypadku szczęki. Kości czaszki mogły, zatem ulec zabarwieniu (przenikającym całą kość i zwiększającym ilość żelaza do 8% w stosunku do całkowitego składu mineralnego kości) wskutek długiego zalegania w bogatych w żelazo żwirach Piltdown. 192 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Szczęka, z zaledwie powierzchniowym zabarwieniem i o wiele mniejszą ilością żelaza, wydaje się pochodzić z innego źródła. Jeżeli fragmenty czaszki pochodziły ze żwirów w Piltdown i nie zostały sztucznie zabarwione, jak podejrzewał Weiner i jego współpracownicy, w jaki sposób wyjaśnić obecność w nich gipsu (siarczanu wapnia)? Być może Daw-son użył związków siarczanowych (razem z dwuchromianem potasu lub oddzielnie) podczas chemicznej konserwacji znalezisk, zamieniając część hy-droksyapatytu w gips. Gips mógł się również zebrać wówczas, gdy czaszka znajdowała się jeszcze w ziemi. Naukowcy z British Museum stwierdzili, że stężenie siarczanów w Piltdown jest zbyt niskie, by tak się stało. Według M. Bowdena siarczany występują w wodach gruntowych w wysokości 63 części na milion, a żwir cechuje się zawartością siarczanów w ilości 3,9 miligramów na 100 gram. Bow-den przyznał, iż stężenia te nie są wysokie, lecz jego zdaniem mogły być znacznie wyższe w przeszłości. Oakley również mówił o wyższych dawniej stężeniach fluoru w wodzie gruntowej, aby wyjaśnić zbyt dużą ilość tego pierwiastka w ludzkich kościach z Castenedolo. Znaczący jest fakt, że szczęka z Piltdown w ogóle nie zawierała gipsu. Obecność gipsu we wszystkich fragmentach czaszki i jego brak w szczęce potwierdza hipotezę, iż czaszka pochodziła rzeczywiście ze żwiru w Piltdown, a szczęka z innego źródła. W pięciu fragmentach czaszki znalezionych przez Dawsona, zanim do prac wykopaliskowych dołączył Woodward, znajdował się ponadto chrom, co może być efektem konserwacji kości w dwuchromianie potasu. Kolejne fragmenty czaszki, odkryte wspólnie przez Dawsona i Woodwarda, nie zawierały chromu. Znajdował się on natomiast w szczęce. Jego obecność w żuchwie była najwyraźniej wynikiem zastosowania techniki barwienia polegającej na użyciu związku żelaza i dwuchromianu potasu. Podsumowując wszystkie fakty, okazuje się, że czaszka mogła rzeczywiście pochodzić ze żwirów w Piltdown i zostać całkowicie nasycona żelazem wskutek długiego zalegania w ziemi. Przez ten sam okres, w wyniku działania siarczanów w żwirze i wodzie gruntowej, pewna ilość fosforanu wapnia kości przekształciła się w siarczan wapnia (gips). Niektóre fragmenty czaszki Dawson namoczył później w dwuchromianie potasu, co wyjaśniałoby obecność w nich chromu. Okazy znalezione wspólnie przez Dawsona i Woodwarda nie zostały zakonserwowane w ten sposób i stąd nie zawierały tego pierwiastka. Z drugiej strony, szczękę zabarwiono sztucznie żelazem, czego rezultatem była jedynie powierzchniowa zmiana barwy. Technika barwiąca polegała tu na użyciu związku chromu, który tą drogą znalazł się w szczęce, lecz nie spowodowała wytworzenia się gipsu.
Odkrycie kart w Piltdown 193 W przeciwnym wypadku, jeżeli zaakceptujemy opinię, że zabarwienie żelazem fragmentów czaszki (jak również szczęki) było wynikiem mistyfikacji, musimy przyjąć, iż oszust użył trzech różnych metod barwiących: (l) Według naukowców z British Museum podstawowa technika polegała na zastosowaniu roztworu siarczanu żelaza z dwuchromianem potasu jako utleniaczem, a jej produktem ubocznym był gips (siarczan wapnia). Wyjaśniałoby to obecność gipsu i chromu w pięciu zabarwionych żelazem fragmentach czaszki znalezionych początkowo przez Dawsona. (2) Cztery fragmenty czaszki odkryte wspólnie przez Dawsona i Woodwarda zawierały gips, lecz nie było w nich chromu. W tym przypadku metoda barwiąca nie polegałaby na użyciu dwuchromianu potasu. (3) Szczęka zawierała z kolei chrom, ale brak było w niej gipsu, musiała więc zostać zabarwiona trzecią techniką, polegającą na zastosowaniu związków żelaza oraz chromu i nie wytworzającą gipsu. Trudno zrozumieć, dlaczego oszust miałby użyć tak wielu metod, skoro wystarczyłaby jedna z nich. Należy się również zastanowić, z jakich powodów niedbale zabarwiłby szczękę, w daleko mniejszym stopniu niż czaszkę, ryzykując w ten sposób wykrycie całej mistyfikacji. Relacja naocznego świadka jest dodatkowym dowodem świadczącym o tym, że czaszka pochodziła rzeczywiście ze żwirów w Piltdown. Mabel Kenward, córka Roberta Kenwarda, właściciela Barkham Manoru, napisała list do The Telegraph, który opublikowano 23 lutego 1955 roku. Panna Kenward powiedziała w nim: "Pewnego dnia, kiedy robotnicy kopali nienaruszony żwir, jeden z nich znalazł coś, co nazwał orzechem kokosowym. Rozbił to swoim kilofem, wziął kawałek, a resztę wyrzucił". Szczególnie znaczące jest tu stwierdzenie, iż żwir był nienaruszony Nawet sam Weiner napisał: "nie można tak łatwo odrzucić relacji o robotnikach kopiących żwir i ich »orzechu kokosowym«, traktując ją jako czysty wymysł, możliwą do przyjęcia plotkę, rozpuszczoną po to, by dostarczyć prawdopodobnego wyjaśnienia odnośnie pochodzeniu okazów [...]. Być może robotnicy znaleźli część czaszki, ale wciąż nie jest wykluczone, że to, co odkryli nie było pół-skamieniałym eoantropem, lecz niemal współczesnym i całkiem zwykłym pochówkiem". Weiner stwierdził, iż oszust, ktokolwiek nim był, mógł następnie zamienić odkryte rzeczywiście kości na obrobione chemicznie fragmenty czaszki. Jeżeli jednak robotnicy mieli do czynienia z "niemal współczesnym i całkiem zwykłym pochówkiem", gdzie znajdowała się reszta kości? Ostatecznie Weiner uznał, że robotnicy znaleźli tylko fałszywą czaszkę, która została wcześniej podłożona. Tym niemniej Mabel Kenward zapewniała, iż powierzchnia ziemi w miejscu, gdzie robotnicy kopali żwir, była nienaruszona. Robert Essex, nauczyciel nauk ścisłych, bezpośredni znajomy Dawsona w latach 1912-1915, przedstawił interesującą relację na temat szczęki z Piltdown lub, jak się okazuje, szczęk z Piltdown. Essex napisał w 1955 roku: "Kolejna szczęka z Piltdown, o której nie wspomniał dr Weiner, o wiele bardziej przypominała szczękę człowieka niż małp człekokształtnych i to ona najprawdopodobniej należała do niewątpliwie ludzkiej czaszki. Osobiście widziałem i miałem w ręku tę szczękę. 194 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Wiem, kto przyniósł ją w torbie do biura Dawsona". Essex przedstawił następnie dalsze szczegóły. Pracował wówczas jako nauczyciel nauk ścisłych w miejscowej szkole średniej, położonej w pobliżu biura Dawsona. Essex powiedział: "Pewnego dnia, kiedy przechodziłem obok, zawołał mnie jeden z urzędników, którego dobrze znałem. Chciał mi pokazać połowę skamieniałej szczęki, znalezionej z trzema mocno przytwierdzonymi do niej zębami trzonowymi. Przypominała ona bardziej szczękę człowieka niż małp człekokształtnych. Kiedy zapytałem, gdzie ją odkryto, usłyszałem odpowiedź: »Piltdown«. Według urzędnika, z którym rozmawiałem, szczękę przyniósł w
torbie na narzędzia jeden z robotników. Gdy szukał pana Dawsona, poinformowano go, że pan Dawson zajęty jest w sądzie. Zostawił, więc torbę i powiedział, że jeszcze wróci. Po jego odejściu urzędnik otwarł torbę i zobaczył szczękę. Kiedy przechodziłem obok, zawołał mnie. Ostrzegłem go, iż lepiej odłożyć z powrotem to znalezisko. Pan Dawson nie byłby zadowolony, jeśli dowiedziałby się o tym. Usłyszałem potem, że po powrocie robotnika pan Dawson wciąż był w sądzie. Robotnik wziął, zatem swoją torbę i odszedł". Essex widział później fotografie szczęki z Piltdown. Jego zdaniem nie była to ta sama szczęka, którą oglądał w biurze Dawsona. Przekazał tę informację British Museum. Odkrycie ludzkiej szczęki wydaje się potwierdzać pogląd, że czaszka człowieka znaleziona w Piltdown pochodziła rzeczywiście z tamtejszych żwirów. Nawet, jeśli przyznamy, iż wszystkie pozostałe kości z Piltdown są przedmiotem oszustwa, to o ile czaszkę odkryto in situ, można stwierdzić, że mamy przed sobą kolejny przykład szczątków Homo sapiens sapiens z późnej fazy środkowego plejstocenu lub wczesnej fazy późnego plejstocenu. W poszukiwaniu winnego Większość współczesnych badaczy całkowicie akceptujących pogląd, że wszystkie skamieniałości i narzędzia z Piltdown są efektem mistyfikacji, starała się zidentyfikować oszusta. Weiner i Oakley, podobne jak inni uczeni, obarczyli winą Dawsona, amatorapaleontologa. Woodward, naukowiec z zawodu, został rozgrzeszony Wydaje się jednak, iż dokonanie oszustwa z Piltdown wymagało rozległej wiedzy specjalistycznej i zdolności wykraczających poza umiejętności Dawsona. Należy pamiętać, że skamieniałości "człowieka z Piltdown" znaleziono razem z wieloma kośćmi wymarłych ssaków. Uczony, który miał dostęp do rzadkich skamieniałości i wiedział jak je wyselekcjonować oraz zmodyfikować tak, aby sprawiały wrażenie autentycznego skupiska fauny o odpowiednim wieku, musiałiwięc brać udział w tej mistyfikacji. Niektórzy badacze próbowali obwiniać Teilharda de Chardina. Studiował on przecież w kolegium jezuickim w pobliżu Piltdown i poznał Dawsona już w 1909 roku. Weiner i jego współpracownicy uznali, że znaleziony w Piltdown ząb wymarłego słonia - Stegodon pochodzi z północno-afrykańsidego stanowiska, które Teilhard de Chardin mógł odwiedzić w latach 1906-1908, gdy pracował jako wykładowca na Uniwersytecie w Kairze.
Odkrycie kart w Piltdown 195 Woodwardjest kolejnym podejrzanym. Osobiście wykopał niektóre skamieniałości. Jeżeli zostały podłożone, powinien był to zauważyć. Można więc podejrzewać, iż sam brał udział w dokonywaniu oszustwa. Ponadto, ściśle strzegł dostępu do oryginalnych skamieniałości z Piltdown, przechowywanych pod jego opieką w British Museum. Być może próbował nie dopuścić innych naukowców do wykrycia dowodów mistyfikacji. Ronald Millar, autor The Piltdown Men, podejrzewał Graftona Elliota Smitha. Smith nie lubił Woodwarda, mógł, więc chcieć go oszukać i w tym celu przygotował bardzo dobrze obmyślony podstęp. Podobnie jak Teilhard de Chardin, przebywał w Egipcie i miał dostęp do skamieniałości, które mogły zostać podłożone w Piltdown. Frank Spencer, profesor antropologii w Queens College na City University ofNew York, oskarża w swej książce o oszustwo z Piltdown Sir Arthura Keitha, kustosza Hunterian Museum ofthe Royal College of Surgeons. Keith sądził, że współczesny gatunek człowieka rozwinął się wcześniej niż twierdzili inni naukowcy Zdaniem Spencera pogląd ten skłonił Keitha do uknucia spisku z Dawsonem i spreparowania dowodów popierających hipotezę o wcześniejszym pochodzeniu ludzi. Kolejny podejrzany to William Sollas, profesor geologii w Cambridge. Mówi o nim w nagraniu magnetofonowym angielski geolog James Douglas, który zmarł w 1979 roku w wieku 93 lat. Sollas nie lubił Woodwarda, ponieważ Woodward krytykował rozwiniętą przez
niego metodę wykonywania gipsowych odlewów skamieniałości. Douglas wspomina, że przesłał Sollasowi do Boliwii zęby mastodonta, jakie znaleziono w Piltdown. Sollas otrzymał także dwu-chromian potasu, związek chemiczny użyty najwyraźniej do zabarwienia wielu znalezisk z Piltdown. Z kolekcji Oxfordzldego muzeum "pożyczył" również kilka zębów człekokształtnej małpy. Według Douglasa Sollas cieszył się w tajemnicy, gdy Woodward padł ofiarą fałszerstw z Piltdown. Jeżeli jednak "człowiek z Piltdown" stanowi przedmiot oszustwa, prawdopodobnie mamy tu do czynienia z czymś więcej niż tylko z osobistą zemstą. Zdaniem Spencera dowody "zostały tak przygotowane, by oparły się naukowym badaniom i by promowały ściśle określoną interpretację zapisu skalnego istot ludzkich". Profesjonalny naukowiec mógt dokonać mistyfikacji z tego względu, iż odkrycia, jakich dokonano do początku XX wieku, nie pasowały do teorii o ewolucji człowieka. Darwin opublikował swą pracę O powstawaniu gatunków w 1859 roku i niemal natychmiast spowodował rozpoczęcie poszukiwań skamieniałości łączących Homo sapiens z człekokształtnymi małpami mioceńskimi. Odsuwając na bok znaleziska wskazujące na obecność ludzi w plioce-nie i młócenie, nauka dysponowała zaledwie szczątkami "człowieka jawaj-skiego" i szczęką z Heidelbergu. Jak widzieliśmy w rozdziale 8 zwłaszcza hominid z Jawy nie cieszył się jednomyślnym poparciem społeczności naukowej. 196 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Od samego początku wysuwano złowieszcze sugestie, że niemal małpia czaszka nie należała w rzeczywistości do prawie ludzkiej kości udowej, znalezionej w odległości około 14 m od czaszki. Ponadto wielu angielskich i amerykańskich uczonych, na przykład Arthur Smith Woodward, Grafion Elliot Smith oraz Sir Arthur Keith, rozwijało inne poglądy na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Ich zdaniem powstanie niemal ludzkiej czaszki o wysokim czole poprzedzało wykształcenie się szczęki przypominającej szczękę człowieka. Pitekantrop posiadał jednak czaszkę o niskim czole, charakterystyczną dla małp człekokształtnych. Podobnie jak wielu współczesnych naukowców pozwoliło sobie na spekulacje odnośnie tożsamości i motywów działania domniemanego sprawcy oszustwa z Piltdown, my również chcielibyśmy przedstawić próbne wyjaśnienie zaistniałych zdarzeń. Rozważmy następujący scenariusz. Robotnicy pracujący w Barkham Manor odkryli rzeczywiście autentyczną czaszkę środkowo-plejstoceńską w sposób opisany przez Mabel Kenward. Jej fragmenty przekazano Dawsonowi, który miał regularny kontakt z Woodwardem, powiadamiając go o tym. Woodward rozwijał własną teorię na temat ewolucji człowieka i bardzo niepokoił go fakt, że po 50 latach badań brakowało w nauce dowodów świadczących o ewolucyjnym rozwoju naszego gatunku. Zaplanował, więc oszustwo i wykonał ten plan. Nie działał w pojedynkę, lecz w porozumieniu z wybranymi uczonymi z British Museum, którzy pomagali mu w zdobyciu odpowiednich znalezisk i przygotowaniu ich tak, aby oparły się badaniom niewtajemniczonych naukowców. Sam Oakley, który odegrał dużą rolę w ujawnieniu mistyfikacji, napisał: "Materiał z Trinil [»człowiek jawajski«] był przerażająco niekompletny i zdaniem wielu uczonych, nie mógł potwierdzać poglądu Darwina o ewolucji człowieka. Czasami zastanawiam się, czy to, aby nie nadmierna chęć odkrycia bardziej możliwego do przyjęcia "brakującego ogniwa« utkała splątaną sieć motywów stojących za Oszustwem z Piltdown". Weiner również wziął pod uwagę tę możliwość: "Ktoś w szalony sposób pragnął pomóc teorii ewolucji poprzez dostarczenie »rekwizytu« "brakującego ogni-wa«" [...]. Piltdown mogto być nieodparcie atrakcyjne dla pewnego fanatycznego biologa, aby dokonać tego, co Natura stworzyła, lecz czego nie zachowała". Nieszczęśliwie dla hipotetycznych spiskowców, odkrycia, jakich dokonano w ciągu kilku następnych dziesięcioleci, nie potwierdzały koncepcji reprezentowanej przez mistyfikację z
Piltdown. Wielu naukowców zaakceptowało nowe okazy "człowieka jawajskiego" i "człowieka pekińskiego", jak również znaleziska australopiteków z Afryki, jako dowody hipotezy o małpoludzkim przodku z niskim czołem. Sama idea "człowieka z Piltdown" o wysokim czole miała zostać poddana w wątpliwość i odrzucona. Czas mijał, a trudności przy konstruowaniu odpowiedniej linii ewolucyjnogenealogicznej hominidów wzrastały W krytycznym momencie żyjący jeszcze spiskowcy, związani z British Museum, zdecydowali się działać. Odkrycie kart w Piltdown 197 Werbując nieświadomych współpracowników, zaczęli systematycznie ujawniać oszustwo, którego sami dokonali na początku wieku. Być może to właśnie wówczas niektóre znaleziska zostały dodatkowo zmodyfikowane przy pomocy chemicznych i fizycznych środków, tak aby pogląd o mistyfikacji był bardziej wiarygodny. Hipoteza o grupie spiskowców z British Museum, dokonujących oszustwa i następnie je ujawniających, wielu osobom wyda się bardzo nieprawdopodobna. Opiera się ona jednak na takiej samej liczbie dowodów, co inne oskarżenia. Obwiniono tak wielu poszczególnych naukowców brytyjskich, w tym niektórych uczonych z British Museum, że nasze wyjaśnienie nie powiększa w rzeczywistości kręgu podejrzanych, Być może w British Museum nie było żadnych oszustów. Mimo to, zdaniem wielu uczonych, osoba z naukowym wykształceniem, działając w pojedynkę lub w grupie, dokonała udanej mistyfikacji. W opinii Gavina De Beera, dyrektora British Museum of Natural History, metody użyte do ujawnienia oszustwa z Piltdown "umożliwiłyby dokonanie podobnego fałszerstwa, praktycznie niemożliwego do wykonania". Posiadając jednak wiedzę o współczesnych, chemicznych i radiometrycznych, technikach datowania, można by dokonać mistyfikacji, która nie byłaby łatwo wykrywalna. W rzeczywistości nie możemy być pewni, czy w jednym z wielkich muzeów świata nie czeka na ujawnienie kolejne oszustwo w stylu Piltdown. W tym kontekście przypadek Piltdown jest nadal szkodliwy. Tym niemniej, zgodnie z naszą obecną wiedzą, incydenty tego typu zdarzają się rzadko. Istnieje jednak inny, bardziej podstępny i powszechny rodzaj oszukiwania - rutynowe redagowanie i reklasyfikowywanie danych, stosownie do nieugiętych, teoretycznych uprzedzeń. Vayson de Pradenne z Ecole d'Anthropologie w Paryżu napisał w swej książce Fraudes Arckeologiqws (l 925): "Często spotyka się ludzi nauki owładniętych uprzedzeniami, którzy bez dokonywania wielkich oszustw nie wahają się interpretować obserwowanych faktów w taki sposób, aby pasowało to do ich teorii. Uprzedzony badacz może sobie na przykład wyobrażać, że prawo postępu w przemysłach prehistorycznych musi być wszędzie widoczne i zawsze w najdrobniejszych szczegółach. Widząc w tej samej warstwie zarówno starannie wykończone narzędzia, jak również inne, bardziej prymitywne artefakty stwierdza, iż muszą tu istnieć dwa poziomy - niższy z okazami o gorszej obróbce. Będzie klasyfikował swoje znaleziska zgodnie z ich typem, a nie warstwami, w których je znalazł. Jeżeli u podstawy wszystkich osadów znajdzie dobrze opracowane narzędzie, uzna, że trafiło tam wskutek przypadkowej intruzji i musi być powtórnie przypisane miejscu pochodzenia poprzez włączenie go do grupy znalezisk z wyższych poziomów. Będzie to prawdziwe oszustwo w postaci błędnej prezentacji stratygrafii odkryć - oszustwo oparte na uprzedzeniach, choć dokonane mniej lub bardziej nieświadomie przez człowieka działającego w dobrej wierze, którego nikt nie nazwałby oszustem. Często tak się zdarza i jeśli nie wymieniam tu żadnych nazwisk, nie robię tego, dlatego, że ich nie znam". Taka sytuacja ma miejsce nie tylko w British Museum, lecz we wszystkich muzeach, uniwersytetach i innych ośrodkach badawczych na całym świecie. Mimo iż każdy pojedynczy przypadek filtracji wiedzy wydaje się mało istotny, łączny efekt tego procesu jest druzgocący.
W zasadniczy sposób pomaga on zniekształcić i przesłonić obraz początków i starożytności człowieka. Duża ilość danych wskazuje, że istoty ludzkie takie jak my żyły w bardzo odległej przeszłości, w każdej epoce, jaką chcemy tylko badać - w pliocenie, młócenie, oligocenie, eocenie i wcześniej. Szczątki małp człekokształtnych i stworzeń małpo-człekokształtnych również pochodzą z tych samych czasów. Być może, zatem wszystkie rodzaje hominidów współistniały ze sobą przez całą historię świata. Jeżeli rozważymy wszelkie dostępne świadectwa, taki jest właśnie obraz przeszłości, jaki się przed nami wyłania. Jedynie poprzez eliminowanie dużej liczby znalezisk - zostawiając tylko te skamieniałości i artefakty, które odpowiadają przyjętym z góry założeniom ^ można zbudować ewolucyjną sekwencję zdarzeń. Nieuzasadnione usuwanie odkryć - odkryć zbadanych tak starannie, jak nie zbadano niczego co jest obecnie oficjalnie akceptowane - stanowi oszustwo dokonywane przez naukowców pragnących utrzymać pewien teoretyczny punkt widzenia. To oszustwo nie jest najwyraźniej efektem świadomie zorganizowanego spisku, jak w przypadku mistyfikacji z Pilt-down (o ile rzeczywiście mamy tutaj z nią do czynienia). Jest to raczej nieunikniony rezultat społecznego procesu filtracji wiedzy, który ma miejsce w obrębie społeczności naukowej. Mimo to, choć w paleoantropologii może dojść do nieświadomego popełnienia wielu oszustw, przypadek Piltdown pokazuje, że ta dziedzina nauki zna również najbardziej przemyślany i wyrachowany rodzaj mistyfikacji. Rozdział 10__________ "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin Po odkryciu "człowieka jawajskiego" i "człowieka z Piltdown" nie ustalono jeszcze ostatecznej wersji ewolucji ludzkiego gatunku. Skamieniałości Pithe-canthropus erectus znalezione przez Dubois nie zdobyły pełnej akceptacji wśród społeczności naukowej, a znaleziska z Piltdown jedynie skomplikowały całe zagadnienie. Naukowcy z niecierpliwością czekali na następne ważne odkrycia, które jak mieli nadzieję, wyjaśniłyby ewolucyjny rozwój rodziny człowie-kowatych. Wielu badaczy uważało, że upragnione skamieniałości hominidów zostaną odnalezione w Chinach. Starożytny język chiński określał skamieniałości jako "kości smoka". Chińscy aptekarze sądzili, że posiadają one leczniczą moc i przez wieki rozcierali je na proch do produkcji leków. Z tego powodu chińskie apteki stanowiły dla wczesnych, zachodnich paleontologów nieoczekiwany teren poszukiwań. W 1900 roku dr K. A. Haberer zebrał od chińskich aptekarzy skamieniałości ssaków i wysłał do Uniwersytetu w Monachium, gdzie zostały zbadane i skatalogowane przez Maxa Schlossera. Wśród otrzymanych kości Schlosser znalazł "trzeci ząb trzonowy z lewej strony górnej szczęki, należący do człowieka bądź nieznanej dotąd małpy antropoidalnej". Odkryto go na obszarze Pekinu. Schlosser stwierdził wówczas, że Chiny będą odpowiednim miejscem do poszukiwań prymitywnego człowieka. Zhoukoudian Wśród badaczy, którzy zgodzili się z opinią Schlossera, był Gunnar Ander-sson, szwedzki geolog pracujący dla Geological Survey of China. W 1918 roku Andersson przybył do miejsca o nazwie Chikushan - Wzgórze Kurzych Kości - w pobliżu wioski Zhoukoudian (dawniej Czukutien) około 40 km na poludniowy-zachód od Pekinu. Na ścianie starego kamieniołomu wapienia, z której wybierano materiał, dostrzegł szczelinę wypełnioną czerwoną gliną i zawierającą skamieniałe kości, co wskazywało na obecność zasypanej przez wieki, starożytnej jaskini.
W 1921 roku Andersson ponownie przybył do Chikushan. Towarzyszył mu Otto Zdansky, austriacki paleontolog przysłany do pomocy, oraz Walter M. Granger, z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej. 200 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka . Ich pierwsze, wspólne prace wykopaliskowe nie były zbyt owocne - odkryli jedynie niemal współczesne skamieniałości. Miejscowi wieśniacy przekazali wówczas Zdansky'emu informację o leżącym nieopodal miejscu, gdzie można znaleźć większe "kości smoka". Było to w pobliżu małej stacji kolejowej w Zhoukoudian. Zdansky odkrył tu kolejny kamieniołom wapienia, którego ściany, podobnie jak w przypadku pierwszego, posiadały szczeliny wypełnione czerwoną gliną i złamanymi kośćmi. An-dersson przybył na miejsce i znalazł pęknięte fragmenty kwarcu. Jego zdaniem, były to bardzo prymitywne narzędzia. Kwarc nie występował tu naturalnie, Andersson doszedł, więc do wniosku, że okazy kwarcu musiał przynieść hominid. Zdansky nie zgodził się z tą interpretacją. Jego współpraca z An-derssonem nie układała się zresztą zbyt dobrze. Andersson był jednak przekonany co do słuszności swojej opinii. Patrząc na ścianę wapienia, powiedział: "Mam przeczucie, że leżą tu szczątki jednego z naszych przodków i wystarczy go tylko znaleźć". Poprosił Zdansky'ego, by nadal przeszukiwał zasypaną jaskinię "dopóki nie będzie pusta, jeśli zajdzie taka potrzeba". W 1921 i 1923 roku Zdansky, nieco niechętnie, przeprowadził krótkie prace wykopaliskowe. Odkrył ślady wczesnego przodka człowieka - dwa zęby, dolny przedtrzonowiec i górny trzonowiec, datowane wstępnie na wczesny plejstocen. Wraz z innymi skamieniałościami przesłano je statkiem do Szwecji w celu dalszego zbadania. W 1923 roku, po powrocie do Szwecji, Zdansky opublikował artykuł na temat swojej pracy w Chinach, jednak bez żadnej wzmianki o zębach. Sprawa ucichła do 1926 roku. Wówczas to następca tronu Szwecji, który był prezesem Szwedzkiego Komitetu Badań nad Chinami oraz patronem badań paleontologicznych, zaplanował odwiedzić Pekin. Profesor Winian z Uniwersytetu w Uppsali zapytał Zdansky'ego, swojego dawnego studenta, czy nie znalazł czegoś interesującego, co można by pokazać księciu. Zdansky przesłał Winianowi raport z fotografiami na temat zębów znalezionych w Zhoukoudian. J. Gunnar Andersson przedstawił jego relację na spotkaniu w Pekinie, w którym uczestniczył następca tronu. O samych zębach Andersson powiedział: "Przodek człowieka, o jakim mówiłem, został odnaleziony". Damdson Blach Davidson Black, młody, kanadyjski lekarz mieszkający w Pekinie, również uważał, że zęby odkryte przez Zdansky'ego reprezentują wyraźny dowód istnienia przodka ludzkiego gatunku. W 1906 roku Black skończył szkołę medyczną na Uniwersytecie w Toronto. O wiele bardziej niż medycyna interesowała go jednak teoria ewolucji. W jego opinii człowiek powstał w północnej Azji. Black pragnął wyjechać do Chin, aby znaleźć skamieniałości, które udowodniłyby tę hipotezę. I Wojna Światowa opóźniła jego plany. "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 201 W 1917 roku Black przyłączył się do kanadyjskiego, wojskowego korpusu medycznego. W tym czasie jego przyjaciel dr E. V. Cowdry został mianowany na kierownika Wydziału Anatomii w pekińskim Union Medical College. Szkoła ta należała do Fundacji Rockefellera. Cowdry poprosił dr. Simona Flexne-ra, dyrektora fundacji, by Black został jego asystentem. Flexner wyraził na to zgodę i w 1919 roku, po zwolnieniu z wojska, Black przybył do Pekinu. W Union Medical College robił wszystko, aby zmniejszyć zakres należących do niego obowiązków medycznych. Chciał skupić się na swym prawdziwym zainteresowaniu -
paleoantropologii. W listopadzie 1921 roku udał się na krótką ekspedycję w północne Chiny Później nastąpiły dalsze wyprawy. Przełożeni Blacka nie byli zadowoleni. Jednak stopniowo Fundacja Rockefellera zaakceptowała jego punkt widzenia. Warto przyjrzeć się wydarzeniom, które spowodowały tę zmianę. Pod koniec 1922 roku Black przedłożył dr. Henry'emu S. Houghtonowi, dyrektorowi Union Medical College, plan ekspedycji do Tajlandii. W doskonały sposób powiązał swoje uwielbienie do paleoantropologii z misją szkoły medycznej. Houghton napisał do Rogera Greene'a, kierownika do spraw finansowych szkoły: "Chociaż nie mam pewności czy projekt Blacka jest rzeczywiście praktyczny w swym charakterze, muszę przyznać, że wywarł na mnie duże wrażenie [...] wykazując istotny związek między naszym wydziałem anatomii, a różnymi instytucjami i ekspedycjami, które prowadzą w Chinach ważne prace bliskie badaniom antropologicznym. Biorąc to pod uwagę, popieram jego prośbę". Widzimy więc jak istotny był czynnik prestiżu - zwykła medycyna wydaje się być przyziemna w porównaniu z quasi-religijnym poszukiwaniem sekretu początków człowieka - poszukiwaniem, jakie od czasów Darwina pobudzało wyobraźnię naukowców na całym świecie. Houghton dał się wyraźnie przekonać. Wyprawa odbyła się w 1923 roku, w czasie letniego urlopu Blacka, lecz nie przyniosła żadnych rezultatów. W 1926 roku Black wziął udział w spotkaniu naukowym, na którym J. Gun-nar Andersson przedstawił następcy tronu Szwecji raport na temat zębów trzonowych znalezionych przez Zdansky'ego w Zhoukoudian trzy lata wcześniej. Podekscytowany tą relacją, Black przyjął propozycję Anderssona, by dalsze prace wykopaliskowe w tym miejscu były prowadzone wspólnie przez Geological Survey of China i wydział Blacka na pekińskiej Union Medical School. Dr Amadeus Grabau z Geological Survey of China nazwał poszukiwanego hominida "człowiekiem pekińskim". Black poprosił o pieniądze z Fundacji Rockefellera i ku swojej radości otrzymał hojną dotację. Na wiosnę 1927 roku badania w Zhoukoudian były już prowadzone, akurat w środku chińskiej wojny domowej. W ciągu kilku miesięcy starannych wykopalisk nie odkryto żadnych szczątków przodka człowieka. Ostatecznie, wraz z początkiem zimnych, jesiennych deszczy kończących pierwszy sezon prac, znaleziono ząb hominida. W oparciu o to znalezisko i dwa zęby, o których donosił poprzednio Zdansky (teraz w posiadaniu Blacka), Black zdecydował się ogłosić odkrycie nowego rodzaju skamieniałego hominida. Nazwał go Sinanthropus - "człowiek z Chin". 202 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Black pragnął pokazać światu swoje znalezisko. W trakcie podróży z nowo odkrytym zębem zauważył, że nie wszyscy podzielali jego entuzjazm wobec sinantropa. W 1928 roku, na corocznym spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Anatomów, niektórzy jego członkowie ostro skrytykowali Blacka za utworzenie nowego gatunku na podstawie tak niewielu dowodów. Black nadal jednak podróżował. W USA pokazał odkryty ząb Alesowi Hrdli-ce. Następnie pojechał do Anglii, gdzie spotkał się z Sir Arthurem Keithem i Sir Arthurem Smithem Woodwardem. W British Museum rozdawał odlewy zębów trzonowych "człowieka pekińskiego" innym badaczom. Takie działanie propagandowe jest konieczne, by zwrócić uwagę społeczności naukowej na nowe odkrycie. Nawet dla naukowców umiejętności polityczne nie są, więc bez znaczenia. Po powrocie do Chin Black doglądał wykopalisk w Zhoukoudian. W trakcie kilkumiesięcznych poszukiwań nie odkryto niczego. Mimo to, Black napisał do Keitha 5 grudnia 1928 roku: "Wydaje się, że ostatnie dni naszych prac sezonowych są magiczne, gdyż ponownie, dwa dni przed zakończeniem badań Bohiin znalazł in situ prawą połowę żuchwy sinantropa z trzema stałymi trzonowcami".
Przemiana Fundacji Rockefellera Pojawił się wówczas problem finansowy. Dotacja Fundacji Rockefellera, która wspierała badania, miała wystarczyć do kwietnia 1929 roku. Black napisał, więc w styczniu do dyrekcji fundacji z prośbą o wsparcie wykopalisk w Zhoukoudian poprzez utworzenie Kenozoicznego Laboratorium Badawczego (era kenozo-iczna obejmuje epoki od paleocenu do holocenu). W kwietniu, Black otrzymał upragnione fundusze. Zaledwie kilka lat wcześniej pracownicy Fundacji Rockefellera aktywnie odradzali Blackowi zbytnie angażowanie się w badania paleoantropologiczne. Teraz popierali go całkowicie, zakładając instytut poświęcony poszukiwaniom skamieniałych pozostałości przodków ludzkiego gatunku. Co skłoniło Fundację Rockefellera do zmiany swego podejścia wobec Blacka i jego działań? Warto bliżej przyjrzeć się temu problemowi, ponieważ wkład finansowy różnych fundacji okazał się niezbędny dla prowadzenia badań nad ewolucją człowieka przez takich naukowców, jak Black. Poparcie tych fundacji jest również istotne przy przekazywaniu światu informacji o odkryciach i ich znaczeniu. Warren Weaver, naukowiec i pracownik Fundacji Rockefellera, napisał w 1967 roku: "W doskonałym świecie idea może zostać zrodzona, wykarmio-na, rozwinięta, przekazana każdemu, skrytykowana, udoskonalona i użyta w dobrym celu bez pospolitego faktu w postaci jakiegokolwiek wsparcia finansowego. Rzadko zdarza się tak, o ile w ogóle, w praktycznym świecie, w jakim żyjemy". "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 203 Weaver sądził, że zagadnienia biologiczne są najważniejsze. Jego zdaniem bardzo nagłaśniane programy badawcze dotyczące akceleratorów cząstek i badań kosmicznych były niczym naukowe fanaberie. Weaver stwierdził: "Niezbadane jeszcze ściśle możliwości leżą w zrozumieniu natury żywych rzeczy. W 1932 roku, kiedy Fundacja Rockefellera rozpoczęła swój dwudziestopięcioletni program w tej dziedzinie, wydawało się, iż nauki biologiczne i medyczne są gotowe na przyjazną inwazję nauk fizycznych [...] istnieją obecnie narzędzia, dzięki którym można zbadać, na najbardziej zdyscyplinowanym i dokładnym poziomie mechanizmów molekularnych, w jaki sposób działa naprawdę centralny system nerwowy człowieka, jak myślimy, uczymy się, zapamiętujemy i zapominamy [...]. Oprócz fascynacji płynącej ze zdobywania wiedzy o naturze związku umysł - mózg - ciało, praktyczne wartości takich badań są potencjalnie ogromne. Jedynie dzięki nim możemy zdobyć informacje o naszym zachowaniu, które umożliwią nam mądrą i korzystną kontrolę tych zjawisk". Staje się, więc zrozumiałe, dlaczego Fundacja Rockefellera przekazywała w tym samym czasie środki finansowe na badania ewolucji ludzkiego gatunku w Chinach. Była to część procesu wdrażania starannie przygotowanego planu finansowania badań biologicznych, z zamiarem rozwijania metod skutecznego kontrolowania zachowań człowieka. Aby właściwie zrozumieć prowadzone przez Blacka prace nad sinantropem, należy postrzegać je w tym właśnie kontekście. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat nauka rozwinęła obszerną kosmologię, która wyjaśnia pochodzenie istot ludzkich jako szczytowy punkt chemicznej i biologicznej ewolucji, trwającej od 4 miliardów lat na naszej planecie - planecie uformowanej w wyniku wielkiego wybuchu, zdarzenia wyznaczającego początek wszechświata na około 16 milardów lat temu. Teoria wielkiego wybuchu, oparta na fizyce cząsteczkowej i obserwacjach astronomicznych sugerujących, że żyjemy w rozszerzającym się kosmosie, jest w ten sposób nierozłącznie powiązana z koncepcją biochemicznej ewolucji wszystkich form życia, włącznie z człowiekiem. To przede wszystkim większe fundacje, zwłaszcza Fundacja Rockefellera, finansowały wstępne badania wspierające tę materialistyczną kosmologię, która dla wszystkich praktycznych celów usunęła Boga i duszę w sferę mitologii - przynajmniej w intelektualnych ośrodkach współczesnej cywilizacji.
Wszystko to jest ogromnie zdumiewające, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że dobroczynność Johna D. Rockefellera była początkowo skierowana na wspieranie kościołów i placówek misyjnych baptystów. Raymond D. Fosdick, prezes Fundacji Rockefellera we wczesnych latach jej działalności, stwierdził, iż zarówno Rockefeller, jak i jego główny doradca finansowy, misjonarz babtyj-ski Frederick T. Gates, byli inspirowani "głębokim, religijnym przekonaniem". W 1913 roku Fundację Rockefellera zorganizowano w jej obecnym kształcie. Członkami zarządu zostali wówczas: Frederick T. Gates; John D. Rockefeller, junior; dr Simon Flexner, kierownik Rockefeller Institute for Medical zdecydował się ogłosić odkrycie nowego rodzaju skamieniałego hominida. Nazwał go Sinanthropus - "człowiek z Chin".
202 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Black pragnął pokazać światu swoje znalezisko. W trakcie podróży z nowo odkrytym zębem zauważył, że nie wszyscy podzielali jego entuzjazm wobec sinantropa. W 1928 roku, na corocznym spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Anatomów, niektórzy jego członkowie ostro skrytykowali Blacka za utworzenie nowego gatunku na podstawie tak niewielu dowodów. Black nadal jednak podróżował. W USA pokazał odkryty ząb Alesowi Hrdli-ce. Następnie pojechał do Anglii, gdzie spotkał się z Sir Arthurem Keithem i Sir Arthurem Smithem Woodwardem. W British Museum rozdawał odlewy zębów trzonowych "człowieka pekińskiego" innym badaczom. Takie działanie propagandowe jest konieczne, by zwrócić uwagę społeczności naukowej na nowe odkrycie. Nawet dla naukowców umiejętności polityczne nie są, więc bez znaczenia. Po powrocie do Chin Black doglądał wykopalisk w Zhoukoudian. W trakcie kilkumiesięcznych poszukiwań nie odkryto niczego. Mimo to, Black napisał do Keitha 5 grudnia 1928 roku: "Wydaje się, że ostatnie dni naszych prac sezonowych są magiczne, gdyż ponownie, dwa dni przed zakończeniem badań Bohiin znalazł in situ prawą połowę żuchwy sinantropa z trzema stałymi trzonowcami". Przemiana Fundacji Rockefellera Pojawił się wówczas problem finansowy. Dotacja Fundacji Rockefellera, która wspierała badania, miała wystarczyć do kwietnia 1929 roku. Black napisał, więc w styczniu do dyrekcji fundacji z prośbą o wsparcie wykopalisk w Zhoukoudian poprzez utworzenie Kenozoicznego Laboratorium Badawczego (era kenozo-iczna obejmuje epoki od paleocenu do holocenu). W kwietniu Black otrzymał upragnione fundusze. Zaledwie kilka lat wcześniej pracownicy Fundacji Rockefellera aktywnie odradzali Blackowi zbytnie angażowanie się w badania paleoantropologiczne. Teraz popierali go całkowicie, zakładając instytut poświęcony poszukiwaniom skamieniałych pozostałości przodków ludzkiego gatunku. Co skłoniło Fundację Rockefellera do zmiany swego podejścia wobec Blacka i jego działań? Warto bliżej przyjrzeć się temu problemowi, ponieważ wkład finansowy różnych fundacji okazał się niezbędny dla prowadzenia badań nad ewolucją człowieka przez takich naukowców, jak Black. Poparcie tych fundacji jest również istotne przy przekazywaniu światu informacji o odkryciach i ich znaczeniu. Warren Weaver, naukowiec i pracownik Fundacji Rockefellera, napisał w 1967 roku: "W doskonałym świecie idea może zostać zrodzona, wykarmio-na, rozwinięta, przekazana każdemu, skrytykowana, udoskonalona i użyta w dobrym celu bez pospolitego faktu w postaci jakiegokolwiek wsparcia finansowego. Rzadko zdarza się tak, o ile w ogóle, w praktycznym świecie, w jakim żyjemy". "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin
203
Weaver sądził, że zagadnienia biologiczne są najważniejsze. Jego zdaniem bardzo nagłaśniane programy badawcze dotyczące akceleratorów cząstek i badań kosmicznych były niczym naukowe fanaberie. Weaver stwierdził: "Nie zbadane jeszcze ściśle możliwości leżą w zrozumieniu natury żywych rzeczy. W 1932 roku, kiedy Fundacja Rockefellera rozpoczęła swój dwudziestopięcioletni program w tej dziedzinie, wydawało się, iż nauki biologiczne i medyczne są gotowe na przyjazną inwazję nauk fizycznych [...] istnieją obecnie narzędzia, dzięki którym można zbadać, na najbardziej zdyscyplinowanym i dokładnym poziomie mechanizmów molekularnych, w jaki sposób działa naprawdę centralny system nerwowy człowieka, jak myślimy, uczymy się, zapamiętujemy i zapominamy [...]. Oprócz fascynacji płynącej ze zdobywania wiedzy o naturze związku umysł - mózg - ciało, praktyczne wartości takich badań są potencjalnie ogromne. Jedynie dzięki nim możemy zdobyć informacje o naszym zachowaniu, które umożliwią nam mądrą i korzystną kontrolę tych zjawisk". Staje się więc zrozumiałe, dlaczego Fundacja Rockefellera przekazywała w tym samym czasie środki finansowe na badania ewolucji ludzkiego gatunku w Chinach. Była to część procesu wdrażania starannie przygotowanego planu finansowania badań biologicznych, z zamiarem rozwijania metod skutecznego kontrolowania zachowań człowieka. Aby właściwie zrozumieć prowadzone przez Blacka prace nad sinantropem, należy postrzegać je w tym właśnie kontekście. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat nauka rozwinęła obszerną kosmologię, która wyjaśnia pochodzenie istot ludzkich jako szczytowy punkt chemicznej i biologicznej ewolucji, trwającej od 4 miliardów lat na naszej planecie - planecie uformowanej w wyniku wielkiego wybuchu, zdarzenia wyznaczającego początek wszechświata na około 16 milardów lat temu. Teoria wielkiego wybuchu, oparta na fizyce cząsteczkowej i obserwacjach astronomicznych sugerujących, że żyjemy w rozszerzającym się kosmosie, jest w ten sposób nierozłącznie powiązana z koncepcją biochemicznej ewolucji wszystkich form życia, włącznie z człowiekiem. To przede wszystkim większe fundacje, zwłaszcza Fundacja Rockefellera, finansowały wstępne badania wspierające tę materialistyczną kosmologię, która dla wszystkich praktycznych celów usunęła Boga i duszę w sferę mitologii - przynajmniej w intelektualnych ośrodkach współczesnej cywilizacji. Wszystko to jest ogromnie zdumiewające, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że dobroczynność Johna D. Rockefellera była początkowo skierowana na wspieranie kościołów i placówek misyjnych baptystów. Raymond D. Fosdick, prezes Fundacji Rockefellera we wczesnych latach jej działalności, stwierdził, iż zarówno Rockefeller, jak i jego główny doradca finansowy, misjonarz babtyj-ski Frederick T. Gates, byli inspirowani "głębokim, religijnym przekonaniem". W 1913 roku Fundację Rockefellera zorganizowano w jej obecnym kształcie. Członkami zarządu zostali wówczas: Frederick T. Gates; John D. Rockefeller, junior; dr Simon Flexner, kierownik Rockefeller Institute for Medical Research; Henry Pratt Judson, rektor University of Chicago; Charles William Eliot, były rektor Uniwersytetu w Harwardzie i A. Barton Hepbum, prezes Chase National Bank. 204 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Obok nowej instytucji nadal działały inne ośrodki dobroczynne Rockefellera. Na początku swojej działalności Fundacja Rockefellera skupiła się na problemach opieki zdrowotnej, medycyny, rolnictwa i edukacji, unikając wszelkich kontrowersyjnych zagadnień. W ten sposób zaczęła dystansować się od religii, a zwłaszcza od Kościoła Baptystów. Trudno dokładnie powiedzieć, dlaczego tak się stało. Być może Rockefeller zaczynał sobie uświadamiać, że jego fortuna powstała w oparciu o eksploatację osiągnięć nowoczesnej nauki i technologii. Być może też wzrastająca rola nauki, którą zaczynała ona odgrywać w dziedzinach objętych dotąd tradycyjną działalnością dobroczynną, takich jak medycyna,
spowodowała ten zwrot. Bez względu jednak na przyczyny tego zjawiska, Rockefeller zaczął obsadzać swoją fundację naukowcami, co odzwierciedlało wytyczane kierunki działań. Nawet Gates, poprzednio misjonarz-baptysta, zdawał się zmieniać swe nastawienie. Chciał stworzyć w Chinach powszechny uniwersytet, zauważył jednak, że "grupy misyjne, zarówno w kraju, jak i za granicą, były wyraźnie i otwarcie, nawet niebezpiecznie wrogo nastawione do tego pomysłu z obawy przed odstępstwem od wiary". Ponadto rząd chiński chciał sprawować kontrolę nad tym przedsięwzięciem, na co nie mogła zgodzić się fundacja. Charles W. Eliot, nadzorujący Harwardzką Szkołę Medyczną w Szanghaju, zaproponował rozwiązanie tego problemu: "medyczny college'u promujący zachodnią naukę". Nauka mechanistyczna prezentuje się tutaj jako skromna, lecz mimo to wojowniczo nastawiona ideologia, promowana umiejętnie dzięki wspólnemu wysiłkowi naukowców, misjonarzy i bogatych przemysłowców w celu ustanowienia intelektualnej dominacji na całym świecie. Przedstawiony przez Eliota pomysł utworzenia medycznego colleg'u zadziałał. Rząd chiński zgodził się na założenie w Pekinie, pod auspicjami Fundacji Rockefellera, Union Medical College. W tym czasie dr Wallace Buttrick, dyrektor nowo powstałego z ramienia fundacji Wydziału Badań Medycznych w Chinach, prowadził negocjacje z protestanckimi szpitalami misyjnymi istniejącymi już w tym kraju. Zgodził się udzielić im finansowego wsparcia, co w praktyce oznaczało przekupstwo. W 1928 roku fundacja Rockefellera oraz inne jego organizacje dobroczynne przeszły zmiany, które miały odzwierciedlać wzrastające znaczenie badań naukowych. Wszelkie programy "związane z postępem ludzkiej wiedzy" przesunięto do fundacji, zreorganizowanej na pięć wydziałów: międzynarodowa opieka zdrowotna, nauki medyczne, przyrodnicze, społeczne i humanistyczne. Zmiany dosięgły też bezpośrednio władz fundacji. Stanowisko prezesa objął dr Max Mason, fizyk i były rektor University of Chicago. Według Raymonda D. Fosdicka Mason "podkreślał strukturalną jedność cechującą nową orientację programu. Tu nie chodziło o pięć programów, reprezentowanych przez poszczególne wydziały fundacji. 205 "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin Miał to być w istocie rzeczy jeden program, skierowany na ogólny problem zachowania człowieka, z zamiarem przejęcia nad nim kontroli poprzez zdobycie odpowiedniej wiedzy". Z tego względu badania Blacka nad "człowiekiem pekińskim" miały miejsce w obrębie większej struktury otwarcie przedstawionego celu Fundacji Rockefellera, który odzwierciedlał ukryty cel wielkiej nauki - sprawowaną przez naukowców kontrolę nad zachowaniem człowieka. Historyczne odkrycie i wyrachowana kampania propagandowa Kiedy Fundacja Rockefellera udzieliła finansowego wsparcia Kenozoicznemu Laboratorium Badawczemu, Black zaczął ponownie podróżować, nadal promując sinantropa. Następnie powrócił do Chin. Prace w Zhoukoudian posuwały się powoli, bez doniesień o nowych istotnych znaleziskach "człowieka pekińskiego". Entuzjazm poszukiwaczy wydawał się słabnąć. Jednak l grudnia, na samym końcu sezonu wykopaliskowego, Pei Wenz-hong dokonał historycznego odkrycia. Pei napisał później: "Natknąłem się na prawie kompletną czaszkę sinantropa. Była częściowo osadzona w luźnych piaskach, częściowo w twardej skale macierzystej, dlatego względnie łatwo można ją było wydobyć". Po dokonaniu odkrycia Pei pojechał do oddalonego o około 40 km Kenozoicznego Laboratorium Badawczego, gdzie pokazał czaszkę Blackowi. Znalezisko nie wywarło na Blacku zbyt dużego wrażenia. We wrześniu 1930 roku Sir Grafton Elliot Smith przybył do Pekinu, by zbadać miejsce odkrycia i samą skamieniałość. W czasie jego pobytu Black dokładnie poinstruował go, w jaki sposób przeprowadzić szybką akcję propagandową na rzecz "człowieka pekińskiego". Smith wyjechał i najwyraźniej dobrze
wykonał swoje zadanie. W grudniu Black napisał wyjątkowo szczery list do dr. Henry'ego Hou-ghtona, dyrektora pekińskiej szkoły medycznej, który przebywał na urlopie w USA: "Jeżeli miałbym czerwienić się za każdym razem, gdy myślę o wyrachowanej kampanii propagandowej, jaką przeprowadził G. E. S., byłbym ciągle purpurowy". Nowo zdobyta sława zapewniła jednak Blackowi dalszy dostęp do środków finansowych Fundacji Rockefellera. Black napisał do Sir Arthura Keitha: "Otrzymaliśmy wczoraj depeszę od Elliota Smitha, więc widocznie dotarł bezpiecznie do domu po męczącej podróży. We właściwy dla siebie sposób nie oszczędzał się w pracy na rzecz Survey i Laboratorium Kenozoicznego. Dzięki spopularyzowaniu przez niego sinantropa w Ameryce, za rok powinienem mieć względnie łatwe zadanie, gdy będę musiał prosić o dalsze pieniądze ze źródeł, które się wówczas znajdą". "Człowiek pekiński" pojawił się we właściwym momencie dla zwolenników ewolucji. Kilka lat wcześniej, w jednym z najbardziej słynnych procesów w historii świata, sąd Tannessee w USA uznał Johna T. Scopesa winnym nauczania ewolucji wbrew prawu stanowemu. Uczeni akceptujący teorię Darwina chcieli w sposób zdecydowany odpowiedzieć na taki atak. 206 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Każde znalezisko związane, ich zdaniem, z ewolucyjnym rozwojem człowieka, było zatem gorąco przyjmowane. W tym czasie pojawił się również problem hesperopiteka49, bardzo nagłaśnianego, prehistorycznego małpoluda, który powstał w umysłach paleoan-tropologów na podstawie jednego niemal ludzkiego zęba, odkrytego w Nebra-sce w USA. Ku zakłopotaniu uczonych promujących istnienie tego przodka człowieka, okazało się, że znalezisko to należało do skamieniałej świni. Należało także wówczas wyjaśnić przeciągające się wątpliwości i trwający wciąż spór wokół pitekantropa Dubois. Zwolennicy teorii ewolucji potrzebowali, zatem odpowiedniego odkrycia, aby przeciwdziałać zewnętrznemu zagrożeniu, wewnętrznemu zamieszaniu oraz by forsować swój punkt widzenia. Ogień i narzędzia ~w Zhoukoudian W 1931 roku po raz pierwszy opublikowano relacje o wielu śladach używania ognia oraz o rozwiniętych narzędziach kamiennych i kościanych, jakie znaleziono w Zhoukoudian. Całkiem niezwykły jest w tym kontekście fakt, że kompetentni badacze, prowadzący systematyczne wykopaliska w Zhoukoudian od 1927 roku, w ogóle nie wspominali w swoich raportach ani o ogniu, ani o narzędziach kamiennych. Sam Black napisał w 1929 roku: "Choć przebadano tysiące metrów sześciennych materiału z tego osadu, nie znaleziono jeszcze żadnych artefaktów, ani też nie zaobserwowano żadnych śladów używania ognia". Jednak zalewie kilka lat później inni naukowcy, tacy jak Henri Breuil, donosili o grubych złożach popiołu i znajdywali setki narzędzi kamiennych dokładnie w tych samych miejscach. W 1931 roku Black i jego współpracownicy, zakłopotani najwyraźniej nowymi doniesieniami o ogniu i narzędziach w Zhuokoudian, szukali sposobu, by wyjaśnić jak doszło do tego, że tak ważne znaleziska umykały ich uwadze przez kilka lat. Przyznali, więc, iż zauważyli ślady ognia i artefakty, lecz mieli tak duże wątpliwości odnośnie ich charakteru, że nie wspominali o tych znaleziskach w swych relacjach. Brak informacji na ten temat w raportach Teilharda de Chardina, Blacka, Peia oraz innych badaczy można jednak wyjaśnić dwojako. Pierwsze prawdopodobne wyjaśnienie przedstawili oni sami - zwyczajnie przeoczyli te znaleziska lub mieli tak wiele wątpliwości, co do ich charakteru, że nie sądził, aby donoszenie o nich było uzasadnione. Być może jednak dokładnie wiedzieli o śladach ognia i artefaktach kamiennych, zanim donniósł o nich Breuil, lecz celowo nie mówili o tym.
Z jakich powodów? Kiedy dokonywano odkryć w Zhoukoudian, ogień i narzędzia kamienne traktowano powszechnie jako ślady obecności Homo sapiens znanego tez jako tzw. "człowiek z Nebraski". "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 207 lub neandertalczyków. Według Dubois i von Koenigswalda ze szczątkami pitekantropa na Jawie nie znaleziono żadnych narzędzi kamiennych ani śladów używania ognia. Członkowie ekspedycji Selenki donosili o pozostałościach palenisk w Trinil, lecz informacja ta nie dotarła do szerokiego kręgu naukowców. Być może, zatem pierwsi badacze Zhoukoudian świadomie nie wspominali w swoich sprawozdaniach o narzędziach kamiennych i ogniu, ponieważ wiedzieli, że takie znaleziska mogłyby skomplikować ocenę statusu sinantropa. Sceptycy mogli je z łatwością przypisać istocie jemu współczesnej, a mimo to fizycznie i kulturowo bardziej rozwiniętej. W ten sposób zaprzeczyliby poglądowi, że sinantrop był kolejnym i ważnym przodkiem ludzkiego gatunku. Jak zobaczymy, do tego właśnie doszło. Breuil powiedział w 1932 roku o związku sinantropa z narzędziami i śladami ognia: "Kilku wybitnych naukowców, niezależnie od siebie, powiedziało mi, że istota tak fizycznie oddalona od człowieka [...] nie była zdolna do wyrabiania produktów, jakie opisałem. Kości sinantropa można by, więc uważać za zwykłe trofea myśliwskie, być może prawdziwego człowieka, którego szczątków jeszcze nie odnaleziono. Podobnie, ślady ognia i przemysłu mogą być wynikiem ludzkiego działania". Sam Breuil uznał jednak, że twórcą narzędzi i ognia w Zhoukoudian był sinantrop. Współcześni badacze przychylają się do tego poglądu. Sinantrop jest zwykle przedstawiany jako doskonały myśliwy, który zabijał zwierzęta narzędziami kamiennymi i gotował ich mięso na ogniu w jaskini w Zhoukoudian. Nieco odmienną opinię zaprezentowali antropolodzy z University of New Mexico, Lewis R. Binford i Chuan Kun Ho. Warstwy popiołu opisali w następujący sposób: "Wydaje się, że przynajmniej niektóre z nich były pierwotnie dużymi skupiskami guano wewnątrz jaskini. W pewnych przypadkach te organiczne osady mogły ulec spaleniu [...]. Przypuszczenie, iż sinantrop przyniósł i rozprowadził tu ogień jest bezpodstawne. Podobnie nieuzasadniony jest pogląd, że przepalone kości oraz inne materiały są pozostałościami gotowania przez niego posiłków". Teoria Binforda i Ho, w myśl, której warstwy popiołu składają się głównie z ptasiego łajna, nie została jednomyślnie zaakceptowana. Tym niemniej ich wątpliwości odnośnie powszechnie przedstawianego wizerunku "człowieka pekińskiego", wysuwane w oparciu o znalezione w Zhoukoudian kości, warstwy popiołów i szczątki hominida, zasługują na poważną uwagę. Zdaniem Binforda i Ho o sinantropie można, co najwyżej powiedzieć, że był on padlinożercą, który używał prymitywnych narzędzi kamiennych do cięcia mięsa martwych zwierząt, pozostawionego przez drapieżniki w dużej jaskini, gdzie czasami przez długi okres paliły się materiały organiczne. Być może jednak sinantrop sam był zdobyczą mięsożernych zwierząt jaskiniowych, gdyż wydaje się nieprawdopodobne, by z własnej woli wchodził do takiej jaskini, nawet po padlinę. 208 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ślady kanibalizmu 15 marca 1934 roku znaleziono martwego Davidsona Blacka przy jego biurku. Przyczyną zgonu był atak serca. Black ściskał w ręce swoją rekonstrukcję czaszki "człowieka pekińskiego". Krótko po jego śmierci kierownictwo Kenozoiczne-go Laboratorium Badawczego przejął Franz Weidenreich, który napisał obszerną serię raportów na temat
znalezisk sinantropa. Zdaniem Weidenreicha skamieniałe szczątki osobników tego gatunku, zwłaszcza ich czaszki, wskazywały, iż padli oni ofiarami kanibalizmu. Większość kości "człowieka pekińskiego" z jaskini w Zhoukoudian stanowiły fragmenty czaszek. Weidenreich zaobserwował, że żadna z tych stosunkowo kompletnych czaszek nie posiada w całości centralnej części podstawy. Zauważył też, iż we współczesnych czaszkach melanezyjskich "te same uszkodzenia pojawiają się wskutek rytualnego kanibalizmu". Obok brakujących fragmentów podstawy czaszki Weidenreich zauważył inne ślady, które można było przypisać świadomemu użyciu siły. Niektóre czaszki nosiły na przykład ślady po uderzeniach, jakie "mogą pojawić się jedynie wówczas, gdy kość jest wciąż plastyczna", co wskazuje, że "opisane rany musiały zostać zadane za życia osobnika lub wkrótce po jego śmierci". Część z niewielu długich kości sinantropa znalezionych w Zhoukoudian posiadała ponadto ślady wskazujące, zdaniem Weidenreicha, na rozłamywanie ich przez ludzi, być może w celu wydobycia szpiku kostnego. W opinii Weidenreicha odkrycie przede wszystkim fragmentów czaszek wynika z faktu, iż z wyjątkiem kilku kości długich jedynie głowy przynoszono do jaskiń: "Niezwykłej selekcji kości [...] dokonywał sam sinantrop. Polował na własnych krewnych jak na inne zwierzęta i wszystkie ofiary traktował tak samo". Według niektórych współczesnych naukowców zaprezentowana przez Weidenreicha interpretacja skamieniałych szczątków "człowieka pekińskiego" jest błędna. Binford i Ho podkreślili, że podstawa czaszek hominidów, które przenosi żwir rzeczny ulega częściowo starciu. Jednak czaszki odkryte w Zhoukoudian nie były najwyraźniej transportowane w ten sposób. Zdaniem Binforda i Ho to zwierzęta mięsożerne przynosiły do jaskiń kości sinantropa, lecz Weidenreich napisał w 1935 roku: "Przenoszenie przez [...] zwierzęta drapieżne jest niemożliwe [...] na kościach powinny być wówczas widoczne ślady gryzienia i ogryzania, a tego nie stwierdzono". Weidenreich sądził, że kanibalizm wśród osobników sinantropa jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem. Marcelim Boule, dyrektor Instytutu Paleontologii Człowieka we Francji, przedstawił kolejną możliwość - na "człowieka pekińskiego" polowała bardziej inteligentna istota. Boule uważał, że mała pojemność puszki mózgowej ho-minida z Zhoukoudian oznacza, iż nie był on wystarczająco inteligentny, aby krzesać ogień oraz wyrabiać kamienne i kościane narzędzia, jakie odkryto w jaskini razem ze śladami ognia. "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 209 Jeżeli sinantrop stanowił łup bardziej inteligentnego myśliwego, kto nim był i gdzie znajdowały się jego kości? Boule zwrócił uwagę na fakt, że w Europie jest dużo jaskiń, w których odkryto wiele artefaktów paleolitycznych, lecz "w bardzo niewielu miejscach znajdywane są czaszki bądź szkielety wytwórców tych artefaktów". Hipoteza o bardziej inteligentnym gatunku hominida, który polował na sinantropa, nie może więc zostać wykluczona tylko dlatego, że w Zhoukoudian nie znaleziono jeszcze jego skamieniałych kości. W poprzednich rozdziałach przedstawiliśmy znaleziska z innych części świata, które stanowią całkowicie ludzkie szczątki szkieletowe, a datowane są tak samo jak "człowiek pekiński" z Zhoukoudian bądź nawet na czasy wcześniejsze. Na przykład pozostałości w pełni ludzkich szkieletów z Castenedolo we Włoszech pochodzą z pliocenu, sprzed ponad 2 min lat. Skamieniałości znikają Jak wspomnieliśmy poprzednio, odpowiedź na wiele pytań dotyczących "człowieka pekińskiego" może być trudna, ponieważ jego oryginalne skamieniało-. ści nie są już dostępne do dalszych badań. W 1938 roku kierowane przez Weidenreicha wykopaliska w Zhoukoudian wstrzymano z powodu wojny partyzanckiej w okolicznych Western Hilis.
Kiedy II Wojna Światowa rozgorzała na dobre, Weidenreich wyjechał do USA, zabierając ze sobą zbiór odlewów skamieniałości sinantropa. Był to kwiecień 1941 roku. W lecie tego samego roku oryginalne kości zapakowano do dwóch skrzynek! dostarczono pułkownikowi Ashurstowi z amerykańskiej Marinę Embassy Guard w Pekinie. Na początku grudnia skrzynki umieszczono w pociągu jadącym do portu Chinwangtao, gdzie miały zostać załadowane na amerykański statek President Harrison w ramach ewakuacji Amerykanów z Chin. Jednak 7 grudnia pociąg został przechwycony i nigdy ich już później nie widziano. Po II Wojnie Światowej chiński rząd komunistyczny kontynuował prace wykopaliskowe w Zhoukoudian, dodając kilka nowych skamieniałości do przedwojennych odkryć. Intelektualna nieuczciwość W artykule na temat Zhoukoudian, opublikowanym w czerwcu 1983 roku w Scientific American, dwóch chińskich naukowców, Wu Rukangi Lin Sheng-long, w nieuczciwy sposób zaprezentowało dowody świadczące rzekomo o ewolucji ludzkiego gatunku. Wu i Lin przedstawili dwie tezy: (l) Pojemność puszki mózgowej sinantropa wzrastała od najniższej warstwy w Zhoukoudian (datowanej na 460 000 lat) do najwyższej (datowanej na 230 000 lat), co wskazywało na jego ewolucję w kierunku Homo sapiens. (2) Charakter i występowanie różnych typów narzędzi kamiennych w poszczególnych warstwach również świadczyły o ewolucyjnym rozwoju sinantropa. 210 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Na poparcie pierwszego założenia Wu i Lin przeanalizowali objętość mózgu sześciu dość kompletnych czaszek "człowieka pekińskiego", jakie odkryto w Zhoukoudian. Ostatecznie stwierdzili: "Pojemność najwcześniejszej czaszki wynosi 915 cm3, czterech późniejszych przeciętnie 1075 cm3, a w przypadku chronologicznie najmłodszej - 1140 cm3". Na tej podstawie doszli do wniosku, że "mózg sinantropa zwiększył się o ponad 100 cm3 w czasie zamieszkiwania jaskini". Wykres w Scientific American ukazywał miejsca odkryć i rozmiary czaszek ze stanowiska l w Zhoukoudian (Tabela 10.1, Kolumna A). Jednak w opisie tego wykresu Wu i lin pominęli wyjaśnienie, że najwcześniejsza czaszka (III), znaleziona w warstwie 10, należała do dziecka, które według Franza Weidenreicha zmarło w wieku 8 bądź 9 lat, a zdaniem Davidsona Blacka - 11-13 lat. Wu i Lin nie wspomnieli również, iż pojemność puszki mózgowej odkrytej w warstwach 8. i 9. (czaszka X) wynosiła 1225 cm3, co stanowi 85 cm3 więcej niż w przypadku najmłodszej czaszki (V), znalezionej w warstwie 3. Kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie dane (Tabela 10.1, Kolumna B), widać wyraźnie, że mózg sinantropa nie ulegał stałemu wzrostowi w okresie między 460 000 a 230 000 lat temu. Obok ewolucyjnych zmian pojemności czaszki Wu i Lin zauważyli w Zhoukoudian tendencję do występowania coraz mniejszych narzędzi w coraz młodszych osadach jaskiniowych. Donosili również, iż znalezione na późniejszych poziomach materiały, z których wykonywano narzędzia, posiadają wyższą jakość od materiałów odkrytych we wcześniejszych warstwach. Młodsze poziomy cechowała większa ilość kwarcu o lepszej jakości, występowało tu więcej krzemienia i mniej piaskowca. Jednak zmiana technologicznych umiejętności danej populacji nie musi automatycznie oznaczać jej fizjologicznego rozwoju. Z tego względu, wbrew opinii Wu i lin, występowanie różnych rodzajów narzędzi kamiennych w poszczególnych warstwach Zhoukoudian nie może ostatecznie określać ewolucyjnego rozwoju "człowieka pekińskiego". Raport Wu i lin, a zwłaszcza teza o wzrastającej pojemności puszki mózgowej sinantropa w trakcie zamieszkiwania przez niego jaskini w Zhoukoudian, pokazuje, iż nie należy bezkrytycznie akceptować wszystkich poglądów i informacji na temat ewolucji ludzkiego gatunku, jakie zamieszcza się w czasopismach naukowych. Wygląda na to, że ogół uczonych
jest tak bardzo oddany swojej ewolucyjnej doktrynie, iż jakikolwiek artykuł, który potwierdza tę teorię, może zostać przyjęty bez głębszej analizy. Datowanie morfologiczne Choć Zhoukoudian jest najbardziej znanym stanowiskiem paleoantropologicz-nym w Chinach, znajduje się tam wiele innych miejsc, gdzie odkryto skamieniałości hominidów: wczesnego Homo erectus. Homo erectus, neandertalczyków i wczesnego Homo sapiens, co pozornie sugeruje ewolucyjną sekwencję rozwojową. Jednak sposób jej skonstruowania budzi wątpliwości. 211 "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin Tabela 10.1. Dane świadczące rzekomo o wzroście ewolucyjnym pojemności puszki mózgowej sinantropa z Zhoukoudian w Chinach Datowanie Warstwa A: Dane przekazane przez Wu i lin, 1983 B: Pełne dane 230 000 1-2 3 1140 cm3 (V) 1140 cm3 (V) 290 000 4
5
350 000 6
7
420 000 8 1075 cm3 = średnia objętość 4 czaszek 1225 cm3 (X), 1015 cm3 (XI), 1030 cm3 (XII), 1025 cm3 (II)
9
460 000 10 915 cm3 (III) 915 cm3 (III) dziecko 700 000 11-13 W Scientific American (czerwiec 1983) Wu Rukang i Lin Shenglong wykorzystali dane w kolumnie A do stwierdzenia, że w ciągu 230 000 lat zamieszkiwania jaskini w Zhoukoudian pojemność puszki mózgowej u osobników sinantropa uległa zwiększeniu. Jednak w swoim zestawieniu Wu i Lin nie wspomnieli, iż najstarsza czaszka (III) należała do dziecka, co czyni ją bezużyteczną przy porównaniach z innymi czaszkami, które pochodziły od osobników dorosłych. Ponadto Wu i lin podali średnią pojemność czterech czaszek z poziomów 8. i 9. (II, X, XI, XII), nie wspominając, że pojemność puszki mózgowej jednej z nich (X) wynosiła 1225 cm3, więcej niż u późniejszej czaszki z warstwy 3. Pełne dane, przedstawione w kolumnie B, nie wskazują na ewolucyjny wzrost pojemności puszki mózgowej u sinantropa. Wszystkie informacje zawarte w powyższej tabeli podawał już Weidenreich, z wyjątkiem pojemności czaszki z warstwy 3. W 1934 roku Weidenreich doniósł o odkryciu niektórych fragmentów tej czaszki, które określił później jako czaszka V W 1966 roku chińscy paleontolodzy znaleźli kolejne szczątki tej czaszki. Jej rekonstrukcję i pomiar puszki mózgowej przeprowadzono w 1966 roku. 212 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Jak widzieliśmy w naszej dotychczasowej dyskusji na temat skamieniałych szczątków ludzi i ich rzekomych przodków, w większości przypadków nie ma możliwości bardzo precyzyjnego określenia wieku tych kości. Znaleziska umieszcza się w obrębie tego, co zdecydowaliśmy się określić jako "możliwy zakres chronologiczny", który w zależności od zastosowanych metod datowania może być dość szeroki. Do metod tych zalicza się badania chemiczne, radiometryczne, geomagnetyczne, analizę stratygrafii stanowiska, szczątków zwierzęcych, typów narzędzi oraz morfologii kości hominidów. Warto zauważyć, że różni naukowcy, stosując te same metody, osiągają często
odmienne zakresy chronologiczne dla tych samych okazów. Jeżeli nie chcemy bezkrytycznie przyjmować ostatniego datowania, musimy wziąć pod uwagę wszystkie zaproponowane rozwiązania chronologiczne. Niestety w tym momencie mogą pojawić się trudności. Wyobraźmy sobie, że uczony czyta kilka raportów o dwóch skamieniałościach cechujących się odmienną budową. Na podstawie analizy stratygraficznej i porównań towarzyszących im szczątków zwierzęcych datuje sieje w przybliżeniu na ten sam okres, który trwał jednak kilkaset tysięcy lat. Powtarzane przez różnych naukowców badania paleomagnetyczne, chemiczne i radiometryczne dają szeroki zakres sprzecznych ze sobą datowań w obrębie tego okresu. Niektóre wyniki badań wskazują, iż pierwsza skamieniałość jest starsza, inne natomiast świadczą o wcześniejszym pochodzeniu drugiej kości. Analizując wszystkie dane chronologiczne na temat tych dwóch znalezisk, nasz badacz dostrzega, że ich "możliwe zakresy czasowe" wyraźnie kolidują ze sobą. Innymi słowy, w ten sposób nie da się określić, która skamieniałość jest starsza. Co należy zrobić? Jak pokażemy, w niektórych przypadkach naukowcy zdecydują, wyłącznie w oparciu o swoje ewolucyjne przekonania, że okaz bardziej przypominający budowę małp człekokształtnych powinien zostać przesunięty do wczesnej części swego "możliwego zakresu chronologicznego", tak aby nie znajdował się w obrębie tego fragmentu zakresu, który koliduje z chronologią znaleziska bardziej przypominającego morfologię szkieletu człowieka. W ramach tej samej procedury bardziej ludzki okaz może zostać przesunięty do późniejszej części swego zakresu chronologicznego. W ten sposób dwie skamieniałości są rozdzielone w czasie. Pamiętajmy jednak, iż takie porządkowanie znalezisk opiera się przede wszystkim na ich budowie i ma na celu zachowanie ewolucyjnej progresji hominidów. Nie byłoby dobrze - według założeń ewolucyjnych - gdyby dwa gatunki, jeden uważany powszechnie za przodka drugiego, żyły w tym samym czasie. Oto przykład takiego datowania morfologicznego. Chang Kwang-chih, antropolog z Uniwersytetu w Yale, powiedział: "Zestawienia szczątków zwierząt dla znalezisk [hominidów] Ma-pa, Ch'ang-yang i Liu-chiang nie dają możliwości dokładnego ich datowania. Pierwsze dwie skamieniałości mogą pochodzić z okresu od środkowego do górnego plejstocenu, jeśli weźmiemy pod uwagę towarzyszącą im faunę [...]. "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 213 Bardziej dokładne datowanie tych trzech kości jest w tej chwili możliwe jedynie w oparciu o ich cechy morfologiczne, które należy porównać z budową innych, lepiej datowanych skamieniałości z terenu Chin". Jean S. Aigner stwierdziła w 1981 roku: "W południowych Chinach fauna wydaje się niezmienna, co utrudnia dalszy podział środkowego plejstocenu. Zazwyczaj, więc obecność zaawansowanej formy hominida lub rozwiniętej formy zabytku stanowi podstawę wyróżniania późniejszych i wcześniejszych okresów". To bardzo wyraźne uzasadnienie racjonalności datowania morfologicznego. Obecność rozwiniętego hominida jest traktowana jako niewątpliwa oznaka czasów późniejszych. Innymi słowy, jeżeli na danym stanowisku, wraz ze środkowoplestoceńską fauną, znajdziemy matpokształtnego hominida, a w innym miejscu, w kontekście tej samej fauny, bardziej człekokształtną formę, wówczas zgodnie z powyższym systemem musimy uznać, że stanowisko z bardziej człekokształtnym hominidem pochodzi z późniejszych czasów środkowoplejstoceńskich (środkowy plejstocen rozciągał się natomiast od 100 000 do l min lat temu). Przyjmuje się, bowiem za rzecz oczywistą, iż dwa rozpatrywane stanowiska nie mogły być sobie współczesne. Po zakończeniu tej analizy skamieniałe szczątki dwóch hominidów, rozdzielone teraz chronologicznie, są następnie podawane w podręcznikach jako dowód ewolucyjnego rozwoju w środkowym plejstocenie! Takie postępowanie jest na pewno intelektualną nieuczciwością.
Powinniśmy przyznać, że dostępne dane nie pozwalają na ostateczne ustalenie, iż jeden hominid poprzedzał drugiego i istnieje możliwość, że żyły one w tym samym czasie. Nie moglibyśmy wówczas zbudować w oparciu o ich szczątki chronologicznej sekwencji ewolucyjnej. Postępując uczciwie, możemy jedynie stwierdzić, iż oba homi-nidy pochodzą ze środkowego plejstocenu, a "bardziej rozwinięty" gatunek człekokształtny mógl poprzedzać "mniej rozwiniętą" formę małpokształtną. Jednak przyjmując ewolucję za fakt, jej zwolennicy "datują" hominidy w oparciu o ich morfologię i porządkują skamieniałości w logiczny sposób. Rozważmy teraz szczególny przykład problemu z zakresem chronologicznym. W 1985 roku Qiu Zhonglang donosił, że w 1971 i 1972 roku w jaskini w Yanhui niedaleko Tongzi, w prowincji Guizhou na terenie południowych Chin, znaleziono skamieniałe zęby Homo sapiens. Stanowisko w Tongzi zawierało faunę Stegodon-Ailuropoda. Stegodon to wymarły słoń, aAiluropoda - olbrzymia panda. Fauna ta jest typowa dla południowych Chin w środkowym plejstocenie. Pełne zestawienie szczątków zwierząt ze stanowiska w Tongzi, przedstawione przez Hań Defena i Xu Chunhua, obejmuje 24 gatunki ssaków. Wszystkie te zwierzęta znajdują się również na środkowo- i wczesnoplejstoceńsidch listach fauny, podanych przez tych samych autorów. Jednak wiele wymienionych rodzajów i gatunków przetrwało także do późnego plejstocenu i czasów współczesnych.
214 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Autor raportu na temat odkryć z Tongzi stwierdził: "Jaskinia w Yanhui była pierwszym stanowiskiem na terenie tej prowincji, które dostarczyło skamieniałości Homo sapiens [...]. Odkryta fauna sugeruje środkowo-gómoplejstoceński zakres chronologiczny, lecz dowody archeologiczne [pozostałości działania człowieka] świadczą o górno[późno]plejstoceńskim wieku tego stanowiska". Innymi słowy, wyznacznikiem chronologicznym datującym całe stanowisko na późny plejstocen była tu obecność skamieniałości Homo sapiens, co stanowi wyraźny przykład datowania morfologicznego. Tym niemniej w oparciu o znalezione szczątki zwierząt, o jakich donosił Qiu, pozostałości Homo sapiens możemy wydatować na okres od środkowego do późnego plejstocenu. Istnieją jednak dowody stratygraficzne świadczące o ściśle środkowoplej-stoceńskim zakresie chronologicznym znalezisk Homo sapiens z Tongzi. Qiu przedstawił następujące informacje: "Osady jaskini dzielą się na siedem warstw. Szczątki człowieka, kamienne artefakty, przepalone kości i skamieniałości ssaków odkryto w warstwie nr 4, warstwie szarawo-żółtego piasku i żwiru". Koncentracja znalezisk na jednym poziomie wskazuje, że szczątki człowieka i skamieniałości zwierząt, wśród których znajdowały się pozostałości wszystkich ssaków ze stanowisk środkowoplejstoceńsidch, pochodziły w przybliżeniu z tego samego okresu. Ponadto żółte osady jaskiniowe z terenu południowych Chin uważa się powszechnie za środkowoplejstoceńskie. Nasza analiza listy szczątków zwierzęcych również świadczy o tym, że zawężenie zakresu chronologicznego do środkowego plejstocenu jest w tym przypadku uzasadnione. Przyjmuje się z reguły, iż obecny w Tongzi Stegodon istniał od pliocenu do środkowego plejstocenu. W zestawieniu zwierząt istotnych dla datowania stanowisk w południowych Chinach Aigner stwierdziła, że Stegodon orientalis przetrwał jedynie do późnej fazy środkowego plejstocenu, choć przy tej informacji umieściła ona znak zapytania. Ściśle środkowoplejstoceński wiek fauny z jaskini w Tongzi potwierdza także obecność gatunku, którego wymarcie do końca środkowego plejstocenu jest bardziej pewne. Do listy
ssaków ważnych dla datowania stanowisk w południowych Chinach Aigner włączyła, obok Stegodon orientalis, inne gatunki znalezione w Tongzi. Wśród nich jest Megatapirus (tapir olbrzymi), którego występowanie, zdaniem Aigner, ogranicza się do środkowego plejstocenu. Chińscy badacze określają w swym zestawieniu gatunek z Tongzi jako Megatapirus augustus. Aigner opisała go jako "dużą, skamieniałą formę południowo-chiń-sidch zbiorów pochodzących ze środkowej fazy środkowego plejstocenu". Naszym zdaniem, Megatapirus augustus wyznacza górną granicę wieku fauny z Tongzi na koniec środkowego plejstocenu (Tab. 10.2). Kolejnym wyznacznikiem chronologicznym w postaci skamieniałości, podanym przez Aigner, jest Crocuta crocuta (hiena). Po raz pierwszy pojawiła się ona w Chinach w środkowej fazie środkowego plejstocenu. "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 215 Crocuta crocuta występuje w Tongzi, co ustala dolną granicę wieku fauny z tego stanowiska na początek środkowej fazy środkowego plejstocenu. Podsumowując powyższe ustalenia, w których Megatapirus augustus i Cro-cuta crocuta wyznaczają chronologię skamieniałości, można dojść do wniosku, że zakres chronologiczny znalezisk Homo sapiens z Tongzi rozciąga się od początku środkowej fazy środkowego plejstocenu do końca późnej fazy środkowego plejstocenu. Qiu rozszerzył, więc zakres chronologiczny występowania niektórych gatunków ssaków z fauny Stegodon-Ailuropoda (na przykład Megatapirus augustus) od środkowego plejstocenu do wczesnej fazy późnego plejstocenu, aby zachować możliwy do przyjęcia wiek skamieniałości Homo sapiens. Ewolucyjne uprzeZnaleziska PLEJSTOCEN
WCZESNY ŚRODKOWY PÓŹNY
weź. ś r. póz. weź. śr. . póz. weź. śr. póz. Fauna według Qiu Crocuta crocuta Stegodon Megatapirus augustus Zakres chronologiczny stanowiska (w tym Homo sapiens )
Tabela 10.2. Wiek skamieniałości Homo sapiens na stanowisku w Tongzi w południowych Chinach. Qiu przyznał, że fauna ssaków z Tongzi pochodzi z okresu od środkowego do późnego plejstocenu, lecz mimo to użył skamieniałości Homo sapiens do wydatowania stanowiska na późny plejstocen. Jeżeli jednak wykorzystamy faunę ssaków do określenia
wieku skamieniałości Homo sapiens, stanowisko zostanie wydatowane inaczej. Stegodon wymarł u schyłku środkowego plejstocenu (w niektórych miejscach południowych Chin być może we wczesnej fazie późnego plejstocenu, co zaznaczono kolorem szarym). Megatapirus augustus (tapir olbrzymi) nie przetrwał środkowego plejstocenu. Obecność Stegodon, a zwłaszcza Megatapirus augustus, wyznacza górną granicę wieku stanowiska w Tongzi na środkowy plejstocen. Obecność Crocuta crocuta (hieny), która pojawia się po raz pierwszy w środkowej fazie środkowego plejstocenu, określa dolną granicę wieku tego stanowiska na początek środkowej fazy środkowego plejstocenu. Możliwy zakres chronologiczny dla skamieniałości Homo sapiens w Tongzi rozciąga się, zatem od początku środkowej fazy środkowego plejstocenu do końca późnej fazy środkowego plejstocenu. 216 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka dzenia Qiu wymagały najwyraźniej takiego posunięcia. Gdy człowiek z Tongzi został już bezpiecznie umieszczony w późnym plejstocenie, mógł być następnie włączony do chronologicznej sekwencji ewolucyjnej i podawany jako dowód ewolucji ludzkiego gatunku. Jeżeli jednak umieścimy go w starszej części rzeczywistego zakresu chronologicznego towarzyszącej mu fauny, w środkowej fazie środkowego plejstocenu, współistniałby z Homo erectus z Zhoukoudian, a to nie wyglądałoby zbyt dobrze w podręcznikach. Uważnie zbadaliśmy raporty o kilku innych stanowiskach chińskich i dostrzegliśmy w nich ten sam proces datowania morfologicznego. Ponownie wykorzystano go do chronologicznego oddzielenia różnych gatunki hominidów. W 1964 roku w Lantian znaleziono czaszkę Homo erectus. Była bardziej prymitywna niż Homo erectus z Zhoukoudian i z tego względu niektórzy badacze, na przykład J. S. Aigner, wydatowaliją na wcześniejszy okres niż znaleziska z Zhoukoudian. Jednak nasza analiza szczątków zwierząt, stratygrafii stanowiska i badań paleomagnetycznych wskazuje, że zakres chronologiczny czaszki z Lantian pokrywa się z datowaniem Homo erectus z Zhoukoudian. To samo dotyczy szczęki Homo erectus, którą odkryto w Lantian. Oczywiście czaszka z Lantian musi koniecznie pochodzić z tych samych czasów co Homo erectus ze Stanowiska l w Zhoukoudian. Postępując zgodnie z przyjętymi przez nas zasadami, rozszerzamy jedynie prawdopodobny zakres chronologiczny prymitywnego Homo erectus z Lantian o okres reprezentowany przez Zhoukoudian. W środkowej fazie środkowego plejstocenu mamy zatem pokrywające się zakresy chronologiczne następujących hominidów: (l) "człowieka z Lantian", prymitywnego Homo erectus, (2) "człowieka pekińskiego", bardziej rozwiniętego Homo erectus i (3) człowieka z Tongzi, opisanego jako Homo sapiens. Istoty te nie musiały koniecznie żyć w tym samym czasie. Nie wiemy czy tak było. Naukowcy nie powinni jednak twierdzić, tylko na podstawie różnic morfologicznych tych hominidów, że na pewno nie istniały one jednocześnie. Mimo to, zwolennicy ewolucji postępują dokładnie w ten sposób. Uporządkowali oni skamieniałości hominidów z Chin w chronologiczną sekwencję ewolucyjną przede wszystkim w oparciu o typ ich budowy. Metodologia ta zapewnia, że żadne znaleziska nie znajdą się nigdy poza sferą ewolucyjnych oczekiwań. Aby zgodnie z popieraną chronologią ewolucyjną usunąć sprzeczności między wynikami wielu badań chronologicznych - analiz szczątków zwierzęcych, badań stratygraficznych, chemicznych, radiometrycznych i geomagnetycznych paleoantropo-lodzy, opierając się na różnicach morfologicznych skamieniałości, pozwolili swoim uprzedzeniom przesłonić inne możliwości interpretacji dostępnego materiału kostnego. Dalsze odkrycia w Chinach W 1956 roku chłopi przekopujący ziemię w celu zdobycia nawozu w jaskini niedaleko Maba, w prowincji Guangdong na terenie południowych Chin, znaleźli czaszkę, która należała do prymitywnego człowieka. Przypisuje sieją powszechnie Homo sapiens z cechami neandertaloidalnymi.
"Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 217 Łatwo zrozumieć, że zgodnie ze swoimi oczekiwaniami ewolucjonistyczni naukowcy chcieliby wydatować okaz z Maba na sam koniec środkowego plejstocenu lub na wczesną fazę późnego plejstocenu - na okres późniejszy niż znaleziska Homo erectus. Choć czaszka z Maba może rzeczywiście pochodzić z wczesnej fazy późnego plejstocenu, znalezione tu kości zwierząt należały do ssaków, które żyły nie tylko w późnym, lecz także w środkowym, a nawet wczesnym plejstocenie. Datowanie czaszki z Maba na sam koniec środkowego plejstocenu lub na wczesną fazę późnego plejstocenu wydaje się, więc głównie opierać na morfologii tego znaleziska. Uaktualniając naszą listę odkryć, mamy teraz w środkowej fazie środkowego plejstocenu pokrywające się zakresy chronologiczne następujących ho-minidów: (l) prymitywnego Homo erectus (Lantian), (2) Homo erectus (Zhou-koudian), (3) Homo sapiens (Tongzi) i (4) Homo sapiens z cechami neandertaloidalnymi (Maba). Możliwość współistnienia w Chinach Homo erectus i bardziej rozwiniętych hominidów jeszcze bardziej zaognia spór o to, kto jest rzeczywiście odpowiedzialny za pęknięte czaszki "człowieka pekińskiego" i obecność rozwiniętych narzędzi kamiennych na Stanowisku l w Zhoukoudian. Czy kilka gatunków z rodziny człowiekowatych o różnym stopniu rozwoju żyło naprawdę w środkowej fazie środkowego plejstocenu? Nie twierdzimy stanowczo, że tak było, lecz z pewnością taka interpretacja jest możliwa w oparciu o dostępne dane. Studiując naukową literaturę, nie natrafiliśmy na żaden wyraźny powód, poza zróżnicowaniem morfologicznym badanych istot, dla którego należałoby wykluczyć ich współistnienie. Można oczywiście stwierdzić, że ewolucja ludzkiego gatunku została udowodniona w tak niezbity sposób, poza wszelkimi racjonalnymi wątpliwościami, iż datowanie hominidów na podstawie ich morfologii jest całkowicie uzasadnione. Naszym zdaniem, taka opinia nie wytrzymuje jednak krytyki przy dokładnym zbadaniu wszystkich dostępnych danych. Jak wykazaliśmy w rozdziałach 2-7, obszerne dowody zaprzeczające współczesnym poglądom o ewolucji człowieka zostały ukryte lub zapomniane. Ponadto naukowcy systematycznie nie zauważają braków w materiale dowodowym, który potwierdza rzekomo obecne koncepcje ewolucyjne. Jeżeli chłopi przekopujący ziemię w chińskiej jaskini, w celu zdobycia nawozu, odkryliby w pełni ludzką czaszkę z wyraźnie plioceńską fauną, uczeni z pewnością wysunęliby zarzut, że nie było przy tym żadnych kompetentnych badaczy, którzy mogliby przeprowadzić odpowiednie studia stratygraficzne. Skoro jednak czaszka z Maba pasowała do standardowej sekwencji ewolucyjnej, nikt nie miał wątpliwości, co do sposobu jej odkrycia. Nawet zdając sobie sprawę z bardzo wątpliwej praktyki ustalania wieku skamieniałości w oparciu o ich budowę, zdumiewa fakt, jak często jest ona stosowana. 218 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Na polu badań ewolucji człowieka w Chinach jest to wręcz regułą. Maxilla (górna szczęka) Homo sapiens, znaleziona przez robotników w 1956 roku w Longdong w okręgu Changyang, na obszarze prowincji Hubei w południowych Chinach, dostarczyła wielu naukowcom upragnionej okazji do wykorzystania metody datowania morfologicznego bez cienia wątpliwości. Górną szczękę, określoną jako Homo sapiens z cechami prymitywnymi, odkryto w towarzystwie typowej, południowo-chińsidej fauny ze środkowego plejstocenu, włącznie zAiluropoda (pandą) i Stegodon (wymarłym słoniem). W 1962 roku Chang Kwang-chih z Uniwersytetu w Yale napisał: "Uważa się powszechnie, że fauną ta pochodzi ze środkowego plejstocenu. Naukowcy pracujący nad znaleziskami z jaskini proponują datowanie ich na późną fazę tego okresu, gdyż morfologia odkrytej szczęki jest mniej prymitywna niż u
sinantropa". Wyraźnie widać, iż budowa skamieniałości była dla Changa najważniejszym uzasadnieniem wydatowania Homo sapiens z Changyang na czasy późniejsze niż okres istnienia pekińskiego Homo erectus. W 1981 roku J. S. Aigner podzieliła opinię Changa: "O środkowo-plejsto-ceńskim wieku świadczy część fauny, a bliski współczesnemu Homo sapiens ho-minid wskazuje na późniejsze datowanie w tym okresie". Zdumiewa fakt, że naukowcy mogli badać faunę z Changyang bez choćby rozważenia możliwości współistnienia w Chinach Homo sapiens i Homo erectus. Sir Arthur Keith napisał w 1931 roku: "Często zdarzało się w przeszłości, że odkrycie ludzkich szczątków w jakimś osadzie wpływało na opinię specjalistów co do jego wieku. Dowody geologiczne interpretowano w taki sposób, by nie kolidowały wyraźnie z teorią o nieodległym pochodzeniu człowieka". W 1958 roku robotnicy znaleźli skamieniałości ludzkiej istoty w jaskini w liujiang, w okręgu autonomicznym Guangri Zhuang na obszarze południowych Chin. Obejmowały one czaszkę, kręgi, żebra, kości miednicy i prawą kość udową. Wszystkie te szczątki cechowała współczesna budowa. Znaleziono je razem z typową fauną Stegodon-Ailuropoda, która ustala zakres chronologiczny stanowiska na cały środkowy plejstocen. Jednak głównie z powodu rozwiniętej morfologii chińscy naukowcy wydatowali ludzkie kości na późny plejstocen. Na stanowisku w Dali w prowincji Shanxi odkryto czaszkę określoną jako Homo sapiens z cechami prymitywnymi. Fauna z Dali obejmuje zwierzęta, których występowanie jest typowe dla środkowego plejstocenu i czasów wcześniejszych. Niektórzy chińscy paleoantropolodzy przypisują to stanowisko do późnej fazy środkowego plejstocenu. Choć można w ten sposób wyjaśnić obecność ludzkiej czaszki, towarzysząca jej fauna nie narzuca takiego datowania. Wskazuje raczej na zakres chronologiczny rozciągający się dalej w głąb środkowego plejstocenu i pokrywający się, jak poprzednio, z datowaniem "człowieka pekińskiego" ze Stanowiska l w Zhoukoudian. Dochodzimy w ten sposób do wniosku, że "człowiek pekiński", Homo erectus ze Stanowiska l w Zhoukoudian, mógł żyć w tym samym czasie, co szereg innych hominidów - wczesny Homo sapiens (niektóre osobniki z cechami nean-dertaloidalnymi), Homo sapiens sapiens i prymitywny Homo erectus (Tab. 10.3). "Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 219 Próbując uporządkować tę środkowo-plejstoceńską łamigłówkę znalezisk, naukowcy wielokrotnie opierali się na morfologii skamieniałości, tak aby w pożądany sposób wydatować je w obrębie zakresów chronologicznych stanowisk, ustalonych na podstawie znalezionej fauny Dzięki takiej praktyce byli w stanie zachować ewolucyjny rozwój hominidów. Zdumiewający jest fakt, że tę Lokalizacja/Hominid Gongwangling wczesny Homo erectus Chenchiawo Homo erectus Zhoukoudian St. l Homo erectus Changyan wczesny Homo sapiens Maba, Homo sapiens (neandertaloidalny) Dali Homo sapiens Tongzi Homo sapiens Uujiang Homo sapiens sapiens Tabela 10.3. Zakres chronologiczny chińskich hominidów wyznaczony przez towarzyszące im szczątki zwierząt. Naukowcy wydatowali hominidy w obrębie ich możliwych zakresów chronologicznych w taki sposób, aby pasowało to do ewolucyjnych oczekiwań (chronologia ta zaznaczona jest ciemniejszym kolorem). Na przykład, choć zakres chronologiczny
szczątków zwierzęcych dla stanowiska Maba rozciąga się od wczesnego plejstocenu do wczesnej fazy późnego plejstocenu, naukowcy wykorzystali obecność neandertaloidalnej czaszki do wydatowania stanowiska na sam koniec tego zakresu chronologicznego. Skamieniałościom człowieka z Uujiang przypisano z kolei wiek znajdujący się całkowicie poza zakresem chronologicznym towarzyszących im szczątków zwierząt. Zjawisko to nazywamy datowaniem morfologicznym. Odsuwając jednak na bok ewolucyjne założenia, należy stwierdzić, iż pozostałości zwierząt wskazują na możliwość współistnienia wszystkich omawianych hominidów i Homo erectus ze Stanowiska l w Zhoukoudian w środkowej fazie środkowego plejstocenu (na rysunku zaznaczono to zacienionym, poziomym pasem). 220 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka sztucznie skonstruowaną sekwencję, zaprojektowaną w ten sposób, by pasowała do ewolucyjnych oczekiwań, przytacza się następnie jako dowód teorii ewolucji. Na przykład, jak kilkakrotnie to wykazaliśmy, okaz Homo sapiens, którego zakres chronologiczny rozciąga się od środkowej fazy środkowego plejstocenu (współczesnej z "człowiekiem pekińskim") do późnego plejstocenu, zostanie przesunięty w kierunku górnej granicy tego zakresu. Równie uzasadnione byłoby jednak datowanie go na środkową fazę środkowego plejstocenu, nawet, jeśli przeczy to ewolucyjnym założeniom. Przegląd odkryć skamieniałości hominidów w Chinach zakończymy omówieniem niektórych stanowisk wczesnoplejstoceńskich. W Yuanmou w prowincji Yunnan, na obszarze południowo-zachodnich Chin, geolodzy znaleźli dwa zęby hominida (siekacze). Według chińskich naukowców były bardziej prymitywne niż u "człowieka pekińskiego" i należały do jego przodka, bardzo prymitywnego Homo erectus, wywodzącego się od azjatyckiego pnia australopiteków. W Yuanmou odkryto później narzędzia kamienne - trzy skrobacze, kamienny rdzeń, odłupek oraz ostrze z kwarcu bądź kwarcytu. Opublikowane ilustracje pokazują, iż artefakty te przypominają" europejskie eolity i przemysł olduwajski ze Wschodniej Afryki. Obok narzędzi i siekaczy hominida odkryto też warstwy żużlu zwierające skamieniałości ssaków. Osady, w których znaleziono zęby, wydatowano metodą paleomagnetyczną na 1,7 min lat, w obrębie zakresu 1,6-1,8 min lat. Datowanie to zakwestionowano, lecz czołowi chińscy naukowcy nadal je akceptują, podkreślając, że skamieniałości ssaków również wskazują na wczesnoplejstoceńskie pochodzenie tego stanowiska. Jednak wczesnoplejstoceńsid wiek Homo erectus z Yuanmou stwarza pewne problemy. Przyjmuje się, że Homo erectus powstał z Homo habilis w Afryce około 1,5 min lat temu i opuścił ten kontynent mniej więcej 500 000 lat później. Z kolei Homo habilis zamieszkiwał jedynie Afrykę. Wiek hominida z Yuanmou, podany przez Jia Lanpo, oznacza niezależne powstanie Homo erectus w Chinach. Jia potrzebuje, zatem w Chinach, około 2 min lat temu, obecności australopiteków lub Homo habilis, czego zakazuje obecna wersja teorii ewolucji. Lewis R. Binford i Nancy M. Stone oświadczyli w 1986 roku: "Wielu chińskich uczonych wciąż sądzi, iż człowiek powstał w Azji. Ten pogląd skłania często badaczy do bezkrytycznego akceptowania bardzo wczesnego datowania stanowisk chińskich i rozważania możliwości występowania narzędzi kamiennych w osadach plioceńskich". Można również powiedzieć, że według zachodnich naukowców człowiek powstał w Afryce i dlatego bezkrytycznie odrzucają oni bardzo wczesne datowanie artefaktów i skamieniałości hominidów z terenu całego świata. Jak wspomnieliśmy poprzednio, nie musimy zakładać, iż Afryka bądź Azja była ośrodkiem ewolucji. W poprzednich rozdziałach pokazaliśmy obszerne dowody, często znajdywane wręcz przez samych naukowców, świadczące o tym, że współczesny gatunek człowieka istnieje na różnych kontynentach, włącznie z Ameryką Południową, od dziesiątków milionów lat.
"Człowiek pekiński" i inne znaleziska z Chin 221 Z tego samego okresu pochodzą również szczątki różnych istot małpokształtnych, które w mniejszym lub większym stopniu przypominały ludzi. Ponownie pojawia się pytanie z naszych dyskusji o pozostałościach kulturowych stanowiących chronologiczne anomalie (rozdziały 2-6): dlaczego wcze-snoplejstoceńskie narzędzia kamienne i ślady ognia z Yuanmou należy przypisywać prymitywnemu Homo erectus? Ani artefaktów, ani śladów ognia nie odkryto w pobliżu zębów tego hominida. Ponadto z samych Chin i innych części świata pochodzą dowody wskazujące na istnienie Homo sapiens we wczesnym plejstocenie i czasach wcześniejszych. W 1960 roku Jia Lanpo badał wczesnoplejstoceńskie osady piasku i żwiru w Xihoudu w północnej prowincji Shanxi, na terenie Chin. Znalazł w nich trzy kamienie ze śladami uderzeń. W roki dwa lata później odkryto tu kolejne artefakty Na podstawie towarzyszących im wczesnoplejstoceńsidch szczątków zwierzęcych stanowisko to wydatowano na ponad l min lat, a metodą paleomagne-tyczną na 1,8 min lat. W Xihoudu znaleziono także nacinane kości oraz ślady ognia. Jia sądził, że pozostawiły je australopiteki. Jednak dziś nie uznaje się ich za wytwórców ognia. Według współczesnych poglądów naukowych jedynie Homo erectus, neandertalczycy i Homo sapiens byli zdolni do krzesania ognia. J. S. Aigner z wiadomych powodów wyraziła duże zastrzeżenia wobec znalezisk przedstawionych przez Jia: "Mimo zdecydowanych opinii o obecności człowieka w północnych Chinach w Hsihoutu [Xihoudu], w dolnym [wczesnym] plejstocenie, nie chcę jednoznacznie akceptować tych materiałów w tym momencie [...], jeżeli informacje o Hsihoutu potwierdzą się, należałoby uznać, że ludzie zamieszkiwali północ Chin około l min lat temu i używali wówczas ognia. Taka konkluzja zakwestionowałaby część naszych obecnych założeń dotyczących zarówno przebiegu ewolucji ludzkiego gatunku, jak i zdolności adaptacyjnych wczesnych hominidów". Jeżeli jednak moglibyśmy oderwać się od współczesnych schematów myślowych, otwierają się przed nami interesujące możliwości. W ten sposób dotarliśmy do końca naszego przegląd chińskich odkryć. Okazuje się, iż chronologia hominidów została tu zniekształcona wskutek "datowania morfologicznego". Tym niemniej, gdy znaleziska hominidów uporządkuje się zgodnie z zakresami chronologicznymi towarzyszących im szczątków zwierzęcych, całość dostępnych materiałów nie potwierdza dzisiejszych wyjaśnień na temat ewolucji człowieka. Wskazuje raczej na słuszność poglądu, że ludzie współistnieli z różnymi istotami człekokształtnymi przez cały plejstocen. Rozdział 11 Żyjący małpolud'? Omawiając skamieniałości hominidów z Chin, odkryliśmy ślady możliwego współistnienia ludzi i istot małpokształtnych przez cały plejstocen. Zjawisko to może również odnosić się do czasów współczesnych. Przez ostatnie około 100 lat zgromadzono istotne dowody, które świadczą, że stworzenia przypominające neandertalczyków, Homo erectus i australopiteki nawet obecnie przemierzają odludne obszary świata. Naukowcy (l) zaobserwowali tzw. "dzikich ludzi" w ich naturalnym otoczeniu, (2) zetknęli się ze schwytanymi, żywymi istotami tego typu, (3) widzieli martwe okazy i (4) zebrali namacalne dowody istnienia "dzikiego człowieka", w tym setki odcisków stóp. Przeprowadzili również rozmowy ze zwykłymi osobami, które posiadały informacje o "dzikich ludziach" i zbadali obszerną ilość wiedzy na ten temat w starożytnym piśmiennictwie i tradycji wielu kultur. Kryptozoologia
Według niektórych uczonych badanie problemu "dzikiego człowieka" podlega autentycznej gałęzi nauki nazywanej kryptozoologią. Kryptozoologia (termin ten został utworzony przez francuskiego zoologa Bernarda Heuvelman-sa) obejmuje naukowe badanie gatunków, o których istnieniu donoszono, lecz nie w pełni je udokumentowano. Greckie słowo kryptos znaczy "ukryty", określenie kryptozoologią znaczy, więc dosłownie: "nauka o ukrytych zwierzętach". Istnieje nawet Międzynarodowe Towarzystwo Kryptozoologii, w zarządzie, którego znajdują się biolodzy, zoolodzy i paleontolodzy z uniwersytetów i muzeów na całym świecie. Celem tego towarzystwa, jak stwierdzono w wydawanym przez niego czasopiśmie Cryptozoology,]est "badanie, analiza, publikowanie i dyskutowanie wszystkich problemów dotyczących zwierząt o nieoczekiwanym kształcie czy też rozmiarze lub występujących niespodziewanie w czasie bądź przestrzeni". Typowe wydanie Cryptozoology zawiera zwykle jeden lub więcej artykułów napisanych przez naukowców na temat "dzikich ludzi". Czy jest rzeczywiście możliwe, by nieznany gatunek hominida żył na naszej planecie? Wielu osobom trudno będzie w to uwierzyć z dwóch powodów. 224 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Istnieje powszechne mniemanie, że każdy skrawek Ziemi został całkowicie przebadany, a uczeni posiadają wiedzę o wszystkich żyjących na niej gatunkach zwierząt. Oba te założenia są jednak niewłaściwe. Nawet w takich państwach jak USA istnieją wciąż rozległe, odludne i rzadko odwiedzane przez ludzi obszary. Szczególnie w północno-zachodniej części tego kraju znajdują się gęsto zalesione, górzyste tereny, które choć sporządzono ich mapy z powietrza, nie są często penetrowane przez człowieka na ziemi. Ponadto każdego roku odkrywana jest zadziwiająca liczba nowych gatunków zwierząt - około 5 000 według skromnych szacunków. Jak można podejrzewać, znaczna ich większość, mniej więcej 4 000, to owady. Heuvelmans stwierdził jednak w 1983 roku: "Całkiem niedawno, w połowie lat siedemdziesiątych, każdego roku odkrywano około 112 nowych gatunków ryb, 18 gatunków gadów, około 10 gatunków płazów, tę samą liczbę gatunków ssaków i 3 lub 4 nowe gatunki ptaków". "Dziki człowiek" -w Europie Relacje o "dzikich ludziach" mają długą historię. Wiele dzieł sztuki starożytnych Greków, Rzymian, Kartagińczyków i Etrusków nosi wizerunki półludz-kich stworzeń. Na przykład w Muzeum Prehistorii w Rzymie znajduje się srebrna czara etruska, na której przedstawiono postać dużej, małpoludzidej istoty wśród myśliwych na koniach. W średniowieczu nadal ukazywano "dzikich ludzi" w europejskiej sztuce i architekturze. W XIV-wiecznym Psałterzu Królowej Marii przedstawiono w sposób bardzo realistyczny włochatego człowieka atakowanego przez sforę psów. Pótnocno-zachodnia część Ameryki Północnej Przez wieki Indianie północno-zachodniej części USA i zachodniej Kanady wierzyli w istnienie "dzikich ludzi" znanych pod różnymi nazwami, na przykład sasquatch. W 1792 roku hiszpański botanik Jose Mariano Mozino, opisując Indian znad Cieśniny Nootka przy wyspie Vancouver w Kanadzie, stwierdził: "Nie wiem co powiedzieć o matloxie, mieszkańcu górzystej okolicy, który wywołuje wśród wszystkich niewiarygodne przerażenie. Indianie wyobrażają sobie, że posiada on monstrualne ciało, pokryte w całości gęstymi, czarnymi włosami. Jego głowa przypomina głowę człowieka, lecz ma on o wiele większe, ostrzejsze i silniejsze kły niż niedźwiedź. Posiada również niezwykle długie ramiona, a palce u jego nóg i rąk uzbrojone są w długie, zakrzywione pazury". Prezydent USA Theodore Roosevelt włączył do swojej książki z 1906 roku The Wildemess Hunter intrygującą relację na temat "dzikiego człowieka". Opisane wydarzenie miało miejsce
w górach Bitterroot, między Idaho a Mon-taną, w USA. Z tego regionu ciągle pojawiają się relacje o "dzikich ludziach". Według Roosvelta w pierwszej połowie XIX wieku traper o nazwisku Bau-man, wraz ze swoim partnerem, badał szczególnie dziką i odludną przełęcz. Nieznana istota niszczyła ich obóz kilka razy w nocy, kiedy nie byli w stanie widzieć wyraźnie dużego zwierzęcia, i w dzień, podczas ich nieobecności. Żyjący malpolud9 225 Pewnego dnia Bauman znalazł swojego towarzysza martwego w obozie. Został on najwyraźniej zabity przez nieznane stworzenie, które zostawiło ślady stóp przypominające odciski stóp człowieka. Odmiennie od niedźwiedzia, poruszającego się zwykle na czterech łapach, chodziło ono na dwóch nogach. Opowieść o Baumanie nie jest sama w sobie zbyt imponującym dowodem istnienia "dzikich ludzi" w Ameryce Północnej, lecz gdy rozważymy ją razem z bardziej konkretnymi relacjami, nabiera większego znaczenia. 4 lipca 1884 roku Colonist, gazeta wydawana w Victorii na terenie Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, przedstawił historię o dziwnej istocie, schwytanej w pobliżu miasta Yale. Colonist donosił: "Jacko, jak nazwali stworzenie ludzie, którzy je schwytali, jest czymś w rodzaju goryla o wysokości niemal 1,5 m i wadze około 57,5 kg. Ma długie, czarne, mocne włosy i, poza jednym wyjątkiem, przypomina człowieka. Całe jego ciało, oprócz rąk (bądź łap) i stóp, pokrywają lśniące włosy o długości około 2,5 cm, a jego przedramię jest o wiele dłuższe niż u człowieka. Posiada on również nadzwyczajną siłę". Wydaje się oczywiste, że schwytana istota nie była gorylem, gdyż zbyt mało ważyła. Niektórzy mogliby przypuszczać, że Jacko był szympansem. Jednak hipotezę tę rozważały i odrzuciły osoby, które go znały. W 1961 roku zoolog Ivan Sanderson wspomniał: "wkrótce po tym, gdy opublikowano informacje na ten temat, na łamach innej gazety proszono [...] jak ktokolwiek mógł sądzić, że »Jacko«jest szympansem, który uciekł z cyrku". Z tego samego regionu pochodziły dalsze relacje o istotach podobnych do Jacko. Alexander Caulfieid Andersen, pracownik Hudson Bay Company, donosił, że włochate stworzenia humanoidalne rzucały kilka razy kamieniami w członków jego brygady, gdy w 1864 roku dokonywali oni inspekcji szlaku handlowego. W 1901 roku Mikę King, znany dobrze w swej okolicy drwal, pracował na odludnym terenie w północnej części wyspy Vancouver. Przechodząc przez pasmo górskie, zauważył dużą, człekokształtną istotę, pokrytą czerwonawo-brązowym futrem. Na brzegu potoku myła korzenie i układała je na dwie leżące za nią sterty Po chwili zniknęła, uciekając jak człowiek. Ślady jej stóp, które zauważył King, przypominały wyraźnie odciski pozostawiane przez ludzi, z wyjątkiem "niezwykle długich i rozpostartych palców". W 1941 roku rodzina pani Chapman napotkała "dzikiego człowieka" w Ruby Creek na obszarze Kolumbii Brytyjskiej. Pewnego słonecznego, letniego popołudnia najstarszy syn pani Chapman ostrzegł ją przed dużym zwierzęciem, schodzącym z lasu w pobliżu ich domu. Pani Chapman myślała początkowo, że to duży niedźwiedź. Jednak w chwilę potem, ku jej wielkiemu przerażeniu, zobaczyła olbrzymiego człowieka, pokrytego żółto-brązowymi włosami o długości około 10 cm. Nieznana istota szła bezpośrednio w kierunku domu. Pani Chapman zebrała trójkę swoich dzieci i uciekła w dół potoku do wioski. 226 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka William Roe spędził dużą część życia polując na dzikie zwierzęta i obserwując ich zwyczaje. Spotkał on "dzikiego człowieka" w październiku 1955 roku. Wydarzenie to miało miejsce w pobliżu małego miasta Tete Jaune Cache, również na terenie Kolumbii Brytyjskiej. Pewnego dnia Roe, zgodnie z oświadczeniem złożonym pod przysięgą, wspinał się na górę Mica do
starej, opuszczonej kopalni. W odległości niemal 70 m zobaczył wówczas, jak początkowo sądził, niedźwiedzia. Kiedy stworzenie weszło szybko na polanę, Roe zdał sobie sprawę, że było to coś innego: "Na początku myślałem, że to duży mężczyzna o wzroście około 1,8 m, szerokości prawie l m i ważący prawdopodobnie blisko 140 kg. Od głowy do stóp pokryty był ciemno-brązowymi włosami o srebrzystych zakończeniach. Jednak, gdy podszedł bliżej, zobaczyłem jego piersi i okazało się, że to istota płci żeńskiej". W 1967 roku na terenie Bluff Creek w północnej Kalifornii Roger Patter-son i Bob Gimiin zdołali sfilmować, przez krótką chwilę, na kolorowym filmie sasquatcha płci żeńskiej. Wykonali również odlewy śladów stóp stworzenia, które miały niemal 36 cm długości. Opinie na temat tego filmu były zróżnicowane. Choć niektórzy uczeni stwierdzili, że jest to całkowita mistyfikacja, zdaniem innych naukowców stanowił on przekonujący dowód istnienia sasquatcha. Część badaczy przyjęła go również z mieszanymi odczuciami. Dr D. W. Grieve, anatom specjalizujący się w chodzie człowieka, zbadał film i powiedział: "Moje subiektywne odczucia oscylowały między całkowitą akceptacją sasquatcha, ponieważ film byłby trudny do sfałszowania, a irracjonalnym odrzuceniem jego istnienia, opartym na emocjonalnej reakcji wobec samej możliwości, że sasquatch naprawdę istnieje". Brytyjski antropolog Myra Shackley z Uniwersytetu w Leicester zauważyła, iż zdaniem większości uczonych "film może być fałszerstwem, lecz jeśli rzeczywiście tak jest, to niewiarygodnie zręcznie dokonanym". Takie wyjaśnienie można jednak wykorzystać, by odrzucić niemal wszystkie materiały naukowe. Musimy jedynie znaleźć wystarczająco inteligentnego oszusta. Z tego względu hipoteza o mistyfikacji powinna być wysuwana tylko wówczas, gdy posiadamy rzeczywiste dowody dokonania fałszerstwa - tak było w przypadku Piltdown. Byłoby idealnie gdybyśmy mogli wskazać konkretnego oszusta. Mimo to nawet udowodniony przypadek mistyfikacji nie powinien być wykorzystywany do odrzucania całych kategorii podobnych materiałów. Niezależni świadkowie zbadali i donosili o setkach grup odcisków stóp sasquatcha. Ponad 100 śladów zarejestrowano na fotografiach i w postaci odlewów. Krytycy twierdzą jednak, że wszystkie sfałszowano. Niewątpliwie część z nich stanowi przedmiot mistyfikacji i nawet najbardziej zagorzali zwolennicy sasquatcha z łatwością zgodzą się z tą opinią. Czy jednak każdy, pojedynczy odcisk może być efektem oszustwa? W 1973 roku szanowany brytyjski anatom John R. Napier stwierdził, że jeśli wszystkie ślady są fałszerstwami, "musimy wówczas być przygotowani na zaakceptowanie istnienia niemal mafijnego spisku w praktycznie każdym ważniejszym okręgu od San Francisco po Vancouver".
Żyjący małpolud? 227 Napierw oświadczył, że znalazł ślady, które sam zbadał i uznał za "biologicznie przekonujące". "Materiał, który zbadałem przekonuje mnie, iż niektóre odciski są prawdziwe i przypominują ślady stóp ludzi [...]. Jestem przekonany, że sasquatch istnieje" - napisał. Grover S. Kranz, antropolog z Washington State University, był początkowo sceptyczny wobec relacji o sasquatchu. Aby sprawdzić czy stworzenie to rzeczywiście istnieje, zbadał szczegółowo ślady znalezione w 1970 roku w północno-wschodniej części stanu Washington w USA. Rekonstruując strukturę szkieletową stopy w oparciu o odkryty odcisk, zauważył, że kostka stopy jest bardziej wysunięta do przodu niż u człowieka. Biorąc pod uwagę opisy dotyczące wysokości i wagi dorosłego sasquatcha, Kranz w oparciu o swoją wiedzę anatomiczną obliczył dokładnie, jak daleko z przodu powinna znajdować się kostka. Porównując otrzymany wynik ze znalezionymi śladami, wykazał, iż umiejscowienie kostki odpowiada dokładnie tym obliczeniom. "Uznałem wtedy, że ślady są autentyczne powiedział Kranz - Nie ma sposobu, by oszust mógł wiedzieć jak daleko z przodu umieścić
kostkę. Obliczenie tego zabrało mi kilka miesięcy z odlewami w ręku, jak bardzo, więc sprytny musiałby być oszust". Wraz ze specjalistą w dziedzinie badań nad "dzikim człowiekiem" Johnem Greenem Kranz napisał obszerne raporty na temat północno-amerykańskich znalezisk śladów stóp. Odciski te mają zwykle około 36-46 cm długości i mniej więcej 13-23 cm szerokości, co daje około 3-4krotnie większą powierzchnię stopy niż u przeciętnego człowieka. Stąd popularny przydomek "Wielka Stopa". Kranz obliczył, że aby wykonać typowe ślady sasquatcha potrzeba przynajmniej 315 kg całkowitej wagi ciała. Człowiek ważący 90 kg musiałby, zatem nieść, co najmniej 225-kilogramowy ciężar, by zostawić odpowiedni odcisk. Nie są to jednak wszystkie dane, jakimi dysponujemy. Istnieją relacje o seńach śladów rozciągających się na odludnych obszarach, z dala od najbliższych dróg, na długości od ponad l km do kilku kilometrów. Długość kroku sasquatcha waha się od około 1,2 m do niemal 2 m (długość kroku przeciętnego człowieka wynosi niecały metr). Spróbujmy iść ponad l km, niosąc na plecach przynajmniej 225-ldlogramowy ciężar i robiąc kroki o długości 1,5 m. "Niektórzy badacze stwierdzili, że ktoś skonstruował maszynę do wykonywania odcisków stóp, pewnego rodzaju mechaniczny stempel - napisał Napier - lecz trudno uwierzyć w istnienie przyrządu zdolnego do wywierania nacisku o ciężarze około 360 kg na m2, który można przenosić w rękach przez nierówny i górzysty teren". Część z opisywanych śladów znaleziono w świeżym śniegu, co umożliwiło obserwatorom sprawdzenie czy maszyna poruszająca się równolegle do nich lub unosząca nad nimi nie pozostawiła żadnych odcisków. W niektórych przypadkach odległość między palcami stóp poszczególnych śladów była zróżnicowana w pojedynczej serii odcisków, a to oznacza, że poza wszelkimi innymi problemami stojącymi przed oszustem, jego sztuczne stopy musiałyby posiadać ruchome części. 228 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka 10 czerwca 1982 roku Pauł Freeman, policjant z Amerykańskiej Służby Leśnej, tropiąc łosia w okręgu Walia Walia w stanie Washington, zauważył włochate zwierzę dwunożne o wysokości prawie 2,5 m, które stało w odległości około 70 m. Po 30 sekundach duże stworzenie odeszło. Kranz zbadał odlewy śladów jego stóp. W miejscach charakterystycznych dla dużych stóp naczelnych znalazł linie skórne, pory skóry oraz inne elementy cechujące naczelne. Dokładne odciski skóry na bocznych ściankach śladów wskazywały na obecność giętkiej poduszki stopy. Dlaczego, mimo wielu przekonujących dowodów, niemal wszyscy antropolodzy i zoolodzy pomijają milczeniem problem sasquatcha? Kranz powiedział: "Boją się o swoją reputację i pracę". Napier wyraził podobną opinię: "Jednym z problemów, być może największym, przy badaniu spotkań z sasquatchem jest podejrzliwość, z jaką ludzie, którzy twierdzą, że go widzieli, traktowani są przez swych sąsiadów i pracodawców. W pewnych kręgach przyznanie się do takiego doświadczenia wiąże się z ryzykiem utrat/osobistej reputacji, pozycji społecznej i zawodowej wiarygodności". Jako przykład podał "przypadek bardzo kwalifikowanego geologa, zatrudnionego przez spółkę naftową, który opowiedział swoją historię, lecz z powodu obawy przed zwolnieniem z pracy domagał się, aby jego nazwisko nie było podawane do publicznej wiadomości". Roderick Sprague, antropolog z University of Idaho, powiedział natomiast o Kranzu: "Chęć oficjalnego badania nieznanego stworzenia pozbawiła go zarówno szacunku u wielu współpracowników, jak również możliwości dalszego awansu akademickiego". Większość relacji o sasquatchu pochodzi z północno-zachodniej części USA i Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. "Musimy przyznać - stwierdził Napier - że człekokształtna istota o olbrzymich rozmiarach żyje współcześnie na dzikich obszarach północno-zachodnich Stanów Zjednoczonych i Kolumbii Brytyjskiej". Liczne informacje na jej temat pochodzą także ze
wschodnich regionów USA i Kanady. "Fakt, że takie stworzenie istnieje i wdziera się między nas, nierozpoznane i niesklasyfikowane, głęboko podważa wiarygodność współczesnej antropologii" - podsumował Napier. Można również powiedzieć, że jest to cios dla wiarygodności biologii, zoologii i całej nauki. Ameryka Środkowa i Południowa Z południowych, meksykańskich lasów tropikalnych pochodzą relacje o istotach nazywanych sisimite. Geolog Wendell Skousen przekazał, że mieszkańcy Cubulco z Baja Verapaz w ten sposób opowiadają o nieznanych stworzeniach: "W górach żyją »dzicy ludzie«, duże istoty pokryte całkowicie krótkim, grubym, brązowym futrem. Nie posiadają szyi, mają małe oczy, długie ramiona i duże ręce. Zostawiają dwa razy dłuższe ślady stóp niż człowiek". Kilka osób donosiło, że sisimite ścigały je w dół górskich stoków. Żyjący małpolud? 229 Skousen sądził początkowo, iż nieznanymi istotami mogły być niedźwiedzie, jednak po dokładnym wypytaniu tubylców odrzucił to wyjaśnienie. Informacje o podobnych stworzeniach pochodzą z Gwatemali, gdzie według podawanych relacji tajemnicze istoty porywają kobiety i dzieci. Mieszkańcy Belize (dawniej Brytyjskiego Hondurasu) opowiadają o półludz-Idch stworzeniach nazywanych dwendis, które zamieszkują dżungle w południowej części państwa. Nazwa "dwendi" pochodzi z hiszpańskiego słowa duende, które znaczy "chochlik". Ivan Sanderson przeprowadził badania na terenie Belize i napisał w 1961 roku: "Kilkadziesiąt osób opowiedziało mi, że widziało te stworzenia, a byli to w większości ludzie godni zaufania, którzy pracowali dla tak poważnych instytucji jak Ministerstwo Leśnictwa. W kilkunastu przypadkach były to osoby kształcone bądź szkolone w Europie lub USA. Niższy rangą pracownik Urzędu Leśnictwa, który pochodził z tej okolicy, opisał szczegółowo dwie z tych małych istot. Zauważył je nagle, gdy cicho obserwowały go na skraju leśnego rezerwatu w pobliżu gór Maya. Sytuacja ta powtarzała się kilkakrotnie [...]. Według podanego opisu ci mali ludzie mieli około 1-1,4 m wzrostu, ciało o właściwych proporcjach, lecz bardzo masywne barki i raczej długie ramiona. Byli pokryci grubymi, mocnymi, gęstymi, brązowymi włosami, które przypominały krótką sierść psa. Mieli bardzo spłaszczone twarze o żółtawym kolorze. Włosy na ich głowie nie były dłuższe niż na pozostałej części ciała, z wyjątkiem dolnej, tylnej części szyi i środkowej części pleców". Dwendis okazują się być zatem odmiennym gatunkiem od dużego sasquatcha z północno-zachodniego regionu Ameryki Północnej. Z terenu Gujany w Ameryce Południowej pochodzą relacje o "dzikich ludziach" nazywanych didis. Pierwsi badacze słyszeli opowieści na ich temat od Indian, którzy twierdzili, że istoty te mają około l ,5 m wysokości, chodzą w wyprostowanej postawie, a ich ciało pokryte jest grubymi, czarnymi włosami. W 1931 roku włoski antropolog Nelloc Beccari usłyszał relację o didi od pana Hainesa, sędziego-rezydenta w Gujanie Brytyjskiej. Heuvelmans przedstawił następujące streszczenie tej opowieści: "W 1910 roku Haines szedł przez las wzdłuż Konawaruk, rzeki, która łączy się z Essequibo nieco powyżej swego połączenia z Potaro. Natknął się nagle na dwie dziwne istoty. Gdy go zobaczyły stały na tylnych nogach. Miały ludzkie cechy, lecz były całkowicie pokryte czerwonawo-brązowym futrem [...] dwie istoty wycofały się powoli i zniknęły w lesie". Po przedstawieniu w swej książce o "dzikich ludziach" wielu podobnych relacji Sanderson stwierdził: "Najbardziej znaczący w relacjach z Gujany jest fakt, że ani razu żaden tubylec ani żadna osoba przedstawiająca jego opowieść - nie mówił, choć wiele mogłoby na to wskazywać, że stworzenia te są jedynie »małpami ogoniastymi". We wszystkich przypadkach
podkreślano, że są one bezogoniaste, chodzą w wyprostowanej postawie ciała i posiadają ludzkie cechy". 230 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ze wschodnich stoków Andów w Ekwadorze pochodzą relacje o małej ho-minidopodobej istocie nazywanej shiru. Ma ona około 1,2-1,5 m wysokości i jest pokryta futrem. Mieszkańcy Brazylii opowiadają o dużym, małpokształt-nym mapinguary, który zostawia olbrzymie, człekokształtne ślady stóp i zabija bydło. Yeti - "dziki człowiek" Himalajów Pisma brytyjskich urzędników mieszkających w XIX wieku w rejonie Himalajów na subkontynencie indyjskim, zawierają rzadkie wzmianki o spotkaniach z "dzikimi ludźmi" nazywanymi yeti. Podają też informacje o śladach ich stóp. O yeti wspomniał po raz pierwszy B. H. Hodgson, który w latach 1820-1843 pełnił funkcje przedstawiciela Wielkiej Brytanii na dworze nepalskim. W trakcie podróży przez północny Nepal jego tragarze przerazili się widokiem włochatego, bezogoniastego stworzenia człekokształtnego. Po usłyszeniu takiej relacji (a zarejestrowano ich już setki od czasów Hodg-sona) wiele osób stwierdzi, że Nepalczycy uznali zwykłe zwierzę za yeti. Uważa się najczęściej, że mogą te być niedźwiedzie bądź langury. Trudno jednak sobie wyobrazić, by ludzie mieszkający przez całe życie w Himalajach, obeznani dokładnie z życiem dzikich zwierząt, popełniali tego rodzaju błędy. Myra Shac-kley zauważyła, że yeti przedstawiono na nepalskich i tybetańskich obrazach religijnych opisujących hierarchie żywych istot. "Niedźwiedzie, małpy człekokształtne i langury ukazano tu oddzielnie od »dzikiego człowieka«, co wskazuje, że są to odrębne (przynajmniej w umysłach artystów) stworzenia" -powiedziała Shackley. Myra Shackley usłyszała też następującą relację od mieszkańca Afryki Południowej: "Wiele lat temu w Indiach matka mojej zmarłej żony opowiedziała mi, że z kolei jej matka widziała w Mussorie na pogórzu himalajskim coś, co mogto być jedną z tych istot. Ten pólczłowiek chodził w wyprostowanej postawie, ale bardziej przypominał zwierzę niż człowieka. Całe jego ciało było pokryte włosami. Mówiono, że złapano go wysoko w górach [...] trzymano skutego w łańcuchach". W XIX wieku przynajmniej jeden Europejczyk donosił, iż osobiście widział schwytane zwierzę, które przypominało yeti. W naszym stuleciu Europejczycy nadal napotykali "dzikich ludzi" i ślady ich stóp, co zintensyfikowało się w czasie himalajskich wypraw wspinaczkowych. W listopadzie 1951 roku Eric Shipton, badając podejścia na Mt. Everest, znalazł ślady stóp na lodowcu Meniung, w pobliżu granicy tybetańsko-nepal-skiej na wysokości niemal 5 500 m. Szedł za nimi przez ponad 1,5 km. Wykonana przez niego z bliska fotografia jednego z odcisków przekonała wiele osób. Zarejestrowane ślady miały duże rozmiary. John R. Napier rozważył i odrzucił możliwość, by wielkość i kształt najlepiej widocznego odcisku przedstawionego przez Shiptona były wynikiem topnienia śniegu. Ostatecznie uznał, że odkryte ślady są rezultatem nakładających się na siebie stóp ludzi. Jeden z nich szedł w butach, drugi boso. Żyjący malpolud? 231 Mimo pełnej akceptacji istnienia północ-no-amerykańsidego sasquatcha Napier bardzo sceptycznie odnosił się do dowodów świadczących o realności yeti. Jednak, jak zobaczymy później, nowe świadectwa miały spowodować, że stał się bardziej skłonny do zaakceptowania istnienia "dzikich ludzi" w Himalajach. W trakcie swoich wypraw himalajskich w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Sir Edmund Hillary również zwrócił uwagę na dowody potwierdzające istnienie yeti, w tym na
ślady stóp w śniegu. Doszedł jednak do wniosku, że w każdym przypadku duże odciski stóp przypisywane yeti są wynikiem połączenia się mniejszych śladów znanych zwierząt. Napier, choć sam podchodził do problemu yeti sceptycznie, odpowiedział na ten argument: "Nawet człowiek bez żadnego doświadczenia odróżniłby roztopiony odcisk stopy od świeżego śladu. Nie wszystkie odciski zaobserwowane w ciągu wielu lat przez godnych zaufania ludzi można wyjaśnić w tych kategoriach. Muszą istnieć inne wyjaśnienia, oczywiście włącznie z rozważeniem możliwości, że pozostawiło je zwierzę nieznane nauce". Obok przybyszów z Zachodu lokalni mieszkańcy również przekazywali stale relacje o yeti. Jak donosi Myra Shackley w swej książce na temat "dzikich ludzi", w 1958 roku tybetańscy wieśniacy z Tharbaleh, wioski leżącej w pobliżu lodowca Rongbuk, natrafili na utonięte ciało yeti. Opisali znalezioną istotę jako małego człowieka ze spiczastą głową, pokrytego czerwonawo-brązowym futrem. Mnisi z niektórych klasztorów buddyjskich twierdzą, że posiadają fizyczne szczątki yeti. Jedną kategorię takich pozostałości stanowią skalpy. Jednak skalpy zbadane przez zachodnich naukowców, według ich powszechnej opinii, wykonano ze skór znanych zwierząt. W 1960 roku Sir Edmund Hillary zorganizował ekspedycję, która miała zebrać i ocenić dowody świadczące o istnieniu yeti. Z klasztoru w Khumjung Hillary wysłał zachodnim uczonym do ekspertyzy skalp yeti. Przeprowadzone badania wykazały, że skalp wykonano ze skóry serów - antylopy himalajskiej przypominającej kozła. Niektórzy badacze nie zgodzili się jednak z tą opinią. Shackley stwierdziła: "podkreślono, że włosy skalpu przypominają wyraźnie włosy małpy ogoniastej i zawierają pasożyty odmiennego gatunku niż u serów". W latach pięćdziesiątych badacze sponsorowani przez amerykańskiego przedsiębiorcę Toma Slicka uzyskali próbki ze zmumifikowanej ręki yeti, przechowywanej w Pangboche w Tybecie. Badania laboratoryjne nie rozstrzygnęły problemu, lecz Shackley oświadczyła, że ręka "posiada niezwykle antropo-idalne cechy". W maju 1957 roku Kathmandu Commoner przedstawił historię o głowie yeti, którą trzymano przez 25 lat w wiosce Chilunka w Nepalu, około 80 km na północny-wschód od Katmandu. W marcu 1986 roku Anthony B. Wooldridge przeprawiał się samotnie przez Himalaje z ramienia małej organizacji, zajmującej się rozwojem krajów trzeciego świata. 232 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Jego wyprawa miała miejsce na terenie najbardziej wysuniętej na północ części Indii. Idąc wzdłuż zalesionego, pokrytego śniegiem stoku w pobliżu Hemkund, Wooldridge zauważył świeże odciski stóp i sfotografował je. Z bliskiej odległości wykonał zdjęcie śladu, który przypominał odcisk sfotografowany przez Erica Shiptona w 1951 roku. Podążając za śladami, Wooldridge znalazł się na obszarze, przez który przeszła niedawno lawina. Zobaczył tam płytką koleinę, spowodowaną najwyraźniej przez duży obiekt, ześlizgujący się w poprzek pokrywy śnieżnej. Na końcu koleiny dostrzegł dalsze ślady, prowadzące do odległego krzewu, za którym stała "duża, wyprostowana postać, być może do 2 metrów wzrostu". Uświadamiając sobie, że może to być yeti, Wooldridge przeszedł nie więcej niż 150 m i zaczął robić zdjęcia. "Stworzenie stało z rozstawionymi nogami, patrząc w dół na zbocze. Prawym barkiem było odwrócone w moim kierunku. Miało dużą, kwadratową głowę, a całe jego ciało pokrywały ciemne włosy" - donosił Wooldridge. Jego zdaniem z pewnością nie była to małpa ogoniasta, niedźwiedź czy też zwykła ludzka istota. Wooldridge obserwował stworzenie przez 45 minut, lecz musiał odejść, gdy pogorszyła się pogoda. W drodze powrotnej do swojej bazy wykonał dalsze fotografie śladów stóp, jednak tym razem były one zniekształcone wskutek topnienia śniegu. Po powrocie do Anglii Wooldridge pokazał swe fotografie uczonym badającym problem "dzikiego człowieka", w tym również Johnowi Napierowi. Z odległości 150 metrów
zarejestrowana istota wydawała się całkiem mała na 35 mm filmie, lecz powiększenia ukazały człekopodobną postać. Opisując reakcje osób, które zobaczyły zdjęcia, Wooldridge powiedział: "John Napier, pry-matolog i autor książki z 1973 roku Bigfoot: The Yeti and Sasquatch in Myth and Reality, zmienił swoje sceptyczne nastawienie, które poprzednio wyrażał i obecnie uważa się za wielbiciela yeti. Myra Shackley, archeolog i autorka książki z 1983 roku Wildmen: Yeti, Sasquatch and the Neanderthal Enigma widziała pełną sekwencję fotografii i jej zdaniem całe moje doświadczenie jest bardzo spójne z innymi relacjami na temat spotkań z yeti. Lord Hunt, kierownik udanej wyprawy na Mount Everest w 1953 roku, który sam dwukrotnie widział ślady yeti, jest podobnie przekonany, co do autentyczności przedstawionych dowodów". Almas - "dziki człowiek" z Centralnej Azji Dostępne opisy ukazują sasquatcha i yeti jako duże i bardzo małpokształtne stworzenia. Istnieje jednak inny "dziki człowiek" - almas - który wydaje się być mniejszy i bardziej przypomina ludzi. Relacje o nim pochodzą głównie z obszaru rozciągającego się od Mongolii na północy po góry Pamiru na południu i Kaukazu na zachodzie. Podobne opowieści pochodzą również z Syberii i dalekich, północno-wschodnich zakątków Rosji. Żyjący małpolud? 233 Na początku XV wieku Hans Schiltenberger został schwytany przez Turków i wysłany na dwór Tamerlana, który umieścił go w orszaku mongolskiego księcia Egidi. Po powrocie do Europy w 1427 roku Schiltenberger opisał swoje przeżycia. Dotyczyły one również "dzikiego człowieka": "W samych górach żyją "dzicy ludzie", którzy nie mają nic wspólnego z innymi istotami ludzkimi. Całe ciało tych stworzeń pokrywa futro. Jedynie ręce i twarz pozbawione są włosów. Buszują oni wśród wzgórz jak zwierzęta. Jedzą liście, trawę i wszystko co mogą znaleźć do jedzenia. Władca tego terytorium podarował Egidi w prezencie dwoje takich leśnych ludzi, mężczyznę i kobietę. Złapano ich na odludziu". Rysunek almasa znajduje się w XIX-wiecznym mongolskim kompendium leków, otrzymywanych z różnych roślin i zwierząt. Myra Shackley zauważyła: "Książka ta zawiera tysiące ilustracji różnych kategorii zwierząt (gadów, ssaków i płazów), lecz ani jedno zwierzę mitologiczne, jakie znamy z podobnych średniowiecznych przekazów europejskich. Wszystkie przedstawione tu istoty żyją obecnie i można je zaobserwować. Wydaje się, więc, że nie ma w ogóle żadnego powodu, by sądzić, iż almas nie istniał, a ilustracje sugerują, że znaleziono go wśród skalnych habitatów50 w górach". W 1937 roku Dordji Meiren, członek Mongolskiej Akademii Nauk, widział skórę almasa w klasztorze na pustyni Gobi. Lamowie używali jej jako dywanu w niektórych obrzędach. W 1963 roku rosyjski pediatra Iwan Iwlow podróżował przez góry Ałtaju w południowej części Mongolii. W pewnej chwili zobaczył kilka człekopodob-nych istot, stojących na zboczu wzgórza. Wydawało się, że stanowią rodzinę, która składa się z samca, samicy i dziecka. Iwlow obserwował stworzenia przez lornetkę z odległości około 800 m, dopóki nie zniknęły. Jego mongolski kierowca również widział te istoty i stwierdził, że często spotyka się je na tym terenie. Po spotkaniu z rodziną almasa Iwlow przeprowadził rozmowy z wieloma mongolskimi dziećmi, sądząc, iż będą bardziej obiektywne niż dorośli. Przekazały mu one wiele dalszych relacji o tych stworzeniach. Pewien chłopiec przyznał, że pływając z innymi dziećmi w strumieniu, zobaczył samca almasa, który niósł swoje dziecko, idąc przez strumień. W 1980 roku pracownik eksperymentalnej stacji rolniczej w Bulgau, kierowanej przez Mongolską Akademię Nauk, natknął się na martwe ciało "dzikiego człowieka": "Podszedłem i zobaczyłem włochate zwłoki silnej, człekokształtnej istoty, wysuszone i przykryte do połowy przez piasek [...]. Nie był to niedźwiedź czy małpa człekokształtna, a jednocześnie nie był to człowiek, taki jak Mongoł, Kazach, Chińczyk czy Rosjanin".
Góry Pamiru, leżące w odległym rejonie świata, gdzie spotykają się granice Tadżykistanu, Chin, Kaszmiru i Afganistanu, są obszarem wielu spotkań 50 Habitat - środowisko naturalne danego organizmu. 234 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka z almasem. W 1925 roku Michał Stefanowicz Topilsld, generał-major armii radzieckiej, poprowadził swoją jednostkę do ataku na antyradziecki oddział partyzancki, ukrywający się w pamirskiej jaskini. Jeden z partyzantów, który przeżył walkę, opowiedział, że jego oddział został wcześniej zaatakowany przez kilka małpokształtnych istot. Topilsld rozkazał przeszukać rumowisko skalne jaskini. Znaleziono ciało jednego stworzenia. Topilsld donosił: "Na pierwszy rzut oka myślałem, że jest to ciało małpy Wszędzie było pokryte włosami. Wiedziałem jednak, że w Pamirze nie ma żadnych małp, a poza tym samo ciało przypominało człowieka. Próbowaliśmy wyrwać włosy, by zobaczyć czy nie jest to tylko skóra użyta jako przebranie, ale okazało się, że są to naturalne włosy tej istoty. Obróciliśmy ciało kilka razy na plecy i na brzuch i zmierzyliśmy. Nasz lekarz badał je długo i gruntownie. Stworzenie to na pewno nie było człowiekiem". "Ciało - kontynuował Topilsld - należało do istoty płci męskiej o wysokości 165-170 cm, starszej czy nawet starej, sądząc po szarawym kolorze włosów w kilku miejscach [...] twarz była koloru czarnego. Stworzenie nie miało ani brody, ani wąsów. Jego skronie nie były owłosione, a tył głowy pokrywały grube, matowe włosy. Martwa istota leżała z otwartymi oczami i odsłoniętymi zębami. Miała ciemne oczy i duże, gładkie zęby, ukształtowane jak u człowieka. Jej czoło było pochylone, a brwi bardzo duże. Wystające kości szczęki powodowały, że twarz stworzenia przypominała mongolski typ człowieka. Nos był spłaszczony, z głęboko obniżonym grzbietem. Nieowłosione uszy miały trochę bardziej spiczasty kształt niż u człowieka z dłuższym płatkiem ucha. Dolna szczęka była bardzo masywna. Istota ta miała potężną klatkę piersiową i dobrze rozwinięte mięśnie". W 1957 roku Alexander G. Pronin, hydrolog z Geograficznego Instytutu Badawczego na Uniwersytecie w Leningradzie, wziął udział w ekspedycji do gór Pamiru w celu sporządzenia mapy lodowców. 2 Sierpnia 1957 roku, gdy jego zespół badał lodowiec Fedczenko, Pronin poszedł na wędrówkę do doliny rzeki Baljandkiik. Shackley podaje: "W południe zauważył on postać, stojącą na skalnym urwisku około 460 m wyżej i w tej samej odległości. Na początku zdziwił się, ponieważ teren ten był niezamieszkały. Tuż po chwili pomyślał, że obserwowana istota nie jest człowiekiem. Przypominała ludzi, lecz była bardzo przygarbiona. Widział jak krępe stworzenie idzie przez śnieg, trzymając swe stopy szeroko rozstawione. Zauważył, że jego przedramiona są dłuższe niż u człowieka, a ciało pokrywają włosy czerwonawo-szarego koloru". Pronin zobaczył tę istotę ponownie trzy dni później, gdy szła w wyprostowanej postawie ciała. Od tego wydarzenia w Pamirze miało miejsce wiele spotkań z "dzikim człowiekiem", a członkowie różnych wypraw sfotografowali i wykonali odlewy śladów jego stóp. Przedstawimy teraz relacje o almasie z obszaru Kaukazu. Według mieszkańców wioski Tidna, leżącej nad rzeką Mokwi, w XIX wieku samicę almasa schwytano w lasach pobliskiego wzgórza Zaadan. Przez trzy lata trzymano ją na uwięzi, lecz później udomowiono i pozwolono żyć z ludźmi. Żyjący malpolud? 235 Miała na imię Zana. Myra Shacidey przedstawiła następujący opis: "Jej skóra miała szarawoczarny kolor i była pokryta czerwonawymi włosami, dłuższymi na głowie niż w innych miejscach. Zana mogła wydawać z siebie nieartykułowane krzyki, lecz nigdy nie rozwinęła języka. Miała dużą twarz z dużymi kośćmi policzkowymi, silnie wysuniętą do przodu szczękę przypominającą pysk zwierzęcia, duże brwi, wielkie, białe zęby i »dziki wyraz twarzy«.
Dzięki związkom seksualnym z mieszkańcem wsi Zana urodziła dzieci. Niektórych jej wnuków widział w 1964 roku Borys Porsznew. Omawiając jego badania, Shackley napisała: "Wnuki, Chali-koua i Taia, miały ciemnawą skórę, raczej o negroidalnym wyglądzie, bardzo wystające mięśnie do przeżuwania pokarmu i wyjątkowo silne szczęki". Porsznew przeprowadził również rozmowy z mieszkańcami wsi, którzy jako dzieci uczestniczyli w pogrzebie Zany w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Na obszarze Kaukazu almasjest czasami nazywany biaban-guli. W 1899 roku rosyjski zoolog K. A. Satunin zauważył samicę biaban-guli na wzgórzach Tałysz, w południowym Kaukazie. Stwierdził, że stworzenie to cechowały "w pełni ludzkie ruchy". Satunin był dobrze znanym zoologiem, co sprawia, iż jego relacja ma szczególne znaczenie. W 1941 roku W. S. Karapetjan, pułkownik-porucznik służby medycznej armii radzieckiej, zbadał żywego, "dzikiego człowieka", schwytanego w autonomicznej republice Dagestanu na północ od gór Kaukazu. Karapetjan powiedział: "Wszedłem do szopy z dwoma członkami lokalnych władz [...]. Wciąż widzę to stworzenie jak stoi przede mną. Była to naga i bosa istota płci męskiej, niewątpliwie człowiek, ponieważ cały kształt jej ciała był ludzki. Klatkę piersiową, plecy i barki pokrywało jednak kosmate futro ciemno-brązowego koloru, które miało 2-3 cm długości i bardzo przypominało futro niedźwiedzia. Poniżej klatki piersiowej było rzadsze i bardziej miękkie. Szorstkie nadgarstki stworzenia tylko w niewielkim stopniu porastały włosy, a dłonie i stopy były całkowicie nieowłosione. Z kolei włosy na głowie, szorstkie w dotyku, dosięgały barków, zakrywając częściowo czoło. Istota ta nie posiadała ani brody, ani wąsów, choć jej twarz pokrywał całkowicie lekki zarost. Włosy wokół ust również były krótkie i rzadkie. Nieznany człowiek stał w pełni wyprostowany, ze zwisającymi ramionami. Miał około 180 cm wzrostu - powyżej przeciętnej. Stał przede mną jak olbrzym, z potężną klatką piersiową wysuniętą do przodu. Miał grube, silne i wyjątkowo duże palce. Był znacznie większy od lokalnych mieszkańców. Jego oczy nie mówiły mi niczego. Bez blasku i puste - oczy zwierzęcia. Wydawał mi się zwierzęciem i niczym więcej". Tego typu relacje doprowadziły niektórych naukowców (na przykład Myrę Shackley) do wniosku, że almas może reprezentować żyjących jeszcze neandertalczyków lub nawet przedstawicieli Homo erectus. Co stało się z "dzikim człowiekiem" z Dagestanu? Według opublikowanych relacji został zastrzelony przez radzieckich żołnierzy, którzy go schwytali, gdy ci wycofywali się przed atakującą armią niemiecką. 236 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka "Dziki człowiek" zu Chinach "Chińskie dokumenty historyczne oraz wiele kronik miast i miasteczek zawiera dużą liczbę wzmianek na temat "dzikich ludzi«, którym nadawano różne imiona" - stwierdził Zhou Guoxing z Muzeum Historii Naturalnej w Pekinie. "Nawet dziś, na terenie okręgu Fang, w prowincji Hubei" - powiedział Zhou - "krążą wciąż legendy o »maoren« (włochatych ludziach), czyli »dzi-kich ludziach«". Według podawanych relacji w 1922 roku milicjant schwytał na tym obszarze "dzikiego człowieka", lecz brak dalszych informacji o tym wydarzeniu. W 1940 roku Wang Zelin, absolwent Wydziału Biologii na Northwestern University of Chicago, widział "dzikiego człowieka" tuż po zastrzeleniu go przez myśliwych. Wang jechał samochodem z Baoji w prowincji Shanxi do Tian-shui w prowincji Gansu. Nagle usłyszał przed sobą strzały. Wysiadł z samochodu, by zaspokoić swoją ciekawość i zobaczył martwe ciało. Była to istota płci żeńskiej, o wysokości niemal 2 m, pokryta grubymi, szarawoczerwony-mi włosami o długości około 3 cm. Włosy na jej twarzy byty krótsze, natomiast na głowie osiągały ponad 30 cm długości. Stworzenie miało wystające kości policzkowe i wydatne wargi. Zdaniem Wanga wyglądało jak rekonstrukcja chińskiego Homo erectus.
10 lat później kolejny naukowiec, geolog Fun Jinquan, widział żywych "dzikich ludzi". Zhou Guoxing stwierdził: "Wiosną 1950 roku w górskim lesie, w pobliżu okręgu Baoji, w prowincji Shanxi, Fun Jinquan oglądał, przy pomocy lokalnych przewodników, z bezpiecznej odległości, dwóch miejscowych "dzikich ludzi". Była to matka i syn. Mniejsza istota miała 1,6 m wzrostu. Oboje wyglądali jak ludzie". W 1957 roku nauczyciel biologii z prowincji Zhejiang otrzymał ręce i stopy "człekoniedźwiedzia" zabitego przez miejscowych chłopów. Zhou Guoxing zbadał później te szczątki. Choć nie uważał, by należały do "dzikiego człowieka", uznał, że "pochodzą od nieznanego przedstawiciela naczelnych". W 1961 roku robotnicy budujący drogę przez gęsto zalesiony rejon Xishu-ang Banna w prowincji Yunnan w najbardziej południowej części Chin donosili o zabiciu człekokształtnego stworzenia płci żeńskiej, które należało do rzędu naczelnych. Istota ta miała 1,2-1,3 metra wysokości i była pokryta włosami. Chodziła w wyprostowanej postawie i zgodnie z relacjami naocznych świadków, jej ręce, uszy i piersi były identyczne jak u kobiety. Chińska Akademia Nauk wysłała zespół naukowców, by zbadał te informacje, lecz nie uzyskano żadnych namacalnych dowodów, które mogłyby je potwierdzić. Niektórzy badacze uznali, że robotnicy natrafili na gibona. Jednak Zhou Guoxing przyznał: "Odwiedziłem niedawno człowieka, który brał udział w tych badaniach. Powiedział mi, że zwierzę, które zabito nie było gibonem, lecz nieznanym stworzeniem o ludzkim kształcie". W 1976 roku sześciu członków korpusu oficerskiego z rejonu leśnego Shen-nongija w prowincji Hubei jechało w nocy drogą w pobliżu wioski Chunshuya, Żyjący małpolud? 237 między okręgiem Fangxian a Shennongija. W czasie jazdy napotkali oni "dziwną, bezogoniastą istotę, pokrytą czerwonawym futrem". Na szczęście stała nieruchomo wystarczająco długo, by pięć osób zdążyło wyjść z samochodu i mogło ją obserwować z odległości zaledwie kilku metrów. W tym czasie kierowca skierował przednie światła samochodu bezpośrednio na dziwne stworzenie. Obserwatorzy byli pewni, że nie jest to niedźwiedź bądź jakakolwiek inna, znana im istota. Donieśli o tym wydarzeniu telegraficznie Chińskiej Akademii Nauk w Pekinie. Przez lata pracownicy akademii otrzymali wiele podobnych relacji z tego samego regionu w prowincji Hubei. Kiedy więc usłyszeli o powyższym zdarzeniu, postanowili go gruntownie zbadać. Do prowincji Hubei wysłano ekspedycję naukową, składającą się z ponad 100 badaczy. Zebrali oni fizyczne materiały w postaci włosów, śladów stóp i kału. Zarejestrowali również spotkania lokalnych mieszkańców z "dzikim człowiekiem". Później przeprowadzili dalsze badania. Ogółem w prowincji Hubei znaleziono ponad 1000 odcisków stóp "dzikich ludzi", część z nich o długości przekraczającej 48 cm, i ponad 100 włosów, z których najdłuższe mierzyły około 53 cm. Niektórzy naukowcy uważali, że "dziki człowiek" z regionu Shennongija to rzadko spotykana małpa ogoniasta, tzw. złota małpa, która zamieszkuje ten teren. Hipoteza ta może co prawda wyjaśnić relacje o stworzeniach widzianych przez krótką chwilę z dużej odległości, rozważmy jednak przypadek Panga Genshena, lokalnego przewodniczącego okręgu administracyjnego, który spotkał w lesie "dzikiego człowieka". Pang stał twarzą w twarz z nieznaną istotą przez około godzinę w odległości mniej więcej 1,5 m: "Stworzenie miało prawie 2,5 m wysokości, szersze barki niż człowiek, pochylone czoło, głęboko osadzone oczy i bulwiasty nos z lekko odwróconymi nozdrzami. Jego policzki były zapadnięte, a uszy przypominały uszy ludzi, lecz były większe. Istota ta miała okrągłe oczy, również większe niż u ludzi. Jej szczęka była wysunięta do przodu, a wargi wydatne. Przednie zęby były tak szerokie jak u konia, oczy koloru czarnego. Ciemnobrązowe włosy, o długości ponad 30 cm, spadały luźno na barki. Resztę ciała, w tym całą twarz z wyjątkiem nosa i uszu,
pokrywały krótkie włosy. Ramiona były opuszczone w dół, poniżej kolan. Stworzenie miało duże ręce, palce o długości około 15 cm, a kciuki tylko nieznacznie oddzielone od reszty palców. Istota ta nie miała ogona. Jej uda były grube, krótsze niż dolne części nóg. Chodziła w wyprostowanej postawie. Każda jej stopa miała ponad 30 cm długości i około 15 cm szerokości - była szersza z przodu i węższa z tyłu, a palce ukośnie ścięte". "Dziki człowiek" zu Malezji i Indonezji W 1969 roku w czasie wyprawy na Borneo w Indonezji, zorganizowanej w celu obserwowania orangutanów, John McKinnon znalazł odciski stóp podobne do śladów stóp ludzi. Zapytał swojego malajskiego przewoźnika, czyje 238 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka to ślady. "Bez chwili wahania odpowiedział on: batututa" - napisał McKinnon. Później, w Malezji, McKinnon widział odlewy odcisków stóp jeszcze większych niż te z indonezyjskiej części Borneo, lecz rozpoznał je jako ślady tego samego rodzaju istoty. Malajczycy nazywali ją orangpendek ("krótki człowiek"). Według Ivana Sandersona odciski te różnią się od śladów stóp małp antropo-idalnych zamieszkujących lasy indonezyjskie (gibona, siamanga i orangutana). Są też odmienne od śladów stóp tzw. niedźwiedzia słonecznego. Na początku XX wieku gubernator Sumatry L. C. Westenek otrzymał pisemną relację o spotkaniu z "dzikim człowiekiem" nazywanym sedapa. Nadzorca posiadłości ziemskiej w górach Barisan razem z kilkoma robotnikami zauważył sedapa w odległości około 14 m. Powiedział, że zobaczył "dużą istotę, która biegła jak człowiek i miała właśnie przeciąć mi drogę; była bardzo włochata i nie był to orangutan". W artykule na temat "dzikich ludzi", opublikowanym w 1918 roku, Westenek przedstawił relację pana Oostingha, mieszkańca Sumatry. Pewnego razu, idąc przez las, Oostingh natknął się na człowieka siedzącego na pniu drzewa, który był odwrócony do niego plecami. Oostingh wspominał: "Nagle zdałem sobie sprawę, że jego szyja jest dziwnie skórzana i wyjątkowo brudna. "Ten facet ma bardzo wstrętną i pomarszczoną szyję!" - powiedziałem sam do siebie [...]. Wtedy zobaczyłem, że to nie jest człowiek". "To nie był orangutan - oświadczył Oostingh - Widziałem jedną z tych wielkich małp krótko przed tym wydarzeniem". Kogo więc spotkał? Oostingh nie mógł tego określić z całkowitą pewnością. Jak widzieliśmy, niektórzy naukowcy stwierdzili, że "dzicy ludzie" mogą reprezentować żyjących jeszcze neandertalczyków bądź przedstawicieli Homo erectus. Jeśli nie ma pewności, jakie gatunki hominidów żyją współcześnie, czy możemy bez żadnych wątpliwości mówić, które hominidy istniały bądź nie istniały w odległej przeszłości? Empiryczne badanie zapisu skalnego może być naprawdę zawodne. Bernard Heuvelmans napisał w liście (5 kwietnia 1986 r.) naszemu badaczowi Stephenowi Bernathowi: "Nie należy przeceniać wartości zapisu skalnego. Fosylizacja jest bardzo rzadkim, wyjątkowym zjawiskiem i zapis skalny nie może dać nam dokładnego obrazu życia na ziemi w dawnych epokach geologicznych. Skalny zapis naczelnych jest szczególnie ubogi, ponieważ bardzo inteligentne i ostrożne zwierzęta mogą o wiele łatwiej unikać warunków potrzebnych do zajścia procesu fosylizacji - takich jak na przykład zapadnięcie się w mule czy torfie". Empiryczna metoda badania rzeczywistości ma niewątpliwie swoje ograniczenia, a zapis skalny jest niekompletny i niedoskonały. Jednak, gdy obiektywnie ocenimy wszelkie dostępne dane, włącznie, że znaleziskami świadczącymi o istnieniu ludzi w bardzo odległej przeszłości i małpoludów w czasach obecnych, model dziejów człowieka, który wyłania się przed nami, jest raczej ciągłą koegzystencją różnych form hominidów niż ich ewolucją. Żyjący małpolud? Afryka
239
Rdzenni mieszkańcy kilku krajów leżących w zachodniej części kontynentu afrykańskiego, takich jak Wybrzeże Kości Słoniowej, przekazują relacje o gatunku pigmejopodobnych istot pokrytych czerwonawymi włosami. Przybysze z Europy również je spotykali. Relacje o "dzikim człowieku" pochodzą także z Afryki Wschodniej. Kapitan William Hitchens donosił w 1937 roku: "Kilka lat temu zostałem wysłany na oficjalne polowanie na lwa na tym terenie (lasy Ussure i Simibit po zachodniej stronie równin Wembare). Czekając na leśnej polanie na tego ludożercę, zobaczyłem dwie brązowe, pokryte futrem istoty, które wyszły z gęstego lasu na jednej stronie polany i zniknęły w zaroślach po jej drugiej stronie. Przypominały małych ludzi. Miały około 1,2 m wzrostu, szły w wyprostowanej postawie ciała, lecz były pokryte brunatnymi włosami. Miejscowy myśliwy przypatrywał się im z mieszanymi uczuciami strachu i zdumienia. Powiedział, że to są agogwe - mali, włochaci ludzie, których nie widuje się tylko raz w życiu". Czy były to jedynie człekokształtne lub zwierzokształtne małpy? Nie wydaje się, by Hitchens, czy też miejscowy myśliwy, nie mogli rozpoznać takich małp. Wiele relacji o agogwe pochodzi z Tanzanii i Mozambiku. Z terenu Kongo i okolic pochodzą relację o kakundakari i kilomba. Stworzenia te mają około 1,7 m wysokości, są pokryte włosami i chodzą w wyprostowanej postawie ciała jak ludzie. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Charies Cordier, zawodowy łowca zwierząt pracujący dla wielu zoo i muzeów, szedł za śladami kakundakari w Zairze. Pewnego razu kakundakari wpadł w jedną ze swoich pułapek na ptaki. "Upadł na twarz - powiedział Cordier - obrócił się, siadł prosto, ściągnął pętlę ze stóp i odszedł, nim znajdujący się w pobliżu Afrykańczyk mógł cokolwiek zrobić". Relacje o takich istotach pochodzą również z południowej Afryki. Pascal Tassy z Laboratorium Paleontologii Kręgowców i Człowieka napisał w 1983 roku: "Philip V Tobias, obecnie członek zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozoologii, powiedział pewnego razu Heuvelmansowi, że jeden z jego współpracowników ustawił pułapki, by schwytać żyjących australopite-ków". Philip V Tobias, anatom z Afryki Południowej, jest dużym autorytetem w dziedzinie badań nad australopitekami. Według standardowych hipotez ewolucyjnych ostatnie australopiteki wymarły około 750 000 lat temu, Homo erectus mniej więcej 200 000 lat temu, a od czasu wyginięcia neandertalczyków, około 35 000 lat temu, jedynie współczesny gatunek człowieka - Homo sapiens sapiens - zamieszkuje obszar całego świata. Mimo to duża liczba relacji na temat spotkań z różnymi rodzajami "dzikich ludzi" w wielu częściach naszego globu zdecydowanie kwestionuje te typowe poglądy Oficjalna nauka a relacje o "dzikim człowieku" Mimo wszystkich dowodów, które zaprezentowaliśmy, większość antropologów i zoologów, odrzuca dyskusję o istnieniu "dzikich ludzi". Jeżeli w ogóle wspominają o nich, rzadko przedstawiają niezbite dowody ich istnienia, skupiając się na relacjach najmniej prawdopodobnych, uzasadniających za to ich sceptycyzm. Sceptyczni naukowcy twierdzą, że nikt nie znalazł żadnych kości "dzikiego człowieka" ani nie przedstawił choćby pojedynczego ciała takiej istoty, martwej bądź żywej. Jednak ręce i stopy, należące bez wątpienia do "dzikich ludzi", znaleziono. Znaleziono nawet głowę "dzikiego człowieka". Kompetentne osoby donoszą, że zbadały ciała tych stworzeń. Istnieje również wiele relacji o schwytaniu "dzikich ludzi". Co prawda żadne z tych fizycznych materiałów nie znalazły się w muzeach czy innych instytucjach naukowych, lecz można to uznać za zaniedbanie procesu zbierania i przechowywania danych. Działania, które określamy mianem filtracji wiedzy, utrzymują z reguły materiały dowodowe o złej sławie poza oficjalną nauką. Mimo to niektórzy uczeni cieszący się dużym uznaniem - Kranz, Napier, Shackley, Porsznew i inni - znaleźli w dostępnych świadectwach wystarczający powód, by uznać, że "dzicy
ludzie" naprawdę istnieją lub przynajmniej, że kwestia ich istnienia zasługuje na poważne zbadanie. Myra Shackley napisała do naszego współpracownika Stephena Bernatha 4 grudnia 1984 roku: "Jak wiadomo, cały ten problem jest bardzo aktualny Napisano na ten temat dużo relacji i publikacji. Opinie różnią się, ale przypuszczam, że najbardziej powszechny pogląd jest taki, iż rzeczywiście są wystarczające świadectwa, by przynajmniej uznać możliwość istnienia różnych niesklasyfikowanych dotąd istot człekopodobnych, choć przy obecnym stanie naszej wiedzy nie możemy ocenić ich statusu szczegółowo. Sytuacja w tej kwestii jest tym bardziej skomplikowana, że błędnie podaje się źródła informacji, dochodzi do zwykłych oszustw, a niektórzy mają wręcz szalone pomysły. Mimo to zadziwiająca liczba antropologów reprezentujących oficjalną naukę wydaje się wyrażać opinię, że problem ten w znacznym stopniu zasługuje na zbadanie". Jak widzimy, istnieje więc pewne naukowe uznanie dowodów świadczących o realności "dzikich ludzi". Z reguły stanowi ono jednak prywatnie wyrażaną opinię. Oficjalna nauka nadal nie akceptuje tych świadectw lub czyni to w niewielkim stopniu. Rozdział 12 Ciągle coś nowego z Afryki Kontrowersje dotyczące "człowieka jawajskiego" i "człowieka pekińskiego", a tym bardziej człowieka z Castenedolo i europejskich eolitów, dawno ucichły. Dla spierających się naukowców większość tych odkryć to już zamknięta historia. Obecnie jednak Afryka, ląd australopiteków i Homo habilis, pozostaje czynnym polem walki, na którym uczeni staczają potyczki, by udowodnić swoje poglądy na temat początków ludzkiego gatunku. Szkielet Recka Pierwszego znaczącego odkrycia afrykańskiego dokonano na początku naszego stulecia. W 1913 roku profesor Hans Reck z Uniwersytetu w Berlinie prowadził badania w Wąwozie Olduwai w Tanzanii, wówczas Niemieckiej Afryce Wschodniej. Gdy jeden z jego afrykańskich pracowników poszukiwał skamieniałości, zobaczył kawałek kości wystający z ziemi. Po usunięciu powierzchniowego rumowiska skalnego znalazł fragmenty całego, w pełni ludzkiego szkieletu osadzonego w skale. Zawołał Recka, który wydobył znalezisko w litym bloku twardego osadu. Aby wydobyć z niego szczątki szkieletu, w tym kompletną czaszkę (ii. 12.1), konieczne było użycie młotków i dłut. Po oddzieleniu od skały szkielet przetransportowano do Berlina. Reck wyróżnił w Wąwozie Olduwai pięć kolejno następujących po sobie warstw. Szkielet pochodził z górnej części poziomu Bed II, datowanego obecnie na 1,15 min lat. Wyższe warstwy stanowiska (Bed III, IV i V) zniszczyła erozja. Jednak poziom Bed II wciąż był pokryty rumowiskiem skalnym, pochodzącym z jasno-czerIlustracja 12.1. Czaszka należąca do szkieletu człowieka znalezionego w 1913 roku przez H. Recka w Wąwozie Olduwai w Tanzanii. 242 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka wonej warstwy Bed III i warstwy Bed V (ii. 12.2). Być może zaledwie 50 lat temu warstwy te, w tym twardy pokład konglomeratu o spoiwie węglanowym, pokryły całe stanowisko. Warstwa Bed IV uległa najwyraźniej zanikowi wskutek erozji, zanim osadził się Bed V Zdając sobie sprawę ze znaczenia swojego odkrycia, Reck rozważył dokładnie możliwość, że szkielet człowieka znalazł się na poziomie Bed II w wyniku pochówku: "Ściana grobu miałaby wyraźną granicę - krawędź, która ukazywałaby w profilu różnicę między jego
obszarem a nienaruszoną skałą. Wypeł-nisko grobu posiadałoby zaburzoną strukturę i zawierało heterogeniczną mieszaninę wykopanych materiałów, w tym łatwo rozpoznawalne fragmenty konglomeratu o spoiwie węglanowym. Mimo najbardziej uważnych badań nie znaleziono żadnych tego typu śladów. Przeciwnie, nie można było odróżnić kamienia bezpośrednio wokół szkieletu od sąsiedniej skały, zarówno, jeśli chodzi o kolor, twardość, strukturę, grubość czy też kolejność warstw". Louis Leakey zbadał szkielet w Berlinie, lecz wydatował go na późniejszy okres niż Reck. W 1931 roku Leakey i Reck zbadali miejsce odkrycia. Leakey zgodził się wówczas z poglądem Recka, że szkielet reprezentujący współczesny gatunek człowieka ma tyle samo lat, co warstwa Bed II. W lutym 1932 roku zoologowie C. Forster Cooper z Uniwersytetu w Cambridge i D. M. S. Watson z Uniwersytetu w Londynie stwierdzili, że kompletność szkieletu wskazuje na niedawno dokonany pochówek. Leakey przyznał im rację, iż szkielet znalazł się w warstwie Bed II w wyniku pochówku, jednak w jego opinii miał on miejsce w czasach formowania się tego poziomu. W liście do Naturę, prestiżowego, brytyjskiego czasopisma naukowego, Leakey przekonywał, że nie więcej niż 50 lat temu czerwonawo-żółta, górna część Zachód Wschód Ilustracja 12.2. Przekrój północnego stoku Wąwozu Olduwai i miejsce, gdzie w 1913 roku, w wyższej części poziomu Bed II, H. Reck znalazł w pełni ludzki szkielet. Warstwa Bed II ma l, 15-1,7 min lat. 243 Ciągle coś nowego z Afryki Bed II została przykryta przez nienaruszoną warstwę jasno-czerwonego Bed III. Jeśli szkielet umieszczono by w miejscu odkrycia po osadzeniu się Bed II, w wypełnisku grobu powinna znajdować się mieszanina jasno-czerwonych i czerwonawo-żółtych osadów. "Miałem wystarczające szczęście, że osobiście zbadałem szkielet w Monachium, gdy wciąż leżał nienaruszony w swej oryginalnej skale macierzystej - napisał Leakey - Nie wykryłem żadnego śladu takiej domieszki czy naruszenia struktury skały". Cooper i Watson byli wciąż nie usatysfakcjonowani. W czerwcu 1932 roku w liście do Naturę stwierdzili, że czerwone otoczaki z warstwy Bed III mogły stracić swoją barwę i dlatego Reck i Leakey nie widzieli ich w skale macierzystej otaczającej szkielet. A. T. Hopwood nie zgodził się jednak z tą hipotezą. Zwrócił uwagę na fakt, że górna część Bed II, gdzie dokonano odkrycia, również posiada czerwonawe zabarwienie: "Czerwonawa barwa skały macierzystej przeczy teorii, że wszelkie materiały z warstwy Bed III, które przedostałyby się do Bed II straciłyby swój kolor". Mimo ataków ze strony Coopera i Watsona, Reck i Leakey utrzymywali własny pogląd. Jednak w sierpniu 1932 roku R G. H. Boswell, geolog-z Imperiał College w Anglii, przedstawił w Naturę wprawiający w zakłopotanie raport. Profesor T. Mollison przesłał z Monachium Boswellowi próbkę materiału, która jak twierdził, pochodziła ze skały macierzystej otaczającej szkielet Rec-ka. Niestety Mollison nie był całkowicie neutralny w swym postępowaniu. Już w 1929 roku stwierdził, że szkielet należał do członka szczepu Masajów, pochowanego w nieodległej przeszłości. Boswell podał, iż dostarczona przez Mollisona próbka zawiera "(a) jasno-czerwone otoczaki o wielkości grochu, przypominające otoczaki z Bed 3 oraz (b) odłamki konkrecyjnego wapienia, który nie różni się od materiału z Bed 5". Boswell uznał to za dowód umieszczenia szkieletu w miejscu odkrycia po osadzeniu się pokładu Bed V zawierającego twarde warstwy stepowego wapienia czy też konglomeratu o spoiwie węglanowym. Obecność jasno-czerwonych otoczaków z Bed III i odłamków wapienia z Bed V w próbce wysłanej przez Mollisona wymaga z pewnością wyjaśnienia. Reck i Leakey dokładnie i
wielokrotnie badali skałę macierzystą w przeciągu 20 lat. Mimo iż wyraźnie szukali tego typu śladów, nie donosili o jakiekolwiek mieszaninie materiałów z warstwy Bed III czy też o odłamkach przypominającego wapień konglomeratu o spoiwie węglanowym. Zdumiewa więc fakt, że nagle zauważono obecność czerwonych otoczaków i fragmentów wapienia. W tej sytuacji wydaje się, iż przynajmniej jeden świadek odkrycia ponosi winę za wyjątkowo niedbale przeprowadzone obserwacje lub dokonanie oszustwa. Późniejsze gtosy polemiczne również opierałyby się na błędzie lub mistyfikacji. Spór o wiek szkieletu Recka stał się jeszcze bardziej zawiły, gdy Leakey dostarczył nowych próbek gleby z Olduwai. Boswell i J. D. Solomon zbadali je w Imperiał College of Science and Technology. O wynikach swych badań 244 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka donieśli w Naturę z 18 marca 1933 roku, w liście podpisanym również przez Lea-keya, Recka i Hopwooda. List ten zawierał bardzo intrygujące stwierdzenie: "Próbki warstwy Bed II, pobrane obecnie ze »stanowiska człowieka" na tym samym poziomie i w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca, gdzie znaleziono szkielet, zawierają czysty i całkowicie typowy materiał Bed II. Bardzo wyraźnie różnią się od próbek skały macierzystej, które dostarczył profesor Mollison z Monachium". Próbka przekazana Boswellowi przez Mollisona może, więc nie reprezentować materiału otaczającego bezpośrednio szkielet Recka. Na podstawie nowych obserwacji Reck i Leakey doszli jednak do wniosku, że próbka skały macierzystej szkieletu stanowiła w rzeczywistości wypełnisko grobu, odmienne od materiału warstwy Bed II, który nie zawierał domieszek. Nie przedstawili oni niestety żadnego satysfakcjonującego uzasadnienia swej poprzedniej opinii, że szkielet znaleziono niewątpliwie w nienaruszonym pokładzie Bed II. Zamiast takiego wyjaśnienia, podzielili pogląd Boswella, Hopwooda i Solomona, którzy stwierdzili: "wydaje się bardzo prawdopodobne, że szkielet był intruzją w Bed II, którą należy datować na okres nie wcześniejszy niż duża luka w zapisie geologicznym osadów, oddzielająca Bed V od niższych poziomów". Dlaczego Reck i Leakey zmienili swoje zdanie o datowaniu szkieletu na okres formowania się Bed II? Być może Reck nie miał już sił, aby nadal stawiać opór przewadze, która zdawała się coraz bardziej przygniatająca. Po odkryciu "człowieka pekińskiego" i dalszych szczątków "człowieka jawajskie-go" społeczność naukowa bardziej jednomyślnie akceptowała pogląd, że przejściowy małpolud był jedynym prawdziwym hominidem w czasach środkowego plejstocenu. Szkielet współczesnego Homo sapiens w warstwie Bed II Wąwozu Olduwai mógł być jedynie rezultatem całkiem niedawno dokonanego pochówku. Leakey, niemal samotnie, sprzeciwiał się koncepcji, że "człowiek jawajski" (pitekantrop) i "człowiek pekiński" (sinantrop) byli przodkami ludzkiego gatunku. Dokonał on ponadto dalszych odkryć w Kenii, w Kanam i Kanjera. Skamieniałości, które tam znalazł były, jego zdaniem, bezspornymi dowodami istnienia Homo sapiens w tym samym okresie, w jakim istniał pitekantrop i sinantrop (a także "człowiek Recka"). Być może więc zrezygnował z walki o bardzo kontrowersyjny szkielet Recka, by zwiększyć poparcie dla własnych odkryć w Kanam i Kanjera. Pewne okoliczności potwierdzają to przypuszczenie. Oświadczenie Leakeya, w którym odrzucił on swój poprzedni pogląd o starożytności szkieletu, ukazało się w Naturę tego samego dnia, kiedy zebrał się komitet naukowy mający wydać opinię na temat znalezisk z Kanam i Kanjera. Niektórzy z najbardziej zagorzałych przeciwników wczesnego datowania szkieletu Recka - Boswell, Solomon, Cooper, Watson i Mollison - zasiadali w tym komitecie. Choć Reck i Leakey odrzucili swoje poprzednie ustalenia o pochodzeniu szkieletu z czasów formowania się poziomu Bed II, ich nowa opinia o pocho-
Ciągle coś nowego z Afryki 245 waniu ciała człowieka w tej warstwie w okresie tworzenia się pokładu Bed V, wciąż powoduje, że mamy do czynienia z datowaniem stanowiącym na tle poglądów o ewolucji anomalię dla ludzkiego szkieletu. Według obecnych szacunków spąg Bed V ma około 400 000 lat. Jednak większość naukowców uważa, że współczesny gatunek człowieka pojawił się po raz pierwszy, co najwyżej około 100 000 lat temu, jak wykazały, ich zdaniem, odkrycia w Border Cave na terenie Afryki Południowej. Na niższych poziomach warstwy Bed V znaleziono narzędzia kamienne, które opisano jako oryniackie. Archeolodzy używali początkowo tego terminu na określenie dobrze wykonanych artefaktów człowieka z Cro-Magnon (Homo sapiens sapiens), jakie odkryto w Aurignac we Francji. Zgodnie z typowymi poglądami narzędzia oryniackie pojawiły się nie wcześniej niż 30 000 lat temu. Artefakty znalezione w warstwie Bed V potwierdzały pogląd, że istoty ludzkie, reprezentowane przez szkielet Recka, żyły w tej części Afryki przynajmniej 400 000 lat temu. Oczywiście odkryte narzędzia można by również przypisać Homo erectus. Oznaczałoby to jednak przyznanie temu gatunkowi znacznie większych zdolności do wyrabiania narzędzi niż obecnie przyjmuje nauka. W 1935 roku w swej książce The Stone Agę Races ofKenya Leakey powtórnie stwierdził, że szkielet Recka to pozostałość pochówku intruzyjnego w warstwie Bed II, dokonanego z powierzchni ziemi, która istniała w trakcie formowania się poziomu Bed V Tym razem datował go jednak na czasy o wiele późniejsze w obrębie tego okresu. Uznał, że przypomina on szkielety znalezione w Gamble's Cave, stanowisku datowanym na 10 000 lat. Mimo to, z punktu widzenia geologii można jedynie stwierdzić (uznając hipotezę pochówku w warstwie Bed V), że szkielet miał od 400 000 do być może kilku tysięcy lat. Reiner Protsch próbował później rozwiązać kwestię pochodzenia szkieletu poprzez wydatowanie go metodą radiowęglową. W 1974 roku podał wiek 16 920 lat. Istnieje jednak kilka problemów z datowaniem znaleziska Recka w ten sposób. Przede wszystkim nie jest pewne czy próbka kości należała rzeczywiście do szkieletu. Samą czaszkę uważano za zbyt cenną, by używać jej do badań chronologicznych. Pozostała część szkieletu zniknęła z muzeum w Monachium w czasie II Wojny Światowej. Dyrektor muzeum przekazał kilka małych fragmentów kości, które Protsch określił jako "najprawdopodobniej" część oryginalnego szkieletu. Z otrzymanych fragmentów Protsch był w stanie zebrać próbkę w wysokości zaledwie 224 gramów, około 1/3 wagi normalnej próbki potrzebnej do przeprowadzenia badań. Choć w przypadku ludzkiej kości uzyskał wiek 16 920 lat, datowanie innych mateńałów z tego samego stanowiska różniło się znacznie od tego wyniku - niektóre znaleziska były starsze, inne młodsze. Nawet, jeśli próbka należała rzeczywiście do szkieletu Recka, mogła zostać zanieczyszczona współczesnym węglem, co spowodowałoby uzyskanie fałszywej, zbyt późnej chronologii. Do 1974 roku zachowane fragmenty szkieletu, 246 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka o ile faktycznie do niego należały, byty przechowywane w muzeum przez ponad 60 lat. Przez cały ten okres bakterie i inne mikroorganizmy mogły zanieczyścić skamieniałości współczesnym węglem, który same zawierały. Kości mogły również ulec zanieczyszczeniu znajdując się jeszcze w ziemi. Moczono je ponadto w organicznym środku ochronnym (saponie), posiadającym w swym składzie węgiel. Protsch nie opisał, jakich metod chemicznych użył, by wyeliminować współczesny węgiel '''C, pochodzący z saponu i innych czynników zanieczyszczających. Nie wiemy, więc, do jakiego stopnia zanieczyszczenia z tych źródeł zostały wyeliminowane.
Metoda radiowęglowa jest stosowana jedynie w przypadku kolagenu, białka znajdującego się w kościach. Białko to musi zostać wydobyte poprzez niezwykle rygorystyczny proces oczyszczania. Następnie określa się czy aminokwasy z próbki (cząstki budulcowe białek) odpowiadają aminokwasom z kolagenu. Jeśli nie są tego samego typu, oznacza to, że badane aminokwasy nie należą najprawdopodobniej do samej kości, lecz pochodzą z zewnątrz. Takie aminokwasy mogą spowodować otrzymanie fałszywej, zbyt późnej chronologii radiowęglowej, ponieważ nie mają tyle'samo lat, co badana kość. Idealnym rozwiązaniem jest datowanie każdego aminokwasu oddzielnie. Jeśli wiek jakichkolwiek aminokwasów różni się od chronologii pozostałych, wskazuje na fakt, że kość uległa zanieczyszczeniu i nie powinna być datowana metodą radiowęglowa C14. W laboratoriach, w których przeprowadzono badania metodą radiowęglowa szkieletu Recka opisywane, przez Protscha, nie można było jednak wydato-wać każdego aminokwasu oddzielnie. Wymaga to techniki datowania (tzw. akceleratorowej spektroskopu masowej), jakiej nie używano na początku lat siedemdziesiątych. Pracownicy laboratoriów nie posiadali również wówczas wiedzy o ścisłych metodach oczyszczania białek - metodach uważanych obecnie za niezbędne przy tego rodzaju badaniach. Możemy więc jedynie dojść do wniosku, że datowanie radiowęglowe szkieletu Recka, o którym donosił Protsch, jest niepewne. Uzyskana chronologia może być z powodzeniem zbyt późna. Znane są udokumentowane przypadki kości z Wąwozu Olduwai, które wydatowano metodą radiowęglowa niezgodnie z faktycznym stanem rzeczy - na zbyt późny okres. Na przykład kość z górnych warstw Ndutu wydatowano na 3 340 lat. Wiadomo jednak, że górne warstwy Ndutu, wchodzące w skład poziomu Bed V, mają 32 000-60 000 lat. Wiek 3 340 lat jest zatem zbyt późny przynajmniej o około 30 000 lat. W swoim raporcie Protsch powiedział o szkielecie Recka: "Teoretycznie kilka faktów przemawia przeciw wczesnemu datowaniu tego hominida, na przykład jego morfologia". Jak widzimy, współczesna budowa szkieletu była najprawdopodobniej jednym z głównych powodów, które skłaniały Protscha do odrzucenia poglądu, że znalezisko ma tyle samo lat co poziom Bed II lub nawet spąg warstwy Bed V. Ciągle cos nowego z Afryki 247 Omawiając odkrycia z Chin, wprowadziliśmy pojęcie prawdopodobnego zakresu chronologicznego jako najbardziej uczciwego wskaźnika wieku kontrowersyjnych znalezisk. Dostępne dane wskazują, że szkieletowi Recka należy przypisać zakres chronologiczny rozciągający się od późnej fazy późnego plejstocenu (10 000 lat temu) do późnej fazy wczesnego plejstocenu (1,15 min lat temu). Istnieje wiele przesłanek, które przemawiają za pierwotnym datowaniem tego odkrycia na okres formowania się poziomu Bed II, o czym mówił początkowo Reck. Szczególnie przekonujące jest jego stwierdzenie, że cienkie warstwy Bed II bezpośrednio wokół szkieletu były nienaruszone. Przeciw późniejszemu pochówkowi przemawia również duża twardość pokładu Bed II, który przypomina skałę. Raporty faworyzujące datowanie szkieletu na poziom Bed V wydają się opierać na czysto teoretycznych zarzutach, wątpliwych relacjach, nierozstrzygających wynikach badań chronologicznych i bardzo spekulatyw-nych analizach geologicznych. Jednak pomijając niepewne datowanie radio-węglowe, nawet te raporty przypisują szkieletowi Recka wiek do 400 000 lat. Czaszki z Kanjera i szczęka z Kanam W 1932 roku Louis Leakey ogłosił odkrycia, jakich dokonał w Kanam i Kanjera w pobliżu Jeziora Wiktorii, w zachodniej Kenii. Leakey stwierdził, że szczęka z Kanam i czaszki z Kanjera są przekonującymi dowodami istnienia Homo sapiens we wczesnym i środkowym plejstocenie.
W 1932 roku, wraz z Donaldem Macinnesem, Leakey znalazł w Kanjera kamienne pięściaki, ludzką kość udową oraz fragmenty pięciu ludzkich czaszek, oznaczonych numerami od l do 5. Warstwy zawierające te skamieniałości pochodzą z tego samego okresu co poziom Bed IV w Wąwozie Olduwai, datowany na 400 000-700 000 lat. Jednak morfologia fragmentów czaszek z Kanjera jest całkowicie współczesna. W Kanam Leakey znalazł początkowo zęby mastodonta, ząb Deinotherium (wymarłego, słoniopodobnego ssaka) i słabo obrobione narzędzia kamienne. 29 marca 1932 roku pracownik Leakeya Jurna Gitau odkrył drugi ząb Deinotherium. Leakey nakazał Gitau, by nadal kopał w tym samym miejscu. Pracując kilka metrów od Leakeya, Gitau wykopał blok trawertynu (twardego, wapiennego osadu węglanowego) i rozłupał go kilofem. Zobaczył wówczas ząb, wystający z fragmentu rozłupanego bloku. Pokazał odkrycie Mac-Innesowi, który stwierdził, że ząb należał do człowieka. Macinnes zawołał Leakeya. Po odłupaniu trawertynu okalającego znalezisko, badacze ujrzeli przednią część ludzkiej żuchwy z dwoma zębami przedtrzonowymi. Leakey uznał, że skamieniałość z wczesnoplejstoceńsidej formacji w Kanam przypomina szczękę Homo sapiens i ogłosił swoje odkrycie w liście do Naturę. Warstwy w Kanam mają przynajmniej 2 min lat. Zdaniem Leakeya znaleziska z Kanam i Kanjera wykazały, że hominid bliski współczesnemu gatunkowi człowieka istniał w czasach "człowieka 248 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka jawajskiego" i "człowieka pekińskiego", lub nawet wcześniej. Jeśli ta opinia jest słuszna, pitekantrop i sinantrop (obecnie Homo erectus) nie mogli być bezpośrednimi przodkami ludzkiego gaunku. Nie mógł nim być również "człowiek z Pilt-down", ze szczęką podobną do szczęki małpy człekokształtnej. W marcu 1933 roku członkowie Wydziału Biologii Człowieka Królewskiego Instytutu Antropologicznego spotkali się, by rozpatrzyć odkrycia Leakeya, dokonane w Kanam i Kanjera. Grupa 28 naukowców, pod przewodnictwem Sir Arthura Smitha Woodwarda, opublikowała raporty na temat czterech kategorii materiałów: geologicznych, paleontologicznych, anatomicznych i archeologicznych. Zespół geologów ustalił, że ludzkie skamieniałości z Kanjera i Kanam mają tyle samo lat co warstwy, w których je znaleziono. Według paleontologów osady w Kanam pochodziły z wczesnego plejstocenu, w Kanjera przynajmniej ze środkowego plejstocenu. Grupa archeologów zauważyła obecność narzędzi kamiennych w tych samych warstwach, w których odkryto skamieniałości człowieka. Opinia ta dotyczyła obu stanowisk. Zespół anatomów stwierdził natomiast, że czaszki z Kanjera nie posiadają "żadnych cech sprzecznych z opisem gatunku Homo sapiens". Taki sam pogląd wyrażono odnośnie kości udowej z tego stanowiska. Z kolei szczękę z Kanam specjaliści w zakresie anatomii określili jako niezwykłą pod kilkoma względami. Mimo to "nie byli w stanie wskazać żadnego szczegółu, który przeczyłby zaklasyfikowaniu jej do gatunku Homo sapiens"'. Wkrótce po tym, gdy na konferencji naukowej w 1933 roku uczeni wyrazili Leakeyowi poparcie, geolog Percy Boswell zaczął kwestionować wiek skamieniałości z Kanam i Kanjera. Leakey zetknął się już z jego krytyką w przypadku szkieletu Recka, zdecydował się więc zaprosić Boswella do Afryki, w nadziei, że rozwiąże to jego wątpliwości. Jednak nie wszystko szło po myśli Leakeya. Po powrocie do Anglii Boswell przedstawił Naturę negatywny raport na temat znalezisk z Kanam i Kanjera: "Niestety nie udało się odnaleźć dokładnego miejsca żadnego odkrycia". Jego zdaniem warunki geologiczne na obu stanowiskach były zbyt skomplikowane do interpretacji. Boswell stwierdził:
"znalezione tam gliniaste osady często ulegały dużym zaburzeniom w postaci gwałtownego osuwania się". Doszedł, więc do wniosku, że "niepewne warunki odkrycia [...] zmuszają mnie do stwierdzenia, iż nie można w tej chwili wyjaśnić człowieka z Kanam i Kanjera". Odpowiadając na zarzuty Boswella, Leakey oświadczył, że był w stanie pokazać mu miejsca odkryć swych skamieniałości. "W Kanjera dokładnie pokazałem mu miejsce, gdzie znajdowało się wzgórze osadowe, w którym m situ znalazłem czaszkę nr 3 [...]. Fakt, że pokazałem profesorowi Bos-wellowi to stanowisko potwierdza mały kawałek kości odkryty tu w 1935 roku, który pasuje do jednego z fragmentów znalezionych trzy lata wcześniej" napisał Leakey. O miejscu odkrycia szczęki z Kanam Leakey powiedział: "Na samym początku, przy użyciu poziomicy, dokonaliśmy przecięcia żlebów leżących w Ciągle coś nowego z Afryki 249 Kanam West, tak, aby widoczne były wszystkie poziomy, i dlatego mogliśmy zlokalizować to miejsce z dokładnością do kilkudziesięciu centymetrów - naprawdę tak zrobiliśmy". Boswell stwierdził, że jeśli szczękę znaleziono nawet we wczesnoplejstoceń-skiej formacji, dostała się tam w jakiś sposób z górnych poziomów wskutek "gwałtownego osuwania się" warstw lub poprzez szczelinę. Leakey odpowiedział później na ten argument: "Nie mogę zaakceptować tej interpretacji, ponieważ nie ma na to żadnych dowodów. Stan zachowania żuchwy jest pod każdym względem taki sam jak w przypadku dolno [wczesne]plejstoceńsidch skamieniałości, które znaleziono razem z nią". Oświadczył ponadto, że sam Boswell przyznał, iż byłby skłonny zaakceptować wczesnoplejstoceński wiek szczęki z Kanam, gdyby nie posiadała ona podobnej struktury brody jak u człowieka. Poglądy Boswella jednak przeważyły Mimo to, w 1968 roku Philip V. Tobias stwierdził: "Istnieje przekonujący prima facie powód, by ponownie rozważyć problem znalezisk z Kanjera". I rzeczywiście odkrycia te zostały ponownie rozpatrzone. Biograf Leakeya Sonia Cole napisała: "We wrześniu 1969 roku Louis wziął udział w konferencji paryskiej na temat początków Homo sapiens, sponsorowanej przez UNESCO [...] około 300 delegatów jednomyślnie uznało, że czaszki z Kanjera pochodzą ze środkowego plejstocenu". O szczęce z Kanam Tobias powiedział natomiast: "Stwierdzenia Boswella tak naprawdę nie podważyły czy nawet nie osłabiły oświadczenia Leakeya, że żuchwa pochodzi z rozpatrywanej warstwy". Naukowcy opisali szczękę z Kanam na wiele sposobów. W 1932 roku zespół angielskich anatomów ogłosił, że nie ma żadnego powodu, by odrzucać jej przynależność do Homo sapiens. Czołowy antropolog brytyjski SirArthur Keith również przypisywał to znalezisko Homo sapiens. Jednak w latach czterdziestych zdecydował, że szczęka należała najprawdopodobniej do australopite-ka. W 1962 roku Philip Tobias stwierdził, iż żuchwa z Kanam przypomina najbardziej szczękę odkrytą w Rabacie w Maroku, datowaną na późną fazę środkowego plejstocenu, oraz późnoplejstoceńskie szczęki, jakie znaleziono w Cave of Hearths w Afryce Południowej czy w Dire-Dawa na terenie Etiopii. Zdaniem Tobiasa wszystkie te skamieniałości posiadają cechy neandertaloidalne. W 1960 roku Lóuis Leakey wycofał się ze swojej wcześniejszej opinii, że żuchwa z Kanam przypomina gatunek sapiens. Uznał teraz, iż reprezentuje ona samicę zinjantropa - hominida, którego odkrył w 1959 roku w Wąwozie Olduwai. Leakey na krótko wypromował to małpokształtne stworzenie jako pierwszego wytwórcę narzędzi i w ten sposób pierwszą istotę rzeczywiście przypominającą człowieka. Wkrótce potem w Olduwai znaleziono skamieniałości Homo habilis. Leakey szybko zmienił status zinjantropa, umieszczając go wśród masywnych australopiteków (A. boisei). Zinjantrop nie był już wytwórcą narzędzi. Na początku lat siedemdziesiątych syn Louisa Leakeya, Richard, pracując nad Jeziorem Turkana w Kenii, znalazł skamieniałe szczęki Homo habilis, które
250 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka a Y b ^c J d f _,--^g ^^ Ilustracja 12.3. Zarysy żuchw (nie zeskalowane) oparte na opublikowanych fotografiach, z wyjątkiem (a) i (g), które opracowaliśmy na podstawie dostępnych rysunków: (a) australopitek, Omo, Etiopia; (b) Homo erectus, Heidelberg (Mauer), Niemcy; (c) wczesny Homo sapiens, Arago, Francja; (d) neandertalczyk, Szanidar, Irak; (e) Homo sapiens rhodesiensis ("neandertaloidalny" według R V Tobiasa), Cave ofHearths, Afryka Południowa; (f) Homo sapiens sapiens, Border Cave, Afryka Południowa; (g) Homo sapiens sapiens, współczesny, rdzenny mieszkaniec Afryki Podłudniowej; (h) żuchwa z Kanam. przypominały żuchwę z Kanam. Odkrył je ze szczątkami zwierząt, jakie znaleziono właśnie w Kanam. Z tego względu Louis Leakey ponownie zmienił swoją opinię, stwierdzając, że szczęka z Kanam należała do Homo habilis. Od chwili odkrycia naukowcy przypisywali, zatem żuchwę z Kanam niemal każdemu znanemu hominidowi (całemu rodzajowi Australopithecus, Austra-lopithecus boisei, Homo habilis, "człowiekowi neandertalsidemu", wczesnemu Homo sapiens i współczesnemu Homo sapiens). Fakt ten pokazuje trudności, jakie wiążą się z właściwym klasyfikowaniem skamieniałych szczątków hominidów. Opinia Tobiasa, że szczęka z Kanam należała do osobnika reprezentującego odmianę wczesnego Homo sapiens, która charakteryzowała się cechami nean-dertaloidalnymi, zdobyła szeroką akceptację. Mimo to, jak można zobaczyć na ilustracji 12.3 przedstawiającej zarys żuchwy z Kanam i żuchw innych hominidów, kształt brody szczęki z Kanam (h) przypomina okaz z Border Cave (f), przypisywany Homo sapiens sapiens, i żuchwę współczesnego, rdzennego mieszkańca Afryki Południowej (g). Wszystkie trzy szczęki posiadają dwie zasadnicze cechy charakteryzujące brodę współczesnego człowieka: wygięcie w stronę wierzchołka i zgrubienie w kierunku zewnętrznym u podstawy. Jeśli jednak nawet zaakceptujemy pogląd Tobiasa, że żuchwa z Kanam miała neandertaloidalne cechy, szczątki istot o takiej szczęce w warstwach wczesnoplejstoceńskich, datowanych na ponad l ,9 min lat temu, również będą stanowić chronologiczną anomalię. Zgodnie z większością obecnych hipotez Ciągle coś nowego z Afryki 251 dotyczących ewolucji ludzkiego gatunku neandertaloidalne hominidy pojawiły się co najwyżej 400 000 lat temu i żyły do około 30 000 bądź 40 000 lat temu. Aby określić wiek szczęki z Kanam i czaszek z Kanjera, K. R Oakley z Bri-tish Museum zbadał te skamieniałości metodą fluorową, azotową i uranową. Zagrzebane w ziemi kości absorbują fluor. Szczęka z Kanam i czaszki z Kanjera zwierały tę samą ilość fluoru, co inne kości z wczesne- i środkowoplejsto-ceńsidch formacji. Wyniki te są zgodne z poglądem, że skamieniałości człowieka z Kanam i Kanjera mają tyle samo lat co pozostałości fauny na tych stanowiskach. Azot jest składnikiem białka kości, które w normalnych warunkach tracą go w miarę upływu czasu. Oakley zbadał, że fragment czaszki nr 4 z Kanjera zawiera jedynie śladowe ilości azotu (0,01%), podczas gdy we fragmencie czaszki nr 3 składnik ten w ogóle nie występował. Żadna z dwóch kości zwierzęcych, jakie zbadano, również nie zawierała azotu. Obecność "mierzalnych śladów" tego pierwiastka we fragmencie czaszki nr 4 oznaczała, zdaniem Oakleya, że wszystkie skamieniałości człowieka z Kanjera są "znacznie młodsze" niż fauna tego stanowiska. Tym niemniej pewne substancje takie jak glina zachowują czasami azot przez miliony lat. Być może, zatem warstwa gliny zabezpieczyła fragment czaszki nr 4 przed całkowitą utratą
azotu. Bez względu na to, fragment czaszki nr 3, podobnie jak próbki zwierzęce, nie zawierał w ogóle tego składnika, istnieje, więc możliwość, że wszystkie kości miały tyle samo lat. Jak pokazuje Tabela 12.1, wielkości wskazujące ilość uranu w przypadku skamieniałości człowieka z Kanjera (8-47 części na milion) pokrywały się z wartościami dla fauny z tego stanowiska (26-216 części na milion), co również może oznaczać, że wszystkie znaleziska miały tyle samo lat. Ludzkie kości cechowały się średnio wskaźnikiem 22 części na milion, natomiast fauna ssaków zawierała przeciętnie 136 części na milion. Zdaniem Oakleya znaczna różnica między średnimi wartościami świadczyła, że skamieniałości człoTabela 12.1. Zawartość uranu •w skamieniałościach hominida z Kanjera Oznaczenie skamieniałości Opis badanego fragmentu Zawartość uranu (eU^Og) (wyrażona w cz/min) Kanjera 3 fragment kości znal. in situ 15
fragment kości ciemieniowej znal. in situ 21
fragmenty czaszki znal. na powierzchni 16, 27, 27,30,42
fragment kości udowej znal. na powierzchni 8, 14 Kanjera 4 fragment kośd czołowej znal. na powierzchni 11,21,35 Rośliność szczątki ssaków z Kanjera 26, 131, 146, 159, 216
252 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka wieka są "znacznie młodsze" niż kości zwierząt. Podobne rezultaty badań przeprowadzonych metodą uranową otrzymano w przypadku znaleziska z Kanam. Sam Oakley podkreślił jednak, że ilość uranu w wodzie gruntowej może różnić się znacznie w zależności od stanowiska. Na przykład późnoplejstoceń-skie kości zwierzęce z Kugata w pobliżu Kanam zawierają więcej uranu niż wczesnoplejstoceńskie skamieniałości z samego Kanam. Należy zaznaczyć, że wyniki analiz przeprowadzonych metodą uranową, o których w 1974 roku donosił Oakley, nie były pierwszymi, jakie otrzymał. W artykule opublikowanym w 1958 roku, bezpośrednio po omówieniu badań nad szczęką z Kanam wykonanych metodą uranową, Oakley powiedział: "W przypadku kości z Kanjera nasze testy nie wykazały żadnej sprzeczności między ludzkimi czaszkami a towarzyszącą im fauną". Wydaje się więc, że Oakley nie był usatysfakcjonowany pierwotnymi badaniami i dlatego poddał kości z Kanjera kolejnym analizom, otrzymując wyniki, które bardziej zgadzały się z jego upodobaniami. Przegląd chemicznych badań skamieniałości z Kanam i Kanjera prowadzi, naszym zdaniem, do następujących konkluzji. Wyniki metody fluorowej i azotowej świadczą, że ludzkie skamieniałości miały tyle samo lat, co towarzysząca im fauna, choć opinia ta może zostać rzeczywiście zakwestionowana. Z kolei metoda uranowa wykazała, iż kości człowieka były młodsze od kości zwierząt. Jeśli jednak będziemy chcieli odrzucić i tę konkluzję, ponownie znajdziemy wystarczające powody, by tego dokonać. Ogólnie rzecz biorąc, wyniki analiz chemicznych i radiometrycznych nie wykluczają możliwości, że ludzkie skamieniałości z Kanam i Kanjera miały tyle samo lat, co towarzysząca im fauna. Czaszki z Kanjera określane jako czaszki Homo sapiens należałoby, zatem datować na okres formowania się warstwy Bed IV w Olduwai, datowanej na 400 000700 000 lat. Status taksonomiczny szczęki z Kanam jest niepewny. Badacze pracujący ostatnio nad tym zagadnieniem wahają się, czy uznać ją za ludzką szczękę, choć nie można całkowicie wykluczyć takiej interpretacji. Jeżeli znalezisko to ma tyle samo lat co fauna z Kanam, która jest starsza od warstwy Bed I w Wąwozie Olduwai, należy datować je na 1,9 min lat. Narodziny australopiteków W 1924 roku Josephine Salmons zauważyła w domu przyjaciela skamieniałą czaszkę pawiana, stojącą nad kominkiem. Salmons studiowała anatomię na University of Witwatersrand w Johannesburgu w Afryce Południowej, wzięła więc czaszkę i pokazała swojemu profesorowi dr. Raymondowi A. Dartowi. Przekazane Dartowi znalezisko pochodziło z kamieniołomu wapienia w Buxton w pobliżu miasta Taung, około 320 km na południowy-zachód od Johannesburga. Dart poprosił swojego przyjaciela, geologa dr. R. B. Younga, aby zbadał kamieniołom w poszukiwaniu dalszych skamieniałości. Young znalazł w Buxton bryły kamienne zawierające kości i przesłał je Dartowi. Ciągle coś nowego z Afryki 253 Dwie paczki ze skamieniałościami przybyły do domu Darta tego samego dnia, w którym miało się tam odbyć wesele jego przyjaciela. Żona Darta błagała go, by zostawił je w spokoju do końca uroczystości, lecz Dart otworzył pakunki. W drugiej paczce odkrył coś, co go zadziwiło: "Znalazłem naprawdę kompletny odcisk wnętrza czaszki. Miał takie rozmiary jak u dużego goryla". W chwilę potem odkrył fragment skały zawierający kości twarzy.
Gdy goście weselni odeszli, Dart rozpoczął żmudną pracę oddzielania kości od skały macierzystej. Nie posiadając odpowiednich narzędzi, użył drutów do szycia swojej żony, by dokładnie odłupać kamień. "Wyłoniła się przede mną - napisał - twarz małego dziecka, dziecka z wszystkimi zębami mlecznymi i wyrzynającymi się stałymi zębami trzonowymi. Wątpię, czy żyli kiedykolwiek rodzice bardziej dumni ze swego potomka, niż byłem ja w czasie tych świąt Bożego Narodzenia, z powodu mojego dziecka z Taung". Po oddzieleniu kości od skały Dart zrekonstruował czaszkę (ii. 12.4). Opisał mózg "dziecka z Taung" jako niespodziewanie duży, o objętości około 500 cm3, podczas gdy średnia objętość mózgu dużego samca dorosłego goryla wynosi zaledwie 600 cm3. Dart zauważył również brak wału nadoczodołowego i uznał, że zęby przypominają pod pewnymi względami zęby człowieka. Zaobserwował także, iż foramen magnum - otwór, w który wchodzi rdzeń kręgowy - znajduje się raczej w pobliżu środka podstawy czaszki, podobnie jak u człowieka, niż w jej tylnej części, co cechuje z kolei dorosłe małpy człekokształtne. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że odkryta istota chodziła w wyprostowanej postawie ciała, a to jego zdaniem oznaczało, iż znalezisko z Taung reprezentuje przodka ludzkiego gatunku. Ilustracja 12.4. Po lewej: Czaszka "dziecka z Taung", miodego australopiteka z Afryki Południowej. Po prawej: czaszka młodego goryla. 254 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Dart przesłał odpowiedni raport do Naturę. "Odkrycie to - powiedział - ma znaczenie, ponieważ pokazuje wymarły gatunek małp człekokształtnych stanowiący przejście między żyjącymi antropoidami a człowiekiem". W oparciu o towarzyszące skamieniałości zwierząt oszacował wiek swego "dziecka z Taung" na l min lat i nazwał je Australopitecus africanus "południowa małpa Afryki". Jego zdaniem australopitek ten był przodkiem wszystkich innych hominidów. W Anglii Sir Arthur Keith i Sir Arthur Smith Woodward przyjęli raport Darta z najwyższą ostrożnością. Keith uważał, że australopiteka należy łączyć z szympansami i gorylami. Grafton Elliot Smith był jeszcze bardziej krytyczny. W maju 1925 roku, w wykładzie wygłoszonym na University College, stwierdził: "To pech, że Dart nie miał żadnego dostępu do czaszek młodych szympansów, goryli bądź orangutanów, w wieku odpowiadającym okazowi z Taung. Gdyby taki materiał był mu dostępny, zdałby sobie sprawę, że ułożenie i sposób trzymania głowy, kształt szczęk oraz wiele szczegółów nosa, twarzy i czaszki, na które się powoływał, by udowodnić swoją opinię, iż australopitek był blisko spokrewniony z człowiekiem, wyglądało w istocie rzeczy identycznie jak u młodego goryla i szympansa". Krytyka Smitha pozostaje uzasadniona nawet do dziś. Jak zobaczymy, mimo powszechnego kultu australopiteków jako przodków ludzkiego gatunku niektórzy uczeni nadal wątpią, czy taka opinia jest właściwa. Chłodne przyjęcie "dziecka z Taung" przez brytyjskie elity naukowe zniechęciło Darta. Przez wiele lat milczał i zaprzestał poszukiwania skamieniałości. Brytyjscy naukowcy, pod kierunkiem Sir Arthura Keitha, utrzymywali swój negatywny pogląd na temat australopiteków przez całą dekadę lat trzydziestych. Keith akceptował "człowieka z Piltdown", którego datowano podobnie jak znalezisko z Taung. Czaszka z Piltdown była identyczna z czaszką Homo sapiens, co przemawiało przeciwko uznaniu australopiteka, o niemal małpiej czaszce, za przodka współczesnych istot ludzkich. Kiedy Dart wycofał się ze światowej sceny nauki, jego przyjaciel, dr Robert Broom, podjął wysiłek, by australopitek został jednak uznany za przodka ludzkiego gatunku. Od samego początku Broom okazywał głębokie zainteresowanie odkryciem Darta. Wkrótce po tym, gdy narodziło się "dziecko z Taung", wbiegł do laboratorium Darta: "Poszedł dużymi krokami do ławy, na której leżała czaszka i upadł na kolana "adorując naszego przodka«, jak to określił" -
wspominał Dart. Tym niemniej brytyjscy uczeni domagali się okazu dorosłego australopiteka, nim ugną kolana w adoracji. Na początku 1936 roku Broom przysiągł, że go znajdzie. 17 sierpnia tego samego roku G. W. Barlow, nadzorca kamieniołomu wapienia w Sterkfontein, przekazał Broomowi odcisk czaszki dorosłego australopiteka. Broom udał się później do Sterkfontein i odkrył kilka fragmentów tej samej czaszki. Na ich podstawie zrekonstruował całą czaszkę, nazywając jej właściciela Plesianthropus transvaalensis. Osady, w których znalazł skamieniałości, datowane są na 2,2-3 min lat. Ciągle coś nowego z Afryki 255 Wkrótce nastąpiły dalsze odkrycia. Znaleziono dolną część kości udowej (TM 1513). W 1946 roku Broom i G. W. H. Schepers opisali ją jako kość, która pod względem najważniejszych cech należała do człowieka. W. E. Le Gros Ciark, początkowo sceptycznie nastawiony wobec tej interpretacji, przyznał później: "odkryty fragment wykazuje tak duże podobieństwo do kości udowej Homo, że jest z nią niemal identyczny". Ocenę tę potwierdziła ponownie w 1981 roku Christine Tardieu, stwierdzając, iż zasadnicze cechy kości udowej ze Sterkfontein są "charakterystyczne dla współczesnego człowieka". Kość TM 1513 stanowi pojedyncze znalezisko, a zatem tym bardziej przypisanie jej do rodzaju Australopithecus nie jest pewne. Mogła ona należeć do bardziej rozwiniętego hominida, przypominającego na przykład współczesnych ludzi. 8 czerwca 1938 roku Barlow przekazał Broomowi fragment podniebienia z zębem trzonowym. Kiedy Broom spytał o miejsce odkrycia, Barlow dał wymijającą odpowiedź. Kilka dni później Broom ponownie odwiedził Barlowa i nalegał, by wyjawił mu źródło pochodzenia skamieniałości. Barlow przyznał w końcu, że otrzymał ją od Gerta Terblanche'a, ucznia miejscowej szkoły. Gert przekazał Broomowi jeszcze kilka zębów i razem udali się na pobliską farmę w Kromdraai, gdzie chłopiec je znalazł. Broom odkrył tam fragmenty czaszki. Po jej częściowym zrekonstruowaniu zobaczył, że jest odmienna od australopiteka ze Sterkfontein. Posiadała większą szczękę i większe zęby. Nazwał więc nowego australopiteka Paranthropus robustus51. Stanowisko w Kromdraai jest obecnie datowane na około 1-1,2 min lat. Broom znalazł również w Kromdraai fragment kości ramiennej i część kości łokciowej. Choć przypisał je masywnemu australopitekowi - parantropowi - powiedział: "Gdyby znaleziono je w odizolowaniu od innych kości, prawdopodobnie każdy anatom na świecie uznałby, że należały one do, człowieka". W badaniach H. M. McHenry'ego z 1972 roku kość ramienna TM 1517 z Kromdraai znalazła się "w obrębie zakresu cechującego ludzi", a kość ramienna masywnego australopiteka z Koobi Fora w Kenii poza tym zakresem. Skamieniałość TM 1517 mogła, zatem pochodzić od innej istoty niż masywny australopitek. Być może kość ramienna i kość łokciowa z Kromdraai, podobnie jak kość udowa ze Sterkfontein, należały do bardziej rozwiniętych homi-nidów przypominających ludzi. II Wojna Światowa przerwała prace wykopaliskowe Brooma na terenie Afryki Południowej. W okresie powojennym Robert Broom i J. T. Robinson znaleźli w Swartkrans skamieniałości masywnego australopiteka nazwanego Paranthropus crassidens ("prawie człowiek z dużymi zębami"). Istota ta miała duże, silne zęby i grzebień kostny na szczycie czaszki, który służył do przycze-pu dużych mięśni szczęki. W jaskini w Swartkrans Broom i Robinson odkryli również szczękę kolejnego hominida. Mniejszą i bardziej ludzką szczękę (SK 15) niż u Paranthropus 51 Robustus- w języku łacińskim znaczy mocny. 256
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Ilustracja 12.5. Po lewej: Czaszka samicy szympansa. Po prawej: Czaszka St 5 Plesianthropus (Ąustralopithecus) transvaale'nsis odkryta przez Roberta Brooma w Strekfontein w Afryce Południowej. crassidens przypisali nowemu hominidowi nazwanemu Telanthropus capensis. Odcinek nr l w Swartkrans, gdzie znaleziono kości parantropa, jest obecnie datowane na 1,2-1,4 min lat, a odcinek nr 2, miejsce odkrycia dolnej szczęki (SK 15) telantropa, na 300 000-500 000 lat. W 1961 roku Robinson podał nową typologię tego ostatniego znaleziska, przypisując je Homo erectus. Broom i Robinson znaleźli w Swartkrans kolejną, niemal ludzką, szczękę. Fragmentarycznie zachowana żuchwa (S K 45) pochodziła z głównego osadu zawierającego skamieniałości parantropa. W 1952 roku obaj badacze stwierdzili: "Bardziej pasuje do niej, czy też przypomina ją swym kształtem, wiele szczęk współczesnego Homo niż szczęka telantropa". Mimo to Robinson przypisał później żuchwę SK 45 telantropowi, a następnie Homo erectus. Istnieją jednak powody, by rozważyć inne możliwości interpretacji tego znaleziska. Są one niestety skrywane. W okresie powojennym Broom odkrył w Sterkfontein kolejną czaszkę au-stralopiteka (ii. 12.5). Później znalazł tu dalsze szczątki dorosłego australopi-teka płci żeńskiej (St 14). Obejmowały one fragmenty miednicy, kręgosłupa i nóg. Ich morfologia, obok pewnych cech czaszek z tego stanowiska, wykazała zdaniem Brooma, że australopiteki poruszały się w wyprostowanej postawie ciała. W 1925 roku Raymond Dart badał korytarz w Makapansgat na terenie Afryki Południowej i odkrył zaczernione kości. Doszedł do wniosku, że hpmi-nidy używały tu ognia. W 1945 roku Philip V Tobias, wówczas absolwent Darta na University ofthe Witwatersrand, znalazł w osadach jaskini w Makapansgat czaszkę wymarłego pawiana i zwrócił na nią uwagę swojego profesora. W 1947 roku Dart wrócił do pracy po dwudziestu latach przerwy, aby nadal poszukiwać kości australopiteków w Makapansgat. Obok dalszych śladów ognia znalazł tu fragmenty czaszki australopiteka i inne kości. Odkrytą istotę nazwał Ąustralopithecus prometheus, imieniem Ciągle coś nowego z Afryki 257 herosa, który ukradł bogom ogień. Obecnie hominid ten jest klasyfikowany, wraz z okazami z Taung i Sterkfontein, jako Australopithecus africanus, odmienny od masywnych australopiteków z Kromdraai i Swartkrans. Dart odkrył również w Makapansgat 42 czaszki pawianów, z których 27 miało potłuczone części twarzowe. Siedem dalszych nosiło ślady uderzeń na lewej stronie okolicy twarzowej. Na podstawie tych świadectw Dart stworzył ponury wizerunek Australopithecus prometheus jako krwiożerczego małpoluda, miażdżącego głowy pawianów prymitywnymi narzędziami kamiennymi i gotującego ich mięso na ogniu w jaskini w Makapansgat. "Przodkowie ludzi - stwierdził - różnili się od żyjących małp człekokształtnych tym, że byli niezłomnymi zabójcami, istotami mięsożernymi, które przemocą porywały swe ofiary i pod ciosami zamęczały je na śmierć. Rozszarpywały ich połamane ciała, rozrywając kończyna po kończynie, zaspokajając swą nienasyconą żądzę świeżą krwią ofiar i zachłannie pożerając ich udręczone ciała". Jednak dziś paleoantropolodzy charakteryzują australopiteki jedynie jako zwierzęta żywiące się padliną, które nie były ani myśliwymi, ani wytwórcami ognia. Tym niemniej nowe odkrycia Brooma i Darta przekonały wpływowych naukowców, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, że australopiteki nie stanowiły jedynie odmiany małp człekokształtnych, lecz były autentycznymi przodkami ludzkiego gatunku. Zinjantrop
Kolejnych ważnych odkryć dokonał Louis Leakey i jego druga żona, Mary. 17 lipca 1959 roku Mary Leakey natrafiła w warstwie Bed I Wąwozu Olduwai, na stanowisku FLK, na rozbitą czaszkę młodego hominida płci męskiej. Kiedy połączono jej fragmenty, okazało się, że istota ta miała grzebień kostny - krawędź biegnącą wzdłuż wierzchołka czaszki. Pod tym względem przypominała Australopithecus robustus. Mimo to Leakey stworzył nowy gatunek hominida, częściowo z tego powodu, że zęby odkrytej istoty były większe niż u australopiteków masywnych z terenu Afryki Południowej. Nazwał go Zinjan-thropus boisei. Słowo Zinj oznacza Afrykę Wschodnią, a boisei odnosi się do Charlesa Boise'a, który we wczesnym okresie, obok innych osób, finansował prace Leakeyów. Razem z czaszką Leakey znalazł artefakty kamienne, co skłoniło go do nazwania zinjantropa pierwszym wytwórcą narzędzi kamiennych i stąd pierwszym "prawdziwym człowiekiem". Leakey stał się na pewien czas pierwszoplanową postacią paleoantropolo-gii. Narodowe Towarzystwo Geograficzne przydzieliło mu fundusze, opublikowało bogato ilustrowane artykuły, zorganizowało specjalne programy telewizyjne i podróże po całym świecie, w trakcie, których mógł promować swoje odkrycia. Jednak mimo wielkiego rozgłosu panowanie zinjantropa było bardzo krótkie. Biograf Leakeya Sonia Cole napisała: "Rzeczywiście, aby zapewnić sobie 258 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka dalsze poparcie, Louis musiał przekonać Narodowe Towarzystwo Geograficzne, że zinjantropjest prawdopodobnym kandydatem na "pierwszego człowie-ka« - ale czy musiał nadstawiać głowę aż tak daleko? Nawet laik patrząc na szczątki tego hominida, nie mógł dać się oszukać: zinjantrop, z grzebieniem na wierzchołku czaszki podobnym do grzebienia goryla i z niskim czołem, o wiele bardziej przypominał masywne australopiteki z obszaru Afryki Południowej niż współczesnego człowieka, z którym, mówiąc szczerze, nic go nie łączy". Homo habilis W 1960 roku, mniej więcej rok po odkryciu zinjantropa, syn Leakeya, Jona-than, znalazł w pobliżu czaszkę kolejnego hominida (OH 7). Obok czaszki grupa skamieniałości OH 7 obejmowała kości ręki. W tym samym roku znaleziono również kości stopy (hominid OH 8). W następnych latach dokonano dalszych odkryć, w większości zębów, fragmentów szczęki czaszek. Skamieniałym osobnikom nadano barwne przydomki: "Dziecko Johnny", "George", "Cindy" i "Twiggy". Niektóre kości znaleziono w dolnej części poziomu Bed II Wąwozu Olduwai. Philip Tobias określił pojemność puszki mózgowej OH 7 na 680 cm3, czyli o wiele więcej niż u zinjantropa (530 cm3), a nawet więcej niż w przypadku największej czaszki australopiteka (w przybliżeniu 600 cm3). Było to jednak o około 100 cm3 mniej niż u najmniejszego osobnika Homo erectus. Louis Leakey stwierdził, że dopiero teraz natrafił na prawdziwego wytwórcę narzędzi z dolnych poziomów Olduwai, na rzeczywiście pierwszego "prawHomo Teraźniejszość
1 min lat temu 2 min lat temu Ilustracja 12.6. Według Louisa Leakeya ani australopiteki, ani Homo erectus nie byli przodkami człowieka. Z kolei neandertalczycy powstali prawdopodobnie, zdaniem Leakeya, w wyniku krzyżowania się Homo erectus i Homo sapiens. Obecnie szczegóły ewolucji
człowieka pozostają tematem aktywnej dyskusji. Jednak większość paleoantropologów uznaje progresję od jednego z gatunków australopiteków do Homo habilis, następnie Homo erectus i wczesnego Homo sapiens, który dai początek zarówno neandertalczykom jak i współczesnym ludziom. Ciągle coś nowego z Afryki 259 dziwego człowieka". Większy mózg tego hominida potwierdzał jego status. Leakey nazwał znalezioną istotę Homo habilis, "zręczny człowiek". Po odkryciu Homo habilis zinjantrop został przeklasyfikowany na Australo-pithecus boisei, nieco bardziej masywną odmianę Australopithecus robustus. Oba te gatunki australopiteków posiadały grzebienie kostne i zdaniem pale-oantropologów nie były przodkami ludzi, lecz stanowiły boczne gałęzie ewolucji, które nie rozwijały się dalej. Występowanie grzebieni kostnych komplikuje nieco hipotezy ewolucyjne. Samce goryli i niektóre samce szympansów również posiadają ten element w budowie czaszki, natomiast samice tych gatunków są go pozbawione. Z tego powodu Mary Leakey powiedziała w 1971 roku: "Należy poważnie rozważyć możliwość, że A. robustus i A. africanus reprezentują samca i samicę jednego gatunku". Jeśli to wyjaśnienie miałoby okazać się słuszne, oznaczałoby, iż całe pokolenia specjalistów namiętnie myliły się w ocenie znalezisk australopiteków. Louis Leakey uważał, że odkrycie Homo habilis w Wąwozie Olduwai, istoty żyjącej w okresie wczesnych australopiteków, lecz posiadającej większy mózg, doskonale potwierdza jego pogląd, że australopiteki nie były przodkami człowieka (ii. 12.6). Stanowiłby jedynie boczną gałąź w ewolucji ludzkiego gatunku. Tym samym Homo erectus, uważany za potomka australopiteków, również zostałby usunięty z drzewa genealogicznego Homo sapiens sapiens. Jak jednak interpretować znaleziska neandertalskie? W opinii niektórych naukowców neandertalczycy reprezentowali gatunek przejściowy między Homo erectus a Homo sapiens. Leakey podał natomiast inne wyjaśnienie: "Czy nie jest możliwe, że stanowili oni odmiany powstałe w wyniku krzyżowania się Homo sapiens i Homo erectus?". Można by wysunąć zarzut, że w wyniku takiego procesu pojawią się hybrydy, które nie będą zdolne do rozmnażania się. Jednak Leakey zwrócił uwagę na fakt, iż amerykański bizon krzyżuje się ze zwykłym bydłem, dając płodne potomstwo. Opowieść o dwóch kościach ramiennych W 1965 roku Bryan Patterson i W. W. Howells znaleźli w Kanapo! w Kenii niemal ludzką kość ramienną. W 1977 roku francuscy badacze odkryli podobną skamieniałość w Gombore na terenie Etiopii. Nienaruszoną, dolną część kości ramiennej znaleziono w Kanapo! na powierzchni ziemi, jednak osad, z którego najwyraźniej pochodziła miał około 4,5 min lat. Patterson i Howells zbadali, że odkryta w Kanapo! skamieniałość jest odmienna od kości ramiennych goryli, szympansów i australopiteków, przypomina natomiast kości ramienne ludzi. Stwierdzili, że "rozmiary kości Homi-noida I z Kanapoi [... ] są niemal dokładnie takie same jak w przypadku ludzkich kości, które posiadamy". Jednak Patterson i Howells nawet nie pomyśleli o tym, że znalezisko z Kanapo! mogło należeć do współczesnego gatunku człowieka. Tym niemniej, 260 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka jeśli przedstawiciel Homo sapiens sapiens istniałby w Kanapoi 4-4,5 min lat temu, pozostawiłby po sobie dokładnie taką samą kość ramienną, jaką wtedy odkryto. Antropolodzy Henry M. McHenry i Robert S. Corruccini z University of California potwierdzili, że odkrycie z Kanapoi przypomina kość człowieka: "kość ramienną z Kanapoi
trudno odróżnić od kości ramiennej współczesnego Homo [...] w każdym, ledwo uchwytnym szczególe świadczy ona o wczesnym wykształceniu się niemal ludzkiego łokcia". W swojej pracy z 1975 roku anatom C. E. Oxnard zgodził się z tą oceną, stwierdzając: "możemy potwierdzić, że kość z Kanapoi zdecydowanie przypomina kości człowieka". Oxnard uznał, więc, podobnie jak Louis Leakey, że australopiteki nie znajdowały się w głównej linii ewolucyjnej ludzkiego gatunku. W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z nieprawdopodobnym rozwojem od niemal ludzkiej kości ramiennej z Kanapoi do znacznie bardziej małpiej kości ramiennej australopiteków i następnie, ponownie do bardziej ludzkiej kości ramiennej późniejszych hominidów. Skamieniałość z Gomobre, wydatowaną na około 1,5 min lat, znaleziono razem ze słabo obrobionymi narzędziami kamiennymi. W 1981 roku Brigitte Senut stwierdziła, że kość ramienną z Gombore "nie różni się od kości ramiennej typowego, współczesnego człowieka". Wydaje się, zatem, iż do listy dowodów, kwestionujących akceptowany obecnie scenariusz ewolucji ludzkiego gatunku, możemy dodać dwie bardzo starożytne kości ramien-ne, które zdecydowanie przypominają kości ramienne człowieka: skamieniałość z Kanapoi z Kenii, datowaną na 4-4,5 min lat, i kość z Gombore z terenu Etiopii, sprzed ponad 1,5 min lat. Potwierdzają one pogląd, że Homo sapiens sapiens współistniał z innymi, człekokształtnymi i małpokształtny-mi, istotami przez bardzo długi czas. Odkrycia Richarda Leakeya W 1972 roku syn Louisa Leakeya, Richard, odkrył nad Jeziorem Turkana w Kenii rozbitą czaszkę hominida. Oznaczono ją jako ER 1470. Jego żona Me-ave, zoolog, dokonała rekonstrukcji tego znaleziska. Pojemność puszki mózgowej czaszki wynosiła ponad 810 cm3, więcej niż w przypadku masywnych australopiteków. Początkowo, Richard Leakey wahał się z przypisaniem gatunku dla swojego odkrycia, lecz ostatecznie określił je jako Homo habilis. Warstwa, w której odkryto czaszkę, leżała poniżej tzw. KBS Tuff, osadu wulkanicznego52 wydatowanego metodą potasowo-argonową na 2,6 min lat. Samej czaszce przypisano wiek 2,9 min lat, była, więc współczesna najstarszym australopitekom. Datowanie tufu wulkanicznego zostało jednak później zakwestionowane. Według nowych szacunków miał on mieć mniej niż 2 min lat. 52 Tufu. 260 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka jeśli przedstawiciel Homo sapiens sapiens istniałby w Kanapoi 4-4,5 min lat temu, pozostawiłby po sobie dokładnie taką samą kość ramienną, jaką wtedy odkryto. Antropolodzy Henry M. McHenry i Robert S. Corruccini z University of Califomia potwierdzili, że odkrycie z Kanapoi przypomina kość człowieka: "kość ramienną z Kanapoi trudno odróżnić od kości ramiennej współczesnego Homo [...] w każdym, ledwo uchwytnym szczególe świadczy ona o wczesnym wykształceniu się niemal ludzkiego łokcia". W swojej pracy z 1975 roku anatom C. E. Oxnard zgodził się z tą oceną, stwierdzając: "możemy potwierdzić, że kość z Kanapoi zdecydowanie przypomina kości człowieka". Oxnard uznał więc, podobnie jak Louis Leakey, że australopiteki nie znajdowały się w głównej linii ewolucyjnej ludzkiego gatunku. W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z nieprawdopodobnym rozwojem od niemal ludzkiej kości ramiennej z Kanapoi do znacznie bardziej małpiej kości ramiennej australopiteków i następnie, ponownie do bardziej ludzkiej kości ramiennej późniejszych hominidów. Skamieniałość z Gomobre, wydatowaną na około 1,5 min lat, znaleziono razem ze słabo obrobionymi narzędziami kamiennymi. W 1981 roku Brigitte Senut stwierdziła, że kość ramienną z Gombore "nie różni się od kości ramiennej typowego, współczesnego człowieka". Wydaje się, zatem, iż do listy dowodów, kwestionujących akceptowany obecnie scenariusz ewolucji ludzkiego gatunku, możemy dodać dwie bardzo starożytne kości ramien-ne, które
zdecydowanie przypominają kości ramienne człowieka: skamieniałość z Kanapoi z Kenii, datowaną na 4-4,5 min lat, i kość z Gombore z terenu Etiopii, sprzed ponad 1,5 min lat. Potwierdzają one pogląd, że Homo sapiens sapiens współistniał z innymi, człekokształtnymi i małpokształtny-mi, istotami przez bardzo długi czas. Odkrycia Richarda Leakey a W 1972 roku syn Louisa Leakeya, Richard, odkrył nad Jeziorem Turkana w Kenii rozbitą czaszkę hominida. Oznaczono ją jako ER 1470. Jego żona Me-ave, zoolog, dokonała rekonstrukcji tego znaleziska. Pojemność puszki mózgowej czaszki wynosiła ponad 810 cm3, więcej niż w przypadku masywnych australopiteków. Początkowo, Richard Leakey wahał się z przypisaniem gatunku dla swojego odkrycia, lecz ostatecznie określił je jako Homo habilis. Warstwa, w której odkryto czaszkę, leżała poniżej tzw. KBS Tuff, osadu wulkanicznego52 wydatowanego metodą potasowo-argonową na 2,6 min lat. Samej czaszce przypisano wiek 2,9 min lat, była więc współczesna najstarszym australopitekom. Datowanie tufu wulkanicznego zostało jednak później zakwestionowane. Według nowych szacunków miał on mieć mniej niż 2 min lat. 52 Tufu. Ciągle coś nowego z Afryki 261 W pewnej odległości od miejsca, gdzie znaleziono czaszkę ER 1470, choć na tym samym poziomie, John Harris, paleontolog z Muzeum Narodowego w Kenii, odkrył dwie niemal ludzkie kości udowe. Harris wezwał Richarda Lea-keya, który donosił później: "znalezione kości udowe są odmienne od szczątków australopiteków i zdumiewająco podobne do kości udowych współczesnego gatunku człowieka". Inni badacze odkryli natomiast kości udowe odmienne od kości udowych Homo erectus. Pierwszą kość udową, znalezioną przez Harrisa wraz z towarzyszącymi fragmentami kości piszczelowej i strzałkowej, oznaczono jako ER 1481, drugą -ER 1472. Kolejny fragment kości udowej, który odkryto, określono jako ER 1475. Wszystkie te znaleziska przypisano Homo habilis. Richard Leakey stwierdził jednak w naukowym czasopiśmie, że odkryte kości nóg "z trudem można odróżnić od kości nóg H. Sapiens, jeśli weźmie się pod uwagę zakres odmian cechujących nasz gatunek". W artykule opublikowanym w National Geographic Leakey powtórzył ten pogląd, oznajmiając, że skamieniałości te "niemal w ogóle nie różnią się od kości nóg Homo sapiens". Inni badacze zgodzili się z tą opinią. B. A. Wood, anatom z Charing Cross Hospital Medical School w Londynie, stwierdził, że kości udowe "należą do grupy lokomocyjnej "współczesnego człowieka". Mimo iż większość uczonych nigdy nawet nie pomyślała o takiej możliwości, kości udowe z Koobi Fora można również przypisać hominidowi, który przypominał Homo sapiens sapiens i żył w Afryce około 2 min lat temu. Kości udowe ER 1472 i ER 1481 świadczą, że odkrycia stanowiące wyraźnie chronologiczne anomalie nie ograniczają się do XIX wieku. Nadal poją-' wiają się z zadziwiającą regularnością aż do dnia dzisiejszego, tuż przed naszymi oczami, choć z trudem ktokolwiek rozpoznaje je takimi jakimi one są. Z samej Afryki możemy przytoczyć cały katalog takich znalezisk: szkielet Recka, szczęka z Kanam, czaszki z Kanjera, kość ramienna z Kanapoi, kość ramienna z Gombore i kości udowe znad Jeziora Turkana. Wszystkie te skamieniałości albo wręcz przypisano Homo sapiens, albo opisano jako niemal ludzkie kości. Z wyjątkiem środkowoplejstoceńskich czaszek z Kanjera wszystkie odkryto w warstwach wczesnoplejstoceńskich bądź plioceńskich. Kość skokowa ER 813 W 1974 roku B. A. Wood opisał skamieniałą kość skokową (kość kostki) znalezioną nad Jeziorem Turkana. Odkrył ją między osadem tufu wulkanicznego KBS Tuffa leżącą powyżej
warstwą tzw. tum Koobi Fora. Porównał to znalezisko, oznaczone jako ER 813, do kości skokowych współczesnych ludzi, goryli, szympansów i innych naczelnych o nadrzewnym trybie życia. "Skamieniałość ta w prostej linii przypomina kości skokowe współczesnego człowieka" - stwierdził Wood. Kość skokową ER 813 wydatowano na 1,5-2 min lat. Osobnik, do którego należała, żył więc mniej więcej w tym samym okresie co istoty określane jako Australopithecus robustus, Homo erectus i Homo habilis. 262
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
W późniejszym raporcie Wood stwierdził, że jego badania potwierdziły "podobieństwo skamieniałości KNM-ER 813 do w pełnich ludzkich kości", wykazując, iż jest ona "nieznacznie odmienna od kości skokowych współczesnych buszmenów". Znalezisko KNMER 813 mogło, zatem należeć do przedstawiciela Homo sapiens sapiens, żyjącego we wczesnym plejstocenie bądź późnym pliocenie. Jeżeli ta hipoteza jest słuszna, odkrycie znad Jeziora Turkana, podobnie jak kości udowe ER 1481 i ER1472, pasowałoby do grupy znalezisk sięgających w przeszłość miliony lat i wykluczałoby pogląd, że australopiteki, Homo habilis i Homo erectus byli przodkami ludzkiego gaunku. OH 62 - Czy prawdziwy Homo habilis uprzejmie wstanie? Artyści pracujący w oparciu o skamieniałości i raporty dostarczane przez paleontologów przedstawiali zwykle Homo habilis ]ako istotę zdecydowanie człekokształtną, z wyjątkiem głowy, która przypominała głowę małpy człekokształtnej (ii. 12.7)., Ten bardzo spekulatywny wizerunek Homo habilis utrzymał się aż do 1987 roku. Wówczas to Tim White i Don Johanson donieśli, że w Wąwozie Olduwai odkryli pierwszego osobnika Homo habilis (OH 62), którego czaszka była wyraźnie połączona z kośćmi pozostałej części szkieletu. Znalezione szczątki wykazały, iż istota ta miała zaledwie l m wysokości i dość długie ramiona. Rekonstrukcje nowego Homo habilis (ił. 12.7) były zdecydowanie bardziej małpokształtne niż poprzednie. Johanson i jego współpracownicy doszli do wniosku, że prawdopodobnie niewłaściwie przypisano Homo habilis wiele kości kończyn odkrytych przed rokiem 1987. Znalezisko OH 62 potwierdza naszą opinię, iż kości udowe ER 1481 i ER 1472 z Koobi Fora, opisane jako niemal ludzkie skamieniałości, mogły należeć do przedstawicieli Homo sapiens sapiens, którzy żyli w Afryce w okresie późnego pliocenu. Część badaczy przypisała je Homo habilis. Jednak nowy wizerunek tego gatunku wyklucza taką interpretację. Być może więc kości udowe z Koobi Fora należały do Homo erectus? G. E. Kennedy przypisał kość Ilustracja 12.7. Po lewej: Rekonstrukcja Homo habilis. Tak ukazywano ten gatunek przed 1987 rokiem. Z wyjątkiem gtowyjego anatomia przypomina ciało człowieka. Po prawej: Dzięki odkryciu O H 62 w Wąwozie Olduwai w 1987 roku wyłonił się nowy wizerunek Homo habilis, mniejszy i bardziej malpoksztaitny niż dotąd. Ciągle coś nowego z Afryki 263 udową ER 1481 temu hominidowi. E. Trinkhaus zauważył jednak, że poza jednym wyjątkiem zasadnicze rozmiary tej skamieniałości znajdują się w obrębie zakresu cech właściwych dla kości udowych współczesnego gatunku człowieka. Odkrywcy OH 62 musieli borykać się z problemem ewolucyjnego połączenia między nowym, bardziej małpokształtnym Homo habilis a Homo erectus. Te dwa gatunki oddziela w linii ewolucyjnej zaledwie około 200 000 lat. Jednak przejście H. habilis - H. erectus obejmuje raczej radykalne zmiany morfologiczne, w tym dużą zmianę rozmiarów ciała. Stosując modele prawidłowego wzrostu człowieka, Richard Leakey obliczył, że dorastający Homo
erectus, odkryty w 1984 roku (KNM-WT 15000), osiągnąłby ponad l,8 m wysokości jako dorosły osobnik. Z drugiej strony, dorosły OH 62 miał jedynie niecały metr wzrostu. Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się niewiarygodne, by w ciągu mniej niż 200 000 lat nastąpił ewolucyjny skok z małego, małpokształtnego Homo habilis OH 62 do dużego, bardziej człekokształtnego Homo erectus KNM-WT 15000. Naukowcy, którzy uznają bardzo dyskusyjny, skokowy model ewolucji, mogą jednak z łatwością zaakceptować takie przejście. Odmiennie od zwolenników tradycyjnej koncepcji stopniowej ewolucji, ich zdaniem ewolucja przebiega szybkimi etapami zmian przerywanych długimi okresami zastoju. Model skokowy może więc wyjaśnić wiele kłopotliwych anomalii ewolucyjnych, na przykład przejście od Homo habilis do Homo erectus. "Bardzo mały rozmiar ciała osobnika OH 62 - stwierdzili jego odkrywcy - wskazuje, że poglądy na temat ewolucji człowieka, postulujące wzrost rozmiarów poszczególnych gatunków w miarę upływu czasu, mogą wynikać raczej z uprzedzeń o stopniowej ewolucji a nie z faktów". Jednak poglądy o skokowej ewolucji również mogą wynikać raczej z uprzedzeń a nie z faktów. Odkrycia paleontologiczne, rozważane w całości, świadczą, że różne małpo-człekokształtne i człekokształtne istoty, włącznie z niektórymi formami przypominającymi współczesnych ludzi, współistniały w plejstocenie i czasach wcześniejszych. Nie tylko nowe znaleziska, takie jak OH 62, zakwestionowały długo akceptowany wizerunek Homo habilis. Odkryte wcześniej skamieniałości tego gatunku, interpretowane początkowo przez część badaczy jako niemal ludzkie kości, zostały później uznane przez innych naukowców za znaleziska przypominające szkielet małp człekokształtnych. Jak już wspomnieliśmy, w warstwie Bed I Wąwozu Olduwai znaleziono kompletny szkielet stopy, oznaczony jako OH 8. Wydatowano go na 1,7 min lat i przypisano Homo habilis. W 1964 roku M. H. Day i J. R. Napier przypisali jednak stopę OH 8 Homo sapiens. W ten sposób również przyczynili się do upadku człekokształtnego wizerunku Homo habilis. Z kolei O. J. Lewis, anatom z St. Bartholomew's Hospital Medical College w Londynie, wykazał, że stopa OH 8 przypomina bardziej stopę szympansów i goryli. Uznał zatem, iż osobnik OH 8 był przystosowany do nadrzewnego trybu życia. Taka interpretacja powoduje pewien problem. Społeczeństwo wyobra264 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka zające sobie swojego hipotetycznego przodka - Homo habilis -jako istotę żyjącą raczej na drzewach, dzięki odpowiednio przystosowanej do tego stopie, zamiast kroczyć odważnie w wyprostowanej postawie ciała po afrykańskich sawan- nach, z pewnością nie służy planom propagandowym zwolenników ewolucji. Na podstawie badań kości stopy OH 8, przeprowadzonych przez Lewisa, można dojść do wniosku, że Homo habilis cechował się o wiele bardziej mał-pokształtną budową, niż sądziła dotąd większość naukowców. Odkrycie OH 62 potwierdza ten pogląd. Istnieje również inna możliwość: stopa OH 8 nie należała do Homo habilis, lecz do australopiteka. Taką interpretację popierał Lewis. Przez lata różni uczeni opisywali szkielet stopy OH 8 jako niemal ludzką stopę, niemal małpią, pośrednią między budową stopy człowieka i małpy człekokształtnej, odmienną zarówno od stopy człowieka i małpy człekokształtnej, w końcu podobną do stopy orangutana. Taka różnorodność opinii ponownie ukazuje ważną cechę znalezisk paleoantropologicznych w wielu przypadkach podlegają one wielorakim, sprzecznym interpretacjom. Stronnicze rozważania decydują często, który pogląd zwycięża w danej chwili. W Wąwozie Olduwai znaleziono również rękę OH 7, jako część typowego okazu Homo habilis. W 1962 roku J. R. Napier stwierdził, że pod pewnymi względami, zwłaszcza, jeśli chodzi o zakończenia palców, posiada ona całkowicie ludzką budowę. Podobnie jak w
przypadku stopy OH 8 późniejsze badania wykazały, iż ręka OH 7 przypomina rękę małpy człekokształtnej, co zakwestionowało bądź to przypisanie jej do Homo habilis, bądź ogólnie akceptowany, człekokształtny wizerunek tego gatunku, opierający się również na pierwotnej interpretacji znaleziska OH 7. Podobieństwo odkrytej ręki do ręki małpy skłoniło Randalla L. Susmana i Jacka T. Sterna do wysunięcia wniosku, że służyła ona stworzeniu o "nadrzewnym trybie życia". Innymi słowy, Homo habilis, czy jakakolwiek istota, do której należała ręka OH 7, mogła spędzać większą część życia wisząc na gałęziach drzew. Ten małpokształtny wizerunek różni się od zdecydowanie człekokształtnego obrazu Homo habilis i innych przypuszczalnych przodków ludzi, jaki spotykamy zwykle w albumach na temat początków życia i w specjalnych programach telewizji edukacyjnej. W świetle sprzecznych danych dotyczących Homo habilis niektórzy badacze uznali, że "stworzenie" tego gatunku na pierwszym miejscu rodzaju Homo było nieuzasadnione. Jeżeli znaleziska przypisane Homo habilis nie należały w rzeczywistości do tego gatunku, co zatem reprezentowały? T. J. Robinson przekonywał, że Homo habilis został błędnie utworzony z mieszaniny szczątków szkieletowych należących do Australopithecus africanus i Homo erectus. Zdaniem innych naukowców wszystkie kości Homo habilis należały do australopiteków. Widzimy, więc ostatecznie, że Homo habilis jest tak samo realny jak pustynny miraż. Czasami przedstawia się go jako istotę człekokształtną, innym 265 Ciągle coś nowego z Afryki razem małpokształtną, czasami istnieje, a czasami neguje się jego istnienie -zgodnie z upodobaniami osoby wypowiadającej dany pogląd. Biorąc pod uwagę wiele sprzecznych opinii, naszym zdaniem, materiał Homo habilis reprezentuje najprawdopodobniej więcej niż jeden gatunek hominida: małego, małpokształtnego i nadrzewnego australopiteka (OH 62 i niektóre znaleziska z Olduwai), prymitywnego Homo (czaszka ER 1470) i Homo sapiens sapiens (kości udowe ER 1481 i ER 1472). Krytyka australopiteków przedstawiona przez Oxnarda Homo habilis nie jest jedynym przodkiem człowieka podlegającym ciągłej krytyce. Zgodnie z opinią większości paleoantropologów australopiteki były przodkami ludzkiego gatunku, które posiadały człekokształtne ciało. Według zwolenników tego poglądu poruszały się one w wyprostowanej postawie, w sposób niemal identyczny jak współczesny Homo sapiens. Jednak już od samego początku niektórzy badacze sprzeciwiali się takiemu wizerunkowi tych istot. Wpływowi angielscy naukowcy, włącznie z Sir Arthurem Keithem, stwierdzili, że australopiteki nie były hominidami, lecz odmianą małp człekokształtnych. Ten pogląd utrzymał się aż do początku lat pięćdziesiątych, kiedy to dalsze znaleziska australopiteków i odrzucenie autentyczności "człowieka z Piltdown" stworzyły w głównym nurcie paleoantropologii miejsce dla człekokształtnego wizerunku rodzaju Australopithecus. Jednak nawet wówczas, gdy australopiteki zdobyły powszechną akceptację jako hominidy i przodkowie człowieka, nadal sprzeciwiano się tym opiniom. Louis Leakey stwierdził, że stanowiły one wczesne i bardzo małpokształt-ne odgałęzienie głównej linii ewolucji ludzkiego gatunku. Później jego syn, Richard Leakey, w znacznym stopniu przyjął ten sam pogląd. Na początku lat pięćdziesiątych Sir Solly Zuckerman opublikował obszerne wyniki badań biometrycznych, które wykazywały, że australopiteki nie były aż tak człekokształtne, jak wyobrażali to sobie zwolennicy umieszczania tych istot w linii genealogicznej Homo sapiens. W ciągu os.tatniego ćwierćwiecza Char-les E. Oxnard, stosując wieloczynnikową analizę statystyczną, ponowił i wzmocnił krytykę rozpoczętą przez Zuckermana. Zdaniem Oxnarda
jest raczej nieprawdopodobne, by jakiekolwiek australopiteki [...] mogły mieć bezpośrednie powiązania filogenetyczne z rodzajem Homo". Oxnard zbadał, że mózg, zęby i czaszka australopiteków cechowały się taką samą budową, jak u małp człekokształtnych. Kości barkowe okazały się być przystosowane do zawieszania ciała na gałęziach drzew, a miednica, kości udowe, kości kostek do czworonożnego sposobu poruszania się i akrobatycznych zachowań. Zakrzywione kości ręki przypominały natomiast rękę orangutana. "Badając dalsze znaleziska - napisał Oxnard w 1975 roku - ukazuje się przed nami wizerunek średniej wielkości zwierząt o nadrzewnym trybie życia, zdolnych do wspinania się, wykonywania różnych akrobatycznych ruchów i być może zawieszania ciała na gałęziach drzew". 266 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ilustracja 12.8. Większość naukowców opisuje australopiteki jakio istoty dwunożne, człekokształtne z wyjątkiem gtowy. Jednak według badań S. Zuckermana i C. E, Oxnarda australopietld były bardziej małpokształtne. Choć mogły poruszać się na dwóch nogach na ziemi (po lewej), były także stworzeniami o "nadrzewnym trybie życia, zdolnymi do wspinania się, wykonywania różnych akrobatycznych ruchów (po prawej) i być może zawieszania ciała na gałęziach drzew". Unikalna morfologia australopiteków doprowadziła Zuckermana i Oxnarda do odrzucenia poglądu, że były one przodkami człowieka. Ilustracje wykonała Miles Triplett. W 1973 roku Zuckerman i Oxnard zaprezentowali referat na sympozjum Towarzystwa Zoologicznego z Londynu. Na zakończenie spotkania Zuckerman dokonał ważnych spostrzeżeń: "Przez lata, prawie sam, sprzeciwiałem się standardowo przyjmowanym opiniom na temat australopiteków - sam, to znaczy razem z moimi współpracownikami ze szkoły, którą założyłem w Birmingham - ale obawiam się, że odniosło to mały skutek. Głos wyższego autorytetu przemówił i jego przekaz w odpowiednim czasie włączono do podręczników na całym świecie". Sytuacja ta nie uległa zmianie do dziś. Naukowcy posiadający odpowiedni autorytet w dziedzinie paleoantropologii i wśród całej społeczności naukowej zdołali utrzymać człekokształtny wizerunek australopiteków. Obszerne i dobrze udokumentowane dowody zaprzeczające temu faworyzowanemu obrazowi pozostają na stronach specjalistycznych czasopism, gdzie mają mały wpływ na całe społeczeństwo, nawet na jego wykształconą część, lub są w ogóle nieznane szerszym kręgom społecznym. Ciągle cos nowego z Afryki 267 Analizując wieloletnią kontrowersję odnośnie charakteru australopiteków, Oxnard napisał w 1984 roku: "W toczącym się niegdyś sporze o to czy istoty te były bardziej spokrewnione z małpami człekokształtnymi czy z ludźmi, opinia o ich człowieczeństwie zwyciężyła. Rezultatem tego mogła być nie tylko porażka przeciwnych poglądów, lecz również usunięcie w niepamięć tej części dowodów, na których się one opierały Jeśli tak się rzeczywiście stało, musi istnieć możliwość ponownego wydobycia na światło dzienne tej pozostałej części istniejących świadectw. Mogą one być bardziej zgodne z nowym wizerunkiem australopiteków. Mogą pomóc wykazać, że australopiteki ani nie przypominały afrykańskich małp człekokształtnych bądź ludzi, ani też nie stanowiły pośredniego ogniwa między nimi, lecz były całkowicie odmiennymi istotami". Cała nasza książka porusza dokładnie ten sam problem. Pewne znaleziska zostały zapomniane i my sami odkryliśmy znaczne ilości takich materiałów, które dotyczą dziejów ludzkiego gatunku. Podsumowując swoje ustalenia, Oxnard stwierdził: "Różne skamieniałości australopiteków są zwykle całkowicie odmienne zarówno od kości człowieka, jak i od afrykańskich małp
człekokształtnych [...]. Rozpatrywane jako jeden rodzaj stanowią mozaikę jedynych w swoim rodzaju cech, przypominających do pewnego stopnia cechy orangutana". Rozważając anatomiczną unikalność australopiteków, Oxnard powiedział: "Jeżeli ta ocena jest właściwa, trudno sądzić, by jakikolwiek australopitek należał do głównej linii ewolucyjnej ludzkiego gatunku". Podobnie jak Louis i Richard Leakey Oxnard uważał, że linia genealogiczna Homo była daleko bardziej starożytna niż pozwala na to standardowy scenariusz ewolucyjny. Uzasadniając tę opinię, zwrócił uwagę na skamieniałości, jakie wcześniej omawialiśmy: niemal ludzką kość skokową ER 813, datowaną na ponad 1,5 min lat, oraz kość ramienną z Kanapoi, być może, sprzed co najmniej 4 min lat. Na podstawie tych znalezisk Oxnard doszedł do wniosku, że rodzaj Homo ma przynajmniej 5 min lat. "Standardowe wyobrażenie o ewolucji człowieka - powiedział - musi zostać w dużym stopniu zmodyfikowane lub nawet odrzucone [...] należy wziąć pod uwagę nowe rozwiązania". "Lucy" iv piasku z diatrybami52 Mimo badań Oxnarda większość naukowców wciąż uważa, że australopiteki były przodkami ludzkiego gatunku. Jednym z tych uczonych jest Donald Jo-hanson, który studiował antropologię na University of Chicago pod kierunkiem F. Ciarka Howella. Jako młody absolwent uczelni, żądny poznania tajników romantycznych poszukiwań skamieniałości hominidów, towarzyszył Howello-wi w wyprawie do Afryki, pracując na stanowisku Omo w Etiopii. 53 Diatryba - przemówienie bądź utwór literacki wyrażające zwykle protest lub krytykę. Jest to aluzja do wspomnianego później tytułu piosenki Beatlesów Lucy in the sky with Diamonds (Lucy na niebie z diamentami). 268 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Johanson powrócił później na afrykański kontynent, tym razem kierując już swoją własną ekspedycję do Hadaru w regionie Afar, na terenie Etiopii. Pewnego popołudnia Johanson znalazł górną część kości piszczelowej, która należała wyraźnie do jakiegoś gatunku naczelnych. W pobliżu tej skamieniałości odkrył dolny koniec kości udowej. Na podstawie sposobu, w jaki kość udowa i piszczel pasowały do siebie Johanson uznał, że znalazł kompletny staw kolanowy hominida, przodka współczesnego gatunku człowieka, nie zaś starożytnej małpy zwierzokształtnej. Osady, w których dokonał powyższych odkryć, miały ponad 3 min lat. Były to, zatem jedne z najstarszych szczątków hominida, jakie kiedykolwiek znaleziono. W naukowych publikacjach Johanson donosił, że staw kolanowy z Hadaru (AL 129) ma 4 min lat i należał do prymitywnego australopiteka, charakteryzującego się ludzkim, dwunożnym chodem. W trakcie następnego roku pracy Alemayehu Asfaw, Etiopczyk pracujący na stanowisku w Hadar z Johansonem, znalazł skamieniałe szczęki. Określenie ich przynależności gatunkowej okazało się trudne. Johanson poprosił Richarda Leakeya, aby przybył na miejsce i zbadał znalezisko. Leakey przyjął zaproszenie i przyjechał w towarzystwie swej matki, Mary Leakey, oraz żony, Meave. Razem z Johansonem zbadał szczęki i przypisał je rodzajowi Homo, co czyniło z nich najstarsze ze znalezionych dotychczas skamieniałości Homo. 30 listopada 1974 roku Donald Johanson i Tom Gray badali odcinek nr 162 na stanowisku w Hadar. Początkowo znaleźli jedynie fragmenty kości ssaka. Po pewnym czasie Grey był gotów zakończyć pracę i wrócić do obozu. Johanson zaproponował jednak, by sprawdzili pobliski żleb. Nie odkryli tam wielu skamieniałości, lecz gdy mieli właśnie odejść, Johanson zauważył na powierzchni ziemi odsłonięty fragment kości ramienia. Kiedy obaj rozejrzeli się wokoło, zobaczyli rozrzucone kości, które należały do tego samego hominida. Zaczęli skakać
i krzyczeć z radości w ponad czterdziestostopniowym upale. W ten właśnie sposób uczcili dokonanie niezwykle znaczącego odkrycia. Tego wieczoru Johanson i jego współpracownicy zorganizowali przyjęcie, a w obozowych głośnikach ekspedycji grzmiała ciągle piosenka Beatlesów Lucy in the sky with-Diamonds. Ze słów tej piosenki znaleziony hominid płci żeńskiej otrzymał swoje imię - "Lucy". Przy pomocy różnych metod datowania - metody paleomagnetycznej, po-tasowo-argonowej oraz pomiaru efektów promieniotwórczego rozpadu innych pierwiastków - Johanson określił, że "Lucy" ma 3,5 min lat. W 1975 roku Johanson wrócił do Hadaru, tym razem z fotografem National Geographic, który zarejestrował kolejne ważne odkrycie. Na stoku wzgórza Johanson i jego zespół znaleźli skamieniałe szczątki trzynastu istot. Były to dorosłe osobniki płci męskiej i żeńskiej oraz dzieci. Nazwano je "Pierwszą Rodziną". Ich wiek geologiczny był identyczny z wiekiem "Lucy" i wynosił około 3,5 min lat. Ciągle cos nowego z Afryki 269 Po odkryciu "Pierwszej Rodziny" najważniejsze odkrycia z Hadaru, obejmujące ponadto staw kolanowy, szczęki znalezione przez Alemayehu i "Lucy", zostały skompletowane. W jaki sposób skamieniałości te interpretowali i re-interpretowali poszczególni naukowcy? Przypisując szczęki Alemayehu i okazy "Pierwszej Rodziny" rodzajowi Homo, Johanson polegał początkowo na opinii Richarda i Mary Leakey. Jeżeli "Lucy", jak sądził Johanson, kość udowa AL 129 i piszczel należały do jednego z australopiteków, wówczas mielibyśmy w Hadar dwa rodzaje hominidów. Pod wpływem Timothy'ego D. White'a, paleontologa, który pracował nad Jeziorem Turkana z Richardem Leakeyem, Johanson zmienił później swoją opinię na temat liczby gatunków w Hadar. White przekonał Johansona, że hominid z Hadar reprezentuje nowy gatunek. Wspólnie określili go mianem Australopithecus afarensis, od nazwy regionu Afar w Etiopii. Według Johansona i White'a Australopithecus afarensis, najstarszy austra-lopitek jakiegokolwiek odkryto, dał początek dwóm liniom genealogicznym hominidów. Pierwsza doprowadziła, poprzez Australopithecus africanus, do powstania masywnych australopiteków, druga, poprzez Homo habilis i Homo' erectus, do pojawienia się Homo sapiens. A. afarensis - nadmiernie ludzki hominid? Johanson stwierdził, że "pod względem najważniejszych cech" osobniki Australopithecus afarensis posiadały "ludzkie ciała o małych rozmiarach". Jednak niektórzy uczeni zdecydowanie nie zgodzili się z taką opinią. Przedstawili daleko bardziej małpokształtny obraz "Lucy" i jej krewnych. W większości przypadków ich poglądy na temat "Lucy" zgadzają się z wcześniejszymi ustaleniami Oxnarda, Zuckermana i innych naukowców odnośnie całego rodzaju Australopithecus. Skamieniałości z Hadar nie obejmowały kompletnej czaszki osobnika A. afarensis. Tim White zdołał ją jednak częściowo zrekonstruować, używając szczątków czaszek, fragmentów dolnej i górnej szczęki oraz niektórych kości twarzy Należały one do kilku osobników "Pierwszej Rodziny". Zdaniem Johansona zrekonstruowana czaszka "wyglądała jak mała samica goryla". W tym względzie nie wybuchł żaden spór między Johansonem a jego krytykami. Wszyscy zgodzili się, że głowa A. afarensis przypominała głowę małp człekokształtnych. Jednak budowa pozostałej części ciała tego hominida budziła kontrowersje. Randall L. Susman, Jack T. Stern, Charles E. Oxnard oraz inni badacze uważali ją również za małpokształtną. W ten sposób kwestionowali pogląd Johansona, że "Lucy", podobnie jak człowiek, chodziła w wyprostowanej postawie ciała. Jej kość łopatkowa była niemal identyczna z kością łopatkową małp człekokształtnych. Obrócony ku górze staw łopatkowy wskazywał, że "Lucy" wykorzystywała najprawdopodobniej swe ramiona do wspinania się na
drzewa i zawieszania na gałęziach całego ciała. Kości ramienia A. afarensis przypominały kości ramion wspinających się na drzewa przedstawicieli naczelnych, 2 70 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka a kręgosłup posiadał punkty przyczepu bardzo silnych mięśni barków i pleców. Kości okolicy nadgarstka i dłoni, podobnie jak długie, zakrzywione kości palców, świadczyły o mocnym uchwycie ręki. Biodra i nogi "Lucy" były przystosowane do wspinania się na drzewa, a jej stopa posiadała zakrzywione palce, przydatne do chwytania gałęzi. Można sobie tylko wyobrazić konsekwencje takiego obrazu czy też modelu "Lucy", która prowadzi nadrzewny tryb życia. Z pewnością jej wizerunek jako istoty znajdującej się na ewolucyjnej drodze do powstania człowieka uległby w tym momencie zachwianiu. Nawet uznając, że "Lucy" mogłaby rozwinąć się w ludzką istotę, nadal musimy przyznać, iż cechy anatomiczne tego austra-lopiteka przedstawiano niezgodnie z prawdą w celach propagandowych. Należy także podkreślić, że Richard Leakey, Christine Tardieu i wielu innych uczonych dowodziło, iż skamieniały materiał A. afarensis obejmuje w rzeczywistości dwa lub nawet trzy gatunki. W obrębie naukowej społeczności nie ma, więc jak dotąd jednomyślnego poglądu, jakie naprawdę byty australopiteki, w tym A. afarensis, zarówno pod względem morfologii, jak i ich ewolucyjnego związku z Homo sapiens sapiens. Niektórzy naukowcy widzą w nich przodków ludzkiego gatunku, natomiast inni, na przykład C. E. Oxnard, odrzucają taką opinię. Ślady stóp z Laetoli Stanowisko Laetoli usytuowane jest w północnej Tanzanii, około 50 km na południe od Wąwozu Olduwai. Laetoli jest masajskim słowem, które znaczy "czerwona lilia". W 1979 roku członkowie ekspedycji kierowanej przez Mary Leakey zauważyli tu na powierzchni ziemi skamieniałe odciski stóp zwierząt. Były wśród nich ślady hominidów. Zostały one odciśnięte w warstwach popiołu wulkanicznego, wydatowanych metodą potasowo-argonową na 3,6-3,8 min lat. Magazyn National Geographic przedstawił artykuł Mary Leakey zatytuowa-ny "Siady stóp w Popiołach Czasu". W swej analizie odcisków Leakey przytoczyła opinię Louise Robbins z University of North Carolina, specjalisty w dziedzinie badań śladów stóp, która oświadczyła: "tak bardzo przypominały one ślady współczesnego człowieka, że aż trudno uwierzyć, iż znaleziono je w tak starych tufach wulkanicznych". Czytelnicy, którzy towarzyszyli nam dotąd w naszej intelektualnej podróży, będą mieli niewielkie trudności z rozpoznaniem odcisków stóp z Laetoli jako potencjalnego dowodu obecności ludzi w Afryce ponad 3,6 min lat temu. Byliśmy jednak nieco zdziwieni odkryciem tak uderzającej anomalii w zestawie współczesnych relacji dotyczących standardowych badań paleoantropolo-gicznych. Najbardziej zdumiał nas fakt, że naukowcy o światowej reputacji, najwięksi specjaliści w swym zawodzie, patrzyli na te ślady, opisywali ich niemal ludzkie cechy i ani przez chwilę nie pomyśleli, że istoty, które je pozostawiły, mogły być takie jak my. Ciągle coś nowego z Afryki 271 Procesy myślowe uczonych biegły ustalonymi zwyczajowo kanałami. Mary Leakey napisała: "Przynajmniej 3,6 min lat temu, w czasach plioceńsidch, bezpośredni przodek człowieka poruszał się na dwóch nogach w wyprostowanej postawie ciała, stawiając swobodnie duże kroki [...] kształt jego stopy był dokładnie taki sam jak naszej". Kim był ten przodek? Akceptując pogląd Leakey, należałoby uznać, że ślady stóp w Laetoli zostawił poprzednik Homo habilis, który nie był australopi-tekiem. Przyjmując punkt
widzenia Johansona i White'a, byłby to Australo-pithecus afarensis. W obu przypadkach głowa istoty, która zostawiła ślady, obok innych prymitywnych cech budowy ciała, przypominałaby głowę małp człekokształtnych. Dlaczego jednak nie możemy wziąć pod uwagę hominida posiadającego stopy i ciało zbliżone do budowy współczesnego gatunku człowieka? Nic nie wyklucza takiej możliwości. Przedstawiliśmy w tej książce dużą liczbę skamieniałości, które świadczą o istnieniu Homo sapiens sapiens we wczesnym plejstocenie i późnym pliocenie. Część z tych znalezisk pochodzi nawet z Afryki. Może jednak tylko wyolbrzymiamy niemal ludzkie cechy śladów stóp z Laetoli? Zobaczmy co powiedzieli na ten temat różni badacze. Louise M. Robbins, która w 1979 roku przedstawiła Mary Leakey pierwszą ocenę odcisków, opublikowała później bardziej szczegółowy raport. W Laetoli znaleziono kilka grup śladów i oznaczono je literami. Badając odciski grupy G, reprezentujące trzech osobników, opisanych przez Mary Leakey jako prawdopodobna grupa rodzinna, Robbins zaobserwowała, że "posiadają one wiele cech charakterystycznych dla struktury ludzkiej stopy". Zauważyła zwłaszcza, iż duży palec ustawiony był w linii prostej, co cechuje stopę człowieka, nie zaś w bok, jak w przypadku małp człekokształtnych. Małpy człekokształtne mogą w znacznym stopniu poruszać dużym palcem stopy podobnie jak ludzie kciukiem. Robbins stwierdziła ostatecznie, że "cztery strefy funkcjonalne stóp hominidów - pięta, łuk, poduszka dużego palca i same palce - odcisnęły się w popicie w sposób typowy dla ludzkiej stopy". "Hominidy szły po powierzchni popiołu jak dwunożny człowiek" - dodała Robbins. M. H. Day zbadał ślady z Laetoli używając metod fotogrametrycznych. Fotogrametria jest nauką, w której przy pomocy fotografii otrzymuje się dokładne dane dotyczące rozmiarów badanych obiektów. Analiza Daya wykazała, że odciski cechuje "bliskie podobieństwo z anatomią stóp współczesnego człowieka poruszającego się zwykle boso, co jak można wykazać, często zdarza się w przypadku ludzi". Day zakończył swój raport w charakterystycznym tonie: "Nie ma teraz żadnych poważnych wątpliwości odnośnie wyprostowanej postawy ciała i dwunożnego sposobu poruszania się australopiteków". Jaki posiadał jednak dowód, że to australopiteid zostawiły w Laetoli ślady stóp? Nie można przecież wykluczyć, iż jakaś nieznana istota, być może bardzo podobna do współczesnego Homo sapiens, była ich sprawcą. 272 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Anatom R. H. Tuttie powiedział: "Kształt tych odcisków nie różni się od śladów stóp ludzi chodzących zwykle boso i stawiających duże kroki". Tuttie stwierdził ostatecznie: "Opierając się jedynie na morfologii odcisków grupy G, można powiedzieć, że istoty, które je pozostawiły, należały do rodzaju Homo [...] ponieważ ślady te tak bardzo przypominają odciski stóp Homo sapiens. Jednak ich wczesne pochodzenie powstrzyma prawdopodobnie wielu paleoantropologów przed przyjęciem takiego wyjaśnienia. Podejrzewam, że jeśli nie byłyby one datowane lub gdyby wydatowano je na późniejszy okres, większość specjalistów przypuszczalnie zaakceptowałaby opinię, że są to ślady przedstawicieli Homo [...] przypominają one małego, bosego Homo sapiens". Tuttie oświadczył również, że stopa A. afarensis nie mogła wykonać odkrytych w Laetoli odcisków. Jak widzieliśmy, posiadała ona długie, zakrzywione palce. Zdaniem Tuttle'a trudno wyobrażać sobie, "by takie palce pasowały dokładnie do śladów z Laetoli". Identyczny zarzut można przedstawić w odniesieniu do stopy jakiegokolwiek innego gatunku australopiteków. Stern i Susman sprzeciwili się jednak opinii Tuttle'a. Przekonani, że odciski z Laetoli są śladami niemal małpich stóp A. afarensis, zaproponowali inne wyjaśnienie. Starożytne australopiteki szły po wulkanicznym popicie podwijając długie palce, jak czasami robią to
szympansy. Z tego powodu ich ślady tak bardzo przypominały odciski dość krótkopalczastej stopy człowieka. Czy australopiteki idące z podwiniętymi palcami mogły zostawić prawie ludzkie ślady? Tuttie uważał, że jest to wyjątkowo nieprawdopodobne. Jeżeli hominid z Laetoli miał długie palce, wówczas, zdaniem Tuttle'a, znaleziono by dwa rodzaje śladów - długich, rozciągniętych palców i krótkich, podwiniętych palców z wyjątkowo głębokimi odciskami kostek. Tak jednak nie było, co oznaczało, że długopalczasta stopa A. afarensis nie mogła zostawić swych śladów w Laetoli. Nawet Tim White, który również sądził, iż to Australopithecus afarensis pozostawił odciski stóp w Laetoli, stwierdził: "Model podwiniętych palców »przy-pominający zachowanie szympansa", zaprezentowany przez Sterna i Susma-na (1983), zakłada znaczne zróżnicowanie bocznych długości palców na śladach z Laetoli. Nie jest to jednak widoczne na skamieniałych odciskach". Kwestionując bezpośrednio pogląd Johansona, White'a, Latimera i Love-joya, którzy uznali, że ślady odkryte w Laetoli pozostawił Australopithecus afarensis, Tuttie powiedział: "Z powodu zakrzywienia i wydłużenia palców, a także innych cech szkieletowych świadczących o nadrzewnym trybie życia [...]jest nieprawdopodobne, by Australopithecus afarensis z Hadaru z terenu Etiopii mógł zostawić takie odciski stóp, jakie odkryto w Laetoli". Tego typu wypowiedzi sprowokowały Johansona i jego zwolenników do przedstawienia starannie opracowanych kontrargumentów. Tim White opublikował na przykład w 1987 roku pracę badawczą na temat odcisków z Laetoli, w której odrzucił argumenty Tuttle'a przemawiające za tym, że ich sprawcą był bardziej rozwinięty hominid niż A. afarensis. Ciągle coś nowego z Afryki 273 White powiedział: "Nie ma nawet strzępu dowodu wśród 26 osobników reprezentujących rodzinę człowiekowatych w zbiorze ponad 5 000 szczątków kręgowców z Laetoli, który świadczyłby o obecności na tym stanowisku bardziej rozwiniętego hominida plioceńskiego". Jednak jak widzieliśmy w naszym przeglądzie afrykańskich skamieniałości hominidów, istnieje w rzeczywistości kilka "strzępów" dowodów wskazujących na obecność w pliocenie istot podobnych do osobników sapiens. Część z nich odkryto w pobliżu Laetoli. Ponadto szczątki szkieletowe człowieka i tak znajdywane są bardzo rzadko, nawet na stanowiskach, gdzie występują inne niewątpliwe ślady jego obecności, White stwierdził proroczo: "ostatecznie nauka udowodni, że odciski z Laetoli są w niewielkim stopniu odmienne od śladów stóp pozostawianych w analogicznych okolicznościach przez współczesnych ludzi". Jednak w tej chwili można zaobserwować, że nie różnią się one od odcisków stóp człowieka. Nawet sam White powiedział również: "Nie mylę się. Przypominają one ślady stóp współczesnych ludzi. Jeśli dziś znaleziono by jeden z nich w piasku kalifornijskiej plaży i zapytano by czteroletnie dziecko, co to jest, odpowiedziałoby . natychmiast, że ktoś tędy przechodził. Nie byłoby ono w stanie odróżnić go od setki innych śladów na plaży. Nikt nie mógłby go odróżnić. Budowa zewnętrzna jest identyczna. Wyraźnie widać dobrze ukształtowaną, współczesną piętę, z mocno wyodrębnionym łukiem, i dobrze wykształconą poduszkę dużego palca, który znajduje się zresztą w prostej linii i nie jest skierowany w bok, jak w przypadku stóp małp człekokształtnych". Tuttie zauważył natomiast: "we wszystkich dostrzegalnych cechach morfologicznych stopy osobników, którzy zostawili ślady grupy G, nie różnią się od stóp współczesnych ludzi". "Czarna Czaszka", czarne myśli W 1985 roku Alan Walker z Johns Hopidns University odkrył na zachód od Jeziora Turkana skamieniałą czaszkę hominida, zabarwioną na czarno minerałami. Nowe znalezisko, nazwane
"Czarną Czaszką", wzbudziło wątpliwości odnośnie obrazu ewolucji hominidów, przedstawionego przez Donalda Johansona. Według pierwotnej hipotezy Johansona Australopithecus afarensis dał początek dwóm liniom hominidów. Układ ten można sobie wyobrazić w postaci drzewa z dwoma gałęziami. Ich pień stanowi Australopithecus afarensis. Na jednej gałęzi znajduje się linia Homo, przebiegająca od Homo habilis poprzez Homo erectus do Homo sapiens, na drugiej - australopiteld. Johanson i White twierdzili, że Australopithecus afarensis dał początek Australopithecus africanus, a z niego powstał z kolei Australopithecus robu-stus. Tendencja rozwojowa zmierzała w kierunku coraz większych zębów, szczęk i czaszki, która posiadała jednocześnie grzebień kostny biegnący wzdłuż jej wierzchołka. Służył on u masywnych australopiteków do przyczepu silnych mięśni szczękowych. Następnie Australopithecus robustus dał przypuszczalnie 2 74 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka początek niezwykle masywnemu Anstralopithecus boisei, który posiadał wszystkie wymienione powyżej cechy w ekstremalnej postaci. "Czarna Czaszka", oznaczona jako KNM-WT 17 000, była podobna do szczątków Australopithecus boisei, miała jednak 2,5 min lat - więcej niż najstarsze australopiteki masywne. W jaki sposób Johanson zareagował na odkrycie "Czarnej Czaszki", podobnej do osobników boisei? Przyznał, że skomplikowało ona badania i uniemożliwiło ustawienie A. africanus, A. robustus i A. boisei w jednej linii następujących po sobie form, wywodzącej się od A. afarensis. Zaproponował cztery możliwe zestawienia tych gatunków, nie sugerując jednak, które jest właściwe. Uznał, że nie ma jeszcze wystarczających dowodów, by wybrać jedno z nich. Niepewna liczba gatunków w Hadar i niejasne zależności między następującymi po sobie hominidami (A. africanus, A. robustus, A. boisei i Homo ha-bilis) stwarza zwolennikom ewolucji problemy. Pat Shipman powiedziała w 1986 roku: "W tej chwili możemy jedynie stwierdzić, że nie mamy już wyraźnego rozeznania, kto dał początek komu". Mimo nowych komplikacji jedno zagadnienie jest szczególnie istotne - pochodzenie linii Homo. Shipman opisała w jaki sposób Bili Kimbel, współpracownik Johansona, próbował rozwiązać filogenetyczne konsekwencje odkrycia "Czarnej Czaszki": "Na końcu wykładu o ewolucji australopiteków wytarł wszystkie wykresy dotyczące możliwych rozwiązań i przez chwilę wpatrywał się w tablicę. Potem odwrócił się do studentów i podniósł bezradnie ręce". Kimbel zdecydował ostatecznie, że linia Homo pochodzi od Australopithecus africanus. Johanson i White nadal utrzymywali, iż bezpośrednio od Australopithecus afarensis. Po rozważeniu różnych możliwości filogenetycznych i uznaniu, że dostępne materiały nie rozstrzygają problemu na korzyść żadnej z nich, Shipman stwierdziła: "Moglibyśmy powiedzieć, że nie mamy jakichkolwiek dowodów na to, skąd pochodzi linia Homo. Moglibyśmy również usunąć wszystkie au-stralopiteid z rodziny hominidów [...]. Tak bardzo przeraża mnie sama myśl o tym, że podejrzewam, iż nie jestem w stanie ocenić jej racjonalnie. Zostałam wychowana w przeświadczeniu, że australopiteki są hominidami". Jest to jedna z bardziej uczciwych opinii, jaką usłyszeliśmy od osoby reprezentującej oficjalną naukę i zaangażowanej w badania paleoantropologiczne. W powyższej dyskusji przedstawialiśmy jedynie te znaleziska, które są rozważane i akceptowane przez większość naukowców. Jeżeli mielibyśmy wziąć również pod uwagę materiały zupełnie ignorowane, a świadczące o istnieniu człowieka w bardzo starożytnych czasach, całe zagadnienie byłoby jeszcze bardziej skomplikowane. Przegląd historii afrykańskich znalezisk związanych z ewolucją ludzkiego gatunku skłania nas do następujących wniosków: (l) W Afryce dokonano wielu odkryć, które świadczą o obecności niemal ludzkich istot we wczesnym plejstocenie i pliocenie. (2) Standardowy
wizerunek australopiteków jako człekokształtnych, naziemnych stworzeń dwunożnych okazuje się być nieprawCiągle coś nowego z Afryki 275 dziwy. (3) Nie jest pewne czy australopiteki oraz Homo erectus byli przodkami człowieka. (4) Status Homo habilis jako odrębnego gatunku jest wątpliwy. (5) Ograniczając się nawet do powszechnie akceptowanych znalezisk, różnorodność zaproponowanych połączeń ewolucyjnych między poszczególnymi hominidami w Afryce przedstawia bardzo zagmatwany obraz dziejów ludzkiego gatunku. Łącząc odkrycia afrykańskie ze znaleziskami omawianymi w poprzednich rozdziałach, okazuje się, że wszelkie dostępne materiały w postaci skamieniałych kości i artefaktów wskazują, iż współczesny gatunek człowieka Homo sapiens sapiens - współistniał z innymi przedstawicielami naczelnych przez dziesiątki milionów lat. Tabele chronologiczne Znaleziska kwestionujące współczesne poglądy ewolucyjne Część I Znaleziska z terenu całego świata Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony Prekambr 2800 Ottosdal, Afryka Południowa żłobiona, metaliczna kula Jimison 1982 128-129 ponad 600 Dorchester, Massachusetts, USA metaliczny wazonik Scientific American, 5 czerwca 1852 114-115
Kambr 505-590 Antelope Spring, Utah, USA odcisk buta Meister 1968 125-128 Dewon 360-408 kamieniołom Kingoodie, Szkocja żelazny gwóźdź w bloku kamiennym Brewster 1844 113 Karbon 320-360 Tweed, Anglia złota nić w kamieniu londyński Times, 22 czerwca 1844 113-114 312 Wiłburton, Okłahoma, USA żelazny kubek Rusch 1971 122 286-360 Webster, Iowa, USA
rzeźbiony kamień Daily News, Omaha, Nebraska, USA, 2 kwietnia 1897 121-122
278 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 286-320 Macoupin, Illinois, USA szkielet człowieka The Geologist, grudzień 1862 157 286-320 hrabstwo Rockcastle w Kentucky i inne miejsca, USA ślady przypominające odciski stóp człowieka Burroughs 1938 157-158 280-320 Wiłburton, Oldahoma, USA przedmiot wykonany ze srebra Steiger 1979 124
260-320 Morrisonville, Illinois, USA zloty łańcuszek Morrisonville Times, 11 czerwca 1891 120-121 260-320 Heavener, Okłahoma, USA ściana z bloków kamiennych Steiger 1979 124 Trias 213-248 Newada, USA odcisk buta Ballou 1922 122-124 Jura 150 Turkmenia odciski stóp człowieka Moscow Neus 1983, nr 24 158-159 Kreda 65-144 Saint-Jean de Livet, Francja
metalowe rury w pokładach kredy Corliss 1987 125 Eocen 50-55 Clermont, Francja eolity, narzędzia paleolityczne Breuil 1910 43-46 45-55 Laon, Francja kula z kredy, nacinane fragmenty drewna MeUeville 1862 115-116
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 38-55 Barton Cliff, Anglia rzeźbiony kamień Fisher 1912
279
29 38-45 Delemont, Szwajcaria szkielet człowieka de Mortiiiet 1883 156 Oligocen 33-55 Boston Tunnel, wzgórze Tuolumne Table, Kalifornia, USA narzędzie neolityczne, rzeźbiony kamień Whitney 1880 103-104 33-55 Montezuma Tunnel, wzgórze Tuolumne Table, Kalifornia, USA narzędzia neolityczne Whitney 1880 104-106 33-55 wzgórze Tuolumne Table, Kalifornia, USA szkielet człowieka Winslow 1873 152-153 26-54 Baraque Michel, Belgia narzędzia paleolityczne
Rutot 1907 73 26-54 Bay Bonnet, Belgia narzędzia paleolityczne Rutot 1907 73 26-30 Boncelles, Belgia narzędzia paleolityczne Rutot 1907 72-75 Wczesny Miocen 20-25 Thenay, Francja narzędzia paleolityczne Bourgeois 1867 63-67 280 Zakazana archeologia - ukryta historia cztowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony Środkowy
Miocen 12-25 formacja narzędzia F. Ameghino 1912 83 Santacrucian, paleolityczne, Argentyna ślady ognia, nacinane kości,
łamane kości, przepalone kości 12-19 Billy, Francja nacinane kości Laussedat 1863 18 12-19 Sansan, Francja łamane kości Garrigou 1871 19 12-19
Pouance, nacinane kości Bourgeois 1867 24 Francja 12-19 Clermont, nacinane kości Pomel 25 Francja ideMortilletl876 Późny Miocen 9-55 wzgórze kolekcja Snella, Whitney 1880 102,154 Tuolumne narzędzia Table, neolityczne, Kalifornia, USA Rozwinięte narzędzia paleolityczne,
szczęka człowieka 9-55 kopalnia narzędzie Whitney 1880 102,154
Valentine, neolityczne, wzgórze fragment czaszki Tuolumne człowieka Table, Kalifornia, USA 9-55 kopalnia narzędzie Whitney 1880 102 Stanislaus neolityczne Company, Wzgórze Tuolumne
Table, Kalifornia, USA
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 9-55 Sonora Tunnel, paciorek Whitney 1880 103
wzgórze kamienny Tuolumne
Table, Kalifornia, USA 9-55 wgórze narzędzie
281
Becker 1891 106-107 Tuolumne neolityczne
Table, (tłuczek Kinga) Kalifornia, USA 9-10 Haritałyanagar, eolit Prasad 1982 54-55
Indie ponad 8,7 hrabstwo kości człowieka Whitney 1880 154-155
Placer, Kalifornia, USA
7-9 Aurillac, narzędzia
Yerworn 1905 67-72
Francja paleolityczne
5-25 Midi de France, szkielet de Mortillet 1883 156
Francja człowieka
5-25 dolina rzeki narzędzia Ribeiro 1872 60-63
Tag, Portugalia paleolityczne 5-25 Cieśnina rzeźbiona kość, Calvert 1874
20-21 Dardanelska, łamane kości, Turcja Krzemienny odłupek
5-12 Yenangyaung, narzędzia Noetling 1894 76-77 Burma paleolityczne
5-12 Pikermi, Grecja łamane kości von Ducker 1872 19-20 5-12 formacja narzędzia F. Ameghino 83
Entrerrean, paleolityczne,
1912
Argentyna ślady ognia, nacinane kości, łamane kości,
kości ze śladami skrobania, przepalone kości
282 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony ponad 5 kopalnia narzędzia Whitney 1880 107
Marshall, neolityczne San Andreas, Kalifornia, USA
ponad 5 kopalnia narzędzia Whitney 1880 107
Smilow, neolityczne
San Andreas, Kalifornia, USA ponad 5 Ciay Hill, czaszka Whitney 1880 150-152 Kalifornia, USA człowieka (oszustwo?.)
ponad 5 Ciay Hill, częściowo Whitney 1880 155 Kalifornia, USA
Zachowany szkielet człowieka (z nieodległej przeszłości?) Pliocen 4-7 Antwerpia, nacinane Freudenberg 75-76 Belgia muszle, 1919
narzędzia paleolityczne, nacinane kości, odciski palców stopy człowieka
4-4,5 Kanapoi, Kenia kość ramienna Patterson 259-260 człowieka i Howells 1967
3,6-3,8 Laetoli, Kenia odciski stóp M. Leakey 1979 270-273
człowieka 3-5 Monte narzędzie F. Ameghino 1888 81-82, Hermoso, paleolityczne,
149
Argentyna paleniska, żużel, przepalone kości, przepalona ziemia, kręg człowieka
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat
283
Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 3-4 Castenedolo, Wiochy częściowo zachowany szkielet człowieka, częściowo zachowane szkielety ludzi (3), szkielet człowieka Ragazzoni 1880 Ragazzoni 1880 Ragazzoni 1880 142-147 142-147 142-147
3-4 Savona, Wiochy szkielet człowieka Issel 1867 147-149 2,5-55 2,5-3 2,2-3 pokłady detrytusu pod formacjami Crag, Anglia narzędzia kściane, przecięta kość, eolity, narzędzie neolityczne Moir 1917 Moir 1935 Moir 1929 26-28 37-43 91
Według standardowych poglądów najstarsze narzędzia kamienne mają około 2,5-3 min lat i pochodzą jedynie z Afryki. Nie powinniśmy znajdywać narzędzi kamiennych poza Afryką w warstwach starszych niż l min lat... kiedy to Homo erectus, jak się powszechnie przyjmuje, opuścił swoją afrykańską ojczyznę.
Sterkfontein, Afryka Południowa kość udowa człowieka Tardieu 1981 255 2-4 Płaskowyż Kent, Anglia eolity, narzędzia paleolityczne Prestwich 1889 32-37 2-4 Rosart, Belgia
narzędzia paleolityczne Rutot 1907 73 2-3 Haritałyanagar, Indie eolity Sankhyan 1981 54 2-3 San Yalentino, Włochy przewiercona kość Ferretti 1876 25 2-3 Monte Aperto, Włochy nacinane kości, ostrza krzemienne Capellini 1876 21-24
284 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony
2-3 Acquatraversa, Wiochy narzędzie paleolityczne Ponzi1871 76 2-3 Janicule, Wiochy narzędzia paleolityczne Ponzi1871 76 2-3 Miramar, Argentyna paleniska, żużel, przepalona Hrdlicka 1912 84 ziemia 2-3 Miramar, Argentyna narzędzia paleolityczne, narzędzia neolityczne Roth i inni 1915, C.Ameghino 1914, Boman 1921 84-86, 88-90 2-3 Miramar, Argentyna szczęka człowieka Boman 1921
150 2,5 Hadar, Etiopia eolity (przypisane H. habilis) Johanson i Edey1981 268-269 2-2,5 San Giovanni, Wiochy nacinane kości Ramorino 1865 18 2-2,5 Red Crag, Anglia przewiercone zęby Charlesworth 1873 20 2-2,5 Red Crag, Anglia rzeźbiona muszla Stopes 1881 26 2-2,5 Foxhall, Anglia narzędzia paleolityczne, ślady ognia, szczęka człowieka Moir 1927 Collyer 1867
38-44 140-141 2 dolina Soanu, Pakistan eolity Bunney1987 53-54 22 Nampa, Idaho, USA gliniana figurka Wright 1912 118-120
Zdaniem większości naukowców pierwszym hominidem wytwarzającym narzędzia był Homo habilis, którego najwcześniejsze skamieniałości mają ponad 2 min lat i występują jedynie w Afryce.
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony Wczesny Plejstocen 1,8 Diring Jurlak, Syberia, Rosja eolity
285
Daniloff iKopfl986 54 1,8 Xihoudu, Chiny narzędzia paleolityczne, nacinane kości, przepalone kości Jia 1980 221 1,7-2 1,7-2 Olduwai, Tanzania eolity, narzędzia paleolityczne, kamienie-bolas, narzędzie kościane (do obróbki skóry), kamienny krąg (podstawa sezonowego obozowiska) M. Leakey 1971 L. Leakey 1960 55 56 57,91-93 57,93 56
Cały wspomniany powyżej materiał z Olduwai jest zwykle przypisywany Homo habilis, jednak narzędzie kościane do obróbki skóry, obozowisko i kamienie-bolas wskazują na w pełni ludzkie zdolności.
Kanam, Kenia szczęka człowieka, eolity L. Leakey 1960 92,244, 247-252 1,7 1,5-2,5 Yuanmou, Chiny narzędzia paleolityczne Jia 1980 220-221
Według dominujących poglądów pierwszym hominidem, który opuścił Afrykę był Homo erectus i miało to miejsce około l min lat temu. Kto więc wykonał narzędzia z Yuanmou?
Ulalinka, Syberia, Rosja eolity Okladinow i Ragozin 1984 54 1,5-1,8 Koobi Fora, Kenia kość skokowa człowieka Wood 1974 261-262 1,5 Gombore, Etiopia kość ramienna człowieka, eolity Senut1981 259-260, 261 1,2-3,5 Dewlish, Anglia rów w pokładach kredy Fisher 1912 28-29
286 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat
Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 1,2-2,5 dolina rzeki Arno, Włochy nacinane kości de MortiUet 1883 18 1,2-2 St. Prest, Francja nacinane kości, eolity Desnoyers 1863 de Mortiiiet 1883 13-15 1,15 Olduwai, Tanzania szkielet człowieka Reck 1914 241-247 1-2,5 Monte Hermoso, Argentyna eolity Hrdlicka 1912 82 1-1,9
Trinil, Jawa, Indonezja ząb człowieka MacCurdy 1924 168 1-1,8 Kromdraai, Afryka Południowa kość łokciowa człowieka, kość ramienna człowieka Zuckerman 1954 McHenry1973 255 255 1-1,5 1 Środkowy Plejstocen Buenos Aires, Argentyna czaszka człowieka F. Ameghino 1909 138-140
Zdaniem większości naukowców pierwszym hominidem, który opuścił Afrykę był Homo erectus i miało to miejsce około l min lat temu.
0,83 Trinil, Jawa, Indonezja kości udowe człowieka Day i Molleson 1973 170 0,83 Trinil, Jawa, Indonezja łamane kości, węgiel drzewny, paleniska
Keith 1911 167 0,4-1,75 Cromer Forest Bed, Anglia narzędzia kościane, nacinana kość, fragment ciętego drewna, narzędzia paleolityczne Moir 1927 Moir 1924 27,28 40
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 0,4-0,7 Kanjera, Kenia fragmenty L. Leakey 1960 244, czaszek ludzkich,
247-252 narzędzia paleolityczne 0,4 Olduwai, Rozwinięte
287
L. Leakey 1933 245 Tanzania Narzędzia paleolityczne (reprezentujące typ narzędzi współczesnego człowieka) 0,33-0,6 Ipswich, Anglia szkielet człowieka Keith 1928 132,137 0,33 GaUey Hill, szkielet człowieka Newton 1895 132-134,
Anglia (pochówek?),
136,147, narzędzia 172 paleolityczne 0,33 Moulin szczęka człowieka Keith 1928
132,
Quignon, i narzędzia
134-135
Francja Paleolityczne (przedmioty mistyfikacji?)
0,33 Clichy, Francja częściowo Bertrand 1868 132, zachowany
135-136 szkielet człowieka (oszustwo?)
0,3-0,4 Terra Amata, obozowiska, de Lumley 1969 138
Francja paleniska, narzędzia kościane, narzędzia paleolityczne, odcisk stopy człowieka
Terra Amata jest typowym, środkowoplejstoceńskim stanowiskiem europejskim, z którego narzędzia kamienne i inne znaleziska są niemal odruchowo przypisywane Homo erectus. Jednak w pełni ludzkie istoty również mogły być ich twórcami.
288 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 0,25-0,45 Yśrtesszollos, Węgry fragmenty czaszki człowieka Piłbeam 1972 172 0,25 Hueyatlaco, Meksyk rozwinięte narzędzia paleolityczne Steen-McIntyre 1981 97-99 0,25 0,2-0,4 Jaskinia Sandia, Nowy Meksyk, USA rozwinięte narzędzia paleolityczne Smithsonian Misc. Coli. t. 99, nr 23 100
Narzędzia, jałde znaleziono w Hueyatlaco i jaskini Sandia, są zwykle przypisywane jedynie Homo sapiens sapiens, którego pojawienie się datowane jest, na co najwyżej 100 000 lat temu).
Lawn Ridge, Illinois, USA metalowa moneta (najstarsze znane monety datowane Dubois 1871 116-117 są na co najwyżej X wiek p.n.e.)
0,1-1 Tongzi, Chiny zęby człowieka Qiu 1985 213-214 0,1-1 Liujiang, Chiny częściowo zachowany szkielet człowieka HaniXu 1985 218-219 0,1 0,1 Późny Plejstocen Trenton, New Jersey, USA kość udowa człowieka, fragmenty czaszki człowieka Volkl911 131-132
Skamieniałości z Trenton, datowane ściśle na 107 000 lat, są wcześniejsze od najstarszych, według standardowych poglądów, szczątków współczesnego gatunku człowieka (datowanych na około 100 000 lat i znalezionych w Afryce Południowej).
Zdaniem wielu naukowców w pełni ludzkie istoty (Homo sapiens sapiens) pojawiły się po raz pierwszy około 100 000 (0,1 min) lat temu w Afryce.
0,08-0,125 Piltdown, Anglia czaszka człowieka Dawson iWoodward 1913 185-198
Tabele chronologiczne Część I - ciąg dalszy Datowanie w min lat
289
Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony 0,03-2 La Denise, Francja fragmenty czaszki człowieka de Mortiłłet 1883 132, 136-137 Skamieniałości z La Denise i Piltdown przeczyłyby standardowym poglądom, jeżeli miałyby ponad 0,1 (100 000 lat)
290 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Część II Znaleziska z terenu Ameryki Północnej i Południowej
Poniższe znaleziska plejstoceńskie są chronologicznymi anomaliami jedynie dla Ameryki Północnej i Południowej. Zdaniem większości naukowców ludzie wkroczyli po raz pierwszy do Ameryki Północnej nie wcześniej niż 12 000 (0,012 min) lat temu. Datowanie w mln lat Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony Środkowy Plejstocen 0,3-0,75 Pustynia Anza Borrego, Kalifornia, USA nacinane kości Graham 1988 17 0,28-0,35 El Homo, Meksyk narzędzia paleolityczne Steen-Mdntyre 1981 98 0,2-0,5 Calico, Kalifornia, USA eolity Simpson 1986 50 0,2-0,3 Toca da Esperanc.a, Brazylia eolity
de Lumley i inni 1988 51 0,12-0,19 rzeka Blacks Fork, Wyoming, USA narzędzia paleolityczne Renaud 1940 77-78 Późny Plejstocen
0,08-0,09 Texas Street, San Diego, Kalifornia, USA eolity Carter 1957 48-49 0,08 rzeka Old Crow, Kanada nacinane kości Morlan 1986 15-16 0,07 Timiin, Nowy Jork, USA narzędzia paleolityczne Raemish 1977 97 0,06-0,12
Sheguiandah, Kanada narzędzia paleolityczne T. E. Lee 1972 93-96
Tabele chronologiczne Część II - ciąg dalszy Datowanie w min lat
291
Miejsce odkrycia Charakter znalezisk Źródło informacji Strony ponad 0,05 hrabstwo Whiteside, Illinois, USA miedziany pierścień W. E. Dubois 1871 118 ponad 0,04 wyspa Santa Barbara, Kalifornia, USA palenisko, eolity, kości ssaka Science Neus 1977 48 0,04 Lewisville, Texas, USA narzędzie paleolityczne Alexander 1987
97 0,03 El Cedral, Meksyk paleniska, kości ssaka Lorenzo 1986 48 0,03 Boq. do Sitio de R Furada, Brazylia paleniska, eolity, skala z malowidłem Guidon iDelibrias 1986 48 Słownik ważniejszych terminów Antropoidy - (z języka greckiego anthropoeides - człekokształtny) rodzina małp (Pongidae), stojąca w systematyce zoologicznej najbliżej człowieka; występuje w Afryce i płd.-wsch. Azji; obecnie należą do niej gibony, szympansy, goryle, orangutany; inaczej małpy człekokształtne, bezogoniaste. Antropologia - (z języka greckiego dnthrópos - człowiek; logos - nauka) nauka o człowieku; na gruncie polskim głównie o jego pochodzeniu (a. filogene-tyczna), rozwoju osobniczym (a. ontogenetyczna) i zróżnicowaniu rasowym (a. populacyjna). W nauce brytyjskiej i amerykańskiej antropologia ma szerszy zakres i dotyczy całej wiedzy o człowieku: a. fizyczna (biologiczna), a. kulturowa (społeczna). Archeologia - (z języka greckiego arche - początek, źródło; logos - nauka) nauka badająca dzieje człowieka w oparciu o pozostałości jego działania, znajdywane w ziemi w trakcie prac wykopaliskowych; por. ślady, zabytki, znaleziska. Artefakty - patrz zabytki. Australopiteki - patrz Australopithecus. Australopitheciis - (w języku łacińskim dosłownie "południowa małpa") w standardowej systematyce zoologicznej jeden z dwóch rodzajów (obok rodzaju Homo) rodziny hominidów; obejmuje grupę gatunków, które przypominają zarówno ludzi, jak i małpy; datowany zwykle na 4 mln-750 000 lat; por. małpoludy. Azja Mniejsza - dziś Turcja. Bolą - (w języku hiszpańskim dosłownie "kula") kamień owijany w skórę i przywiązywany do długiego rzemienia, którym myśliwi rzucają w ten sposób, aby owinął się dokoła nóg chwytanych zwierząt. Ten rodzaj polowania stosowany jest dziś głównie przez Indian południowo-amerykańskich. Chopper - narzędzie otoczakowe z obróbką jednostronną. "Człowiek jawajski" - patrz Pithecanthropus erectus. "Człowiek neandertalski" - patrz Homo sapiens neanderthalensis. "Człowiek pekiński" - patrz Sinanthropus.
Człowiek z Cro-Magnon - według typowych poglądów o ewolucji ludzkiego gatunku pierwsze, europejskie populacje Homo sapiens sapiens. "Człowiek z Piltdown" - znaleziska kostne odkryte w Anglii, uważane początkowo za szczątki przodka człowieka, później uznane za przedmiot mistyfikacji. 294 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Datowanie absolutne - określanie wieku znalezisk w odniesieniu do czasów współczesnych, np. sprzed 100 000 lat, 3 000 lat, 400 roku n.e., oparte na skomplikowanych technikach fizykochemicznych bądź metodach historycznych (kalendarze, kroniki itp.). Datowanie względne - określanie, które znalezisko jest starsze, a które młodsze. Detrytus - (z języka łacińskiego detritus - roztarty) cząstki zwietrzałych skał oraz szczątków zwierząt i roślin tworzące osady; inaczej trypton. Eolity - najbardziej prymitywne narzędzia kamienne. Epoka kamienia - według typowych poglądów archeologicznych epoka, w której ludzie, lub ich ewentualni przodkowie, używali kamienia (głównie krzemienia) jako podstawowego surowca do wyrobu narzędzi czy też broni, aż do czasu wynalezienia metod wytopu metali (początkowo brązu), co w poszczególnych częściach świata miało nastąpić w różnych czasach. Epokę kamienia dzieli się zasadniczo na dwie części: paleolit (starszą epokę kamienia) i neolit (młodszą epokę kamienia); w niektórych miejscach wyróżnia się również mezolit (środkową epokę kamienia); por. neolit, paleolit, system trzech epok. Fosylizacja - proces przybierania struktury kamienia; inaczej skamienienie. Geologia - (z języka greckiego ge - ziemia, logos - nauka) nauka o budowie i dziejach Ziemi, głównie skorupy ziemskiej, oraz o procesach, dzięki którym ulega ona przeobrażeniom. Glacjał - (z języka łacińskiego glacjalis - lodowy) zlodowacenie, pokrycie przez lodowiec danego terenu. Habitat - środowisko naturalne danego organizmu. Hominidy - człekokształtne ssaki o wyprostowanej postawie ciała, klasyfikowane jako rodzina (Hominidea) obejmująca dwa rodzaje - Homo i Austra-lopithecus; inaczej człowiekowate. Homo - w standardowej systematyce rodzaj obejmujący gatunek współczesnego człowieka, Homo sapiens neanderthalensis, Homo erectus i Homo ha-bilis; jego początki określa się na około 2 min lat temu. Homo erectus - (z języka łacińskiego Homo - człowiek; erectus - wyprostowany) zgodnie z dzisiejszymi hipotezami o ewolucji istot ludziach gatunek będący bezpośrednim przodkiem człowieka i datowany na około 1,5 mln-200 000 lat; por. hominidy, Homo, małpoludy, Pithecantropus erectus, Sinanthropus. Homo habilis - (w języku łacińskim dosłownie "człowiek zręczny") według współczesnych teorii paleoantropologicznych gatunek poprzedzający Homo Słownik ważniejszych terminów 295 erectus i tym samym przodek człowieka; datowany na ponad 2-1,5 min lat; por. hominidy, Homo, małpoludy. Homo sapiens archaiczny - (z języka łacińskiego Homo - człowiek, sapiens - rozumny) według paleoantropologów archaiczna, wczesna forma współczesnego gatunku człowieka, datowana na około 400 000/300 000-100 OOO/ 40 000 lat; por. hominidy, Homo. Homo sapiens neanderthalensis - (w języku łacińskim dosłownie "rozumny człowiek neandertalski") istoty uważane dawniej za bezpośrednich przodków człowieka, obecnie za odgałęzienie głównej linii ewolucyjnej ludzkiego gatunku; określenie "neandertalski" wywodzi się od stanowiska w dolinie Ne-andertal w Niemczech, gdzie po raz pierwszy odkryto szczątki tych istot;
datowane na około 150 000-35/30 000 lat; inaczej "człowiek neandertalski", neandertalczycy; por. hominidy, Homo, małpoludy. Homo sapiens sapiens - (z języka łacińskiego Homo - człowiek, sapiens -rozumny) współczesny gatunek człowieka, który zdaniem zwolenników ewolucji powstał 100 000/40 000 lat temu; por. hominidy, Homo. In situ - w miejscu pozostawienia w starożytności. Intencjonalny - wykonany celowo przez człowieka lub, według teorii ewolucji, jego przodków. Interglacjał - cieplejszy okres między dwoma zlodowaceniami. Intruzja - (z języka łacińskiego intrusus - wepchnięty) przemieszanie obiektów geologicznych i/lub archeologicznych z różnych epok. Krzemień - twarda skała wykorzystywana do wyrobu narzędzi i broni; występuje w postaci brył w złożach innych skał. Less - żółta skała, powstała z pyłu naniesionego przez wiatr i składająca się głównie z bardzo drobnych ziarenek kwarcu; stanowi podłoże żyznych gleb. Małpoludy - w teorii ewolucji istoty przejściowe między starożytnymi małpami człekokształtnymi a ludźmi; istoty podobne jednocześnie do człowieka i małpy człekokształtnej (przede wszystkim australopiteki, Homo habilis, Homo erectus, Homo sapiens neanderthalensis). Mamut - wymarły słoń z epoki lodowcowej (plejstocen), olbrzymich rozmiarów, pokryty gęstym, długim owłosieniem; żył w Europie, północnej Azji i Ameryce Północnej; z jego siekaczy (tzw. ciosów) wykonywano narzędzia oraz ozdoby Mastodont - ssak kopalny przypominający słonia; jego istnienie datuje się na okres od oligocenu do plejstocenu. 296 Zakazana archeologia - ukryta historia czlowieka Metoda azotowa, fluorowa, uranowa - zespół metod określających względny wiek znalezisk; por. datowanie względne. Metoda paleomagnetyczna (geomagnetyczna) - określanie wieku znalezisk w oparciu o badanie zachodzących w przeszłości zmian pola magnetycznego Ziemi; por. datowanie absolutne. Metoda potasowo-argonowa - określanie wieku znalezisk na podstawie zjawiska radioaktywnego rozpadu potasu do argonu; por. datowanie absolutne. Metoda stratygraficzna - określanie wieku znalezisk w oparciu o założenie, że znaleziska z warstw ziemi położonych wyżej (płyciej) na danym stanowisku prehistorycznym są młodsze od znalezisk z warstw położonych niżej (głębiej) i odwrotnie; por. datowanie względne. Metoda typologiczna - określanie wieku znalezisk w oparciu o ewolucyjne założenie, że ich forma (jakość) ulegała ciągłej poprawie w miarę upływu czasu. W ten sposób im prymitywniejsze znalezisko, tym jest ono starsze i odwrotnie; por. datowanie względne." Metoda węgla "C - określanie wieku znalezisk na podstawie zjawiska radioaktywnego rozpadu izotopu (odmiany) węgla – C4; por. datowanie absolutne. Moździerz - naczynie służące do rozcierania i rozdrabniania różnych produktów. Narzędzia bifacjalne - narzędzia z obróbką dwustronną. Neandertalczycy - patrz Homo sapiens neanderthalensis, Neolit - (z języka greckiego raeos - nowy; Uthos - kamień) według standardowych poglądów końcowy okres epoki kamienia, w którym pojawiło się rolnictwo, pierwsze stałe osady i cywilizacje; datowany różnie w zależności od obszaru na około 10 000 p.n.e.-2000 p.n.e.; określany dawniej jako epoka kamienia gładzonego; por. epoka kamienia. Nomadzi - ludzie prowadzący koczowniczy tryb życia; ludy pasterskie i/lub łowieckie.
Nowy Świat - obszar obu Ameryk. Odłupki - w archeologii - krótkie, szerokie kamienie, odbite (intencjonalnie bądź naturalnie) od rdzenia (bryły) kamiennego, z których często wyrabiano narzędzia. Okres glacjalny - okres oziębienia klimatu, którego najbardziej spektakularnym zjawiskiem było zwiększenie się zasięgu lodowców górskich i pojawienie się lodowców kontynentalnych; por. glacjał. Paleoantropologia - dział antropologii zajmujący się badaniem wymarłych (?) hominidów i teorią ewolucji człowieka (a. filogenetyczna); w nauce brytyj297 Słownik ważniejszych terminów skiej i amerykańskiej również pozostałościami działalności człowieka prehistorycznego lub jego ewentualnych przodków (archeologia). Paleolit - najstarszy okres epoki kamienia, datowany różnie w zależności od obszaru na około 4 mln-10 000 p.n.e.; określany dawniej jako epoka kamienia łupanego; por. epoka kamienia. Paleontologia - nauka o prehistorycznych roślinach i zwierzętach oparta na badaniach ich szczątków, odcisków i śladów. Pitekantrop - patrz Pithecanthropus erectus. Pithecanthropus erectus - (z języka greckiego pithekós - małpa, dnthró-pos - człowiek, erectus - wyprostowany) według współczesnych hipotez paleo-antropologicznych przodek człowieka, datowany na około l mln-200 000 lat i tworzący z sinantropem gatunek Homo erectus; inaczej pitekantrop, "człowiek jawajsid"; por. Homo erectus, małpoludy. Pochówek - w archeologii - również pogrzebane ciało. Pozycja stratygraficzna - położenie w warstwach. Prehistoria - według standardowych poglądów na historię ludzkiego gatunku okres obejmujący dzieje od pojawienia się człowieka, i jego ewentualnych przodków, do wynalezienia pisma. Przemysł - w archeologu - duży zespół narzędzi cechujących się identycznymi bądź zbliżonymi parametrami, takimi jak kształt, jakość obróbki, rozmiary, sposób użytkowania itp. Radiometryczne metody datowania - badania pozwalające określić wiek znalezisk w oparciu o radioaktywny rozpad znajdujących się w nich pierwiastków; por. datowanie absolutne, metoda potasowo-argonowa, metoda węgla "C. Rdzeń - w archeologu - uformowana odpowiednio (intencjonalnie bądź naturalnie) bryła kamienna, z której wyrabiano narzędzia. Rozcieracz - kamień służący do rozcierania różnych produktów. Sinanthropus - (w języku greckim dosłownie "człowiek z Chin") zgodnie z typowymi poglądami przodek człowieka, datowany na około l mln-200 000 lat i tworzący z pitekantropem gatunek Homo erectus; inaczej sinantrop, "człowiek pekiński"; por. Homo erectus, małpoludy Sinantrop - patrz Sinanthropus. Skamieniałości - szczątki zwierzęce bądź roślinne, które pod wpływem różnych czynników, w tym czasu, przybierają strukturę kamienia. Stanowisko prehistoryczne - miejsce, w którym istnieją pozostałości pobytu człowieka lub, według teorii ewolucji, jego przodków. Znaleziska te mogą mieć postać zarówno szczątków badanych istot - wówczas jest to stanowisko paleoantropologiczne -jak i produktów ich działalności - wtedy mamy do czynienia ze stanowiskiem archeologicznym (w nauce brytyjskiej i amerykańskiej i tu można mówić o stanowisku paleoantropologicznym). Oba typy stanowisk mogą występować jednocześnie. Stary świat - Europa, Azja i Afryka. Stratygrafia - układ warstw.
System trzech epok - w archeologii - system dzielący dzieje człowieka na trzy kolejno następujące po sobie epoki, nazwane od podstawowego surowca, jaki wykorzystywano do wyrobu narzędzi, broni itp., epoką kamienia, epoką brązu i epoką żelaza; por. epoka kamienia. Szpik - pożywna substancja znajdująca się wewnątrz niektórych kości. Ślady - w archeologii - pozostałości działania człowieka, lub jego domniemanych przodków, które nie mogą być przenoszone bądź nie są na tyle rozwinięte czy też intencjonalne, aby nazywać je zabytkami, np. ślady orki, jamy po palach, ślady palenisk, nacięcia na kościach; por. zabytki, znaleziska. Teoria ewolucji - pogląd, w myśl, którego wszystkie formy życia, w tym człowiek, ulegają ciągłemu rozwojowi z jednego gatunku do drugiego. Tłuczek - narzędzie (wykonane najczęściej z kamienia) służące do tłuczenia i rozcierania różnych produktów. luf - lekka, porowata skała zbudowana głównie z piasku i popiołu wulkanicznego, scementowanego spoiwem krzemionkowym, ilastym bądź innym. Zabytki - pozostałości celowego działania człowieka, np. narzędzia, ozdoby, mury obronne, pałace itp; por. ślady, znaleziska. Znaleziska - wszelkie szczątki i pozostałości (zabytki i ślady) działania człowieka oraz jego ewentualnych przodków (czasami też zwierząt i roślin), np. kości, narzędzia, mury obronne, ślady orki, palenisk, nacięcia na kościach, szczątki zwierząt; inaczej źródła archeologiczne (paleoantropologiczne); por. ślady, zabytki. Bibliografia Jeżeli nie zaznaczono tego inaczej w tekście, fragmenty pozycji oznaczonych gwiazdką zostały przetłumaczone przez nas na język angielski. Aigner, J. S., Pleistocene faunal and cultural stations in south China, [w:] łka-wa-Smith, E, (red.), Early Paleolithic in South and EastAsia, Mouton, The Hague 1978, ss. 129-162. Aigner, J. S., Archaeological Remains in Pleistocene China, C. H. Beck, Mu-nichl981. Aigner, J. S., Laughton, W. S., The dating ofLantian mań and his significance for analyzing trends in human evolution, American Journal of Physical Anthropology 39 (l), 1973, ss. 97110. Alexander, H. L., The legalistic approach to early mań studies, [w:] Bryan, A. L., (red.), Early Mań in America from a Circum-Pacific Perspective,. Archaeological Researches International, Edmonton 1978, ss. 20-22. Alsoszatai-Petheo, J., Ań altematwe paradigm for the study of early mań in the New Worid, [w:] Bryan, A. L., (red.), New Evidence for the Pleistocene Peopling ofthe Americas, Center for the Study of Early Mań, Orono, Mainel986,ss.l5-26. Ameghino, C., El femur de Miramar, Anales del Museo nacional de historia natural de Buenos Aires 26,1915, ss. 433-450. (*) Ameghino, E, Notas preliminares sobre el Tetraprothomo argentinus, un precursor del hombre del Mioceno superior de Monte Hennoso, Anales del Museo nacional de historia natural de Buenos Aires 16, 1908, ss. 105242. (*) Ameghino, E, Le Diprothomo platensis, un precurseur de 1'homme du pliocene inferieur de Buenos Aires, Anales del Museo nacional de historia natural de Buenos Aires 19, 1909, ss. 107-209. (*) Ameghino, E, Yestigios industriales en el eoceno superior de Patagonia, raport przedstawiony na Congreso cientifico internacional americano, Buenos Aires, July 10-25,1910, 8 stron.
Ameghino, E, Vestigios industriales en la formation entrerriana (oligoceno superior ó mioceno el mas inferior), raport przedstawiony na Congreso cientifico internacional americano, Buenos Aires, Lipiec 10-25, 1910, 8 stron. Ameghino, E, Enumeration chronologique et critique des notices sur les terres cuites et les scories anthropigues des terrains sedimentaires neogenes de 1'Argentine parues jusqu'a la ftn de 1'annee 1907, Anales del Museo nacional de historia natural de Buenos Aires 20, 1911, ss. 39-80. (*) 300 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Ameghino, E, L'age des formations sedimentaires tertiaires de 1'Argentine en relation avec 1'antiguite de 1'homme, Anales del Museo nacional de historia natural de Buenos Aires 22, 1912, ss. 45-75. (*) Andersen, E., Who's who in the Pleistocene: a mammalian bestiary, [w:] Mar-tin, R S., Klein, R. G., (red.), Quatemary Extinctions, University of Arizona Press, Tucson 1984, ss. 40-90. Ayres, W. O., The ancient mań ofCalaveras, American Naturalist 25 (2), 1882, ss. 845-854. Ballou, W. H., Mystery ofthe petrified 'shoe sole' 5,000,000 years old, American Weeldy, dział New York Sunday American, Październik 8, 1922, s. 2. Barker, H., Burleigh, R., Meeks, N., British Museum natural radiocarbon measurements VII, Radiocarbon 13, 1971, ss. 157-188. Barker, H., Mackey, J., British Museum natural radiocarbon measurements III, Radiocarbon 3, 1961, ss. 39-45. Bames, A. S., The differences between natural andhuman flaking on prehistorie flint implements, American Anthropologist N. S. 41,1939, ss. 99-112. Bartstra, G. J., The agę ofthe Djetis beds in east and central Java, Antiquity 52, 1978, ss. 3037. Bateman, P C., Wahrhaftig, C., Geology ofthe Sierra Nevada, Bulletin ofthe California Division ofMines and Geology 190, 1966, ss. 107-172. Bayanov, D., A notę on folklore in hominology, Cryptozoology l, 1982, ss. 46-48. Beaumont, R B., de Villiers, H., Vogel, J. C., Modem mań in sub-Saharan Africa prior to 49,000 years B. R: a review and evaluation with particular reference to Border Cave, South African Journal of Science 74, 1978, ss. 409-419. Becker, G. E, Antiquities from under Tuolumne Tobie Mountain in California, Bulletin ofthe Geological Society ofAmerica 2, 1891, ss.189-200. Bellucci, G., Capellini, G., Uhomme tertiaire en Italie, Congres International d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Lisbon 1880, Compte Rendu, 1884, s. 138. Bertrand, P M. E., Grane et ossements trouves dans une carriere de l'avenue de Clichy, Bulletins de la Societe d'Anthropologie de Paris (Series 2) 3, 1868, ss. 329-335. (*) Binford, L. R., Bones: Ancient Men and Modem Myths, Academic Press, New York 1981. Binford, L. R., Ho, C. K., Taphonomy at a distance: Zhoukoudian, 'the cave home ofBeijing mań?', Current Anthropology 26, 1985, ss. 413-430. Binford, L. R., Stone, N. M., The Chinese Paleolithic: an outsider's mew, Anth-roquest: The Leakey Foundation News 35: l, 1986, ss. 14-21. Bibliografia 301 Birdsell, J. B., Human Evolution, Rand McNally, Chicago 1975. Black, D., Further hominid remains ofLower Quatemary agę from the Chou Kou Tien deposit, Naturę 120, 1927, ss. 927954. Black, D., Preliminary notice ofthe discoyery ofan adult Sinanthropus skuli at Chou Kou Tien, Bulletin ofthe Geological Survey ofChina, 8, 1929, ss. 207-208.
Black, D., Evidence ofthe use offire by Sinanthropus, Bulletin ofthe Geological Survey ofChina 11 (2), 1931,ss. 107-108. Black, D., Teilhard de Chardin, E, Yang, Z., Pei, W., Fossf; mań in China, Memoirs ofthe Geological Survey of China A. 11, 1933, ss. 1-158. Boman, E., Los vestigios de industria humana encontrados en Miramar (Re-publica Argentyna) y atribuidos a la epoca terciaria, Revista Chilena de Historia y Geografia 49 (43), 1921, ss. 330-352. (*) Boswell, R G. H., The Oldoway human skeleton, Naturę 130,1932, ss. 237-238. Boswell, R G. H., Human remains from Kanam and Kanjera, Kenya Golony, Naturę 135, 1935, s. 371. Boule, M., Fossil Men: Elements o f Human Paleontology, Oliver and Boyd, Edinburgh 1923. Boule, M., Le Sinanthrope, L'Anthropologie 47, 1937, ss. 1-22. Boule, M., Vallois, H. V, FossiZ Men, Thames and Hudson, London 1957. Bourgeois, L., Sur les silex consideres comme portant les marques d'un travail humain et decouverts dans le terrain miocene de Thenay, Congres Inter-national d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Bruxelles 1872, Compte Rendu, 1872, ss. 81-92. (*) Bowden, M.,Ape-Men, Fact orFallacy7, Sovereign Publications, Bromley 1977. Bower, Bruce, Retooled ancestors, Science News 133, 1988, ss. 344-345. Brain, C. K,, Same aspects ofthe South African australopithecine sites and their bonę accumulations, [w:] Jolly, C. J., (red.), Early Hominids ofAfrica, Duckworth, London 1978, ss. 130-161. Brauer, G., A craniological approach to the origin of anatomically modem Homo sapiens in Africa, and implications for the appearance of modem Europeans, [w:] Smith, E H., Spencer, E, (red.), The Origin of Modem Humans: A Worid Survey ofthe Fossil Evidence, Alan R. Liss, New York 1984, ss. 327-410. Bray, W., Finding the earliest Ameńcans, Naturę 321, 1986, s. 726. Breuil, H., Sur la presence d'eolithes a la base de 1'Eocene Parisien, L'Anthro-pologie 21,1910, ss. 385-408. (*) Breuil, H., Les industries pliocenes de la region d'Ipswich, Revue anthropolo-gique 32, 1922, ss. 226-229. (*) 302 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Breuil, H., Le feu et 1'industrie de pierre et d'os dans le gisement du 'Sinanth-ropus'd Choukoutien, CAnthropologie 42, 1932, ss. 1-17. (*) Breuil, H., L'etat actuel de nos connaissances sur les industries paleothiques de Choukoutien, LAnthropologie 45, 1935, ss. 740-746. (*) Breuil, H., Lantier, R., The Men ofthe Old Stanę Agę, St. Martin's, New York 1965. Brewster, D., Queries and statements conceming a nail found imbedded m a block ofsandstone obtałned from Kmgoodie (Mylnfieid) Ouarry, North Bńtain, Report ofthe British Association for the Advancement of Scien-ce, Notices andAbstracts ofCommunications 1844, s. 51. Broad, W, Wadę, N., Betrayers ofthe Truth, Simon and Schuster, New York 1982. Broom, R., Finding the Missing Link, Watts, London 1950. Broom, R., Robinson, J. T, Swartkrans ape-man, Transvaal Museum Memoir 6,1952. Broom, R., Robinson, J. T, Schepers, G. W. H., Sterkfontein ape-man Pleisan-thropus, Transvaal Museum Memoir 4, 1950. Broom, R., Schepers, G. W. H., The SouthAfrican fossil ape-men, theAustra-lopithecinae, Transvaal Museum Memoir 2,1946.
Brown, E, Harris, J., Leakey, R., Walker, A., Early Homo erectus skeleton from -west Lakę Turkana, Kenya, Naturę 316,1985, ss. 788-793. Brush, S. G., Should the history ofscience be rated X7, Science 183, 1974, ss.1164-1172. Bryan, A. L., Ań overview ofpaleo-American prehistory from a Circum-Pacific perspectwe, [w:] Bryan, A. L., (red.), Early Mań in America from a Circum-Pacific Perspective, Archaeological Researches International, Edmon-ton 1978, ss. 306-327. Bryan, A. L., A preliminary look at the evidence for a standardized stone tool technology at Calico, Quarterly of the San Bernardino County Museum Association 26 (4), 1979, ss. 75-79. Bryan, A. L., Paleoamerican prehistory as seen from South America, [w:] Bryan, A. L., (red.), New Evidence for the Pleistocene Peopling ofthe Americas, Center for the Study of Early Mań, Orono, Maine 1986, ss. 1-14 Budiansky, S., New light on when mań came down from the trees, U.S. News & Worid Report, June l, 1987, ss. 10-11. Budinger, Jr., F. E., The Calico early mań site, California Geology 66 (4), 1983, ss. 75 - 82. Bunney, S., First migrants will travel back in time, New Scientist 114 (1565), 1987, s. 36. Bibliografia 303 Burkitt, M. C., The Old Stone Agę, New York University, New York 1956. Burleigh, R., New Worid colonized m Holocene, Naturę 312, 1984, s. 399. Burroughs, W. G., Human-like footprints, 250 million years old, The Berea Alumnus, Berea College, Kentucky, November, 1938, ss. 46-47. Calvert, E, On the probable existence o f mań duńng the Miocene period, Jour-nal ofthe Royal Anthropological Institute 3, 1874, s. 127. Capellini, G., Les traces de 1'homme pliocene en Toscane, Congres Internatio-nal d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Budapest 1876, Compte Rendu, 1.1,1877, ss. 46-62. (*) Carrington, A., A Millwn Years Before Mań, Weidenfeid & Nicholson, London 1963. Cartailhac, E., Uhomme tertiaire, Materiaux pour 1'Histoire de 1'Homme, 2nd series 11, 1879, ss. 433-439. (*) Carter, G. E, Pleistocene Mań at San Diego, Johns Hopkins, Baltimore 1957. Carter, G. E, The blade and córę stage at Calico, Quarterly ofthe San Bernar-dino County Museum Association 26 (4), 1979, ss. 81-89. Carter, G. E, Earlier Than You Think: A Personal View o f Mań in America, Texas A & M University, College Station 1980. Chang, K., New emdence on fossil mań in China, Science 136,1962, ss. 749-759. Chang, K., The Archaeology ofAncient China, Yale University, New Haven 1977. Chang, K., The Archaeology ofAncient China, Yale University, New Haven 1986. Charlesworth, E., Objects in the Red Crag ofSuffolk, Journal of the Royal Anthropological Institute ofGreat Britain and Ireland 2,1873, ss. 91-94. Chavaillon,J., Chavaillon, N., Coppens, Y, Senut, B., Presence d'hominide dans le site oldowayen de Gombore I a Melka Kunture, Ethiopie, Comptes Ren-dus de 1'Academie des Sciences, Series D, 285, 1977, ss. 961-963. Choffat, P, Excursion a Otta, Congres Intemational d'Anthropologie et d'Archaeolo-gie Prćhistońques, Usbon 1880, Compte Rendu, 1884, ss. 61-67. (*) Choffat, R, Conclusions de la commission chargee de l'examen des silex trou-ves d Otta, Congres Intemational d'Anthropologie et d'Archaeologie Prehi-stońques, Lisbon 1880, Compte Rendu, 1884, ss. 92-118. (•) Ciark, W B., Fossil river beds ofthe Sierra Nevada, California Geology 32,1979, ss.143-149. Cole, S., Leakey's Łuck, The Life ofLouis Leakey, Collins, London 1975.
Coles, J. M., Ancient mań in Europę, [w:] Coles J. M., Simpson D., (red.), Studies in Ancient Europę, Leicester University, Bństol 1968, ss. 17-43. Cook, D. C., Buikstra, J. E., DeRousseau, C. J., Johanson, D. C., Yertebral pathology in the Afar australopithecines, American Joumal of Physical Anthropology, 60, 1983, ss. 83-101. 304 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Cooke, H. B. S., Pleistocene mammal faunas ofAfrica, with particular refe-rence to Southem Africa, [w:] Howell, F. C., Bouliere, E, (red.), African Ecology and Human Evolution, Aldine, Chicago 1963, ss. 78-84. Cooke, H. B. S., Suidae from Plio-Pleistocene strata ofthe Rudolf Basin, [w:] Coppens, Y, Howell, F. C., Isaac, G., Leakey, R. E., (red.), Earliest Mań and Environments m the Lakę Rudolf Basin, University of Chicago, Chicago 1976, ss. 251-263. Coon, C. S., Origin ofRaces, Alfred Knopf, New York 1969. Cooper, C. E, Watson, D. M. S., The Oldoway human skeleton, Naturę 129, 1932,312-313. Cooper, C. E, Watson, D. M. S., The Oldoway human skeleton, Naturę 129, 1932,s. 903. Corliss, W R., Ancient Mań: A Handbook ofPuzzling Artifacts, Sourcebook Project, GlenArm 1978. Cousins, E W, Fossi; Mań, A. E. Norris, Emsworth 1971. Creely, R. S., Geology ofthe Oroville quadrangle, California, Bulletin of the California Division ofMines and Geology 184, 1965. Cuenot, C., Teilhard de Chardin, Burns & Oates, London 1958. Daniloff, R., Kopf, C., Digging up new theońes ofearly mań, U. S. News &World Report, September l, 1986, ss. 62-63. Dart, R. A., The Makapansgat proto-human Australopithecus prometheus, Ameri-can Journal ofPhysical Anthropology, New Series 6, 1948, ss. 259-283. Dart, R. A., The osteodontokeratic culture o f Australopithecus prometheus, Transvaal Museum Memoirs 10,1957, ss. 1-105. Dart, R. A., Adventures with the Missing Link, Viking Press, New York 1959. Darwin, C. R., The Origin ofSpecies, ]. Murray, London 1859. Darwin, C. R., The Descent ofMan, J. Murray, London 1871. Dawson, C., Woodward, A. S., Ora the discovery ofa Paleolithic human skuli and mandible in a flint bearing gravel at Piltdown, Quarterly Journal of the Geological Society, London 69, 1913, ss. 117-151. Dawson, C.,Woodward, A. S., Supplementary notę on the discovery ofa Paleolithic human skuli and mandible at Piltdown (Sussex), Quarterly Journal ofthe Geological Society, London 70, 1914, ss. 82-99. Day, M. H., Functional interpretations ofthe morphology ofpostcranial remains ofearly African hominids, [w:] Jolly, C. J., (red.), Early Hominids ofAfrica, Duckworth, London 1978, ss. 311-345. Day, M. H., Hominid locomotion - from Taung to the L,aetoli footprints, [w:] Tobias, E V., (red.), Hominid Evolution: Past, Present, and Future, Alan R. Uss, New York 1985, ss.115128. Bibliografia 305 Day, M. H., Fossil mań: the hard evidence, [w:] Durant, J. R., (red.), Human Origins, Ciarendon, Oxford 1989, ss. 9-26. Day, M. H., Molleson, T. I., The Trinil femora, Symposia of the Society for the Studyof Human Biology2, 1973, ss. 127-154. Day, M. H., Napier, J. R., Hominid fossils from Bed I, Olduvai Gorge, Tangany-ika: fossil foot bones. Naturę 201,1964, ss. 967-970.
Day, M. H., Wood, B. A., Functional affinities ofthe Olduvai Hominid 8 talus, Mań, Second Series 3, 1968, ss. 440-455. De Lumley, H., A Palaeolithic camp at Nice, Scientific American 220 (5), 1969, ss. 42-50. De Lumley, H., de Lumley, M., Beltrao, M., Yokoyama, Y, Labeyrie, J., Deli-brias, G., Falgueres, C., Bischoff, J. L., Decouverte d'outils tailles asso-cies ó des faunes du Pleistocene moyen dans la Toca da Esperanga, Etat de Bahia, Bresil, Comptes Rendus de 1'Academie des Sciences, (Series II) 306, 1988, ss. 241-247. (•) De Mortillet, G., Le Prehistorigue, C. Reinwald, Paris 1883. (*) De Mortillet, G., de Mortillet, A., Musee Prehistońgue, C. Reinwald, Paris 1881. (*) De Ouatrefages, A., Hommes Fossiles et Hommes Sauvages, B. Baillire, Paris • 1884. (*) De Quatrefages, A., Histoire (Generale des Races Humaines, A. Hennuyer, Paris 1887. C) Demere, I. A., Cerutti, R. A., A Pliocene shark attack on a cetotheriid whale, JournalofPaleontology56, 1982, ss. 1480-1482. Deo Gratias, [D. Perrando], Sur 1'homme tertiaire de Savone, Congres Inter-national d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Bologna 1871, Compte Rendu, 1873, ss. 417-420. (*) Deperet C., Fouilles prehistorigues dans le gisement des Hommes fossiles de la Denise, pres le Puy-en-Velay, Comptes Rendus de 1'Academie des Sciences 182, 1926, ss. 358-361. (*) Desmond, A., The Hot-Blooded Dinosaurs, Dial, New Yorki 976. Desnoyers, M. J., Response a des objections faites au sujet d'incisions constatees sur des ossements de Mammiferes fossiles des enwrons de Chartres, Comptes Rendus de 1'Academie des Sciences 56,1863, ss. 1199-1204. (*) Diamond, J., The American blitzkrieg: a mammoth undertaking, Discover, June, 1987, ss. 8288. Dietrich, W. O., Żur Altersfrage der Olduwaylagerstatte, Centralblatt fur Mineralogie, Geologie und Palaontologie, Geologie und Palaontologie, Ab-teilung B 5, 1933, ss. 299-303. 306 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Dreimanis, A., Goldthwait, R. P, Wisconsin glaciation in the Huron, Erie, and Ontario lobes, Geological Society ofAmerica Memoir 136, 1973, ss. 71-106. Drury, C. M., (red.), Ninę Years with the Spokane Indians: The Dian), 18381848, ofElkanah Walker, Arthur H. Ciark, Glendale, California, 1976. Dubois, E., The distinct organization of Pithecanthropus ofwhich the femur bears evidence nów confinned from other indwiduals ofthe described spe-cies, Proceedings of the Koninklijke Nederlandse Akademie van Weten-schappen Amsterdam 35, 1932, ss. 716-722. Dubois, E., New evidence ofthe distinct organization o f Pithecanthropus, Proceedings ofthe Koninklijke Nederlandse Akademie van Wetenschappen Amsterdam 37, 1934, ss. 139-145. Dubois, E., The sixth (fifth new) femur of Pithecanthropus erectus, Proceedings of the Koninklijke Nederlandse Akademie van Wetenschappen Amsterdam 38, 1935, ss. 850-852. Dubois, W. E., On a quasi coin reported found in a boring in Illinois, Proceedings oftheAmeńcan Philosophical Society 12 (86), 1871, ss. 224-228. Durham, J. W, The incompleteness ofour knowledge ofthe fossil record, JournalofPaleontology41,1967, ss. 559-565. Durrell, C., Tertiary and Quaternary geology ofthe northem Sierra Nevada, Bulletin ofthe California Division ofMines and Geology 190, 1966, 185197. Eckhardt, R. B., Population genetics and human origins, Scientific American 226 (l), 1972, ss. 94-103. Edmunds, E H., British Regional Geology: The Wealden District, Geological
Survey, London 1954. Evans, R, Towards a Pleistocene time-scale, [w:] Harland, W. B., i inni, (red.), The Phanerozoic time-scale, a supplement. Part 2, Geological Society of London, Special Publication NO. 5, 1971, ss. 123-356. Feldesman, M. R., Morphometric analysis ofthe distal humerus ofsome Ceno-zoic catarrhines; the late dwergence hypothesis revisited, American Jour-nalofPhysicalAnthropology59, 1982, ss. 73-95. Feldesman, M. R., Morphometrics ofthe uina ofsome cenozoic 'hominoids', American Journal of Physical Anthropology 57,1982, s. 187. Ferguson, W. W, Ań altematwe interpretation of Australopithecus afarensis fossil material, Primates 25, 1983, ss. 397-409. Ferguson, W. W, Revision of fossil hominidjaws from Plio/Pleistocene ofHa-dar, in Ethiopia including a new species of the genus Homo (Homino-idea:Homininae), Primates 25, 1984, ss. 519-529. Bibliografia 307 Fisher, A., On the emergence ofhumanness, Mosaic 19 (l), 1988, ss. 34-45. Fisher, A., The marę things change, Mosaic 19 (l), 1988, ss. 23-33. Fisher, D. E., Excess rare gases in a subaerial basalt from Nigeria, Naturę 232, 1971,8.60. Fisher O., On the occurrence of Elephas meriodionalis at Dezulish (Dorset), OuarterłyJoumal ofthe Geological Society ofLondon 61, 1905, ss. 35-38. Fisher O., Some handiworks ofearly men ofvarious ages, The Geological Ma-gazine, London 9, 1912, ss. 218-222. Fitch, F J., MillerJ. A., Conventional potassium-argon and argon-40/argon-39 dating ofvolcanic rocks from East Rudolf, [w:] Coppens, Y, Howell, F C., Isaac, G., Leakey, R. E., (red.), Earliest Mań and. Environments in the Lakę Rudolf Basin, University of Chicago, Chicago 1976, ss.123-147. Fix, W. R., The Bonę Peddlers, Macmillan, New York 1984. Fleming, S., Dating in Archaeology: A Guide to Scientific Techniques, Dent, London 1976. Flint, R. F, Glacial and Quatemary Geology, John Wiley, New York 1971. Fosdick, R. D., The Story ofthe Rockefeller Foundation, Harper, New York 1952. Freudenberg, W, Die Entdeckung von menschlichen Fujispuren undArtefak-ten in den tertiaren Gerolschichten und Muschelhaufen bei St. Gilles-Waes, westlich Antwerpen, Praehistorische Zeitschrift 11, 1919, ss. 1-56. (*) Garrigou, E, Sur 1'etude des os casses que Von trouve dans dwers gisements paleontologiques de l'epoque Ouatemaire et de l'epoque Tertiaire, Congres Intemational d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Bologna 1871, Compte Rendu, 1873, ss.130-148. (*) Garrigou, F, Filhol, H., M., Garrigou prie 1'Academie de vouloir bien ouvrir un pli cachete, depose au nom de M. Filhol fils et au sień, le 16 mai 1864, Comptes Rendus de 1'Academie des Sciences 66, 1868, ss. 819-820. (*) The Geologist 5, Fossi; mań, London 1862, s. 470. Gomberg, D. N., Latimer, B., Obseruations on the transverse tarsaljoint of A. afarensis and some comments on the interpretation ofbehaviour from morphology (fragment), American Journal of Physical Anthropology 61,1984, s. 164. Goodman, J., American Genesis, Berkley Books, New York 1982. Goodman, J., The Genesis Mystery, Times Books, New York 1983. Gould, R. A., Koster, D. A., Sontz, A. H. L., The lithic assemblage ofthe Western Desert aborigines of Australia, American Antiquity 36 (2), 1971, ss.149-169. 308
Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka
Gould, S. J., Eidredge, N., Punctuated equilibria: the tempo and modę ofevo-lution reconsidered, Paleobiology 3, 1977, ss. 115-151. Gowlett, J. A. J., Ascent to Cwilization, Collins, London 1984. Graham, D., Scientist sees an early mark ofman, San Diego Union, October 31 1988. Green, J., Sasquatch: The Apes Among Us, Hancock House, Seattie 1978. Griffin, J. B., The origin and dispersion ofAmerican Indians in North America, [w:] Laughlin, W. S., Harper, A. B., (red.) The First Americans: Origins, Affinities, and Adaptations, Gustav Fischer, New York 1979, ss. 43-55. Grifm, J. B., The Midlands, [w:] Jennings, J. D., (red.) Ancient North Americans, W H. Freeman, San Francisco 1983, ss. 243-302. Groves, C. E, A Theory ofHuman and Pńmate Evolution, Ciarendon Oxford 1989. Guidon, N., Delibrias, G., Carbon-14 dates point to mań in theAmeńcas 32,000 years ago, Naturę 321,1986, 769-771. Guo, S., Zhou, S., Meng, W, Zhang, R., Shun, S., Hao, X., Uu, S., Zhang, F, Hu, R., Iłu, J., The dating ofPeking mań by the fission trach techni-que, Kexue Tongbao 25 (8), 1980, s. 384. Haeckel, E., The Evolution ofMan, t. l., G. Putnam's Sons, New York 1905. Hań, D., Xu, C., Pleistocene mammalian faunas ofChina, [w:] Wu, R., Olsen, J. W., (red.), Palaeoanthropology and Palaeolithic Archaeology ofthe Pe-ople's Republic ofChina, Academic Press, Orlando 1985, ss. 267-289. Hariand, W. B., Cox, A. V, Lleweiłyn, R G., Pickton, C. A. G., Smith, A. G., Walters, R., A Geologie Time Scalę, Cambridge University Press, Cam-bridgel982. Harrison, E. R., Harrison ofightham, Oxford University Press, London 1928. Harte, Bret, The Poetical Works ofBret Harte, Houghton Mifflin, Boston 1912. Hassan, A. A., Ortner, D. J., Inclusions in bonę material as a sówce oferror in radiocarbon dating, Archaeometry 19 (2), 1977, ss. 131-135. Haynes, C. V, The Calico site: artifacts or geofacts, Science 187, 1973, ss.305-310. Heizer, R. F, Whipple, M. A., The Califomia Indians: A Source Book, University of California Press, Berkeley 1951. Herbert, W, Lucy's family problems, Science News 124, 1983, ss. 8-11. Heuvelmans, B., On the Trach ofUnhnown Animals, Rupert Hart-Davis, London 1962. Heuvelmans, B., What is cryptozoology?, Cryptozoology l, 1982, ss. 1-12. Heuvelmans, B., Haw many animal species remain to be discovered7, Cryptozoology 2,1983, ss. l -24. Bibliografia 309 HicJks, C. S., Scientific centralisation in the British Empire, Naturę 131,1933, s. 397. Hill, O., Nittaewo, on unsolved problem ofCeylon, Loris 4,1945, ss. 251-262. Ho, I. Y, Marcus, L. E, Berger, R., Radiocarbon dating of petroleum-impre-gnated bonę from tarpits at Rancho La Brea, Califomia, Science, 164, 1969, ss. 1051-1052. Holmes, W. H., Review o f the emdence relating to auriferous gravel mań in Califomia, Smithsonian Institute Annuał Report 1898-1899, 1899, ss. 419-472. Holmes, W. H., Handbook ofabońginalAmerican antiquities, Part J, Smithsonian Institution, Bulletin 60, 1919. Hood, D., Davidson Black, University of Toronto, Toronto 1964. Hooijer, D. A., The agę of Pithecanthropus, American Journal of Physical Anthropology 9,1951, ss. 265-281. Hooijer, D.A., The Iower boundary ofthe Pleistocene in Java and the agę of. Pithecanthropus, Quaternaria 3, 1956, ss. 5-10. Hopwood, A. T, The agę ofOldoway mań, Mań 32, 1932, ss. 192-195. Hough, J. L., Geology ofthe Great Lahes, University oflllinois, Urbana 1958.
Howell, F. C., Obseryations on the earlier phases ofthe European Lower Paleo-lithic, American Anthropologist 68 (2, cz. 2), (1966) 89. Howell, E C., Hominidae, [w:] Maglio, V J., Cooke, H. B. S., (red.), Evolution ofAfrican Mammals, Harvard University, Cambridge 1978. Howells, W. W., Hominid fossils, [w:] Howells, W. W, Tsuchitani, EJ., (red.), Palaeoanthropology in the People's Republic ofChina, National Academy ofSciences, Washington 1977, ss. 66-77. Hrdlicka, A., Skeletal remains suggesting or attńbuted to early mań in North America, Smithsonian Institution, Bureau of American Ethnology, Bulletin 33,1907. Hurford, A. J., Gleadow, A. J. W, Naeser, C. W, Fission-track dating ofpumice from the KĘS Tuff, East Rudolf, Kenya, Naturę 263,1976, 738-740. Huxley, I. H., Mań's Place in Naturę, Macmillan, London 1911. Huyghe R, The search forBigfoot, Science Digest, September, 1984, ss. 56-59, 94,96. Ingalls, A. G., The Carboniferous mystery, Scientific American 162,1940, s. 14. Irving, W N., Recent early mań research in the north, Arctic Anthropology 8 (2), 1971.ss.6882. Irwin-Williams, C., Summary of archaeological evidence from the Valsequillo region, Puebla, Mexico, [w:] Bowman, D. L., (red.), Cultural Continuity in Mesoamerica, Mouton, London, 1978, ss. 7-22. 320 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Irwin-Williams, C., Comments on geologie evidence for agę ofdeposits at Huey-atlaco archaeological site, Valsequillo, Mexico, Quaternary Research 16, 1981,s.258. Isaac, G. L., The archaeological evidence for the actwities ofearly African ho-minids, [w:] Jolly, C. J., (red.) Early Hominids ofAfrica, Duckworth, London 1978, ss. 219-254. Issel, A., Resume des recherches concemant 1'anciennete de 1'homme en Ligu-rie, Congres Intemational d'Anthropologie et d'Archeologie Prehistoriques, Paris 1867, Compte Rendu, 1868, ss. 75-89. (*) Issel, A., Cenni sulla giacitura delio scheletro umano recentmente scoperto nel pliocene di Castenedolo, Bullettino di Paletnologia Italiana 15, 1889, ss. 89-109. (*) Jacob, K., Jacob, C., Shrivastava, R. N., Spores and tracheids ofvascular plants from the Yindhyan System, India: the advent ofvascular plants, Naturę 172, 1953, ss. 166-167. Jacob, T, A new hominid skuli cap from Pleistocene Sangiran, Anthropologi-ca, New Series 6, 1964, ss. 97-104. Jacob, T., The sixth skuli cap ofPithecanthropus erectus, American Journal of PhysicalAnthropology25,1966, ss. 243-260. ]^db,T.,TheabsoluteageoftheDjetisbedsatModjokerto,Anńąvaty46,1972,s. 148. Jacob, T, Palaeoanthropological discoveries in Indonesia with special referen-ce to finds ofthe last two decades, Joumal of Human Evolution 2,1973, ss. 473-485. Jacob, T, Curtis, G. H., Preliminary potassium-argon dating ofearly mań in Java, Contribution ofthe University ofCalifomia Archaeological Research Facilityl2, 1971, s. 50. Jessup, M. K., The Case for the UFO, Uaro Manufacturing Company, Garland, Texas1973. Jia, L., The Cave Home ofPeking Mań, Foreign Languages Press, Beijing 1975. Jia, L., Early Mań in China, Foreign Languages Press, Beijing 1980. Jia, L., China's earliest Palaeolithic assemblages, [w:] Wu, R., Olsen, J. W, (red.), Palaeoanthropology and Palaeolithic Archaeology ofthe People's Republic of China, Academic Press, Orlando 1985, ss. 135-145. Jimison, S.,Scientistsbaffledbyspacespheres,Wee}dyWońd]\Sews,]vly27,1982. Johanson, D. C., Ethiopia yields first 'family' ofman, National Geographic 150, 1976, ss. 790811.
Johanson, D. C., Coppens, Y, A preliminary anatomical description ofthe first Pliopleistocene hominid discoveries in the Central Afar, Ethiopia, American Joumal of Physical Anthropology 45, 1976, ss. 217-234. Bibliografia 311 Johanson, D. C., Edey, M. A., Lucy: The Beginnings ofHumankind, Simon and Schuster, New York 1981. Johanson, D. C., Masao, E T, Eck, G. G., White T. D., Walter, R. C., Kimbel, W, H., Asfaw, B., Manega, R, Ndessokia, E, Suwa, G., New partial skele-ton ofHomo habilis from Olduvai Gorge, Tanzania, Naturę 327, 1987, ss. 205-209. Johanson, D. C., Shreeve, J., Lucy's Child, William Morrow, New York 1989. Johanson, D. C.,White, T. D., A systematic assessment ofthe early African haminids, Science, 203,1979, ss. 321-330. Jones, E., The Life and Work of Freud, t. l, Basie Books, New York 1953. Jossełyn, D. W, Announcing accepted American pebbie tools: the Lively Com-plex o f Alabama, Anthropological Journal of Canada 4 (l), 1966, ss.24-31. Kahike, H., Ora the complex Stegodon-Ailuropoda fauna ofsouthem China and the chronological position of Gigantopithecus blacki von Koenigswald, Yertebrata Palasiatica, 5 (2), 1961, ss. 83-108. Keith, A., The Antiguity ofMan, t. l, J. B. lippincott, Philadelphia 1928. Keith, A., New discoveries relating to the antiquity ofman, W. W. Norton, New York 1931. Keith, A., Recenzja The Stanę Agę Races ofKenya L. S. B. Leakeya, Naturę 135, 1935, ss. 163-164. Kennedy, G. E., Femoral morphology m Homo erectus, Journal of Human Evo-lution 12,1983, 587-616. Klaatsch, H., Recenzja La guestion de 1'homme tertiaire L. Mayeta, Zeitschrift fur Ethnologie, 39,1907, ss. 765-766. (*) Klein, C., Massif'Armoricain et Bassin Parisien, Association des Publications pres les Universites de Strasbourg, 2 tomy, Strasbourg 1973. Kourmisky, J., (red.), Illustrated Encylopedia ofMinerals and Rocks, Octopus, London 1977. Krantz, G. S., Ań explanation for the diastema ofJavan erectus skuli TV, [w:] Tuttie, R. H., (red.), Paleoanthropology: Morphology and Paleoecology, Mouton, The Hague, 1975, ss. 361370. Krantz, G. S., Recenzja Maniike Monsters on Trial: Early Records and Modem Evidence Halpina, M., Amesa, M. M., (red.), Cryptzoology l, 1982, ss.94-100. Krantz, G. S., Anatomy and dermatoglyphics ofthree Sasquatch footprints, Cryptozoology 2, 1983, ss. 53-81. Kurten, B., Pleistocene Mammals o f Europę, Aldine, Chicago 1968. Laing, S., Problems ofthe Future, Chapman and Hali, London 1893. 312 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Laing, S., Human Origins, Chapman and Hali London, 1894. Latimer, B., Lovejoy, C. O., Hallucial metatarsaljoint in Australopithecus afareresźs,AmericanJoumalofPhysicalAnthropology82,1990, ss. 125-133. Latimer, B., Lovejoy, C.O., Metatarsophalangealjointof Australopithecus afarercsźs,AmeńcanJoumalofPhysicalAnthropology83,1990, ss. 13-23. Latimer, B., Ohman, J. C., Lovejoy, C. O., Talocruraijoint in African hominoids: implicatians for Australopithecus afarensis, American Journal of Physical Anthropology, 74, 1987, ss. 155-175.
Laussedat, A., Sur une machoire de Rhinoceros portant des entailles profon-des trouvee a Billy (Allier), dans les formations calcaires d'eau douce de la Limagne, Comptes Rendus de 1'Academie des Sciences 66, 1868, ss. 752-754: (*) Le Gros Ciark, W. E., Campbell, B. G., The Fossil Emdence for Human Evolu-tion, University of Chicago, Chicago 1978. Leakey, L. S. B., The Oldoway skuli. Naturę 121, 1928, ss. 499-500. Leakey, L. S. B., The StoneAge Cultures ofKenya Colony, Cambridge University, Cambridge 1931. Leakey, L. S. B., The Oldoway humcm skeleton. Naturę 129,1932, ss. 721-722. Leakey, L. S. B., The Oldoway bumom, skeleton, Naturę 130,1932, s. 578. Leakey, L. S. B., The Stone Agę Races of Kenya, Oxford University Press, London 1935. Leakey, L. S. B., Fossil human remains from Kanam and Kanjera, Kenya colo-ny, Naturę 138, 1936, s. 643. Leakey, L. S. B., Recent discoveries at Olduvai Gorge, Naturę 188, 1960, ss.1050-1052. Leakey, L. S. B., Finding the world's earliest mań, National Geographic 118, 1960, ss. 420435. Leakey, L. S. B., The origin o f the genus Homo, [w:] Tax, S., (red.), Evolution afterDarwin, t. II, Chicago University, Chicago 1960. Leakey, L. S. B., Adam's Ancestors, Harper 8;. Rów, New York 1960. Leakey, L. S. B., Bonę smashing by Łatę Miocene Hominidae, Naturę 218,1968, ss. 528-530. Leakey, L. S. B., Homo sapiens in the Middle Pleistocene and the emdence of Homo sapiens' evolution, [w:] Bordes, E, (red.) The Origin ofHomo sapiens, Unesco, Paris 1971, ss. 25-28. Leakey, L. S. B., By the Evidence: Memoirs, 1932-1951, Harcourt BraceJova-novich, New York 1972. Leakey, L. S. B., Calico and early mań, Quarterly ofthe San Bernardino Co-unty Museum Association 26 (4), 1979, ss. 91-95. Bibliografia 313 Leakey, L. S. B., Hopwood, A. T, Reck, H., Agę ofthe Oldoway bonę beds, Tanganyika Territory, Naturę 128,1931, s. 724. Leakey, L. S. B., Reck, H., Boswell, R G. H., Hopwood, A. T, Solomon, J. D., The Oldoway human skeleton. Naturę 131,1933, ss. 397-398. Leakey, L. S. B., Tobias, R V, Napier, J. R., A neui species ofthe genus Homo from Olduvai Gorge, Naturę 202,1964, ss. 7-9. Leakey, M. D., Olduvai Gorge, t. 3, Excavations in Beds I and II, 1960-1963, Cambridge University, Cambridge 1971. Leakey, M. D., Olduvai fossil hominids: their stratigraphic positions and loca-tions, [w:] Jolly, C. J., (red.), Early Hominids of Africa, Duckworth, Londonl978.ss.3-16. Leakey, M. D., Footprints in the ashes oftime, National Geographic 155, 1979, ss. 446-457. Leakey, R. E., Evidence for an advanced Plio-Pleistocene hominid from East Rudolf, Kenya, Naturę 242, 1973, ss. 447-450. Leakey, R. E., Skuli 1470, National Geographic 143, 1973, ss. 819-829. Leakey, R. E., Further evidence ofLower Pleistocene hominids from East Rudolf, North Kenya, 1972, Naturę 242,1973, ss. 170-173. Leakey, R. E., One Life, Salem House, Salem, New Hampshire 1984. Leakey, R. E., Lewin, R., Origins, Dutton, New York 1977. Leakey, R. E., Lewin, R., People ofthe Lakę: Mankind and Its Beginnings, Anchor Press, Garden City 1978. Lee, R. E., "For I have been a mań, and that means to have been a fighter", AuthropologicalJournalofCanada21, 1983, ss. 11-13.
Lee, T. E., Canada's national disgrace, Anthropological Jomnal ofCanada 2 (l), 1964, ss. 2831. Lee, TE., Untitled editorial notę on the Sheguiandah site, Anthropological Journal ofCanada 4 (4), 1966, ss. 18-19. Lee, T. E., Untitled editorial notę on the Sheguiandah site, Anthropological Journal ofCanada 4 (2), 1966, s. 50. Lee, T. E., The guestion of Indian origins, again, Anthropological Journal of Canada 6 (4), 1968, ss. 22-32. Lee, TE., Sheguiandah in retrospect, Anthropological Journal of Canada 10 (l), 1972, ss. 2830. Lee, T. E., Wstęp do Carter, G. E, On the antiguity ofman in America, Anthropological Journal ofCanada 15 (l), 1977, ss. 2-4. Lee, T. E., A weasel in the woodpile, Anthropological Journal ofCanada 19 (2), 1981,ss. 1819. 314 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Lee, T. E., The antiąuity ofthe Sheguiandah site, Anthropological Journal ofCanada 21, 1983, ss. 46-73. Legge, A. J., Seeds ofdiscontent, [w:] Gowlett, J. A. J., Hedges, R. E. M., (red.), Archaeological Results from Accelerator Dating, Oxford University Com-mittee for Archaeology, Oxford 1986, ss. 13-21. Leriche, M., Les terrains tertiaires de la Belgique, Congres Geologique Inter-national (13e, Bruxelles), Livret-Guide des Excursions en Belgique A4, 1922, ss. 1-46. Lewis, O. J., Thejoints ofthe evolving foot, part III, Journal of Anatemy 131, 1980, ss. 275298. Li, E, Qian, E, Ma, X., Pu, Q., Xing, L., Ju, S., A preliminary study ofthe agę ofYuanmou mań by paleomagnetic techniques, Scientia Sinica 6, 1976, ss. 579-591. li, R., Lin, D., Geochemistry ofamino acid offossil bones from deposits ofPe-king mań, Lantian mań, and Yuanmou mań m China, Scientia Geologi-ca Sinica l, 1979, ss. 56-61. liu, D., Ding, M., Discussion on the agę ofYuanmou mań, Acta Anthropologi-ca Sinica 2(1), 1983, ss. 40-48. Lisowski, E E, Albrecht, G. H., Oxnard, C. E., The form ofthe talus in some higher primates: a multwariate study, American Journal of Physical An-thropology41,1974, ss. 191-216. Lohest, M., Fourmarier, E, Hamal-Nandrin, J., Fraipont, C., Capitan, L., Les silex d'Ipswich: conclusions de l'enquete de 1'Institut Intemational d'An-thropologie, Revue Anthropologique 33,1923, ss. 44-67. (*) Longin, R., New method o f collagen extraction for radiocarbon dating, Naturę 230, 1971, ss. 241-242. Lorenzo, J. L., Early mań research in the American hemisphere: appraisal and perspectiyes, [w:] Bryan, A. L., (red.), Early Mań in America From a Circum-Pacific Perspectiye, Archaeological Researches Intemational, Edmontonl978,ss. 1-9. Lorenzo, J. L., Mirambell, L., Preliminary report on archaeological and paleo-environmental studies in the area o f El Cedral, San Luis Potosi, Mexico 1977-1980, [w:] Bryan, A. L., (red.), New Emdence for the Pleistocene Peopling ofthe Americas, Center for the Study of Early Mań, Orono, Maine 1986, ss. 106-111. Lovejoy, C. O., Evolution ofhuman walking, Scientific American 259 (5), 1988, ss.118-125. Lyell, Charles, Autiquity ofMan, John Murray, London 1863. Ma, X., Qian, E, Li, R, Ju, S., Paleomagnetic dating of Lantian mań, Verte-brata PalAsiatica 16 (4), 1978, ss. 238-243. Bibliografia
315
MacCurdy, G. G., Human Origins: A Manual ofPrehistory, t. 3, The Old Stanę Agę and the Da-wn ofMan and His Arts, D. Appleton, New York 1924. MacCurdy, G. G., What is an eolith7, Natural History 24, 1924, ss. 656-658. Macalister, R. A. S., Textbook of European Archaeology, t. l, Paleolithic Period, University Cambridge, Cambridge 1921. Maglio, V J., Yertebrate faunas and chronology ofhominid-bearing sediments east ofLake Rudolf, Kenya, Naturę 239, 1972, ss. 379-385. Maglio, V. J., Origin and evolution ofthe Elephantidae, American Philosophi-cal Society Transactions 63,1973, ss. 1-149. Malde, H. E., Steen-McIntyre, V, odpowiedź na C. Irwin-Williams: archaeolo-gical site, Valsequillo, Mexico, Quaternary Research 16,1981, ss. 418-421. Mallery, A. H., LostAmerica: The Story ofIron-Age Cwilization Prior to Colum-bus, Overiook, Washington 1951. Mammoth Trumpet, Life in ice agę Chile, l (l), 1984, s.l Marks, E, Preliminary notę on the discovery of a new jaw of Meganthropus von Koenigswald in the IowerMiddle Pleistocene ofSangiran, central Java, IndonesianJournal of Natural Science 109 (l), 1953, ss. 26-33. Marshall, L. G., Pascuał, R., Curtis, G. H., Drakę, R. E., South American geo-chronology: radiometrie time scalę for Middle to Łatę Tertiary mammal-bearing horizons in Patagonia, Science 195, 1977, ss. 1325-1328. Marshall, L. G., Webb, S. D., Sepkoski, Jr., J. J., Raup, D. M., Mammalian evolution and the great American interchange, Science 215, 1982, ss.1351-1357. Max'ikeM.'W,JointfunctionandgńpsoftheAustralopithecusafarensishand, •with special reference to the region of the capitate, Journal of Human Evolution 12, 1983, ss. 197-211. McHenry, H. M., Postcranial skeleton ofEarly Pleistocene hominids, praca doktorska, Harvard University 1972. McHenry, H. M., Early hominid humerus from East Rudolf, Kenya, Science 180,1973, ss. 739-741. McHenry, H. M., Corruccini, R. S., Distal humerus in hominoid evolution, Folia Primatologica 23,1975, ss. 227-244. Meister, W. J., Discovery oftńlobite fossils in shod footprint ofhuman in "Tń-lobite Bed"- a Cambrian formation, Antelope Spńngs, Utah, Creation Research Quarterly 5 (3), 1968, ss. 97102. Meldau, E J., Why We Believe in Creation, Not in Evolution, Christian Victo-ry, Denver 1964. Melleville, M., Foreign intelligence, The Geologist 5, 1862, ss. 145-148. 316 Zakazana archeologia - ukryta historia człowieka Melleville, M., Notę sur un objet travaille de mam d'homme trouve dans les lignites du Laonnois, Revue Archeologique 5, 1862, ss. 181-186. (*) MerriamJ. C., The Published Papers ofJohn Campbell Merriam, t. IV, Carne-gie Institution, Washington 1938. Michels, J. W, Dating Methods m Archaeology, Seminar Press, New York 1973. Millar, Ronald, The Piltdozun Men, Yictor Gollancz, London 1972. Miller, M. E., Caccioli, W, The results of the New Worid Explorers Society Himalayan Yeti Expediti